Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moze przyszla mamusia

GRUDNIÓWKI 2014

Polecane posty

Gość Kaska_81
Najlepsze, ze nic mnie bolalo, tylko w jednej takie zgrubienie niezbyt przyjemne, delikatnie rozmasowalam i jak zaczelo leceiec to sciagnelam, nawet nie wiem ile bo do zlewu, bo po piwku bylam. Mysle, ze moze 10ml bylo, z drugiego tez zaczelo leciec, wiec pozwolilam i nieco dociagnelam, zeby tylko mi samoistnie nie szlo. Ja juz skonczylam, bo nie mialam zwyczajnie sily, bo albo odciagnac, albo karmic z butli a tu Hania na spacer chce. I tak, pol roku dalam rade. Ale w pt i wczoraj tak mi zle bylo psychicznie, jakby mi ktos chec do zycia zabral, ale drastycznie i koniec, bo inaczej zwariowalabym i dzis juz dobrze mi. Zapomnialam nap, szczepienie bylo w czw i Marta znowu tylko 300g w 3tyg:/ 8300 mamy, no i niby troszke malo. No ale wazy tyle co Hania w tym samym czasie. To chyba lepiej ze drobniejsza dziewczynka. No iw czw ortopeda, juz drze. Wieczorem kompa wlacze to elaborat sklece;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
Jejciu dziewczyny. Nawet nie wiecie jak się wzruszyłam czytając wasze słowa uznania. :) Jestem dzisiaj bardzo zmęczona, ale nie mogłam nie napisać i wam nie podziękować. Nigdy nie myślałam o tym, że robię coś nadzwyczajnego, że mając dziecko studiuje. Wiele dziewczyn tak robi przecież. Podjęliśmy decyzję o dziecku kiedy kończyłam licencjat. Już wtedy wiedziałam, że nie będę chciała studiować dziennie kolejnych dwóch lat. A nie zrobić magisterki po licencjacie byłoby bez sensu. Więc w grę wchodziły tylko studia zaoczne. Więc mieliśmy wybór albo pójdę do pracy i będę studiować, a potem dziecko, albo dziecko i studia, a potem praca żeby już nie robić przerw i mieć dziecko "odchowane". No i się zdecydowaliśmy na drugą opcję. Szczerze? To człowiek jeszcze był młody i nie za bardzo wiedział co go czeka:) Nie żebym żałowała czy coś, bo Michał jest moim promyczkiem i bez niego moje życie nie miałoby sensu. Ale wydawało mi się to wtedy takie proste. A jak widać zbyt proste nie jest. Ale ja jestem bardzo ambitna, zawsze się lubiłam dużo uczyć i nie powiem mi to wychodziło. Dzisiaj jestem po egzaminach i dopiero czuje jaka jestem wypruta. Ale tu nie chodzi tylko o ambicje. Ale zależało mi na stypendium naukowym. Jeszcze przed porodem, była to dla mnie abstrakcja, że mogłabym się starać o to mając dziecko, skoro na licencjacie ledwo co się łapałam i to nie zawsze. Ale semestr zimowy mimo przebojów z Michałem poszedł mi bardzo dobrze, więc teraz musiałam się wziąć żeby tego nie zepsuć. Mieszkając u dziadków męża i utrzymując się praktycznie z jego wypłaty czuje się gorsza i wiem, że jego rodzina pewnie tak myśli. On zarabia a ja tylko wydaje, a dom przecież trzeba kończyć. Więc chciałam zrobić wszystko, żeby chociaż trochę mieć własnych pieniędzy, chociaż przez ten czas... Czy się udało dowiem się w listopadzie:) Przepraszam, że się tak na ten temat rozpisałam, ale wczoraj w nocy przeczytałam wasze posty i aż zasnąć nie mogłam tak nad tym rozmyślałam.:) W sumie nie spałam też, bo mój mąż dostał zaproszenie na pępkowe do kolegi i potrzebował taksówki, więc musiałam być w gotowości. I tak mu nie pozwoliłam za dużo wypić, bo dzisiaj przecież jechaliśmy do Lublina. Michał był bardzo grzeczny, zrobił małą furorę przed moimi znajomymi z uczelni:) Kasia ja jestem też pod wrażeniem tego, że PÓŁ ROKU (!) się odciągałaś! To jest wyczyn dziewczyny. Zawsze podziwiam takie kobiety, bo wiedzą że mleko matki jest najważniejsze i chcą zrobić wszystko dla dobra dziecka :) Mikołajkowa, może odstaw na jakiś czas te banany i spróbuj ponownie za jakiś czas? Ja właśnie nie wiem czy Michał toleruje gluten. I aż się boję. Bo przez cały tydzień od poniedziałku do piątku nie zrobił kupy (nie męczył się, po prostu chyba nie chciał, miał tak kilka razy wczesniej). No a ja mu od wtorku dawałam po jednym chrupku i dwa razy kawałek banana. a w czwartek dałam zupkę z kaszą manna. (dosłownie łyżeczkę na 3 porcje dzienne (ok. 250ml)). No i w piątek nam zrobił taką pobudkę o 3 rano, z płaczem jak nigdy. Tak się męczył i dopiero jak zrobił kupę to zasnął. I nie wiem co myśleć o tym? od tamtej pory nic mu nie dawałam oprócz cyca i jutro dam znowu zupkę z kaszą. Zobaczymy co będzie. To może być nietolerenacja? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mika, ja też edukowałam się będąc w ciąży i wychowując dzieci. Czasami z brzuszkiem nie łatwo było wysiedzieć na zajęciach...ale jak nadeszła sesja to czasami miałam fory przy egzaminach, psory jakoś łaskawiej podchodzili:-) a jak dostałam dobrą ocenę to kumpel mieli "bekę", że "co dwie głowy to nie jedna"...fajnie było, mile wspominam ten czas i wszystko jest do pogodzenia! Wystarczy aby chciało się chcieć! v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
Mika jak napisałaś o chrupku to tak sobie pomyślałam, że może mieć wpływ na zatwardzenie, bo zanim go pochłonął to już gołym okiem się kleił, więc tak sobie wyobraziłam, że się mu tam w jelitkach posklejało i mój też pierwszy raz nie zrobił kupy przez 3 dni, było ok ale dzisiaj pobudka o 3 w nocy i do 4 nie spał i był marudny gdzie już dawno tak się nie budził w nocy... no ale to może też ten ząb, bo dzisiaj już był na wierzchu i na dziąsełku miał takie czerwone żyłki, więc pewnie bolało. Mika ja Cię chwalę, bo jak sobie pomyślałam, że dziecko, początkowo nieprzespane noce, zmęczenie, trudy kp i jeszcze do tego trzeba by było się uczyć, jeździć i być myślami jeszcze gdzieś indziej to jakoś trudno mi sobie to wyobrazić... więc zupełnie nie myśl, że nic nie robisz i pieniądze męża wydajesz :) kochana robisz bardzo dużo dla Waszej przyszłości i teraz będzie już tylko z górki. Kasia wiesz jak ja bardzo lubię odciągać mleko, więc pół