Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość schudnac@

10 dniowa glodowka kto ze mna?

Polecane posty

Hej! Jakoś daję radę, wiem, że tym razem muszę wytrwać, ale niektóre posty tutaj są naprawdę demotywujące :( Ja zaczęłam głodówkę "z marszu", wczoraj się najadłam konkretnie na wieczór po dniu postu, ale zaczęłam głodówkę i chcę w niej wytrwać, więc proszę o niekomentowanie tego, gdyż sama najlepiej znam siebie. Nie czuję się źle, a wręcz przeciwnie (byłam na siłowni i naprawdę chciało mi się ćwiczyć, przetrwałam masakryczne zajęcia w niedogodnych warunkach i wszelkie pokusy), więc to żadna reguła, że jak ktoś się do głodówki nie przygotuje to potem ciężko mu wytrwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Generalnie u mnie sytuacja ma się tak, że cierpię na zaburzenia odżywiania i doskonale zdaję sobie z tego sprawę, toteż nie jest możliwym w moim przypadku coś takiego jak przygotowanie do głodówki, bo wiąże się to z ograniczonym jedzeniem, a zdecydowanie większy problem mam z ograniczeniem jedzenie niż głodowaniem. Ale jak ktoś tego nie zna z autopsji, to nie zrozumie. Wiem, co robię, bo ponad rok temu udało mi się schudnąć 10 kg, dzięki rygorystycznej diecie (nie była to stricte głodówka, bo rano jadałam co chciałam, ale na raz, a do wieczora już nic) i później jeszcze 5 kg (przesunęłam sobie godzinę ostatniego posiłku do godz. 16 i jakimś cudem trzymałam dietę, później tak opóźniałam tą godzinę, aż zaczęłam jeść normalnie), bo miałam problemy nazwijmy to ze zdrowiem (absolutnie nie ma to związku z żywieniem) i leczenie było ważniejsze. I nową wagę utrzymałam przez rok, nawet ze spadkami o 2 kg, bo zaczęłam ćwiczyć. No i też wtedy znów zaczęłam nie "normalnie jeść", a obżerać się kompulsywnie. Pewnie gdyby nie to - waga by już nie wróciła, ale u mnie jest właśnie ten problem z normalnym jedzeniem (mogłabym jeść nawet sporo, bo dużo ćwiczę, ale jeść normalnie, a nie do totalnego zapchania - żeby to nastąpiło muszę zjeść naprawdę sporo). Dopóki chodziłam na siłownię waga się trzymała, ale jak tylko zrobiłam miesiąc przerwy ze względu na uczelnię to tak stopniowo kg przybywało, a ja widząc dłuższy czas 2-3 kg więcej zamiast walczyć z tym załamywałam się coraz bardziej, uciekając w jedzenie i tak sobie tyłam, a każdy kolejny kg powodował pogorszenie nastroju, jedzenie i kolejne kg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i teraz się w końcu wzięłam. Głodówka jest moim zdaniem teraz najlepszym rozwiązaniem, bo na nic innego póki co nie mam sił, a nie mogę przecież wiecznie trwać w depresji (dopóki nie schudnę i ubrania nie przestaną być na mnie opięte nie poprawię swojego samopoczucia). Jak schudnę to zajmę się wychodzeniem z głodówki. Wiem, że to proces długotrwały i mimo tego, że ktoś tu pisał, że jak ktoś zaczyna głodówkę z marszu to nie da rady wyjść z głodówki prawidłowo, to ja myślę, że nie będę miała z tym problemu, bo będę już szczuplejsza, więc wtedy będę mogła przystopować, a pamiętając moje samopoczucie z teraz nie będę chciała do niego wracać. Co do głodówek na takiej dłuższej byłam tylko raz (jeszcze długo przed tym odchudzaniem), ale nie miałam wtedy wagi, więc nawet nie wiem czy schudłam - nawet jeśli to pewnie od razu przytyłam, bo nie przypominam sobie wyjścia z głodówki. Zresztą wtedy to chyba nawet 100% głodówka nie była, bo czasem zdaje się, że jakieś soki piłam. Wytrzymałam wtedy ok. 10 dni i wytrzymałabym dalej, gdyby nie mama wmuszająca we mnie jedzenie no i moje imieniny. Teraz na szczęście jest inaczej, bo