Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Lui20

Przewrażliwiona mama:nie ruszaj bo brudne,daj mi rączkę,nie ruszaj psa.....; )

Polecane posty

Pisałam o tym w innym topiku ale jeszce raz powtórze bo temat akurat sie do tego nadaje: Dzieci szklarniowe są najbardziej chorowite w ogóle nie uodpornione,przez to łapią co rusz jakies infekcje, alergie, choróbska, bo ich uklad imulogiczny nie zostal zahartowany w czas kiedy tzreba było Widze wlasnie w przedszkolu jak i w szkole u moich dzieci ich rowiesników ,ktorzy byli wychowywani modelem "szklarniowym" jak fizycznie co rusz im dolega (brzuch,wysypka, alergie)i rowniez psychicznie ich rzeczywistosc przerasta ,nie potrafią sie odnalezc w realnym świecie, bo zawsze bylo wyreczane i nauczony że caly swiat musial sie pod jego dostosowac, a prawdziwe zycie wyglada inaczej.To dopiero krzywda sie dzieje Aż mina mi zrzędnie jak widze i słysze na dworze jak mamcie co rusz ględzą,niedotykaj tego, odejdz od tego bo ma zarazki, zostaw to bo to brudne, nie biegaj bo sie pobrudzil, co 2 min latają z chusteczkami i im łapy wycierają,albo za kilku latkiem biegają z lyzeczką i serkiem jak oszalale po calym placu zabaw i je w biegu karmią(dziecko w wieku przedszkolnym..zgroza)Przegrzewanie rowniez to tez koszmar.25 st ,mamuska w krotkich szortach i bluzce na ramiączka a dziecko w dresach jesiennych cale zapocone az mu scieka po glowie pot Po drugie ,przewrazliwione matki z pieluszkowym zapaleniem mózgu : Wspólczuje takim dzieciom jaki wstyd im mama bedzie przynosic przy rowiesnikach.Dziecko stanie sie posmiewiskiem jeśli matka bedzie nadal tym podobne jazdy odwalac Widze na placu zabaw jak malym dzieciom za wlasnych rodziców jest nie rzadko wstyd , tak dzieci wstydzą sie za wlasnych rodziców bo koledzy sie pózniej nasmiewają z nich jak ich matka wiochy robi,i jakie cyrki odwala przy wszystkich.Takie dziecko czuje sie wręcz ponizone,stając sie obiektem kpin za zachowanie przewrazliwioonej mamci ,ktora lata jak popie**olona z jogurcikami,chusteczkami i najchetniej by do drzewa przywiązala, by czasem sobie portek nie pobruidził Wyrzadzacie wielką krzywde tym dzieciom,fizycznie jak i psychicznie nic a nic nie uodparniacie ich ,brak dziecinstwam,samodzielnosci, i takie ograniczanie dziecka w rozwoju wrecz degradowanie ich inteligencji jest uwłaczające!!Brak słów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
akurat do psów to też jestem ostrożna, nie pozwalamy synkowi głaskać psów, bo to różnie bywa na moim osiedlu był taki baaardzo łagodny pies, aż któregoś dnia rzucił się na moja siostrę, ma sznyte na nodze do dziś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki dziewczyny ,no właśnie,z tymi nakolannikami wybiłam mężowi szybko z głowy :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość b.e.a.t.a
Moja sasiadka mawiala do synka "nie biegaj, bo sie spocisz". Tez za nim ganiala z jedzeniem - przewaznie z bananem albo jakas kaszka w miseczce. Biedaka pewnie pozniej te banany straszyly w koszmarach sennych. Poza tym zwolnila opiekunke, bo m.in. synka ugryzla mucha w jej (opiekunki) obecnosci. Pozniej zapisala dziecie do przedszkola, ale po miesiacu warowania w szatni odpuscila sobie ku uldze pan przedszkolanek. Nie wiem, jak dalej potoczyly sie ich losy, bo zmienilismy mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość telefonistka jedna
Ja pozwalam bawić się w piasku,na trawie i na podłodze w domu. Nie pozwalam samej 2.5 letniej córce wspinać się po drabinkach-nie trzymam za rękę ale stoję za nią i asekuruję i tego samego wymagam od opiekunki. Mała chodzi ubrana tak jak ja,czapkę zakładam jak jest zimno,a nie jak wieje latem wiatr. Co do szelek do nauki chodzenia-stosowałam-ale z racji tego że mam 178cm wzrostu i po prostu bolały mnie plecy,bo musiałam się mocno do niej schylać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak już ktoś napisał chodziki są raczej nie wskazane. Ja w wieku 2,5 lat miałam martwicę kości biodrowej przez to właśnie, że kiedy uczyłam się chodzić chodziłam właśnie w chodziku. Nie jest to wina rodziców ponieważ wyjęli mnie z niego wiadomo w odpowiednim momencie kiedy już umiałam chodzić sama...skutek wyszedł dopiero po roku czasu. więc już moja młodsza siostra nie chodziła w chodziku i moje dzieci też nie będą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja wlasnie.........
