Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zaria29

Do -10 kg kobietki 30+ dieta MŻ. Dieta, wsparcie, pogaduchy. Zapraszam:-)

Polecane posty

Szukając miejsca dla samej siebie wpadłam najpierw na topic dziewczyn z diety 500 kcal, ale czuję jakiś malutki niedosyt;-) nie żeby było tam źle bo jest miło, ale ja generalnie szukam "wspólniczek" do ostrego zgubienia nadprogramowego nadbagażu tak do - 10 kg i wieku do mnie przybliżonym czyli 30+..... wiadomo podobny wiek i w większości podobne problemy:-)... życie, praca, dom, dzieci..... a do tego jeszcze te niesfornie plątające się kilogramy.... wierzę, że w całej masie chcących schudnąć jest nas więcej, a taki topic pozwoli nam się odnaleźć i zebrać w jednym miejscu.... być może będziemy mogły służyć sobie pomocą z zakresu dietowania, radą czy nawet być dla siebie wsparciem choćby dobrym słowem...... Pomysłów na to jak gubić kilogramy miałam wiele:-) nie zaproponuję wam cudownego rozwiązania bo w/g mnie takowe nie istnieje..... każda jest inna i każda tyje oraz chudnie inaczej.... ja swoją wojnę z kg rozpoczęłam w ub roku pod koniec kwietnia zaczynając od Dukana, na którym nawet mi ładnie poleciało , ale po 6 mcach organizm miał dość.... końcówka to zastoje, a nawet wzrosty i do tego minimalny spadek w granicach może 1 kg w ostatnim miesiącu tej diety na IIF to była masakra.... wiedziałam że muszę coś zmienić, bo inaczej utonę w tej katorżniczej diecie całe lata...., a obciążenie dla nerek nie małe, włosy zaczęły lecieć mimo przyjmowania ton suplementów, zapach z ust był okropny a wyniki badań coraz słabsze..... (efekt nadmiaru białka i niedoboru warzyw a przede wszystkim owoców) tak zrodził się zamysł na zastosowanie szalonej Kopenhaskiej.... wytrwałam i dodatkowo zgubiłam kolejnego piątala i dzieliło mnie już tylko jakieś 4 kg od moich oczekiwań czyli od ok 63 kg przy moim wzroście 175 cm uważałam że będzie akurat..... i wtedy panika w głowie, co po Kopenhaskiej, co dalej???? nie miałam idei jak to pociągnąć i w sumie przez grudzień to byłam na takiej diecie nie-diecie, bo niby z założenia nie jadłam pieczywa, makaronów, kasz, ryżu itp. zapełniaczy, nadal zamiennikiem cukru dla mnie był słodzik, a tłuszczu nie używałam.... jednak wcinałam tak bez składu i ładu.... a i słodycze właśnie.... miałam jakieś jazdy na cukierki ... na Michałki:-( oj pewnie nie tylko ja na jakieś ciacha, wafelki.... ehhh no i w Święta wpadły jakieś sałatki na majonezie i pieczone mięsa.... w sumie to z jakieś 3 kg znowu wpadło na + i dzisiaj mam do zgubienia tak z 5-7 kg.... niby mało a tak dużo... ciągnie się i ciągnie... no ale nie poddaję się i postanowiłam po prostu MŻ ale wybierać zdrowe produkty i połączyć w moim odchudzaniu nurty z różnych diet.... głównie opieram się na odtłuszczonym nabiale (jogurty, sery białe różne, maślanka, kefir), chudym mięsie (głównie pierś z kurczaka, wołowina, pierś z indyka), jajach, chudej wędlinie (takiej 100% mięsa w mięsie do 3% tłuszczu wędliny z różnych gatunków mięs), warzywach ale tylko tych o niskim IG, wybranych owocach też o niskim IG, nie stosuję tłuszczu, ani cukru, który zastępuję z powodzeniem dobrej jakości słodzikiem, staram się unikać soli na rzecz bogactwa przypraw, powiedziałam stanowcze nie słodyczom (chociaż awaryjnie w razie napadów np. przed @ pozwolę sobie na troszkę zapychającej nutelli dukanowej) potrawy albo w mikrofali, albo