Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość121

Panna z rozwodnikiem z dzieckiem. To się NIE może udać.

Polecane posty

Gość gość
Jakie wy glupie wszytkie. Dla kochajacych ojcow dziecko ZAWSZA ale to ZAWSZE bedzie wazniejsze od was. Nie rozumiecie tego bo nie macie same dzieci. Jestesci tylko poco zeby im sie mozg nie lansowal od nadamiru spermy i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byłam panną, jak poznałam mojego obecnego męża , a on właśnie rozwodnikiem z małym dzieckiem. Jesteśmy już 18 lat razem, 14 lat po slubie, dziecko juz dorosłe. Nigdy nawet przez chwilę nie żałowałam tego związku, mój mąż juz na początku znajomości uprzedził mnie, że jego dziecko jest dla niego wszystkim, że dorośli zawsze sobie w życiu poradzą, a dzieci są zdane na ich łaskę. Bardzo pokochałam jego córkę, spędzałam z dnią mnóstwo czasu i cieszyłam się , że mój mąż jest tak odpowiedzialnym i kochającym ojcem, gdyby taki nie był, pewnie dziś nie byłabym z nim. Mamy też wspólne dziecko, pomimo, że to przyrodnie rodzeństwo, uwielbiają ze sobą przebywać :-) Dziewczyny, faktycznie, po co wiążecie się z dzieciatymi rozwodnikami, a potem narzekacie, chciałybyście, żeby wcale nie dbał o dziecko, nie spędzał z nim czasu, nie fundował rozrywek ? W normalnej rodzinie też tak jest ,że najpierw licza sie potrzeby dziecka, a potem myśli sie o własnych . Postawcie sie w sytuacji tych matek i dzieci - chciałybyście ze swoim dzieckiem być w takiej sytuacji? Wasz były mąż i ojciec dziecka wcale nie interesowałby się nim, nie spotykał, nie płacił alimentów itd. to fakt, punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia :-) Wiążąc się z moim mężem od razu założyłam , że jego dziecko, to nasze wspólne dziecko i zawsze będzie w naszym życiu i trzeba o nią dbać tak jak o nasze wspólne, nawet teraz, gdy jest dorosła, wie, że zawsze może na nas liczyć, nigdy tego nie żałowałam wprost przeciwnie, mój mąż jest najwspanialszym człowiekiem , jakiego w życiu znałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakby szczerze pokochaly dziecko swojego partnera to by tu nie wypisywaly tych wszytkich bzdor. Niestety kobiety w takich zwiazkach najczescniej nienawidza tych dzieci i rywalizuja z nimi. Nie rozumieja ze dziecko dla kochajacego ojca zswsze bedzie ważniejsze niz jaks tam baba-to jest ich wlasna krew.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie masz pojęcia o czym piszesz, ponieważ nigdy nie byłeś w takiej sytuacji. Teoria a praktyka, bardzo się od siebie różnią. Ja tylko dlatego zdecydowałam się na wejście w taką relację, ponieważ wyszłam z założenia, że wszystko można poukładać, że dziecko to nie kłopot. Kluczową rolę odgrywa jednak podejście partnera i sposób, w jaki traktuje nową partnerkę. Nikt, kto nie był w takiej relacji, nie będzie potrafił zrozumieć emocji oraz uczuć, jakie generuje. Jeśli partner nie liczy się z potrzebami nowej partnerki, nie uzgadnia z nią nic, partnerka nie ma wpływu na kształtowanie wspólnego życia i na każdym kroku jest uświadamiana, że jej zdanie nie liczy się, taki związek nie ma szans na przetrwanie. Związek jest po to, aby partnerzy dbali o siebie nawzajem, dawali poczucie bezpieczeństwa. Mam koleżankę w podobnej relacji i u nich wszystko wygląda zupełnie inaczej. Jej mężczyzna uzgadnia z nią większość spraw, przy czym nie zaniedbuje dziecka z pierwszego małżeństwa. Wyglądają na szczęśliwych. Relacja z osobą po przejściach jest trudna i wymaga mądrości z obu stron, myślę, że przede wszystkim mądrośc***artnera, który powinien zadbać o to, aby nikt nie czul się mniej ważny. Nie jestem pustą lalą, nie