Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dobetkikiki

mieszkanie męża

Polecane posty

Gość dobetkikiki
hej, wiem, ze to dziwna i chora sytuacja. A rozwiązanie przyjdzie szybciej niż myśle. Maz juz jutro lub w niedziele bedzie. Zatem ta okropna rozmowa nastapi szybciej niż myslalam. :(:( BOJE SIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hitsezonu
okropna??? a ta sytuacja w której żyjesz nie jest okropna??? ciesz się że będziesz mieć to z głowy... tylko NIE DAJ SIĘ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość razo
Powinnas podejsc do tematu stanowczo. Od razu z nim porozmawiaj, wytlumacz jak sie czujesz, powiedz jakie masz oczekiwania (wymeldowanie siostry, zameldowanie Ciebie, jego powrot do kraju), a pozniej daj mu termin na ustosunkowanie sie do tego (tylko nie tak znow, ze pol roku minie, on oleje sprawe i sobie wyjedzie, a Ty przelkniesz kolejne znewazenie). Jesli on to wszystko faktycznie zrobi to moze zaczniecie zyc jak normalne malzenstwo, a jak nie to przynajmniej mozesz z czystym sumieniem zaczac ukladac sobie zycie na nowo, bo Ty wszystko co moglas juz zrobilas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobetkikiki
o powrocie mówi juz od pól roku, że niby na wakacje juz definitywnie wraca. Ale :) juz wiele razy wracal. Po pierwsze nie bede juz z nim mieszkac, po drugie kilka spraw postawie jasno i w ta albo w ta. Pozew o rozwod juz mam gotowy :) Jak sie nie dostosuje to składam pozew i tyle. Mam dosc bycia frajerka. Aha dotarlo do mnie, ze jego mamusia na mnie nadaje :) i to dość konkretnie. Na świeta na pewno sie nie udam do jego rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość razo
Ale dlaczego nie chcesz z nim mieszkac? Przeciez to Twoj maz? Jesli wroci to nadal kazde na swoim bedze? To co to za malzenstwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobetkikiki
wierzcie bądź nie ale to prawdziwa sytuacja, na forum już wracać nie będe, ale do walki stanę jak mąż przyjedzie i myślę, ze nowy tydzien zacznę na nowo :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ASSSSSSSSSSSSS
Ludzie, pogięło Was? przecież ta babka jest upośledzona. Wy jej piszecie jedno a ta dalej pisze jak to jest jej źle i w ogóle.... woli się zalić niż coś z tym zrobić. Albo to prowokacja. To chyba bardziej prawdopodobne, bo nie wierzę, że po świecie chodzą takie kretynki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość razo
No sucho ma ta palma, faktycznie, hahahahahaha. No ale moze to nie prowo tylko autorka znudzona zyciem bez meza znalazla sobie juz kogos innego dla wypelnienia czasu. To by tlumaczylo czemu nie chce naprawic swojego malzenstwa i pozew rozwodowy juz ma gotowy. Tylko zeby tamten zaczal juz te smsy pisac, bo co dalej? Jeszcze trzeba bedzie do meza wrocic... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wódko, wódeczko, spirytusie
A za chwilę REWELACJA. MĄŻ CHCE ROZWODU. Tele-mele-nowele. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie? jak to się dalej potoczyło? mąż przyjechal i ejst wszystko cacy? czy to wszystko prowo i znudzilo sie pisanioe i zakladasz nowe równie sensacyjne tematy:?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dasiadacia
Nie wiem,czy to ta sama osoba,która założyła inne wątki z różnymi "sensacjami",bo nie czytałam i nie doszukuje się...ale jestem w stanie uwierzyć w tą historie. Mam za sobą podobne doświadczenie.Po ślubie wyjechaliśmy z mężem za granice za zarobkiem...Gdy już się ustabilizowaliśmy z pracą,mieszkaniem i ogarneliśmy życie na obczyźnie postanowiliśmy że będziemy się budowac w kraju.Kupiliśmy działkę,potem projekt,fundamenty itd itd aż po 5 ciu latach stanął dom gotowy do zamieszkania.Ze względu na to,że my przebywaliśmy poza krajem,budowa nadzorowana była przez teściów i to oni figurowali jako własciciele...Nie miałam powodów,aby cokolwiek podejrzewać,w sumie znałam ich tyle co nic,widywaliśmy się dwa,trzy razy w roku i dzięki temu nasze relacje zdawały się być poprawne.Po prostu nie zdąrzyliśmy się poznać,pożyć ze sobą,abym miała jakieś wyrobione zdanie.Zdziwienie przyszło wtedy gdy powoli planując