Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Najbardziej przykre wspomnienie z waszego dzieciństwa

Polecane posty

Gość gość
Ja miałam fatalne dzieciństwo, i wcale nie miałam rodziców alkoholików, nie bito mnie, żadnej przemocy nie doświadczyłam.. przynajmniej tej cielesnej. Wręcz przeciwnie, rodziców mam wspaniałych, zawsze miałam normalny dom i za to jestem wdzięczna losowi. Jednak zrzucił na mnie brzemię, z którym borykac będę się już do końca. Jest to mianowicie wada wymowy - jąkanie. O ile w podstawówce/gimnazjum dzieciaki nie dokuczały mi tak bardzo i być może sama nie rozumiałam tego do końca, dlaczego tak się dzieje, można powiedzieć, że to ignorowałam, żyłam w innym świecie, w świecie dziecka, za to moi rodzice nigdy tego nie lekceważyli, mam za sobą pare wizyt u logopedy, potem odpuściłam, twierdząc, że tego nie potrzebuje, było to już w wieku nastoletnim. Najgorszy okres przypadł niestety na okres liceum. Mój nauczyciel z historii zauwazył moją juz wówczas o wiele łagodniejszą wadę (z czasem jednak nabrałam pewności siebie, walczyłam z tym, to był właśnie ten czas) i gnębił mnie na każdej lekcji odpowiedzią ustną i czytaniem na głos, wręcz śmiał się ze mnie, przed każdą taką sytuacją, kiedy musiałam się wypowiedzieć lub coś przeczytać ironicznie mówił, że będzie dobrze tym razem. Nigdy lepiej nie było, zawsze było gorzej. Moja frekwencja w szkole spadła do najniższej jaką mogłam posiadać, żeby w ogóle zdać ( a z nauką nigdy problemów nie miałam), dałam największy popis aktorstwa w moim życiu, uciekając z zajęć, udawając choroby. Stres zżerał mnie każdego dnia, codziennie musiałam stawiać czoła totalnej kompromitacji, wychodziłam na dwór z mokrą głową, żeby mieć gorączke i uniknąć tego piekła. Przez zaledwie pół roku koleś sprowadził mnie z powrotem na zerowy poziom, nigdy nie czułam się tak upokorzona i bezwartościowa. Udzielił mi najtrudniejszej lekcji w życiu, dosłownie i w przenośni. Kochani, rozmawiajcie ze swoimi dziećmi o tym co ich spotyka w szkole! Pozdrawiam Was wszystkich i współczuję osobom, które opisały tu swoje historie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakie te historie smutne i okrutne :-( współczuję wam !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak człowiek czyta ten temat, to zaczyna doceniać swoje własne dzieciństwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie też ojciec pił i to bardzo. Mama starała się abyśmy chodzili najedzeni. Czyści .ale nic poza tym.zero przytulenia poglaskania rozmowy. Nic.nie broniła nas Bo sama Się Bała.ucieczki w nocy. Strach.wstyd przed kolegami. Nikogo nie można było zaprosić. Wyprowadzka z domy. Wynajmowanie pokoiku u obcych ludzi. I taki wstyd Az chce się zapaść. Teraz sama nie umiem okazać uczuć moim corkom chociaż wiem ze to zle. Drażni mnie to że chcą buziaka na dobranoc. Nie lubię gdy siadają mi na kolanach. Nie umiem się przełamać. Mąż coś tam wie o dzieciństwie ale bardzo mało. Teraz widuję się z mamą ale jak jesteśmy same to jest krepyjaca cisza. Chyba domyśla się ze coś jest nie tak. Jeżeli jest cała rodzina wszystkiego jest ok.nie umiem jej powiedzieć nic miłego. Nigdy nie powiedziała ze mnie kocha. Wiem ze powinnam iść do psychologa. Ale boję się reakcji innych. E WYJDZIE TO.mąż nie wie że az tak to przeżywam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzieciństwo to powinien być najfajniejszy okres w zyciu dziecka,to "fundament" na przyszłe życie,niestety nie wszyscy ludzie "płodząc" dzieci potrafią je kochać... moja matka,nie powinna mieć dzieci,dziecko to dla niej balastcórka to-służąca,sprzątaczka,od "tego" się wymaga,a nie "kocha' to największa porażka życia,nie kochać swojego dziecka.