jestem "płytka", jak sugerują tutaj niektórzy. Jestem normalną dziewczyną, która marzyła o rodzinie, miłości, wspólnym życiu, skończyłam studia, mam pracę. Mężczyzna, z którym byłam, nie potrafił pogodzić starego życia i nowego, co sam stwierdził po pewnym czasie, nie był gotowy, aby wprowadzić różnego rodzaju zmiany. Ode mnie wymagał całkowitego dostosowania się. Oprócz opieki nad córką, miał pracę, dodatkowo podjął się nowych wyzwań zawodowych w weekendy. Jak można budować relację, gdy rozkład zajęć wygląda tak, że ten mężczyzna pracował od poniedziałku do środy, w poniedziałki po pracy woził córkę na dodatkowe zajęcia, wracał wieczorem, w czwarte, piątek, sobotę cały dzień podporządkowywał córce, brał ją do siebie. Gdy wypadały tygodnie ( a było ich sporo), kiedy miał dodatkową pracę, brał córkę w środę po pracy, odwoził w czwartek, od piątku do niedzieli pracował po 8 godzin. Jak budować relację w takich warunkach? Pytanie czysto retoryczne, bo teraz wiem, że nie da się. Długo wytrzymywałam taki tryb życia, bo aż 1,5 roku. Myślę, ze inna wolna kobieta, już dawno powiedziałaby dość. Ja kochałam. I niczego oprócz wielkiego bólu teraz z tego nie mam. Wiadomo, że każdy podejmuje decyzje na własną odpowiedzialność. Ale ja odradzam. Uczciwie byłoby, żeby osoba po przejściach wiązała się z osobą po przejściach. Teraz z perspektywy czasu gdy oceniam mężczyznę, z którym byłam, myślę, ze postępował bardzo egoistycznie. W którejś z naszych rozmów sam przyznał, że nie chciałby wiązać się z kobietą z dzieckiem, bo jego córka musiałaby oprócz nowej kobiety zaakceptować jeszcze jakieś obce dziecko i byłoby to za skomplikowane. W przypływie szczerości mój mężczyzna twierdził również, że on się dziwi, że ja będąc wolną kobietą, zdecydowałam się na tego typu relację (stwierdzenia takie padały, gdy mężczyzna ten rozkochał już mnie w sobie). Na początku oczywiście twierdził, że marzy o rodzinie, o wspólnym mieszkaniu, że tak długo na mnie czekał itd. Gdy po półtora roku miałam dosyć życia oddzielnie i chcialam razem zamieszkać, to usłyszałam, że wszystko komplikuję, wprowadzam zamęt, że to wymaga czasu, że dziecko musiałoby przyzwyczaić się do takiej zmiany. A jeśli chodzi o wspólne dzieci, no to za kilka lat, gdy jego córka będzie bardziej na to gotowa. Pozostawię to bez komentarza. Tylko po co zwodzić, oszukiwać i ranić drugą osobą? To jest nie w porządku. Tak po ludzku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie masz pojęcia o czym piszesz, ponieważ nigdy nie byłeś w takiej sytuacji. Teoria a praktyka, bardzo się od siebie różnią. Ja tylko dlatego zdecydowałam się na wejście w taką relację, ponieważ wyszłam z założenia, że wszystko można poukładać, że dziecko to nie kłopot. Kluczową rolę odgrywa jednak podejście partnera i sposób, w jaki traktuje nową partnerkę. Nikt, kto nie był w takiej relacji, nie będzie potrafił zrozumieć emocji oraz uczuć, jakie generuje. Jeśli partner nie liczy się z potrzebami nowej partnerki, nie uzgadnia z nią nic, partnerka nie ma wpływu na kształtowanie wspólnego życia i na każdym kroku jest uświadamiana, że jej zdanie nie liczy się, taki związek nie ma szans na przetrwanie. Związek jest po to, aby partnerzy dbali o siebie nawzajem, dawali poczucie bezpieczeństwa. Mam koleżankę w podobnej relacji i u nich wszystko wygląda zupełnie inaczej. Jej mężczyzna uzgadnia z nią większość spraw, przy czym nie zaniedbuje dziecka z pierwszego małżeństwa. Wyglądają na szczęśliwych. Relacja z osobą po przejściach jest trudna i wymaga mądrości z obu stron, myślę, że przede wszystkim mądrośc***artnera, który powinien zadbać o