Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość no i co ja mam zrobić...? :(

Spotkanie z eksem po roku od burzliwego rozstania

Polecane posty

Gość skorumpowany
Boisz się że wszystko odżyje i znowu nie dojdziesz do siebie. Lepiej nie idź na tę imprezkę to tylko wyjdzie ci na zdrowie. Nie poradzisz sobie z tematem. Spotkanie z nim przywróci wspomnienia. Znowu zacznie się karuzela. Będziesz znowu łykać psychotropy żeby normalnie funkcjonować. Zalazł ci facet za skórę i długo tej zadry nie wyrwiesz. Sama rozmowa będzie i tak przykra nawet gdyby chciał cię tylko przepraszać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałaś rację - trochę tego jest ... ale przewertuję to. Dzięki za zaufanie. I ... po prostu dbaj o siebie. W życiu niestety tak jest że to co piękne jest również delikatne. Głowa do góry ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co ja mam zrobić...? :(
racja "Kobieta jest jak lilia - subtelny nie ośmieli się jej dotknąć, a przyjdzie osioł i ją zeżre"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co ja mam zrobić...? :(
UT - przeczytałeś? Wyklarował ci się obraz tego co się we mnie działo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... wybacz że tak późno, miałem wcześniej swoje zajęcia i na dobre usiadłem do czytania dopiero około 21, przewertowałem całość i dopiero skończyłem ... napiszę Ci całość w mailu ... wiesz co ... zmuszony jestem lekko sprostować swoją wcześniejszą wypowiedź, mianowicie jako Twój "przyjaciel" zrobiłbym coś ponad obiciem jemu gęby; chociaż nigdy nie podejrzewałbym siebie o coś takiego. Do maila usiądę teraz ale nie wiem jak długo będę nad nim siedział. Eh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co ja mam zrobić...? :(
Dziękuję ci baaaaaardzo za tego maila... Czyli uważasz, krótko mówiąc że nie powinnam nawet się tam pojawiać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z jednej strony dobrze by było gdybyś się z nim spotkała - splunęła w twarz, zamknęła ten rozdział życia. Ale ważniejszy jest twój spokój, jakbyś miała znów przez niego cierpieć to nie ma sensu. I pomimo, iż cię nie znam, nie chciałbym by ten domek z kart się rozleciał po raz wtóry. Tak naprawdę o spotkanie zabiega wyłącznie ten typek i tylko on ma wyrzuty, potrzebą by rozmawiać, wyjaśnić. ..... są ludzie traktujący dobroć jako słabość charakteru i szczerze nie sądzę by jego ewentualne przeprosiny miały podreperować coś ponad jego obecny stan ducha ... nie sądzę by chciał przez to Tobie pomóc. Ale koniec końców - znasz go lepiej :-) Udanego dnia ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co ja mam zrobić...? :(
No na to wychodzi, że go nie znałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cwana bestyja!
Ty weź tam nie idz głupia!to że cię zostawił dla innej wystarczy jako dowód tego że niby cię "kocha" tak się mówi żeby tą porzuconą pocieszyć.Przerabiałem to :-D nie zdziw się jak tam pobiegniesz a on nie przyjdzie.Mówię ci odpuść to wyjscie pokaż klase.the end :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co ja mam zrobić...? :(
Jakby nie przyszedł to świętowałabym podwójnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowa z kafeterii
A właściwie to chcesz go spotkać czy nie ? Bo to tak dziwnie wygląda. Z jednej strony masz go dosyć z drugiej ciągnie cię do niego. Coś jest na rzeczy [pomimo że nie znam szczegółów. Ale wiem jedno. Nie pozostał ci obojętny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co ja mam zrobić...? :(
trudno żeby po 10 latach wspólnego życia zobojętniał mi tak szybko. Z jednej strony chciałabym mu pokazać jak świetnie się mam. Wiam że żałuje i chcę żeby załował bardziej, za wszystko co mi zrobił. Niech teraz żyje ze świadomością że mogło być dobrze a teraz nie jest. Wracać nie chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co ja mam zrobić...? :(
No chyba dam. Wczoraj przejeżdżając przez stację benzynową koło mojego domu, natknęłam się na niego. Wyjeżdżał motocyklem spod dystrybutora. Widział mnie a ja jego. Zdążyłam pomyśleć tylko: O mój Boże, o mój Boże, o mój Boże... po czym skręciłam w stronę wylotu z miasta, a on zawrócił w kierunku centrum. Całe szczęście miałam auto pełne ludzi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem z masła