jestem bogatsza o doświadczenia z bodajże 2 lat życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I zapomniałam dodać, że zaburzenia odżywiania staram się leczyć, od stycznia chodzę do psychologa, ale on niestety działa na mnie wprost odwrotnie - zamiast widzieć poprawę, widzę pogorszenie no i zamiast schudnąć lub chociaż utrzymać wagę przytyłam, więc wiem, że nie jest to dobra opcja, bo on swoje, a ja wiem swoje i słuchając go zaczynam jeść, przez co tyję, a jak tyję to się nie akceptuje. Dlatego, że psycholog (a przynajmniej ten) nie dał oczekiwanych rezultatów zapisałam się do psychiatry jako ostatnia deska ratunku. Nie było to łatwe, bo ludzie chodzący do psychiatry są naprawdę dziwi (mam z nimi styczność czekając na wizytę u psychologa, bo psychiatrów tam też mają), podczas gdy mi zależy głównie na recepcie na fluoksetynę (podobno poprawia nastrój i pomaga w leczeniu bulimii - stricte bulimii nie mam, ale otarłam się i o tą chorobę, całe szczęście w porę się opamiętałam). Nie zamierzam pozwalać na jakieś głębsze leczenie, typu hipnozy, czy poddawanie się temu co psychiatra mówi - jestem zrównoważona psychicznie i nie potrzebuję, by ktoś mieszał mi w głowie. Może właśnie dlatego psycholog nie działa, bo traktuję z przymrużeniem oka wizyty u niego, jednym uchem wpuszczam, drugim wypuszczam i nie korzystam z jego "wspaniałych" rad, bo tak naprawdę niewiele wie o problemie (nie ta specjalizacja).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem na LCHF ,
Witaj paprzcyka chili .Mam podobny problem do Twojego ,tez wole nie jesc przez wieksza czesc dnia ale jak juz jem to chce sie najesc do syta , nigdy jednak nie zdobylam sie na calkowita glodowke .Obecnie jestem na Intermitent Fasting czyli taka okresowa glodowka , na ktorej lawtwiej wytrwac . Jesli chcesz to zajrzyj tu do nas , naprawde bardzo mila atmosfera i nikt nikogo nie poucza http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=5581034

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fajnie, że są ludzie, którzy mnie rozumieją :) Ale tak jak pisałam wcześniej - pewnie nie byłoby to możliwe, gdybyś nie wiedziała z własnych doświadczeń o czym mówię. Mnie nie tyle boli jak ktoś mnie nie rozumie, bo ma do tego prawo, ale jak ocenia. Osobiście staram się nie oceniać innych, jeśli nie byłam nigdy w ich sytuacji. Nie mam do tego prawa. Zajrzę na pewno do waszego tematu. Sama piszę w innym temacie z dwoma dziewczynami, również panuje tam super atmosfera, bo zdążyłyśmy się już trochę poznać, ale tam teraz póki co cisza. Zresztą tamten wątek dotyczy po prostu zdrowego odżywiania. Często piszemy o wszystkimi o niczym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lucina
Pierwszy dzien glodowki zaliczony! Hurrrraaa! Dzisiaj poza dwoma momentami bylo latwo, prawdziwe wyzwanie jutro... Drugie urodziny mojego synka a wieczorem wernisaz kolezanki - winko i duzo innych pokus... Musze przyznac ze pisanie pomaga:-) milego wieczoru i kolorowych snow!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Papryczko, nie było moim zamiarem nikogo obrażać. Jeśli Cię uraziłam, to wybacz :D Ale moje wypowiedzi są w oparciu o literaturę, i jasno z nich wynika, że lepiej przeprowadzić choć króciutkie przygotowanie, aby potem było łatwiej. Ale jeśli Ty dobrze się czujesz, to tylko się cieszyć i trwać w postanowieniu. Życzę Ci powodzenia 🌼 Sama jako nastolatka przeszłam prze bulimię i kompulsy i wiem jaka to jest męka, każdego dnia, walka i walka ze sobą :( Ale dzięki psychoterapii i lekom udało mi się wyjść. I od 20 lat mam spokój. Dzisiaj dzień 3 Rano wstałam lekko zamulona, ale po wodzie z cytrynąmi przeszło. Dzisiaj mam wole, zaraz jadę na zakupy bo rodzinka nie ma co jeść :D odezwę się później

