Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Orfnea

Forum DDA , rozmawiamy na różne tematy i wspieramy się.

Polecane posty

Gość assasnakakakaa
moja mama ( niestety zmarla) 11 lat temu. byla niezalezna finansowo. miala dobry zawod, najpierw pracowala u kogos a potem sama otworzyla wlasne biuro. zawsze zadbana elegancka. co ona robila z takim bydlakiem. czemu sie z nim niie rozwiodla. moze by do dzis zyla. ojciec juz tez nie zyje a ja zostalam sama na tym swiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@assasnaka itd ;) - trzeba o tym pisac. Naglasniac. Mowic. Z punktu widzenia dziecka i juz doroslego dziecka. Co przezywa male dziecko gdy rodzic sie awanturuje, gdy jest zaburzony psychicznie czy uzalezniony i jak odbiera tego "zdrowszego" (bo wiemy, ze tez niezupelnie zdrowego) rodzica. I jak sie uczy bezradnosci - bo skoro matka nie odeszla od ojca pijaka mimo iz miala taka mozliwosc to znaczy ze widac nie mozna, ze sie jest skazanym na taki los. Co taki rodzic pokazuje wlasnemu dziecku? Twoja mama pewnie tez byla DDA/DDD bo tkwila w takim zwiazku. Ale my mamy juz wiecej swiadomosci i mozemy ow lancuch dysfunkcji przerwac. Nie ciagnac tego przez kolejne pokolenia, nie raczyc tym naszych dzieci. Na samym byciu DD sie nie konczy, problem sie nie zamyka z chwila wyjscia z rodziny i pojscia "na swoje" - a nawet stwierdze, ze wtedy sie zaczyna. Wychodza implikacje wychowania w dysfunkcyjnej rodzinie, nieumiejetnosc radzenia sobie z wieloma oczywistymi sprawami, pakowanie sie w toksyczne, krzywdzace zwiazki i wychowywanie wlasnych dzieci na DD. Skutek tworzy przyczyne. Bledne kolo zaleznosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xlander.
Witam, cieszę sie, ze jest taki temat. Ja jestem dorosłą osobą, byc moze najstarsza w tym temacie, mam 35 lat, meza, 3 dzieci. No i jestem DDA :-( Moj ojciec pil, kiedy bylam mała, gdy chodziłąm do szkoły średniej i gdy studiowałam. Potem jakos mu "przeszło".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BarbarellaJF
Dziewczyny, chłopacy, ja nie jestem DDA. Miałam wielkie szczęście, rodzice nie pili, nie awanturowali się, inwestowali w nas, swoje dzieciaki. Nauczyli nas empatii i odróżniania dobra od zła. Natomiast mój mąż jest DDA. Nie pije, czuje nienawiść do alkoholików. Jednak nie wszystko z nim jest ok. Ma nawyk kłamania, ubarwiania rzeczywistości, próbuje manipulacji, swego czasu chciał mnie zniszczyć psychicznie (ale moje studia, na których szeroko omawialiśmy m.in. DDA mnie uchroniły), ma problem z zazdrością, wszędzie węszy spisek, z poważnych problemów robi błahostki a z niczego robi burzę, oj dużo by wymieniać. Jest kompletnie zaburzonym emocjonalnie człowiekiem. Prosiłam wiele razy, żeby poszedł na terapię, bo tylko niszczy wszystko, do czego doszedł. Nic. Dla niego pomoc psychologa oznacza jedno - wariat. Jako, że mam doświadczenie terapeutyczne, sama próbowałam jakoś z nim rozmawiać a nawet raz sam poprosił, żebym to ja prowadziła z nim terapię. Niestety ja nie mogę. Nie jestem obiektywna i tylko bym mu zaszkodziła. Nie wiem jak do niego dotrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BarbarellaJF
