Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bardzo_smutna

Trudna decyzja - rozwód?

Polecane posty

Gość gość
I skoro maz nie dokladal sie, to o co ci chodzi i czego sie boisz,jesli chodzi o finanse?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo_smutna
allium, boję się, że ta ściągalność alimentów będzie zerowa - miał już kilku komorników i jeśli ja tego nie załatwiłam, sprawa wisiała. Ale na pewno uwzględnię to w pozwie o separację, nic przez to nie tracę. Tak jak napisałaś, ja też liczę na to, że ta formalizacja sprawy trochę go otrzeźwi. Jeśli nie to, to albo nic, albo po prostu nie ja i nie mały. Może kiedyś trafi na taką, która będzie dla niego warta tej zmiany. Przez te bluzgi już nie pisałam o kolejnych aspektach tego mojego dramatu, a niestety wyszło coś nowego. Poszłam nakarmić zwierzęta, czego nie robię od urodzenia się małego, bo nie miałam na to czasu - robił to mąż. No i natknęłam się na puszki, butelki, osuszoną do ostatniej kropli żubrówkę. Czyli przez cały czas problemem, choć o tym nie wiedziałam, był alkohol. Straszny obuch w łeb, ale chyba właśnie to najsilniej trzyma mnie w moim postanowieniu. Picie w samotności, na szybko i w ukryciu to już objaw choroby alkoholowej, i to raczej zaawansowanej. Zwłaszcza, że podobno im dłużej człowiek pije, tym później, wbrew pozorom, łatwiej się upija. To by wyjaśniało te awantury po jednym piwie. Teraz przy każdej cieplejszej myśli albo chwili zwątpienia przypominam sobie te butelki i zaciskam zęby jeszcze mocniej. No i znów napisałam za ładnie, za składnie i w ogóle jak w jakiejś fikcji literackiej. I będzie, że troll.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo_smutna
gościu, powyżej wyjaśniłam, w jaki sposób to mnie obciąża finansowo - zapłacę ratę, ale nie zostanie na jedzenie. Najbardziej w tym wszystkim zadziwia mnie obecne zachowanie męża. Dziś minął trzeci dzień, nigdy tak długo nie był obrażony. Zwłaszcza, że jego wina jest ewidentna i musi sobie z tego zdawać sprawę - do worka z jego rzeczami wrzuciłam też drugi worek - z butelkami. Zawsze po tych dwóch dniach była skr***a, a teraz nic. To ma swoją pozytywną stronę - ja nie ustąpię, więc jeśli on się nie odezwie i nie będzie z jego strony żadnej chęci naprawienia samego siebie, a związku w drugiej kolejności, to w sumie tym lepiej. Przerwę małżeństwo, które dla niego nic nie znaczyło, a dla mnie byłoby pewnie tylko coraz większym koszmarem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ada12345
Dziewczyno, nie daj się ani mężowi, ani tym pseudo doradcom z forum. Jak mozecie być tak okrutni, wyzywać autorkę ? Nie chcecie pisać, nie piszcie, od razu trzeba bluzgać? Ja myślę, ze dobrze zrobiłaś. Pamiętaj, ze jest cos takiego jak niebieska karta, z tak agresywnym typem trzeba uważać.Myślę, że nie chciałabyś zeby pisano o tobie w kronikach policyjnych. Pisz, będzie lepiej Ci na duszy, a złosliwcami się nie przejmuj, oby nigdy nie byli w takiej sytuacji.