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nananana123
Dziewczyny jaka głodówka? Dieta ma być łatwa i przyjemna a do tego pod okiem dietetyka to najważniejsze... ! Ja odchudzam się z Naturehouse i gorąco polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucina - gratuluję, ja dziś też drugi dzień głodówkuję i mimo, że nastrój mam nienalepszy, samopoczucie fizyczne jak na drugi dzień wspaniałe. rano nawet głodna nie byłam. jedynie woda - w żaden sposób mnie nie uraziłaś :) To, co pisałaś (nt. przygotowania i wychodzenia z głodówki) akurat popieram. Wypowiadałam się bardziej ogólnie do osób, które piszą (nie tylko w naszym wątku, ale i innych podobnych) negatywne słowa, krytykują, a i nawet obrażając, sami tak naprawdę niewiele wiedząc w temacie. A jeśli nawet wiedzą to niepotrzebnie oceniają. Owszem wyrazić swoje zdanie może każdy, ale ważne, żeby nie było ono nacechowane negatywnymi emocjami w stosunku do osób, których nawet nie zna, a na tym forum to wejdę na jakiś wątek widzę nieraz ostre komentarze i demotywującą krytykę. Ja wolałabym tego uniknąć :) Zazdroszczę też, że udało Ci się wyjść z zaburzeń odżywiania, bo naprawdę nie jest to łatwe na dłuższą metę. I podziwiam, że dajesz radę robić zakupy! Ja sklepy omijam szerokim łukiem, a jak już wchodzę po wodę, to tylko w ten jeden dział i zaraz wychodzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nananana123 - głodówka normalna, nie słyszałaś? Łatwiejszej "diety" nie znam. Diety w cudzysłowiu, bo to stricte dieta nie jest, bardziej sposób na oczyszczenie (a przy tym zgubienie kilku kg - nie przeczę) i poprawę samopoczucia. Dieta to raczej sposób odżywiania, a ciężko o takim mówić w przypadku głodówki. Co do Naturhouse - nigdy nie miałam dobrej opinii, ale jeszcze tam nie byłam, więc się nie wypowiadam. Wczoraj dostałam na siłowni zaproszenie do Naturhouse właśnie na darmowe pomiary, pójdę i wtedy obiektywnie ocenię. Nie mniej jednak kiedyś w jakimś programie jakaś kobieta odchudzała się z Naturhouse i pamiętam, że działa to jak dietetyk, czyli ścisła dieta i jeszcze jakieś tam ich suplementy. To nie dla mnie. Ale nie będę rozwodzić się na ten temat, bo nie widzę w tym większego sensu. Najważniejsze to chyba wybrać odpowiedni dla siebie sposób i schudnąć, a nie kierować się tym, co robią inni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nananana123 - głodówka normalna, nie słyszałaś? Łatwiejszej "diety" nie znam. Diety w cudzysłowiu, bo to stricte dieta nie jest, bardziej sposób na oczyszczenie (a przy tym zgubienie kilku kg - nie przeczę) i poprawę samopoczucia. Dieta to raczej sposób odżywiania, a ciężko o takim mówić w przypadku głodówki. Co do Naturhouse - nigdy nie miałam dobrej opinii, ale jeszcze tam nie byłam, więc się nie wypowiadam. Wczoraj dostałam na siłowni zaproszenie do Naturhouse właśnie na darmowe pomiary, pójdę i wtedy obiektywnie ocenię. Nie mniej jednak kiedyś w jakimś programie jakaś kobieta odchudzała się z Naturhouse i pamiętam, że działa to jak dietetyk, czyli ścisła dieta i jeszcze jakieś tam ich suplementy. To nie dla mnie. Ale nie będę rozwodzić się na ten temat, bo nie widzę w tym większego sensu. Najważniejsze to chyba wybrać odpowiedni dla siebie sposób i schudnąć, a nie kierować się tym, co robią inni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lucina