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pamietam jak znalazlam laurke ktora zrobilam dla mamy, juz nie pamietam z jakiej okazji, chyba dnia matki, znalazlam ja w smieciach. Niby nic takiego a dokladnie pamietam ze bylo mi bardzo przykro ze mama ja wyrzucila. Pamietam tez ja ojciec mi wlal kijem po tylku na dworzu w towarzystwie innych sasiadow. Jak w soboty sie sprzatalo, stres z tym zwiazany, matka krzyczaca. I jeszcze obciachowe ubrania ktore dostalam z Ameryki, musialam nosic chociaz mi sie nie podobaly I wstyd mi bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najbardziej negatywne wydarzenia z mojego dzieciństwa (nie wszystko jest stricte wspomnieniem, część rzeczy miała miejsce tylko we wczesnym dzieciństwie i zasłyszałem to od matki, nie pamiętam osobiście): - psychiczna agresja po pijaku ojca i wujka (brata matki) wobec matki i babci, rzucanie talerzami, groźby wujka podpaleniem domu - znęcanie się po pijaku ojca nad psem - uciekanie z matką do domu jej znajomej - częste pobyty w szpitalu od niemowlaka do 7-go roku życia (ze względu na przewlekłą anemię) - pierwszy kontakt z grupą dzieci (pierwszy dzień w zerówce) - powtarzające się przez kilka lat dziwne koszmary senne, lęki, że wydarzenie z koszmaru zdarzy się w rzeczywistośc****araliże posenne - "uwięzienie we własnym umyśle", w koszmarach czasem pojawiała się świadomość śnienia, chciałem się obudzić, ale wrota do rzeczywistości były zamknięte - pewien bolesny zabieg w szpitalu - naśmiewanie się ze mnie w szkole

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dzieciństwo to wieczne awantury ze strony matki,alkoholizm ojca,bieda. Najgorzej wspominam to jak ojciec pobił matkę (taboretem) tak,ze leżała nieprzytomna na podłodze,a ja sprawdzałam czy oddycha przykładając ucho i lusterko do jej nosa(nauczyli mnie tego w przedszkolu).Później mówił mi,że jeżeli ona nie przestanie się kłócić kiedyś nie wytrzyma i ją zabije,a wtedy ja i moje rodzeństwo pójdziemy do domu dziecka,on do więzienia,a pies do schroniska... Miałam ok.5 lat Inna sytuacja-akcja policji w domu(bloku) jak musieli wyważyć uchylone drzwi balkonowe bo ojciec latał z siekierą i nożem po domu grożąc matce.Rozciął policjantowi kurtkę,więc potraktowali go gazem pieprzowym,którego drażniący zapach ciągle pamiętam. Po tej sytuacji długo go nie było w domu nie wiem gdzie był,ale przez kilka dni odbierałam telefon od jego szefa z pracy i za każdym razem próbowałam wymyślić wymówkę,dlaczego nie może być w pracy-wtedy nauczyłam się obsługiwać tel.komórkowy. Byłam w 3 klasie podstawówki. Dziś ojciec pije regularnie co tydzień w piątek lub sobotę,mówi ,że dla zdrowotności,staram się wieczorami wybywać z domu by nie widzieć tego i wracam jak zaśnie.Mam 16 lat,jeszcze trochę przede mną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
płaczę , płaczę czytając Was :-( i niech ktoś mi powie że świat jest piękny :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie to samo co u większości, ojciec alkoholik, bieda, nieczuła matka, piekło w domu, awantury do późnej nocy, uciekanie z domu przed furią pijanego ojca - w kapciach w deszczu, tułanie się po sąsiadach, rodzinie, libacje urządzane przez ojca w garażu z najgorszym menelstwem z osiedla. Permanenetny wstyd za rodzinę, bałam się zaprosić do domu koleżankę, a kiedyś jak jedna do mnie przyszła to śmiała się że mam tak brzydko w domu. Do szkoły chodziłam bez kanapek bo nie miał mi kto zrobić. Matka nie dbała o moją higienę, chodziłam brudna do szkoły, aż sama od siebie czułam smród, ale nie umiałam jej tego powiedzieć. Samotność, samotność, samotność. Poczucie że jestem zdana sama na siebie. Brak rozmów z mamą, brak kontaktu fizycznego, mama nigdy mnie nie przytuliła, nie pogłaskała, nie pochwaliła. Wieczne intwencje policji w domu, ojciec jak dostawał białej gorączki po pijaku to potrafił wyrzucać garnki przez okno. Bezustanny strach, smutek, poczucie beznadziei, wyizolowanie, litry