Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość GośkaPoznań

Plaga rozwodów

Polecane posty

Oczywiście, ona też wreszcie cię poznała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
42 minuty temu, samiec_mewy_srebrzystej napisał:
46 minut temu, Bimba napisał:

materializmu, cwaniactwa, wygodnictwa nie da się długo ukrywać. 

I tu się niesamowicie mylisz: czasami nastawienie do tych spraw zmienia się znacząco u kobiety po latach, nawet o 180 stopni. Coś, co jej na początku (nie tylko w pierwszych miesiącach, ale i w pierwszych latach) nie przeszkadzało, nagle zaczyna jej cholernie przeszkadzać, zwłaszcza gdy zestawia to np. ze znajomymi czy rodziną.

To nie było ukrywanie przez lata materializmu i cwaniactwa tylko po prostu spadły jej różowe okulary.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, samiec_mewy_srebrzystej napisał:

Albo inaczej: księżniczka złapała swojego jelenia i zakładała że on będzie zapieprzał, zrobi taką karierę jak jej się wydaje że powinien zrobić, a ona będzie żyła bogato i szczęśliwie. Jednak jeleniowi kariera nie idzie tak jak się wydawało, księżniczka czuje wściekłość i kompleksy względem tej części rodziny, której trzepanie kasy (mimo znacznie słabszego wykształcenia) idzie lepiej i dochodzi do wniosku, że bilans przestaje jej się zgadzać i póki jeszcze uroda zupełnie nie zwiędła, to trzeba złapać innego jelenia. I jakoś nagle "na dobre i na złe" przestaje dla niej obowiązywać. Bo chyba niektórzy zauważyli taki "szczególik", że 3 na 4 pozwy składają kobiety...

Też mam za soba kilka nieudanych związków, ale nie przenoszę tych doświadczeń na całą płeć. Jak z takim podejściem chcesz zbudować zdrowy związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, samiec_mewy_srebrzystej napisał:

I typowo po kobiecemu plączesz się w interpretacjach. Różowe okulary wskazywałyby na pozytywne intencje, które nie mają nic wspólnego z cwaniactwem i materializmem

Nie znam twojego związku więc skąd mam wiedzieć jak było i kto winien.

Wnioski wyciągam z tego co piszesz.

Przez twoje wypowiedzi przeziera nienawiść do wszystkich kobiet, więc masz chyba jakiś poważny problem.

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, samiec_mewy_srebrzystej napisał:

napisała kobieta regularnie kipiąca w swoich postach mizoandrią i zawsze obwiniająca facetów (dodatkowo jakoś cięta na facetów goniących za ładnymi; czyżby sama do najpiękniejszych nie należała? )😉

Wnioski wyciągasz... chyba z własnej głowy, bo czytałem już tutaj różne posty autorstwa kobiet, ale chyba u żadnej nie było tak zdecydowanego przypisywania całej winy facetom.

Dlatego Twój wniosek z ostatniego zdania jest bzdurą: gdybym myślał to co mi zarzucasz, to jednocześnie (na logikę) nie mógłbym mieć nadziei na znalezienie jakiejś normalnej, niewyrachowanej kobiety, której pierwszym działaniem nie będzie "wycena" mnie pod kątem posiadanej kasy i możliwości jej trzepania; a taką nadzieję jak najbardziej mam i zakładam, że znajdę ją jeszcze w tym roku.

To chyba raczej ty do najprztstojniejszych nie należysz skoro kobiety wchodziły z tobą w związki  tylko z powodów materialnych.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie czekam, szkoda czasu na te bzdury

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, samiec_mewy_srebrzystej napisał:

Stado egoistek i egoistów podchodzących do małżeństwa na zasadzie "nic na siłę", których nikt nie nauczył że małżeństwo to kompromis z obu stron, których nie miał kto nauczyć walki o związek gdy pojawiają się problemy...

