Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Duza_MI

Siedem lat razem i ciagle nic...

Polecane posty

Nasz związek wcale nie jest bezuczuciowy, kochamy się, ja to czuje... Heniu - masz chyba jakieś bardzo złe doświadczenia z kobietami. Wcale nie jest tak jak mówisz więc nie będę tego komentowac. Dzisiaj dowiedziałam sie że moja znajoma po 10 letnim związku bierze w wakacje ślub :-D w takim wyczekanym ślubie też jest coś pięknego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Heniu
A jak mam mieć dobre doświadczenia jak kobiety mnie oceniają z perspektywy podobnej do waszej: po ilu latach zaręczyny ślub itp. itd. Popatrzcie na to co piszecie, jak po 4 latach to by było to, ale po 7 to już nie to - przecież to jest beznadziejne. Jak kilka dni się spóźnię to też będzie źle? Może od razu na drugiej czy trzeciej randce określimy daty? Dwa czy trzy moje związki się rozpadły tylko dlatego, że babom w głowie ślub z pełną pompą - oczywiście wymagania ogromne, ale kto ma za to zapłacić i się poświęcać? Do ślubu to kolejka, ale być dobrą żoną czy matką to już nie, najlepiej pochwalić się obrączką a potem na imprezę z koleżankami - a ja mam na to płacić niby, tak? Takiego! Na moje nieśmiałe próby debaty, że żona też powinna coś wnieść do związku i mieć jakieś obowiązki usłyszałem to co zwykle: jestem draniem, nieczułym, nie potrafię się określić, przechodzone związki są złe i bla bla ble ble ble. Taka to była miłość, że ach i och - przecież to zwykły sponsoring, dziś drogie pierścionki, wypas ślub a jutro co? Wczasy w Egipcie? A jak facet nie sprosta to oczywiście rozwód, w ten sposób kolega w moim wieku (niecałe 40 lat) do trzeciego rozwodu się przymierza. Też bym się oświadczył ale nie dlatego, że panienka ma taki kaprys! Mojej przyszłej żonie ma zależeć na mnie a nie na formalnościach, na tym co rodzina/koleżanki powiedzą czy po ilu latach będzie podpis pod umową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko oczywiście i w wyczekanym moze byc pieknie, nie ma reguły. Ja tylko moge o sobie powiedzieć: dwójka dzieci i dopiero po 9 latach zdecydowaliśmy się na slub, mój facet troche musiał dorosnąc do tej decyzji, w tym czasie zdążyłam sie upewnic czy ja faktycznie tego chce....Ślub był pieknym przypieczętowaniem naszego związku. I oboje jestesmy pewni ze nikt ani nic - nawet sytuacja na nas tego nie wymusiła, nasz swiadomy wybór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heniu - może rzeczywiście opisujesz autentyczne sytuacje, ale ja wiem, że mnie się to nie tyczy. Nie jestem marudna i wymagająca, nie potrzebuję pierścionka za 3 tys., wesela na 150 osób... Ja chciałabym po prostu z nim zamieszkać, założyć rodzinę, za kilka lat spłodzić potomstwo i po prostu żyć. Może to banalne, ale tego chcę. Co w tym dziwnego, że większości kobietom ślub zapewnia bezpieczeństwo, stabilizację i jest spełnieniem marzeń. x oliwia27l - o ile dobrze zrozumiałam to najpierw mieliście dzieci a potem wzieliście ślub, tak? Wobec tego zapewne mieszkaliście ze sobą wcześniej. U nas tego nie ma. Ja mieszkam jeszcze z rodzicami i on też, na razie wystarczyłoby mi wspólne zamieszkanie. x Wczoraj zrobiliśmy jeden kroczek do przodu. Rozmawialiśmy już o tym, które pokoje byśmy zajmowali w jego domu itp :-) Ale jak wieczorem wróciłam do domu spytałam sms'em (bo wcześniej jakoś wyleciało mi z głowy) ile według niego powinniśmy mieć odłożonych pieniędzy na drobne remonty dwóch pokoi oraz parę mebli i kiedy według niego zdołamy uskładać takie pieniądze... Niestety do tej pory nie uzyskałam odpowiedzi :-( tak to z nim jest, że jak pytam już o konkrety to milknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poruszę jeszcze jeden nurtujący mnie temat także proszę o rady. Otóż jak już wspominałam jestem pół roku po studiach, przez długi okres czasu nie mogłam znaleźć pracy w swoim mieście, teraz jakimś cudem mam ten staż, ale nie wiem czy później zatrudnią mnie w tej firmie czy nie. Wobec tego rozważam opcję (już właściwie wcześniej rozważałam) poszukiwania pracy w innym, większym mieście. Niestety mój chłopaka stanowczo mi to odradza, a wręcz się nie zgadza argumentując to tym w innym mieście też nie jest łatwo o pracę, że zarobki wcale nie są wyższe, tu ma dom i firmę więc zostajemy tutaj. Jednak ja zbytnio nie widzę w swoim mieście szans na rozwój zawodowy. Fakt tu będzie nam łatwiej bo jest ten dom a w nim siedziba firmy, więc wszystko jest gotowe, ale czuję, że zmarnuję się zawodowo tutaj i stracę szansę na lepsze życie dla siebie i przyszłej rodziny (chodzi o zarobki).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfghytrfdxc
jakiej rodziny? skoro on nie ma ochoty mieć żony i dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczotka pasta...