Mąż ma 39 lat, ja 37. Mamy cztery cudowne, kochające córki. Ach, dodam, że mąż jest ojcem idealnym. Daje córom wszystko, czego jemu brakowało. Jednak w takiej prozie życia często się gubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam . Też jestem dda , nie wiedziałam o co mi w życiu chodzi i czemu tak boli. teraz już wiem wszystkie nie takie związki, złe uczucia to wynik złego dzieciństwa. Idę na terapię od stycznia. Mam 7 letnią córkę (jedyne co osiągnęłam w tym marnym życiu), ja mam 35 lat. i nie wiem czy sobie ułożę jeszcze życie ale wole być choć 1 dzień szczęśliwa niż być zgorzkniała i nie wiedzieć czemu...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich :) choć nie wiem czy tu siedzi ktoś teraz ;) sabdora, na jaką terapię idziesz? Indywidualną czy grupową ? Moim zdaniem najlepiej się sprawdza grupowa. Chodzę od początku października, a wcześniej chodziłam na indywidualną przez 6 miesięcy. Grupowa jest lepsza moim zdaniem, bo uczy przystosowania społecznego. Wcześniej byłam strasznie wrażliwa na krytykę ( nadal poniekąd jestem) i czułam się straszne wyobcowana i samotna, a tu nagle bach! Kilkanaście osób w grupie i trening przystosowania. Widzę już pierwsze rezultaty, nie jestem już tak spięta rozmawiając z kimś i trochę przestałam się przejmować faktem co kto o mnie sobie pomyśli jak opowiadam o czymś. Trochę też nabrałam odwagi, jeśli chodzi o kontakty po za grupą. Dla mnie było wcześniej niepojęte, że ktoś chce mnie przytulić ot tak. Zawsze w przytulaniu i empatii starałam się znaleźć drugie dno i fałszywe intencje. Terapię grupową polecam wszystkim. Początki są trudne, bywa, że dopadają chwile zwątpienia czy to ma jakiś sens. Przeważnie tak jest do pierwszej wyjazdówki na której grupa się integruje i każdy tak naprawdę poznaje drugiego człowieka z grupy, takim jakim jest czyli bez zbroi i masek. Niby to trochę straszne zdjąć choć na chwilę maskę. Wcześniej myślałam, że jak opuszczę gardę to dostanę pod oko, a tu zupełnie coś odwrotnego. Wszyscy z empatią i zrozumieniem do tego podeszli. Teraz nie mogę się doczekać poniedziałku :D :) bo wtedy mam terapię. oneill, a ty skończyłaś terapię? Bo bardzo mądrze piszesz i jest w tym jakiś przekaz. Widać, że siedzisz w tym nie od dziś... :) Tak ogólnie to witam wszystkich, którzy się tu pojawili i mieli odwagę napisać coś o sobie i swoim życiu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość także dda
witam, ja również jestem DDA i chętnie poczytam o waszych doświadczeniach. Wątek wzbudził moje zainteresowanie od samego początku, ale nie sądziłam że spotka się z takim odzewem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
także dda, jak ci mija dzień jeśli mogę zapytać? :) Ja mam wyjątkowo leniwy dzień. Dziś umyłam tylko naczynia i pościeliłam łóżko :D , a nawet tego mi się nie chciało :D Pranie leży w koszu a obiad był odgrzany z wczoraj, bo więcej wczoraj zrobiłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość także dda
mnie też ogarnęło lenistwo.. Próbuję się od rana zmotywować do zrobienia czegoś pożytecznego, ale jak widac z marnym skutkiem skoro wciąż siedzę na kafe :) temat interesuje mnie o tyle że ja dopiero wkraczam w życie dorosłe i to dość burzliwie, więc chciała bym wszystkie negatywne wzorce 'zdusić w zarodku' :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Samemu ciężko "zdusić w zarodku", bo najgorzej uświadomić sobie, że nasza rodzina jest inna i że my nie chcemy w przyszłości powielać tych wzorców. Ja przez dłuższą część życia udawałam że wszystko jest ok, a nawet szukałam winy w sobie za całą sytuację. Tym bardziej, że od matki słyszałam słowa "ojciec pije przez ciebie"- teraz wiem jak wiele w tym kłamstwa, a wcześniej jako dziecko wierzyłam w to, a to była niestety manipulacja mojej matki, żebym się jej podporządkowała i dochowywała rodzinnych "tajemnic". także dda, mieszkasz z rodzicami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _24dorosła..a jednak