powrót na stałe,mąż zapytał który pokój wybieramy dla nas?Jak to?A on na to co taka zdziwiona jestem,przecież rodzice też muszą gdzieś mieszkać.I jego jeszcze studiująca siostra!Są trzy sypialnie którymi musimy się podzielić!Chyba nie musze opisywać jaki to był dla mnie szok i co czułam.Osiem lat tyrania za granicą,z daleka od bliskich,rodziny,odkładania,oszczędzania,odmawiania sobie,aby potem "podzielić" się tym z rodziną męża?O rozmowie i dyskusji nie było mowy...Dla niego to oczywiste,że będziemy mieszkać wszyscy razem,bo co jego biedni rodzice zrobią?Dodam,że prace i zarobki mieli niezłe,były czasy,że mieszkania zakładowe czy komunalne można było wykupić po korzystnej cenie,ale oni tego nie zrobili....Po co?Przecież syn zapewni im dach nad głową!Podejrzewam,że taki plan był od zawsze,tyle że mnie nikt o nim nie poinformował.Potem przyszło mi stawić temu czoła..wróciliśmy i wszyscy oprócz mnie byli zadowoleni i szczęsliwi,że tworzymy taką zgraną rodzine i że będziemy wspólnie prowadzić żywot.Teściowie mieli nam oddawać jedną emeryture na wspólne wydatki a drugą odkładać na posag dla córki.Dzięki temu miało nam być lżej.Teściowa kazała szybko dzieci robić,bo póki młoda (55 lat) to może jeszcze wychować.To ona miała przejąć obowiązki gospodyni domu a ja miałam pójść do pracy,potem zajść w ciąże,zostawiać dziecko pod jej opieką i dalej pracować.Moim zdaniem nie był nikt zainteresowany,nigdy nie padło pytanie czy mi to odpowiada i czy chociażby się zgadzam.A nie jestem kobietą bierną.Potrafię walczyć o swoje.Tyle,że na początku stanełam z boku i obserwowałam do czego się jeszcze posuną a w głowie już miałam zarys planu na swoje,jakże inne życie niż to które oni mi chcą zorganizować. Pomogłam mężowi wykończyć dom,miałam udział w decyzji jaki kolor kafelek położymy w łazience na parterze i jak mniej więcej będzie wyglądać kuchnia.Mieliśmy sie wprowadzać na minione święta bożonarodzeniowe...na kilka dni przed wybrałam z banku (wspólne konto z mężem) pewną kwote,która mniej więcej wynosiła tyle co mój wkład finansowy w ten dom,złożyłam wszystkim życzenia świąteczne i oznajmiłam,że jade do rodziców.O pobraniu pieniędzy nie wspomniałam.Wszechobecne zdziwienie,ale nikt nie próbował mnie zatrzymać,nawet mąż...Pozwolił mi wyjechać i do dzisiejszego dnia nasz kontakt ogranicza się do rozmów przez telefon.Mówi że mnie kocha,że tęskni,że beze mnie nie może....ale to samo czuje do rodziny.Ciekawe jak wytrzymał tyle lat za granicą bez mamusi i tatusia? Zapytacie zapewne,jak to możliwe że przez tyle lat pożycia nie zauważyłam nic dziwnego...Zauważałam.Ale wszystko tłumaczyłam tęsknotą za rodziną.Jak kupił rodzicom samochód to pomyślałam,że dobry syn.Jak sponsorował im nowe sprzęty do mieszkania to tez usprawiedliwiałam a nawet miałam do siebie pretensje,że chce go rozliczać... A moje uczucia...to już prawie rok jak oznajmił mi że bedziemy mieszkać z jego familją więc co najgorsze już za mną....Na początku czułam się wykorzystana,sponiewierana,ale miałam nadzieje,że jak dojdzie do wprowadzki do domu to on zrozumie,że nie po to staliśmy się małżeństwem aby dzielić swój byt z całą rodziną.Przecież para zawsze ma parcie na swoje gniazdko...Ale on wynajdywał tylko plusy:mama nam ugotuje,posprząta,załatwi,zaopiekuje się dziećmi,a my będziemy pracować a po powrocie do domu wszystko będzie gotowe...rodzice i siostra zamieszkają na górze,my zajmiemy sypialnie na dole i nikt nikomu nie będzie wchodził w droge. I z tego co wiem tak też to wygląda.... Przedstawiłam mu swoje wymagania,że wróce tylko pod warunkiem,że będziemy mieszkac sami ale on jak mantre powtarza swoje racje.Skoro on nie odpuszcza ani ja to trzeba ten związek zakończyć.Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy...myślałam,że moje odejście nim wstrząsnie,ale nie...Widać mocniej kocha rodzine.Choć wątpie czy kiedykolwiek mnie kochał...po prostu byłam dobrą partią na zarabianie pieniędzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prime
