Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Tommyr

Jako nią zawalczyc

Polecane posty

Gość ania gość
juz jakis czas temu napisalam, ze to jest bez sensu. Sam sobie fundujesz terapie wstrzasowe. Tu juz nawet nie ma co analizowac. Zmien partnerke zanim znienawidzi cie do konca a ty przez nią taniec. Ona nie łapie twojej czestotliwosci. Zycie nie jest cudowne. Nie ma co pchac sie w cos , co nie ma przyszlosci (opinia z perspektywy czasu), czlowiek pozniej nie moze sie miesiacami pozbierac :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tommyr
Hej., Wiem, że mnie chyba pogrzebaliście. Ale was możliwe, że zaskoczę. Po tej całej nagle zaistniałej jatce był tydzień ciszy. Czas jednak robi swoje i emocje (zwłaszcza te złe) szybko stygną. Szedłem na zajęcia gotowy na każdą okoliczność. Tego dnia przyszła kilka minut przed czasem. Na korytarzu się minęliśmy jak ona rozmawiała przez telefon i powiedzieliśmy sobie cześć. Potem kręciliśmy się po sali i w końcu stanęliśmy przed sobą do tańca. To był kluczowy moment co dalej. Muszę przyznać, że zrobiłem poważną minę ale czułem w sobie jakieś napięcie bo jakby nie było padły ostatnio mocne słowa. Złapaliśmy się w ramę i ja się zaśmiałem. Ona zapytała "z czego?", odpowiedziałem jej "z niczego" i już wiedziałem, że odnośnie tańca pozostaje jak było. Podczas zajęć byliśmy do siebie grzeczni i ostrożni. Następnego dnia jak jechaliśmy na kolejne zajęcia włączyłem radio, byłem w razie jakiejś rozmowy miły ale nie zagadywałem dużo. Ona miała standardowy telefon od niego i sobie pogadali ale nie już tak długo. Jakieś 6-7 minut. Potem może jakieś smsy ale nie jestem pewien. Wsłuchiwałem się w radio i w myślach wyłapywałem sobie teksty piosenek. W końcu ona się zapytała czy będę jechał na pokazy i małą imprezkę z nimi związaną. Ostrożnie powiedziałem, że tak. Ona zapytała jak może być jeśli zabierze się osoby z zewnątrz. Myślałem, że będzie mowa o nim (choć wydawało mi się, że go nie ma). Ale wyszło, że miała na myśli swoją siostrę i dwie koleżanki. Spytała czy będę chciał razem jechać. Hmm.. znowu naszła mnie myśl, że chodzi o mój transport ale wyszło, że jechaliśmy samochodem jej siostry. Więc byłem jedynym facetem i cztery laski ze mną. Dość ciekawa zbitka. Wiadomo, że one się znają od dawna i trzymają razem więc byłem neutralny. Zresztą po tym wszystkim jakiś dystans we mnie jeszcze siedział. Siostrę ma bardzo miłą i towarzyską muszę przyznać. Koleżanki normalne. siedzieliśmy obok siebie w aucie. Na imprezce kilka razy ze sobą zatańczyliśmy. Dla jasności nie podrywałem jej. Nie było mi to w głowie. W drodze powrotnej zadzwonił jej facet ale długo z nim nie rozmawiała. I to tyle gwoli wyjaśnienia. Sam się zastanawiałem dlaczego mnie ze zaprosiła żeby jechać z tymi dziewczynami. Mam na myśli po ostatniej ostrej wymianie zdań. Myślę, że potrzebowały faceta "przewodnika" żeby czuć się pewniej jako kobiety. Było miło i odbieram to jako fajny gest z jej strony. Co dalej nie wiem. Na razie chyba odpuszczam, biorę rzeczywistość taką jaka jest i tańczymy dalej. To tyle gwoli wyjaśnienia. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania gość
ja sledze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też...!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tommyr