Cześć... Nie wiem od czego zacząć. Zastanawiam się czy jestem DDA/DDD.. chodź wszystkie syndromy wskazują na to,że jestem. Moi rodzice(oboje) piją...odkąd pamiętam.. często się kłócili między sobą o alkohol,czasem bili, wyzywali. Matka nawet jak jest trzeźwa to mnie wyzywała, gnębiła psychicznie... bardzo dużo wulgaryzmów, przykrych słów..słuchałam codziennie praktycznie. Przychodzą okresy abstynencji..z wiekiem coraz krótsze..(teraz to max 2 tyg, bez alkoholu) i zawsze jedno zaczyna pić(ojciec lub matka),a drugie jest złe i za dzień znów zaczyna pić. Mój Mąż ostatnio zapytał się mnie skad we mnie jest tyle nienawiść i agresji.... Jestem bardzo zazdrosna,wszędzie widzę spisek... mam manię kontrolowania Męża, który nigdy mnie nie oszukał :/ Jestem w ciąży...mąż jest dla mnie cudowny,a ja czasami z błahostek znęcam się nad nim..i krzyczę naprawdę przykre słowa-których 5minut pózniej strasznie żaluję. ostatnio czuję się przygnębiona tym,że jak rodzice są trzeźwi-są mega mili..dzwonią do mnie,zapraszają itp. ryją mi psychę- nie piją przyciągają,piją- wyzywają i mają gdzieś :( czy ktos tak jak Ja-ma dwoje rodziców alkoholików?? p.s. przepraszam,ze tak chaotycznie piszę.. ale sama nie wiem co myśleć o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość także dda
u mnie jest o tyle 'ciekawiej' że to sam mój ojciec twierdził, że pije przeze mnie. Teraz jest nie pijący ale wciąż mnie nieakceptuje a jego terror psychiczny w największym stopniu spada na mnie. Ja sama też obwiniałam siebie za to jaka jestem, w okres dojrzewania weszłam burzliwie, a moja mama stwierdziła tylko że po prostu jestem taka sama jak ojciec, wpadając w kryzys i twierdząc że 'tyle lat jej poświęceń poszło na marne i nic ze mnie nie będzie' zaczęłam w to wierzyć i moja depresja i autodestrukcyjne zachowania pogłębiały się zataczając błędne koło. Ale gdy tylko skończyłam 18 lat zaczęłam leczenie na własną rękę i jest być może w jakimś stopniu lepiej, ale nadal bardzo boję się przyszłości..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _24dorosła..a jednak
A nie wiem czy jestem DDA ,bo.... rodzice powtarzają caly czas-że nie są alkoholikami, piją,bo lubią-i to nie moja sprawa. Jednak chorzy nie są.... No i w dzieciństwie mi niczego nie brakowało..typu ubranie, jedzenie, czy wyjazdy na wakacje.. takie argumenty zawsze Mi rzucają rodzice-jak mowie,ze powinni się leczyć. "A co czy Ty chodzilas głodna,lub brudna?" Nie...nie chodziłam... :/ mam 24lata ,a czuję się jakbym miała 12...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość także dda
ta agresja w nas gdzieś głęboko zakorzeniona jest normalna, w końcu żyjemy z poczuciem winy ale także niesprawiedliwości jednocześnie. Sama ostatnio często zastanawiam się czy to możliwe w pełni pogodzić się z przeszłością i żyć normalnie pełnią życia bez tych wszystkich ograniczających nas hamulców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _24dorosła..a jednak
także dda -masz rację co do agresji. Staram się z tym walczyć, jednak agresja- była moim orężem w czasie kłótni z rodzicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
