Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gdynianka1987

Poród w Wejherowie - rok 2013

Polecane posty

Gość mama przed 30tką
powiedzcie dziewczyny, czy to że sie ma lekarza prowadzącego ciąże ze szpitala ma jakiś wpływ na opiekę? Znam dziewczynę, która chodziła do ordynatora ale nie widziała go ani razu w szpitalu. Zna ktoś np. dr Ingę Kowalik albo dr Liro?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja znam dr Kowalik wykonywała mi cięcie i prowadzi przychodnię profemina do której chodziłam do dr Wajlonisa. Natomiast Dr Liro nie pracuje w Wejherowie tylko w Gdańsku na klinicznej i ma gabinet razem z ordynatorem Maciejewskim w Gdyni. a co chcesz wiedziec o nich konkretnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
juz wlasnie udzielalam porad kolezanką na temat dr liro ostatnio i mi mówili kiwoszka ty to jestes obeznana w tych lekarzach hihi:) a do dr liro chodzila moja znajoma i tak go wychwalała pod niebiosa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulusek89
rodząca tam-----> to jak tam jest przekonam się na własnej skórze. Może akurat tak trafiłaś, że nie podpasowało Ci cos w tym szpitalu.. Wiesz ja sie nie dziwię, że zwlekają z cc do ostateczności, w końcu ten szpital chwali się tym, że w większości stawia na porody naturalne. Jedzenie wem, że w szpitalach wstrętne, ale w końcu nie idziesz się tam najeść tylko dziecko urodzić. Jeśli chodzi o toalety, to może też akurat trafiłaś na zła porę... Wszędzie się znajdzie ktoś, komu coś nie będzie pasować, nie dogodzisz wszystkim. Bez urazy oczywiście :) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama przed 30tką
szukam lekarza dla siebie - mieszkam blisko Zwinisławy więc podpasowaliby mi lekarze włąsnie z tamtych gabinetów - dr maciejewski, dr kowalik ale jej nie znam zupełnie i nikt ze znajomych a tak w ciemno to się boję - wiadomo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o dr kowalik słyszalam same pozytywne opinie, nie wiem moge ci powiedziec ze z cesarki jestem zadowoolona :))))) ona tez przyjmuje tam gdzie liro i maciejewski? ja natomiast moge polecic dr grzegorza marciniaka kiedys pracowal w wejherowie teraz juz tylko gdynia to lekarz jakiego ze świecą szukać .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A słyszałyście jakieś opinie o Gdańsku Zaspie lub Klinicznej? Bo Gdynie pominę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emi1986
Czesc Dziewczyny. Przeczytałam cały wątek i dołączam do Was. Mam termin na 30 września. Czy wie któraś czy w Wejherowie respektują odpisy z gr krwi?? Pisalyscie coś o jakimś badaniu które robią w sszpitalu jeśli nie zrobi się go- jest ono płatne?? Porodu na razie nie boję się choć wiem że będzie bolało jak skurczybyk... Bardzo boję się natomiast o Bobaska- reagują od razu jak jest niedotleniony??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emili nie wiem czy respektują odpis , mysle ze tak wazne ze bedziesz miala potwierdzenie grupy krwi ja mialam wynik badania na kartce z laboratorium . Badanie o ktorym była mowa jest bezpłatne , zrobiono mi je jeszcze na izbie przyjęć. Co do niedotlenienia nie wiem , ale chyba jakiś tragicznych histori wejherowo nie ma wiec mysle ze wiedzą co robią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulusek89
gość---> ja nie słyszałam nic o tych szpitalach niestety, może ktoś inny sie wypowie :) Emi jak ja dzwoniłam do szpitala na oddział sie dowiadywać to mi powiedziała, że kartkę z laboratorium z gr. krwi lepiej mieć w oryginale. Przecież Ci ją oddadzą. A jeśli o to badanie chodzi, nie wiem jak jest w szpitalach ale ja na GBS idę jutro i płacę, bo wymaz będzie mi robić moja ginekolog do której chodzę. :) A o przypadkach niedotlenienia nie wiem jak Ty ale ja bardzo rzadko słyszę, nie mówię tu tylko o Wejherowie ale o szpitalach w ogóle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ostatnio bylo glosno o Pucku z tym że tam było zachłysniecie wodami zielonymi bo zwlekali z cesarką. Zresztą moja znajoma rodzila w Pucku dziecko zarazilo sie tam jakąś bakterią i miało problemy skórne bardzo długo ropiejące krosty na calej buzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulusek89
