Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Orfnea

Forum DDA , rozmawiamy na różne tematy i wspieramy się.

Polecane posty

Gość NierealnieRealnavv
ech dorywczo to ja mam możliwości. Wytwarzam rękodzieło, czasem szyje ozdobne poszewki... Mam znajome które czasem coś ode mnie kupią. czasem coś komuś uszyję, lub obszyję zasłonę, nawet poprawiam odzież. Gdyby nie to, to nawet na tonik i krem na bruzdy bym nie miała. ale to grosze, które zaraz wydaję na najpotrzebniejsze rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jodlakaukaska
Moja mama jest po dwoch probach samobojczych, ale to lata temu nie bylo mnie jeszcze na swiecie Cały czas sie boje ze znowu to zrobi ,jak mam sie wyzbyc tego cholernego lęku?.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salamandrowa
NierealnieRealnavv to i tak,że coś robisz, zawsze pare groszy wiesz, aj zaglądałam na allegro , tam sprzedają zazdrostki, sama taka chce uszyć, kupiłam batyst, koronkę i okazuje się,że materiał jest drogi, a cena właściwie obejmuje materiały, a gdzie zarobek..to nawet gdyby się szyło na sprzedaż, nie zarobisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salamandrowa
jodlakaukaska zupełnie nie znam tego tematu znałam osoby , które w ten sposób skończyły, ale jak pomóc? nie wiem tu potrzebna pomoc fachowa, z pewnością... jak pomóc tobie? zwykłe trzymaj się, co to da? ale chociaż sie wygadasz.. znam młodego człowieka, po próbie...i też drżę,żeby nie powtórzył...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salamandrowa
znam młodego człowieka, po próbie...i też drżę,żeby nie powtórzył... post mi urwało.. on z domu DDA i DDD nie radzi sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NierealnieRealnavv
Tak, na Allegro to wszyscy najchętniej kupowali by po cenie materiału. Ale czasem w lumpeksach są nowe kupony tkanin albo nawet nici w szpulach i motkach. Czasem też w normalnych sklepach są przeceny końcówek belek. Ja mam sporo czasu to zaglądam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jodlakaukaska
Widze ze temat się tak szyko rozpoczął i tak samo szybko wygasł. Spróbuje rozwinąć : ) Chciałam was zapytac drogie DDA jak stac sie bardziej asertywnym, takie przyklady z zycia wziete jak wy sobie z tym radzicie? Bo moją osobą to mozna wymiatac w kazda strone prawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oto Ja, DDA.
My musimy nauczyć się asertywności. Jako dzieci robiono z nami co chciano a my nie mogłyśmy, nie umiałyśmy sie przeciwstawić. Nasz próg wytrzymałości i poniewierania przez innych jest o wiele wyższy niż u nieDDA. U mnie, w ramach terpaii, był zorganizowany ok. 10h kurs asertywności, właśnie pod katem DDA. Trochę mi to rozjasniło w głowie. Do doskonałości jednak daleko. Ale ucze się dbać o siebie w tej kwestii. Chetnie poczytam o Waszych zmaganiach z asertwnościa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciezko bylo. Z asertywnoscia ma sie rozumiec. Jakby wogole nie istniala albo zostala totalnie stlamszona w zarodku. Asertywnosc jest u nas zdlawiona przez lek - i ow lek przenosi sie na wszystkie niemal dziedziny zycia. Lek uogolniony. Wiele razy zadawalam sobie pytanie: czego tak naprawde sie boje, dlaczego nie umiem sie postawic, nie umiem walczyc o swoje (bywaly wyjatki ale one jakby potwierdzaly regule, nie uczyly mnie niczego ani nie zlbizaly do bycia asertywna), obawiam sie cudzego gniewu, boje sie przeciwstawic, upomniec o swoje bo moze to sie skonczyc czyms strasznym dla mnie, moge zostac skrzywdzona dlatego ze nie wyrazilam zgody na cos co komus pasowalo, ze