to po pierwsze pomaranczko :) po drugie, autorko, przeciez ty o niczym w tym pseudo zwiazku nie decydujesz tylko czekasz co laskawy pan wymysli wiec po co te pytania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaki jest tego sens..
W wyczekanym slubie jest cos pieknego???? To chyba jakis zart.. Ja byłam w zwiazku 8 lat, po 7 laatch sie oswiadczył wilmozny pan. I co? Nie było juz we mnie nic, nie chciało mi się nawet szukac białej sukni, mijały miesiące po zaręczynach a my nic z tym nie robiliśmy. Minoł rok od zaręczyn i nadal nic sie w tej kwestii nie zmieniło. Bałam sie tego slubu, już byłam wymęczona takim związkiem, coś nam umkneło. Zerwałam zaręczyny, teraz juz jestem z kims innym i w zyciu nie pozwolę sobie na tak długie "chodzenie" bo to jest gwóźdż do trumny. Jak sie ludzie kochaja to nie potrzebują tylu lat na podjęcie decyzji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaki jest tego sens..
Gdybym mogła cofnąc czas to max po 4 latach powiedzialabym facetowi "wóz albo przewóz" Dzis jestem po 30-tce, nie mam dzieci, nie mam nic. Co prawda ejstem w nowym zwiazku ale przeciez nie wypale facetowi po kilku miesiacach ze marzy mi sie gromadka dzieci i kochający mąz:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Niestety mój chłopaka stanowczo mi to odradza, a wręcz się nie zgadza argumentując to tym w innym mieście też nie jest łatwo o pracę, że zarobki wcale nie są wyższe, tu ma dom i firmę więc zostajemy tutaj." ­ bzdura. w większym mieście jest dużo łatwiej. ­ widać, że to jest typ, który chce po prostu postawić na swoim i zrobić tak jak mu wygodnie. ­ będziesz bez pracy, bez kasy i na garnuszku u teściów, którzy będą ci to codziennie wygarniać. ja nie wiem, po cholerę jeszcze tkwisz w tym związku... koleś twoje potrzeby i marzenia ma ewidentnie w dupie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szczotka pasta... - przykra prawda, o ważnych rzeczach nie decyduję, mam wpływ tylko na błahostki o których chyba nie chce mu się myśleć typu gdzie jechać na wakacje. x jaki jest tego sens.. - uważam, że też może być coś pięknego i takie małżeństwo może być udane, przecież obie strony znają się jak łyse konie. Gdyby sytuacja była przeciwna i trafiłabym tu z tematem, że po roku bycia parą wzięłam ślub i teraz jestem nieszczęśliwa zapewne większość z doradzających i wypowiadających się na forum pisałaby, ze po co się spieszyłam ze ślubem, ze trzeba było czekać poznać itp. W naszym przypadku (wydaje mi się), że to "wyczekanie" było czymś naturalnym, bo zaczęliśmy być ze sobą gdy ja byłam w drugiej klasie liceum a on był na pierwszym roku studiów. Mieliśmy myśleć poważnie o ślubie studiując i będąc jeszcze na utrzymaniu rodziców nie mając grosza przy duszy? To by było dopiero głupotą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gigi gigi
tak sobie tłumacz - w końcu jakie masz inne wyjście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaki jest tego sens..
