Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dieta MZ tak do 1200kcal ZAPRASZAM 2014

Polecane posty

Gość Marzycielka60
Witaj Dragonette, Mam 168 cm, jestem "grubokoścista", więc marzę o 60 kg, nawet 62 kg zadowoliłoby mnie. Ważyłam się dzisiaj rano, waga pokazała +0,5 kg. Nie załamuje mnie to, sądzę, że to jest woda; ponieważ dwa dni wcześniej jadłam samo białko, a wczoraj trochę węglowodanów i białko, i o zgrozo podjadałam fasolkę po bretońsku. Dragonette, ile ty masz wzrostu, z jakiej wagi odchudzasz się, ile masz teraz? Odpowiem na pytanie odnośnie wody mineralnej. Samo picie wody oczywiście nie odchudza, ale wspomaga odchudzanie. Podczas ćwiczeń trzeba popijać, żeby organizm mógł łatwiej spalać tłuszcz, woda dostarcza minerałów, a picie dużej ilości wody nie powoduje jej zatrzymania w organizmie. Trzeba pić dużo wody, aby w nerkach nie gromadził się piasek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzycielka60
Wczoraj ćwiczyłam mięśnie brzucha i mam takie straszne zakwasy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! Mam 158 cm i od stycznia straciłam 6 kilo... Teraz mam 52... Nie wiem jaką mam budowę kości, ale przy mojej obecnej wadze wyglądam już drobno. No i znać kości niektóre :D Nie ćwiczę za dużo bo mam ciężką pracę i dość się w niej narobię. Dzisiaj na 14 do pracy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzycielka60
To ładnie schudłaś. Czy to już twoja wymarzona waga czy jeszcze chcesz trochę zrzucić? Cały ranek siedzę i czytam o dietach, lubię czytać jakie dziewczyny mają spadki. Chciałabym w maju mieć moją wymarzoną wagę. Odchudzanie to żmudny proces, a ja jestem taka niecierpliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anik12
Hej marzycielka. W końcu na poważnie wzięłam się za dietę, ale wszystko zapisuję skrupulatnie co do grama :-) Najgorzej jak dla męża i dzieciaków obiad gotuje to bym zeżarła łącznie z garnkiem haha. Ale mam sposób, obiad gotuję po drugim śniadaniu dla nich i dla siebie, ale sama zjadam swój z pół godziny wcześniej tak że nie jestem głodna jak oni jedzą :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzycielka60
Anik, ja też zapisuję wszystko, co zjadłam w kalendarzu i obliczam kaloryczność, dzięki temu się pilnuję, ile zjadłam. Moją zmorą były czekolady, chipsy i kekaby. W rok rok przytyłam 4 kg. Odstawiłam słodycze, najgorszy był trzeci dzień. Post motywuje mnie do tego, żeby ich nie jeść, to jest moje postanowienie. Obecnie jestem przed okresem i stale czuję się głodna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was dziewczyny ;) Początki diety najgorsze, potem jakoś leci i człowiek najada się jabłkiem. Marzycielko i Anik, dobrze robicie zapisując co zjadacie bo wtedy człowiek ma kontrole. Zapisuje się wszystko, nawet kilka kulek winogron czy mleko do kawy... wtedy ma się PRAWDZIWY obraz tego co się je. Co do mojego celu... chcę dojść do 48- 49 i przypuszczam, że będzie ciężko bo ostatnie kilogramy podobno najciężej schodzą :D Moje menu na dzisiaj: śniadanie: 50g płatków nestle fitness, 150 ml mleka 2% II śiadanie: galaretka 200g i jabłko 180g ( galaretki jadam bo mam słabe stawy) obiad: 100g mintaja w panierce, pieczonego na łyżce oleju rzepakowego; kolacja: owsianka naturalna z Activii bodajże :D Dzisiaj na 14 do pracy... znowu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaaa... do tego mintaja 200g kapusty kiszonej. Rano byłam na dietedycznych zakupach, bo lepiej mieć zapasy hehe Pogoda u mnie cudna :D Co tam u was??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzycielka60