mam swoje zdanie, ze mam swoje potrzeby i ze mam prawo do nielubienia czegos, ze cos mi moze przeszkadzac. Nie umiem ani nigdy nie umialam tego zwiezle opisac, zawsze placze sie w ogromie slow, chce to sama sobie wytlumaczyc, wyjasnic. Bo mimo iz nauczylam sie jakos byc bardziej asertywna - nie, nie 100% ale uczciwe 60% a czasami nawet 75 ;) To bardzo duzo wziawszy pod uwage stan poczatkowy czyli zero (albo nawet na minusie). Balam sie ze komus nie spodoba sie to co mowie, robie albo moj stosunek do tego co ktos mowi, robi czy zamierza - i za to wymierzy mi jakas kare, skrzywdzi mnie, zabierze albo zniszczy cos co jest dla mnie wazne i cenne. Przez lata wierzylam, ze powinnam byc mila, kiedy ludzie beda mnie lubiec albo uznaja za nieszkodliwa - nie skrzywdza mnie. I obserwowalam najmniejsze nawet zmiany w czyims stosunku do mnie, ton glosu, mowe ciala... Probowalam wyczuc sygnaly nadchodzacej burzy i zagrozenia. Zaczynalam sie martwic gdy ktos zmienial nagle ton na troche opryskliwy - bo to moglo zwiastowac cos zlego. Nie czulam sie bezpiecznie. To jest wlasnie podstawa asertywnosci - poczucie bezpieczenstwa. Wiara w siebie, umiejetnosc trzezwej oceny sytuacji i siebie w jej kontekscie - a nie ocenianie rzeczywistosci przez pryzmat zaburzonego postrzegania DD. Przez pryzmat leku i braku poczucia bezpieczenstwa. Kiedy zrozumialam jak bardzo jest wazne bycie asertywna, jak bardzo ow brak asertywnosci przeszkadza w zyciu, ogranicza, uniemozliwia rozwoj - postanowilam z tym walczyc. Na rympal. I tlumaczylam sobie tak: przeciez nikt mnie nie zabije, najgorsze co mnie moze spotkac to jakas agresja slowna. I wykrakalam zwykle bo na takich ludzi trafialam. Proby asertywnosci z mojej strony konczyly sie awanturami (teraz patrzac na nie dostrzegam ich wlasciwy sens, ci ludzie nazywali sie moimi bliskimi i bylo im wygodnie kiedy nie bylam asertywna, z chwila kiedy zaczelam sie okreslac - wpadali w panike i probowali mnie ustawiac po dawnemu). U mnie jest jeszcze inny czynnik o ktorym teraz pisac szczegolowo nie bede - bardzo glebokie poczucie odrzucenia, braku opieki i izolacji. Moge z tym lekiem walczyc ale nigdy sie go nie pozbede do konca. Moja droga do asertywnosci wciaz trwa. Potrafie okreslic swoje zdanie, wypowiedziec je z szacunkiem do siebie i drugiej osoby. Wciaz czuje resztki leku ale tym razem mam swiadomosc ze on jest we mnie zakodowany i zawsze bedzie stanowil "skutek uboczny". Z niektorymi ludzmi nie dyskutuje, nie przedstawiam swojej opinii - odcinam sie. Nie widze sensu konstruktywnej dyskusji a ustepowac juz nie chce. Braki w asertywnosci od pewnego czasu wywolywaly u mnie olbrzymi dyskomfort i wyrzuty sumienia - i to mnie ruszylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Długo mnie tu nie było :) Pochłonęły mnie przygotowanie świąteczne, zakupy głównie i sprzątanie. Od ok tygodnia mam potworną złość do matki. Była u mnie w niedzielę niezapowiedzianie oczywiście i próbowała na wszelkie sposoby wkurwić. Podważała jak zwykle to co robię, żeby mnie tylko zgnoić. Nie czuję NIC do niej. To dziwne uczucie taka totalna obojętność. Nie widziałam się z nią bardzo długo i jak przyszła to nawet się nie przywitała tylko na chama ze skwaszoną miną wparowała mi do mieszkania. Zaczęła rozmowę od narzekania. Powiedziałam jej że dałam jej szansę z której nie chciała skorzystać. W niedzielę znów głupia próbowałam ja przekonać, żeby poszła na terapię. Podsunęłam jej książkę "Koniec Współuzależnienia", ale zerknęła tylko i głupim uśmieszkiem zareagowała i jeszcze mi powiedziała, że to ojciec