Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość GośkaPoznań

Plaga rozwodów

Polecane posty

Dnia 23.03.2021 o 21:37, Bimba napisał:

Zamiast o łyżeczkach powinnam ci przypomnieć że leków dzisiaj nie wziąłeś.

Dzień dobry Bimbo.

Niestety masz rację, dzisiaj nie wziąłem leków. Zresztą już dawno mi się skończyły, niestety kardiolog odwołał wizytę z racji pandemii. Nawet nie wiesz jak jest mi miło, że troszczysz się o moje zdrowie, a raczej życie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dużo z Was, bardzo mądrze tu pisze. 

Brak chęci do pracy nad związkiem. Ciągła pogoń za czymś nowym. 

Uwielbiam ostatnio modne sformułowanie "że się wypaliło". 

JPRDL, w doopie się przewraca i tyle. 

Oczywiście nie wliczam w to pokrzywionych, dewiacyjnych i patologicznych związków co jest oczywiste. 

Patrząc na moich rodziców, muszę napisać, że wiele jako dziecko widziałem. Ale oni przetrwali i wiem, że będą razem już do końca. Czyli można do cholery, tylko trzeba chcieć i coś od siebie dać, a nie tylko brać i szukać księcia z bajki, który istnieje, ale tylko w wyobraźni małych dziewczynek. 

Chyba rację mają, ci którzy piszą, że kiedyś pracowało się  nad problemami i je naprawiało, a dziś po prostu "wyrzucamy" drugą osobę do śmieci, niczym stary telefon i uciekamy, lub gonimy za nowym modelem i tymi jak to mówią "motylkami w brzuszkach". Cholera, problem tylko w tym, że po jakimś czasie, te motylki zdychają i nastaje proza życia. No i gdzie jest granica? Czy przy każdym większym problemie, stosowanie tego rodzaju rozwiązania jest rozsądne? Czy to będzie tak trwało w kóło, aż do 80-tki? Co chwila nowy partner? Co chwila pogoń za nowymi "motylkami".

Toż to przecież jakaś dziecinada jest, a nie budowanie trwałej relacji. 

Nie ważne, nie zjadłem wszystkich rozumów, ale wiem, że w przypadku złożonej relacji między kobietą, a mężczyzną, nie ma uniweralnego sposobu, który zadziała niczym schemat i rozwiąże pdoblem. 

To raczej zależy od tego, czy nadajemy się do trwałego związku, lub od tego, czy do niego dorośliśmy. 

Z drugiej strony, skoro taka kobieta lub mężyzna potrafią bez większego provlemy wyrzucić drugą osobę na śmietnik i szybciutko zakończyć związek, to nie wykluczone, że w kolejnej relacji, zrobią dokładnie to samo. Niestety, niektórzy, albo nie nadają się do związku, albo jeszcze do niego nie dorośli. Przykre jest tylko to, że takie osoby wracają na "rynek wtórny", i szukając tych cholernych motylków, narażają kolejne osoby na ten cały syf. Szkoda, że nie mają jakichś oznaczeń na czołach, niczym krowy na pastwisku, łatwiej wtedy toto, można by było ominąć, aby powtórnie nie wdepnąć w taki "skarb". 

Dziwne jest to, że z bliskimi osobami - znajomymi z którymi rozmawiałem, którzy rozstali się ze swoimi partnerami (zarówno kobiety jak i faceci), zdecydowana większość z nich, żałowała tych decyzji. Więcej, te osoby, nawet po czasie nie są do końca szczęśliwe. Ciekawe, czy kiedykolwiek będą? A może przegrali miłość swego życia i statystycznie ciężko im będzie poznać kogoś, kto da im taki piękny dar, który sami wyrzucili do śmieci?

Któż to wie? Życie pisze różne scenariusze. Pozostaje życzyć im wszystkiego dobrego. 

I czasem tak właśnie jest, że tam gdzie przyczyny były błache, nie było przewinień "ciężkiego kalibru", to się żałuje. W Internecie też huczy od wątków w stylu "zostawiłam/łem go/ją i żałuję" .

Ehhh... Dziwny jest ten świat...

  • Thanks 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

jak ja nie lubię takich sformułowań ... wyrzucić na śmietnik ... 