Muszę się przestać codziennie ważyć, bo trudno wtedy zauważyć efekty diety. Wklejam mój wczorajszy jadłospis: Mój wczorajszy jadłospis: Śniadanie: 1/3 szkl. kaszy jaglanej i 3 starte jabłka II Śniadanie: 3 koreczki śledziowe, mała kromka razowca, odrobina serka topionego Obiad: kotlet schabowy, dwie łyżki ziemniaków, ogórek kiszony Kolacja: serek wiejski, dwa plasterki szynki. Liczyłam sobie kalorie i całość wyszła mi niecałe 1200 kcal. Dzisiaj mam dzień postu i zamierzam zjeść od 300 do 500 kcal. Wczoraj czytałam topik o diecie 500 kcal i zastanawiam się jak dziewczyny wytrzymują na takiej ilości kalorii. Ja czuję, że przy 1200 nieźle się ograniczam. Co tam u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzycielka60
Dragonette, nie widziałam jak pisałaś. Całkiem fajne masz jedzonko. Masz rację, że trzeba mieć w lodówce pełno dietetycznego jedzenia, bo jak nie ma to człowiek sięgnie po to co jest. Dziś też będę szła na zakupy, po serki wiejskie. Odchudzałam się wiele razy, ale dopiero teraz udaje mi się nie podjadać słodyczy. Chyba dzięki postanowieniu na post.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na 500 kalorii to jest katorga trochę. Da sie, ale po co? Lepiej zdrowo jeść :D Mi jakoś 950 kalorii w menu wyszło dzisiaj. A widzisz, że mam dużo jedzenia. Co do słodyczy to ALBO galaretka, albo batonik musli, albo sorbety, lub jogurt o niskiej zawartości tłuszczu. Ziemniaków nie jadam wcale, bo zamiast tego lepsza surówka z kapusty, lub inne warzywko. Moim największym marzeniem jest spadek z ud, bo mam nich 51 cm, a w talii 64... więc typowa gruszka ze mnie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O jeny dziewczyny !! Dużo się tu wydarzyło, a nie było mnie tylko na forum przez 3 dni. Witam nowe dietkowiczki :) i cieszę się, że do nas dołączyłyście. Ja muszę przyznać, że ostatnie kilka dni podjadałam strasznie czekoladę. Jednego dnia nawet zjadłam całą pizzę, więc jestem bardzo niepocieszona. Ale już wracam na dobre tory i mam nadzieję, że te 2 dni słabości nie zaszkodziły mi zbytnio. W dzisiejszym menu: Jogurt z musli i pomarańczą, 2 wielkie jabłka, na obiad sałatka z łososiem i ryżem, potem 4 wafle ryżowe i na koniec szklanka soku pomarańczowego. Łącznie wyszło mi 1009 kcal. Jest dobrze :) Ja mam w biodrach mało, za to największy problem mam z brzuchem. Nad blizną po cesarce robi mi się taki wałeczek i z nim najbardziej walczę !!! Nie poddajemy się ! Ćwiczymy ! i byle do przodu :) Postaram się zaglądać tu znowu chociaż raz dziennie, bo ostatnio jestem zawalona robotą. Buziaczki laseczki :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzycielka60
Dziewczyny, ja dzięki postanowieniu na post nie jadam wcale słodyczy. Jedynie tydzień temu byłam w gościach i zjadłam kawałek ciasta ptasiego mleczka. Odchudzałam się wiele razy, tak porządnie to 5 lat temu-wtedy schudłam 15 kg i 2 lata temu 5 kg w miesiąc. Jadłam sporo, nawet słodyczy, ale bardo dużo jeździłam na rowerze, niestety "zużyłam swoje stawy" i teraz muszę uważać na nie, więc przede wszystkim dieta i trochę ruchu w rozsądnym umiarze. Może będę jadła odrobinę słodyczy w niedzielę, ale to dopiero po zakończeniu odchudzania. Ja mam figurę albo klepsydry albo gruszki, może bardziej gruszki. Moim problemem są masywne uda. Cudów nie zdziałam, bo mam szerokie biodra, ale zawsze po schudnięciu tych 5 kg będę o wiele lepiej wyglądała. Wczoraj miałam głodówkowe menu, bo tylko 350 kcal; ale dziś już zjem normalnie 1200 albo 1000 kcal. Śniadanie miałam dość obfite: 2 jajka 1 kromka razowca plus plaster szynki mały jogurt naturalny i 2 łyżki musli Wyszło mi jakoś 380 kcal, więc sporo. Na drugie śniadanie będzie mniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzycielka60