Czołem. No skoro jeszcze ktoś czyta to zaktualizuję sytuację ;). Muszę przyznać, że ten wspólny wyjazd mnie zastanowił i zapunktowała u mnie jednym szczegółem. Otóż poszła z koleżanką na stacji benzynowej za potrzebą i wróciła z hot dogami dla wszystkich w samochodzie. W tym dla mnie ;). Niby szczegół (bo w końcu dziwnie by było mnie pominąć skoro dla wszystkich) ale kupiła mi coś pierwszy raz w życiu jak się znamy ;). Ale to już przeszłość bo minął ponad tydzień i jak się widzieliśmy ostatnio to nie komentowaliśmy już tego wyjazdu. Na tańcu było całkiem sympatycznie ale podczas jazdy następnego dnia już według schematu ostatnich tygodni. Czyli wysyła jakieś smsy i za chwilę telefon do niej od niego i podsumowanie dnia przez około 10-15 minut. Już mnie to nie robi aczkolwiek i tak uważam, że to niefajne jakieś. Ale może ona w ciągu dnia jest na tyle zajęta, że w tym czasie ma chwilę wolną i ją wykorzystuje. Podczas jazdy już specjalnie nie silę się na zagadywanie. Mamy włączone radio i to daje nam obu jakiś komfort w razie dłuższego milczenia. W piątek zadzwoniłem do niej i zapytałem czy nie chciałaby się umówić na wspólny trening ( u mnie na działce). Od razu powiedziała, że ma weekend zajęty i nie może (choć nie zdążyłem nawet powiedzieć kiedy chcę się omówić) , po czym powtórzyła "nie, nie mogę". Jakoś miałem wrażenie, że "nie, nie mogę" znaczy "nie, nie chcę". Ale może jestem przewrażliwiony. Bezruch w całej relacji już mnie zaczyna nudzić i irytować. Mijają kolejne tygodnie i nic się nie dzieje. Ona coś wspominała, że ma tyle dodatkowych spraw, że rozpatruje wziąć przerwę od tańczenia w jednym dniu w tygodniu na jakiś miesiąc. Chcę ją teraz zapytać na czym stoję jeśli chodzi o nasz wspólny taniec. Mam na myśli, że powiem jej, ze oczekuję od niej dyspozycyjności np. na wspólny trening żeby utrwalić nowe figury. Tak jak jeszcze 4 miesiące temu była gotowa tańczyć 4-5 razy w tygodniu tak teraz jest dość wstrzemięźliwa. On wiadomo jest 500km stąd. Ale wg mnie albo ma mnie dosyć albo nie wypada jej spędzać ze mną tyle czasu. Fakt jest taki, że się ode mnie dystansuje. Co więcej nie wiadomo czy on wie o moim stosunku do niej. Daję 50/50 że mu powiedziała. Jak już napisałem nic się nie dzieje i chcę zagęścić sytuację. W ogóle jeśli ona się zdecyduje zrobić tą przerwę to na obecną chwilę planuję już nie wracać do wspólnego tańca. Pozostanie nam jeszcze wspólne jeżdżenie do tej drugiej szkoły. Ale to już będzie pierwsze rozrzedzenie kontaktów. Dla mnie mam nadzieję będzie to jakiś krok do detoksu. Dla niej? Nie wiem jak to odbierze. Wciąż często o niej myślę ale też myślę dużo o tym, że już niedługo może będę na tym detoksie i się skończy. Zastanawiam się ostatnio, że jak dojdzie do sytuacji, że powiem jej, że już nasz dalszy taniec traci sens i chcę to zakończyć to jak jej to uzasadnić? Mam cały szereg powodów czysto tanecznych, a raczej jej zaniedbań tanecznych żeby to uzasadnić. Ale zastanawiam się czy nie chlapnę czegoś osobistego. Plan planem, a rzeczywista sytuacja i adrenalina zrobią swoje. To na teraz tyle. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tommyr
Hejka. Dzisiaj na zajęciach było dość pikantnie. Ale nie o erotykę chodzi. Były inne emocje. Po pierwsze załapałem dzisiaj coś z żołądkiem i miałem podniesioną temperaturę do 38 stopni więc każdy wie jak się wtedy człowiek czuje. Ale nie było tak źle jeśli o to chodzi. Zapłaciłem zaległości za poprzedni miesiąc i trener coś tam pytał czy się zgadza mi w dniach opłaconych. Powiedziałem mu, że płacę równolegle z nią i ona trzyma kontrolę. Trener jest bezkonfliktowym człowiekiem więc nie było problemu z nim. Stanęliśmy przed sobą i zapytałem ją do kiedy