roku dzień w dzień to jak dla mnie jakaś masakra :) wiem, ze na początku gdyby mi chciało lecieć to byłby by mi łatwiej odciągnąć i nakarmić dziecko niż siedzieć po 3 godziny, ale ja mam jakiś psychiczny uraz to tej maszyny...chyba powinnam nick zmienić ;) ale to chyba tak bardziej w nawiązaniu do laktacji wymyśliłam ;) Co do czasu ile każda karmi to ja nie napiszę ile to jest długo a ile krótko, bo jeżeli kobieta decyduje sama i według mnie każdy dzień dłużej niż się planowało to już sukces... kiedy ja skończę nie wiem, bo to pewnie przyjdzie mi jak rano się kiedyś obudzę i powiem, że już dzisiaj koniec, bo wtedy wiem, że będę na to gotowa i będę w stanie to jakoś przeżyć bez wyrzutów sumienia. Viola ja też sobie nie wyobrażam usypiania, uspokajania bez cyca... przecież u nas to lek na całe zło :) Viola u nas ta wysypka była taka bardziej podskórna, ale nie byliśmy u lekarza z córką, bo ona nigdy nie chorowała i jak tylko pojawiła się taka gorączka bez innych objawów to matka lekarz stwierdziłam, że ma trzydniówkę. Wiem, że pewnie trochę nieodpowiedzialnie jak teraz sobie myślę. Ta wysypka chyba góra dwa dni była i nie wiem czy o wychodzenie na dwór to chodzi o to żeby nie wychodzić żeby nie zarażać. O bieganiu rano mogę zapomnieć, bo ja śpioch jestem na maksa, za to lubię siedzieć dłużej wieczorami. A Twój maż codziennie tak biega? Ma pracę fizyczną czy jakąś biurową? No 12 kilo to też chyba nie dla mnie, bo trzy razy tyle co teraz robimy, ale jak pomyśleć, że kiedyś po 0,5kg umierałam to chyba nie jest źle, ale to już chyba z 2-3 m-ce biegamy, nawet nie pamiętam kiedy zaczęliśmy. Na pewno chciałam z Chodakowską ćwiczyć, ale w domu jakoś nie potrafiłam, nie mogłam się skupić a jak wtedy położyłam się na brzuchu to jeszcze taki ból w piersiach czułam, że do tej pory pamiętam, że się mocno wkurzyłam, że dużej części ćwiczeń nie jestem w stanie zrobić, więc wymyśliłam sobie bieganie. Teraz te 4km robię bez większego problemu - jeszcze zależy jakim tempem, bo jak takim szybszym to też potrafię się zasapać, ale na mecie nie padam, więc ok. Ja ciągle piszę, że z mężem biegam, ale to nie do końca prawda, bo jeszcze biegają z nami 3 psy... dwa mamy i jeden nasz - kiedyś wyślę Wam fotę naszej pięknoty ;) One tak się nauczyły, ze cały dzień siedzą cicho a jak schodzimy ok 19-tej to tak ujadają, bo wiedzą, że zaraz je uwolnimy - tak więc one to też taka dodatkowa motywacja. Nie wiem jak odnajdę się zimą, bo nie wiem jak wtedy to bieganie nam wyjdzie, pewnie przerzucę się na Chodakowską w domu, ale w terenie dużo bardziej mi odpowiada. Dzisiaj mąż założył takie krótkie spodenki do biegania, które mu kiedyś w lumpie wyhaczyłam i tak zgrabnie wyglądał, że śmiałam się, ze ma biec przede mną dla lepszej motywacji :) micha cieszyła nam się za każdym razem jak się na siebie spojrzeliśmy... coś czuję, że gdyby nie dni płodne to w jakimś życie byśmy wylądowali ha, ha :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
12 km i 0,5 km a nie kg... widzicie ciągle w głowie nic tylko kg mi siedzą :) Mika to, że ma zatwardzenie to na pewno nie nietolerancja. Tak się zdarza przy wprowadzaniu innych pokarmów. Dzieciaczki kp nie są przyzwyczajone, bo mleko z piersi trawi się błyskawicznie, więc teraz brzuszki muszą się bardziej przyzwyczaić - ale z tego co pamiętam to córka właśnie takie problemy głównie na początku jedzenia tych innych pokarmów miała a później już było ok. Macie jakiś pomysł na pamiątkę na chrzest? Ogólnie to dam pieniądze, ale chciałabym coś fajnego jeszcze dokupić. Na początku lipca siostra planuje, więc szybko, ale mają rocznicę ślubu i chcą połączyć. Nie wiem czy Wam pisałam, ale będę chrzestną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinga19870210
Witajcie dziewczyny my w domu Wojtek wczoraj obudził sie lekko pokasłując i miał zaropiałe oko ale mimo to pojechaliśmy spakowani do szpitala ( w Gorzowie WLKP.) ale Pani chirurg kazała wracać bo infekcja niby nie duża ale Wojtek do zabiegu będzie intubowany i bakterie z gardła szybko dostały by sie do płuc więc ma być 100% zdrowy i wtedy mamy przyjechać. Dziś jadę z nim do lekarza i muszę umówić nowy termin zabiegi ale powiem wam że z gabinetu wyszłam szczęśliwa jakoś mi ulżyło że to jeszcze nie teraz i że wracamy do domu bo od rana przed wyjazdem jakąś deprechę miałam... co do zatwardzeń to u nas laktatorku też jest to samo co u ciebie!!od 3 dni cicho tylko bączy sobie i nic więcej i też wpadłam że to chrupki i kupiłam miękkie biszkopty tylko że nie daję Wojtkowi do jedzenia samemu a odłamuję po malutkim kawałku. Do tego daję mu na wieczór krople te które w czasie kolek używaliśmy ale one nie pomagają....dziś porozmawiam z lekarzem na ten temat nastepny temat to kojec- oczywiście mamy zakupiony z racji tego że sypialnię mamy na poddaszu i jak są gorączki to nie idzie spać i schodzimy na dół do salonu ale Wojtek nie nauczony jest zasypiać na łóżku tylko w łóżeczku więc ostatnio znosiliśmy łóżeczko na dół a żeby nie dźwigać do niepotrzebnie to zakupiłam kojec do tego czytałam że dziecko małe jak jest nauczone w kojcu to nie ma problemu z zabawą w nim a jak w późniejszym czasie jest wkładane do kojca to uważa to jako karę wiec teraz kilak razy dziennie Wojtek bawi sie w kojcu nie mówię że cały czas ale po 15 min żeby się przyzwyczajał od czasu szczepienia czyli od wtorku nasze noce są straszne dziś np do 1 w nocy wstawałam do Wojtka 6 razy bo co chwile płacze i nie wiem czy to ząbki czy szczepienie czy brzuszek? Pewnie wszystko na raz... mikołajowa kłania sie w pas Tobie że zdecydowałaś się na wyjście za mąż teraz z małym dzieckiem u boku. Pamiętam ile było załatwiania ile stresów i ogólnie i podziwiam naprawdę... mama mika ciebie też uczyć się z małym dzieckiem nie jest łatwo kasiu fajnie że wywalczyłaś tyle karmienia to nie lada wysiłek odciągać mleko i uwierz mi że twoje dziecko jest ci za to wdzięczne!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