to, aby nikt nie czul się mniej ważny. Nie jestem pustą lalą, nie jestem "płytka", jak sugerują tutaj niektórzy. Jestem normalną dziewczyną, która marzyła o rodzinie, miłości, wspólnym życiu, skończyłam studia, mam pracę. Mężczyzna, z którym byłam, nie potrafił pogodzić starego życia i nowego, co sam stwierdził po pewnym czasie, nie był gotowy, aby wprowadzić różnego rodzaju zmiany. Ode mnie wymagał całkowitego dostosowania się. Oprócz opieki nad córką, miał pracę, dodatkowo podjął się nowych wyzwań zawodowych w weekendy. Jak można budować relację, gdy rozkład zajęć wygląda tak, że ten mężczyzna pracował od poniedziałku do środy, w poniedziałki po pracy woził córkę na dodatkowe zajęcia, wracał wieczorem, w czwarte, piątek, sobotę cały dzień podporządkowywał córce, brał ją do siebie. Gdy wypadały tygodnie ( a było ich sporo), kiedy miał dodatkową pracę, brał córkę w środę po pracy, odwoził w czwartek, od piątku do niedzieli pracował po 8 godzin. Jak budować relację w takich warunkach? Pytanie czysto retoryczne, bo teraz wiem, że nie da się. Długo wytrzymywałam taki tryb życia, bo aż 1,5 roku. Myślę, ze inna wolna kobieta, już dawno powiedziałaby dość. Ja kochałam. I niczego oprócz wielkiego bólu teraz z tego nie mam. Wiadomo, że każdy podejmuje decyzje na własną odpowiedzialność. Ale ja odradzam. Uczciwie byłoby, żeby osoba po przejściach wiązała się z osobą po przejściach. Teraz z perspektywy czasu gdy oceniam mężczyznę, z którym byłam, myślę, ze postępował bardzo egoistycznie. W którejś z naszych rozmów sam przyznał, że nie chciałby wiązać się z kobietą z dzieckiem, bo jego córka musiałaby oprócz nowej kobiety zaakceptować jeszcze jakieś obce dziecko i byłoby to za skomplikowane. W przypływie szczerości mój mężczyzna twierdził również, że on się dziwi, że ja będąc wolną kobietą, zdecydowałam się na tego typu relację (stwierdzenia takie padały, gdy mężczyzna ten rozkochał już mnie w sobie). Na początku oczywiście twierdził, że marzy o rodzinie, o wspólnym mieszkaniu, że tak długo na mnie czekał itd. Gdy po półtora roku miałam dosyć życia oddzielnie i chcialam razem zamieszkać, to usłyszałam, że wszystko komplikuję, wprowadzam zamęt, że to wymaga czasu, że dziecko musiałoby przyzwyczaić się do takiej zmiany. A jeśli chodzi o wspólne dzieci, no to za kilka lat, gdy jego córka będzie bardziej na to gotowa. Pozostawię to bez komentarza. Tylko po co zwodzić, oszukiwać i ranić drugą osobą? To jest nie w porządku. Tak po ludzku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczesliwa z rozwodnikiem
Absolutnie nie mogę się z Wami zgodzić! To może się udać, ale wymaga pracy obydwojga partnerów :) Ja mam 27 lat, partner ma 38 - kilka lat po rozwodzie, jak się poznaliśmy był już wolnym człowiekiem. Ma dwóch synów - 18 i 8 lat. Dzieci są dla niego bardzo ważne, ale nie oznacza to, że są najważniejsze! Staramy się tak układać Nasze życie, jego wizyty żeby nikt nie czuł się pokrzywdzony ani nikt nie musiał drugiej stronie udowadniać kto jest ważniejszy :) Mieszkamy niestety 300km od domu dzieciaków, więc max 2 weekendy w miesiącu spędzają ze sobą. Mój partner zawsze powtarza, że miłość do dzieci a miłość do kobiety to dwie różne miłości, nie ma co ich porównywać ani stawiać którąś na piedestale! Nie mamy problemów finansowych, płaci niemałe alimenty: 1500 zł na konto ex małżonki, czynsz+wszystkie rachunki za mieszkanie +wszystkie zajęcia dodatkowe chłopaków, korki, zawsze daje połowę do wyjazdów na wakacje, lub też zabieramy je ze sobą-wtedy pokrywa całość wyjazdu, książek itd.itp. no i extrasy :) Nie jest to dla mnie powodem do złości, sama od czasu do