ona ma zapłacone według prowadzonej przez siebie rozpiski. Bo automatycznie ja mam tak samo skoro razem chodzimy. Ona podobnie jak jednego razu wcześniej w podobnej sytuacji od razu się ode mnie zdystansowała mówiąc, że jej to nie obchodzi jak ja płacę i mam sobie sam płacić i pilnować i ona mi nie musi mówić jak ona płaci. Mówcie sobie co chcecie ale na mnie to zadziałało jak płachta na byka i chciałem od niej to wycisnąć tu i teraz. Wszyscy już tańczyli, a my staliśmy przed sobą i z rozszerzonymi źrenicami uparcie trwaliśmy każdy przy swoim. dlaczego byłem taki uparty? To jakaś niespójność w relacji. Razem tańczymy, jeśli ja nie idę ona też nie idzie i na odwrót. Więc mamy zawsze ten sam bilans wejść. Przecież ona może odpowiedzieć mi w jednym zdaniu i temat zamknięty bez napinki. Ale ona woli stanąć okoniem. Więc jest skutek jaki jest. To było wstępne zaognienie sytuacji. Trener się kilka razy pytał czy wszystko okej, a inni kursanci zerkali bokiem i patrzyli co się będzie działo.Ona szybko pobiegła wziąć telefon, wyszła i zadzwoniła gdzieś. Ale za chwilę wróciła i podczas zajęć co jakieś 7-8 minut sprawdzała ekran swojego telefonu, który leżał na parapecie niedaleko nas. Odpuściliśmy oboje bez kompromisu. Każde zostało przy swoim. Taniec szedł w napięciu ale to napięcie z czasem schodziło z nas. Potem trener zapytał mnie jaki teraz taniec ja proponuję. Odparłem cza cza. Jeden z moich ulubionych. Trochę ją przegoniłem w bejziku po figurach. Zauważyłem, że paradoksalnie te emocje przekuły się w dosyć temperamentny taniec. Złapałem drajw. Ona muszę przyznać się myliła i ale ze swojej winy. Wytykałem jej błędy na bieżąco mówiąc, że nie czyta mnie. Między innymi, że ni patrzy mi w oczy, źle czyta moje ręce itp. Tanecznie w tamtych chwilach miałem przewagę. Trochę się sfoszyła, że jej powiedziałem te błędy ciurkiem. Broniła się, że nie jestem czytelny w swoim prowadzeniu. Wziąłem inną partnerkę, która akurat obok nas tańczyła solo i zademonstrowałem na niej bez uprzedzenia, ze jednak moje ruchy są czytelne. I oczywiście ta partnerka je przeczytała. To było dla mojej partnerki za dużo, powiedziała, że zaraz pójdzie do domu i nie życzy sobie takich moich zachowań. Powiedziałem jej, że to nie jest przedszkole tylko to są zajęcia i trzeba trzymać jakiś poziom, a ja jej tylko pokazuję. Wzięła się i poszła zmieniać buty i po torbę. Podszedłem do niej powiedziałem: " Jej imię, daj spokój. Nigdzie nie idź. Przestań. Zostań." Zawahała się i wróciła. Jakoś wróciliśmy do naszego tańca i tańczyło się znowu na jakimś emocjonalnym haju. Czyli temperamentnie (to moje wrażenie). Potem koniec zajęć. I jak zawsze szybko wyszedłem bo się spieszę na salę gimnastyczną jak co tydzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tommyr
Tak przy okazji w tym całym ogniu była fajna sytuacja. Otóż zaraz po kilku ostrych wymianach ( tej drugiej na temat prowadzenia) w jednej figurze środkowym palcem niechcący przez jakieś 1,5 sekundy przejechałem jej palcami po piersi. Oczywiście nawet koniuszkami palców ale czułem tą ciepłą miękkość. Nie wiem jak ona to poczuła. Po dwóch sekundach podniosła wzrok i się spojrzała mi bez wyrazu w oczy na chwilę . Wiedziała, że to był przypadek. Ale akurat w takim zapalnym momencie się zdarzył. Ale to tylko taki szczególik dla przełamania powagi sytuacji ;). Od jakiegoś już czasu biję się z myślami czy przerwać to już czy wytrwać "z twarzą" ale i ciężarem emocjonalnym serwowanym ostatnio co tydzień. Jak