Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie wychodźcie za mąż za facetów z tzw innego dla Was świata

Polecane posty

Gość gość

Jak się pochodzi z rożnych środowisk, w których jest różne podejście do pracy, kształcenia, roli małżonków w rodzinie to nigdy nie będzie z tego nic dobrego. Prędzej czy później zacznie zgrzytac. I nie wierzcie w bajki o udanych mezaliansach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlatego jesteś sam? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja w takie weszłam i zgadzam się z autorką... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wygląd się liczy, będzie ładne potomstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem kobietą, w dodatku szczęśliwą. Mężatką też. Piszę bo właśnie u mnie w rodzinie wybuchła bomba - małżenstwo z różnych środowisk, ws\yscy myśleli że to właśnie przykład szczęśliwego mezaliansu, a tu taka niespodzianka. Od lat im się nie układa, jedno wstydzi sie z drugim wychodzić, brak porozumienia co do prac domowych, kształcenia siebie itp. Ona nic nie mówiła na zewnątrz, bo wszyscy jej 11 lat temu przed slubem mówili, by się zastanowiła nad tym związkiem. Rozwód bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widziały gały co brały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autrrrrrrka
ja wiem, ze widzialy gały co brały, ale tych lat nikt jej nie odda. Przes..ne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rzecz nie w srodowisku, czy 'swiatach', a w pogladach wlasnie. Jesli ludzie mysla podobnie, maja takie same priorytety i poglady na temat najwazniejszych kwestii zyciowych (w tym trywialnych, jak sprzatanie ;) ), to, z jakiego srodowiska ktos pochodzi, to sprawa drugorzedna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie do konca prawda, ja i maz pochodzimy z dwoch roznych srodowisk, gdzie byly dwa odrebne modele rodziny. I choc nie zgadzamy sie czasem, to szukamy kompromisu, kochamy sie, wiec kazde chce dla drugiej osoby jak najlepiej, wiec wszystko jest mozliwe, gdy obie strony sie kochaja, dbaja o siebie, zwiazek. Ale musi byc milosc a nie tylko zauroczenie i zachwyt uroda partnera, co jest powszechne w tych czasach-niby wielka milosc, szybko slub, dzieci, tak naprawde dwoje ludzi sie nie zna i wtedy wychodzi szydlo z worka i prawdziwe zycie rodzinne weryfikuje takie pseudo-milostki. Kazda ze stron ma swoje wyobrazenia o drugiej polowie i usilnie dazy do spelnienia tych wyobrazen aa gdy pojawiaja sie pierwsze problemy, to sa ciche dni, czekanie na gest drugiej osoby i brak porozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dużą rolę na tv i internet. Kobiety chcą być piękne, wzorce biorą z gazet, internetu i tv. Są obiektem dla faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że gorzej, gdy ktoś wygłasza jakieś swoje wartości a myśli co innego. I tu jest klapa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja z mężem też pochodzimy z dwóch róznych światów - ogromna różnica w wyksztalceniu, dwa różne domy jeden dobry drugi patologia, mamy różnych znajomych, różne zainteresowania; jesteśmy ze sobą już 10 lat i naprawdę dobrze nam się układa, jestem z nim szczęśliwa, bardzo go kocham i uważam że jest najlepszym mężczyzną jakiego mogłam spotkać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
autorko a czy czasem to nie ty jestes tą o ktorej piszesz? tak dokladnie znasz jej zycie,jej emocje. nawet jesli tobie nie wyszło to nie znaczy ze u kazdego tak bedzie. jesli tylko ludzie sie szanują, kochają i sa dla siebie najwazniejsi to nie wazne z jakich srodowisk pochodzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autrrrrrrka
nie nie jestem tą o której piszę. Tamta to moja siostra stryjeczna. Sama wyszlam za faceta ze zbliżonego środowiska i nie mamy większych spięć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Racja, ja wyszłam za fajnego (wydawało mi się wtedy) faceta i stwierdziłam, że jakoś zgryzę jego religijną, pobożną i "co ludzie powiedzą" rodzinę, a ona mnie. Niestety dwa różne światy jak się później okazało. W ich mniemaniu ja byłam z tej gorszej sfery, bo nieochrzczona, rodzice artyści (mama konserwator zabytków, tata rzeźbiarz) słowem dziwadło z patologicznego domu, jak tak można żyć? bez kościoła? w jakiejś kolorowej rodzinie? bo zawsze u nas coś się działo, przychodzili malarze, fotograficy (wiadomo jak wielu z nich wygląda :P albo jak kloszardzi albo jak kolorowe ptaki) i organizowali jakieś wystawy i wydarzenia u nas w domu, a mieszkaliśmy w starym dworku, hehe trochę się sypał jak rodzice go kupili, ale było sympatycznie, micha pierogów