Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

hibiskus

Mega dziwna sytuacja / nie wiem co o tym myśleć

Polecane posty

Mój były facet i ja byliśmy kiedyś niesamowitymi kumplami. Pracowaliśmy razem, robiliśmy wspólne projekty, potem się w sobie zakochaliśmy, on znalazł inną pracę, z tej wielkiej miłości zamieszkaliśmy razem i zaczął się koszmar. Kompletnie nie mogliśmy się dogadać, kłótnie i awantury o wszystko, o porządek, wspólne spędzanie czasu...on w pewnym momencie przestał mnie dostrzegać, zrobił się zimny i obojętny, nie chciał się ze mną kochać, zamiast spędzić czas ze mną wolał kumpli i gry komputerowe. Ja szalałam, bo mamy po 27 lat, wymarzyłam sobie, że to będzie mój mąż, ryłam mu bańkę o sprzątanie, okazywanie mi uczuć, wspieranie mnie...jednym słowem zawaliliśmy oboje. Próbowałam to ratować, ale on miał to gdzieś. Przedwczoraj przygotowałam kolację, chciałam abyśmy zrobili coś razem - on wybrał kumpli. Coś we mnie pękło, była kłótnia, powiedziałam o kilka słów za dużo...Wczoraj on przyszedł i powiedział, że podjął decyzję i musimy się rozstać, bo jesteśmy niedopasowani, męczymy się ze sobą, mamy zupełnie inne osobowości, ja jestem porządna i poukładana, on chce się jeszcze bawić, nie mamy wspólnych zainteresowań i to nie ma sensu. Płakaliśmy przy tym oboje, ja z nerwów całą noc wymiotowałam, nie poszłam dzisiaj do pracy, bo tak się załamałam, nie mogę znieść świadomości, że on jest w pokoju obok, śpi tam, pościel wciąż nim pachnie, budzę się i widzę nasze wspólne zdjęcia, po prostu masakra. On też powiedział, że nie jest to dla niego łatwe, ale to ostateczna decyzja, nie zmieni jej. Problem w tym, że wynajmujemy razem mieszkanie, możemy złożyć wypowiedzenie dopiero pod koniec miesiąca, z miesięcznym terminem. Oznacza to, że musimy mieszkać razem do ostatniego dnia kwietnia, czyli 1,5 miesiąca! Nie mamy gdzie pójść, ja mam rodzinę 500 km stąd, on 300, nasi przyjaciele nie mogą nas przygarnąć, piękna sytuacja. Najgorsze jest to, że dzisiaj wieczorem jak nigdy wcześniej zrobiliśmy razem kolację, zjedliśmy ją, gadaliśmy jak za starych dobrych czasów, bez oskarżeń i pretensji, wypiliśmy po piwie, jutro on powiedział, że zrobimy razem obiad - tak nie było nigdy. Właściwie nic sie nie zmieniło, poza tym, że nie mamy fizycznego kontaktu i nie śpimy razem, bo seksu i tak nie uprawiamy od stycznia. Nie wiem zupełnie co mam o tym myśleć, te 1,5 miesiąca wspólnego mieszkania to dla mnie jakaś patologia, tak samo jak ta nasza nagła poprawa kontaktów. Z jednej strony jestem rozwalona a z drugiej mam jeszcze jakąś cichą nadzieję, że się ułoży...poradźcie coś...czy ktoś z was był też w podobnej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość flusiu
Spoko, to tylko pierwszy dzień. Problemy zaczną się jak sobie panienkę do ruchania przyprowadzi, wtedy wasze przyjacielskie kontakty znikną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo w życiu chodzi o to
Zakończ to jak najszybciej, ten układ wykończy was oboje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marko100
na 100% ma inną i cię nie kocha jestem facetem i wiem że się nie myle,miałem podobną sytuacje z żoną wiem co czujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytałam go o to, prosiłam aby mi szczerze powiedział - powiedział, że nie ma nikogo i nie chce mieć przez jakis czas. Spytałam czy mnie kocha - powiedział, że nie ma to żadnego znaczenia, a jakiekolwiek próby ratowania tego nic nam nie przyniosą i że lepiej rozstać się teraz, kiedy możemy na siebie jeszcze patrzeć. Moja mama radzi mi poczekać 2 tygodnie, dać mu ten czas i w dzień składania wypowiedzenia o mieszkanie jeszcze raz z nim pogadać, ale nie wiem czy to ma sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slonCeeee
ułoży się jeszcze... skoro tyle czasu razem spedziliscie... wspomnienia wracaja.. czasem tak jest, a z czasem układa sie nawet lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem tylko co zrobić aby się ułożyło, czy on tego chce...powiedział, że nie...że nasz związek nie ma szans przez różnice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani domu
walcz ! faceci nie lubią kobiet bluszczy , całe życie są wielkimi dziećmi , pewnych rzeczy nie zmieniają ( np.hobby) z tym mozna żyć ,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ferdynand niewspaniały
Nie ułoży się. Nie ma szans. I na pewno jest ktos inny, nie musi byc od razu zdrady,ale może miec kogoś na widoku. Nie ułoży się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem jak mam walczyć...ostatnie kłótnie były właśnie przez to...brak seksu...jego 100% skupienie się na hobby i kolegach. Jego brak zaangażowania w obowiązki domowe - wszystko jednak do przeskoczenia, zaakceptowałabym to gdyby dał nam szansę na spróbowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z tym kimś innym też o tym myślałam...on w styczniu wrócił do dawnej pracy, w której był kiedyś przez 5 lat, miał tam jakieś swoje flirciki, koleżanki, ciągle o nich gadał. Właśnie wtedy się między nami strasznie popsuło, od jego powrotu do dawnej pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rattte