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj autorko ,tyle bredni napisanych to ja jeszcze nie czytałam oczywiście przez osoby tu piszące i zabierające głos w sprawie poza wyjątkami..Autorko dasz radę ,walcz o siebie i spokój dla synka.Ztego co opisujesz to Twój mąż jest chory to psychopata i alkocholik i bez leczenia nawet jak by sam chciał to się nie zmieni a leczyć się nie będzie bo to wszyscy są chorzy tylko nie on .Ty autorko swoją miłością go nie zmienisz a na pewno stracisz swoje zdrowie żyjąc w ciągłym stresie ,od psychicznych trzeba uciekać jak najdalej i nie słuchaj ,że dziecko będzie biedne ,tak bywa że musimy dokonać wyboru i pomimo ,że nasz wybór nie jest dobry ale jest to mniejsze zło .To jest Twoje życie i Twoje decyzje chory powinien się leczyć a jeśli nie chce to nie poświęcaj swojego zdrowia i życia dla agresora bo na razie wyładował nerwy na dzwiach a następnym razem wyładuje na Tobie lub dziecku .Może mama ci pomoże i poradzisz sobie ,jesteś młoda i życie przed Tobą nikt nie ma prawa niszczyć drugiego człowieka są granice których nikomu nie wolno przekroczyć .Życzę Ci siły i mądrych decyzji i pamiętaj że mąż ma być przyjacielem a nie agresorem ,pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo_smutna
Ada, Zuzanna, bardzo Wam dziękuję. To naprawdę ogromny zastrzyk siły, kiedy się wie, że ktoś mnie wspiera, pomimo tego, że to tylko wirtualne. Ta pustka i cisza w domu są strasznie bolesne, więc wchodząc tu pokonuję przytłaczającą samotność. Dziękuję, dziękuję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agattaaa
ja podjełam taka decyzje, ciężko było bo 7 lat trwał ten związek, ale czułam się odcrzucona przez męża, mialam depresje zle rozwiodłam się, nie mam już żalu, ale pomogły mi tylko terapie, sama nie dałabym rady, byłam tu http://psycholog-ms.pl/ kilka miesięcy i znów patrze na życie z nadzieją, o mężu pamietam, ale już nie rozpamiętuje tego co bylo i wychodze na prostą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wy jestescie chorzy Namawiacie laske zeby dawala szanse mezowi jakies terapie i te inne dyrdymaly Matko co sie z wami ludzie dzieje Facet zachowuje sie jak psychol a wy bawicie sie w wujkow dobra rada Jedyna rzecza ktora ta niemyslaca pani powinna zrobic to kopnac w d*pe tego chama i prostaka o ograniczyc mu prawa rodzicielskie Idioci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ada12345
Dokładnie,Bardzo Smutna, ja bym się starała ograniczyć prawa rodzicielskie, jesli on nie panuje nad emocjami. Do tej pory miał worek treningowy- Ciebie, jesli mu tego zabraknie, na kim się wyładuje? Wzywaj policję za kazdym razem, gdy jest agresywny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szkoda mi tylko tego biednego dziecka Powinni ci je zabrac Patologia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karola 23
Bardzo_smutna... Pozostaje mi jedynie ogromnie Ci współczuć! Nikt dobrze Ci nie doradzi, ani Cię nie zrozumie jak czegoś takiego nie przeżył lub Was nie zna.. Ja jestem prawie rok po ślubie, mamy 5-miesięcznego syneczka.. Kłótnie codzienne to podstawa, ciche dni, okropne wyzwiska. Jestem w kropce, ale aż nie chce mi się pisać na ten temat.. Ja na macierzyńskim, zatrudniona u męża w firmie, ( JA ) - bez własnego mieszkania ( mieszkanie jest męża ) i co ja bym zrobiła odchodząc od niego? Załamka. Dużo kobiet przechodzi takie kryzysy, ale tylko na forach jest o tym głośno, a w rzeczywistości cisza...nikt o tym nie chce mówić. My aktualnie po strasznej kłótni, zostałam nawyzywana i są ciche dni. Jedynie co różni Nasz problem, to mój mąż nie pije i nie rozwala nic w mieszkaniach.. ale i tak jest piekło. Jeżeli się nie kłócimy to jest idealnym mężem, naprawdę super, serce na dłoni, ale w kłótni traktuje mnie jak wroga i najgorsze jest to, że NIE CHCE ROZMAWIAĆ NIGDY, a rozmowy są potrzebne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantastyczny temat!!