Papryczka chili- nawet nie wiesz jak dobrze Cie rozumiem. Miewam napady kompulsywnego obrzarstwa I strasznie z tego powodu Cierpie. Glodowka jest dla mnie jak zbawienie - nie musze nic jesc i to jest latwiejsze niz jesc tylko troche. Staram sie pracowac nad soba I mam nadzieje ze tym razem uda mi sie wyjsc z glodowki zgodnie z planem I pozniej utrzymac efekty. Bede probowalac do upadlego w koncu musi sie udac, jak nie za pierwszym to za piecdziesiatym razem! Najgorsze jest to ze nikt z mojich bliskich nie wie o mojim problemie. (Tzn maz widzi co sie dzieje ale nie moze mi pomoc) ukywam sie z jedzeniem:-/ takze wyglada na to ze tyje z powietrza. Jestem wysportowana I tych kilogramow az tak nie widac (podobno) ale mnie to doprowadza do rozpaczy jak czuje ze ubrania sa Opiete. Dochodzi do tego, ze czasami nie chce wychodzic z domu bo plaszcz/kurtka nie sa tak luzne jak byly wczesniej. Czasami to koszmar...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucina - nie miej nadziei, że Ci się uda prawidłowo wyjść z głodówki - wyjdziesz z niej. Podobnie jak ja i jedynie woda! :) Ja wiem, że dam radę, pomimo tego, że gdzieś po drodze czeka mnie Dzień Matki, a do tego pewnie odwiedziny u babci. Tutaj akurat problemem nie jest jedzenie, a sama babcia. Lubi komentować mój wygląd, czy to schudnę, czy przytyję. Jako, że teraz widocznie przytyłam mogę spodziewać się dołującego komentarza. Już się na to psychicznie przygotowuję, żeby spłynęło to po mnie jak po kaczce. U mnie akurat cała rodzina wie, że cierpię na zaburzenia odżywiania, ale jakoś niespecjalnie się tym przejmują. Nieraz to właśnie przez nich jem ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Doskonale wiem o czym piszesz, bo ostatnio normą u mnie jest zmuszanie się do wyjścia z domu. Autentycznie nie mam już co nosić, bo jak schudłam, to z radością wyrzuciłam wszystkie wielkie ciuchy i pokupowałam mniejsze, a niektóre nawet ciut opięte, bo byłam pewna, że schudnę. Teraz większość z nich jest na mnie albo za mała, albo na tyle opięta, że nie czuję się komfortowo. Nie kupuję nowych ciuchów, bo nie chcę kupować w większych rozmiarach, skoro wciąż podejmuje próby odchudzania i wiem, że w końcu się uda. Tak więc biorąc pod uwagę fakt, że większości z tych mniejszych ubrań (a nie mam ich znowu aż tak dużo, bo jakby nie było ubrania to spory wydatek, szczególnie dla niepracującej studentki) teraz nie noszę, zostaje mi naprawdę niewiele, a źle się czuję tak często chodząc w tym samym. No ale cóż, już niedługo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A z ciekawości napiszcie ile macie lat, ile ważycie i mierzycie? Ja mam 22 lata, nie wiem dokładnie ile ważę, ale ostatnim razem było w granicach 72-74 kg (póki co się nie ważę, bo nie wiadomo co tam waga pokaże, a nie chce się załamywać, jak schudnę zobaczę to po ciuchach, a na wagę wejdę dopiero jak będę miała pewność, że znów jest 6 z przodu), wzrost 163 cm. I jeszcze jedna rzecz, o której zapomniałam wspomnieć - u mnie jest szczególnie ciężko z dietą, bo studiuję towaroznawstwo. Na większości zajęć przeprowadzamy oceny sensoryczne różnych produktów, no i nie jest łatwo odmówić sobie niektórych rzeczy, ale jakoś daję radę. Dopóki jestem na głodówce aż tak mnie nie ciągnie. Gorzej jak byłam na normalnej diecie i skusiłam się na spróbowanie czegoś na uczelni - wtedy cała moja dieta rozsypywała się jak domek z kart, bo przecież skoro zjadłam już coś czego nie było w planie, to można pogrzeszyć już do końca, a moją ulubiona dietą była dieta "od jutra", która