Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mam takie zdanie

Czy zajmowanie sie domem to praca? Moje zdanie na ten tamat

Polecane posty

Gość do punkt widzenia zależy od
Ależ Ty opisujesz zupełnie inna sytuację - Ty masz dwa etaty w domu: zlecenia i zajmowanie się dzieckiem/domem. Masz pracę zawodową (zlecenia). Myślę, że o nie-pracę w domu autorce wątku chodzi w przypadkach, gdy dzieci są w przedszkolu/szkole, a kobieta w domu "pracuje" gotując posiłki i sprzątając. To faktycznie wg mnie podchodzi pod "opierdzielanie się", bo to wykonuje 90% osób pracujących - czy to w domu na zleceniu czy poza domem. Podziwiam natomiast takie mamy jak mama trójki, która uczy się języków i uczy ich swoje dzieci, dba o ich rozwój zabierając na wystawy itp. To jest faktycznie PRACA. Ale sądzę, że to wyjątek potwierdzający regułę: że większośc kobiet pozostających w domach na utrzymaniu męża to leniwe babiszony. punkt widzenia zależy od ---> Ty akurat możesz być wzorem do naśladowania, a nawet pewnym ostrzeżeniem, że być może za dużo z kolei na siebie bierzesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja powiem tak: jestem obecnie n aurlopie macierzyńskim i zajmuję się dzieckiem. Moje starsze dziecko ma 5 lat. Jestem szczęśliwa, że mogę poświęcać swoim dzieciom uwagę i zajmować się nimi, na co nie miałabym szans pracując. U mnie w parcy nie pracowało się po to by żyć, tylko żyło się by pracować. Nieraz spędzałam w niej po 12 godzin na dobę, a czasem i dłużej. Moje dziecko przerzucane od rodziców do teściów. Pod koniec płakało już, bo chciało spędzić choć jedną noc w domu, a nie było takiej możliwości, bo wychodziliśmy wcześnie, przed 6 rano z mężem, przedszkole czynne od 6.30. Przysięgam, że chciałam zajść w ciążę i zrobiłam to z pełną premedytacją, żeby dać swojemu dziecku szansę na normalne dzieciństwo z rodzicami, nie w przechowalniach. Swoje odwaliłam w tej robocie, zus mi teraz płaci niezłe sumki i przysięgam, że nie wrócę nigdy do takiej pracy, już wolę siedzieć w domu, nie z własnego lenistwa, a z powodu dzieci. Druga rzecz- czynności domowe w ogóle nie zajmują czasu, tyle mamy sprzętów i pomocy. To gówno prawda, utrzymanie porządku to naprawdę trudna sprawa, zwłaszcza przy dwójce dzieci i mężu nierobie, który po powrocie z pracy woli oglądać chmury niż wstawić po sobie szklankę do zlewu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama przyjemność.........
Ależ to zaczyna być spór czysto ideologiczny, zamiast logiczny :). "Praca - celowa działalność człowieka, w której procesie przekształca on z pomocą narzędzi pracy (maszyn, urządzeń, środków technicznych) przedmioty pracy i przystosowuje je do potrzeb oraz świadczy określone usługi materialne i niematerialne". Pranie z brudnego jest "przerobione" na czyste? Jest. Naczynia z brudnych na czyste? Tak. Surowe półprodukty na ugotowany obiad? Tak. A więc jest to praca i nie ma o czym pisać :D. Autorko - podkręcaj sobie dalej temat, choć robisz to nieudolnie 🖐️.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Punkt widzenia zależy od miejs
Jak widzicie, dziś mam nawet czas się poopierniczać :) Ja po prostu widzę to tak: Zajmowanie się domem to ciężka praca, jeśli - ktoś ma chore, niepełnosprawne dziecko albo inne osoby wymagające specjalnej opieki - ktoś ma większą ilość dzieci - i bardzo żywe, niespokojne, psotne - ktoś ma duży dom + ogródek, zwierzęta Oczywiście specjalistyczne zajęcia dla dzieci wymagają dużo czasu i wysiłku (tzn. nauczanie ich języków, czytanie całymi godzinami), podobnie - przygotowywanie wymyślnych potraw i przetworów, pucowanie domu na błysk. Ale szczerze mówiąc ja nie znam żadnych osób, które tak postępują, a myślę, że moich znajomych można uznać za dość reprezentatywną grupę :) Oczywiście nie oznacza to, że takie osoby nie istnieją - ale to wyjątki. Z jednym zdrowym dzieckiem "prace domowe" nie są bardzo uciążliwe. Oczywiście przyznam, że ja nie myje okien codziennie, kurze ścieram co 3-5-7 dni, prasuję tylko rzeczy dziecka ;) A białych nie - bo je piorę w wysokiej temperaturze, dosłownie gotuję - i już :) Za to nie kupuję słoiczków, "pomysłów na" i innych wynalazków. Do mojego dziecka gadam, ale jak pracuję, to ono bawi się na podłodze (gadając do siebie), a ja tylko zerkam, czy krzywdy sobie nie robi. Potrafi nawet 2 godziny spokojnie siedzieć :) Zaś moja praca też trudna nie jest, bo to albo graficzki, nad którymi nie trzeba myśleć, albo prezentacje, albo czasem drobna korekta. Akurat korektę mogę zrobić nawet na placu zabaw. Tak że tragedii nie ma. Mieszkanie mam 48m2. Moja znajoma ma dwoje dzieci, pół roku i 2,5 roku i pracuje... Zaś jej mąż często jeździ w kilkudniowe delegacje i nawet jej nie może pomóc. Pozdrawiam, lecę po zakupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea........
same prace domowe nie zajmują mi duzo czasu, ale tez nie mam wiecznie blyskow. mam mieszkanie ponad 70m i na dobra sprawę zawsze coś jest do sprzątania, ale do pedantek nie należe. za to DOBRE WYCHOWANIE dziecka uważam już za cieżką pracę. wpajanie mu zasad, wymyślanie rozwijających zabaw, tłumaczenie wielu rzeczy. moje dziecko np. jest typem małego rozrabiaki i jak go zostawię na kilka minut samego to zaraz coś rozkręci mi i zepsuje ;) a więc nie mogę usiąść z kawką przed tv tak jak tu większość myśli. po całym dniu jestem bardziej styrana niż jak pracowałam, zajmując odpowiedzialne stanowisko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorób mu rodzeństwo a problem
zniknie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorób mu rodzeństwo a problem
zniknie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam wrażenie, że w naturze polaka jest ciągłe umartwianie się. Już od najmłodszych lat to słychać "jak to, nie masz samych 5 i 6? dlaczego tylko 3? powinieneś sie uczyć nie masz żadnych innych obowiązków poza nauką!" a może komuś wystarczają te 3? ważne żeby był szczesliwy, a nie aby wkuwał cały materiał tylko dla jakiś śmiesznych ideologii. To samo jeśli chodzi o pracę - kobieta, któa nie pracuje zawodowo powinna iśc do pracy za pieniądze tylko dlatego, że: uważa się ją za leniwą bo "nic nie robi" i własnie dlatego ma iść do pracy, której być może by nienawidziła i wykończyć sie psychicznie(a ilu ja takich znam.. w swojej rodzinie nawet mam takich) zamiast żyć tak jak lubi. A już argument, że praca to robienie czegoś dla kogoś a nie dla siebie to nonsens. Moze to tak wyglądać jak ktoś ma pracę z tzw "misją" czyli lekarza, strażaka nawet nauczyciela. Ale tak naprawdę to bzdura bo nawet wtedy on nie myśli o drugim człowieku tylko aby jak najsprawniej i przy okazji dobrze (najczęściej!) wykonac swoją pracę i śmigać do domu żeby choćby poleniuchowac na kanapie. A już najbardziej widoczne jest to "robienie dobrze dla innych" wśród naszych polityków albo szefów firm, którzy sami zarabiają fortunę a swoim pracownikom rzucają ochłapy i jeszcze sie na nich wyżywają. Sorry, ale ten argument to mnie zabił. Żyj i daj żyć innym! życie jest tylko jedno, dlaczego ktoś ma sie stresować i umartwiać? najbardziej widać to gdy następuje śmierć lub choroba - wtedy nic się nie liczy, żadna durna praca, ogromne pieniądze i "robienie czegoś dla obcych" tylko spędzanie czasu z rodziną i wykorzystanie życia tak aby było fajnie w miarę możliwości. pozdrawiam frustratów którzy idą "z misją" :D bardzo widać jak sie spełniacie w pracy, dookoła większośc wrednych twarzy do jakiej instytucji nie pójdziesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×