 

związek jest jak wszystko w życiu, czasem się psuje i nie ma co naprawiać, czasem brakuje już chęci i energii, czasem krzywdy jakiś doznaliśmy są zbyt wielkie, a czasem ludzie pod wpływem zmian, nie są w stanie już być razem... i co mają naprawiać, na siłę być ze sobą ...?? 

 

pewnie zgadzam się wiele rozwodów/rozstań wynika ze zbyt szybko podjętej decyzji, wiele z małżeństw dało by się uratować, jednak nie lubię takiego kategoryzowania ... że większość, ... 

 

a że na forach są wątki "zostawiłem i żałuję" to mnie nie dziwi, jak się ludzie rozstali i są szczęśliwi nie bujają się po forach a żyją nowym szczęśliwym życiem 

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

a tu to się zgadzam, tylko do samych sformułowań mam ale ... bo nacechowują wszystko negatywnie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viburnum

Kiedy się człowiek raz już zawiedzie to wiadomo, że jest przywiązanie do tej osoby ale potrzebny jest ten błysk w oku, chęć schronienia u kogoś ramionach. Kiedy brakuje poczucia bezpieczeństwa stajemy się dwiema krążącymi planetami, ale nie wokół siebie - wymijamy się. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dawniej sie nie przekreslalo tak latwo byc moze, kobiety rzadziej prwcowaly, nie mialy tyle praw co kiedys. Moja mama bedac i probujac z tata zniszczyla mi dziecinstwo. Tata pil. Zostala, przetrwali ale to przyzwyczajenie, brak finansowych srodkow. Bardzo chcialam zeby w  koncu zlozyla do sadu ten pozew, ktory tak pisala.

Ciagle klotnie, wyzywiska- do dzisiaj. Lepiej sie rozstac! Szkoda ze nie miala odwagii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viburnum

Tak, skądś to znam... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.05.2021 o 19:06, Rob_Hard_7777 napisał:

Dziwne jest to, że z bliskimi osobami - znajomymi z którymi rozmawiałem, którzy rozstali się ze swoimi partnerami (zarówno kobiety jak i faceci), zdecydowana większość z nich, żałowała tych decyzji. Więcej, te osoby, nawet po czasie nie są do końca szczęśliwe. Ciekawe, czy kiedykolwiek będą? A może przegrali miłość swego życia i statystycznie ciężko im będzie poznać kogoś, kto da im taki piękny dar, który sami wyrzucili do śmieci?

Któż to wie? Życie pisze różne scenariusze. Pozostaje życzyć im wszystkiego dobrego. 

I czasem tak właśnie jest, że tam gdzie przyczyny były błache, nie było przewinień "ciężkiego kalibru", to się żałuje. W Internecie też huczy od wątków w stylu "zostawiłam/łem go/ją i żałuję" .

Ludzie po czasie żałują, bo pamięta się te lepsze chwile, a o problemach się zapomina, tak samo miło ludzie wspominają PRL... a było bardzo źle, tylko my byliśmy młodsi.
Z boku nie widać problemów, a one często są.

Po rozstaniu można nie być szczęśliwym, ale nie ma się tych problemów, które były w związku.
Łatwiej żyć samemu, niż w nieudanym związku, pełnym nieporozumień, wzajemnych pretensji i często kłótni.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, robięjaklubię napisał:

Masz rację, że miłe chwile pamięta się a te złe się zacierają. Tylko nie ma ci żyć przeszłością. Skoro podjęliśmy taką decyzję, to powody były i trzeba o tym pamiętać. Powroty kończą się często źle i żal jest jeszcze większy.

 nie zgodzę sie z tym ,czasami sami zacieramy te chwile i kultywujemy dla włąsnej wygody i dla dobrej miny i nie tylko te złe ale i dobre.

