Poszłyście na pochówek po poronieniu?

Pare dni temu (8tc)zaczelam ronic, w szpitalu na IP wypadlo jajo plodowe, na pytanie o zasilek mac****ogrzebowy padla sugestia, ze zus to potraktuje jak wyludzenie i ze oni zadnych zaswiadczen mi nie dadza..Poczulam sie jak zlodziej.lekarz mial watpliwosci czy w jaju byl zarodek czy zarodek wypadl osobno i co ja chce pochowac.

no właśnie - co Ty chcesz pochować?

U mnie minie niedługo rok po stracie...nie chcę tu o nic pytać, bo różni bezduszni się tu bardzo "mądrze" wypowiadają...poroniłam w 6 tyg. ciąży, był tylko pęchrzyk ciążowym w którym nie rozwijał się zarodek, mimo wszystko zaszło do zapłodnienia i zagnieżdzenia, tylko coś poszło widocznie nie tak.,.ale dla mnie to było moje upragnione dziecko i w*****a mnie jak ktoś pisze że to tylko spóźniony okres itp...dziś moje dziecko miało by ponad trzy miesiące miało by może oczy mojego męza, moje włosy, nos usta, miało by imię które już z wypiekami na twarzy ustalaliśmy po zobaczeniu dwóch kresek na teście...ciągle o tym myślę bo przecież to był początek nowego życia mimo że długo nie trwało, zawsze będzie w moim sercu ...

przeżyłam dokładnie to samo i nie zgodziłam się na żaden pochówek przez szpital. chciałam wszystko załatwić sama. ceremonia z http://www.kalla.lublin.pl/ była skromna, lecz z klasą. jestem osobą wierzącą i dla mnie takie ostatnie pożegnanie jest niezmiernie ważne.

No niestety, takie rzeczy się zdarzają i mojej znajomej też nie dawno się to przytrafiło i jej rodzina skorzystała z usług zakładu http://pogrzeby-vektor.pl/ którzy wszystkim się zajęli.