A no widzisz o tym nie słyszałam :P Myślę, ż w każdym szpitalu może w pewnym momencie coś pójść nie tak, nie ważne jaki by nie był to szpital :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny :) Zgadłyście doskonale - urodziłam 14 czerwca :) Natalka ważyła 3240 g i mierzyła 56 cm :) Urodziłam w 37 tygodniu. W skrócie napiszę jak było: o 3.30 w nocy odeszły mi wody, około godziny 5.00 wybrałam się do szpitala, przyjechałam na miejsce, poszłam do położnej, później zarejestrowałam się, następnie położna na SOR-ze podłączyła mi KTG i zaczęły się skurcze, na początku nie takie straszne ;) Po zapisie KTG przyszedł lekarz, zbadał mnie, powiedział, że mam 2 cm rozwarcia, wody ciągle odchodziły tylko skurczy regularnych brakowało więc zabiorą mnie na patologię. Przebrałam się w koszulę, wypisałyśmy z położną wszystkie potrzebne dokumenty, poszłyśmy na oddział patologii. Na początku chciałam się położyć na łóżku, bo bardzo rozbolały mnie plecy, ale poleżałam może kilka minut i zaczęły się skurcze... najpierw co 7 minut, później co 5, następne co 2 i w końcu co 1,5 minuty... regularne i już bardzo bolesne :/ Ulgę przynosiło mi chodzenie po sali i kołysanie biodrami, opieranie się o szafkę w taki sposób, żeby brzuch "wisiał" swobodnie ;) W międzyczasie zadzwoniłam po męża, żeby przyjechał do szpitala, bo czułam, że poród jest już blisko, mimo, że była dopiero godzina 9.00, a położna na SOR-ze stwierdziła, że przed 12.00 mąż nie ma co przyjeżdżać, bo i tak nie urodzę ;) A jednak... :) Powiedziałam położnej z patologii, że mam już regularne skurcze, wezwała lekarza, zbadał mnie i mówił, że mam już 5 cm rozwarcia, regularne skurcze, wody już wszystkie odeszły więc można lecieć na porodówkę :) I wszystko byłoby fajnie gdyby nie fakt, że na porodówce nie było miejsca... To był podobno szalony piątek, mnóstwo porodów... więc musiałam męczyć się dalej na patologii mając nadzieję, że szybko zwolni się jakieś łóżko porodowe... Mąż przyjechał, położyli mnie na łóżko, podłączyli znów KTG... i zaczęły się suuuuuper mocne skurcze (myślałam, że wygryzę materac z bólu) :/ Po kilkunastu może minutach zaczęłam czuć, że malutka mi schodzi w dół i zaczęłam odczuwać potrzebę parcia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... Mąż poleciał po położną, powiedziałam, że tego parcia już nie mogę powstrzymać :( Zbadała mnie i powiedziała, że musimy szybko na porodówkę, może akurat miejsce się zwolni. Wskoczyłam między skurczami na wózek, mąż zabrał wszystkie rzeczy, zawieźli mnie na porodówkę i cudem okazało się, że zwolniło się miejsce :) Na łóżku porodowym miałam już 9 cm rozwarcia :) Położna, która przyjmowała poród była booooska!!! Przemiła Pani - bardzo żałuję, że nie pamiętam Jej nazwiska :( bo należą jej się stosy róż w podziękowaniu za tak profesjonalną i miłą opiekę :) Pokazała mi jak przeć, mówiła jak oddychać, w czasie parcia dopingowała krzycząc "Marta!!! Dawaj!!! Dasz radę! Super!" itp. Po prostu REWELACYJNA kobieta! Sam poród trwał 10 min. W sumie... nie było aż tak strasznie jak sobie to wyobrażałam... ;) Wysiłek ogromny (popękały mi naczynka w oku i "uszkodziłam" sobie żebra, bo tak mocno je ściskałam), ale wiadomo, że dziecko samo się nie urodzi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
;) ...Niestety zaraz po urodzeniu Natalki położyli mi ją na brzuchu dosłownie na kilka sekund i zabrali do mierzenia, ważenia itd... a zaraz potem lekarka neonatolog powiedziała, że zabierają ją na noworodki do inkubatora, bo ma problem z adaptacją nowego miejsca (ogólnie szybko się wyziębiała i miała małe problemy z oddychaniem) :( więc tylko pokazali mi jeszcze Jej buźkę i zabrali... Mąż był ciągle przy mnie, pomagał dużo, wspierał, przeciął pępowinę :) Emocji było tyle, że nie da się opisać. W międzyczasie położna z lekarzem pomogli urodzić mi łożysko (dla mnie to była bułka z masłem), założyli mi 3 szwy (popękałam tylko w środku delikatnie), przeniosłam się na zwykła łóżko i zawieźli mnie na salę