Abyś miała rację Laktatorku! :-) na pewno będę obserwować. Zapomniałam się odnieść do Mikołajkowej. Wielkie wow było jak przeczytalam, że zastanawiasz się juz nad rodzeństwem dla Sebastiana. Mi też czasami przychodzi to namysł ale rozpatruje to raczej w kategoriach dalekiej przyszłości. :) ja chciałabym mimo wszystko popracować chociaż troche i może jak będę miała jakąś umowę na stałe to wtedy, żeby nie było tak jak teraz że jedną wypłata i stypendium. Ale Ty Mikolajkowa jesteś w innej sytuacji, bo już pracowałas a i czas na dzieci samo akuratny. :) no ale zawsze cos i tak sie znajdzie wiec trzeba to dobrze przemyslec. Nawet ja powiem szczerze nie wierzylam w to, ze po tych moich poporodowych przejsciach bede powoli zapominac o tym bolu ;-) haha zobaczycie że jak jedna stąd w ciąży znowu będzie to inne się posypia też, bo będą zazdrościc :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaska_81
Dziewczeta, krotko bo padam. Mam 3 dzien okres i dzis musialam apapu zazyc, bo nie dalam juz rady:/ tak mnie tym razem oslabia:/ Wydaje mi sie czy chrupki czy biszkopt to bez znaczenia, jedno i drugie suche, wiec kupki nie rozluzni. U mnie Hania miala problemy np przy kazce z owocem. Potem organizm sie przyzwyczail do innej gestosci trawionego pokarmu. Marta na razie ok, dzis pierwszy raz zupka z kurczaczkiem i furora na calego. Za to rano pobudka 6.05, bo moi ukochani sasiedzi z 2pietra zapodali muze. A poszla spac o 22. Wkulam.sie. Laktatorku co do chrzcin to ja np preferuje prezenty 'kscielne' skoro taka uroczystosc. A to medalik, krzyzyk, lancuszek do ww lub np Marta teraz kolczyki dostala. Teraz tez mamy karnet na sesje zdjeciowa, Hania karuzele. Co kto lubi. Idem bo usypiam...pa P. S. Normalnie kocham Was, ze tak pomoglyscie i zmotywowalyscie do odciagania, przystawialam Marte od czasu do czasu by kp kojarzylo mi sie pozytywnie:-) gdybym miala Was przy Hani to moze i wtedy byloby lepiej. Pt i sob totalna deprecha...dzis znowu mi switalo ze jakbym co 2h sie poodciagala to mleko znowu by bylo. Ale musze skonczyc, bo wejde w nalog.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
ehhh Mika, powiem Ci, ze myśleć to sobie mogę ale chwilowo nie mam warunków na to aby się rozmnażać dalej...;) siedzi mi to z tyłu głowy bo zegar (zwłaszcza ten biologiczny) tyka...ale pracując u prywaciarza i to nie byłby najlepszy pomysł..ale odnosząc się właśnie do postu laktatorka, że nie wyobraża sobie teraz znowu rodzić i to przeżywać, to ja całkiem dobrze jestem w stanie to sobie wyobrazić...;) a pamiętam jak dziś jak zawieźli mnie na salę z młodym i jakiś czas później przywieźli dziewczynę, która w sumie równo ze mną rodziła.. niby 15 minut wcześniej skończyła, tylko ją łyżeczkowali więc ja zlądowałam na sali pierwsza..leżymy tak całe obolałe...wpółprzytomne..i mówię do niej, że ja nie wierzę że ten ból się zapomina, że ja nigdy nie zapomnę i nigdy więcej nie będę rodzić;) a tu raptem pół roku minęło i już mi się zeznania zmieniają... w ogóle tak mi się przypomniało.. śmiesznie wyszło, bo na patologi leżałam na sali z dwoma dziewczynami...jedna z drugim dzieckiem, druga z trzecim..wszystkie przenoszone...ja miałam termin na 6-ego, ta z drugim na 7ego..a ta z trzecim na 8 ego;) ale je, jako wieloródki dzień wcześniej dali na próbę oksytocyny...a mi zasadzili ten śmieszny cewnik...i chodziłam z nim cała struta, bo śle się z tym czymś czułam, a do tego byłam pewna, że te tam urodzą a ja się będę na zawsze męczyć...a tam, na patologii to taki trochę wyścig był...bo mnóstwo nas było przenoszonych i kto pierwszy ten lepszy:P dwóm nam to wsadzili, ten cewnik..dwóm Aniom:P i właśnie z tą Anią równo rodziłam na drugi dzień...no ale...leżę na łóżku pod ktg...klnę pod nosem na czym świat stoi, że już zawsze będę w ciąży a te se tam rodzą w najlepsze..wtem wchodzą.. jedna a za nią druga.... że NIC...se myślę, no to zaje*biście...jak one - wieloródki na to nie zareagowały, to ja tam nie mam po co iść...no ale na drugi dzień od rana całe przygotowania..lewatywy itp...cewnik mi wypadł razem z czopem...położna mnie bada i mówi rozwarcie na opuszek...to ja se myślę..no super..tyle samo było przed założeniem tego świństwa...ale poszłam na tą kroplówkę..druga mnie bada, a minęło jakieś 30 minut i mówi "dwa luźne palce"...se myślę"to tamta chyba jakieś grube te palce miała;P" ale w skrócie przebili mi wody, przyjechał luby..poszliśmy po moje rzeczy na patologię, przystawając co chwila na skurcz, bo już miałam chyba co 3 minuty...i ich wzroku nie zapomnę nigdy...wk*urwione były na maksa...mp więc ja się wyrobiłam w cztery godziny;) ta co była w ciąży 2 raz rodziła w dzień naszego wypisu..a ta z trzecią ciążą nadal siedziała na patologii..a tak się mądrowały na sali, że mi współczują, bo ponoć pierwszy poród jest najgorszy:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez juz bym chciala drugie dziecko ale na razie nas na to nie stac. Moze za pare lat :) dzisiaj Amelce wprowadzilam deserek mleczny (danonka bo tesciowa kupila) bo za 6 dni konczy 6 miesięcy to już ten czas... dalyscie już maluchom jajko? Ja chce za pare dni dac jej samo zoltko jesli bedzie ok to potem cale jajko. Na razie nie ma na nic alergii pokarmowej na szczescie. Amelia siedzi w chodziku ALE TYLKO SIEDZI kiedy zacznie proby chodzenia w nim to go schowam. Podoba jej sie w nim, zakladam jej buciki z twarda podeszwa i stoi całą stopą, zresztą nigdy nie stawała na palcach. Nie krzyczcie na mnie bo ja na prawde sadzam ja w tym tylko zeby siedziala a chodzik dostalam... ostatnio zjadla spaghetti bolognese z babydream to caly duzy sloik zjadla i jej bardzo smakowalo. Ale za to dzisiaj pomidorowa z ryzem to juz tak srednio... ale juz je wszystko adekwatnie do wieku :) jak maluszki sie Wasze czuja? :) Amelia od 2 dni przesypia mi całe noce do 8 spi :) zasypia 18-19 bez mleka o 22 mleko na spiocha i spi do rana :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko nie ma jeszcze skończone 6 miesięcy i deserek mleczny? Bo to już czas? Chodzik? Ja pierdoolę?! Buty z twardą podeszwą na te małe nóżki??? Caaały, duży słoik obiadku? W tym wieku??? Kobieto- nie ma co, wstrząśniesz tu "stałymi bywalczyniami". Lepiej uciekaj gdzie pieprz rośnie i tu nie wracaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