_24dorosła..a jednak, ja też mam problemy w związku. Wcześniej upatrywałam się wad w innych, o swoich starałam się nie myśleć bo wystarczająco mnie przygniatały. A teraz dziwię się jak mój chłop mógł ze mną wytrzymać. Nawet zazdrościłam mu normalnej rodziny i w pewnym sensie chciałam mu pokazać, że życie nie jest kolorowe... Wiem to wredne. Moi rodzice nadal twierdzą, że problem ich nie dotyczy, co nie oznacza, że go nie ma. Ja to wyraźnie dostrzegłam jak poszłam na swoje i zobaczyłam jakie może być życie bez napięcia, awantur i alkoholu. To mi do końca otworzyło oczy. Ostatnio ( 2 tyg temu) od matki usłyszałam, że jakoś ta terapia niepotrzebna jak stwierdziła, mnie nie zmienia. Starała mi po raz kolejny wmówić, że jestem "psychiczna", żeby śmieć przed obcymi rodzinne brudy prać. Nawet krzyczała "kto dał ci prawo do tego!" Stara się mnie zniechęcić mówiąc też, że gówno mi to da, bo nic mi nie jest tylko wyszukuję problemów z nudów, a jak wybierałam się na wyjazdówkę, to niby z troski powiedziała, żebym żadnych głupot tam nie narobiła i żebym czasem męża nie zdradziła . Sic! Fajne ma zdanie o mnie.... Uważam, że TAKIM rodzicom trzeba się postawić i pomyśleć o sobie, bo za nas nikt tego nie zrobi bo nigdy nie przestaną nas kontrolować i manipulować nami... Wiem jak boli brak zrozumienia i oparcia u rodziców. Ale czy oni kiedyś byli naszym oparciem i rozumieli nas? Dlaczego to my mamy zrozumieć ich, a oni nas nie muszą???? _24dorosła..a jednak, możesz być tak jak ja "mieszanką" DDA i DDD, bo u mnie była podwójna dysfunkcja domowa, żeby nie powiedzieć PATOLOGIA. DDA i DDD mają bardzo podobne cechy, z dym że rodzic/rodzice DDA piją. także dda, mój ojciec też mówił, że pije przeze mnie, albo wzruszał ramionami, kompletnie miał w tyłku co sobie pomyślę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _24dorosła..a jednak
Orfnea masz rację! dokładnie tak- ja też szukałam wad u innych. Mój wcześniejszy związek był porażką.. tak się cieszę,że spotkałam na swojej drodze mojego Męża, jednak też jestem dla niego wredna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja idę na terapię grupową , wole bo będą ludzie którzy przeżywają to samo co ja...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozwolę sobie wkleić, coś co otwiera oczy. Są to nasze prawa o których nie wiedzieliśmy i były tłamszone przez naszych rodziców. Prawa DDA: - Mam prawo do wszystkich dobrych chwil, za którymi tęskniłem przez te wszystkie lata, a których nigdy nie dostałam. - Mam prawo do radości w tym życiu - tu i teraz; nie tylko do chwilowego, euforycznego uniesienia, ale do czegoś bardziej trwałego. - Mam prawo odprężać się i bawić - nie używając alkoholu, narkotyków i innych 'stymulatorów'. - Mam prawo aktywnie dążyć do ludzi, miejsc i sytuacji, które pomagają mi osiągnąć dobre życie. - Mam prawo powiedzieć o tym, gdy czuję, że coś nie jest dla mnie bezpieczne lub gdy nie jestem na coś gotowy. - Mam prawo nie brać udziału ani w aktywnym, ani w biernym zachowaniu rodziców, rodzeństwa czy innych osób, robiących ze mnie 'wariata'. - Mam prawo do podejmowania ryzyka w granicach rozsądku i do eksperymentowania z nowymi sposobami zachowań. - Mam prawo zmieniać moje nastawienie, moją strategię i mój sposób myślenia. - Mam prawo do popełniania pomyłek i do niespełniania własnych oczekiwań. - Mam prawo opuścić towarzystwo osób, które świadomie lub przez nieuwagę tłamszą mnie, wpędzają w poczucie winy czy upokarzają. Dotyczy to również mojego rodzica alkoholika, rodzica niealkoholika i każdego członka rodziny. - Mam prawo położyć kres obcowaniu z ludźmi, którzy powodują, że czuję się poniżany lub upokarzany. - Mam prawo czuć to, co czuję. - Mam prawo ufać swoim uczuciom, sądom, wrażeniom i intuicji. - Mam prawo, jako integralna osoba, rozwijać się duchowo, umysłowo, mentalnie i emocjonalnie. - Mam prawo wyrażać wszystkie swoje uczucia w sposób niedestrukcyjny, w bezpiecznym miejscu i czasie. - Mam prawo do takiego czasu, jaki jest mi potrzebny, abym, dzięki eksperymentom z tymi nowymi ideami, mógł wprowadzić