Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Waniliowa_001

Jak sie zmotywowac?

Polecane posty

Gość zdziała oj zdziała
O JA CIĘ NIE OGĘ ,WRESZCIE JAKIS NORMALNY TEMAT :) ŚMIGAM WAS CZYTAĆ OD 1-SZEJ STRONKI .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Waniliowa_001
okay...dokladniejsze dane wyglad modelki i kocie spojrzenie..... chyba dzis mnie usniesz!;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Waniliowa_001
.....a w szczegolach tkwi diabel! :P wogole to o jakie szczegoly chodzi, i dlaczego o nie pytasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lady1981
SAma sie zastanawiam nad tym pytaniem? Ja nie mam dołków raczej ale jestem okropnie znudzona ostatnio wszystkim, juz od lat praktycznie prowadzę z przerwami życie singla. Wczoraj bylam sama na fitnesie, zapisalam sie na kurs językowy ale to wszystkie mi sie wydaje juz takie nudne, jak ludzie wokol budują plany z partnerem itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poconaco
Witam :) W Nowym Roku 2013 dużo energii, motywacji i optymizmu! Końcówka roku była dla mnie dość żywiołowa. Zaliczyłam święta, choć bardzo mnie osłabiła choroba i antybiotyk. Przeżywałam dużo emocji w związku z wizytami u lekarzy. Wszystko szło bardzo dobrze, ale niestety głownego celu nie osiągnęłam. Porażka. W styczniu czekają mnie następne wizyty u lekarzy, może i operacja. Jeśli dodać do tego pracę. Wybory, zakupy, urządzanie domu. I inne rzeczy to czeka mnie w styczniu powtórka z grudnia. Staram sie nie robić z tego afery = nie bać się zmian. Ale czasem trudno. Działam, ale czasem przychodzą lęk i zniechęcenie. Chcę działać bez takich obciążeń. Z odwagą i luzem... Warto nad tym pracować - wciąż to jest praca- widzę zmiany w swoim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poconaco
Witam :) Czy z motywacją nie jest tak, że już najmnieszy ruch, malutki krok podnosi motywację do dalszego działania? Widzę, że w moim przypadku tak to się odbywa. Są takie zadania, prace, wyzwania, że ich wykonanie podnosi energię, chęci i... motywację. Staram się, też ułatwiać sobie te rzeczy, których nie lubię robić, tworzę przyjazne warunki i sytuacje. Czasem coś można zrobić z marszu i tez mieć z tego satysfakcję czy ulgę. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Max Zander vel Klaun gffggghhh@tlen.pl'; "Mnie interesują szczegóły .Nie podrywam kotków z worka ." A dupę z krzesła? :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poconaco
Witam :) Tak myśl mi przyszła do głowy, że siła motywacji w jakiś sposób łączy się z wyzanaczonym celem. Czy to tak działa, że im ważniejszy dla nas ten cel, tym wiecej znajdujemy w sobie siły do działania, więcej w nas motywacji? Są w życiu takie rzeczy do których dążymy bo są dla nas ważne i wtedy nie ma miejsca na lenistwo, ociąganie, a leki i strachy pokonujemy, bo pragnienie tego czegoś jest silniejsze. Wydaje mi się, że ten cel jest silniejszy w motywowaniu niż czyjeś namowy, wsparcie... Choć najlepiej w motywacji spełnia się szereg bodźców, taki komplet ,,wsparcia". Dla mnie ważne jest to czego ja pragnę, jak się z tym czuję, ale również liczy się to, że moje działania są ważne dla ukochanej osoby, że są ważne dla naszego związku. Warto zastanowić się nad ta motywacją, zwłaszcza, gdy nie mamy w sobie naturalnej energii, radosnej i spontanicznej, bo naprzykład przyblokowała ją: depresja, nerwica, żałoba czy inna problematyczna sprawa. Jak jest teraz z Waszą motywacją? Czy jest spontaniczna? Czy wymuszona przez codzienność/ Czy może wypracowana i skierowana na cel?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poconaco to prawda co piszesz , ale co jesli nie wiemy jakie mamy pragnienia, nie wiemy co jest dla nas wazne ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poconaco
