Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy żona lub mąż to rodzina

Polecane posty

Gość gość

czy czujecie , że wasz ślubny(a) to wasza rodzina? robimy ranking!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż czy zona to nie rodzina :), to powinowaci :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale ja pytam o wasze uczucia, a nie o społeczno prawną zimna definicję, tudzież genetyczną. jak czujecie? CZU-JE-CIE. Czy uważacie ją/jego za rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dla mnie maz jest bardziej bliski niz rodzice czy rodzenstwo i napewno uwazam go za swoja rodzine

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiście, że tak, właściwie zanim za niego wyszłam, to już go tak traktowałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na zachodzie_bez zmian
w niektorych przypadkach zalezy to od tego z ktorej strony wiatr zawieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ach ten wiatr...-;/ i jego niszczący wpływ na rodzinę;-/ ale uważam, że mąż/zona to najbliższa rodzina- w końcu rodzina to nie tylko geny, ale nade wszystko relacje, więzi emocjonalne i intelekualne, dotyczy to nie tylko relaji mał. zauwazcie, że matką nazywamy tą, która wychowała,a nie, która urodziła- bo więzy emocjonalne i intelektualne sa silniejsze i wazniejsze od więzów krwi. a jak sie slub bierze i żyje zkimś, a także ma sie dzieci to tez uważam, ze ta osoba powinna być waznijesza od kogokolwiek (tzn. z dzieckiem to wtedy maż i dziecko najważniejsi jako rodzina)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mąż i żona to obcy ludzie razem tworzą twór zwany małżeństwem gdyby byli spokrewnieni nie mogliby chodzic razem na uprawy seksu, bo wtedy prokurator wniósłby oskarżenie o kazirodcze seksuprawy rodziną stają się wtedy gdy na świecie pojawia się owoc z uprawy seksu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyli ludzie bezdzietni , małżeństwo bezdzietne nie są rodziną ?:) a kim ?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Różne głupie pytania padały na forum ale Ty bijesz wszelkie rekordy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hipotetycznie - jeśli jestem zamężna , kocham swoją teściową , ona mnie , jesteśmy dla siebie wsparciem i opieką a jednak rozwodzę sie z jej synem - to czy ona nadal jest moja rodziną czy nie ?:) i nie chodzi tu o pojęcie prawne .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czyli jak mają dziecko to są rodzina, a skoro sa rodziną to kazirodztwo? więc z urzędu należy scigać dzietne małżeństwa? Arecki- ok, rozumiem Twe pro- natalne pojęcie, jednak ja mówię o tym jak się ludzie czuja, jak się nawzajem postrzegają. Ty mówisz o czyms takim urzędowym, pro-forma. w dniu narodzin dziecka czują sie rodziną we dwoje, a w przededniu jeszcze nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie NIE..,moja rodzina to mama tata brat siostra a on to mój partner a nic mnie tak nie w*****a jak muszę jego rodzinę traktować jak swoją !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
allium- ja uważam , że tak, bo rodzina to relacja. relacje międzyludzkie nade wszystko. nie krew, lecz relacje. i dlatego ja uważam, że maż to najbliższa rodzina (i ewentualne dzieci z nim). jeżeli dodatkowo masz dzieci, to ona jest ich babcią, czyli jest spokrewniona z kimś kogo kochasz bardzo- Z Twoimi dziećmi. I Ty z nim spokrewniona, poprzez to dziecko jesteście rodziną. a tak an serio- kochasz teściową? wzruszyłaś mnie...znów;-) arecki i allium- pzdr. dla was nawet nie musze się przedstawiac, haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rodzina jest jak tradycja :) nie można jej stworzyć dekretem - jak mówi woźnica z " Misia " :) ona " się staje " poprzez krew , przez emocje , poprzez więź ... Oczywiście jest rodzina definiowana prawnie ale jest też rodzina wybierana sercem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rodzina wybierana sercem- to ta najwazniejsza! Arecki- co za teoria...to jak ktos nie ma żadnej bliskiej osoby poza mężem/zoną, to ma mówić, że jest samotny, nie ma rodziny?;-/ to proponujesz takiej osobie? miłość to pojęcie kluczowe rodziny, a kochać mozna nie tylko swoich. a jak się pobieraja ludzie, to standardowo składa im się najlepsze życzenia z okazji założenia rodziny. oczywiście rozumiem o co Ci chodzi...ma Twój punkt widzenia sens, ale śmiać mi się chce w sumie...jak ludzie żyją ze sobą 20 lat- jak np. jeden z moich wujków zzoną, bezdzietni, jak sądze z powodu jego waznych problemów zdrowotnych, to co, więź jest przecież rodzinna, wpsolnie mieszkaja, maja swoje zwyczaje, utrzymują kontakt z rodziną jednej i drugiej strony. maja o sobie mówić, że są obcymi ludźmi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