Kompromis nie jest dobrym rozwiązaniem bo obydwie strony coś tracą... Żyjemy w czasach jednorazówek... Nic dziwnego, że ten model postępowania przeniósł się do związków... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, samiec_mewy_srebrzystej napisał:

To wtedy bardziej odpowiedzialnie jest się NIE hajtać...

Znasz zwrot "Co ludzie powiedzą?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, samiec_mewy_srebrzystej napisał:

Stado egoistek i egoistów podchodzących do małżeństwa na zasadzie "nic na siłę", których nikt nie nauczył że małżeństwo to kompromis z obu stron, których nie miał kto nauczyć walki o związek gdy pojawiają się problemy...

Sam kilka komentarzy wcześniej napisałeś mądrze, że ludzie po latach zmieniają się o 180 stopni.
Ty się zmieniasz i Ona też i to co pasowało przestaje pasować i zaczynają się kłótnie. Po co trwać męcząc się, kiedy można odejść??
Kiedyś ludzie żyli jednak o wiele krócej i szybciej zaczynali chorować, więc to małżeństwo też wyglądało inaczej, bo po czterdziestce trzeba było się sobą opiekować, masa ludzi umierała przed sześćdziesiątką. Kiedy wprowadzano emerytury w wieku 65 lat, to dożywało do niej 5-10% ludzi, a to było trochę ponad 100 lat temu.
Czasy bardzo szybko się zmieniają.
Ludzie po czterdziestce zaczynają nowy rozdział w życiu i często małżeństwa się wtedy kończą.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Jack445 napisał:

Sam kilka komentarzy wcześniej napisałeś mądrze, że ludzie po latach zmieniają się o 180 stopni.
Ty się zmieniasz i Ona też i to co pasowało przestaje pasować i zaczynają się kłótnie. Po co trwać męcząc się, kiedy można odejść??
Kiedyś ludzie żyli jednak o wiele krócej i szybciej zaczynali chorować, więc to małżeństwo też wyglądało inaczej, bo po czterdziestce trzeba było się sobą opiekować, masa ludzi umierała przed sześćdziesiątką. Kiedy wprowadzano emerytury w wieku 65 lat, to dożywało do niej 5-10% ludzi, a to było trochę ponad 100 lat temu.
Czasy bardzo szybko się zmieniają.
Ludzie po czterdziestce zaczynają nowy rozdział w życiu i często małżeństwa się wtedy kończą.

Uważaj bo zaczynasz pisać rzeczy trochę oderwane od rzeczywistości... Moi dziadkowie (3/4) żyli przeszło 80 lat... Przy 40 to byli w pełni sił życiowych i energii... Nie wspomnę o tych którzy po 40 zakładali swoje rodziny....

Edytowano przez Skb

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Skb napisał:

Uważaj bo zaczynasz pisać rzeczy trochę oderwane od rzeczywistości... Moi dziadkowie (3/4) żyli przeszło 80 lat... Przy 40 to byli w pełni sił życiowych i energii... Nie wspomnę o tych którzy po 40 zakładali swoje rodziny....

Moi dziadkowie też żyli ponad 80 lat, ale umierali w latach 1999-2015, czyli w czasie kiedy służba zdrowia już jakoś działała, a pradziadkowie umierali około sześćdziesiątki, nie pamiętam żadnego z nich, chociaż podobno widziałem jako dziecko, w latach 70-tych.
W czasach PRL było przecież trochę inaczej. Choćby to, że nie było telefonów i nie dało się tak łatwo wezwać pogotowia. To powodowało, że na zawały, wylewy i z powodu wypadków umierało bardzo wielu w miarę młodych ludzi. Rak, też był wyrokiem śmierci. Ile procent operacji było wtedy nieudanych. Mój sąsiad zmarł przez powikłania po operacji.