Powinniście się udać do specjalisty - dokładniej ty z nim, bo takie coś nie jest normalne, to ma głębokie podłoże psychiczne, to musi być ukrócone, no i koniec z piciem, chyba to się da załatwić, a jak chce pić to z kolegami poza domem i tylko na trzeźwo może przyjść do domu(np.nocleg u kolegi). Jak się nie zgodzi na pomoc i nic nie ustalisz, to powinnaś się zastanowić nad tym związkiem, skoro on nic z siebie w tym problemie dać nie będzie chciał, bo takie życie na krawędzi w końcu skończy się źle dla ciebie - albo sie psychicznie wykończysz, albo on ci coś zrobi na w pół-świadomie. To nie ejste taki problem by rozwiązać tą sytuację, problemem jest to oboje jesteście gotowi na podjęcie takich decyzji jak napisałam powyżej - on bez picia i pomoc specjalisty, a ty na danie mu szansy na czas terapii lub podjęcia drastycznych kroków ze swoim związkiem z tym człowiekiem, gdyby nie zechciał współpracować i nie było poprawy. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem facetem Kobiety sa jednak nienormalne Jak wy sobie mezow dobieracie Nie rozumiem tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hehe one lubia byc znizane do parteru:D Zero godnosci i szacunku do samej siebie Ojej gdzie ja pojde - mieszkanie jest jego Pod most pojde k***a mac albo do brata alberta Ale godnosc swoja bym miala!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karola 23
Więc Waszym zdaniem jak padną tylko wyzwiska to trzeba się rozstawać? Ok.gdybyśmy nie mieli dziecka, decyzja byłaby łatwiejsza, ale teraz to ja myślę tylko o maluszku moim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochamm
dd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochamm
dd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyzwiska swiadcza o braku szacunku i przemocy psychicznej A to rowna sie temu ze facet was nie kocha Jezeli uwazasz ze wyzwiska to cos normalnego twoja sprawa Tylko nie dziw sie pozniej dlaczego twoje dziecko jakie jest takie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od niego lepiej odejść a zawsze możesz się z nim gdzieś spotkać na neutralnym gruncie, bez żadnych bić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj maz NIGDY nie podniosl na mnie glosu a wydawaloby sie ze mogly by byc ku temu powody Jestesmy z roznych krajow, z roznych kultur a jednak jestem traktowana jak najwiekszy skarb Moj maz klocic sie nie potrafi Wszystko robi Pomaga Ale dzieci nie mamy Niestety ale zazwyczaj tak bywa ze porzadni ludzie dzieci nie maja a patologia plodzi dzieci jedno za drugim Masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ada 12345
Karola, ile lat jestescie po ślubie? Ja prawie 19, mieliśmy rózne kryzysy, kłóciliśmy się , ,nie rozmawialiśmywyzwisk, rekoczynów nie było nigdy.Co będzie za lat 5, 10 , jesli na razie TYLKO sa wyzwiska?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ada 12345
Właśnie doczytałam, że rok. Co będzie dalej? Mozna sie pokłócić, czasem nawet trzeba, ale jezeli padają wyswiska, chyba nie jest dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karola czy kłutnie są wtedy jeśli coś jest nie tak jak on chce ,poczytaj o psychopati bo to nie jest normalne ,że problemu nie rozwiązuje tylko ubliza Ci ,kochanie dla dziecka jest potrzebny spokój a dla Ciebie w domu przyjaciel a rozmowa to podstawa dobrego związku Jeśli nie chce rozmawiać to napisz do niego list to co jest żle i co leży Ci na sercu ,powiedz stop takiemu zachowaniu bo słowa też ranią .Jak najszybciej postaraj się usamodzielnić abyś w razie złej sytuacji mogła sobie poradzić..Autorko moja rada dla Ciebie zbieraj dowody przemocy ,czy masz świadków agresji bo potem zrobi z Ciebie winną lub będzie Tobie udowadniał ,że to Ty jesteś chora ,pisałaś o butelkach po wódce trzeba było zrobić zdjęcie nawet telefonem ,wiem co mówię .Jest taki temat czy żyjesz w związku z przemocą jakoś tak warto go poczytać aby lepiej zrozumieć sytuacje .Nie daj sobie wmówić winy bo w zyciu zawsze są problemy i nie ma przyzwolenia na takie zachowanie i to mąż ma problem .W każdym mieście jest Centrum Pomocy Rodzinie gdzie można uzyskać pomoc psychologa ,prawnika za darmo .Walczcie o siebie kobietki ,powodzenia ,pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo_smutna