Dragnette, przed rozpoczęciem odchudzania zmierzyłam się, za tydzień jak będzie równo miesiąc po odchudzaniu znowu się pomierzę. Czarodziejko,fajnie, że jesteś. Z jakiej wagi odchudzasz się, ile straciłaś, ile chciałabyś ważyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czaodziejko, na brzuch to chyba tylko ćwiczenia pomogą. Ja mam zamiar ćwiczyć brzuch, bo podobnie jak Marzycielka ma, moje stawy wołają o pomstę do nieba :D. Marzycielko, mądry pomysł mierzyć się co tydzień. Ja jutro rano się zmierzę hehe... I nie polecam dni głodowych, bo rozwalić idzie metabolizm. Ja mam zaręczyny jutro i jadę na uroczystą kolację z moim :D. A za rok wesele więc jeszcze większa motywacja do diety :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie doczytałam :P Mierzysz się raz na miesiąc Marzycielko... W sumie fajnie bo człowiek ma większą motywacje widząc kilka cm mniej. Chyba zrobię podobnie, bo jakoś ostatnio wkręcam się, że nie chudnę, więc lepiej dłużej poczekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na brzuch jest ( bez cwiczen ) najlepsza dieta sb naprawde brzuch po niej płaski jak deska jest pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzycielka60
Dragonette, to gratulacje. Będziesz miała wielką motywację. :))) Kiedyś miałam bardzo słabą wolę, jeśli chodzi o jedzenie i bardzo silną, jeśli chodzi o ćwiczenia. To była z mojej strony głupota, praktycznie z dnia na dzień jeździłam na rowerze stacjonarnym wpierw po godzinie, potem po dwie na dość dużym obciążeniu. Chudłam w oczach, mimo braku nadwagi... Efekt-zużyte stawy... Rower stacjonarny to zabójstwo dla stawów, ogólnie go nie polecam. Jeśli jeździłam na wolnym obciążeniu to wcale nie chudłam. O wiele lepszy jest zwykły rower i jazda na powietrzu, wtedy naturalnie mamy trening interwałowy, oprócz nóg używamy także mięśni kręgosłupa i ramion. Niestety minusem jest to, że rower uzależniony jest od pogody; a jak się ma małe dzieci to nie ma się, kiedy jeździć. DO ODCHUDZANIA trzeba CIERPLIWOŚCI. Przez 5 lat przytyłam 8 kg, więc nie zgubię ich z dnia na dzień. Tym razem postanowiłam trzymać reżim dietowy i ćwiczyć, ale z głową, żeby MIĘŚNIE MOGŁY SIĘ REGENEROWAĆ. Na razie ćwiczę ramiona i mięśnie brzucha. Oczywiście nie codziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marzycielko :) - to nie jest moja pierwsza dieta. Kilka lat temu zaczęłam się odchudzać i schudłam łącznie 28 kg. Teraz jestem na diecie 1200 kcal od 2 miesięcy i schudłam 6,5 kg. Idealna waga, jaką chciałabym osiągnąć to 50 kg, więc zostały mi jeszcze tylko 2. Mimo, że to mało, to ponoć na samym końcu jest ponoć najtrudniej. Poza tym potem będę musiała i tak się kontrolować dodając co tydzień 100 kcal, żeby nie dopuścić do efektu jojo.. więc mimo wszystko jeszcze trochę przede mną. Jeśli chodzi o ćwiczenia, to robię jedynie brzuszki i bardzo dużo chodzę, ale nie zawsze jestem konsekwentna. Jak się zrobi troszkę cieplej, to wrócą rower i rolki, więc będzie łatwiej :) Moje menu dzisiaj to: chleb pełnoziarnisty z miodem, jabłko, jogurt truskawkowy, kuskus z piersią z kurczaka, papryką, ogórkiem i pomidorem, a na kolację planuję jogurt naturalny z dżemem cytrynowym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzycielka60