Moim zdaniem obecna ilość rozwodów jest związana z długością życia. Kiedyś pewnie było więcej wdów i wdowców, a teraz trzeba się rozwodzić. Ludzie nie mają sumienia zostawić współmałżonka, kiedy jest chory, więc takie małżeństwa trwają do śmierci, nawet teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, Jack445 napisał:

Moi dziadkowie też żyli ponad 80 lat, ale umierali w latach 1999-2015, czyli w czasie kiedy służba zdrowia już jakoś działała, a pradziadkowie umierali około sześćdziesiątki, nie pamiętam żadnego z nich, chociaż podobno widziałem jako dziecko, w latach 70-tych.
W czasach PRL było przecież trochę inaczej. Choćby to, że nie było telefonów i nie dało się tak łatwo wezwać pogotowia. To powodowało, że na zawały, wylewy i z powodu wypadków umierało bardzo wielu w miarę młodych ludzi. Rak, też był wyrokiem śmierci. Ile procent operacji było wtedy nieudanych. Mój sąsiad zmarł przez powikłania po operacji.

Moim zdaniem obecna ilość rozwodów jest związana z długością życia. Kiedyś pewnie było więcej wdów i wdowców, a teraz trzeba się rozwodzić. Ludzie nie mają sumienia zostawić współmałżonka, kiedy jest chory, więc takie małżeństwa trwają do śmierci, nawet teraz.

Zobacz w statystyki zobacz kto się rozwodzi... Ja jestem szczęśliwie rozwiedziony, a nie uważam się za staruszka... Rozumiem, że ludzie którzy maja 20 kilka i 30 kilka lat to też osoby nad grobem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, samiec_mewy_srebrzystej napisał:

Wybacz, ale zwrot "szczęśliwie rozwiedziony" wygląda jak oksymoron.

To nie jest oksymoron. To fakt. Cieszę się, że nie mam już żony... Doprecyzowując - tej żony. W tej chwili zaczynam odzyskiwać kontrolę nad swoim życiem w podstawowych kwestiach. 2,5 roku samego rozwodu jest chyba wystarczającym wyznacznikiem sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, samiec_mewy_srebrzystej napisał:

Współczuję. 2,5 roku rozwodu świadczy o szarpaninie o podział majątku, ale nie będę Cię o nic pytać: to Twoja sprawa, mnie nic do tego 🙂

Nigdzie nie mówiłem o podziale majątku.... To była szarpanina głównie o kontakt z dzieckiem!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, samiec_mewy_srebrzystej napisał:

Aha... w każdym razie szarpanina jest zawsze wtedy gdy jest coś do podziału; w tym wypadku kością niezgody był kontakt z dzieckiem, co bywa jeszcze cięższe niż wyrywanie majątku. Ja miałem w tej kwestii szczęście: po początkowych bokach mam równe prawa do decydowania we wszystkich kwestiach i kontakt kiedy córka tylko zechce.

Niestety ja mam kontakt, który ustalił Sąd. Córka nie ma nic do powiedzenia, bo nawet minuty nie może zostać u mnie dłużej. I ja i dziecko żyjemy według zegarka i postanowienia Sądu. Szarpanina o majątek jest przed nami... a z Sądu nie wyjdziemy jeszcze przez 12 lat... nawet nie wiesz jakie masz wielkie szczęście, że ożeniłeś się z tak ugodową kobietą. Bardzo, bardzo Ci zazdroszczę... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Skb napisał:

Szarpanina o majątek jest przed nami...

A o jaki majątek chcesz się szarpać 12 lat, skoro mieszkałeś w domu teściowej a z żoną żadnej nieruchomości nie kupiliście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Skb napisał:

Zobacz w statystyki zobacz kto się rozwodzi... Ja jestem szczęśliwie rozwiedziony, a nie uważam się za staruszka... Rozumiem, że ludzie którzy maja 20 kilka i 30 kilka lat to też osoby nad grobem?