Witam :) Wydaje mi się, że każdy człowiek ma jakieś pragnienia czy cele. Może jednak być tak, że coś nas blokuje i nie pozwala na ich poznanie. Naprzykład depresja, czy nerwica. Warto ,,pogrzebać" w sobie, popracować nad swoimi emocjami i może sie ujawnią. Czasem trzeba nauczyć się, rozwinąć w sobie pasje, czy marzenia. Może na początek pomyśleć: co by mnie uszczęśliwiło? Czyje życie, zainteresowania mi imponują? A czasem trzeba uzmysłowić sobie, że nie zawsze trzeba za czymś gonić, nieraz wystarczy cieszyć sie tym co jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poconaco
Witam :) Widzę, że jestem ,,motywujacą się singielką". Chyba słabo, bo mam sporo czasu, żeby tu zaglądać. ;) Z większymi zadaniami jakoś sobie radzę, gorzej z drobnymi, codziennymi pracami. Zmywam dziś na raty. A papierkową pracę odsuwam w czasie, jak mogę. Upss! Gdzieś wyczytałam, że człowiek, który oczekuje na taki moment, że juz z wszystkim sie upora, że będzie miał spokój, że będzie przerwa od podejmowania decyzji i od działania- będzie nieszczęśliwy. Będzie nieszczęśliwy, bo życie to nieustanny ruch i zmiana. Rozumiem to i myślę, że to nawet dobra strona życia, ale uzmysłowienie sobie tego to jedno, a akceptowanie tego na codzień, wdrożenie i pogodzenie się z tym to druga trudniejsza rzecz. Jak się ma kłopot w podejmowaniu decyzji, jak działanie na wielu frontach przychodzi ciężko to ta niestabilność i zmienność życia może ciążyć. Nie ma co, praca nad sobą - na codzień i od święta! ;) Mam jeszcze w zanadrzu jedną ,,złotą myśl" i jestem ciekawa czy ktoś jeszcze tak to odczuwa, że długie siedzenie przed monitorem, wertowanie neta, czy inne tego typu zajęcie odbiera nam energię i powera, nie mówiąc już o drogocennym czasie. Czy ludzie, którzy wiekszość wolnego czasu spędzają w necie maja czas- chęci na inne pasje, typu; ogród, sport,podróże, fotografia i inne. Jakie są wtedy proporcje: komputer- praca-życie rodzinne- hobby? Może muszę założyć sobie samej blokadę na neta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hetaira
skonczylam pare dni temu 17 lat .. wygrałam SAMA z depresją, zaburzeniami odżywiania, dalej mam jakas nerwice chyba, ale daje rade. +jakies pierdoly zwiazane z okresem dojrzewania. a wszystko bo jestem emocjonalną sierota, bo rodzina mnie traktuje jak smiecia, a co ja moglam wobec takiej nienawisci...uslyszalam, ze jestem nikim i uwierzylam moze sie gówno znam na zyciu ale ZAWSZE mozna zmienic swoj los, wystarczy znalezc jakis punkt zaczepienia- nawet jakies najglupsze marzenie, nawet w wieku 30 lat. uwierzcie w siebie, zaszalejcie!!! NIE TRZEBA ROBIC NIC, ALE MOZNA WSZYSTKO, ZYCIE TO SZEREG MOZLIWOSCI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poconaco
Witam :) Hetaira, dzięki za Twój wpis. Cieszę się, że czujesz, iż wzięłaś swój los w swoje ręce. Bo tak zabrzmiała Twoja wypowiedź. Ciekawa jestem jak do tego doszłaś? Musiało być Ci trudno, skoro najbliżsi nie tylko nie pomagali a wręcz blokowali Twój powrót do zdrowia, Twój rozwój i szczęście. Czy może pomogła w Twoim wypadku praca nad samą sobą? Ja coraz bardziej nabieram pewności, że otoczenie wpływa na to co czujemy, co robimy i niestety co o sobie sądzimy też! Ale w nas samych jest wielki potencjał. To co myślimy, co czujemy i jak nastawiamy się do życiowych sytuacji bardzo, ale to bardzo decyduje o tym jak nasze życie się toczy. Ja w tej chwili już się naprzykład ,,nie napinam" tak bardzo, odpuszczam sobie pewne sprawy, luzuję i walczę z nawykiem podchodzenia do wszystkiego ze strachem, z obawą i ze zniechęceniem. Niestety takie mam nawyki chyba z domu i z dzieciństwa. A w dorosłym życiu musze uczyć się życia od nowa. Dlatego ciesze się, że Ty zrobiłaś to wcześniej, u progu dorosłego życia. To dowód na to że wszystko przed Tobą, więc życzę Ci wielu wielu marzeń. Tak, a Ty sama zdecydujesz które chcesz spełnić! Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poconaco