zmiany w swoim życiu. - Mam prawo do selekcjonowania tego, co otrzymałem od rodziców - do przyjęcia tych rzeczy, które dają się zaakceptować i do odrzucenia wszystkiego, co dla mnie jest nie do zaakceptowania. - Mam prawo do życia zdrowego pod względem psychicznym i duchowym, nawet jeśli będzie ono częściowo lub w całości odbiegać od filozofii przekazanej mi przez rodziców. - Mam prawo do znalezienia mojego miejsca w świecie. - Mam prawo korzystać z powyższych praw - żyć w taki sposób, w jaki ja sam chcę i nie czekać aż mój rodzic wydobrzeje, będzie szczęśliwy, zwróci się o pomoc lub przyzna, że sam ma problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pnę się do góry
Strasznie to przykre, ile nas jest. Ja się wypowiem raczej jako wspóluzalezniona, mam męża alkoholika i dzięki niemu znalazłam sie tez na terapii - indywidualnej i grupowej jednocześnie. Piszę, że dzięki niemu, ale nie z przekąsem - naprawdę ciesze się, że tam trafiłam, że zaczęłam COŚ ze soba robić. Mój mąż - albo ciągi alkoholickie, które wyniszczały mnie emocjonalnie - albo człowiek niepijący - DRAMAT, co on wtedy wyprawiał - wszystko go wkurzało, rano cudowny męzuś, wieczorem wredna szuja. A ja prowokowana wcale nie byłam lepsza, wciagałam sie w te kłotnie pokazują od jak najgorszej strony - nawet nie wiedziałam ile we mnie agresji i nienawiści siedzi, ile i jak potrafie powiedzieć, żeby tak zabolało, że nie jest się w stanie nic wiecej powiedziec. Odkąd chodzę na terapie - wyciszam sie powoli, nie wkręcam w manipulacje - mało tego, zaczynam juz te manipulacje widzieć, co pozwala mi na niereagowanie - wcześniej dochodziło do tego, że byłam w stanie rzucic obiadem w męża, złośc ze mnie wychodziła całym ciałem. powoli zaczynam odkrywac siebie, chociaż słowa mojego terapeuty nie pozostawiają złudzeń, że jestem tak zabudowana, mam taki pancerz nałozony na siebie, że przede mną długa droga. Szukam gdzieś w zakamarkach przeszłości, co było powodem, że jestem dzisiaj w takim punkcie. Moi rodzice niepijący, dom bez wiekszych awantur, rodzice kochający, ale gdy wracam wstecz w przeszłośc to zawsze widzę gdzies siebie wieczna buntowniczka, zawsze czułam sie jakby we mnie gdzies siedziało zło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyjątek
Witam. Też jestem DDA/DDD. Podczytuję Wasz topic. Interesują mnie zwłaszcza wypowiedzi osób, które chodzą/chodziły na terapie. Bardzo jestem ciekawa czy to działa i przynosi trwałe efekty. Czy da się przeprowadzić na stałe inny sposób postrzegania siebie i tego co się nam "przytrafiło" w dzieciństwie/młodości. Czy jedno pokolenie wystarczy by wyjść z tego zaklętego kręgu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _24dorosła..a jednak
pnę się do góry - i co zamierzasz zrobić z mężem?? czy on chce się leczyć,czy tak jak większość pijących-nie widzi problemu?? Mi rodzice skopali dzieciństwo,ale jakbym miała jeszcze trafić męża pijaka.... to chyba bym zwariowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Orfnea - to jest tak: na terapie z psychologiem chodzilam jakis czas, sporo "przepracowalam" sama, uczestniczylam w roznych grupach wsparcia itp. Wybieram sie na cd terapie bo widze, ze jeszcze dluga droga przede mna. Ale sporo juz dla siebie zrobilam. Dzisiaj jakos nie jestem nastawiona na nadawanie, ale na odbior - wiec pozwole sobie Was poczytac. Milego weekendu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ediitt