na teflonie bez tłuszczu, albo w piekarniku na grillu lub na parze.... sporo surowizny to wszystko zamknęłam klamrą ograniczenia dziennej dawki kalorii 500-700 chociaż przyznam, że bliżej mi do 500, bo sporo wychodzi mi tego jedzenia i głodna nie chodzę..... jedyne moje słabości to kawa.... rozpuszczalna nawet 3 dziennie i brak sportu.... niestety nie potrafię się zmobilizować i ćwiczyć nie będę choć pewnie z wysiłkiem już by było po odchudzaniu ehhh..... no nic pójdę dłuższą drogą.... będę spisywać co zjadłam a ważyć się co 7 dni..... zaczęłam 14 stycznia 2013 roku juppiii:-))) . Zapraszam jeśli są kobietki takie jak ja, które się chcą dołączyć i podjąć wyzwanie - piszcie:-)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wpiszę jeszcze moje menu za ostatnie dni: 14.01.2013 DZIEŃ I śniadanie: czarna kawa plus 1 grapefruit 230g - 100 kcal obiad: kawa plus gotowany brokuł i kalafior 250g - 62,5 kcal gotowany filet z dorsza 50g - 40 kcal gotowane białko z 1 jajka - 21,6 kcal na obiad wyszło razem: 124,1 kcal przekąska: jabłko 100g - 50 kcal kolacja: kawa plus ser biały odtłuszczony 100g - 69 kcal owoce leśne 100g - 29 kcal na kolację razem wyszło: 98 kcal do tego mineralna 2l DZIEŃ ZAMKNIĘTY W: poniżej 400 kcal kurcze tyle żarcia a tak mało wyszło kalorii w następnych dniach dorzucę więcej mięska :-) 15.01.2013 II DZIEŃ śniadanie kawka czarna plus grapefruit - 100kcal obiad: 1 białko z jaja rybka dorsz na parze 150g mizeria - 200g ogórek ziel plus łyżka jogurtu 0% sałata "na słodko"- 50g sałaty plus 1 łyżka jogurtu 0% plus kapka soku z cytryny i 1 łyżeczka słodzik obiad razem kalorie: 182kcal przekąska: jabłko 150g - 75kcal kolacja ser biały 0% 100g - 69kcal plus owoce leśne 100g - 29 kcal razem kolacja: 98kcal dzisiaj zjadłam ok 455 kcal objadłam się jak bąk podoba mi się na tej diecie :-) 16.01.2013 III DZIEŃ śniadanie: kawa i grapefruit - 100 kcal obiad: "kotlecik" z piersi z kurczaka 100g - 100 kcal surówka: z jabłka 100g i marchewki 200g - 50+54kcal-104kcal surówka II: sałata zielona 50g "na słodko" z 1 łyżką jogurtu - 7,5+12=19,5 kcal obiadek razem: 223,5 kcal przekąska: 100g ogórek kiszony - 11 kcal na kolacyjkę będzie serek typu wiejski 100g z owocami leśnymi 100g - 60+30=90 kcal dzień mi się zamknął w ok. 424,5-430 jak doliczyć jeszcze te trochę słodziku... no coś maławo a jedzenia było sporo oczywiście jeszcze 2 kawy, herbata zielona i woda, woda, woda.... 3 dni za mną i czuję się duchem lżejsza.... brzuch płaski.... reszta okaże się we wtorek kiedy wejdę na wagę:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Zaria! Od dłuższego czasu się przymierzam, żeby gdzieś dołączyć, no i tak pomyślałam, że może do Ciebie? Mam odpowiedni wiek, dziecko, dom i pracę to będzie o czym pogadać :) Do schudnięcia ok. 5 kg, ale idzie mi MEGA opornie. Na 500 kcal na pewno nie dam rady, raczej na 1200 do 1500 z wysiłkiem fizycznym. Tańczę zumbę, biegam za dzieckiem i w sumie tyle póki co, ale mam plany na tą Chodakowską. Mam nadzieję, że jesteś zmotywowana i nie znikniesz. Ja spokojnie z pół roku będę zrzucała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj Saro:-) nie oczywiście że nie zniknę zawzięta ze mnie sztuka zrzuciłam już ponad 30 kg to i te ostatnie też zrzucę żebym miała pazurami ziemię kopać;-) motywacji mi nie brakuje.... w szafie wiszą same małe rzeczy (36 i 38) tzn. 38 rozmiar noszę już od 