jestem w świeżych emocjach to planuję zakończenie. Ale potem są jakieś "miłe" krótkie chwile i sobie myślę, że wytrwam. Piszę to dlatego żebyście wiedzieli, że oram w myślach te dwie opcje już jakiś czas. Styl proponowany przez gośc777111 żeby trzymać emocje na wodzy i być sobą w najlepszym wydaniu nie sprawdza się. Jest mało okoliczności żeby być razem i szkoda czasu bo uciekają tygodnie bez akcji. Tym bardziej, że ona jest trudnym człowiekiem i operuje teraz w trybie "zdystansowana". Łatwo o iskry zapalne. W ogóle już się chyba nie łudzę na nic (może jakiś 1% ;) ). Bardziej to kwestia czy skończyć teraz czy potem i czy jeśli teraz to czy nie będę tego żałował. Jednak jest wskazanie na teraz po dzisiejszym. Dzisiaj podczas sprzeczki o płacenie zapytałem jej, że przecież ona miała robić nam przerwę z jakichś tam swoich powodów więc też dlatego chcę wiedzieć do kiedy mam zapłacone. Ona odparła, że wyszło, że chyba nie będziemy musieli przerywać i niech każdy płaci po swojemu. W jednym z moich scenariuszy było pozwolić jej zrobić tę przerwę, naturalnie się wyciszyć od tych zajęć i nie wracać już. Ale jak widać ta przerwa może od niej nie wypłynąć. Wiem, że możecie mnie za to źle ocenić, co zresztą już pod koniec zrobiliście chyba ale chcę coś zrobić. Nie dlatego, żeby sfoszyć czy szantażować ale albo koniec albo radykalna zmiana w jej zachowaniu (jako partnerka taneczna). Otóż, chcę jej ( prawdopodobnie jutro jeśli pojedzie ze mną na zajęcia) powiedzieć, że mam po tak długim czasie wspólnego tańczenia większy apetyt i większe ambicje co do tańca. Powiem jej, że mam konkretne oczekiwania od niej chcę żeby je spełniła albo tracimy oboje swój czas. Tzn. oczekuję elastyczności i dyspozycyjności bez odpowiedzi na "nie" w pierwszym zdaniu. Chcę mieć możliwość wspólnego treningu dodatkowego przynajmniej raz na dwa tygodnie, wymagam od niej pracy nad kontaktem wzrokowym, niektóre tańce na bliższym kontakcie tułowiów (tak jak powinno być prawidłowo). I może coś jeszcze dorzucę. Nie wiem czy to brzmi jak szantaż ale jeśli tak to tylko z pozoru. Bo z jednej strony wiem, że dla samej przekory może ona powiedzieć, że nie zmieni się i na tym się zakończy nasz taniec w tej szkole. Ale z drugiej strony jeśli powie, że może spróbować sprostać tym oczekiwaniom to szacun dla niej i wówczas dopełnię swojego zobowiązania i warto potańczyć do wakacji. Nie wiem czy dobrze robię czy źle. Pewnie proszę się o porażkę ale chyba tego chcę. Chcę to skończyć żeby się już nie męczyć ba zawsze jak ją widzę i trzymam to wszystko bym jej zresetował. Ciekawi mnie jak Wy to z boku oceniacie??. Dora, już chyba odpuściła na dobre. Gośc777111 może by coś napisała..?. Ania_gosc już dawno postawiła na mnie krzyżyk hehe. kończę bo późno. Narcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewczyna ma cie gdzies a ty się łudzisz jak naiwniak ona tez jakas dziwna bez wychowania gada przez telefon bez opamiętania wścieka się bez mocnego powodu, chlopie odpuść szkoda zycie tracic u boku rozchwianej emocjonalnie zresztą daje 100t% ze nic z tego nie będzie, wyobraznia cie poniosła a ona jest daremna, zwykla dziewucha bez wyrazu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak sytuacja na froncie ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i jak dalej sprawy się posunely ? Jest z toba czy z tamtym ? napisz cos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tommyr