Orfnea dobrze, że założyłaś ten temat może to komuś pomoże kto w ukryciu , nie mógł powiedzieć głośno , co go boli, nie widział dla siebie ratunku ..nie napiszę o sobie.. jestem już na takim etapie, że zrobiłam cięcie raz , a dobrze! ZAPOMNIAŁAM moje dzieciństwo, nie rozdrapuję ran, to u mnie nie ma sensu znalazłam zajęcia, żeby zapomnieć poszłam w sport, jak się upocę, umęczę, nie mam ochoty na wspomnienia, bolące wspomnienia żyję... ja nawet nie moge czytac tych wpisów, bo wszystko by wróciło... mój problem, to facet ale postanowiłam go rzucić; nie bedę przez dupka cierpieć, po co mi to? chcę być wolna, decydować o sobie skoro nie dotarło do niego, że mnie krzywdzi; wyśmiewa terapie i swój problem, niech się stacza dalej nie myślę kolejnego etapu życia zmarnić, bo to i tak nic nie da jest dorosły..skoro uważa, że on nie ma problemu, dlaczego ja mam cierpieć i żyć w kłótniach do końca życia poradzę sobie sama jestem silna i tego wam zyczę walczcie o swoje ja!, o prawo do godnego życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ediitt
u mnie była taka akcja pijak wrzeszczał ,że mnie zajebie był w amoku uciekłam na balkon, nie miałam przy sobie telefonu, nie mogłam skoczyć z piętra, nie mogłażyciu tak się nie bałam nastepnego dnia poszłam na policję..wstyd! wizyta w domu..pouczenie ja mu nie wierze, długo spałam w pokoju zamknięta skoro zrobił to raz, to powtórzy dlatego odchodzę dalczego ja mam z nim być, on dla mnie nie jest już mężem ja po studiach, mam uciekać i bać się, że zarąbie mnie siekierą? wiadomo co taki z przepitym mózgiem zrobi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oto Ja, DDA
Dopisuję się do watku i ja. DDA pełną parą od dwóch miesięcy uczęszczająca na terapię grupową. Nie radzę sobię ze swoim życiem i ze sobą. Moje zycie to LĘK, wielki lęk. I mam żal, potworny żal do Boga, że takie coś mnie spotkało. I tylko się usmiecham pod nosem, jak tutaj nawet na kafe ludzie piszą, że Każdy jest kowalem swojego losu, że tylko ofermy narzekają, że można zostac kim się chce - ja mówie BULLSHIT. 0 poczucie własnej wartości, lęk przed ludźmi, przed milonem róznych rzeczy, zachowań ludzkich itd. I bądź człowieku Przebojowy z takim bagażem gówna na plecach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ediitt
do mojej krwawej powiastki dodam jak sie ocknął..po tej policji kleczał przede mną, płakał, obiecywał poprawę, obejmował mnie za nogi, >przebacz jak Chrystus łotrowi< i co> chla dalej ja osobiście nie będe chodzić na terapie, niech się zachla! na śmieć ..za kogo ja wyszłam? ale tak kończą DDA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, i jak moge to te sie dołącze...Tez jestem DDA, narazie na pierwszym spotkaniu z terapeutka zaproponowala mi spotkanie jednak z psychologiem klinicznym aby "uporzadkowac to co teraz" aby w przyszlosci zaczac grzebac w przeszlosci... U mnie w domu bylo o tyle gorzej ze okresy picia ojca przeplataly sie z okresami trzezwosci ktore pamietam jako cudowne... Niestety taka ciagla hustawka i ta nie pewnosc "co do godziny 15" spowodowaly u mnie chorobe dwubiegunowa afektywna, osobowosc schizoidalna... Mam zawyzone o dziwo poczucie wlasnej wartosci, robilam wszystko aby pokazac ze jestem najlepsza w wszystkim.... Z bagazem 33 lat doswiadczen ciagle nie umiem po ukladac sobie zycia.... rodzice zmarli w 2005 i 2007, i pomimo ze bardzo za nimi teskie i za domem z lepszych dni, to wewnatrz nie moge wybaczyc im tego ze byli za slabi aby walczyc z swoimi nalogami... Ojciec tylko pil, ale matka z koleji palila 2 paczki dziennie z zaawansowana astma, zmarla na niewydolnosc oddechowa maja 46 lat....ojcia pochowalam w 8 miesiacu ciazy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×