Witam :) Motywacja... Ostatnio bywa z nią u mnie różnie. Chyba są głównie dwie rzeczy, które sprawiają, że działam, że idę do przodu, że mi się chce. Poniekąd do spraw związanych z pracą motywuje mnie zewnętrzny przymus- terminy, zadania z których muszę sie rozliczyć. Tu niestety, mam chyba najwięcej problemu. Odczuwam poważne wypalenie zawodowe. Jeśli to prawda, że wiąże się ono z moimi wewnętrznymi problemami i problem kryje się we mnie to jeszcze gorzej. Mam problem z motywacją, często odwlekam prace i tworzę zaległości. Czuję wtedy zniechęcenie, rozżalenie i brak satysfakcji. Wtedy z góry źle myślę o dalszej pracy, dołuję się, ze smutkiem i obawą patrzę w przyszłość i i tak koło się zamyka. Znacznie lepiej działa drugi motywator, czyli chęć życia pełnią życia. Chcę pozbyć się codziennych nawyków, przyzwyczajeń i schematów myślowych, które sprawiają, że jestem skostniała, apatyczna, pesymistyczna, tchórzliwa i tak dalej i tak dalej. Dlatego w ciągu dnia często zaglądam do siebie... Przypominam sobie swoje przemyślenia i odganiam to co mnie powstrzymuje, co sprawia, że moje życie jest, ale nie żyje... Czasem odnoszę sukces i cieszę się, że to życie ma nawet jakiś smak. Cokolwiek to znaczy! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poconaco
Witam :) Zmotywowałam się i piszę... ;) A tak nieco poważniej, moja motywacja przybrała wdzianko w kratkę, czyli raz jest a raz jej nie ma... Smutne to, bo najwyyraźniej wciąż mam problem ze sobą i dlatego działanie nie przychodzi mi raczej naturalnie, spontanicznie... Muszę nadal pracować nad sobą... Tymbardziej, że zauważam wciąż jakby schemat w swoim zachowaniu i w tym jak ta moja motywacja się zmienia. Jeśli mam wyznaczone konkretne zadania czy cele i jeśli ktoś ode mnie czegoś oczekuje to działam. Ale potem, gdy mam chwilę oddechu, nic sie nie dzieje to tak trudno mi powrócić do reazlizacji tego co zaplanowałam. No i to odkładanie rzeczy i spraw na potem... bryyy! Chyba najgorzej idzie mi w sprawach zawodowych. Są pewne rzeczy, które wykonuję z opóźnieniem i niechęcią, a im później tym zniechęcenie, marazm a nawet awersja do tych spraw narasta. Czy to lenistwo? Depresja? Nie wiem czy się ganić czy sobie współczuć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hetaira
Na pewno jest mi łatwiej, bo jestem młoda...ale czas leci bardzo szybko i nawet w takim wieku mozna myslec, ze sie zmarnowalo czas. Mysle ze wazna jest samoakceptacja, poczucie wlasnej wartosci. Ja mialam zawsze z tym problem bo bylam (i jestem nadal) systematycznie dołowana przez "najblizszych". Np moja matka potrafila mi powiedziec "nie wstyd ci ze wygladam lepiej od ciebie?". Poza tym sądze, że trzeba POZNAĆ SIEBIE. Marzyć. Bo jak tak patrzę z perspektywy dorastającej osoby to mam wrazenie, że za często ludzie podążają schematami...nie wiedzą, czego chcą albo spełniają oczekiwania innych (zwykle rodziny) albo są konformistami, ktorzy ida na łatwizne bo nie chce im sie o nic walczyc... BTW znowu ostatnio mialam mysli samobojcze ale przeszlo mi blyskawicznie. mam swoje cele i nie odpuszczę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poconaco