Rozstaliśmy się w sensie tańca. Nie tańczymy już razem. Po tamtych zajęciach (tych co powyżej opisałem) ona powiedziała, że chce przerwać tańczenie. Uzasadniła, że od jakiegoś czasu się już męczy tymi sytuacjami. Miała już nie przychodzić ale zmieniła zdanie i powiedziała, że przyjdzie na ostatnie zajęcia jeszcze. Bo mieliśmy je zapłacone. Zajęcia minęły nawet okej. Oboje czuliśmy chyba, że to mogą być ostatnie zajęcia więc byliśmy mili względem siebie. Po zajęciach chciałem podejść razem z nią do trenera i się pożegnać. Ona powiedziała, że nie chce (w tamtym momencie) o tym rozmawiać (z trenerem) i żebym się zastanowił do przyszłego tygodnia. Sobie pomyślałem co mam się zastanowić skoro to jej decyzja. Ale domyśliłem się o co jej chodzi. Po kilku dniach zrobiło mi się zwyczajnie szkoda tych zajęć. Napisałem jej mejla. Opisałem w nim spokojnie i rzeczowo, bez żadnych oskarżeń co mnie irytowało w tańcu i co powodowało moje dąsy i poprosiłem i przemyślenie jej decyzji. Oczywiście nie wspomniałem ani słowem o czynnikach wynikających z mojej zazdrości i złości powodowanej jej olewaniem mnie. Ona zadzwoniła w dzień kolejnych zajęć i powiedziała, że potrzebuje przerwy jakiś czas bo ma bardzo gorący okres w życiu (chyba zawodowym) i jeżeli już byśmy mieli dalej tańczyć to dopiero za dwa tygodnie najwcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tommyr
Wobec powyższego poszedłem tego dnia (w dniu kiedy odbywają się normalnie zajęcia) do trenera i powiedziałem mu, że jestem rozliczony co do płatności i biorę przerwę na czas nieokreślony. Trener pytał co się stało, czy gdzieś wyjeżdżam i czy to na długo. Odpowiedziałem mu, że nie wyjeżdżam, ze mi nie pasuje i nie wiem na jaki czas. Po dwóch tygodniach oczekiwałem na jej odpowiedź i zapytałem ją w smsie czy nie chce jechać na jakieś tam dodatkowe zajęcia. Ona odpisała jednym słowem, że nie i napisała, że doszło do niej, że już się byłem pożegnać z trenerem i skoro tak, to głupio jakoś wyszło i nie ma sensu już wracać po tym. To mnie w środku wkurzyło, bo pomyślałem, że gdyby chciała to by nie patrzyła na to. Więc te zajęcia mieliśmy już wyjaśnione. Pytałem czy z tych drugich zajęć też rezygnuje. Ona na to, że na tamte będzie jeździć ale też mi da znać kiedy. I od tamtego czasu co tydzień mi odpisuje, że nie pasuje jej jechać. Łącznie z długim weekendem majowym minęło już jakiś miesiąc jak się nie widzieliśmy. Ale jedna z koleżanek tanecznych zadzwoniła, że zaprasza nas na warsztaty taneczne w innym mieście i spytała czy nie chcemy pojechać. Powiedziałem jej żeby zadzwoniła do niej osobiście i ja zapytała. Nie chciałem jej skomleć i usłyszeć odmowy dla samej zasady. O dziwo jak tamta zadzwoniła to ta się zgodziła jechać bez problemu. Oczywiście od razu wiadomo było, że jazda razem i moim samochodem. Mi to dziwnie pasowało. Sam nie wiem dlaczego. Pewnie chciałem ją zobaczyć. Ona wzięła ze sobą swoją koleżankę. Pojechaliśmy we troje. Rozmowa podczas kilkugodzinnej jazdy była ogólna i jak najbardziej normalna. Wiadomo są trzy osoby więc jest bezpiecznie i nikt się z niczym nie wyrywa. Cały wspólny czas spędzony był na dystansie ale okej. Tak jak neutralni znajomi. Ale po wysadzeniu koleżanki byliśmy już sam na sam. Co prawda tylko przez chwilę ale zapytałem ją co dalej z tym drugim tańcem skoro cały czas jej ostatnio nie pasuje. Odpowiedziała mi nerwowo: "przecież powiedziałam Ci, że mi zawsze coś wypadnie". A za chwilę powiedziała, że sama nie wie jak będzie dalej z tym tańcem. I to tyle. Wiele wskazuje, że doszło już do końca tej historii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale z ciebie natręt. I tak długo z tobą wytrzymała. ile ty masz lat? 12?