ma się leczyć, a nie ona. Jeszcze próbowała mi wmówić po raz kolejny, że ojciec jest wszystkiemu winny i JA!!! Ona jest w jej własnym mniemaniu niewinna. Jeszcze lamentowała, że wychowała mnie na ludzi tylko ja nie chciałam się do jej rad dostosować ( gówno prawda, bo pilnowałam pijanego ojca, rezygnowałam ze spotkań ze znajomymi, wracałam do domu na czas, sprzątałam, gotowałam itp... ale jej było wciąż mało i mało i czekała tylko kiedy lekko mi się noga powinie) i że ponoć bardzo cierpi, że jako młoda osoba piłam alkohol i brałam narkotyki i to mi musiała wytknąć!!!!! Byłam spokojna i opanowana na tyle, że mocno się "zapancerzyłam", widziałam nawet w jej oczach bezsilność, to mi dodawało sił, to, że nie umiała mnie złamać ( chyba terapia daje już skutki, wcześniej prawdopodobnie bym się rozryczała i dała się wciągać w jej grę). Po tym jak wysrała swoje żale i odepchnęła moją dłoń ( bo chciałam jeszcze jakoś jej pomóc z tą terapią) grzecznie, naprawdę grzecznie i z uśmiechem wyprosiłam ją z mieszkania. Kompletnie nie było po mnie widać żadnej złości czy strachu. Ale wiecie co, potem pojawiło się poczucie winy i czułam huśtawę emocjonalną. Cieszyłam się swoją siłą, ale jednocześnie czułam się jak bezduszna istota, co własną matkę za drzwi wywala. Do dzisiaj mam ten galimatias...eh. Jak tak przygotowania do świąt? My wigilię w tym roku obchodzimy sami, więc mam dużo szykowania :) Do swoich rodziców nie mam zamiaru iść w święta i tu kolejny zonk pójść czy nie pójść. Matka wczoraj zadzwoniła i przepraszała mnie, wiem oczywiście że nie było to szczere, bo boją się samotnych świąt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jodlakaukaska
Tez tak mam ze po kłótni, jak się nie złamie i nie poryczę lub nie przyznam racji to potem mam wyrzuty sumienia. Niby wiem że robię dobrze ale w zamian za swoją asertywność robi mi się żal mojej mamy i tak w koło. Teraz święta to już trochę odpuszczam. W tym roku zrobiłam wigilie u siebie, mój tż do swojej mamy a moja mama przychodzi do mnie, więc mam trochę roboty. W zeszłym roku dałam się nabrać i szłam do niej, bo sama była a tam syf, nic nie przygotowane, zimno i zostałam sama.Wole zrobić u siebie tym bardziej ze i tak z mojej kasy to idzie i tak, obojętnie gdzie wigilia a tak mam przynajmniej pewność ze będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Orfnea - "boja sie samotnych swiat". Mysle, ze podswiadomie bardziej sie boja konsekwencji swoich dzialan (lub braku dzialania). Zastosuj metode trudnej milosci i odetnij sie od nich na jakis czas. Sa dla Ciebie toksyczni - zreszta sama piszesz ze czulas sie wsciekla, winna itp. Osoby toksyczne wywoluja wlasnie takie emocje i nie ma zlaczenia czy to ktos bliski czy obcy. Dla wspolnego dobra trzeba sie od nich odciac. Ich dobro lezy w uswiadomieniu sobie sytuacji (Twoja matka obwiniajac ojca czy Ciebie odsuwa swiadomosc ze ona tez jest czescia, i to bardzo istotna, tego chocholego tanca, ze jest odpowiedzialna pol na pol z ojcem) bo wtedy i tylko wtedy moga rozpoczac terapie. Ten, ktory najbardziej terapii potrzebuje bedzie sie zapieral najmocniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill, otwierasz mi oczy :) Raczej nie pomyślałam nad tym, że mogą się bać, że przez to co robią mnie do końca stracą... Dało mi to do myślenia. Od jakiegoś czasu stosuję "metodę trudnej miłości" i widzę już jakieś rezultaty, ale to początek drogi jest... Nie jestem dumna z tego, że nie mam odciętej do końca pępowiny, ale idę w tym kierunku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Orfnea - robisz