zabraniam moim dzieciom dotykac obcych psow - psy roznie reaguja , niektore psy nie lubia dzieci , a niektore nie lubia byc dotykane przez obcych . ostatnio widzialam jak jakis maly chlopczyk podszedl do psa i zaczal go kopac . Pies nie zareagowal , widocznie juz niejedno dziecko znecalo sie nad nim . Najgorsze jest to ze matka nawet nie zwrocila chlpcu uwagi . A powniej placz i lament jak takie dziecko kopnie innego psa i zostanie pogryzione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość telefonistka jedna
A ja właśnie... Autorka się sprecyzowała,że chodziło jej o głaskanie własnego psa-obcych nikt o zdrowych zmysłach nie daje dotykać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie ta nadwrazliwosc u innych mam nie drazni, dopoki nie chodzi o moje dziecko to niech kazdy robi jak mu pasuje. Tylko jak maz z tesciowa mojego probowali tak wychowywac to reagowalam bo naprawde przesadzali. Moj maz nigdy nie raczkowal bo tesciowa bala sie bakterii na podlodze. Teraz widze ze to samo robi meza brat z tesciowa ( mieszkaja razem). Ich syn ma prawie 8 mies, nie raczkuje, nie siedzi sam, umie tylko sam sie przewracac z brzucha na plecy i odwrotnie, ale nie ma kiedy cwiczyc bo caly czas jest na rekach. Na spacery nie chodza w ogole bo boja sie zeby ich pies jakis nie zaatakowal, pomimo ze tu gdzie mieszkam nie biegaja bezpanskie psy w ogole. Na podworko nie wezma dziecka tez bo bali sie ze pies sasiadow przeskoczy przez ogrodzenie (moj syn biega u tesciowej po podworku od dawna i zaden pies nawet nie probowal nigdy przeskoczyc). Teraz zrobili dwumetrowe ogrodzenie ale nadal nie wychodza. Jak maly raz zwymiotowal to zadzwonili po karetke. Jak innym razem im raz zwymiotowal w samochodzie to pojechali prosto na izbe przyjec do szpitala. Jak byl troche mlodszy to szwagierka nie schodzila z nim z jego pokoju na gorze bo przeciez moglaby z nim spasc. Tesciowa rano do niej ze moze pomoc jej zniesc malego na co ja juz nie wytrzymalam i zapytalam o co chodzi, czy ona fizycznie nie jest w stanie go zniesc czy o co chodzi. Jak tesciowa dala kilka lykow wody malemu jak mial prawie 7 mies to dostala ochrzan bo on nie pije nic poza mlekiem mm a poza tym woda byla z butelki ale nie specjalna dla niemowlaka. Nigdzie sami nie pojada tylko z tesciowa bo boja sie ze sami sobie z dzieckiem nie poradza, tak ze na weekendy, czy na krotsze wypady tesciowa jezdzi z nimi. My lecielismy ze swoim 9 godz samolotem do Pl jak mial poltora roku i niedawno jak mial 4 lata to krecili glowami ze odwazni jestesmy i oni by sie z dzieckiem na taka wyprawe nie wybrali. I jeszcze podobne akcje tego typu maja i jak zacznie raczkowac i chodzic to wiem ze beda swirowac strasznie bo meza brat mojego tez tak "pilnowal" zeby tam nie przechodzil bo moze w cos tam uderzyc, zeby nic w raczce nie mial jak chodzil bo krzywde sobie zrobi, zeby nie dawac mu schodzic samemu z kanapy bo niebezpieczne, ze biega za szybko o tez moze mu sie cos stac itp. Ale tak jak napisalam wczesniej, nie drazni mnie jak oni sie swoim dzieckiem opiekuja. Czasmi mnie rozbawia jak ich poslucham i popatrze ale nie powiem nic bo kazdy wychowuje po swojemu. Napewno tez robie niektore rzeczy innaczej niz inni, oni uwazaja ze ich sposob jest dobry, ja ze moj jest lepszy ;) a moja sasiadka moze mysli ze ja dziwnie a ona za to dobrze :D A co do skarpet i sandalow to moze chodzi o to zeby sobie nog dziecko nie pobrudzilo ;) akurat to zauwazylam ze wiele osob tak zaklada skarpety i sandaly dzieciom czego nie widze w stanach w ogole tak samo jak dzieci w czapkach to tylko w zimie. Ale co kraj to obyczaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co do skarpet