2 miesięcy ale ja mam taką figurę gruszki na górze szczuplutka z wcięciem w talii ale bioderka i tyłek i udko to u mnie jest;-) zawsze był z tym problem, że spodnie musiałam kupować większe a góry malutkie 36 lub 38 zależy od producenta, a dół w sensie spodnie to 38 to musiało być duże zazwyczaj 40 i wtedy dużo za duże te spodnie w talii.... dlatego jeszcze mi te kilka kg brakuje do szczęścia żebym mogła spokojnie te 38 w spodniach na dole też nosić i przede wszystkim się w nich dobrze czuć.... podziwiam cię że masz zapał do ćwiczeń, ja niestety wymiękam.... ale za to przycisnę na tym jedzeniu i kaloryczności do tego "sporty ekstremalne" czyli jazda na szmacie, zmywanie, prasowanie, gotowanie, zakupy, praca i trochę latanie za dzieciakiem :-)))))) i może w miesiąc się uda...... a co tam jak nie w miesiąc to dłużej teraz już nie odpuszczę...:-))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i kolejny dzień za mną:-) 17.01.2013 IV DZIEŃ śniadanie: kawa i grapefruit - 100 kcal obiad: kawa i "kotlecik" z piersi z kurczaka 100g - 100 kcal sardynki w pomidorach 100g-106 kcal tarta marchew 150g - 40,5 kcal ogórek kiszony 150 g - 16,5 kcal obiadek razem: 263 kcal przekąska: 100g jabłko - 50 kcal na kolacyjkę jogurt 0% 200g ze słodzikiem - 92 kcal dzień mi się zamknął w ok. 505-515 jak doliczyć jeszcze te trochę słodziku... i tyle było jedzonka dobrego:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamy wspólny cel, więc choćby we dwie, ale wspierajmy się. Nigdy nie sądziłam, że nie można szybko schudnac głupich 5 kg. Podziwiam Cię za te 500 kcal, że jedząc tak malutko normalnie funkcjonujesz... U mnie dziś niby OK, bo nie zjadlam dużo, ale na kolacje pół.pizzy. Ogółem jakieś 1300 kcal i zaraz idę pocwiczyc. W sobotę rano się zwaze i pomierze to podam aktualne dane. Też się odchudzam dla ubrań, bo zmienilam całą garderobe po schudnieciu i sporo zainwestowalam, a teraz w 2/3 rzeczy się nie mieszcze, ale do wiosny się to zmieni :) Napiszę więcej jutro z pracy, idę teraz pocwiczyc i spać. Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Saro jakby mi ktoś powiedział kilka mcy temu że na 500 kcal można funkcjonować to stuknęłabym się mocno w głowę :-))) jednak wtedy jeszcze bardzo mało wiedziałam o pewnych mechanizmach związanych z przemianą materii, sytością i sposobem trawienia poszczególnych produktów żywnościowych. Fakt dukan mnie wciągnął i sporo sobie poczytałam i zasięgałam języka tu i ówdzie ta dieta wydawała mi się idealna, bo pozwalała jeść do syta i w nieograniczonych ilościach dozwolone produkty więc można było chodzić najedzonym, szczęśliwym i jeszcze gubić kg ale.... no właśnie to ale....idealnych diet nie ma;-) a dukan ma też sporo minusów przede wszystkim obciąża nerki bardzo i bez kontrolnych badań wykonywanych regularnie nie ma co się w ogóle za nią brać.... powoduje duże zakwaszenie organizmu a to pociąga za sobą kolejne zdrowotne konsekwencje... całkowita eliminacja owoców plus ograniczone w wyborze warzywa jedzone systemem naprzemiennym wcześniej czy później prowadzą do braków witaminowych co objawia się słabą kondycją paznokci, problemami z zębami i wypadaniem włosów... tak wiele osób doświadczyło zbierania garściami włosów z wanien..... i jeden z największym zarzutów.... jedzenie do woli to wciąż rozciągnięty żołądek jak przed dietą i pochłanianie dużych porcji.... swoboda i pełen luzik "bo