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mysle ze to sie juz dlugo ciagnie i powinienes jej powiedziec o swoich uczuciach i poznac jej zdanie co ona ma tobie do powiedzenia na dzien dzisiejszy zebys w koncu wiedzial na 100 % i zeby ona wiedziala.Jej zachowanie jast dla mnie dwuznaczne.Z jednej strony zachowuje sie tak jakby sie stopniowo dystansowala i chciala urwac kontakt z drugiej strony widac wahania bo sama nie wie co ma robic.Moim zdaniem jakbys byl jej naprawde obojetny i chcialaby uciec od tego wszystkiego to chcialaby sie odciac od ciebie jak najszybciej skoro ja to wszystko meczy. Moze z twojego zachowania to wynika raz widzi ze sie starasz a drugi ze tobie jest ona obojetna (ona moze tak odbierac) i jest jak na hustawce ale to jest moje osobiste odczucia czytajac to wszystko co napisales.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Tommy, Przypomnialam sobie o Tobie i postanowilam zajrzeć co u Ciebie? może już slub nastapil ? :D przeczytałam tylko 2 ostatnie posty i wniosek jest taki sam jak duuuzo wczesniej, ze koniec tej historii dawno nastapil, tylko Ty tego nie widziales,bo nie chciales widzieć. Ona ucieka od ciebie, woli nawet z tanca zrezygnować niż Ciebie spotykać, nawet chyba Cie nie lubi. Byles zbyt natrętny i nie wyczules sytuacji w odpowiednim momencie, ze ona Cie nie chce.Nie jesteś w jej typie,wiec dawala Ci sygnaly zebys się odczepil ale Ty dalej swoje, wiec radykalnie to uciela i tak przez swoje zachowanie straciles nie tylko ja ale i partnerke w tancu. Oszukiwales sam siebie, widziales cos czego nie było, cieszyles się ze spotkan z nia podczas kiedy ona traktowala cie jak mebel az dziwne, ze można być tak zaslepionym....zmarnowany Twój czas, zmarnowane szanse w tym czasie na spotkanie innej dziewczyny.... Już dosadniej jak ona Tobie daje do zrozumienia nie da się a Ty dalej w to brniesz, wiec w końcu znienawidzila Cie. Jej zachowanie, odzywki w stosunku do Ciebie od dawna były wymowne jednak nie dla samego zainteresowanego. Opamietaj się wreszcie, pomysl jakie wspomnienia o sobie jej pozostawiles, zatarles te mile z początku znajomości, przyjemność z tanca etc....W jej życiorysie nie ma miejsca dla Ciebie i uświadom to sobie wreszcie po tylu miesiącach batalii o nia - wojna przegrana ale i wcześniej zadnej bitwy i tak nie wygrales. Moim zdaniem ona po prostu dokonala ewakuacji przed Toba...Uciekla.... Żadna proba reanimacji już tego nie zmieni. Az sama nie wierze, ze po tylu miesiącach wciąż pisze Ci to samo, ze żyles ułudą. Weź głęboki oddech i zacznij zyc swoim życiem, tym realnym nie wyśnionym. Tyle ode mnie podsumowania, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tommyr
Hejka. Fajnie, że wpadłaś Dora ;). Nie wiem na ile to było silne z jej strony ale coś w jakimś momencie było w potencjale dla nas z jej strony bo sama to powiedziała aż trzy razy w sumie. I nie były to sytuacje kurtuazyjne. Co więcej jak już podjęliśmy decyzję o zakończeniu jednego z tańców( 1,5 mca temu) to w pewnym momencie sama od siebie zaczęła mówić kiedy zaczęło się między nami psuć. Miała na myśli nasze rozmowy podczas jazd. Czy znienawidziła to chyba za silne słowo. Ale zgodzę się, że mogła znielubić. Myślę, że sytuacja stała się specyficzna na tyle, że ja byłem natrętny ona prawdopodobnie na bieżąco informowała o tym swojego pana i teraz nawet niezręcznie jest