Brak ciałka żółtego a owulacja

Od prawie 2 lat staramy się o dzieciątko. U mnie podobno wszystko ok (miałam bardzo dużo przeróżnych badań). Mąż ma nienajlepszą morfologię nasienia ale za to bardzo dużą koncentrację co wg lekarzy nie powinno być przeszkodą i powinnam spokojnie w ciążę zajść. Jestem pod stałą opieką lekarza w klinice niepłodności. Wczoraj (20 d.c.) miałam wizytę. Na usg nie było śladu po owulacji. Ani płynu w zatoce Douglasa, ani ciałka żółtego. Do tej pory miałam owulacje wielokrotnie potwierdzoną monitoringiem. Zazwyczaj czuje również kłucie jajnika w okresie okołoowulacyjnym. W tym cyklu nie czułam właściwie nic i nawet mówiłam mężowi, że tym razem z jajeczkowania raczej nici. Wiem, że zdarzają się cykle bezowulacyjne i wynik wczorajszego usg nawet mnie nie zdziwił. Pan doktor zlecił jednak zbadanie progesteronu. I tu zaskoczenie bo wyniósł on 17,48 ng/ml przy normie dla fazy lutealnej 1,2 - 15,9 ng/ml. Czy to oznacza, że owulacja jednak była? Możliwe jest, żeby ciałko żółte było niewidoczne mimo przebytej owulacji? Jeśli nie, to skąd taki poziom progesteronu? Czy któraś z Was miała podobna sytuację?