znaczy ja to na razie jeszcze dziecku żadnego mięsa ani nabiału nie dałam...robię mu kombinacje alpejskie z warzyw, czasem z owoców, czasem ta kaszka bananowa, co ją niechcący kupiłam ale to od wielkiego dzwonu już, a te Tygryski też prawie sama zjadłam, bo pierwszego opędzlował a potem się już bardziej nimi bawił...może za jakiś czas spróbuję..chociaż w sumie kij wie po co to..w zasadzie żadnych wartości odżywczych, zwykły zapychacz, który uczy podjadania..ale kupiłam, bo myślałam, ze mu na ząbki ulży..a on se go trochę poślini a potem taki pośliniony za pałeczkę robi do perkusji..gdzie perkusja to wszystko w kolo;) może to i nie nietolerancja, ale glutem chyba te kupy wstrzymuje, bo mój tez dzisiaj dopiero po 3 dniach zrobił..a wczoraj i dzisiaj mu dałam bez kaszki obiadek, bo już się zaczęłam martwić..no i po obiadku jak zwalił kupsztala to go chyba było w całym trójmieście czuć... ja dla młodego nie mam butów co spotyka się z wielkim oburzeniem, bo teraz taka moda, ze dzieci od urodzenia buty noszą..a po co mu?? dla mnie bezużyteczny bajer i szkoda mi pięniędzy...miałam dostane dwie pary..jedne tenisówki, drugie takie jakby lakierki...to pomijając wszystko ma takie podbicie wysokie, że mu nawet nogi nie wlazły...a o i ma takie śmieszne sandałki dzidziolowe...to może mu je założę jak się jeszcze kiedyś zrobi ciepło dla bajeru...no i do garnituru pewnie by się przydało na ślub i chrzest jego...ale to pewnie ubierze raz i tyle.. u nas nadal nocki dziwne..przyszli dziś teściowie do nas na grilla z okazji dnia ojca i siedzą tam dalej a mi młody o 18:30 padła na rękach na szczęście więc siedzę z nim w domu i już go z 4 razy dosypiałam...co jakiś czas się budzi z płaczem i ja nie wiem co mu jest...ale tak wyglądają u nas wszystkie noce ostatnimi czasy...a pojęcia "cała przespana noc" nie znam od jakichś 7-8 miesięcy, bo przed porodem wiemy jakie było spanie...także nie jest z tym kolorowo u nas i nie wiem od czego to..mam nadzieję, ze to zęby a nie, ze taki typ... Tez sobie ostatnio myślałam o tym, ze pomijając wszystko to podziwiam te matki co dają mm, bo nie wyobrażam sobie jak inaczej młodego uspokoić...zwłaszcza w nocy jak się budzi co chwila...ale z innej mańki jak mi koleżanka mówi, ze jej dziecko na mm od 3 miesiąca całe noce przesypia, w dodatku sama zasypia w łóżeczku. to dla mnie jest jakiś abstrakt...nie żebym żałowała..ale dzieci bez cyca, nie są go nauczone i uspokajają się w iny sposób pewnie, no bo przecież jakoś muszą..a mój to chyba jest już uzależniony...i nieraz jak się przebudzi..nawet 20 min po karmieniu to mogę go bujać, tulić...wszystko mogę a i tak albo wyjmę cyca albo będzie po spaniu..taki mały terrorysta:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
Ale za to moja mądra i z******ta teściowa chciała dać mojemu dziecku kromkę suchego chleba dzisiaj...bez pytania...myślałam, ze jej z baśki wywalę....zaś druga aparatka...moja ulubienica- czyli młodsza siostra lubego tak się do młodego pchała znowu z każdej strony, że w końcu się dopchała...młody siedział na podłodze..ona go asekurowała...no ale musiał po*jeb jeden coś w telefonie sprawdzić...no i dziecko pierdyknęło się o podłogę, wpadło w płacz i już se ciocia mogła wybić ze swojego pustego łba z nim zabawy...nie wiem tylko czemu jej nie zjeb*ałam jak burego psa, że albo się dzieckiem chce zając jak już się tak pcha jak natrętna..albo kuźwa chce dziwoląg smsy pisać, to niech się od dziecka odperswaduje w ten czas...masakra z tą rodziną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinga19870210
na zatwardzenia Pani dr poradziła czopki glicerynowe i dziś dałam pół bo już sie męczył i to było widać że chce a nie może zrobić i po 3 min dosłownie zrobił kupę i od razu mu się nastrój poprawił a swoją drogą to lekarz powiedział że to normalne że nie robił 3-4 dni kupy ba na kp tak jest ale mi małego szkoda bo dziś ewidentnie było już mu ciężko. mamy nowy termin przyjęcia do szpitala 6 lipca dzień po urodzinach męża :/ co do chodzika no cóż...ja planuję takowego w ogóle nie wprowadzać wolę raczkowanie i samodzielne stawanie choć nie powiem rękoma pewnie poprowadzam Wojtka jak przyjdzie czas. Co do danonków to za wcześnie na nabiał dla dziecka niby są już jakieś jogurty od 6 mies ale one w biedronce nawet nie stoją w lodówkach tylko z deserkami więc nie mam pojęcia co to jest i nie tykam... z chrupek też zrezygnowałam bo tak jak u mikołajowej tylko zabawa w głowie za to nie chce już jeść ten mój mały urwis marchewki gotowanej w wywarze jarzynowym ale taką w rosole z rosołem oczywiście to już chętnie więc już nie będę mu takiej gotować bo 5 raz moje pieski miały posiłek warzywny po Wojtku a on wcina rosół oczywiście na własnych warzywach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Agnieszka
Kompletnie nie mam czasu pisać a zdjęcia to wyślę po niedzieli dopiero to i z wesela będą:). Zuza już mięsko wcina, żółtka jaja odrobinkę już dwa razy dostała. Deserki mleczne daję choć głównie są to jogurty nie serki. Dzięki temu że je więcej produktów to mogę jej bardziej urozmaicać posiłki i chętniej je. Z chodzika korzystać nie będę. Mój skarb skończył dziś pół roczku:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