Czarodziejko, ale ci zazdroszczę, że pozostały ci jeszcze dwa kg i osiągniesz swój cel. Powiedz mi czy lepiej ci się odchudzało z dużej wagi czy teraz? Chodzi mi o nastawienie psychiczne. Menu masz bardzo dobre. Moje menu na dziś (nie mam się czym chwalić), a właściwie wczorajsze. Śniadanie: 2 jajka, kromka razowca, jogurt naturalny i 2 łyżki musli II Śniadanie: jabłko, 2 orzechy włoskie Obiad: zupa kapuściana z ziemniakami i z kaszą, wafel ryżowy, 2 plastry wędliny Kolacja: serek wiejski, 2 plastry wędliny... Wyszłam wieczorem ze znajomym i jakoś głupio mi powiedzieć było, że jestem na diecie, więc zamówiłam sok pomarańczowy, a że jego nie było więc wzięłam marchewkowy, taki w stylu kubusia. Musiałam coś zjeść wzięłam sałatkę, była kalorczyna... zjadłam połowę. Ogólnie jak ją jadłam to w sumie zmuszałam się, ale ciężko mi było mówić o diecie. Właśnie tu pojawia się problem, w wielu restauracjach nie ma dietetycznego jedzenia. Chyba będę musiała ograniczyć wyjścia, dlatego, że nie ma tam co zamawiać. Ogólnie od tego 24 lutego żołądek mi się skurczył i nie dałabym rady zjeść całej tej sałatki, nawet jakbym chciała. Tak samo sok mi nie smakował, czułam jaki jest sztuczny i słodki, podobnie jak wafle ryżowe. Zjem te wafle i więcej nie kupię. Przyzwyczaiłam się do zdrowego żywienia. Kiedy wróciłam do domu, wypiłam zieloną herbatę. No i wiem, że nie powinnam tego robić, ale wskoczyłam na rower stacjonarny, pojeździłam 40 minut. Znów pewnie stawy będą mnie bolały z tydzień... Oj jaka ja głupia, chyba trzeba na diecie ograniczyć wyjścia i wizyty u znajomych. Jutro już będzie całkiem dietetycznie. Obiecuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! Marzycielko w większości restauracji idzie wybrać coś dietetycznego i zdrowego dla siebie. Zamiast Kubusia jest woda, prawda? Zamiast jakiegoś deseru lodowego z bitą śmietaną są sorbety. Co do sałatek, ja zawsze proszę bez sosu i jeszcze nie zdarzyło się, by był to problem. Poza tym myśl o sobie, a zdanie innych mniej gdzieś :D. Ja wczoraj 20 minut na przerwie mówiłam koleżance, że NIE zjem wafelki którą mnie częstuje i tyle. Może troszke dziwne, ale ja już taka jestem, że sorki, robię co chcę i nie patrzę na ludzi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzycielka60
Dragonette, masz rację, trochę asertywności przydałoby mi się. W sumie myślałam sobie, że mogę raz zamówić sok pomarańczowy, ale go nie było. Ja nie zgadzam się z tobą,trudno zamówić coś dietetycznego, a ta sałatka... myślałam,że to jakaś sałata z kurczakiem, a to było moje rozczarowanie. Wczoraj nie mogłam zasnąć. Dzisiaj na wagę nie staję, nie chcę się dołować. Obiecałam sobie, że raz w tygodniu będę się ważyć, a robię to częściej. Trudno wpadki się zdarzają, dziś jest nowy dzień i nowa motywacja do odchudzania. Dzisiaj zupełnie nie chciało mi się jeść śniadania, wcisnęłam w siebie 2 wafle ryżowe z wędliną oraz 2 małe jabłka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, ja chodzę z moim do takich miejsc, gdzie i ja i i on coś zjemy. A ze znajomymi nawet jak do PizzaHut, McDonalds, czy chińskiej knajpy idziemy to zawsze coś zdrowego znajdę. Na szczęście. A