Duza_Mi Ale juz skonczyliscie studia, ejstescie dorosli. BA!! On wie jak tego pragniesz wiec o co chodzi?? Czemu nie ma pierscionka?? Od zareczyn jeszcze rok do slubu. Zastanów się czy on faktycznie tego chce. Ja na twoim miejscu powiedziałabym mu wóz albo rpzewóz i niech on zadecyduje. Naprawde moze sie niedługo okazac ze czekasz na coś co sie nigdy nie zyści.Moze on czeka na kogos innego a jest z toba z przyzwyczajenia? Pomysl o tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Duza Mi- mnie się wydaje, ze Wy wciaz nie macie grosza przy duszy i jesteście na utrzymaniu rodziców... Patrzysz na ten slub jak na coś, co pstryk zmieni wszystko w Waszym zwiazku. A tak nie będzie. Nawet nie wiesz na dzień dzisiejszy, gdzie będziesz pracowała a chcesz zakłądać rodzinę. Dla mnie to kosmos, takie dziecinne myslenie. Skończ ten staż i zobacz jak bedzie wygladało Twoje życie zawodowe! Bo na dzień dzisiejszy nie ma sensu inwestować w remont jakiegos pokoju u jego rodzicow- moze sie okazać, ze zamieszkacie w mieście. Ty nawet nie wiesz jakie są oferty pracy dla Ciebie w mieście. Nic nie wiesz. Ale gadasz, ze chcesz rodziny... Twój chłopak jest o niebo rozsądniejszy od Ciebie. Bo "jakos to będzie" moze jest dobre dla Ciebie. Tylko, ze potem to głównie na meżczyzne spada obowiązek utrzymania rodziny... Co mozesz zrobic juz to POROZMAWIAC z gosciem, jak widzi Waszą przyszłosc. Rozkreca firmę, tak? Zapytaj jakie umowy ma popodpisywane, kwotowo, ile ma długu do spłącenia. Pokaż mu, ze chcesz byc tego czescia- moze poczuje, ze ma oparcie w Tobie i razem rzeczywiscie dacie radę? Wiesz cos o jego firmie i długach w ogóle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jaki jest tego sens.. - nie sadze, żeby tak było, ja naprawdę czuję to, ze on mnie kocha. x mireczkowataaa -tak, masz rację w tej kwestii jest rozsądniejszy ode mnie, myśli realnie. Jednak ja też wiem, ze na chwilę obecną nie ma możliwości wzięcia ślubu, ale od zaręczyn do ślubu z reguły mija rok/dwa - do tego czasu sytuacja powinna się rozjaśnić, przecież przez dwa lata można odkładać pieniądze na "wspólny start". A w kwestiach firmy co nie co się orientuję. O ślubie nie myślę, ze wszystko zmieni w naszym związku bo nawet tego nie chcę, super jest tak jak jest, tylko brak mi tego wspólnego mieszkania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gigi gigi
"O ślubie nie myślę, ze wszystko zmieni w naszym związku bo nawet tego nie chcę, super jest tak jak jest, tylko brak mi tego wspólnego mieszkania..." kolejna, która myśli, ze urodziła się tylko po to by służyć mężczyźnie - dla siebie nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gigi gigi
bycie konkubiną na łaskawym garnuszku faceta to szczyt twoich marzeń???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Duza Mi- jeśli brak Ci wspólnego mieszkania to siądźcie i popatrzcie na Wasze finanse. Czy stać Was na wynajem? Jeśłi tak to gdzie problem? Osobiscie nie widzę sensu planó mieszkania z tesciami- zainwestujecie w remont a potem okaże sie, ze dostałąs prace w innym mieście- bez sensu. Z tego, co piszesz wynika, ze Twój chłopak twardo stapa po ziemi, zakłąda, zę czujesz jego miłosc wiec ślub będzie formalnoscią, jak stani9e na nogi finansowo. Ale żeby miec taką pewnosc musisz z nim porozmawiać. Jakieś terminy na rozmowę są bez sensu, jestescie dorosłi, długo razem. Po co czekać? Jeśli Cie to marwti porozmawiaj czy on też widzi was za 10-15lat razem. I po temacie. Zamiast na ślubie skup sie na zwiazku, rozwiń zawodowo, zaplanuj swoja "kariere", popatrz jak stoi jego firma, jakei ma plany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezle niezle