Karola, u mnie też zaczęło się od wyzwisk. Były okresy, kiedy mąż faktycznie nie pij ani kropli, a potem nagle wszystko wracało, za każdym razem w coraz gorszej formie. Pierwsza forma przemocy miała miejsce, kiedy nie chciał mnie wypuścić z wynajmowanego mieszkania - wyzywał i przytrzymywał, pozamykał drzwi na klucz, a kiedy udało mi się wyskoczyć przez balkon (parter) ganiał mnie po podwórku. W międzyczasie przyjechała teściowa ze szwagrem, ja schowałam się pod schodami, a on chodził po tym podwórku jak jakaś postać z horroru i powoli szukał. W końcu znalazł, wtedy pobiegłam do teściowej i oni zabrali go do siebie. Następnego dnia oczywiście przepraszanie "ale człowiek głupi". A wychodzi na to, że tym głupim człowiekiem byłam ja, że go już wtedy nie kopnęłam. Wczoraj wieczorem szwagierka przyniosła mi newsa z obozu wroga - teściowa znalazła butelki. Nie przejęła się tym, że syn chla w ukryciu, tylko obrażona stwierdziła, że kto to widział, żeby tak w ciuchy (brudne) wkładać i że czemu te ciuchy w ogóle tak wrzucone niechlujnie (miałam chyba składać w kosteczkę z dzieckiem na rękach). Mam ogromne poczucie niesprawiedliwości. Wygląda na to, że jego rodzina jest współuzależniona i nie widzi problemu. On z kolei zachowuje się tak, jakby naprawdę wmówił sobie, że to ja mu coś zrobiłam i że to ja powinnam próbować mediacji. Zarówno od niego, jak i od jego rodziny czuję chłód i wyrzuty, chociaż moja wina jest całkowicie niewspółmierna do tego, co się z nim dzieje. Wiem, że to brzmi niewiarygodnie, ale naprawdę moją największą winą, co sam mówił w kłótniach i po jest to, że nie zawsze mam czas posprzątać w domu, że jak coś ugotuję to mu nie smakuje, albo że się czepiam o coś. No ale dzięki takiemu ustawieniu sobie tego wszystkiego w głowie mąż ma poczucie, że kontroluje sytuację, bo z jego perspektywy to on mnie zostawił, bo jestem taka i owaka i to ja mam przyjść z podkulonym ogonem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo_smutna
Acha, oczywiście to, że on pije, traci kontrolę i jest agresywny to też jest moja wina i niestety przez długi czas w to wierzyłam. To też podobno objaw współuzależnienia, że w procesie usprawiedliwiania alkoholika szuka się winy w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko. Przejdź się kiedyś na miting AA i posłuchaj opowieści ludzi którzy tam bywają. Nie mówie o terapii bo to więksi psychole od tych naprawdę chorych, ale o tych ludziach co sięgnęli dna. Krótko. Każda choroba alkoholowa ma swoje podłoże. Skądś się bierze. Nie znam przyczyny w przypadku twojego męża. Ale w większości przypadków schemat jest ten sam. Zaczyna coś się dziać w życiu rodzinnym. Facet sięga po alkohol jako lekarstwo - odtrutkę na te zawirowania. I wtedy lawina toczy się szybko. W wielu wypadkach rodzina zamiast pójść prawidłową drogą, odsuwa męża od swojego otoczenia (separacja )to powoduje nawarstwienie nałogu i powiększanie depresji. Facet wpada w totalny dołek i ginie. Bywają sytuacje gdy ktoś obcy wyciągnie rękę i pomoże. Skieruje jego tok myślenia na prawidłowy tor. Człowiek wyjdzie z nałogu, ale już nie ma rodziny, nie ma nic. Powstaje pytanie. Czy warto jeszcze żyć na trzeźwo gdy najbliżsi się od ciebie odwrócili i odeszli ? Co pozostaje wtedy ? Znowu pojawia się alkohol i zapicie się na śmierć. Wiem, wiem. Sporo osób napisze zabić pijaka, rozejdź się z nim, zostaw go i ułóż sobie życie z innym. Ale coż warte były twoje "trzeźwe" słowa przysięgi w obliczu jego choroby ? Jaka jest ta twoja miłość do człowieka którego wybrałaś sobie za męża i ojca swoich dzieci. To co robisz i co wypisują niektórzy świadczy o ogromnym EGOIZMIE. Pomijam tu obraźliwe słowa i epitety. Ale trudno mi się nie zgodzić z osobami które piszą że ty dokładasz cegiełkę do zniszczenia drugiego człowiek zamiast stworzyć dla niego szansę na powrót do człowieczeństwa. Człowiek uzależniony od alkoholu nie myśli racjonalnie. Albo się z nim rozwodzisz, albo go uratujesz. "Strasząc - szantażując" go separacją doprowadzisz do pogłębienia choroby. Po prostu zabijasz go świadomie i z premedytacją. Więc gdzie ta twoja miłość do niego ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo_smutna