U nas kupa a nawet kilka kup w jednym dniu było chyba po trzech dniach jak nie dałam chrupka. Dałam jabłko starte na szklanej tarce i był szał :) nie wiedziałam jak zareaguje, więc mało dałam, żeby rewolucji nie dostał. Córce nie dawałam długo chrupka i jak zaczęłam wprowadzać inne pokarmy to też jej się zdarzały takie przerwy i pomagały nawet małe ilości jabłka i tak jak pisałam dziecko dopóki było tylko na kp to brzuszek przyzwyczajony był do tak lekkostrawnego jedzonka, że każde inne nowe to już musi zacząć trawić inaczej, brzuszek musi się dopasować. Ja o chodziku pisałam już dawno i znacie moją opinię. Moniu wystarczy, że Amelia stoi czy wisi to już obciąża stawy i przypatrz się dobrze, bo takie dziecko raczej nie potrafi stawać stopy na płasko, bo taka umiejętność pojawia się dopiero jak zaczyna stawać kroki i te buty Moniu to też kształtowanie stopy nie tak jak trzeba... to wszystko musi ukształtować się naturalnie. Dawałam Wam przykład mojej znajomej i jestem pewna, że gdyby wiedziała jaką krzywdę wyrządzi tym swoim dzieciaczkom i ile będzie musiała się najeździć po lekarzach to ten chodzik, który pewnie mało nie kosztował wywaliłaby dalej niż widzi. Teraz jest taki trudny okres, bo dziecko jeszcze samo nie siedzi idealnie, chce się przemieszczać i jak jeszcze leżenie jest beee to dziecka nie zostawisz na krok, ale to tylko kilka miesięcy a np krzywe nóżki zostaną Amelii na całe życie... na serio nie warto. A chodzik dostałaś od którejś babci? zwykle to właśnie starsze osoby robią takie "mądre" prezenty. Nigdy nie zapomnę jak córka zaczynała stawać na nogi a my niedawno co przeprowadziliśmy się z miasta na wieś i nagle okazało się, że według naszej sąsiadki jesteśmy bardzo biedni, bo butów dziecku nie kupimy, ile to gadała mojej mamie, że córka nie nauczy się chodzić jak butów nie będzie miała... mama to była taka przewrażliwiona, że nie mogła przeżyć, że do kościoła jej wnuczka jeździ tylko w skarpetkach... ale ja uparta bestia i dopóki nie chodziła butów nie miała a do dziś pamiętam jej pierwsze granatowe butki w białe kropeczki, zapinane na kostce, rozmiar 18 :D chyba Befado - śmialiśmy się, że w końcu się dorobiliśmy butów dla córki :) Mam je odłożone na pamiątkę :) mikołajowa chrupek na pewno miał wpływ na zatrzymanie kupy, ale nawet nie dając chrupka sytuacja może się powtórzyć a odpisując na post Miki pisałam, ze to raczej nie nietolerancja, bo myślałam, że ma na myśli tą chorobę celiakia. Co do przespanych całych nocy to często od mam na mm (a mam ich sporo w sowim otoczeniu) tak słyszę dlatego, ze mm dużo bardziej zapycha... decydując się na kp drugiego dziecka zdawałam sobie z tego sprawę, że noc prześpię jak skończę karmić, ale nie spieszy mi się do tego, będzie ciężko jak wrócę do pracy, ale przy pierwszym dałam radę to teraz też dam. Teraz viola przypomniałam sobie jak pisałaś o namiocie zamiast stanika i właśnie miałam napisać, że u mnie biust dużo się zmniejszył i sama nie wiem czy to może od biegania. Rozmawiałam z siostrą i ona już na wkładkach laktacyjnych jedzie, bo nie daje rady i teraz dopiero mi powiedziała, że ona nie rozumie jak to u mnie jest, że ja jakiś odmieniec jestem, że mi nic samo nie leci.... śmialiśmy się, że mam dobre zawory a mleka mam wyliczone co do kropli i nie marnuję :) Miała już kilka cięższych dni np siedziała od 15 z małymi przerwami do 22 przy cycu aż w końcu mała się najadała, ale trzyma się. Brodawki też ją bolą mega i powiedziałam jej, że ten największy ból przejdzie po tygodniu, więc czeka i odlicza i przy każdej rozmowie mi przypomina, że jej to obiecałam i niech tylko nie przestaną to będzie ze mną źle ;) Jak spytałam czy jak tak mała wisi na piersi to czy pomyślała o mm to stwierdziła, że w głowę mam się puknąć.... moja szkoła :D dzieci na mm pewnie mają inną metodę usypiania, uspokajania, ale właśnie prze to jest stwierdzenie, że kp uczy bliskości, bo jesteś a nawet musisz być na każde zawołanie i nie ma zlituj się :) Moja córka jest mega przytulanka, nawet jak jestem bardzo czymś zajęta to czasem muszę wszystko rzucić i się przytulić, bez przytulania dzień stracony. Kurczę u nas to nikt by chyba całą noc nie spał gdyby nie dostał cyca... ha, ha teraz to by było, że butów jak butów, ale i jedzenia mu żałujemy, bo sąsiadka na pewno też by nie spała :D A co do danonków to w ograniczonej ilości mogą być podawane od 3 roku życia, więc to stanowczo za szybko! Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale w jednym kubeczku są dwie łyżeczki cukru. W kaszkach tych smakowych też kiedyś był artykuł, że na jakąś mała porcję przypada kilka łyżeczek. Jest tyle innych zdrowych produktów przeznaczonych dla takich małych brzuszków. Moniu chyba Ty kiedyś przesłałaś filmik i jesteś fajna szczuplutka mama, więc pozwól córce zdrowo rosnąć. Wiadomo zrobisz jak uważasz, ale rozszerzanie diety to nie wyścig, które dziecko zje więcej nowych rzeczy... wszystko ma swój czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
kinga tak jest, że dzieci wybierają potrawy, które bardziej im smakują, dlatego ja nawet nie daję spróbować, że rosół smakuje lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