czasu szarpnę się na mały upominek dla chłopaków, ot drobiazg typu słodycze dla małego jak jedzie do nich :) Może to kwestia tego, że dobrze zarabiamy, mój parter jest w stanie zapewnić utrzymanie swoim dzieciom, a jednocześnie po połowie dorzucić się do Naszego wspólnego. Może ja jednak jakoś wyjątkowo trafiłam po prostu na cudownego mężczyznę, który zakochany jest po uszy w dzieciakach a jednocześnie ja wiem jak ważna jestem dla niego, jak mocno się szanujemy, uzgadniamy większość spraw razem, a od czasu do czasu bardzo lubię mieć wolny weekend :D czas tylko dla siebie :) No i wyjątkowo, rozwiedli się z klasą i tak do tej pory stosunki ex małżonków wyglądają, każde z nich ułożyło sobie życie, łączą ich dzieci i ich wspólne dobro :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Niedojrzałością i płytkością w myśleniu, jest każdy mężczyzna, który mówi że dziecko jest najważniejsze. Nie wiem co bym zrobiła, gdybym usłyszała takie słowa od swojego męża((którego jeszcze nie mam) reakcja na pewno nie należałaby do najprzyjemniejszych dla niego, a on sam straciłby w moich oczach dużo. Dobrze napisał ktoś wyżej, nie można jednakową miarą mierzyć miłości do kobiety/ mężczyzny w związku, a miłości rodzicielskiej. Jak dla mnie jest to zachowanie patologiczne. Znam taką rodzinę,w której to matka, na pępkowym wnuka, wykrzyczała do swojego syna przy gościach: masz dziecko i dziecko jest najważniejsze, nie koledzy nie picie. Mężczyzna 35 letni, słyszałam to z jej ust nie raz, więc co on zrobił, wyjechał dla dziecka do pracy na drugi koniec polski, bo dla dziecka musi zarabiać ( czy to złe? nie, ale słowa jakie słyszałam z jego ust kierowane do partnerki: dałaś mi syna, mam cie teraz w d*pie, możesz znikać. Znajomi rodziny pytali mnie czy też zauważyłam fioła na punkcie dzieci. Kolejny ich syn, po tym jak dowiedział się, że jest ojcem dziecka innej kobiety, w trakcie sprzeczki, wykrzyczał do partnerki z która był : ja przynajmniej mam dziecko,a ty nie. Patologiczne, złe wychowanie, w którym rodzice okazują miłość jedynie dzieciom, a partnerom już nie, by nie powiedzieć , ze popadają w skrajność i pokazują wrogość i brak poszanowania - tworzą właśnie takich mężczyzn, którzy szafują słowem : dziecko jest najważniejsze. Z takiej właśnie rodziny patologicznej się wywodzą. Nikt, wychowujący się w rodzinie, w której na jednym poziomie, obdarzony szacunkiem był partner i dzieci nie wypowie się w taki sposób. W moim odczuciu jest to zwyczajna antyspołeczność i nieumiejętność życia w związku, budowania zdrowej relacji. Która jak widać, jest możliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta co tam pieknie pisze o milosci ojca do dzieci ma te dzieci 300 km od siebie.Jakby miala na sąsiedniej ulicy tak by na pewno o relacjach ona-partner-jego dzieci nie pisała,zaręczam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczesliwa z rozwodnikiem
Po kolei :) Gościu z godziny 20:06 Nie masz racji, 2 weekendy w tygodniu są ich, albo on we wrocku, albo dzieciaki w Warszawie, starszy zresztą planuje tutaj studia. Fakt, i mój partner za nimi tęskni i one za nim! Ale dochodzą do tego wspólne święta, wakacje, dłuższe weekendy. Pisałabym dokładnie tak samo nawet jakby mieszkały w tym samym bloku co my. Bardzo lubię te dzieciaki, nie udajemy że jesteśmy jedną wielką "paczłorkową" rodziną! Po prostu się szanujemy i lubimy, lubimy również spędzać ze sobą czas, ale wynika to również z tego jak mój partner je wychował i nadal wychowuje, a ja nie udaję na siłę macochy, chociaż dzieciaki zawsze mogą i na mnie liczyć :) Brał rozwód z ich mamą, ale nie z nimi, wiedziałam