Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość werfa

mam dola. kilka czynnikow.pomozcie

Polecane posty

Gość dsgdgsghdshsetuws
bo nie potrafie sie normalnie komunikowac z ludzmi, jestem wstydliwa, niesmiala, stresuje sie tym co wszyscy o mnie mysla, boje sie po prostu innych ludzi, jestem zamknieta w sobie, nie umiem po prostu wchodzic w normalne interakcje z ludzmi... albo mnie nie lubia albo sa wobec mnie obojetni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werfa
i co, tak po prostu sie poddasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IzabelaB
Wefra, nie przejmuj się, nie jesteś sama. Jak tak czytam co napisałaś, to tak, jakbym ja sama to o sobie napisała. Kropka w kropkę. Tyle, że ja mam jedną bliższą koleżankę, która ostatnio mnie zlewa, bo poznała inną i woli z nią spędzać czas, niż ze mną. A z drugą koleżanką mieszkam, bo nie miałam z kim innym, i szczerze to nawet jej chyba do końca nie lubię, też nie mamy o czym gadać, nawet mam tu swój wątek na kafe :P Codziennie ryczę, bo wiem, że przez to, że jestem nudna nikogo nie poznam, o facecie już nawet nie wspominając... Żle mi tu, na studiach, tęskie za domem, gdzie mogę być na 150% sobą i chyba też popadam w depresję... Jakbyś chciała pogadać, napisz : izabelab@poczta.onet.pl :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werfa
izabelo, nie wiem jak Ty, ale ja nie chce w tym tkwic. ciagle mysle, ze kiedys sie to zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj po smutniejszej stronie mocy. Ale nie pozwól sobie by się w niej zasiedzieć. Tyle, że teraz to ciemno, to zimno, nie sprzyja. "nie akceptuje tego, ze nie jestem dusza tow\rzytwa, ze ludzie nie szaleja za moim charakterem" Po co Ci to? Bycie duszą towarzystwa nie załatwia żadnej sprawy moim zdaniem. Są ludzie dla których to jest naturalne, są tacy, co mają inną naturę. Ludzie są różni. To jak z ubraniem o określonym rozmiarze. Cudze może być za szerokie, za wąskie. Co z tego, że na kimś świetnie leży? Ty musisz skupić się na swoim ubraniu. A nie dopasowaniu do czyjegoś. Ludzie nie szaleją za Twoim charakterem? A za czyim charakterem szaleją? Ludzie współcześnie szaleją za medialnymi błyskotkami, ekranową tzw. popularnością. I nie ma w niej znaczenia, kto jaki jest, jaki ma charakter. Nawet jak jest na tzw. szczycie to "ogół" ma w d..ie jaki ten ktoś ma charakter. Wystarczy, że medialny blask przygaśnie i nikogo ten ktoś nie będzie interesował. Chyba, że ten ktoś robi coś swojego, kroczy po jakiejś wyznaczonej drodze, w którą wierzy. Wówczas nie ma znaczenia poklask innych. Bo on tak naprawdę jest bez sensu. Szukaj swojej drogi. Nie szukaj swojego odbicia w czyichś oczach (choć to trudne, ale nie od razu Kraków zbudowano). Masz 24 lata. To trudny wiek. Wiem, choć sam mam nie jakoś szczególnie dużo więcej. Ale to taki wiek, kiedy wszystko do człowieka krzyczy, że przecież już jesteś dorosły (w końcu te 18 to już kawał czasu temu było). A tu nic określonego, zdecydowanego. Nie wiadomo w jaką stronę iść. W jaką chce się iść. Ba, w jaką można pójść. Bo jest taki ogrom możliwości. Że od samego pomyślenia to wszystko się plącze. I myślę, że w okolicach Twojego wieku to szczególnie mocno "atakuje". Szczególnie jeśli się studiuje, jest się gdzieś tam u kresu studiów. Zastanawiając się co dalej. Ale w sumie jak ktoś zaczął pracę, wiadomo jakie często są te pierwsze zajęcia, też pewnie często zadaje sobie takie pytanie. A we "współczesnym świecie" trudno wykonać podróż w głąb siebie. Trudno tam znaleźć tę prawdziwą odpowiedź. Bo tyle jest możliwych odpowiedzi, które lubią pukać do głowy z zewnątrz. Zazwyczaj im wydających się łatwiejszymi, tym będącymi substytutami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werfa