poporodową gdzie spędziłam około 2 godziny. W tym czasie mąż był przy mnie i biegał też do córeczki na oddział Neonatologiczny (który jest bardzo blisko porodówki). Po pewnym czasie przyszła położna, poprzyciskała mi brzuch, żeby oczyścić go z "resztek"... no nie powiem, żeby było to przyjemne... ale trzeba było przeżyć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Później przyniosła mi zamrożoną butelkę, żeby zrobić sobie okład na brzuch (super ulga). Z własnej woli chciałam wstać i iść do toalety więc z jednej strony trzymała mnie położna, z drugiej mąż i z taką asekuracją poszłam się załatwić :) Troszkę się w głowie zakręciło podczas wstawania, ale to nie było nic strasznego :) Później zawieźli mnie na oddział położniczy, a po około godzinie przyszła do mnie pielęgniarka i poprosiła, żebym przyszła do córeczki na pierwsze karmienie :) Malutka leżała w inkubatorze, wyjęli ją, dali mi na ręce, nie mogliśmy się z mężem na nią napatrzeć :) Pierwsze karmienie może nie poszło jakoś super, ale głównie chodziło o to, żeby u Natalki pobudzić odruch ssania - i udało się :) ... Dość już szczegółów, bo zaraz cała strona mojego postu wyjdzie ;) Ogólnie malutką dostałam na drugi dzień, ale kiedy tylko chciałam mogłam ją odwiedzać przez pierwszą dobę na Neonatologii. W szpitalu leżałyśmy aż 10 dni... ;( ;( :( bo córunia dostała żółtaczkę i musiałyśmy Ją naświetlać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z takich może przydatnych dla Was informacji - Oddział położniczy... hmmm... co by tu napisać... są owszem super położne, ale są również fałszywe babsztyle... w ciągu tych 10 dni miałam przyjemność i zarazem nieprzyjemność poznać i jedne i drugie. Lekarze - nie mogę narzekać. Warunki - jak dla mnie wystarczające, jedzenie do kitu, ale i tak rodzinka mi przywoziła co nie co ;) Z odwiedzinami w pokojach nie ma problemu. Majtki - pierwszy dzień nosiłam jednorazowe, ale później już normalne, bawełniane, i jedne i drugie i tak przed obchodem lekarzy trzeba zdjąć, ale zaraz po wyjściu lekarza od razu z powrotem się zakładało ;) Wkładów poporodowych nie ma sensu zabierać ze sobą, bo jest ich pod dostatkiem - w szafkach na korytarzu, można brać do bólu i nikt nie zwróci na to uwagi. Karmienie - rzeczywiście ogromny nacisk kładą na karmienie piersią, ale jak trzeba to też na miejscu w dyżurce mają mleko modyfikowane więc jak mi zabrakło w piersiach to leciałam po "sztuczne". No i tak - karmi się palcem i strzykawką, a zamiast smoczka również daje się paluszek, dla mnie osobiście karmienie palcem i strzykawką nie było problemem. Sale - tak, w większości 2-osobowe, każda z umywalką. Na korytarzu ogólnodostępny czajnik, mikrofalówka i lodówka. Dużo łazienek i toalet - z czystością bywało różnie... Co by tu jeszcze napisać... gdybyście miały jeszcze jakieś pytania - chętnie odpowiem :) Ufff... ale wypracowanie napisałam :D Teraz uciekam, bo moja Kruszynka kochana się budzi :) Pozdrawiam Was serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulusek89
No to gratulacje, trafiłyśmy z dziewczynami w dziesiątkę :) Czemu tak późno wybrałaś się do szpitala od odejścia wód? Miałaś pewnie czyste wody? Jakie dokumenty kazano Ci wypisać? Brałaś jakieś znieczulenie? Chyba nie łatwo ich nakłonić by dali :P Trochę szkoda, że tak krótko miałaś swoją małą na brzuchu, ale to pewnie przez te problemy z oddychaniem co?? ;/ Ja słyszałam, że jeśli jest wszystko w porządku należy wręcz się kłócić z położnymi, że ważenie itp mogą poczekać :P Gratuluję jeszcze raz małej Natalki :) Aha, wiesz interesuje mnie jak wygląda to karmienie palcem i strzykawką. I czy w razie trudności w karmieniu piersią położna pomaga przystawić dziecko prawidłowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję :) Moja położna mówiła mi, że jeżeli wody są czyste i nie będę czuła zbliżających się coraz mocniejszych skurczy (ja skurcze poczułam dopiero po 2,5 godz.) to spokojnie, bez paniki mogę założyć, że mam jeszcze około 2, a nawet 4 godzin zanim coś konkretnego się wydarzy ;) Więc ja postanowiłam się wykąpać, do końca spakować (biszkopciki, wodę mineralną i takie tam pierdółki), wyprasowałam kieckę i pojechałam, po drodze w samochodzie jeszcze włączyłam ulubione piosenki, żeby pozytywnie się nastawić :) Jeśli chodzi o dokumenty to było troszkę papierów do podpisania no zgoda na ewentualne nacięcie, zgoda na cesarkę gdyby była taka potrzeba itp... Znieczulenia nie brałam, bo u mnie tak szybko akcja porodowa postępowała, że nie było takiej potrzeby ;) Mam dość wysoki próg odczuwania bólu więc dałam radę, choć nie ukrywam, że czasami na prawdę zwijałam się z bólu... Malutką rzeczywiście zabrali mi tak szybko ze względu na problemy z oddechem. Ale jak to wygląda kiedy nie ma żadnych komplikacji - tego nie wiem więc ciężko mi powiedzieć :( Karmienie palcem i strzykawką wg mnie jest fajnym sposobem. Wkładasz najmniejszy palec dzieciaczkowi do buzi, opuszkiem dotykając podniebienia - tym sposobem u dziecka automatycznie "ur****mia się" odruch ssania, w drugiej dłoni trzymasz strzykawkę napełnioną mlekiem, w momencie kiedy dziecko zasysa Twój palec, drugą ręką wsuwasz obok palca w kącik ust dziecka końcówkę strzykawki i delikatnie, powolutku wyciskasz mleko ze strzykawki. W ten sposób palec ze strzykawką wydaje się być dziecku sutkiem, z którego płynie pyszne mleczko ;) Tak, w razie trudności położna pomaga przystawić do piersi... oczywiście jeżeli ma dobry humor :D ... nie no mi się jeszcze nie zdarzyło, żeby któraś mi odmówiła pomocy przy karmieniu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulusek89
Hehe ale fajnie, jesteś już po wszystkim. :) Piszesz, że urodziłaś w 37 tygodniu...hmmm....dobrze, że zabieram się za pakowanie torby. 37 tydzień zaczyna mi się jutro :P Heh ciekawy sposób z tym palcem i strzykawką muszę przyznać :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdynianka gratulacje ! ja to czułam:) ale 10 dni cię tam kisili to faktycznie porażka ;/ z twojego postu wywnioskowalam ze jestesmy nawet imienniczkami :P Moja Hanka tez miala zółtaczkę ale nas wypuscili w 3 dobie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Gdynianka mówisz że lekArze ok. czyli nie trafiłaś na doktorka S.? wody odeszly ci o 3:30 a malutką o której urodziłas? mój poród zacząl się tak jak twój tylko widzisz inaczej zakończył:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulusek89
No właśnie miałam zadać to samo pytanie :P Ile godzin rodziłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdynianka a jak z tą pozycją porodową? Narzucili Ci ją? A krocze, rozumiem położna chroniła? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magda632
cześć dziewczyny dołaczam sie do was. rodzilam w wejherowie 2 lata temu powiem ogólnie tylko ten szpital prucz jednego dr. S miałam okazje go poznać az 2 razy, boję sie, bo teraz tez mam termin na lipiec 18 i nie chce go widzieć. Tak nieprzyjemnego gościa to jeszcze nie widziałam zrobił ze mnie worek treningowy chamski i nieuprzejmy, poza tym było super położna która była przy porodzie anioł p. Grażynka szukałam jej zeby podziękować jak wychodziłam ale jej nie zastałam, poród odbierał mi dr. Marciniak co za super lekarz takich to szukać ze świecą, na sali ogólnie dobrze zależy na jaka zmiane trafisz, trafiłam na dwie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W Wejherowie poród odbiera położna czy lekarz? Powiedzcie jak to wygląda, słyszałam że położna a lekarz tylko dogląda, czy tak jest? Wolałabym rodzić z położną niż lekarzem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulusek89
No przecież zawsze poród odbiera położna. Przynajmniej szczerze nie słyszałam o tym, by lekarz przychodził odbierać poród. On jest tylko od tego, żeby Cię zbadać. I tak jest w każdym szpitalu. Zresztą wiesz mi nawet jeśli byłoby kiedyś tak jak piszesz, to w tych chwilach to na pewno ostatnia rzecz, która Cię obchodzi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tego akurat nie wiesz moja Droga bo nie jesteś mną, poza tym ja zadałam tylko pytanie z ciekawości a odpowiedź że nie będzie mnie to obchodzić jest nie na temat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×