wylanych łez, zazdrość że inne dzieci mają takie fajne życie. Smutne dzieciństwo. Płaczę jak czytam Wasze opowieści, bo przypomina mi się co sama przeżyłam jako dziecko. Tulę Wasz wszystkie dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dużo tego naprawdę, ale najgorsze było to: miałam 12 lat, rodzice budowali dom, pojechałam z ojcem sprawdzić O.C., niedawno były kładzione parkiety. Z jednego grzejnika zaczęła lać się woda, ojciec kazał przynieść mi coś do wytarcia. Przyniosłam małą ścierkę. Najpierw powiedział "ty p********y debilu" potem złapał mnie za włosy i rzucił na podłogę. I kopał. Bolało tak, że nie utrzymałam moczu. Mnóstwo było takich sytuacji, które bolą, ale to zdecydowanie najgorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże..... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
brak słów,ludzie to jednak potwory :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie byłam bita,ani nie miałam rodziców alkoholików.... Mój ojciec zmarł gdy miałam 9 lat.miałam dwie siostry 11 i 4 lata. Mama pracowała a wszystkie obowiązki spadły na mnie.... Rano musialam wczesniej wstać, dać młodszej mleko i zaprowadzić ok.300m do opiekunki. Po szkole odbieralam ją i z kluczem na szyji szlismy do domu.Musialam robić obiad...zupa lub jakis mielony. Zimą musiałam iść robić ogień w piecu.Niby nic takiego, ale zawsze tylko ja musialam to wszystko robić. Moja starsza siostra miała w d***e wszystko, powiedziała, że nie zrobi i tyle... a ja musiałam.Nawet po obiedzie zawsze ja musialam myć naczynia. Podobnie było z ocenami w szkole.ja zawsze uczylam się wzorowo, świadectwo zawsze z paskiem. Moja siostra była trójkowa...gdy udało jej się zdobyć 5 mama chwaliła ją pod niebiosy i zawsze dawała jej za to jakąś kasę. A ja nigdy nie dostałam nic za oceny. Komuś może się to wydawać mało istotne, ale ja do dziś mam uraz. Teraz zresztą jest podobnie,wszystkie jesteśmy dorosłe mamy swoje rodziny.Jednak możemy wszystkie trzy zrobić tak samo a to ja muszę wysluchiwac kazań... "AAA bo Ania taka juz jest.ale tobie to nie wypada" Jest mi przykro!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Upokarzanie i wysmiewanie przy innych dzieciach! Kurde mimo,że mam 27 lat i własną rodzinę to do dziś pamiętam jak byliśmy na dworze i razem z innymi dziećmi hustalismy sie po kolei. Ja zawsze byłam przy kości.gdy przyszła kolej na mnie to mama z szyderczym usmiechem powiedziała " jej nie wpuszczajcie,bo huśtawka się urwie" i wszyscy w brech ... Pamiętam jakby to było wczoraj! Do tego niejednokrotnie dostawalam klapsy przy innych. Na moje dzieci nigdy nie krzycze,nie wyśmiewam przy innych...jedynie spokojnie zwracam uwagę jeśli cos źle zrobią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy ktoś z was czytał książkę Halszki Opfer kato-tato ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Upokorzenie przez proboszcza. Nie chciał mnie dopuścić do komuni sw bo nie znałam odp na jedno glupie pyt. Nikt w życiu na mnie tak nie nakrzyczał jak on ,przy całej mojej klasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam raczej szczęśliwe dzieciństwo poza jedną rzeczą. To działo się regularnie kiedy zaczęłam dojrzewać mniej więcej jak miałam 10 - 13 lat :( moj wujek (mąż siostry mojej matki) klepał mnie w tyłek. Często tam przebywałam, jak przechodził koło mnie a nikogo nie było wokoł to po prostu mnie ręką klepał w tyłek. nigdy nikomu o tym nie powiedziałam, bo się wstydziłam. Czy to było molestowanie? Poza tym nic mi nigdy nie zrobił, chociaż ogólnie nie lubiłam go i czułam się źle w jego towarzystwie. Kiedyś spałam u nich w domu i miałam schizę, ze przyjdzie do mnie w nocy. Nie przyszedł, ale w wieku 12 lat już pewnie rozumiałam, że to jest złe, tv oglądałam więc wiedziałam co to jest molestowanie i pewnie połączyłam fakty, że