czy Ty sie czytasz w ogole? tu juz nie chodzi o ten slub, tylko o to ze wszystkie twoje potrzeby on ma w glebokim powazaniu :D ale nic to, doloz do remontu nieswojego domu (bo przeciez jestes dla niego i jego rodziny na arzie obca osoba), utop kase a on nagle za rok, dwa powie Ci, ze niestety odwidzialo mu sie :D co to za pomysl ladowania wlasnych pieniedzy w cudze mienie? no ale coz, skoro uwazasz, ze cie kocha to przeciez mozesz poczekac na slub i 10 i 15 i 20 lat prawda? masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"kolejna, która myśli, ze urodziła się tylko po to by służyć mężczyźnie - dla siebie nic" gigi gigi - niby czemu tak sądzisz? Dlatego, że chcę być jego żoną? Skoro tak widzisz małżeństwo to przykre. Nasz związek jest z obustronnymi korzyściami, każde robi coś dla drugiej strony i po ślubie powinno być tak samo. Co rozumiesz przez służyć mężczyźnie? Uprawiać z nim seks? To nie kara dla mnie a przyjemność. Sprzątać mu? Owszem mogłabym, jestem raczej pedantką wiec robiłabym to dla własnego spokoju i przyjemności? Gotować mu? Nie, raczej to będzie jego działka bo lepiej mu to wychodzi. Co jeszcze????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gigi gigi
""Nasz związek jest z obustronnymi korzyściami, każde robi coś dla drugiej strony"" jakoś nie mogę sie dopatrzeć żadnej korzyści dla ciebie z tego związku - a może dla ciebie korzyścią jest już sam fakt, że koleżanki nie obgadują ci tyłka, ze jesteś sama, bo nikt cie nie chciał może jestem ślepa? - wiec napisz mi - jakie to korzyści czerpiesz z tego związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gigi gigi
co on takiego robi dla ciebie, poza mydleniem ci oczu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mireczkowataaa - mam wrażenie, że wczułaś się w sytuację. Jest tak jak mówisz. Wiem, że widzi nas razem za 10 a nawet 40 lat bo to czuje i po części wiem, ponieważ od przyjaciółki dowiedziałam się, że kiedyś powiedział jej chłopakowi, ze jestem kobieta z która chce mieć kiedyś dzieci. Tak, chodzi o finanse: mnie nadal utrzymują moi rodzice natomiast on utrzymuje swoich rodziców. Zapewne zacznie się coś dziać jak znajdę pracę, będziemy wiedzieli jakim miesięcznym budżetem dysponujemy i coś odłożymy. Dziękuję Ci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moim zdaniem autorka ma taki problem ze mysli iz sama nie postawi nic na nogi, tzn ze samodzielne zycie nie jest w jej zakresie osiagalnosci . skoro tak jest poklada nadzieje na normalne zycie w partnerze bo tak bedzie latwiej a facet nie wiaze sie bo ma nadzieje na nowy towar ....... jestescie siebie warci , tyle na temat . rozwaz to co napisalem ale nie bierz sobie tego bardzo do serca to tylko moj poglad na opisana sprawe - jedna z mozliwosci . moim zdaniem powinnas sama stanac na nogi byc niezalezna a zycie zweryfikuje inna sprawa to - dlaczego wlasnie on ? przyzwyczajenie ? fajnych facetow jest wiecej niz jeden, zapewniam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Duza Mi- no ok, tylko gdybys była taka wszystkiego pewna nie zakładałabys tutaj tematu, prawda? :) Mnie dziwi jedna rzecz, dlaczego nie zamieszkacie razem? 7lat razem i nic wspólnego, to troche takie dziwne dla mnie. Usiadłabym z nim i porozmawiała- ile długó jeszcze do spłacenia, ile daje rodzicom na utrzymanie- takie rzeczy są ważne, naprawdę. Bo kiedys moze to byc przyczyną kłotni- dlaczego zamiast "inwestować" w Waszą rodzine wciaz utrzymuje rodziców itp. Planujac wspólną przyszłosc, bo rozumiem, ze takową planujecie, powinno sie mieć swiadomosc takich rzeczy. Po prostu. I na koniec- nie słuchaj gadania, że bez śłubu jesteś darmową kochanką czy innych bzdur. Bo zauważyłąm, ze dziewczyny kieruja sie takimi opiniami, rozwalają fajne związki tylko dlatego, zeby nie "przechodzic" zwiazku i potem lipa. Powodzenia. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gigi gigi