W zyciu bym sie nie zgodzila zeby dom za moje pieniadze budowany byl prawnie jako wlasnosc obcej mi osoby, nawet jesli to rodzina meza. Ciesz sie, ze tak to sie zakonczylo, bo moglo o sto razy gorzej i w sumie sama bys sobie byla winna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dasiadacia
prime-czuje się winna :-/ Że nie zadbałam o swoje...że pozwoliłam aby ktoś planował moje życie...Gdzieś wyżej zarzucił autorce tego tematu,że myślała "że jakoś to będzie" Ja też miałam takie podejście,bo jak się kocha to złych scenariuszy nie bierze się pod uwage.A sygnały wcześniej były...tylko miłość,naiwna wiara w drugiego człowieka i chęć stworzenia szczęśliwego związku,sprawiały że ich nie dostrzegałam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prime
No niestety, chyba kazda kobieta tak ma, ze patrzy na zycie przez rozowe okulary dopoki w cos nie wdepnie, ale jak juz sie raz przejedzie to moze przynajmniej sie pozniej nauczy walczyc o swoje. Przynajmniej taki z tego pozytek. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dasiadacia
prime-tak,tylko nie wiem czy to doświadczenie nie odwróci się zupełnie przeciwko mnie...Widzisz trudno mi teraz zaufać,zrobiłam się podejrzliwa,analizuje każdy gest,słowo...ciężko tak żyć :( Ale może czas potrzebny...zobaczymy. jennifer-nie odzyskałam wszystkiego,bo przez lata było tak,że za moją wypłate żyliśmy a jego szła na dom.Nie da się tego wyliczyć.Ja z banku wziełam około 50 tyś bo tylko tyle było...Faktem jest,że mąż nie robił mi z tego powodu wyrzutów,pewnie dlatego,że zdaje sobie sprawe,że należy mi się o wiele więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jutro bedzie lepiej
dasiadacia - uważam, że świetnie postąpiłaś wzięłaś pieniądze i tak pewnie nic byś innego nie zdziałała przynajmniej z niczym nie zostałaś niektóre mają gorzej znam przypadek , że chłopak wzioł kredyt na mieszkanie na siebie bo lepiej zarabiał i miał umowę o prace. kupili mieszkanie i tu jest coś dziwnego nie wiem dlaczego - nie znam powodów , ale mieszkanie zostało zapisane na nią i 3 miesiące przed ich ślubem wyjebała go z mieszkania. do dziś spłaca kredyt a ona mieszka na swoim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jutro bedzie lepiej
a co do autorki tematu , sorki , że to powiem ale to trochę dość śmieszna dla mnie sytuacja , bo dosyć , że mąż nie zameldował ciebie tylko siostrę to nawet nie mowy o współwłasności. siostra jego gra ci na nosie i nawet mąż , a to dopiero początek jeśli dalej będziesz tak bierna wobec tej sytuacji to jeszcze będzie tak , że mąż będzie ci " kazał" się z nią zaprzyjaźnić, utrzymywać, a w przyszłości będziecie żyć pod jednym dachem ciocia popilnuje dzieci a wy pójdziecie do pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jutro bedzie lepiej
kobieto wiem ze ciężko będzie ale ogarnij się i ostro postaw sie mężowi !!! jeśli masz rodzeństwo również stawiaj go na pieszym miejscu jeśli przyjedzie na święta zaplanuj je nie z nim tylko z bratem lub siostrą jeśli jesteś jedynaczką to spędź je z rodzicami postaw sie to ten czas , ten dobry moment , bo on wie , że jak przyjedzie to ty będziesz na "jego zawołanie" , a zresztą jak długo można ciągnąc takie małżeństwo ty tu , on tam i na dodatek siostra pomiędzy wami i coś czuje , że teściowa też ma swój w tym udział. masz gdzie mieszkać masz pracę , młoda jesteś po co ciągnąć związek gdzie twój mąż stawia 2 kobiety przed tobą , a ty jesteś hen daleko. zastanów się - życzę ci zdrowych i udanych świąt w gronie swojej i tylko swojej rodziny :) trzymaj się ps. napisz kiedyś co u ciebie pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Baba od lekarza
Autorka prowokacji zagubiła swój nick i straciła kontakt z tematem. Jest osobą o bardzo chwiejnej psychice. Stara się udzielać "towarzysko". Ponieważ w REALU jest to trochę utrudnione ( jest znana ze swojego zachowania ) więc ma ucieczkę w necie. Po 2 dniach zapomina wątku i tytułu więc tworzy nowy z nowym pseudo. Czuje w sobie wenę literacką i chce pisać scenariusze do seriali. Tym sposobem próbuje swoich sił. Szkopuł w tym. że ze względu na utratę pamięci giną te "przepiękne" scenariusze albo jak kto woli pomysły na.... Pomóżcie jej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×