skoro dotykał mnie w pupę, to może przyjść :( Boże mam 25 lat i mówię, a raczej piszę o tym pierwszy raz w życiu i mam łzy w oczach. Myślę, ze to zostawiło trwały ślad w mojej psychice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie też był alkoholizm ojca. Matka nie potrafiła nam okazać uczuć, mnie i bratu. Odreagowywała wszystko na nas. Pamiętam noce w czasie ktorych nie spalam czuwając, czekając aż pijany ojciec włoży klucz do drzwi. Miał ciągi. Dwa tygodnie picia, tydzień trzeżwy. Pamiętam noc gdy wrócił pijany brat był już starszy i chciał go uspokoić. W konsekwencji się pobili, matka przybiegla do mnie uderzyła mnie w twarz i powiedziała że to wszystko moja wina. Zawsze mi powtarzała że jestem do niczego. Myślę że podświadomie uważała że przez to że wpadła ze mną zniszczylam jej życie. Dziś ja jestem w ciązy i bardzo się boję że nie będę kochającą matką. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie w domu nie było przemocy,przynajmniej tej fizycznej. Ojciec wyżywał się na nas za swoje niepowodzenia. Kiedyś wypomniał mi,że przez mój szpital( miałam i mam problemy zdrowotne) nie kupił nowych mebli.Gdyby oszczędzał na papierosach może nie miałby takiego problemu,lepiej zwalić na 13-letnie dziecko. :-( Pamiętam,że nazwał mnie osłem,gdy miałam problemy z nauką.Matka oczywiście milczała,albo jak jej się zwierzałam brała moją stronę a w rozmowach z ojcem i tak mu przytakiwała. Teraz mamy w miarę poprawny kontakt,ale takie rzeczy zawsze zostają w pamięci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co za głupota obwiniać dziecko, że jest na świecie. Przepraszam bardzo, przecież ono samo się nie stworzyło, tylko poczęli je rodzice. Niech mają pretensje do siebie, że nie potrafili korzystać z antykoncepcji. Biedne dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Typowa matka Polka jak to mówią.Bita,poniżana ,katowana przez męża alkoholika ale ona chce żeby rodzina była pełna żeby był tato.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość kix
Ale mi smutno :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poczucie samotności i tego, że dla nikogo nie jestem ważna. Rodzice mieli swój świat, swoje sprawy - brat i ja nie byliśmy przedmiotem ich większego zainteresowania. Zwłaszcza we wczesnym naszym dzieciństwie, tak 10 r. ż. Potem to sie troche zmieniło, ale 'trochę' za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matka jak juz zaczela pic to nie umiala skonczyc. Jej facet zawsze obwinial za to mnie i moja siostre (w domu siedzimy a upilnowac jej nie mozemy), a to on zawsze przynosil pierwsze piwa do domu, wcale nie byl lepszy. Pamietam ze jak matki nie bylo w domu potrafil nas wyrzucic od tak o z mieszkania a my male dziewczynki jechalysmy do babci na drugi koniec miasta. Pamietam alkoholowe libacje przez pol nocy, jak bil mame, nas. Wyzeiska byly na porzadku dziennym. Zawsze mnie sie bardziej obrywalo bo moja siostra bylo wedlug nich wspanialym poslusznym dzieckiem. Pamietam jak jednej nocy bylam z nim sam na sam. Jak mnie dotykal. Pamietam jak wchodzil kiedy kapalysmy sie z siostra a on wchodzil i mowil akurat ze chce porozmawiac i mamy kontynuowac bo wcale nie patrzy, on chce tylko porozmawiac. Pamietam ile razy nie bylysmy w szkole z powodu podbitego oka. Duzo wiecej tego jest. Za duzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecznie pijana matka. Znęcala sie nad moja siostra, a my zastraszeni przez nią nie próbowaliśmy jej pomoc. To mnie dręczy najbardziej. Dzisiaj siostra nie ma kontaktu ani z nami ani z matka. Od jutra ja z matka rowniez nie bede miała kontaktu. Dzisiaj zadzwoniła siostra i powiedziała mi ze matka sie nachlała z facetem mojej drugiej siostry i napuscila go na mojego brata, ktory ma dopiero 18 lat. Efektem tego jest rozwalona warga, chwilowa utrata