przecież mogę, bo na tym to polega" sprawia że wiele osób wychodząc z diety i przechodząc na kolejną III F albo jej nie kończy albo już na niej tyje.... a jak rzuci dietę przed tym etapem to wraca po roku z nadrobionymi kilogramami, bo znowu porcje jedzenie były dużo za duże... są też jakieś plusy bo przebywanie kilka mcy na tej diecie uczy też wyboru produktów do jedzenia i zastępowania "śmieciowego zapychacza" czymś pożywniejszym i zdrowszym... tak też i ja nauczyłam się wreszcie czytać etykiety, zwracać uwagę na zawartość tłuszczu, cukrów, soli, dodatków chemicznych itp...jak już nic więcej nie mogłam wycisnąć na dukanie to w końcu dotarło do mnie że można się odchudzać nie obżerając się że nie musi to być głodówka na jednym jabłku i marchewce i że nie muszę napychać się tonami mięsa.... fakt 500 kcal to bardzo mało jest i nikogo do takich obostrzeń nie namawiam... myślę że rozsądnie przy problemach ze spadkami i przy entej już diecie to takie zejście 900-1000 powinno być ok jak ktoś jeszcze dorzuci do tego ćwiczenia:-) mi generalnie trudno się chudnie (ot taka uroda ehh) będąc do 1000 kcal nie chudłam nic a jedynie trzymałam wagę więc u mnie tych kcal musi być mniej.... nie stawiam sobie żelaznej granicy że to ma być te 500 i ani jednej więcej;-) po prostu z tego co jem tak mi akurat wychodzi.... ale równie dobrze może to być i 600 i 700 .... po prostu w takich ramach do 800 chce się trzymać.... nie głoduję bo w brzuchu mi nie burczy a uczucie sytości jest... funkcjonuję normalnie do tego biorę jeszcze zestaw suplementów, dużo piję wody, jem warzywa, owoce, mięso i nabiał..... tylko typowym zapychaczom w postaci makaronów, chleba, ryżu, kasz, roślin strączkowych, tłuszczom (masło, margaryna, smalec, oliwa, olej) i słodyczom powiedziałam nie:-) a że do tego wybieram produkty chude i z niskim IG to i kaloryczność jest niska a na talerzu sporo:-) i mam nadzieję przełoży się to na spadek wagi:-)))) oby oby:-)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć. Jestem. Ciagle coś/ktoś mi przerywa pisanie i od rana nie moge się zebrać. Najważniejsze zaria, że się dobrze czujesz na Twojej diecie i leca kg. Jak dobrze wyjdziesz to nie wrócą. U mnie jedzeniowo dziś super, ale będę w domu ok. 21 i mam nadzieje, że nie skusze się na nic na mieście. Wczoraj ćwiczenia wykonane, dziś niestety sobie daruję, ale jutro ze 2 godzinki planuję. Zaria, ja mam wszystko w normie, tz. BMI, wagę, najbardziej zależy mi na jędrnym ciele i nieco mniej w udach, dlatego sporo ćwicze, a poza tym jak już się zebrałam, to polubiłam ćwiczenia. najgorzej zacząć, mówie Ci. Może sobie stopki zrobimy? Mnie stopka motywuje bardzo, więc jutro dopiszę po ważeniu. Może sobota będzie dniem ważenia? Oczywiście możemy ustalic jakis inny, ja nie mam żadnych szczególnych preferencji w związku z tym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
takie piepszenie o szopenie żadna dieta was nie odchudzi piszecie tylko o tym , ile zjadłyście a ruszcie sie na spacer, na siłownie, na basen zaraz schudniecie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