to co w danym momencie uznajesz za najlepsze dla Ciebie i najbezpieczniejsze. Innymi slowy - robisz co mozesz. Gdybys mogla inaczej to bys pewnie zrobila. Niczego sobie nie wyrzucaj, nie pakuj sama siebie w bledne kolo poczucia winy. Nie od razu Krakow zbudowano. :D Niszczono nam psychike dysfunkcyjnymi zachowaniami przez lata i trzeba wielu lat zeby ja naprostowac. Wielu lat ciezkiej pracy - jak to mowil Bradshaw: pracy poprzez cierpienie. Work of pain. Gorzej jest, jak juz wspomnialam, z tym ze Twoi rodzice unikaja owej swiadomosci za wszelka cene, wszelkimi silami. I paradoksalnie - wlasnie owa swiadomosc, przyznanie sie do bledu - jest poczatkiem zdrowienia. Bez swiadomosci beda tylko poprawiac sie na chwile a w glebi duszy nadal pozostana toksyczni. Prawda nie jest piekna ale z niej rodzi sie piekno tak, jak z nawozu wyrastaja kwiaty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NierealnieRealnavv
🖐️ Zaczęłam przygotowania do świat i od razu jestem zdołowana bo zabolał mnie następny ząb. Znam ten ból, to gwałtowne reagowanie na ciepło i zimno... pewnie potrzebne będzie leczenie kanałowe. W moim przypadku oznacza to kolejne wyrwanie ponieważ NFZ refunduje tylko kanałowe między kłami. (niech może lepiej przyślą mi jakiś pistolet z jedną kulką to skończę ze sobą, bo naszemu kochanemu Państwu zupełnie na mnie nie zależy, było by to lekarstwo na moje wszystkie problemy i przestała bym zawracać tyły wszystkim). Moi rodzice zapraszali mnie na pierwszy dzień świąt, bo akurat w drugi maja zaproszenie od mojego brata. Mój mąż oczywiście nie chce tam jechać, ja tez nie bardzo, tyle, że dzieci. Ale ja dzieci samych nie puszczę bo mam natręctwa. Ale najbardziej mnie wpieprza, że oni MUSZĄ miec zagospodarowane towarzysko OBA święta. W Wielkanoc ojciec niemal udusił moją mamę, a ona teraz robi wszystko, żeby się dobrze nażarł i napił. Bo bez picia się nie obejdzie. Ja tam mam pojechać sama z dziećmi? Ja cholera jeszcze nie jestem rozwódką. Oni wiedzą, że zięć nimi pogardza, woli gapić się w telewizor nić pojechać do nich na 3 godziny. Ale i tak zięc dal nich znaczy wiecej niż córka. Jakie to wszystko pokopane. Przez telefon mówie do mamy o bolącym zębie. Ona mówi, żeby poprosić męza o pieniądze na stomatologa. Ja im kur.; całe życie mówię jakie są finansowe relacje w naszej rodzinie a ona mi o takich rzeczach. Brzmiało to co najmniej jak kpina. Bee teraz przez kilkanaście tygodni płakać i wyszywać poszewki albo inne cuda, żeby chociaż na pierwsza ratę zarobić. Jak sie da jednocześnie płakać i wyszywać. JUŻ MAM DOSYĆ TEGO DENNEGO ŻYWOTA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NierealnieRealnavv
To mnie wpieprza, że im ciężko jest posiedzieć jedno święto ze sobą tylko, a ja od kilkunastu lat NIGDZIE w gościach nie byłam, i do dłuzszego czasu Świeta mam w kuchni i przed komputerem . I NIKT się tym nie przejmuje specjalnie. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyjątek
Czytam co piszesz, NieralanieRealna, i nie mogę uwierzyć. Wychowujesz dzieci, zajmujesz się domem [ to praca na cały etat] i Twój mąż nie chce Tobie dać na leczenie zęba. To jest nieludzkie.Nieprawdopodobne, nie mogę w to uwierzyć. Dlaczego nie walczysz o swoje prawa w domu? O ludzkie traktowanie. Rozumiem, że może miłośći nie ma miedzy Wami ale zostaje zwykła uczciwość i troska o członka rodziny, o człowieka w końcu jesteś Matką jego dzieci. Szok. W jakim wieku są Twoje dzieci, dlaczego nie masz w nich wsparcia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NierealnieRealnavv