a ja wczoraj chciałam przeprowadzić mały eksperyment i postanowiłam, że nic na siłę i sprawdzę jak się losy potoczą naturalnym biegiem....to tak a propos naszej rozmowy o cycu...ciągle mnie to uzależnienie przeraża względem wesela..więc...po którymś razie wczoraj jak się młody obudził a nie był głodny na pewno to wzięłam go na ręce, bujałam... śpiewałam...kołysałam...efekt był taki, że o godzinie 22 miałam najszczęśliwsze dziecko na ziemi....które siedziało sobie w półmroku w łóżeczku i bawiło się zabawkami w najlepsze piszcząc i świergoląc jakby to był poranek.....ale sobie pomyślałam, że będę twarda, i że może on za szybko chodzi spać i dlatego w nocy się budzi tak często, bo jak się szarpie i buntuje to go wtedy zazwyczaj suszarką załatwiam..więc nie wtrącałam się tym razem...zabawa trwała w najlepsze do 23:30, śmiechy chichy, naparznie grzechotką i nawijka do kijka...ani myślał spać...nabrałam nadziei, że przynajmniej w nocy się wyśpi normalnie chłopak w końcu...o 12 w nocy wymiękliśmy z lubym, bo już tez chcieliśmy iść spać..więc standardowo poszedł cyc i suszarka, bo młody się przy cycu ciskał...dość szybko przy suszarce zasnął...więc zaniosłam go do łóżeczka...poszłam siku wracam a ten już beczy..to go na ręce...pobujałam zasnął...poszłam do łóżka...do 1:30 w nocy jeszcze 4 razy do niego wstawałam..w końcu dałam se siana i wzięłam go do naszego łóżka, bo już byłam wykończona..w łóżku z nami jeszcze 4 razy budził się z płaczem okropnym, tak że musiałam go podnieść do pionu i ululać...i kilkanaście razy tak, że cyc wystarczył...zaś młody i tak wstał dzisiaj przed 7:00 świeży jak skowronek a ja jestem szczerze wykończona tym swoim eksperymentem...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monia___
Amelia od początku stawia stopę płasko, kiedyś wysłałam wam filmik, ja wiem że chodzik jest zły ale myślałam, że jak sobie w nim posiedzi to nic nie będzie. A buciki założyłam żeby właśnie prawidłowo trzymała stopy i tak było... danonka dałam bo teściowa kupiła ale chce jej kupić jakieś inne od 6 miesiąca gdzieś tam widziałam. Nie chodzi o wyścig tylko o to że Amelia po mleku ulewa bardzo dużo i muszę dawać jej ten pieprzony zageszczacz więc chce żeby miała więcej stałych posiłków i tylko 2-3 porcje mleka... chcialam zrezygnowac z zageszczacza ale skonczylo sie takim rzyganiem ze 3 razy ją przebieralam... amelia normalnie w domu jest w skarpetkach czasem boso na ziemi na macie zeby lepiej czuła podłoże... ja nie chcialam chodzika chociaz ja tez biegalam w chodziku a nogi mam proste. Chcialam zeby Amela tylko w nim posiedziala... nowe produkty wprowadzam wedlug zalecen lekarza przypominam ze Amelua od 1 miesiaca jest na mm a diete ma rozszerzana od 3.5 miesiąca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwsze słyszę żeby noworodek/niemowlę od początku stopy trzymało płasko.wątpię też że lekarz zalecił niespełna 6 miesięcznemu dziecku podawać danonki.poza tym cokolwiek by się nie działo dziecku karmionemu mm dietę zaczyna się rozszerzać jak ukończy 4 miesiąc życia. "nie chciałam chodzika"?ale skoro już jest to co tam-zdeformuję swoje dziecko.trudno mi również pojąć jak tak małe niemowlę zmieści w swoim żołądku 190g obiadku bo zdaje się tyle jest w dużych słoikach.za wszelką cenę:moje dziecko najwięcej je! moje dziecko je już wszystko! moje dziecko jest najcięższe! już umie siedzieć! już umie chodzić! w rezultacie będzie otyłym dzieckiem z problemami ortopedycznymi.jak tu ktoś napisał:wyścig zbrojny.a owa amelka umie już biegle po angielsku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak zjada 190g obiadku jedząc co 4 godziny, danonek nie z zalecenia lekarza TYLKO TESCIOWA KUPILA z ktora mieszkam i nie moge zabardzo sie stawiac. A jak zjadla pare lyzeczek to bedzie otyla? Nie jest wcale ciężka, dzieci tutaj karmione piersią są cięższe, to że siedzi w chodziku nie obciąża jej nóg skoro nie staje na nich, tylko wisi, jak Mikolajkowej Seba wisi sobie w skoczku to ok ale jak moje dziecko wisi w ten sam sposob w chodziku to źle bo chodzik to takie straszne zło, k***a moje dziecko więc będę robiła co chciała, lekarz powiedziała ze moge szybcoej rozszerzyć dietę więc wufam lekarzowi a nie jakiemus gosciowi bez podpisu. Ja p*****le jeden danonek niecały nawet to moje dziecko już będzie otyle no śmiech na sali. Moja córka je 5 posiłków dziennie plus EWENTUALNIE 1 przekąska. Je śniadanie obiad podwieczorek kolacje i jedno nocne karmienie czasami gdy go nie ma w ciagu dnia dostaje jeden posiłek więcej i tak powinna wyglądać dieta 6 miesięcznego dziecka karmionego sztucznie i to nie moje wymysły. Ja w inny sposób rozszerzam dietę bo karmię dziecko inaczej niż większość mam tutaj a dzieci karmione piersia mają rozszerzana dietę później. To że Amelia zjada CZASAMI duży sloiczek obiadku który jest przeznaczony dla dzieci w jej wieku to grzech? Mam ją glodzic jak jest głodna? Porażka..,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
a ja uważam anonimowy nasz gościu, że jak najbardziej każdy prawo do swojego zdania ma, ale jak już ma się ochotę na takie zgryźliwe uszczypliwości to warto by było się przedstawić, bo ciekawi mnie któż jest takim ekspertem od wszystkiego....każda z nas wychowuje dziecko wg swojego uznania i owszem można się z czyimiś metodami nie zgadzać ale po pierwsze można to powiedzieć kulturalnie, po drugie wypadałoby się podpisać pod swoimi wypocinami... bo tak się składa, że mój syn też od urodzenia kładzie płasko stopy, czym zadziwiło już położną, która (przypominam) była u nas zaraz po urodzeniu i pediatrę...więc jest już nas dwie, żebyś nie mówiła że pierwsze słyszysz to słyszysz też drugie...ale widzę, że Ty w temacie WSZYSTKIEGO już zęby zjadłaś i jak Ty o czymś nie słyszałaś to takiego czegoś nie ma...mogłabyś sobie podać rękę z moją teściową..ona też zna jedyną i słuszną prawdę na wszystko.. przepraszam, ale musiałam się odezwać, bo każdy ma prawo do własnego zdania i po to tu jest to forum..ale te anonimowe wycieczki personalne mi się nie podobają jak również zgrywanie eksperta od całego świata...;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaska_81