minerwa skoro "pieprzenie o szopenie" jak to ujęłaś ci przeszkadza to po co włazisz z buciorami i brudzisz:-) internet to spora przestrzeń i dla każdego miejsce się w nim znajdzie...... a w tym topiku o to chodzi by pisać co kiedy jak i by się mobilizować... kto chce ten korzysta i ten jest tu mile widziany :-) jeden się odchudza spędzając godziny na siłowni, fitnessie, basenie itp itd.... a drugi idzie na samej diecie ...., a jeszcze trzeci łączy jedno z drugim.... wolna droga wolny wybór.... zresztą jakbyś dokładnie przeczytała moje posty to byś sobie oszczędziła czasu na taką pisaninę nic nie wnoszącą do tematu :-) . Topik jak sam temat wskazuje nie powstał po to by kogoś osądzać, "wytykać palcami" czy negować jego poczynania ..... Saro ja postanowiłam się zważyć we wtorek rano wtedy to będę miała jakiś odnośnik ile konkretne tych kg na liczniku i ile mam do swojego celu :-) będzie też 7 dni na nowej drodze dietowania ;-) w sumie to tak się rozpędziłam, że nie zważyłam się 1 dnia i tak już poszło.... a stopka dobry pomysł będzie mobilizować. Ja też mam już dawno BMI w normie więc pewnie dlatego zgubienie tej 5-6 kg idzie już z takimi oporami :-) ale skoro powiedziało się "A" to czas dokończyć i postawić definitywną kropkę nad przysłowiowym "I"....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zario, jesteś tu jeszcze? Kurcze, może przeniesiemy się na jakiś bardziej ruchliwy wątek, bo takie biedne same dwie tu tkwimy :( Wczoraj nie pisałam, bo miałam mega aktywny dzień. Rano basen, później zumba, a na koniec stepper 30 minut. Niestety dziś siedzę w domu, dziecko zagilone, więc mu towarzyszę, może jak zaśnie to coś porobię ćwiczeniowego. Zrobiłam stopkę. Ważę się znów w sobotę. czekam na Twoją stopkę, ciekawe ile na tych 500 kcal przez tydzień poszło. Co myślisz o kręceniu na hula hop? Mam i myślę czy by nie odkurzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Saro jestem tylko w weekend to mało mam czasu na pisanie... trzymam się dalej diety i ważenie we wtorek rano to zrobię stopkę i napiszę ile poleciało będzie 7 dni pierwsze za mną:-) co do ćwiczeń to nie doradzę bo ja jakoś się zebrać nie mogę :-))))) aczkolwiek przydałoby się hah trochę tyłek ruszyć:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ruszaj się Kochana, zobaczysz jak pięknie będzie waga spadała, a przede wszystkim centymetry. Ja dziś będę kręciła, więc pewnie jutro siniaki się pojawią, ale 3-4 dni i będzie spoko. U mnie z dietą w miarę. Dziś miałam trochę nadwyżki, ale poćwiczę z 1,5 godz. i spalę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zrobiłam stopkę mam nadzieję że będzie widoczna:-))) jak widać na liczniku 69 kg do 63 brakuje 6 kg walczę:-))) ile poszło przez tydzień hah oto jest pytanie bo z rozpędu nie weszłam na początku na wagę i w sumie nie wiem no trudno się mówi w następny wtorek będzie sprawa jaśniejsza ile to na tydzień leci,...... diety się oczywiście trzymam tak pi razy drzwi.... ale 600 kcal nie przekraczam:-) najgorzej to się zmobilizować do tych ćwiczeń ehhhhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Melduję, że zyję, dietuję i ćwiczę codziennie :) Widzę po ubraniach, że luźniejsze, wiec jeszcze bardziej mnie to motywuje. Trzymam się diety jednak tak ok. 1500 kcal, bo jak ćwiczę 1200 kcal byłoby za mało. W sobotę kolejne pomiary. Najgorsze, że będę miała wtedy okres, więc może nie być zmian na wadze. Zaria, a nie myslałaś, żeby się zapisać na jakieś ćwiczenia w grupie? Może wtedy udałoby Ci się zmobilizować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też dzielnie się trzymam:-) no ale mój dzienny limit kalorii jest zdecydowanie niższy wiadomo organizm już trochę wymordowany