prowokator też myślę, że rozmowa czyni cuda, ale nie jest jednak tak prosto, zwłaszcza jak się jest pogubionym w uczuciach. Bo w jednej stronie moim zdaniem w autorce nie wygasła miłość, a z drugiej jest żal, rozczarowanie i brak wybaczenie. Jestem troche w podobnej sytuacji, relacje się polepszaja (z jego strony) i choc sa tylko i wylacznie netralne, to czuję w głębi, że w srodku w nas jest duzo emopcji. ale nikt z nas tego kroku nie robi by pogadac o ważnych sprawach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem z masła
test

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prrowokatorr
Brak tu jakiejś rozsądnej spójności w całym topiku. Raz facet jest w dalekim mieście, teraz nagle okazuje się że mieszka w tym samym i jeździ sobie motorkiem. Upsss. Chyba wtopa i prowokacja. A tyle osób dało się nabrać.:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prrowokatorr
10:14 [zgłoś do usunięcia] jestem z masła Rozmowa faktycznie czyni cuda. Tylko czy zawsze można zdobyć się na szczerość ? Bo powiedzieć prawdę to to prawie jak gwałt na samym sobie. Słowa prawdy zawsze przechodzą ciężko przez gardło. Łatwo jest wyznać grzechy obcemu człowiekowi niż przyznać się do błędu osobie najbliższej którą się skrzywdziło. Homo homini lupus est. Czyli Człowiek człowiekowi wilkiem. Szczególnie temu najbliższemu. v v Pamiętam z własnego doświadczenia. Powiedzenie szczerej prawdy daje ulgę własnemu sumieniu. Łatwiej wtedy spojrzeć prosto w oczy tej drugiej osobie. Ale trzeba mieć odwagę na wypowiedzenie tych słów. Autorce zabrakło odwagi. W kłamstwie sama się zaplątała. Zrobiła topik prowokację i pogubiła się w "zeznaniach":)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkiem podobna
Byłam w dość podobnej sytuacji. Chłopak po kilku wspólnych latach nagle powiedział 'cześć'. Kilka dni później był już ze swoją koleżanką, która urabiała go od dawna. Strasznie to przeżyłam. Nie chciałam mieć z nim żadnego kontaktu, choć on próbował. Odcięłam się kompletnie. Robiłam różne rzeczy, żeby ukoić ból, ale nic nie pomagało. Byłam jak zombii, wyprana z emocji, praca, jedzenie, spanie, wszystko na automatycznym pilocie. Minęły dwa lata i wreszcie czuję się znów sobą. Czas to jedyne lekarstwo. Znów się śmieję, znów kocham :) Spotkałam go niedawno na ulicy, porozmawialiśmy chwilę. Gdzieś tam zakuło, bo żal pewnie zawsze pozostanie. Żal po tym co kiedyś mieliśmy, co było wyjątkowe, a co tak łatwo odtrącił. W pewnym sensie pewnie zawsze będę go kochać, ale teraz jestem już innym człowiekiem. Uwolniłam się dzięki temu spotkaniu. Wiem, że jestem mocna, że tamten etap już zamknęłam, że mam u boku cudownego faceta, który mnie bardzo kocha. Przeszłość została w tyle. Taka konfrontacja jest dobra, pozwala się uwolnić, ale tylko wtedy kiedy jest się już odpowiednio silnym. Boję się, że ty jeszcze nie jesteś. Jeszcze dla Ciebie za wcześnie. Daj sobie czas :) Piszesz, że chcesz pójść, żeby zobaczyć starych znajomych. Ale jeśli on tam będzie, to cały wieczór upłynie pod tytułem "moje spotkanie z eksem", znajomym nie będziesz w stanie i tak poświęcić uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co ja mam zrobić...? :(
Niestety nie jest to prowokacja, on mieszka na co dzień z tą swoją damą w jednym mieście a w weekendy wpada do naszego miasta, które jest półtorej godziny drogi od tamtego. Akurat był piątek, co mnie nie dziwiło że może być u nas. Poza tym ma on nierozerwalną nić porozumienia z mamusią, która mu zwykle daje torby z jedzeniem, aby sam nie musiał dokładać kasy swojej narzeczonej, tylko pewnie żeby wydawał na przyjemności i do dopiero moim zdaniem jest paranoja. Następny powód by nie zakładać z nim rodziny - nie dorósł do tego. Z nikim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co ja mam zrobić...? :(
wiesz prrowokatorr, gdybyś bardziej "ludzko" podszedł do tematu, to bym ci podała swojego czarnego linka, tak jak zrobiłam to w przypadku UśmiechTraktorzysty. On poznał moją historię ze szczegółami i może tutaj potwierdzić że sprawa nie jest wyssana z palca i nie jest do końca łatwa. Nie gubię się z zeznaniach, on wyprowadził się do niej po naszym rozstaniu, bo ona mieszkała w mieście dużo większym niż nasze. Zresztą co tu będę mówić UśmiechTraktorzysty może sam się wypowiedzieć. Zaufałam mu i nie żałuję, szkoda tylko że pewien splot wydarzeń pewne rzeczy utrudnił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prrowokatorr