moich pytań wolisz nie widzieć? metoda chowania głowy w piasek czasem jest dobra ale twojej sytuacji nie zmieni ""od przyjaciółki dowiedziałam się, że kiedyś powiedział jej chłopakowi, ze jestem kobieta z która chce mieć kiedyś dzieci"" a to, to już kompletna dziecinada - tobie nie mógł tego powiedzieć? - no tak... siedem lat to stanowczo za mało na takie wyznania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gigi gigi
"Planujac wspólną przyszłosc, bo rozumiem, ze takową planujecie, powinno sie mieć swiadomosc takich rzeczy." problem w tym, ze planuje tylko ona - on nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeteria Ci nie odpowie
Duza Mi - dziewczyno nie radź się na forum obcych ludzi, którzy wiedzą o Twoim życiu jedynie kilka zdań ktore napisalaś, to nie jest mądre, nie wiesz kto siedzi po drugiej stronie kompa.., a to Twoje życie, kieruj się i rozumem i sercem... Moja koleżanka po 3 latach związku chciała ślubu, chłopak że nie, bo nie miał pieniędzy, a chciał jej coś materialnego zapewnić. Może mężczyźni czują potrzebę bycia głową rodziny w pełnym tego słowa znaczeniu?..Ambicje/ Testosteron..Gdyby założyła taki topik jak Ty, być może nie byliby już razem, minęły kolejne 3 lata i w te wakacje się pobierają (sukienkę ma już zamowiona:-)).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gi gi - no ja odnoszę wrażenie, że razem planują wspólną przyszłosć. Warto o tym konkretnie z facetem porozmawiać, tak jak pisałam wcześniej. Gdzie, kiedy, za ile. No chyba autorka najlepiej wie co mysli jej facet, nie? My mozemy oceniać patrząc tylko z boku. Ja osobiscie nie uważam, że zaręczyny są jakąs gwarancja miłosci, tym bardziej slub. W sytuacji autorki jedyne, co mnie dziwi to fakt, ze razem nie mieszkaja a ona chce zareczyn i słubu. I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dużej miii
Powiem to wprost i brutalnie. Niestety twój związek nie ruszy do przodu - a na pewno nie tak jakbyś chciała. Przeczytałam każdą wypowiedź i 90 % ludzi uważa tak jak ja. Finanse to nie powód dla którego twój facet nie miałby ci się oświadczyć. Gdyby chciał to by to zrobił, miłość nie ma granic. Mój facet poszedł do najtańszego jubilera i wybrał wg mnie najpiękniejszy pierścionek pod słońcem (inni pewnie powiedzieliby że to chłam i tani bubel) ale to nic. Ważne z tego wszystkiego jest to że chciał to zrobić wbrew wszystkim przeciwnościom, nawet tym finansowym, co prawda mamy tam jakieś pieniadze ale grosze - podobnie jak u was. Też mamy u niego w domu jeden mały pokój, ale to nic - powoli będziemy remontować kolejny i jeszcze następny, ale już razem w małżeństwie ( skromny ślub i poczęstunek w domu koszt Max 500zł) I co da się? Da! Więc niech ci nie wciska pierdół ani sama w to nie wierz, ze finanse są taką przeszkodą - przecież masz staż i na własne jedzienie byś zarobiła więc w czym problem, przecież po ślubie nie musisz mieć od razu dzieci. My tez nie bedziemy mieć, kiedyś tak, ale musimy podnieśc się na nogi, ale jak mówie - razem, wspólnymi siłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×