Monia... Ty sie nie przejmuj!!! To jest Twoja Amelka, Ty ja wychowujesz, a schemat to jedynie wskazowki. Moja Hania majac 5mcy zajadala sie szpinakiem i zyje. Marta 2 dni probowala kurczaczka i szalala z radosci tak jej smakowalo. A chodzik? Hania tez w nim byla, fakt, ze malutko, bylo to po konsultacji z ortopeda, ktory pow mi, ze jak dziecko bedzie h dziennie to krzywdy mu nie bedzie. A pchacz? Kolejny wymysl, wiadomo rodzice kupia, bo to niby nowoczesne czyli super musi byc. Mojej nie zaszkodzilo. A od danonka, kilku lyzeczek nie umrze. Dziecko poznaje smaki i to najwazniejsze. Ja np nigdy przekasek nie dawalam itp. Moja decyzja i tyle. My chodzilismy w chodzikach i za naszych czasow 1-2 osoby na koremcyjna chodzily, teraz 90%. Wazne, zeby Twoje dziecko bylo szczesliwe a bedzie jak Ty bedziesz:-D Ktos pisal jak mozna usypiac dziecko bez cyca, czym sie uspokaja, jak to czym??? Wyjmujemy szczebelek z lozeczka i przytula do niego;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
bez kitu....nadgorliwość gorsza od faszyzmu;) już strach cokolwiek powiedzieć , bo tak źle, tak nie dobrze...tego nie można dawać, tego nie można robić... tamtego nie można...a czemu tego nie dajesz wyrodna matko??? jakby się człowiek chciał wszystkich słuchać speców, to by dziecko chodziło w czapce i bez na raz, jadło by wszystko i nie jadło by nic....nikt tu nie jest durny, nie da dziecku gara bigosu do opędzlowania i coli do popicia....moje dziecko nie wisi w tym skoczku cały dzień..a jak powisi 20 minut to sukces...a Moni Amelka zapewne też nie spędza w chodziku większości życia....żadna z nas nie chce dziecku zrobić krzywdy, owszem można się podzielić wiedzą na jakiś temat, że się coś słyszało, albo robi się inaczej i raczej się czegoś nie poleca....ja z wielu tutaj rad skorzystałam...RAD..a nie tyRAD..ale jak widzę, że ktoś mi tu odwala jakiegoś pieprzonego speca mądrzejszego od pediatry, bo kiedyś Pani Ziuta, największy autorytet we wsi, pod sklepem powiedziała, że tego się dziecku nie daje...to mi się słabo robi...tak jak z tymi szczepionkami... są głosy za i przeciw...Ty znajdziesz milion artykułów i wypowiedzi ekspertów, żeby nie szczepić..a ja Ci znajdę drugie tyle z takimi samymi ekspertami jak Ci pierwsi, którzy powiedzą żeby szczepić obowiązkowo...a od tego matka jest, żeby sama sobie przekalkulowała i podjęła decyzję..no i teraz ciekawa jestem..Monia rozszerzyła Amelce dietę jak miała 3,5 miesiąca za zaleceniem lekarza..NO I CO??? mała żyje, ma się dobrze, rozwija się prawidłowo....więc się pytam co z tego???co to kogo obchodzi??? ja rozszerzyłam później i w inny sposób ale nie mam się nagle za eksperta w tej dziedzinie i nie uważam, że moje sposoby są jedyne i słuszne...tyle ile ludzi na świecie tyle prawd jest i metod...i nic nikomu do tego... normalnie się zdenerwowałam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje Wam kochane za poparcie :) wszystko sie zmienia, kiedys dzieciaki cale dnie w chodzikach łaziły dzisiaj 5 minut towyrodna matka. Ja nie uważam że robię krzywdę pozwalając Amelii siedzieć 15 minut w chodziku od czasu do czasu. Raz dziennie posiedzi popatrzy na świat ze swojej małej perspektywy, pobawi się i starczy, kładę ją na brzuch i się bawi dalej. Z jedzeniem, daje jej adekwatnie do wieku nie daje jej sloiczkow po 8 miesiacu tylko po 6 bo PARE dni nie zbawi. Nic jej nie jest. NO NAJBARDZIEJ WYPROWADZILO MNIE Z ROWNOWAGI TO ZE 190G SLOIK TO ZA DUZO DLA 6 MIESIECZNEGO DZOECKA. To po co robia takie duze? Maly nie starczy jej krzyczy tak dlugo poki nie dam jej albo deserku albo 120ml mleka to wole dac jej duzy zeby byla najedzona i nie plakala. Ona caly maly sloiczek jadla majac 4 miesiace to chyba normalne ze 2 miesiace pozniej je 2 razy wiekszy. Tym bardziej ze je co 4 godziny. Czasami dam jej chrupka ale nie ma problemow z kupkami bo jest prYzwyczajona do innego jedzenia i brzuszek lepiej pracuje niz brzuszek dziecka na mleku mamy to normalne :) chrupki są bezglutenowe więc nie szkodzą, dużo kalorii nie mają, lekko zapchaja ale nie szkodzą... Chciałam kupić Amelii takie biszkopty długie ale takie małe opakowanie 7 zł to stwierdzilam ze w d***e to mam jak jej smakowac nie beda to ja nie bede jadla takich drogich ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
My dzisiaj od rana kursujemy. Rano do miasta po upominki dla pań z przedszkola, później szczepienie a jak ładnie zasnął to pomierzyłam trochę kiecek na wesele siostry i nawet jedna mi się spodobała, ale kurczę jest za 280zł, więc się muszę zastanowić. Ostatnio zakupy ciuchowe robiłam w lumpie, więc taka cena to dla mnie kosmos jak kupowałam świetnie ciuchy od 2 do 20zł max. Dziewczyny Wy mnie chyba znacie, że ja już taka jestem, że co myślę to piszę, ale na pewno nie po to żeby komuś zrobić przykrość tylko żeby podzielić się wiedzą na dany temat. A każda mama i tak zrobi jak uważa... ja już taka jestem, że wolę dmuchać na zimne i po prostu moje dziecko czegoś nie ma i już i przy pierwszym dziecku jak tylko słyszałam, że coś nie jest dla dziecka dobre to od razu net i czytałam, bo nie wybaczyłabym sobie tego, że moje dziecko przeze mnie ma coś nie tak a wcześniej mogłam temu zapobiec. Każdy uczy się na błędach i ja za swój błąd uznaję tego nieszczęsnego chrupka. Kiedyś nawet pytałam Was czy znacie jakieś przeciwwskazania do podawania chrupek, ale nic nie napisaliśmy, więc teraz na swoim przykładzie i niestety bardziej na przykładzie synka wiem, że wstrzymuje kupę i niby może to nie tylko od chrupka, ale wolę wyeliminować, bo po co ma się męczyć. Nie piszę, że mu nie podam, bo może dostanie raz na tydzień za jakiś czas, ale nie teraz. Moniu pewno, że czy wisi w chodziku czy w skoczku to to samo, ale ja na temat skoczków też się już wypowiadałam. Tak w ogóle to spotkała mnie śmieszna historia na dniach, bo poszliśmy odwiedzić koleżankę córki z którą chodzą razem do przedszkola i tam jest też chłopak, który niedawno zaczął chodzić