Pisałam wczesniej. Dzieci są jeszcze niesamodzielne i tak przez niego skołowane... nie wiem, może nie znają innego życia. Ojciec jest autorytetem bo ma kasę. Najmłodsza córecka tatusia biega i wydaje rozporządzenia i planuje gotowanie i wypieki a ja stękam. KAże mi prochy łykać na ból. Paranoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyjątek
Rozumiem, że nie masz dostępu do konta i samodzielnie nie możesz pobierać pieniędzy, ale czy mówiłaś mężowi, że masz problem z zębem i potrzebujesz kasy na dentystę bo cierpisz i samo nie się nie wyleczy? Masz w tym domu nie tylko obowiązki ale także prawa, prawo do leczenia, do zaspakajania najbardziej elementarnych potrzeb. Przecież to nie kaprys, wizyta u dentysty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NierealnieRealnavv
No, wspominałam, kazał mi isc do przychodni, ale jeszcze wtedy nie wiedziałam że nie są refundowane. A nawet jakbym to wiedziała to i tak nic z tego. To temat rzeka z tym jego sknerstwem i z oszczędzaniem na mnie. Przyjechał wczoraj do domu, córka mu zdała sprawę, ze była większa wpłata na konto (widziała w necie) On na to ze było cos tam dodatkowo i jeszcze za wczasy pod gruszą (czy cos w tym rodzaju). .. ale juz dzisiaj, przeglądał wyciągi i nie omieszkał powiedizeć niby do siebie: "ech, osiemset euro odtrąceń..." - chyba po to żebym nie miała roszczeń za wiele. osattnim razem jak był dał mi 50 zł na buty. Za nic nie mogłam znaleźć za te cenę kozaków, z wyjątkiem takich krótkich chińskich, ale takie juz mam i dałam do podklejenia i na razie nie przeciekają, moze dlatego ze jest mróz. Ja w sumie mam trochę kasy u ludzi - nie zapłacono mi za sprzedane rękodzieło. Wiadmo, każdy potrzebuje kasy na święta i figę kogos obchodzi ze ja czekam na te pieniądze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich. Jestem DDa, tak mysle. Wychowalam sie w rodzinie gdzie ojciec pil, i chociaz nie bylo w niej agresji, bicia, agresji psychicznej to i tak czuje sie popaprana emocjonalnie, jesli tak sie moge wyrazic. Rodzice albo sie klocili, o picie taty, albo nie rozmawiali z soba. Mama nie dostawala od taty, zadnego wsparcia przy wychowywaniu dzieci ( 5 ), niewielkie wsparcie finansowe i zerowe emocjonalne. Odkad pamietam wychowywalismy sie sami, jedno pilnowalo drugie i jakos to szlo. Tak naprawde przez dlugi czas moje dziecinstwo okreslalam jako szczesliwe. Az doroslam, weszlam w zwiazek, urodzilam wlasne dziecko i wtedy wszystko sie wysypalo. Zadnego pojecia o tym jaki zwiazek chce miec, zadnego pojecia o tym, jak wyglada zycie rodzinne, brak umiejetnosci wyznaczania granic i konsekwencji. Na partnera wybralam czlowieka, ktory do zludzenia przypomina tate i teraz miotam sie w tym zwiazku, nie zwiazku i probuje z niego uciec ale za kazdym razem jak juz wydaje mi sie, ze odeszlam wracam z powrotem. Po 5 latach razem jestem i DDA i wspol, w trakcie terapii dla wspol, i prawde mowiac mam juz dosc samej siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Nierealnie Realna - ro co piszesz to koszmar na poziomie professional na codzien. Nie mam slow. Jak mozna tak traktowac druga osobe, partnerke zyciowa, matke wlasnych dzieci? No coz, mam wrazenie ze to nie tylko "zasluga" meza gbura do kwadratu - ale i Twoja. Bo na to pozwolilas, przez wiele lat przesuwajac granice. Jestes DDA. To wiele tlumaczy. Ale NIE USPRAWIEDLIWIA! Jak przeczytalam ze corka ma dostep do jego konta (tzn sorry - tak wywnioskowalam bo napisalas ze sprawdzala na internecie czy cos wplynelo - to chyba ma jakies hasla dostepu) a Ty, malzonka - nie... To mnie omal szlag nie