przytomności, oraz wielki guz na głowie. Jak sobie pomyśle co tam sie działo w tym domu to mam drgawki. Nienawidzę tej suki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest tak przykre.... :( Nie wiem, jak można nisko upaść, żeby krzywdzić własne dzieci. Mniej czy bardziej świadomie... Ja już tu pisałam, ale moja matka do dziś ma problem ze sobą. jestem na końcówce drugiej ciąży i od początku wysłuchuję, że mam za mały brzuch, że urodzę pryszcza nie dziecko, że nie jestem prawdziwą kobietą bo będzie cc (ewidentne wskazania!), bo powinnam oddac jej wnusię bo z dwójką nie dam rady (przy porodzie I córki chciała mnie ściągnąć do siebie żeby po porodzie zabrać mi małą, wychować hahahahah a ja mam wracać do pracy,... Nie dalej jak 2 dni temu zadzwoniła (koniecznie chce się tu wepchac, najlepiej przed porodem jeszcze), rozmawiamy, a ona zaczyna mi p******ic, ze drugie bedzie GORSZE, bo ja tez bylam gORSZA od siostry itp. Nadarlam na nia ryj i od tamtej pory sie nie odzywam. Mysle, ze jest swiadoma, ze zalatwila sobie zakaz przyjazdu... Jestem dorosla juz, niby swiadoma jaka krzywde matka mi robila i robi (ojciec to AA, bez komenatrza co tu sie wyprawialo), ale ciagle to boli... A odciac sie na 100% nie umiem, bo "to moja matka"... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja historia jest podobna do wielu tutaj. Matka mnie urodzila jak miala 18 lat, pusta gowniara, zreszta podobna jest do dzis. Ojciec wolal pic z kumplami, wywalili go z roboty, bo nie przychodzil albo byl na kacu... Do tego idioci machneli kolejne dziecko. Byly awantury do poznej nocy, ale najobrzydliwsze co pamietam to jak kazali mi spac (dziecku miedzy 3 a 4 rokiem zycia) bo im sie seksow zachcialo. To bylo ohydne. Na szczescie niewiele im z tego wyszlo bo ojciec chyba byl wtedy fest pijany. Kiedys stary chleb odsmazala na patelni bo na nowy zlotowki nie miala matka. Pozniej sie rozwiedli wiec nas matka zabrala do babci. Tam bylo normalnie, moja babcia trzymala ja za gebe w ryzach i dobrze. Po paru latach poznala sobie nowego, na poczatku byl ok ale chyba dla picu, bo pozniej wieczne wyzwiska, ze sie do niczego nie nadaje, ze jestem *****ym leserem, a matka na to, ze za malo wp*****l dostawalysmy ja i siostra i jej mezus ma racje. Do tego wiecznie obarczali mnie obowiazkami nie do udzwigniecia dla dziecka - musialampilnowac niemowlaka (bo mimo braku kasy oczywiscie musiala te nogi znow rozlozyc p***a) robic obiad wysprzatac dom. Potrafil mi ojczym awanture zrobic bo jeden talerzyk byl w zlewie a ja sie uczylam i nie bylam nawet w kuchni przez godzine lub dwie i nie umylam. Do tego kiedys z moim dziadkiem mnie pobili, bo wychowawczyni sie nie podobalo, ze zafarbowalam wlosy (na jasniejszy odcien, roznica minimalna). Wyzywali mnie wtedy od glupich p**d i bili po glowie i ciagneli za te wlosy. Glowa pare dni mnie bolala a moja matka patrzyla i nic. Gdyby moja babcia byla to by w zyciu na taka patologie nie pozwolila... Do tego te wieczne glupie komentarze matki, ze jestem pierwsza lepsza, bo to po mnie widac :O bo bylam szczupla a mialam biust spory, to juz dla niej bylam puszczalska :O Tak to jest jak pustaki maja dzieci. Dzisiaj juz cala rodzina odwrocila sie od niej, maja jej dosc i jej glupoty. Sama teraz jest ze swoim mezusiem i teraz nad nia sie zneca, wyzywa ja od szmat, ostatnio sie zalila ze z lapami do niej skakal. Mnie to nie rusza, sama wybrala takiego debila niech ja po pysku leje, w zyciu jej nie pomoge, moja babcia i ciocia to samo powiedzialy. Ja mam dom, meza i dziecko, bez patologii, bez kredytow, zyjemy sobie dobrze, a nasza sytuacja finansowa ciagle idzie w gore :) odcielam sie od tego dziecinstwa i najchetniej wspominam czas, kiedy mieszkalam u babci. nigdy nie bede taka matka jaka ja mialam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×