odchudzaniem więc biorąc to pod uwagę oraz fakt że nie mam zbytnio dużo ruchu to przy 1000 w ogóle bym nie chudła..... no ale już bliżej jak dalej:-) udało się tyle to i ta końcówka musi polecieć:-)))) co do ćwiczeń to w domu nie mogę się zmobilizować a na jakieś grupowe nie mam po prostu czasu.... w tygodniu to i tak się z rodziną mijamy i widujemy rano na śniadaniu i wieczorem na kolacji ehhh.... w sobotę nadrabiam to co pewnie każda z nas.... sprzątanie, pranie, prasowanie, gotowanie, zakupy..... i poświęcam czas synowi.... a niedziela to jedna okazja abyśmy całą rodzinką mogli spędzić razem czas.... tak więc nie ma kiedy i gdzie jakiś wychodnych ćwiczeń wcisnąć.... no nic tyle dałam radę bez ćwiczeń to i teraz mam nadzieję w końcu zacznie waga spadać w dół... kolejna weryfikacja wagi we wtorek to się okaże jak się sprawy mają:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie dzień prawdy jutro, ale jestem spuchnięta jak balon, więc może być wzrost lub tyle samo w najlepszym wypadku, no ale jutro się okaże. Widzę, że prowadzimy podobny styl życia, czyli praca-dom-dziecko itd. Też mam syna ;) Niestety ja musiałam znaleźć czas dla siebie, bo bym zwariowała. Wiem jak to jest z tymi ćwiczeniami. Już pół roku zabieram się za Chodakowską i nie wychodzi, no ale powiedzmy, że mam inne sporty i może dlatego mi nie idzie, bo brakuje czasu. Oby przeżyć dietetycznie weekend... Trzymaj się. Odezwę się najpóźniej w poniedziałek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie trzymajmy się w weekend to chyba najgorsze dni kiedy pichci się dla rodzinki różne dobre rzeczy i aż skręca w środku by samej też podjeść to i owo.... ja dzisiaj zawzięcie walczę bo robię moim chłopakom pizzę i normalnie aż mnie.... ale dam radę... muszę:-))) ja to pokonam to i jutrzejszy dzień przetrwam:-) miłego weekendu:-) i spadków na wadze ci życzę:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anicia :-)
Hej kobitki :-) mogę się przyłączyć??? Mam 38 lat,męża i 16 letniego syna :-) Z kg walczę już od tamtego roku...zostało mi już tylko 3,4 kg, ale opornie to mi idzie :-P Czekam z niecierpliwością na wiosnę...uwielbiam jeździć na rowerze i maszerować z kijkami...a teraz dupa :-P zimno jak diabli. Pozdrawiam :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hello Dziewczęta :) Witaj Anicia, napisz jaki masz wzrost i z ilu do ilu zmierzasz. Zazdroszczę Ci już tak dorosłego syna, masz dużo czasu dla siebie. Sobota u mnie OK, zjadłam te 1500 kcal, ale w dwóch posilkach, wiec zadowolona nie jestem. na wadze 55,5, ale dostałam okres, więc jak się skończy to sie zważę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdfghjk
MÓJ SPOSÓB NA MAŁY APETYT ! Polecam Yerba Mate, która pomogła mi zapanować nad apetytem i wreszcie jem tyle, ile potrzebuje mój organizm, a nie tyle, ile łakną moje zachcianki :) Yerba : -hamuje apetyt, -daje uczucie sytości w żołądku, -przyspiesza przemianę materii -oczyszcza z toksyn -ma mnóstwo witamin (włosy, cera, skóra i paznokcie bedą wdzięczne za taki zestaw;) -pobudza lepiej niż kawa (idealna do nauki!) -i wiele wiele innych ...(możecie o tym poczytać na blogu-link niżej) Pijąc Yerbę łatwiej wytrzymamy na diecie- ba, nawet nie zauważymy, że na niej jesteśmy, bo zwyczajnie nie będziemy głodni ;) do tego pobudza lepiej niż kawa, więc jest świetna do nauki ;) Energia, odchudzanie, koncentracja, mnóstwo witamin, magnez, żelazo, potas... Polecam ;) Z autopsji mogę potwierdzić, że faktycznie nie chce się jeść. Schudłam mimo woli, bo pijąc Yerbę, mój żołądek nie domaga się jedzenia zbyt często ;) A kawa już dawno poszła w odstawkę ;) Więcej info o Yerbie przeczytacie na tym blogu ( ma tyle właściwości, że nie dałabym rady tu wszystkiego napisać ;) ) :http://yerbomaniaczka.blog.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anicia :-)