no i ta moja znajoma naszykowała kawę, herbatę, słodkości i tak czekała kiedy w końcu usiądę do stołu a ja to teraz ciągle podłoga i podłoga, aż w końcu się lekko wkurzyła i mówi do mnie, że jej się chce kawy i ma pomysł i poleciała na piętro i patrzę a ona niesie chodzik.... myślałam, że tam padnę, ale pomyślałam sobie, że może to być jedyna okazja, aby zobaczyć jak to cuś działa. Od razu stwierdziłam, że my takiego cuda nie mamy, ale dobra mówię na chwilę wsadzę i o to moje spostrzeżenia: aby chodzić powinien zaczynać od pięty a tu palce grały pierwsze skrzypce i niby czasem kładł całą nóżkę na podłodze, ale żeby się poruszyć odpychał się tylko od palców, tak w ogóle to przesuwał się tylko do tyłu i w bok a jak wisiał to tylko jedna nasuwało mi się na myśl, że zaraz mama cię uwolni i nie wiem, ale ja na serio nawet jakby mi zapłacili to nie chciałabym być tak zawieszona nad ziemią w jakiś majtach... no nie, zdecydowanie jestem na nie a to ze ortopeda pozwolił Ci Kasia choć na godzinę trzymać dziecko w chodziku to już w ogóle nie rozumiem. Ja rozumiem, że dzieciom w koło może chodzik nie zaszkodzić, ale jednak niektórym dzieciom szkodzi i nie chciałabym, aby to padło na moje dziecko. Co do jedzenia się nie wypowiadam, bo córka nigdy nie zjadała dużych ilości i tak jest do teraz i wiele razy wkurzała mnie, że ja gotuję a ona wybrzydza i czasem to nazywamy, że "modli się nad jedzeniem" niby waży ładnie, bo już ponad 19kg ale nie wiem od czego. Praktycznie teraz już w miarę ładnie je, ale jeszcze niedawno to było słabo. Tak więc jak dzieci ładnie jedzą to zawsze patrzę z pewną nutą zazdrości i mam nadzieję, że tym razem będę miała dziecko z lepszym apetytem. Co do postów anonimów to jak najbardziej jestem przeciw pisaniu czegokolwiek i nie podpisywaniu się - każdy powinien brać odpowiedzialność za to co pisze. Kasia dobre to ze szczebelkiem.... szkoda, że my nie mamy wyjmowanych ;) A po sczepieniu w miarę ok i już tak nie płakał, więc trochę potwierdza mnie to w moim "śledztwie" że niektóre na tych pierwszych wizytach mogą robić tak te szczepionki, żeby dziecko się tak darło, że następnym razem może rodzić wykupi skojarzone. U nas była taka historia, że za pierwszym razem darł się strasznie a za drugim pielęgniarka do mnie, że co pewnie płakał, ale co się dziwić jak tyle wkłuć, później doszła pani dr i to samo i sto pytań czy na pewno to podstawowe bierzemy a teraz nagle dziecko niby płacze, ale już bez tej paniki i takiego krzyku, że bębenki w uszach pękają. Przy córce było identyko. A jak u Was? A i waży 8900, więc nie za dużo w porównaniu do niektórych Waszych gigantów. Mamy mięso i żółtko wprowadzać. Do tej pory tylko coś z królika ze słoiczka dostał, więc jutro mu pewnie coś ugotuję. A jakie mięso gotujecie? Myślę o skrzydełku a córce głównie chyba osobno gotowałam pierś z kurczaka i później miksowałam razem z jarzynką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja gotuje skrzydelko i na tym skrzydelku warzywka i potem razem miksuje z odrobina tego wywaru ugotowanego, dziecko musi dostac troche tluszczy bo w tluszczach witaminy sie rozpuszczaja :) krolika Amelia uwielbia!!! Lubi tez bardzo jarzynki z gotowana rybką- łosoś :) śmierdzi w całej chalupie rybą ale Amelia wcina jak szalona :) zaczął się u nas chwyt dwoma palcami..... jestem przerażona tym... bo moja siostra WSZYSTKO do buzi brała i Amelia pewnie to samo... czytacie maluchom książeczki? Ja mam taką kontrastowa z wierszykami i są tam też zdjęcia małych dzieci, Amelie interesują tylko dzieci... :P chce ją uczyć od małego, brak mi często cierpliwości albo czasu ale staram się poświęcać czas na naukę :) teraz uczę ją przybijac piątkę to się cieszy jak jej wyjdzie i jak jej brawo bije :) a "idzie raczek" to ona na sam widok moich palców już się chichra :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśka_81
A tak mnie laktatorku humor naszedł z tymi szczebelkami. No bo co napisać. No nasze butelkowe dzieci tak samo reagują, potrzebują przytulenie, chyba nawet więcej. Babcia, dziadzia czy tato to fajne osoby, ale w sytuqacjach "kryzysowych" tylko mama. Teraz maż był znowu w delegacji i niby wszystko ok, wykąpałam Marte, ubrałam, ale do karmienia moja mama i usypia ją, a ja wtedy Hanie oporządzam. No i od jakiegoś czasu przy karmieniu i usypianiu babcia nie daje rady, bo Marta dostaje szału, wystarczy ze ja ją wezme i jest juz git. Mama to mama. Śmiejemy się, że nie ma to jak maminy smrodek poczuć, od razu dziecko śpi;))) Nie wiem już co robić, bo moja non stop by na brzuchu była, najgorzej że i tak chce spać. Problem tylko w tym, że jak tylko pójdzie sama na brzuch podczas snu to od razu pupa do góry i się buja i wybudza:/ Co do skrzydełek z kurczaka to ja nigdy ich ie używałam, zawsze na piersi gotowałam. Mama mi mówiła, że w skrzydełkach gromadzą się hormony, które podaje się kurczakom. Ja i tak kupowałam od koleżanki ze wsi, ale tylko filet używałam. Co do wielkości porcji to moja dziś zjadła cały mały słoiczek - 125g i 1/3 drugiego, ten drugi to 3 porcja kurczaczka. Chciałam zacząć od królika, ale niestety mieszkam na takiej wiosce i coś takiego jak królik nie jest w asortymencie.Przy Hani był u nas schlecker/dayli, ale niestety z jakiś mc temu zlikwidowali i budują rossmanna. Może jutro w Poznaniu będzie czas, żeby gdzieś coś dokupić. Jutro mamy wizytę u ortopedy, ciekawe co tym razem...czyżby kolejny raz poducha frejki:/ a co do ortopedy to pozwolił na chodzik...niestety plecy mi strzeliły i by normalnie funkcjonować potrzebne były psychotropy. Chodzik był w użyciu przez tydzień. Nie mam siły pisać...padam. Przygotowania uroczystości rodziców już chyba całkiem zakończone, a ja z nerwów spać nie mogę czy wszystko wypali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×