i pajda ze smalcem znalazła się dla każdego. Mam przez to luźne podejście do religii, poglądów, jestem otwarta na inność ludzi no i tego już było za wiele dla teściów. Na początku mężowi to nie przeszkadzało ale z czasem jego mama coraz więcej marudziła, komentowała, a ja nie zamierzałam spuszczać głowy i przepraszać za to że żyję no i zaczęły się kłótnie z mężem i teściową o to. Nagle mąż zachciał ślubu kościelnego. No nieeee trzeba było to przerwać nawet się ucieszył, bo stwierdził, że mamę ma jedną i już dość miał tych kłótni. Teraz ma jakąś kobitkę z dzieckiem, jego mamie to przeszkadza i co? ta sama historia będzie, jestem pewna. Fakt nie wiąże się z kimś, kto wychował się na przeciwnym biegunie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się. Mój mąż pochodzi z rodziny rozbitej gdzie było dużo nerwów wyzwisk. Dla niego takie słowa to żaden problem. To wyszło później. Ale obydwoje jesteśmy po studiach z miasta kto by pomyślał że będą zgrzyty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czemu nie? ;) podoba mi się styl życia, jestem wykształcona, atrakcyjna, mogę mieć niejednego z lepszego środowiska :) mój facet jest cudowny. Na siłę mam "znać swoje miejsce" i przepraszać, że żyję? :D robole i patologia nie dla mnie, chyba wam żal, że się podbiera wam facetów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja i mój mąż jesteśmy z krańcowo róznych środowisk, róznimy sie wykształceniem, stanem majatkowym, podejściem rodzin do życia , no wszystkim i jesteśmy bardzo szczęśliwym małżenstwem już od 25 lat :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
te verde- dokładnie... Nie do końca środowisko kształtuje człowieka, ma jeszcze swoje własne poglądy, własny rozum, własny temperament i pragnienia. Sama jestem z zupełnie innego środowiska niż mój mąż. On jest dzieckiem samotnej matki, artystki, która zaszczepiła dzieciom dużą wiedzę w sprawach społecznych, kulturalnych, byli obcykani z historii, sztuki, literatury, filozofii, bo o tym w domu się rozmawiało. Zaszczepiła w nich wiarę w siebie, otwarcie na różne możliwości które oferuje życie, nie boją się próbować czegoś nowego. Za to emocjonalnie rodzina "leżała", niedomówienia, tajemnice rodzinne, brak czułości, miłości- przynajmniej ja to tak mogę odbierać. Sama jestem z domu bardzo tradycyjnego- w mojej rodzinie nigdy nie było rozwodów i największym skandalem było nieślubne dziecko u którejś tam kuzynki. Byliśmy wychowywani w szacunku do rodziców (i ogólnie starszych), uczeni dobrych manier, ale nie zbyt surowo- mieliśmy bardzo dużo czasu rodziców, czułości i ciepła. Za to rodzice są zamknięci zupełnie- jedyna słuszna droga dla nich to praca na etacie i zbieranie na emeryturę, posady i miejsca zamieszkania trzymają się za wszelką cenę, nie przeprowadzą się nigdy i z góry zakładają że jedno z dzieci zostanie z nimi żeby pomóc dom utrzymywać, praktycznie jedynym tematem przy stole jest rodzina, sąsiedzkie plotki i praca. Nie czytają, nie słuchają niczego ciekawego, nie puszczą sobie muzyki dla przyjemności, nie mają ulubionego autora (rzadko w ogóle czytają), nie chcą się niczego nowego uczyć... Zero jakiejś ciekawości życia, chęci spróbowania czegoś innego... W gruncie rzeczy, moi rodzice i teściowa świetnie się uzupełniają, podobnie jak ja z mężem, oboje sobie dajemy to czego nam brakowało w rodzinnych domach. Mogę tylko dodać że nasz ślub odbił się szumem w obu rodzinach- w mojej, bo był tylko cywilny (pierwszy nie kościelny w całej dużej rodzinie), u męża- po po prostu młodo wzięliśmy ślub, zaplanowaliśmy dziecko i nawet ani myślimy się rozwodzić (a to z kolei u nich nietypowe, rodzinka trochę na wariackich papierach).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migotana
Właśnie czasem ciężko być z kimś z "innego świata" Ja sama powiem szczerze, że bałam się takiego związku.. Być może dlatego, że myślałam rozumem a nie sercem wiele w życiu straciłam, a może i nie.. Dziwnym trafem zawsze przyciągałam mężczyzn z rodzin rozbitych, można powiedzieć patologicznych, bez wykształcenia, za to z charakterem, który mi odpowiadał. Ja sama jestem z rodziny wykształconej, kochającej się, mającej swoje zasady. Nigdy nie dałam żadnemu szansy, bojąc się, że zakocham się, a później te różnice wyjdą ..... To samo zrobiłam ostatnio, mimo iż niestety już zdążyłam coś poczuć do niego. Strach był silniejszy niż to, co do niego czułam. Wiedziałam z jakiej jest rodziny, jaką sam ma przeszłość. Mimo, że poznałam go jako dobrego juz człowieka, bałam się, że gdy ta jego "miłość" do mnie minie, powróci do swojego dawnego "ja"....