Gościu, mój mąż jest synem trzeźwego alkoholika. Teściowa rozwiodła się z nim przez picie, kiedy dzieci miały po kilka lat. Po siedmiu latach teść wrócił, trzeźwy i wzięli ślub po raz drugi. Nie pije do tej pory. Kiedy poznałam męża pił, ale tak jak każdy normalny człowiek, rzadko i rekreacyjnie - nic, co mogłoby wzbudzać moje podejrzenia. Po jakimś czasie pojechał w delegację z kolegą, który (jak się później okazało) zaczynał dzień od piwa zamiast kawy i później musiał wypić jeszcze kilka. Mąż dotrzymywał mu towarzystwa, chociaż nie wiem, na jaką skalę. Kiedy przez telefon rozpoznawałam, że jest pijany wypierał się - później kolega sam go wsypał. Po powrocie z delegacji bywało różnie, ale zawsze wydawało mi się, że wiem, ile i kiedy pije. I zwykle to nie były niepokojące ilości. Kiedy byłam już w zaawansowanej ciąży, wyprowadziliśmy się do domu, w którym teraz mieszkam. Wtedy właściciel wynajmowanego domu zadzwonił do mnie, że pod wanną, na strychu i w piwnicy znalazł mnóstwo opróżnionych piersiówek. Wtedy rozpoczęło się piekło, mąż zaczął pić oficjalnie, już chyba na złość mnie. Pojawiło się ryzyko poronienia, wtedy jego rodzina wzięła mnie do siebie, a na niego totalnie się wypięła. Zdecydował się na terapię. Chodził na nią do porodu, potem raz nie mógł i już nie wrócił. Zachowywał się tak, jakby synek go odmienił, a ja już nie miałam czasu ani głowy do tego, żeby się zastanowić albo kontrolować. Potem zaczął pić piwa bezalkoholowe. Teraz już wiem, że to nie był kompromis - w ten sposób tuszował zapach prawdziwego alkoholu, który wypijał po kryjomu. Więc nie, raczej nie można powiedzieć, że do picia doprowadziły problemy małżeńskie, ani też że od razu przeszłam do radykalnych środków. Za pierwszym razem, kiedy poszedł na terapię nie było separacji, nie było wyrzucania z domu. Tamtą szansę zmarnował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo_smutna
Nie dość, że i tak jest mi koszmarnie ciężko, to jeszcze rodzina męża ciągle dokłada swoje. Tym razem szwagierka, która na moje stwierdzenie, że mały kiepsko sypia w nocy, a w dzień jest marudny skwitowała: "no tak, tęskni za tatusiem". I jeszcze: "ciebie mi nie żal, bo dasz sobie radę, ale szkoda mi małego, bo to nie jego wina, że zostanie bez taty i on nie rozumie, czemu go nie ma". No ręce mi opadły, a nie szkoda by jej było, gdyby mały mając pięć lat nie rozumiał, czemu tatuś wyzywa mamusię od najgorszych, rozwala drzwi albo upija się do nieprzytomności i nie reaguje na jego wołanie albo płacz? I przez to, że tatuś jest chory i nie potrafi zdać sobie sprawy z tego problemu mi się należy, żeby teraz mały dawał mi w kość, podczas kiedy tamten świetnie się bawi, wysypia i ma co jeść? Nie mam siły do tego wszystkiego, nie wierzę, że to się dzieje naprawdę i nie wierzę, że jego rodzina może być aż tak zaślepiona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwne rzeczy wypisujesz autorko. Raz teściowa widzi zło i ci pomaga, innym razem teściowa toleruje zachowanie twojego męża. Piszesz że teś jest trzeźwym alkoholikiem i z drugiej strony robisz krzywdę mężowi. To wszystko jest niespójne i zbyt zmyślone. Uważam że temat jest zwykłą prowokacją. Co byś nie pisała i co byś nie mówiła twoje wypociny śmierdzą na odległość zmyśloną bajką. Jestem żoną trzeźwego już człowieka. Przeszłam piekło. Ale ja nie posuwałam się do kroków które mogą zniszczyć drugiego człowieka. Rozumiem że czasem uczucie może wygasnąć, może zabraknąć cierpliwości. Ale to co ty wypisujesz świadczy że tak naprawdę nigdy nie zaznałaś życia z alkoholikiem, pomijam już uczucie jakim darzy się człowieka za którego wychodzi się za mąż. Bo albo się kocha i walczy o niego, albo się nienawidzi i go zabija. Ty piszesz że o coś chcesz walczyć. le ty walczysz z mężem a nie z chorobą. Widać że brak ci odpowiedzialności za swoje słowa. Sama sobie zaprzeczasz każdym wpisem. Odpowiedziałam na post, myślałam e jesteś osobą skrzywdzoną przez los. Ale czytając wnikliwie twoje wpisy dochodzę do wniosku który ktoś już tu napisał. CZYSTA PROWOKACJA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodna wodna
dziewczyno - poszukaj w swojej okolicy mitingów wspólnoty Al-Anon http://www.informator.niepije.pl/grupy-al-anon,kategoria,5,ogloszenia.html idź tam i posłuchaj. Moim zdaniem jesteś współuzalezniona... Tam na pewno zanjdziesz pomoc osób w tej samej sytuacji, znających sprawę z własnego doświadczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×