nigdy nie nastąpiła. Nie wiem dlaczego, ale dłuższych postów nie mogę dodać w całości, bo pojawia się informacja, że mój post został potraktowany jak spam ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! Własnie moim oczom na stronie internetowej ukazała się reklama borówek za 2,88 zł :( Już pal licho promocyjną cenę, ale jak ja uwielbiam borówki :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lucina, papryczka, jasne, że damy radę!! Szkoda by było stracić to co zyskało się podczas głodówki. Najpierw wyjście, a potem mamy pod dostatkiem świeżych pysznych warzywek i owoców (truskawki, maliny, arbuzy). Do tego trochę białka, łyżka oliwy do sałatek i będziemy szczuplutkie. Grunt to przetrwać te cholerne pierwsze dni. Mi powoli kończy się trzeci, po 18 idziemy na rower. Samopoczucie mam dzisiaj o wiele lepsze niż wczoraj, nawet obojętnie przeszłam obok obiadu domowników (ryba, frytki, surówka :D) - a sama im to szykowałam :D Kupiłam dzisiaj śliczną obcisłą sukienkę rozmiar 38, i za 3 tygodnie muszę się w nią zmieścić (teraz jest 42 :() I wyglądać bosko :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
papryczko, ja właśnie dzisiaj moim dzieciaczkom kupiłam po opakowaniu takich borówek (w lidlu). Ale cóż powąchałam i schowałam do lodówki:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
coś mi się wydaje, że ja najstarsza w tym gronie będę :D Niedługo stuknie mi 36 wiosen, mam 165 cm, i ważę 72. Ale czuję się jak 20 latka :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj tak już na te owoce i warzywka czekam :) Poza tym gratuluję wytrwałości. Sukienka jest chyba teraz najlepszą motywacją. U mnie podobnie, z tym, że nie kupowałam nowej, a mam w szafie śliczną sukienkę rozmiar też 38, którą jeszcze zeszłego lata nosiłam, a teraz nie odważyłam się jej nawet przymierzyć, bo wiem, że byłaby ciasna, o ile bym w nią weszła. Oj tam najstarsza, czy nie - ważne, że ciągle młoda. Zresztą człowiek podobno ma tyle lat na ile się czuję. A ja zaraz ruszam na siłownię na mój ukochany wycisk na stepach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lucina
Czesc Dziewczyny, milo widziec ze temat tetni zyciem:-) nawet nie wiecie jak swiadomosc ze gdzies tam jestescie pomaga mi w utrzymaniu postu! Papryczko, rozumiem Cie doskonale, sama niestety miewam napady kompulsywnego obrzarstwa i glodowka jest jedyna metoda, ktora w jakis sposob pomaga mi je kontrolowac. Wiem, ze to nie jest wyjscie na zawsze ale mam nadzieje, ze praca nad soba w koncu dojde do momentu kiedy nie bede niewolnica jedzenia. Kocham moje cialo i szanuje je I tym bardziej mnie boli to ze sama siebie tak krzywdze. Trzymajcie sie Dziewczyny, zmykam pobawic sie z mojim synkiem, w koncu na dzisiaj urodziny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lucina
Ups, napisalam podobny post dwa razy, pierwszego najpierw nie chcialo mi wyslac. Wybaczcie, to pierwszy raz, kiedy pisze na forum:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blockhead
dziewczyny a mam takie pytanko robicie lewatywe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lucina
Ja tez robie, nie codziennie teraz, planuje jutro. U mnie sol z cytryna i oczywiscie woda:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mogę dołączyć do Was od jutra? Będzie mi tu raźniej. Bo widzę, że nie tylko ja mam problemy z kompulsami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blockhead
jedynie woda, a moglabys mi pokrotce wyjasnic jak to sie robi. Bylabym wdzieczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×