jak nie ma nic zdrowego to siedzę przy wodzie, ale taka sytuacja raczej się nie zdarza. Nie ma się co dołować, masz racje. Jest nowy dzień i trzeba walczyć o piękną siebie dalej. Ja po południu zaręczyny i romantyczna kolacja się szykuje. Moje menu (bez kolacji bo nie wiem co będzie): śniadanie- 2 kromki 90g razowca z szynką i pomidorem II śniadanie- danio z toffi ( 130g, 170 kal :P ) i jabłko 150g obiad: 200g czerwonej kapusty i kotlet z karczku pieczony na łyżce oleju rzepakowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marzycielko- teraz jest zdecydowanie lepiej i przede wszystkim łatwiej, bo wiem jakie są moje możliwości. Zdecydowałam się na dietę, bo wyglądałam tragicznie i bardzo chciałam mieć świetną sylwetkę, ale bardzo nie wierzyłam w to, że to jest możliwe. Teraz, jak już jestem praktycznie na mecie, jest o wiele prościej Wszystko tak na prawdę odwróciło się o 180 stopni i jestem całkiem inną osobą. Jak już wciągniesz się w to całe odchudzanie, to zobaczysz, że wszystko się zmienia :) z czasem będzie ci łatwiej, więc nie załamuj się drobnymi potknięciami, bo jeżeli będziesz wierzyła w to, że osiągniesz swój cel, to z pewnością ci się uda :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzycielka60
Dragonette, fajnie, że już jesteś zorientowana, gdzie jest dietetycznie. Czekam na wieści z zaręczyn. Czy tego wyjątkowego wieczoru udało ci się dietkować? Narzeczony zaskoczył cię pierścionkiem czy sobie wcześniej jakiś upatrzyłaś? Czarodziejko, właśnie trudno jest zacząć. Jak ja pamiętam swoje spektakularne odchudzanie to bardzo mi pomagał szybki spadek wagi. Pamiętam, że przez tydzień jadłam normalnie, tylko, że jeździłam codziennie 15 minut rowerem i po tygodniu miałam 2 kg mniej, później wdrożyłam dietę i spadły kolejne dwa kilogramy. Im mniej pozostało do zrzucenia, tym trudniej spadały. Dziś miała taki jogurtowy dzień. Na śniadanie zjadłam wafle ryżow z wędliną i jabłka, na obiad zjadłam schabowego (może ta porcja była trochę za duża) z sałatką; na podwieczorek jogurt z odrobiną musli, a na kolacje jogurt z odrobiną otrębów. Czuję zbliżający się okres, bo gromadzę w sobie wodę, nie wypróżniam się. Jutrzejsze ważnie nie będzie miało sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anik12
Hej dziewczyny. Ja na wagę planuję wskoczyć po pierwszym tygodniu diety a to jeszcze troszkę. Jak na razie to wiem, że jem stanowczo za mało kalorycznie i objętościowo. Ale ja już taka jestem, że chcę szybko wszystko. A jak schudnę na 52 kg, to jadę do KFC na polędwiczki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzycielka60
Anik, obyś nie wróciła do starych nawyków, może nie planuj KFC. Czy dużo masz do zrzucenia? Ja właśnie wsmarowałam w siebie, balsam wyszczuplający, żeby skóra nie wisiała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzycielka60
Miałam się nie ważyć, a jednak rano weszłam na wagę i ku mojemu zaskoczeniu jest 64,7 kg! Bardzo się cieszę, że jest już bliżej 60 niż 70. Dzisiaj jadłam późno śniadanie, ale za to ćwiczyłam ABS przez 15 minut i jeździłam na rowerku stacjonarnym ok. 30 minut, licznik wskazał, że spaliłam 300 kcal. Powoli kończy m się dietetyczne jedzenie, więc muszę się wybrać do sklepu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gratki! Ja wczoraj dietetyczny szaszłyk i surówki na kolacje. Dzisiaj luzik. Odpoczywam. O 13 do kumpeli ide.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×