Charakter człowieka nie zmienia się w 2-3 lata po ślubie. Może raczej człowiek trzyma jakoś pion, a po tym czasie znów zaczyna być sobą i wtedy takie młode małżeństwa się rozpadają.
Ja się rozwodziłem mając 46 lat, po ponad 20 latach małżeństwa i o tym piszę z własnego doświadczenia. To jest kluczowy moment, bo dzieci już dorosłe i okazuje się, że z żoną masz całkiem inny pomysł na dalsze życie.
Czekałem z tym rozwodem trochę za długo. Mógł być z 4-5 lat wcześniej, ale człowiek zawsze liczy, że będzie dobrze.

Jak będziesz po czterdziestce, to się dowiesz, że nie jesteś już taki młody i coś zaczyna pobolewać i co jakiś czas trzeba iść do lekarza, a znajomi trochę po pięćdziesiątce, to już żyją głównie wizytami u lekarzy, kolejkami. Oni się kłócą, ale już się nie rozwiodą, bo ten moment na rozwód moim zdaniem minął.
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Bimba napisał:

A o jaki majątek chcesz się szarpać 12 lat, skoro mieszkałeś w domu teściowej a z żoną żadnej nieruchomości nie kupiliście?

Zawsze znajdzie się parę złotych które chcę odzyskać. Przez ten czas włożyłem tam sporo czasu i pieniędzy... Zostało tam też sporo moich rzeczy. Zatem to Sąd zdecyduje czy mi się coś należy czy nie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Jack445 napisał:

Charakter człowieka nie zmienia się w 2-3 lata po ślubie. Może raczej człowiek trzyma jakoś pion, a po tym czasie znów zaczyna być sobą i wtedy takie młode małżeństwa się rozpadają.
Ja się rozwodziłem mając 46 lat, po ponad 20 latach małżeństwa i o tym piszę z własnego doświadczenia. To jest kluczowy moment, bo dzieci już dorosłe i okazuje się, że z żoną masz całkiem inny pomysł na dalsze życie.
Czekałem z tym rozwodem trochę za długo. Mógł być z 4-5 lat wcześniej, ale człowiek zawsze liczy, że będzie dobrze.

Jak będziesz po czterdziestce, to się dowiesz, że nie jesteś już taki młody i coś zaczyna pobolewać i co jakiś czas trzeba iść do lekarza, a znajomi trochę po pięćdziesiątce, to już żyją głównie wizytami u lekarzy, kolejkami. Oni się kłócą, ale już się nie rozwiodą, bo ten moment na rozwód moim zdaniem minął.
 

Kilka znajomych małżeństw nie wytrzymało ze sobą nawet roku po ślubie. Po czterdziestce to jestem już od dawna. Zatem rozwodziliśmy się w podobnym wieku z tym, że mój staż małżeński był znacznie krótszy a dziecko malutkie. Niestety też czekałem zbyt długo, licząc na to, że będzie lepiej... a było coraz gorzej. 

Zdrowie mam zrujnowane... Ale co to ma do rzeczy, funkcjonuje tu i teraz... 

Mój plan na życie jest bardzo prosty, a realizuję go konsekwentnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Skb napisał:
12 godzin temu, Bimba napisał:

A o jaki majątek chcesz się szarpać 12 lat, skoro mieszkałeś w domu teściowej a z żoną żadnej nieruchomości nie kupiliście?

Zawsze znajdzie się parę złotych które chcę odzyskać. Przez ten czas włożyłem tam sporo czasu i pieniędzy... Zostało tam też sporo moich rzeczy. Zatem to Sąd zdecyduje czy mi się coś należy czy nie. 

A masz faktury na to że z twoich pieniędzy robiłeś remont domu teściowej? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, Bimba napisał:

A masz faktury na to że z twoich pieniędzy robiłeś remont domu teściowej? 

A świadkowie wystarczą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
44 minuty temu, Bimba napisał:

A masz faktury na to że z twoich pieniędzy robiłeś remont domu teściowej? 