Hej... Sara mam podobny cel do Twojego, marzy mi się 50 kg. Wzrost- 160 cm No powiem Ci, że faktycznie syn już chodzi własnymi ścieżkami...ale wiesz jak to jest z nastolatkami...więcej muszę się martwić :-) Jak to mówią małe dzieci mały kłopot, duże duży kłopot hehe :-D Życzę Wam dziewczynki miłej i dietetycznej niedzieli ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anicia :-)
Hej dziewczyny :-) Ale pogoda dajcie spokój...głowa mi od rana pęka :-0 Jestem już po śniadanku- płatki ryżowe na mleku z tartym jabłkiem i cynamonem, teraz kawka :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Dziewczęta :) No niestety Twoje życzenia Anicia się nie ziściły, bo moja niedziela to porażka. Nie przejmuję się tym, bo zawsze później mam poprawę metabolizmu po większej ilości jedzenia, więc jest OK. Zjadłam ok. 2 000 kcal, czyli tyle ile powinnam normalnie, więc na pewno nie przytyję, ale też nie ćwiczyłam nic. U mnie też pogoda STRASZNA. Mnie głowa boli i to już trzeci dzień i może to faktycznie przez pogodę. Anicia, proponuję płatki ryżowe zastępuj owsianymi, są dużo zdrowsze, a kcal te same. Ja na śniadanie zjadłam bułkę z serem żółtym i pół jabłka. Ok. 370 kcal. Ta bułka jakaś taka fałszywie razowa, więc nie jestem zadowolona, w tym tygodniu upiekę chleb. Zastanawiam się nad dietą 8-godzinną, widziałyście? Idę po kawkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do dzieci to mąż mnie strasznie namawia na drugie, ale naprawdę jedno mnie w zupełności satysfakcjonuje. Wiem ile to roboty, odpowiedzialności, trosk, a o wieku nastoletnim to boję się pomyśleć, więc wolę mieć to wszystko w liczbie pojedynczej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anicia :-)
Co do płatków...to różnie jadam, często robię owsiankę z otrębów, czasem jem zwykłe kukurydziane lub własnie ryżowe z jabłuszkiem :-) Co do diety 8 godzinnej to coś w tym jest...ja praktycznie tak jem bo staram się kończyć jedzenie około godz.18ej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To dobrze, bo ja jestem troszke fanatyczką zdrowego żywienia i dlatego te niewartościowe płatki rzuciły mi się w oko ;) No właśnie ja też tak jadłam średnio od 8 do 17, więc niby 9 godzin, ale po 17 zawsze coś podjadałam, np. garść słonecznika, garść błonnika, kilka łyżek obiadu, który gotuję na następny dzień. Od dziś nie podjadam i zobaczymy. Anicia, może się zaczernij i walnij stopkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam po weekendzie jakoś przetrwałam:-))) mam nadzieję, że zaowocuje to wtorkowym odnotowaniem spadeczku na wadze:-))) ciekawa jestem ile tydzień przyniesie.... trudno mi oszacować czy coś poleciało bo ja to nic nie widzę hah.... no ale po tylu miesiącach dietowania to każdy gram niżej mnie ucieszy:-)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to się zaczerniam i do roboty...nie mogę się już teraz poddać :-) Zostało już mi tak malutko :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×