Witam :) Hetaira, mam wrażenie, że jesteś interesującą młodą osóbką. Masz świadomość, że życie ma wiele odcieni, ale i Ty sama masz bogate wnętrze, które zawiera wiele odmiennych emocji, poglądów i oczekiwań. Fakt 1, czas mija szybko i dobrze, że już teraz masz tego świadomość i pracujesz na sobą i swoim życiem. Fakt 2 łatwiej mają Ci, którzy otrzymują od najbliższych wsparcie i odpowiedni bagaż emocjonalny. Poczucie własnej wartości-bezcenne... Myślę, że mimo tego, że nie mamy tego dobrego startu zawsze jest szansa na wspaniały finał. A jest jeszcze przecież coś po środku -dobre życie. Ja dość późno widzę to co Ty tak wcześnie dostrzegłaś, może zbyt późno... Jest mi momentami dość ciężko... Sama muszę wszystko układać i porządkować, bo od zawsze jestem skryta i cenię sobie swoją prywatność. Mój powiernik jest tylko człowiekiem i życie pokazuje że nie zawsze mogę na niego liczyć. Tym bardziej gdy problemem są nasze sprawy... Nie mam wtedy z kim pogadać... I jest trudno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hetaira
Poconaco, dzieki. Zwykłam słuchać od doroslych, że jestem popier...burzliwie dojrzewającą panienką ;) Brak mi weny, to chyba przez te świeta. U mnie w domu po prostu milczenie, tymczasem moi przyjaciele spędzają czas z rodziną. Nawiązując do Twojego "powiernika"- mam podobnie. (przyjaciel, którego kocham drugi rok juz..). Słowem, beznadzieja. W takie dni snuję sie z kata w kat, pale fajkę za fajką. Ale czasem to dobrze, warto dać sobie czas na refleksje i łzy. "Czy to lenistwo? Depresja? Nie wiem czy się ganić czy sobie współczuć?" Taaak..i chyba każdy to kiedyś czuł. Ja w sumie codziennie. Wtedy powtarzam sobie, że moge naprawde nie robić nic i upajać sie swoimi stanami, ale z drugiej strony MOGE WSZYSTKO i nie warto biernie trwać w tym gow.nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poconaco
Witam :) To jest chyba ,,szczęście w nieszczęściu" , że człowiek tak naprawdę ma wybór: stać lub iść, poddać się lub walczyć o siebie, tkwić w czymś co przynosi cierpienie lub to zmienić. Czasem lub nawet często nie widzimy tej drugiej lepszej opcji. Czasem wydaje nam się, że ,,nie jest to nam dane=ktoś nam to uniemożliwia, życie jest niesprawiedliwe, porostu nie da się inaczej itp.. Szkoda, że mamy tak małą wiedzę i wiarę w to, że wiele zależy od nas samych i to nade wszystko od nas. Szkoda, że czasem nawet jak mamy tego doskonałą świadomość to nie wiemy jak walczyć o swoje, o siebie, o życie... W moim życiu sporo się zmieniło kiedy uzmysłowiłam sobie, że zmiana zaczyna się od nas, od naszego środka i ze trzeba o siebie i swoje wnętrze zadbać. Że to wszystko co nas najbardziej przytłacza, zniewala i ogranicza to zewnętrzna otoczka do której ,,musimy" się dopasowywać! Musimy??? A może warto z pewnych rzeczy zrezygnować, czasem coś olać, czasem odpuścić i znaleźć czas na bycie ze sobą. Pozwolić sobie na ,,samotność", na samotną radość, samotne smuteczki... Tacy wzmocnieni może już mniej będziemy uzależnieni od wsparcia innych czy ich akceptacji? Nie da się tak do końca? No, bo i nie trzeba. Człowiek pewny siebie, dowartościowany ma inne potrzeby i oczekuje już innych rzeczy od drugiego człowieka... Ja przed laty czułam się bardzo kochana, akceptowana i z tym uczuciem mogłam góry przenosić. Brak pewności, zwątpienie i nieufność w miłości, w związku sprawiają że w innych dziedzinach również kuleję... Dlaczego, bo nie mam tego fundamentu w postaci silnego JA. Może już wypracowałam jego zaczątki. ;) Ale w sytuacji kryzysowej to wciąż za mało.... Czuję się zagubiona! Nie radzę sobie z oceną sytuacji, nie umiem określić swoich potrzeb, nie wiem jak powinnam reagować na zachowanie partnera, nie wiem do czego mam dążyć a z czego zrezygnować... Teraz wiem, że kiedy jest więź i miłość to te obawy dzieli się przez dwa i jest łatwiej. A czasem te problemy musimy rozgryzać sami... Da się... Ale jest trudniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem, że cięzko jest wyjśc z dołka, ale trzeba to zrobić małymi krokami. Ja zaczełam wychodzić na spacer i czytania książek. Z czasem zaczełam biegać i osiągać swoje cele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poconaco
