Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Uratowaliście komuś życie....

Polecane posty

Gość gość

Uratowaliście komuś kiedyś życie? Jak się z tym czuliście? Albo jakbyście się czuli? Tylko mówimy o takich sytuacjach że naprawdę uratowało się życie np. uchroniło się kogoś od samobójstwa albo robiło się sztuczne oddychanie komuś po wypadku ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja uratowalam zycie mojej szwagierce (juz bylej). nie chce mi sie opisywac, w kazdym razie reanimowano ja 40 min a lekarz powiedzial, ze gdyby karetka przyjechala 10 minut pozniej, byloby po niej. Przez lata o tym nie myslalam, dopiero teraz, gdy zobaczylam ten temat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy życie to nie wiem ale uratowalam dziecko przed pedofilem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani gość
Ja uratowałam życie koleżance ale ona z czasem zaczęła sie dla mnie robić chamska i wyniosła i wtedy zaczęłam tego żałować....może to brzmi podle ale naprawdę tego żałowałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ok napiszę. wychylałam się z okna mieszkam na 4 piętrze. Synek sąsiadki był sam na podwórku bawił się piłką obserwowałam go . Widziałam też faceta który łaził koło śmietników patrzyłam i jakoś mi to dziwne wyglądało. W końcu facet zagadał do małego i namawiał go żeby z nim poszedł za bloki grać. Zbieglam szybko na podwórko lecę za blok a ten facet do piwnicy dziecko ciągnie. Narobilam larma facet uciekł. Aby co z tego Kiedy sąsiedzi nawet mi nie podziękowali mało tego synek ich ciągle sam się włóczy nic ich to nie nauczyło :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak - chyba ptaku. Był taki mały i nie umiał latać tylko chodził, wypadł z gniazda i później dałem go blisko tego gniazda i matka go wyczuła i przyleciała do niego ale chyba nie dała rada go wciągnąć do gniazda. W sumie to nie uratowałem go tylko zmieniłem położenie miejsca w którym miał zdechnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze tu znajde dziewczyne co umie reanimowac nauczycie mnie poodaje mejla fatyga1976@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uratowałem żywot pewnej dziewczyny (przynajmniej tak twierdził chirurg, który zaraz "wziął ją na stół" :) ). Kilka lat później, ta dziewczyna (nie była moją kochanką) rozp_erdoliła moje życie i usiłowała mnie szantażować w celu "wyciśnięcia" większej ilości kasy (całkiem sporo ukradła wcześniej, gdy dałem jej pracę, o którą prosiła :( ). Dzisiaj czasami zdarza mi się żałować, że wtedy dotaszczyłem ją na rękach do tego szpitala, ale wiem, że gdybym mógł wrócić czas, to (niestety :( ) postąpiłbym tak samo :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kilka razy wyciągałam topiącego z wody ale sztucznego oddychania nigdy nie musiałam robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magsss
Mozna powiedziec ze niedawno uratowalam zycie mojej malej kuzynce, ktore ma tylko 1, 5 roku. Dziewczynka bawila sie z siostra u gory w swoim pokoju. Z racji tego ze w domu sa male dzieci i bardzo strome schody, zainstalowane zostaly bramki. Tego dnia poszlam na dol zapalic papierosa, wyjatkowo nie smakowal mi. Wyrzucilam ponad pol papierosa i postanowilam wrocic do swojego pokoju. Okazalo sie ze jej starsza siostra zostawila otwarta bramke. Gdybym nie wyrzucila tego papierosa i pojawila sie 2 sek pozniej zapewne mala by sie zabila. Zdazylam ja zlapac w locie. Pamietam ze przez kilka dni na samo wspomnienie lataly mi rece. Az strach pomyslec co by bylo gdyby....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na chwilę obecną, przypominam sobie tylko sytuację sprzed dwóch lat. Czekałam na autobus do mojej rodzinnej miejscowości. Po dworcu, chwiejnym krokiem, przemieszczał się pewien mężczyzna. Wymiotował. Próbował zaczepić kilku ludzi, ale wszyscy go ignorowali, twierdząc, że to jakiś pijaczek. Spytałam, czy wszystko ok. Nawet nie mógł mówić. Pokiwał głową, że nie. Niewiele myśląc, zadzwoniłam po pogotowie. Okazało się, że facet miał zawał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Biłem kobietę i w pewnej chwili stwierdziłem że już jej wystarczy. Tym samym uratowałem jej życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewczyny moze byscie mnie nauzyly sztuczne oddychanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja kiedyś z koleżanką zagadywałyśmy samobójcę z przejazdem kolejowym tak długo i głośno, aż pojawiła się straż ochrony kolei która nas zobaczyła i się zatrzymała. Ściągnęli go stamtąd trochę jak w filmie, podstępem, udawali że zapalają mu papierosa i wtedy z ukrycia wyskoczył jeszcze jeden i go ściągnął. Okazało się, że to chłopak z domu dziecka. Nie wiem, czy mu to na dobre wyszło, mam taką nadzieję - że życie mu się poukładało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* na moście z przejazdem kolejowym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uratowana