.rzadko ktoś przyzna się do błędu (tylko dojrzały emocjonalnie osoby które wiedza co jest najważniejsze w życiu)

 moge dać dziesiatki czy setki przykładów na zmiane nastawienia do byłego partnera  ale co to da ,

czy ludzie się zmieniają ,raczej nie wierze w to może zaczynają patrzec inaczej na coś .

byłem nie dawno na weselu przyjaciela rozwiedzionego z pracy(wydawał córkę za mąż ) on nadal sam ona z nowym mężem

znałem ją ponad 20l ,powsponinaliśmy i rozmawialiśmy o zyciu

nowy facet to w moim mniemaniu nie wypał .

w rozmowie zwróciłem uwagę że pewne rzeczy nie tolerowała u byłego a u nowego jest inaczej ,tłumaczyła się że sie zmieniła i że kiedyś się myliła i takie tam bzdety ,zaśmiałem się i powiedziałem może w koncu dorosłaś i zmieniłaś koleżanki ,przyjaciółki ,prace i nikt teraz mózgu ci nie pierze nie wciska kitu  że coś żle masz w zwiazku

dla wyjaśnienia otaczała się zawsze kolezankami po przejsciach czy singielkach ,teraz w innym miejscu ma wiekszość par .

dziś wiekszość ludzi może i by sie dogadała ale za dużo pokus ,za duzo singli i patrzymy rozmawiamy z czasem zazdrościmy ,swobody ,wyjść ,imprez ,pełnej wolnosci . poprostu dorosłe dzieci ,jak wieczny student

zwiazek to obowiazki i kompromis nie da sie pogodzić tego otaczając sie singlami i słuchając ich wersji życia .

po czasie przychodzi otrzezwienie ale 2/3 nadal uporczywie powie że dobrze zrobiło bo wypaliło się (nawet ostro żałując bedzie uporczywie mówić że nie żałuje )to naukowo udowodnione ,

powody które doprowadziły nie raz do rozpadu (nie licząc patologii) po latach okaże się że  są głupie, błache ,dziecinne albo tak naprawdę sami niebedziemy potrafili powiedzieć co tak naprawdę to spowodowało,(tak bynajmiej ostatnio powiedziałą mi była po 11l od rozwodu ze dziś nie potrafi podac ani 1 prawdziwego sensownego powodu)

dużo osób wmawia sobie różne wersje tak długo az sami uwierzą nawet w kłamstwo które po latach bedzie tak prawdziwe ze będą przysiegać że to tak było.

psyche ludzka jest nie wyjaśniona do konca

 

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viburnum

Czasami kilka złych "chwil" zaciera nam mnóstwo dobrych rzeczy. Zależy od stopnia nasilenia naszego cierpienia. Chociaż nie powinno tak być. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, maxx-66 napisał:

powody które doprowadziły nie raz do rozpadu (nie licząc patologii) po latach okaże się że  są głupie, błache ,dziecinne albo tak naprawdę sami niebedziemy potrafili powiedzieć co tak naprawdę to spowodowało,(tak bynajmiej ostatnio powiedziałą mi była po 11l od rozwodu ze dziś nie potrafi podac ani 1 prawdziwego sensownego powodu)

dużo osób wmawia sobie różne wersje tak długo az sami uwierzą nawet w kłamstwo które po latach bedzie tak prawdziwe ze będą przysiegać że to tak było.

Tak. Powody są błahe, ale się kumulują i szala się przechyla i wszystko zaczyna przeszkadzać w partnerze.

Mogę napisać o tym jak było u mnie.
Niechęć żony do mnie spowodowała, coraz mniej seksu i tak przez kilka lat. Później nie czekasz się już na jej powrót z pracy z przyjemnością, ale obojętnie, albo nawet przestaje to być przyjemne, bo coraz częściej występują kłótnie.

Poznałem inną z którą świetnie się rozmawiało i pisało.
Robiłem takie testy, wysyłając obu ten sam artykuł i z żoną nie dało się porozmawiać. Drażniło ją to co czytam, co mnie interesuje, ciekawi. Nawet o podesłane piosenki miała pretensje, więc z małżeństwa został tylko majątek i seks, raz na 2 tygodnie. To trochę mało, bo mieszkaliśmy tak naprawdę obok siebie, a nie ze sobą. 
Niby powody błahe, a żona ma do mnie potężne pretensje, których wcześniej nie potrafiła wypowiedzieć, tylko mściła się o to, że nie spełniam oczekiwań, odmawiając seksu i zabijając tak nasze małżeństwo.
Wspominam te dobre chwile, ale pamiętam, że ostatnie kilka lat żyliśmy już tylko obok siebie. Samemu żyje się lepiej, o wiele spokojniej niż z żoną.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×