Nie cierpie ludzi ktorzy udaja szczesliwe rodziny

mam znajoma ktora widac ze jest nieszczesliwa, a szuka problemow w cudzych rodzinach, jej malzenstwo to klapa, ma 2 dzieci , niepracuje, maz dobrze zarabia,ale ich uczucie widac sie wypalilo, w sumie to chyba bardziej mi szkoda jej, jej maz wogole nie zajmuje sie dziecmi, nie pomaga jej, nigdy nawet nie wzial na rece swoich dzieci, a jak ona mowi wez sie zajmij to on odpowiada: to ty chcialas a nie ja, ja bym palnela takiego w pysk zwyczajnie, kiedys bylam u niej na kawie, a bylo to dawno ponad rok temu bo nieutrzymuje z nia kontaktu od tamtej pory, przyszedl tatus z pracy, odrazu na kanape, wszyscy maja byc cicho, a jego 5letnia coreczka przybiegla i chciala cos mu powiedziec, jak on zlapal kapcia, przystawil jej do twarzy i mowi:zamkniesz sie czy nie??? i mowi do mojej kolezanki to samo: zamknie ona ten pysk czy nie, ja bylam w szoku, wiecie ze moja kolezanka nawet nie zwrocila mu uwagi, siedziala cicho.....szok....mieszkamy za granica i jakas obca osoba zadzwonilaby na policje odrazu...a potem jak wychodzilam ona mowi do mnie: oh tatus oszalal na punkcie tego mlodszego, boze ja widzialam jak on oszalal..cham i prostak...jaka mozna tolerowac takie zachowanie, czy pieniadze usprawiedliwia i wynagrodza taka atmosfere w rodzinie to nie pierwszy raz??/

a co ona ma poradzić? unieść się dumą i odejść z dwójką dzieci? dokąd? bez pracy?

to nie takie proste odejsc od takiego prostaka, bo tacy nigdy sie nie zmieniają, a jak jeszcze kobieta nie pracuje to juz klapa, ale bardzo czesto jest tak ze tacy mezczyzni niechca miec dziec**przed slubem, wiec kobiety wiedza na czym stoją, potem jakoś sie da namówić na dziecko czy 2 dzieci, i wtedy jest zdziwienie czemu on sie nie zajmuje nimi, przecież wszystko widac było przed ślubem

nie zawsze widać przed ślubem, faceci to dziwne istoty, mówią,że kochają a następnego dnia odchodzą, mówią że chcą dzieci a potem się nimi nie zajmują, nie ma reguły, są też tacy co pozornie zimni , zwyczajni beda traktować swoją kobiete jak ksiezniczke do konca zycia

wiecie moja kolezanka ma 2 dzieci, coreczka starsz a synek mlodszy, jej maz ani razu nie wzial tej coreczki na rece, ani razu niw yszedl na spacer, wogole sie nia nie zajmowal, mozecie to sobie wyobrazic, ale on niechcial miec dzieci bo jest rozwodnikiem i swoich 2 dzieci juz, ale jakos dal sie namowic tylko to jest taki skutek, zero zajmowania sie dzieckiem, drogiego synka juz bral na rece ale chyba musieli byc blisko rozwodu, skoro zaczal sie troszeczke zajmowac...ja nie wyobrazam sobie miec dziecko z mezem ktory nigdy nie zajal sie dzieckiem przez 5 lczy 6 lat, bo tyle ma dziecko

no znam i takich pozorantów

A mnie nie interesuje to co dzieje się u moich znajomych. To ich prywatna sprawa

i o czym tu dyskutować, chora patologia nic więcej