jej bywać ze mną sam na sam. Druga rzecz to rzeczywiście ma jakieś chyba dodatkowe zajęcia w pracy czy coś bo nie raz jak obiecywała, że przyjdzie (brzmiało to najbardziej szczerze) to zaznaczała, że nie na 100% bo nie wie czy da radę. Byliśmy już po takich przejściach, że nie musiała nic obiecywać. Ponadto mówiła (innym razem) , że do wakacji ma taki sajgon że trudno jej będzie znaleźć jakiś czas. On jest cały czas te 500km stąd. Poza warsztatami nie widzieliśmy się już 6 tygodni. Wystarczy żeby się przyzwyczaić (mam na myśli siebie). Jak dotąd co tydzień smsem pytałem się czy jedzie i odpowiedź była " dzisiaj jednak nie jadę, postaram się za tydzień" i za tydzień to samo. W tym tygodniu się już nie pytałem, a ona nic nie napisała od siebie, że nie jedzie. I wystarczy. Postanowiłem się już z nią od siebie pierwszy nie kontaktować. Nie mam już powodu zaczepienia. Jak już coś to ona może jedynie na stopie tanecznej jakby coś chciała. \\Wiesz z dystansu zgadzam się z Tobą i inaczej oceniam te 6 miesięcy. Bo tyle trwa ta historia bo jej początek przyjąłem jak on się pojawił. Na pewno gdyby mój znajomy znalazł się w identycznej sytuacji to ja z boku widziałbym to inaczej, trzeźwiej. Przyznaję, że stałem się natrętny i nachalny. Nie jestem dumny ze swojego zachowania. Ale muszę Ci powiedzieć, że to wyjątkowo trudna osoba w obcowaniu bezpośrednim. Sama o sobie kilka razy mówiła "...taka zamknięta osoba jak ja...". A co dopiero w takiej specyficznej sytuacji. Co więcej jak się zastanowię to nie wiem skąd we mnie takie zachowanie się pojawiło. Mam za sobą różne historie ale nigdy się w podobny sposób nie zachowywałem. Może ten wirus zauroczenia była na tyle silny i złośliwy? ;). Sam nie wiem dlaczego tak scieciowałem. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i takie emocje jak zauroczenie, zazdrość, zaślepienie mogą się ludziom przydarzyć ;). Ona żadnym aniołem nie jest i o te wspomnienia jakie jej zostawiłem nie dbam aż tak jak byś sobie to może wyobrażała. pozdrawiam. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie się coś wydaje, że to ty jesteś trudną osobą w obcowaniu bezpośrednim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak twoje losy z nią ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
walka wygrana ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tommyr
W skrócie. Po tym jak co tydzień jadąc na zajęcia pytałem się jej w smsie czy ze mną jedzie i ona co tydzień odpowiadała "dzisiaj jednak nie jadę" lub "dzisiaj nie mogę jechać" w połowie maja przestałem pisać w ogóle. Zero kontaktu. Po dwóch tygodniach w dzień zajęć ona zadzwoniła do mnie osobiście i zapytała czy jeszcze jeżdżę. Odpowiedziałem, że tak. Więc poprosiła mnie żebym jej kupił jedną rzecz w sklepie, który jest na trasie dojazdu. Powiedziałem, że ok, mogę to zrobić. Kupiłem jej i zawiozłem pod jej dom późnym wieczorem jak wracałem. Wyszła w klapkach odebrała, dała pieniądze, odwróciła się i potruchtała do domu. Prawie nie rozmawiała, jakaś spięta chyba była. I co najdziwniejsze nie powiedziała nawet "dziękuję". Ale ta gafa chyba ze spięcia wyszła bo w takiej sytuacji każda osoba z automatu mówi przynajmniej "dzięki". Ja wsiadłem do samochodu i pojechałem w swoją stronę. Od tamtego czasu nie mieliśmy żadnego kontaktu. Żyję swoim życiem. Dalej tańczę. Ona chyba nie tańczy. Nie wiem co ona robi. Jakby chciała wrócić do tańca to musi mnie znaleźć i się skontaktować. Tak wygląda sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czyli wyszlo na to, ze jednak ona cie nie chce i nie chciała, do tego straszny burak z niej, nawet dziekuje nie potrafi powiedzieć za przysluge :( zyj swoim zżyciem, zapominaj o niej powoli, nie warta była tyle zabiegow i uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wierzę, że nie powiedziała "dzięki"...!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