trafil. Jak to mozliwe? Ty masz cierpiec z bolacym zebem, chodzic w dziurawych butach - to ku*wa horror jakis! Tylko Ty sama mozesz go przerwac. Pokazac ze nie pozwolisz sie traktowac jak garkotluka polaczonego w niewolnica (bo tak Cie traktuja i wreszcie to zrozum). Przeciez Ty tam nie masz prawa glosu! Nie sadze, zeby taki stan Ci odpowiadal - a zareczam ze za meczennictwo medalu Ci nie dadza bo to nie jest zaszczyt ale wstyd, ze dorosly czlowiek nie umie bronic swojej godnosci, j*bnac piescia w stol i powiedziec: DOSC! Jestes madra, wartosciowa kobieta. Czlowiekiem. Nie pozwalaj soba pomiatac. Masz w sobie wszystko potrzebne do uwolnienia sie z tego blednego kola - tylko musisz to w sobie odnalezc. Odwage, sile, pewnosc siebie. Taki maly szmaciarz jak Twoj maz niszczy Twoje zycie z dnia na dzien - ile juz lat? On swoim postepowaniem potwierdza kim jest. Chce Ciebie upokorzyc bo sam czuje sie jak lajno. I takiego lajna sie boisz? Takiego zera? I zbulwersowal mnie tez stosunek dzieci do Ciebie. Nie jest jeszcze za pozno. Mozesz wszystko zmienic i wywalczyc szacunek. Ale musisz to zrobic sama. Dokonac wyboru - czy mam dalej tak zyc, czy chce zyc po swojemu, godnie. Proponuje jednak wizyte w Niebieskiej Linii bo potrzebujesz ogromnego wsparcia. Opowiedz im wszystko to co pisalas nam na forum. Tam sa specjalisci i oni wiedza jakiej porady udzielic, jakich wskazowek postepowania. Nie badz juz dluzej bierna. Biernosc bowiem wywoluje kolejne fale szykan i agresji. Nie badz bezradna. Wiem ze sie boisz bo kazda z nas sie boi albo bala. Ale ten strach trzeba przezwyciezyc dla wlasnego dobra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystkim tym, ktorzy maja problem z alkoholizmem osoby bliskiej lub wlasnym - polecam obejrzenie filmu "Flight" z Denzelem Washington'em.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość top sicret!
Czesc dziewczyny:)Jak tam po swietach?jakie plany na sylwestra?Ja namietnie i bezskutecznie szukam pracy niestety:( Mam nadzieje ze znajde ja jak najszybciej,to moj priorytet.Swieta zlecialy mi szybko i spokojnie,na sylwestra planow nie mam,prawdopodobnie spedze go przed telewizorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NierealnieRealnavv
No, nie TY jedna. JA mam męża a też spędzę Sylwestra przed komputerem. :( CO do pracy to ja też chętnie poszukam, ale już coraz mniej szans mam na powodzenie w tej materii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość top sicret!
A co z mezem?nieuklada wam sie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NierealnieRealnavv
Mąż był nadzwyczaj GRZECZNY. Nawet ugotował bigos. Cały czas częstuje mnie winem i piwem kiedy chcę. Aż się zastanawiam co za tym stoi. Ale bardziej przejmuje się rodzicami. Mieli w drugi dzień jechać do mojego brata. Ojciec bardzo się cieszył, bo tam wóda leje się strumieniami... Potem oni wracają busem albo wnuczek ich odwozi... Wtedy mój ojciec wszczyna awantury i czepia się kogo popadnie w czasie drogi. Nawet obcych osób. Dziwna rzecz, że zawsze znajdzie sobie słabszego od siebie, żeby z niego szydzić. JA czasem marzę, żeby trafił na niepozornego oprycha, który spuści mu wpierdol. On już doszedł do takiego stanu umysłu, że jest chamski bez alkoholu. W gruncie rzeczy intelektualnie niewiele sobą reprezentuje, a mojej mamie mówi, że jest głupia i wszystko robi źle. Mnie też uważa za niedorozwinętą, ale sie pryzwyczaiłam. Jak próbuję mu zwrócic uwagę to obraża sie i wpada w szał. Nawet nie chce mi sie dzwonić jak tam było u brata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×