to od początku :) Poza tym ja się bardzo cieszę, że on ma już dzieci, a to dlatego że ja nigdy nie planowałam mieć swoich. Gościu z godz. 19:45 Fundamentem rodziny jest małżeństwo/związek! ich wzajemna miłość, szacunek, akceptacja itd.itp. Niestety jakoś dziwnie ostatnio mogę zaobserwować, że mylnie uważa się dzieci za najważniejsze w rodzinie! Są one cudownym dopełnieniem miłości, ale to mąż/partner powinien być najważniejszy. Jak sama zaobserwowałaś patologii niestety nie brakuje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się, zdrowa relacja żona/ mąż to podwalina dobrego związku. I nie chodzi mi tylko o pay żyjące w małżeństwie, ale i o takie gdzie to mąż ma inną partnerkę. Z nią powinien budować życie i absolutnie nigdy nawet przez chwilę nie pomyśleć, czy powiedzieć dziecko jest najważniejsze. Ale do tego potrzeba dojrzałości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie stać Cię na człowieka wolnego, bez zobowiązań??????Wiedziałaś że partner ma dziecko i powinnaś się z tym liczyć,że dziecko jest najważniejsze.Szkoda że o tym nie wiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a mi sie udalo,kochalam go od "pierwszego wejrzenia",juz prawie 9 lat razem,jego dzieci sa juz dorosle a my mamy wspolne dziecko i jestem najszczesliwsza na swiecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to znaczy " nie stać na wolnego?". Twoim zdaniem człowiek po rozwodzie jest człowiekiem długiej kategorii? Niezbyt to mądre. Nie ważne, że pije, bije, zdradza, ważne że kawaler. Super tok myślenia. Gratuluję głupoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo kobieta używa zaledwie c.a. 2% swojego potencjału mózgowego. Jej życiem kierują hormony i jakaś piochtanina nastrojów. Więc wystarczy jej kupić kwiatka i podsunąć kotasa pod nos - i zaczyna działać :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Co to znaczy " nie stać na wolnego?". Twoim zdaniem człowiek po rozwodzie jest człowiekiem długiej kategorii? Niezbyt to mądre. Nie ważne, że pije, bije, zdradza, ważne że kawaler. Super tok myślenia. Gratuluję głupoty. xxx tu nie chodzi o rozwodnika tylko o to, że po rozwodzie jego dzieci nie chcą zniknąć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie chodzi o to, że dzieci nie chcą zniknąć. Chodzi o to, ze taki pan powinien umieć pogodzić dwa światy, kontakty z dziećmi i nowy związek. Należy czytać ze zrozumieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież godzi: dziecku cukierka, babie papierka. Sprawiedliwie jest!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Syn mojego męża mieszka z nami. Jego mama wiele lat temu go olała. Wychowujemy go razem od 8 lat- ma 10. Mamy tez wspólnego syna- 5 lat. Wszystko da się zrobić o ile obie strony tego chcą. Mąż jest świetnym facetem pracowity, spokojny, super ojciec. Po prostu pierwszy, krótki związek mu nie wyszedł. Wpadli, chciał stworzyć dziecku dom- nie wyszło. Aha i dla złośliwych - mamy ślub kościelny, bo zaraz się zacznie, że jestem kochanką a prawdziwa żona to ta kościelna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to masz szczęście, że ona wam to dziecko oddała a sama zniknęła ciekawe co by było gdyby twój facet musiał żyć, latać i płacić na dwa domy? - nie porównuj swojej sytuacji do sytuacji dziewczyn, gdzie dziecko faceta jest u matki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A teraz nie płaci? Alimentów młody nie dostaje bo mamuśka ma gdzieś a za dobrze zarabiamy na FA. Myślisz, że te śmieszne alimenty w kwocie 300 czy 500 złotych miesięcznie to więcej niż my dajemy? A i dzieckiem trzeba się zajmować i siłą rzeczy ja