Gdybym był bardziej ludzki nie zaglądałbym do kafeterii. To nic osobistego wiec nie bierz a tak do serca. Kiedyś podałem tak anegdotkę o wróbelku: Zmarznięty wróbelek późną jesienią trzęsie się na łące i płacze jak to mu zimno. Pasąca się krowa nasrała na niego krowim plackiem że cały został nim pokryty. Po czasie wróbelkowi zrobiło się ciepło i zaczął ćwierkać radośnie. Usłyszała to lisica i podbiegła. Wysłuchała wróbelka zaciekawiona. Po chwili wyciągnęła go z tego gnoju otrząsnęła i...... zjadła. x x Morał z tej powiastki jest taki/ Nie każdy kto cię obrzuci gównem jest twoim wrogiem. I nie każdy kto cię z tego gówna wyciągnie jest twoim przyjacielem. x] x Pamiętając tę maksymę żyj dalej i nie oczekuj dobrych rad od innych. Żyj tak żebyś mogła sobie samej patrzeć w lustrzane odbicie bez myśli że się oszukujesz. Kochać to nie grzech. Grzechem jest być skurwysynem w życiu w stosunku do ludzi którzy darzą cię sympatią. Pozdrawiam i życzę samych miłych chwil w życiu. Prowokator - skurwysyn. Czyli ten beeee.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prrowokatorr
x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co ja mam zrobić...? :(
Temat dziś w sumie sam sie rozwiązał. Zadzwonił do mnie. Nie wierzyłam że to zrobi, ale jednak. Zrobił to po to żeby powiedzieć że nie przyjedzie ze względu na ta sytuację i że przyjedzie na wesele z nią. Myślałam, że rozmowa się skończy bo w sumie nie byłam na to psychicznie przygotowana, ale skończyła się po blisko godzinie ponieważ rozładował mu się telefon. Zdążyłam się dowiedzieć o tym że przeżył "k**rewską przemianę wewnętrzną" i że myśli teraz tak jak ja półtora roku temu. Wyszło więc że miałam rację co do większości rzeczy. Użył też stwierdzenia że jest niby "we dwoje ale osobno". Byłam w tej rozmowie szczera, jak zawsze, nawet udało mi się mu sprzedać ripostę apropos jego zachowania. Niemniej jednak muszę przyznać że chociaż obawiałam się tej rozmowy, to chyba jednak dobrze się stało bo to była bardzo miła rozmowa o sprawach codziennych. Boję się jednak że znowu będzie chciał nakierować te rozmowy na inny tor już dziś mówił że przez ten cały czas analizował nasze rozmowy. W każdym razie temat podstawowy mam czysty. Mogę iść bez obaw :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prrowokatorr
Wątpię. Zawsze pozostaje ślad i ciągnie się za człowiekiem jak smród. Trzeba dużo czasu i nowego uczucia żeby stare śmieci nie uwierały. Zawsze pozostaje zadra i jakieś niedomówienia. Co by było gdyby........... Ten jego nowy związek pewnie się rozpadnie z tego co piszesz. Wtedy zacznie się nowa jazda na maksa po bandzie. Musisz się na to przygotować. Więc przemyśl na "zimno" czego chcesz, czego oczekujesz, a czego nie chcesz więcej. Uczciwi ludzi tak mają, zawsze wątpliwości i wyrzuty sumienia za winy przez nich nie popełnione. Ale co ja tam wiem o życiu :) Ja przeżyłem na pewno więcej zawirowań, ale każdy odbiera to inaczej. Często bywa tak że chcesz wrócić do zamkniętego kręgu i starać się zmienić to co było źle. Wale się nie zdziwię gdy pewnego dnia nastąpi znowu "przebłysk jutra". To zawsze jest jak De jawu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co ja mam zrobić...? :(
Ślad zostanie, wątpliwości nie mam, w końcu przeżyłam z nim 1/3 życia. ech rozawiał ze mną w sumie 3 godziny od tego pierwszego telefonu, wiem że żałuje ale jak mu przyznałam, mnie to nie rusza, zbyt wiele razy już to przerabałam. Tematów osobistych unikałam. Mimo że mi się z nim dobrze rozmawiało i nawet mu dogryzłam apropos ślubu, którego, jak mi przyznał, nie będzie, to zachowałam bezpieczną granicę i przyznałam że mimo tego że myślałam czasem o nim, to zawsze na końcu spływała gorycz i to mnie już zablokowało na zawsze. Może będę żałowała, może nie. Teraz bardzo chciałabym się w kimś zakochać. W kimś innym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co ja mam zrobić...? :(
Mam ten komfort psychiczny ze zawsze byłam lojalna, kochająca, wierna i oddana, więc ja nie mam sobie nic do zarzucenia. W przeciwieństwie do niego. Ponoć, jak powiedział już się to na nim mści, karma wraca... Więc czekam na swoją dobrą karmę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×