...nie wierzę ci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tommyr
Jak po jej telefonie powiedziałem żeby wysłała zdjęcie tej rzeczy to po godzinie w mailu zamieściła zdjęcie, opisała tę rzecz (wyjątkowo szczegółowo) i napisała na końcu "dzięki". Ale to było w fazie zapytania o przysługę. 10 godzin później jak już miałem ten przedmiot i go jej wręczałem nie powiedziała "dziękuję" w żadnej formie tego słowa. Jestem tego pewien. O ile pamiętam była lekko spięta jak to ode mnie odbierała. Spięta w sensie, że nic nie zagadała (nawet na odczepnego), owszem jak podchodziła patrzyła poważnie w oczy. Potem dla rozładowania napięcia ja jej oznajmiłem, że kupiłem ostatni egzemplarz tej rzeczy w sklepie. Ona tylko przyjęła do wiadomości spuściła wzrok, coś może jeszcze wysłuchała jak mówiłem i potruchtała do domu. Nie próbowałem nawiązywać jakiejś pogawędki na inne tematy.Jak dzwoniła z tą prośbą to głos miała w pierwszej chwili niepewny jakiś. Według mnie dlatego, że chyba czuła, że w sytuacji zlewania mnie i potem mojego odcięcia od niej było jej trochę niezręcznie mnie prosić o przysługę. Tak ja to odbieram. Uważam, że nie powiedziała "dzięki" pod wpływem chwili raczej niż celowo. Co jej w pełni nie usprawiedliwia w tej kwestii. To tyle gwoli sprostowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
będziesz nadal o nia walczyl czy Ci przeszlo ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tommyr
Nie walczę już i na obecną chwilę to już bardzo przerysowane słowo w tej sytuacji. Obiecałem sobie, że się pierwszy już nie będę w żadnej sprawie z nią kontaktował. I tak mi z tym dobrze. Ale jakby się odezwała nie wiem jak się zachowam. Na razie jest mi dobrze jak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dora09
Hej Tommy, co tam u Ciebie ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tommyr
Hej Dorka. Zajrzałaś tu jeszcze w chwili próżności :). U mnie dośc zajęty okres mam ostatnie tygodnie i tak samo będzie jeszcze przez kilka następnych. Więc nie mam czasu na wiele rzeczy. Żyje innym trybem. We wrześniu wejdę na normalny już. A o tych sprawach nie pisze bo się nie dzieją hehe. Fajnie, że wpadłaś :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dora09
Hej Tommy :) Jestem w rozjazdach troszeczkę, wiec tez robie wszystko niesystematycznie, no ale wiadomo okres wakacyjny :) Co do Twoich spraw, wiadomo było z góry, ze tak będzie, w końcu jej zachowanie to mowilo, ale nawet gdybys nie był nia zauroczony i nic jej nie mowil, to jej zachowanie tak czy siak pozostawia wiele do zyczenia-brak klasy, brak elementarnych zasad kultury etc... i nie można wszystkiego tlumaczyc jej "skromnoscia".... no ale z tego co piszesz, to widze, ze było i minelo i chyba lepiej dla Ciebie, teraz czujesz luz i wiatr we włosach :) A może wkrótce pojawi się ktoś godny uwagi na horyzoncie i tamta pozostanie tylko niemiłym wspomnieniem czego Ci oczywiście zycze :) Pozdrawiam wakacyjnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciekawy wątek ... jakieś nowości? Czy temat do zamknięcia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×