skurcze porodowe i brak rozwarcia

Witajcie. Bardzo źle wspominam mój poród i bardzo chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej. Niecałe 4 miesiące temu rodziłam w UK. Byłam już tydzień po terminie i we czwartek w południe poczułam pierwsze bóle brzucha. około godziny 18 pojawiły się pierwsze skurcze które trwały od 45 do 60 sekund i występowały co 5, 3 minuty. około 23 pojechaliśmy do szpitala ponieważ stwierdzono u mnie występowanie bakterii w pochwie co wiąże się z koniecznością podania antybiotyku. Dodam że wydawało mi się że wody płodowe powoli się sączą. w poczekalni na plastikowym krześle bez toalety siedzieliśmy do 2 by o 3 w nocy wysłali nas do domu z 0,5 cm rozwarcia i przykazaniem czekania na właściwe skurcze ( czyli jakie? ;() Stwierdzili także że wody płodowe są nienaruszone. Około godz 6 rano zaczął się kryzys ;( ;( Płakałam z bólu i bezsilności. Moje skurcze nie zmieniły się a ja czułam się coraz gorzej. Około godziny 12 w południe zadzwoniłam do szpitala mówiąc iż nie czuje kopania dziecka. Osoba z którą rozmawiałam powiedziała że to nie jest jeszcze poród i powinnam iść spać i powinnam coś zjeść ale jak chce to mogą mi zrobić KTG. Po podłączeniu okazało się że mały ma wysokie tętno i spadki. zdecydowano o CC. miałam gorączke. Okazało się że nie było już żadnych wód płodowych. dziecko ułożone było twarzyczko. bardzo chciałam urodzić siłami natury nie udało się. boję się tego iż kolejny poród mógłby wyglądać tak samo. Mój mąż jednak uważa że powinnam spróbować sn. Po cesarce czułam że zawiodłam a dziś oglądajac poród naturalny nie umiem powstrzymać łez. Dziękuje

To jest ang chore podejście odsylanie kobiet po 5 razy do domu, kobieta przestraszona obolała i musi sie jeszcze z tym męczyć

czasu nie cofniesz ,ale myslenie zmień, masz dziecko nie ważne jakim sposobem przyszło na ten swiat