allium ja się z Tobą pomału czuję rodziną poprzez wspólnotę myśli wymienionej na kafetreii;-)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobrze to napisałaś Heloiza:) życzenia składa się z okazji ZAŁOŻENIA RODZINY czyli to jest tylko oczekiwanie, że z zawartego małżeństwa będzie rodzina, czyli się rozmnoży i urodzi się dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po "ślubie" zaczyna sie tworzyć razem "rodzine" choć to są pojęcia bo różnie to bywa hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na ślubie takie życzenia się pojawiaja,a wtedy dziecka jeszcze zazwyczaj nie ma, ale mał. stanowi podwaliny pod rodzinę i to wystarczy. tzn. wiesz, no nie argumentujmy sobie, bo to kwestia światopoglądowa. tak jakby się teraz kłócić czy Bog jest czy nie ma, jedni mówią tak, inni inaczej. jednni uważają, że to rodzina, inni, że nie. W sumie rózne sa punkty widzenia na ten temat i każde ma trochę racji. Ja mówię za siebie, że uważam, że bliskosć, więź, to jest tworzone pozagenetycznie, tzn. genetycznie też, ale krew nie powinna miec prymu nad relacją- patrz przykład zmatką- nie ta, co urodziła, lecz ta, co wychowała i tak niewykluczone, że męża zna sie lepiej niż połowę krewnych i, że jego kocha sie mocniej, bo z nim się jest. I dla mnie to już rodzina, jak sie ludzie dotrą i trochę pożyją razem. dziecko nadaje im oczywiście oficjalnego statusu rodziny, ale allium słusznie zauważa- do kiedy? ja myslę, że na zawsze bez względu na rozwód. w tym dziecku są rodzina i tu się zgadzam, to szczególny moment i szczególne połaczenie się, bardzo symboliczny wymiar małżeństwa. lecz ja osobiście uważam, że przed dzieckiem maż czy zona to też rodzina, gdyż to najbliższa osoba, najintymniejsza relacja, głeboka więź. Tak widze mał. przynajmniej. inaczej to dla mnie nie małżeństwo;-p ja jestem idealistką i niepoprawną romantyczką;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiscie, ze dla mnie to rodzina. moj maz jest dla mnie najblizsza rodzina (i nie mamy dzieci! ) i tak chyba traktuja to inni, np. lekarze: bo podczas wypadku jednego z malzonkow, lekarz nie pyta sie: pani jest z z najblizszej rodziny? -tak, jestem zoną ale, maja panstwo dzieci, bo jak nie to do widzenia nic pani nie powiem ? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ha ha. Z tym szpitalem to trafne spostrzeżenie. Każdy oczywiscie uznaje według siebie. Ja też oczywiscie uważam według siebie i stawiam małżeństwo na równi z rodziną. Choć oczywiscie trzeba mieć na względzie że taka rodzina bez dzieci, dzisiaj jest,a jutro może przestać nią być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ta z dziecmi tez ;) a potem sa idotyczne okreslenia: nie pelna rodzina albo rozbita rodzina - jakby to byl jakis garnek ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szczerze mowiac, dopóki nie mielismy dzieci, nie czulam tego. To byl owszem, moze najlpeszy i wybrany z moich facetow ale nie wykluczalam,ze moze sie to zmieni.Zreszta nie brala slubu koscielnego. Dzieci nas zwiazaly na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no tak, bo dzieci zawsze sa argumentem łączącym, już na zawsze. to fakt, a taki były mąz po pięciu latach życia we dwójke, może wyjechać z siną dal i tyle się widzieli do końca swiata... ech...chociaż w moim mniemaniu to niedopuszczalne, by w ogóle nie utrzymywać kontaktu nawet w takiej sytuacji. a przyjaźń? nic nie zostaje nawet po takim bezdzietnym mał.? to na czym ono się opierało, skoro dis ludzie sie kochali, jutro sa obojętni i nawet sie nie odzywają do siebie? takie rzeczy to chyba nigdy małżeństwem nie były, a takie uczucie miłoscią. ja anwet o tych koleżankach, które bardzo lubiłam i z którymi byłam blisko to pamietam o nich zawsze, czasem do nich piszę, mimo, że drogi nam się dawno rozeszły. to pozostawia ślad w człowieku, że ktoś był kiedyś dla nas ważny. nie rozumiem co to znaczy wyrwać kogoś z serca lub głowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×