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wyszłam, jest super :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja się nie zgadzam. Mieszkam z moim mężem 4 lata, zamieszkaliśmy razem przed ślubem. On typowa rodzina patologiczna aja z tzw dobrego aczkolwiek nie wiadomo jak bogatego domu, po prostu typowa rodzina gdzie jako tako było od wypłaty do wypłaty. Mąż całkowicie różni się od swojej rodziny (widzę to m.in. po jego dwóch siostrach). Szanuje pracę, nie pije itp. itd. Więc całkowite przeciwieństwo swojej rodziny. Tworzymy udaną parę, nigdy nie jest idealnie, są czasem mniejsze czasem większe kłótnie. Ale się kochamy. I wg mnie jesteśmy udanym małżeństwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idealny przykład mojego małżenstwa... Ja po zawodówce, z biednej, wielodzietnej rodziny, a on po politechnice, rodzice dobrze sytuowani. Od początku bałam się tego, ale on zawsze dawał mi do zrozumienia,że wykształcenie i to ile mam na koncie nie ma znaczenia. Po ślubie jego rodzice wybudowali nam dom, podobnie jak jego siostrze. Niby było OK, ale już zaczęły się problemu typu " my wybudowaliśmy wam dom, Ty nie wniosłaś do tej rodziny nic" Mąż zaczał nalegać abym poszła się dokształcać, mimo iż lubię to co robię i nie potrzebne mi wyższe wykształcenie... Równiez jego siostra uważa, ze przynoszę "hańbę" jej rodzinie, bo oni są urzędnikami, mają swoje firmy , super auta , a ja co ?? szyję :O Uważają, ze przeze mnie tracą na wizerunku, że dzieci będą niedokształcone bo jeśli ja po zawodówce, to na niczym sie nie znam, nic nie wiem, nie mam nic do powiedzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie się nie sprawdziło on: bogaty, wykształcony, świetna praca, własne mieszkanie, samochód, jego rodzina w ogóle wykształcona, tata też wysoko zaszedł zawodowo. ja: szara myszka, ciężkie dzieciństwo, bieda, ojciec alkoholik, wtedy bezrobotna...jedyny atrybut: ładna. ale zdecydowanie dwa różne światy. Jednak spotkaliśmy się, na początku długo była to zwykła znajomość, on pomagał mi trochę. Potem związek, ślub. Dziś 8 lat po ślubie, 2 dzieci i nadal się bardzo kochamy, moja przeszłość sie zatarła, wyszłam z biedy, on "wysłał" mnie na studia, które skończyłam celująco, mam pracę. Po prostu happy and :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja się nie zgadzam. z narzeczonym mieszkamy ze sobą od lat. jesteśmy z różnych światów i kontynentów, na szczęście łączy nas religia (nie byłabym w stanie być np. z muzułmaninem). odebraliśmy inne wychowanie, ja miałam pełną, kochającą się rodzinę, rodzinne święta, wypady do ciotek, wujków, beztroskie zabawy. on ojca alkoholika, potem wychowywany był jedynie przez matkę, z racji jej zawodu co jakiś czas zmieniał zakątek świata więc nie ma nawet dobrej tożsamości kulturowej. nie wiedział wcześniej co to znaczą rodzinne święta czy zwykła wizyta u babci na ciasto ale po pokazaniu bardzo mu się to podoba. mimo to tworzymy szczęśliwą parę, spotkaliśmy się dzięki podobnej edukacji. różnice traktujemy jak ciekawostki i kopalnię wiedzy o drugiej osobie a nie przeciwieństwa. mamy podobne pasje, sposób spędzania wolnego czasu, gust i poglądy. inny świat nie zawsze oznacza przeciwieństwa nie do pogodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przez to nie tyle się kłócimy co oddalamy się od siebie. Nie mam checi jeździć do jego rodziny, oni też nas nie odwiedzają, bo nie umiem tak jak oni robić wystawnych przyjęć. Poza tym uważają, że moja rodzina jest "wieśniacka" i dla nich zasiąść przy jednym stole jest upokarzające ( takie słowa padły z ust mojej teściowej w święta BN). Marzę o normalnym, spokojnym i pełnym miłości domu, bez tych wszystkich dóbr materialnych, które w ogóle nie wnoszą do naszego życia NIC. Dzieci fakt, cieszą się, że mają co dusza zapragnie, ale żyją jak w jakiejś klatce, bo to nie wypada, to nie.... i ciagłe wymagania ze strony meza aby szły na kolejny kurs itp. najlepiej gdyby tylko sie uczyły a z dziecinstwa nie mają nic!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" i ciagłe wymagania ze strony meza aby szły na kolejny kurs itp. najlepiej gdyby tylko sie uczyły" Rzeczywiście nie pasujesz do rodziny męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój były pochodził z rodziny, w której tylko ojciec pracował i matka była w domu i gotowała obiady i sprzątała. No i sie rozeszliśmy, bo on nie potrafił zrozumiec, ze jestem wieczorem zmęczona po całym dniu poza domem, ze nie mam czasu mu codziennie gotowac obiadków i ze oczekuje od niego, ze będzie sprzatał itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×