hibiskus to nie ma już szans, musisz się obudzić żyjesz teraz tylko wyobrażeniami na jego temat tego związku już nie ma. Nawet jak byście wrócili do siebie to i tak wrócicie do punktu wyjścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuukelelele
No i masz odpowiedź. Wrócił do dawnej pracy, wróciły wspomnienia, może ma tam kogoś nowego, może jakiś stary romans, wrócił mentalnie do dawnego życia, które prowadził dzięki tej pracy. Rozumiem, ze nie poznaliście się w tamtej pracy? Ty jesteś elementem nowym, nowego życia, którego on widocznie nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie rozumiem tylko dlaczego kiedyś było tak dobrze. Kiedyś mieliśmy wspólne zainteresowania, wychodziliśmy, kochaliśmy się, przytulaliśmy, nie odczuwałam, że jesteśmy źle dobrani. I nagle wszystko się skończyło. On stał się oschły i obojętny. Ja chciałam więcej jego obecności więc może zachowywałam się jak bluszcz. Wszystko się rozwaliło, sama nie wiem jak i kiedy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obudz sie dziewcze
Bo to, że jesteście źle dobrani jest wymówką, którą się zawsze stosuje: ach nie pasujemy do siebie, ach beze mnie będziesz szczęśliwsza, ach jesteś wspaniała, ale to nie to. Gdyby Cię kochał to by przełamał Wasze niedopasowanie, walczyłby, starałby się. On się poddał, bo...ma kogoś innego. To najprostszy powód a że nie chce Cię ranić to to przed Tobą ukrywa i wymyśla te wymówki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani domu
w pewnym momencie życia w związku jest zmęczenie materiałem , aby przejść przez to trzeba szczerej rozmowy ,zmiany zachowań , oni lubią gdy czują że się ich chwali , przytakuje (nawet gdy inaczej to widzimy )pozwolić mu by czuł się facetem potrzebnym , na parę dni wyjechać odetchnąć , coś wspólnie zrobić ,to piszę ogólnikowo(trudno komuś radzić ) ale w moim związku to działa wiem ze mnie kocha ale czasami trzeba odetchnąć od siebie , dawno temu moja starsza sąsiadka podpowiadała jak pielegnować związek ,dziś mamy już b.długi staż i trzymam się pewnych regół , choć po drodze bywało różnie🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jesteśmy długo razem. Znamy się od roku a byliśmy razem pół roku. Mieszkamy razem od 3 miesięcy. On tak to argumentował - że mamy krótki staż, nic wspólnego, że takie problemy na początku związku nie rokują dobrze na przyszłość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klayton
No i ma rację, jeśli macie takie problemy po pół roku to co byłoby gdyby pojawiły się dzieci, problemy?! O czym rozmawiać, jesli brak wam wspólnych zainteresowań? Para musi mieć podobne wartości, dynamikę, rozumieć się, dopełniać, jeśli do siebie wrócicie to może będzie dobrze przez miesiąc albo dwa a potem znowu wrócicie do punktu wyjścia. Dlatego otrząśnij się. Będzie co ma być, jeśli jesteście sobie przeznaczeni to będziecie razem. Jeśli nie to tak miało być i kiedyś podziękujesz za to losowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jonatan33
Prawda jest taka, że stwierdzenie niedopasowania po 6 miesiącach jest dosyć znaczące, bo w tym okresie ludzie jeszcze ślepo się kochają i nie widzą tych różnic. Ty go jeszcze kochasz i nie widzisz prawdy, on Cię już nie kocha, dlatego zaczął to dostrzegać i zaczęło mu to przeszkadzać. Nie walcz, bo on nie jest już zaślepiony miłościa i podjął dojrzałą decyzję, której raczej nie zmieni. Zajmij się sobą, swoimi pasjami, zainteresowaniami. Poboli jakiś czas, szczególnie, że mieszkacie razem, ale przetrwasz to. Czas leczy rany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ye
Nie ponizaj sie juz bardziej... "wszystko jest do zaakceptowania" w domu nie bedzie robil nic a ty bedziesz zapierdalac... daj sobie spokoj.... przykre to ale on ma cie w dupie gleboko i napewno nie dazy cie zadnyn uczuciem...:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem tak emocjonalnie rozwalona...najlepsze, że w prawie nie pamiętam wczorajszego dnia. W nocy nie mogłam spać. Potem miałam koszmary. Szukałam go w łóżku. Nie wiem jak to zniosę, dociera do mnie, że no po prostu nam nie wyszło i muszę to zaakceptować, ale powiedzcie to jeszcze mojemu sercu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość flusiu
On Cię nie kocha i tyle, gdyby Cię kochał i byłabyś tą jedyną dla niego to by walczył, starał się coś zmienić, naprawić, dostosować się. Ma cię w d..., bo pewnie ma inną, pewnie chciałaś czegoś dojrzałego i fajnego a on tylko zabawy, bo juz się znudził, bo bo bo, ale z jego strony nie ma juz uczucia. Pogódź się z tym. Mam jeszcze pytanie: kto chciał razem zamieszkać, Ty czy on?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem, czy Twój facet ma
kogoś czy też nie. Na pewno jednak ma rację- nie jesteście dopasowani. Jesteście jeszcze w fazie związku, który powinien byc cielecym zauroczeniem i przymykaniem oczu na wszelkie niedociągnięcia partnera. Jesli juz teraz dochodzi do kłótni to co byłoby po kilku latach, gdy nadszedłby powazny kryzys? Tego nie ma sensu ciągnąć. A poprawa stosunków między wami wynika z faktu, że facet wreszcie zrzucił ciężar z serca, powiedział o rozstaniu i może na luzie podejść do sytuacji chwilowego mieszkania z kumpelą, bo taki masz teraz status. Nie buduj na tym jakichkolwiek wyobrażeń