dziekuje z aten wpis;) co jakis czas mnie zlapie to zle uczucie i dol, ale juz mi mija, jednak to jest wszystko cykliczne, juz ktorys raz pisze, z emi zle, pozniej mam znow sile do walki,a za jakis czas wracam, by sie zalic:P zawsze sobie mowie, bd soba, nie mam nic do stracenia, chociaz sama ze soba bd sie dobrze czula, ale gdy przychodzi co do czego, to zastanawiam sie wlasciwie jak zareagowalaby w danej sytuacji prawdziwa ja, a na ile naprawde wciaz kieruje sie zdaniem innych i tym jak na mnie wplywaja. no ale nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sądzę, że "prawdziwe ja" nie wychodzi z nas w codziennym działaniu tak na pstryknięcie palcami. Myślę, że to dłuższy proces. Zresztą każda zmiana wymaga czasu. Mi generalnie przez ostatnie 2 - 3 lata dobrze ze sobą. Ale od czasu do czasu też wracam w tych smutniejszych gąszcz myśli. Tak bywa. Ale czasem to może i ważna rzecz, by coś przemyśleć. Takie światełko awaryjne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsgdgsghdshsetuws
probuje, staram sie... nie chce sie poddac, ale co ja mam zrobic. kiedys kasa mi sie skonczy i wtedy bede musiala szukac pracy, sama nie wiem jakiej bo nie wiem co moge robic, skoro nie chce siedziec w biurze przy kompie, a takie mam wyksztalcenie ze powinnam. jestem rozbita emocjonalnie, mam maksymalna depreche i jutro zaczynam dzwonic po jakichs poradniach psychologicznych. pojde po jakies tabletki do psychiatry, wtedy moze bede umiala jakos normalnie zaczac zyc. a najgorsze jest to ze juz nie wytrzymuje w domu z rodzicami, mam ich po dziurki w nosie, daje im kase na jedzenie i rachunki, a oni i tak sie wszystkiego czepiaja, mam tego dosc, chcialabym sie wyprowadzic na swoje, ale wtedy kasa by bardzo szybko stopniala, a ja nie zarabiam... i to takie zamkniete kolo, nie wiem co mam zrobic, chyba tylko jakies psychotropy mnie uratuja. calkowicie stracilam jakiekolwiek zycie towarzyskie i to przez sama siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werfa
ojej, to brmi strasznie, koniecznie zapisz sie do psychloga! trzymam za Ciebie kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werfa
uciekam, chora jestem, musze sie polozyc. pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"nie umiem po prostu wchodzic w normalne interakcje z ludzmi... albo mnie nie lubia albo sa wobec mnie obojetni." Idź koniecznie do dobrego psychologa. Pomóż sobie pomóc. Bo wydaje mi się, że interpretujesz różnych ludzi jako nielubiących i zaczynasz w to wierzyć. A jak wierzysz, to przyciągasz. Nie znam się na psychologii ani psychiatrii. Ale tabletki nie załatwiają problemu. Uśmierzają objawy i czasem jest to bardzo potrzebne, by łatwiej zająć się problemem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chodzaca beznadzieja
jedyne czego chce, to usmiezenie objawow... usmiezenie wszystkiego, co czuje. bo mam juz dosc. czuje sie jak beznadziejna kupa gowna niezdolna do niczego, czuje sie doslownie jak zyciowe zero. jakbym przegrala pierdolone zycie... jedyne czego pragne to byc wartosciowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chodzaca beznadzieja
ktos mi zniszczyl moj temat, wiec teraz pisze tutaj :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takasobiejaSIALALALA
Też muszę się wygadać:( Mój chlopak co weekend olewa mnie. Wychodzi ze znajomymi, o mnie zapomina. Dodatkowo ktoś bliski zapytał mnie czy on się już zadeklarował czy tak się póki co bawimy. Zabolało i zaczęłam myśleć, ale faktycznie jestesmy razem już 6 lat a tu ciągle tak samo;( Co weekend zostaję sama:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×