co do skarpet to znam pogląd, że stopa dziecka jest delikatna i w sandałach łatwo o otarcia, więc wkłada się skarpetkę. U swoich tego nie zaobserwowałam, nawet jak chodzą w innych butach bez skarpetek, ale może moje są gruboskórne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość telefonistka jedna
Moje dziecię nosi skarpety nawet do sandałek,ale wynika to z tego,że każdy,dosłownie KAŻDY but ją obciera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co do skarpet
a i jeszcze bardziej denerwują mnie skarpety na rajstopy szczególnie w domu. Moja teściowa i szwagierka zawsze moje ubierały tak, jak były u nich na dłużej i dawałam do torby na zapas. Nie wspomnę, że parę razy zastałam dzieci ubrane w rajstopy, skarpety i spodnie w domu, gdzie było 25 st. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość telefonistka jedna
ja mam teraz w domu 25 stopni i moja biega na boso i w sukience i majtkach. w domu jej skarpet nie zakładam bo ona nie nosi kapci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli chodzi o moją (15 mc), to sandały jej obcierają stopy. Na obu nóżkach miała pęcherz na małym palcu. Mimo to czasem zakładam jej sandały bez skarpet, gdy wiem że nie będzie chodziła tylko siedziała w wózku cały czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I takie mamusie potem zapisują dziecko do przedszkola.Godzinami się z dzieckiem żegnają ,a czasami zabierają dziecko ,bo płacze.Nie pozwolą ,żeby pani dziecko wzięła samo zdecyduje kiedy wejdzie do sali.Przedszkolanka ma uważać ,żeby się nie spociło,dużo piło,często siusiało,a jak się pobrudzi to przebrać .Przedszkolanka jest jedna ,a dzieci 25 pięcioro.Ostatnio pięcioletni chłopiec wszedł do sali z mamą i stwierdził,że w sali jest mu duszno.Mamusia poprosiła,żeby pani wyszła z nim do ogrodu.Była godzina 8.30 pora śniadania,dwadzieścia dwoje dzieci w grupie,ciekawe jak miała to zrobić ?Mamusia oburzona zabrała dziecko do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka Franka
NAJSZCZESLIWSZE DZIECI TO BRUDNE DZIECI :) Pozwalam glaskac obce psy,tylko wtedy gdy wlasciciel sie zgodzi. Naszemu psu nie wolno dokuczac,jak warknie,to syn ma kare,bo znavzy to ze mu dokuczal. Dozwolone jestlazenie na kolanach,tarzanie sie w trawie,wychodzenie na drabinki,zjedzenie ciastka z podlogi.Obowiazkowo mycie rak po spacerze i przed posilkami.Niech dzieci sie brudza,kiedy beda to robic,jak nie w dziecinstwie.Po to mam lazieke zeby z niej korzystac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkkkhhh
mojej szwagierki syn ma 14 lat i nadal nawet w 35 stopniach śpi w skarpetach:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam takie doświadczenie, że przez 4 mce mieszkałam z teściami... i strasznie mnie wq bo chcieli z mojej małej zrobić kluchę a mi nie raz dostało się za wyrodna matkę.... Wieczne pytania po co wychodzę z nią na podwórko bo przecież jest zima... pewnie zmarźnie w tym wózku, zachoruje lub umrze z wyziębienia jak wróce zbyt późno ( skończyło się tym , że przestałam zabierać ze sobą telefon); W domu u nich strasznie gorąco, kaloryfery poodkręcane na maksa, że w samych majtkach można chodzić a ta mnie pyta czemu mała śpi pod lekkim kocykiem bo przecież zmarźnie...raz jak mała zasnęła to skoczyłam na chwile do swojego domu... wracam kocyk wywalony a dzieciak pod kołdrą śpi cały upocony aż ubranie mokre.. w domu mała się bawiła normalnie na dywanie a Ci jak zobaczyli, że ona siedzi na podłodze to już lecieli z wielkim kocem żeby jej go pod dupę włożyć bo po podlodze ciągnie ;] i z pretensjami dlaczego ja na to pozwalam... jak mała zaczęła raczkować to tylko po dywanie, broń boże po płytkach czy palenach bo przecież podłoga jest zimna i sobie odmrozi kolana i dłonie... Hit roku... jechali na miasto i teściowa stwierdziła, że kupi jej nakolanniki bo ona obciera sobie kolanka jak