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On, on do tego dążył, on pierwszy gadał o ślubie i dzieciach po 2 tyg związku, ja nie chciałam tego w takim tempie. Potem kiedy ja się zaangażowałam, to jemu przeszło. Wczoraj usłyszałam: zamieszkaliśmy razem, żeby sprawdzić jak to będzie, nie wyszło nam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem, czy Twój facet ma
I to on jest jedynym niedojrzałym? Facet gada o slubie i dzieciach po 2 tygodniach znajomości, a Ty w to wierzysz i się nakręcasz? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasami mimo uczuc, warto się rozstać. Tym bardziej ze Wasz związek kompletnie nie działa. Nic więcej nie mam do dodania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość flusiu
No i proste jak budowa cepa - na początku nie chciałaś to on biegał jak pies, bo jarało go zdobywanie Ciebie. Za szybko się zgodziłaś, zobaczył, że ma Cię w garści, stracił zainteresowanie, znudził się. A do sprawy też podszedł chłodno i z rozmysłem: zobaczymy czy wyjdzie, czy nam się kalkuluje, on chciał swobodnej relacji, Ty go goniłaś do sprzątania i planowania przyszłości, nie chciał tego i się wymixował. Wnioski z tego płyną 3: nie ufaj samcom, nie daj się zbyt szybko zdobyć i na decyzje takie jak wspólne mieszkanie decyduj się chłodno i po przemyśleniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wierzyłam, ale zdobywał mnie, przynosił kwiaty, zabierał na spacery, dogadzał...przekonał mnie tym. Problemy mieliśmy właściwie zawsze. Na Sylwestra, naszego pierwszego wspólnego, poszliśmy do jego znajomych, miałam ich dopiero poznać. On tak się upił, że zrobił mi awanturę o jakąś głupotę, ja wyszłam i szłam sama 2 km do domu. On nawet za mną nie wyszedł. Potem wrócił do domu nad ranem, przepraszał, obiecywał, że to ostatni raz. Wtedy po raz pierwszy usłyszałam, że w naszym związku odczuwamy rzeczy inaczej i inaczej je widzimy. Wybaczyłam mu, potraktowałam to jak wyskok. Potem było 3 tygodnie dobrze, on wrócił do tamtej pracy i szlag trafił wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooo boozeee
dziewczyno...Wez sobie koło i plaśnij się w czoło. On ma Cię w dupie i zawsze miał. Jest niedojrzałym dupkiem a Ty naiwnym, uzależnionym od miłości stworzonkiem. Ja już po tym sylwestrze wysłałabym kolesia na drzewo. To nie jest odpowiedzialny partner i kandydat do bycia ojcem Twoich dzieci. A Ty się łudziłaś, starałaś, pewnie szukałaś winy w sobie i starałaś sie naprawić związek za Was oboje. Waszego związku nie ma! Pomyliło Wam się z przyjaźnia. Założę się, że jak emocje opadną, zamieszkacie osobno to będziecie się widywać na piwo, bo tak pewnie funkcjonujecie i tak do siebie pasujecie, ale dojrzałego, odpowiedzialnego związku z tego nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×