Witam :) Madziu, zajrzałam na Twojego bloga. Podziwiam Cię, że sama się zmotywowałaś i że motywujesz innych. Czytałam kiedyś, że ze sportem jest tak, iż jak już się z nim zacznie to motywacja z czasem niemal sam rośnie ;) bo organizm przyzwyczaja się do tych emocji i plusów związanych z ruchem, że sam się o niego dopomina. Ale tak już poważniej to motywacja jest i tutaj niezbędna, zwłaszcza w gorszą pogodę czy w czasie gorszego samopoczucia czy zwykłego lenia. Trzymam kciuki za Twoją motywację do biegania i nie tylko! :) *** Moja motywacja tym czasem niczym sinusoida, góra i dół, góra i dół... Są rzeczy u mnie, do których niemal non stop przyczepiła się prokrastynacja =odwlekanie! Nie cierpię zmywania i papierologii w pracy!!! /I tu się czerwienię.../ *** Nie wiem, czy byłabym szczęśliwsza gdybym była pedantką i skrupulatnie na czas wszystko wypełniała, może mniej dręczyły by mnie wyrzuty sumienia, poczucie winy i niskie poczucie wartości. Ale czy człowiek, który niemal automatycznie i skrupulatnie działa ma wyłącznie z tego powodu satysfakcję? Czy może czasem jest udręczony tym działaniem i nie odczuwa satysfakcji? Czy żałuje, że nie może sobie odpuścić? *** Prawda leży po środku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość km9
gdy łapię handrę pomaga mi poczytanie motywujących tekstów z netu, np takiego http://7mnt.pl/ , jeśli czujecie się oszukani, bezradni albo opuszczeni to ten artykuł dodaje skrzydeł, otwiera umysł na nowe możliwości i daje poczucie że życie jest w Twoich rękach i że wszystko możesz! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Camillo_trainer
czesc grube rozklapciuszki, zeby sie zmotywowac wpiszcie w youtube CT FLETCHER MOTYWACJA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam problemy z psychiką. Dręczyły mnie negatywne myśli, pomimo że moje Zycie układało się nie najgorzej. Aby poradzić sobie z tymi myślami zamówiłam rytuał oczyszczenia energetycznego na stronie moc-energii.pl – i rzeczywiście po 2 tygodniach od odprawienia negatywne myśli przestały mnie dręczyć. Czuję się od nich wolna, co pozwala cieszyć mi się życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tom889
Ja bardzo polecam Krzyśka Króla i jego metodę. Całe Wyzwanie90dni w moim życiu okazało się wielkim sukcesem. Od dawna nosiłem się z zamiarem założenia własnej firmy, ale ciągle odkładałem decyzję w czasie na później i tak to później trwałoby pewnie w nieskończoność gdyby nie coach. W tym momencie moja działalność jest już zarejestrowana, jestem już umówiony na pierwsze zlecenia i czuję że w końcu robię to co lubię!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rentasss
Polecam program Wyzwanie90dni. Prowadzą to ludzie z dużym doświadczeniem w coachingu czyli Król i Gajos. Świetne materiały zupełnie za darmo można dostać na starcie. Mi najwięcej dało to, że zacząłem w pełni wykorzystywać swój czas, nie przelewa mi się już tak przez palce jak kiedyś. Mogę w ciągu dnia zrobić kilka razy więcej rzeczy, mam więcej czasu dla żony którą wcześniej mocno zaniedbywałem na rzecz pracy i firmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wypiertalaj z ta biedna reklama dla ulomnych Krolu!!!! won stad!!! i nie oszukuj ludzi fajerze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zjedz orzeszka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×