chodzi na czworaka... popukałam tylko w czółko i pow, żeby przesady nie robiła a jak kupi to sama będzie je nosić największa bitwa to nauka chodzenia... wróciłam do pracy więc mamy nie ma to dzieciak zasuwał w kapciach, skarpetach i rajstopach... dresie, body itp bo przecież zimno jest i tak do maja... dzieciak za wcześnie spionizowany bo przecież ja się nie znam i nie mam doświadczenia i nie wiem, że dziecko to trzeba nauczyć chodzić a nie czekać aż samo zacznie... efekt tego taki, że mała koślawi pięty do środka i musi nosić buty non stop profilaktyczne.. no chyba, że śpi... wyszło na to, że przez 4 mce non stop się kłóciliśmy... potem powstała taka mega kłótnia... mąż wrócił z zagranicy i zdecydowaliśmy, że spadamy stamtąd... i że z drugim dzieciek to będę siedziała w domu do jego drugich urodzin aha jak się dwiedziała, że mała spi na zwykłym prześcieradle a nie na flanelowym to zrobiła mi wykład, że jej jest tak źle bo nie ma mięciutko i przyjemnie pod nóżkami ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moi rodzice tacy sa, dramat :o wszedzie widza zagrozenie zdrowia i zycia. Mowili mi zeby schowac stol, nie pozwolic wchodzic na kanape i zawsze trzymac za reke, asekurowac przy wszystkim co sie da, itd Odkad chlopaki przestali jezdzic w wozkach to nie zabieraja na spacer bo to taka odpowiedzialnosc!Juz nie mowiac o placu zabaw, bo uwazaja ze powinnam ich tam za reke wszedzie prowadzic i trzymac za tylek chyba :o na nic im nie pozwalaja, nic nie moga sami robic, maja do mnie pretensje ze im kaze samodzielnie no jesc.. Na szczescie jelsi chodzi o ubior to nie ma problemu, przynajmniej tyle :P a wczoraj na placu zabaw widzialam mniej wiecej 10latke wycierana chusteczka przez matke i babcie. Uslyszalam jak babcia mowila ze "to jest takie niebezpieczne jak sie spocisz i to potem wysycha" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość d.z.iunia
Mnie rodzice kazali często myć ręce, nie głaskać obcych psów i nie babrać się w kocich odchodach w miejskich piaskownicach. Mimo tego nie mam alergii, nie chorowałam więcej niż inne dzieci ani nie mam kłopotów psychicznych czy adaptacyjnych (jak tu ktoś pisał, że niby się zdarza). Na dzień dzisiejszy nie dolega mi absolutnie nic! Za to znam osoby, które w dzieciństwie przez niedopatrzenia mamusi miały salmonellę (przecież dziecku można dawać surowe jajka), pasożyty (po co myć owoce i ręce) i spały w jednym łóżku z psem i kotem, a dziś mają alergię i różne inne dolegliwości zdrowotne. Jest różnica między sterylnością i świrowaniem, a zdroworozsądkowym zachowaniem higieny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po prostu myslec trzeba
d.z.iunia - dokladnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie, z tą czystością trzeba znaleźć złoty środek. Ja nie myję co 5 minut synkowi rączek tylko przed jedzeniem i nie pochwalam jedzenia brudnymi rączkami w piaskownicy. Bez przesady, z tego co założycielka postu piszę to można lizać zabawki z piaskownicy. Koleżanka zawsze tak robiła, bo przecież dziecko musi nabyć odporności i jadło usmarowanego piachem np banana. Teraz już czwartą kurację podaje dziecku na glistę ludzką i tęgoryjca. Nawet nie wiecie ile wasze dzieci mają pasożytów a potem słyszę takie matki ,,wcześniej jadł a teraz ledwo coś ruszy". Wiem, że i tak można się czymś zarazić i nie należę do matek chorobliwie dbających o czystość ale taki perfidny brak higeny to już przesada. Potem widać od razu w przedszkolu, które dzieci nie mają dobrych nawyków i nawet rąk po toalecie nie chcą myć albo przed posiłkiem. Pracuję w przedszkolu i wiem, że jak rodzice nie nauczą to ja nic zrobić nie mogę. A dzieci zarobaczone chociażby chorują kilka razy częściej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×