A tak na marginesie., żeniąc się byłem przekonany, że małżeństwo to związek dwojga osób współpracujących i działających dla wspólnego dobra, naprawdę nie wiedziałem, że każdy wydatek, każdą czynność, każde kiwnięcie palcem należy kwitować w dodatku w trzech egzemplarzach umieszczonych w różnych skrytkach, tak by pozostała jakakolwiek kopia na wypadek natychmiastowej eksmisji na bruk przez szanowną żon... Teraz już takową wiedzę posiadam, ale mało prawdopodobne, że użyję jej w praktyce ponieważ w moich oczach instytucja małżeństwa to kpina, umożliwiająca wykorzystywanie jednej strony przez drugą... 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, Skb napisał:
1 godzinę temu, Bimba napisał:

A masz faktury na to że z twoich pieniędzy robiłeś remont domu teściowej? 

A tak na marginesie., żeniąc się byłem przekonany, że małżeństwo to związek dwojga osób współpracujących i działających dla wspólnego dobra, naprawdę nie wiedziałem, że każdy wydatek, każdą czynność, każde kiwnięcie palcem należy kwitować w dodatku w trzech egzemplarzach umieszczonych w różnych skrytkach, tak by pozostała jakakolwiek kopia na wypadek natychmiastowej eksmisji na bruk przez szanowną żon... Teraz już takową wiedzę posiadam, ale mało prawdopodobne, że użyję jej w praktyce ponieważ w moich oczach instytucja małżeństwa to kpina, umożliwiająca wykorzystywanie jednej strony przez drugą... 

Czyli nie masz...

Nie sądzę żeby ta batalia sądowa trwała 12 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Bimba napisał:

Czyli nie masz...

Nie sądzę żeby ta batalia sądowa trwała 12 lat.

To co miałem zostało w domu ex...

Batalia będzie trwała do pełnoletności dziecka... czyli niecałe dwanaście lat... 

Pieniądze są mi potrzebne, ale jednocześnie jest to rzecz znacznie mniejszej wagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A co zostawiłeś w domu ex?

Nie chce ci oddać kurtki czy butów?

A może kubków do kawy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A tak na marginesie - podział majątku przez sąd nie trwa do skończenia osiemnastu lat przez dziecko, nie ma z dzieckiem nic wspólnego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.03.2021 o 12:51, Bimba napisał:

A tak na marginesie - podział majątku przez sąd nie trwa do skończenia osiemnastu lat przez dziecko, nie ma z dzieckiem nic wspólnego. 

W którym miejscu napisałem, że podział majątku będzie trwał 12 lat? Napisałem, że nie wyjdziemy z Sądu do czasu pełnoletności dziecka.. A to są chyba dwie różne kwestie. 

Nie wiem jakie masz traumatyczne przeżycia za sobą... ale w to nie wnikam. Pewnie będzie Ci ciężko w to uwierzyć, ale przez całe życie pracowałem, co więcej zarabiałem, wyda Ci się to niemożliwe, ale nawet odkładałem pieniądze. Teraz pewnie rzecz kosmiczna... kupowałem różne niezbędne rzeczy i sprzęty.... Co mogę Ci powiedzieć... Jest mi przykro, że Twoi faceci potrafili kupić jedynie kurtkę, buty i kubki do kawy... bo oceniasz mnie ich miarą... Ale jeżeli to Ci poprawi humor... to tak chcę odzyskać swoje buty, swoją kurtkę i swoje kubki... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Bimba napisał:

Nie zapomnij o łyżeczkach!

Będę o nich pamiętał. A jak o nich zapomnę, to czy mi znów przypomnisz? Dzięki Tobie zrozumiałem logikę postępowania facetów, którzy pracowali a żona w tym czasie zajmowała się domem i dziećmi... Przecież jej się też nic nie należy, bo tylko w domu siedziała...  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zamiast o łyżeczkach powinnam ci przypomnieć że leków dzisiaj nie wziąłeś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×