też to robię. Tak wygląda rodzina. Myślisz, że te panny plączące bo dziecko jest u nich co drugi weekend zgodziłyby się je wychowywać? Śmiem wątpić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale się z tamtą nie widuje i to jest najważniejsze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żyje bez slubu. Ale coś sie wypalilo chyba. Poznalam jakis czas temu Żonatego z dziecmi. Zakochal sie we mnie.Chce to skonczyć a ten swoje. Atakuje smsami .. pije alkohol i po pijanemu dziwnie sie zachowuje. Mysle o nim ale ogarnelo mnie przerażenie :

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 2015.06.12 Radzę wybrać się do psychologa,poważna sprawa :) Kto ci wpoił takie głupoty? psycholog? Jakaś c*****a terapia? Jestem facetem i od 2 lat nie jest z ex żoną ,ona jest dla mnie obca od taka zwykła kobiecina,dziecko jest moim dzieckiem i je kocham, a do niej nie czuję nic ,mogę tylko podziękować za dziecko,namęczyła się z lekka :) Relacji żadnych z nią nie utrzymuję,odbieram dziecko ,zaprowadzam i mówię co trzeba do tej pani :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Facet rozstając się z matką dziecka oraz dzieckiem ,powinien zakończyć tamten etap.Płacić alimenty zabierać w określone dni do siebie ,uczestniczyć tylko w ważnych uroczystościach typu komunia.Ale co najważniejsze musi skupić się na nowej rodzinie,mądry kochający facet nie interesuje się w taki sposób dawną rodziną,taki co lata ma nadzieję możliwe ,że na powrót i zapewne to on został porzucony.Konkretny zakochany w nowej kobiecie mężczyzna ,zajmuje się nowym związkiem i to powinien być jego priorytet.Znam dużo takich związków gdzie faceci nie przesadzają skupiają się na swojej kobiecie nie zaniedbując przy tym dziecka.A ex ? to tylko matka dziecka obca kobieta,rodziną będzie tylko dziecko jego krew :) Facet który lekceważy nową partnerkę nie był gotowy na rozstanie z dawnym życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Relacji żadnych z nią nie utrzymuję,odbieram dziecko ,zaprowadzam i mówię co trzeba do tej pani " Kiedyś skiełczałeś jak bury kundel, żeby ci szpary popuściła, a teraz: "ona jest dla mnie obca od taka zwykła kobiecina,..." Nawet nie potrafisz się przyznać, że nienawidzisz burą sukę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś zgadzam się. większych bredni nie słyszałam jak żyję, kobieta ma nierówno pod sufitem, albo wychowana w patologii pierniczy takie durnoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlatego singiel bez skazy nie zrozumie rodzica.....osoby z przeszloscia..... Ja juz wolny jestem od toksycznego zwiazku....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zzzŻniecierpliwiony
Problemem jest cudzołóstwo A nie wiek kobiety. Cudzołóstwo obojga stron. Problemem jest też pożycie małżonków....jak się oni do siebie odnoszą przez lata małżeństwa. Kobiety często tłumaczą fakt odejścia męża , że ona jest stara to on poszedł do młodszej. Nic bardziej mylnego. Jeżeli jest dobrą żoną to mąż od niej nie odejdzie i nawet mu nie zaświta ,żeby zrobić skok na bok. Nie ma seksu w głowie. Zmarszczki żony nie zrobią na nim wrażenia. W pewnym wieku już inaczej myśli , co innego ma na myśli. Tam gdzie jest miłość tam nie ma zdrady.Jak jest bałagan w małżeństwie to robić porządek ale zaczynając od siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znowu odstawiłeś leki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale facet musi tolerować panne z dzieckiem? Kochać jak swoje itd Jak zwykle kobiecy fałsz i zakłamanie.. W jedną wszystko ma działać tylko w jedną stronę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×