Nie wiem czy komuś uratowałam tym życie, ale kiedyś szłyśmy z mamą ulicą, było ciemno to była zima, nikogo na ulicy praktycznie. Przechodziłyśmy dość patologiczną dzielnicą, ale nie miałyśmy innego wyjścia. W pewnym momencie usłyszałam krzyk i płacz kobiety, zapytałam mamy czy coś słyszy, ona powiedziała, że tak i zaczęłyśmy biec w miejsce, z którego dochodził krzyk. W bramie stał wielki koksu, a w ''korytarzu(?)'' tej bramy widziałam jak jakiś facet ciągnie dziewczynę, wyglądało trochę, jakby zaraz miał ją zgwałcić. Mama zaczęła krzyczeć, żeby ją zostawił, ja wyciąnełam telefon, żeby zadzwonić na policję, ale podszedł do mnie ten koksu z tekstem, że mam zostawić ten telefon. Potem zaczął gadać, żeby się nie przejmować, ''bo oni tak zawsze''. Powiedziałam mamie, żeby dała spokój i poszłyśmy. Oczywiście to był podstęp bo poszłyśmy do szkoły językowej, która była obok i poprosiłyśmy recepcjonistkę, żeby zadzwoniła na policje. Nie wiem co się działo z tą dziewczyną tak na prawdę.... Mi uratowano natomiast życie dwa razy. Raz , jak byłam bardzo malutka i siedziałam w kojcu takim ze sztachetkami, to mój brat nie mam pojęcia jak, ale przewrócił ten kojec, a mi weszła głowa między te szczebelki i się dusiłam. Brat nie chciał wpuścić do pokoju mamy, która usłyszała płacz. Po prostu się wystraszył i próbował sam mnie ratować, ale w końcu wpuścił mame i ona mnie jakoś wyjęła ( z opowiadania mamy). Sytuację którą sama pamiętam, to jak byłam z rodzicami i bratem nad morzem, też za dzieciaka. Poszłam się bawić z koleżankami nad urwisko jakieś i w końcu stało się tak, że znalazłyśmy się wisząc na korzeniu drzewa nad tym urwiskiem. Był to wynik zakładu, kto zdoła się podciągnąć na tym korzeniu -.- Wisiałyśmy tak, koleżanka trzymała się tego korzenia, ja jej stopy. Scena jak z filmu, darłyśmy ryja na maksa, kolega który był z nami spierdolił . Myślałyśmy wówczas, że pobiegł po pomoc, ale jak się później okazało nie miał nic wspólnego z naszym późniejszym odnalezieniem nas przez mojego brata, który nas wyciągnął (ten sam brat, który wcześniej by mnie udusił :P). Ponoć szukał nas gdzie się bawimy i usłyszał krzyki. Ogólnie to do tej pory się zastanawiam skąd ta dziewczyna miała tyle siły, żeby nas na tym korzeniu utrzymać przez tyle czasu. Dodam, że gdybyśmy wtedy spadły na pewno byśmy nie przeżyły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćula
człowiekowi nie ,ale znalazłam kiedyś potrąconego psa na poboczu, jezdziło tam dużo aut i nie sposób było nie zauważyć ,a ludzie mijali jak przeszkode ,to był straszny widok ,pierwsze dwie doby były decydujące ,zawiozłam go na dyżur do krakowa ,odwiedzałam popłaciłam wszystko ,znalazłam mu ciepły dom . Człowiekowi też bym pomogła oczywiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GoŚŚŚka
Ja nie uratowałam, ale mi ktoś uratował. Miałam 10 lat i byłam nad zalewem z koleżankami, to był koniec lata było zimno i nikogo tam nie było oprócz pewnego chłopaka, który się już ubierał do domu. Biegłam przy krawędzi zbiornika zagapiłam się i wpadłam do wody, nie umiałam pływać. Byłam w bluzie i w spodniach, pamiętam jak się zanurzałam i wynurzałam. Widziałam rurę biegnącą przy ściance zbiornika (to była taki basen połączony z zalewem) próbowałam ją chwycić ale nie mogłam dosięgnąć. Zaczęłam myśleć, że to już koniec, że tak właśnie umrę już się z tym pogodziłam i przestawałam się szamotać. Zanurzyłam się kolejny raz i wtedy poczułam jak ktoś chwyta moją rękę i mnie wyciąga. Zapytał czy nic mi nie jest i czy wezwać karetkę, potrząsnęłam głową, że nie i zaczęłam się śmiać. Koleżanki wróciły, one nawet nie zauważyły, że ja wpadłam bo szłam za nimi. One myślały, że to ktoś się kąpie. Gdyby nie było tego chłopaka to bym tutaj teraz nie pisała. Dokładnie pamiętam jak byłam ubrana jakie miałam spodnie i jaką bluzę wszyściutko jakby to było wczoraj. Pamiętam, że dopiero gdy wracałam do domu to się popłakałam bo dotarło do mnie co się stało i co się mogło stać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GoŚŚŚka
Dodam tylko, że nie wiem kim był ten chłopak nie pamiętam jego twarzy, nawet mu nie podziękowałam a dzisiaj nie wiem po prostu kim on był. Nie wiem nawet czy był z mojej miejscowości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może nie do końca mogę sobie to przypisać jako zasługe ale miałem udział. Rok temu pewna starsza kobieta przełaziła przez tory w niedozwlonym miejscu z tylu z zakrętu wyjechał tramwaj. Gwizdal ale ona go nie widziała więc nie widziała że to do niej. Spojrzałem i krzyknąłem do niej UWAGA! i s**********a szybko z torów a nie wiele brakowało ciut ciut.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To co z tego. Stary ale jary.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja z 23:40. Dodam że nie usłyszałem nawet słowa 'dziękuję' z ust tej baby jakaś nowobogacka. A mogłaby już nie żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może była zbyt przestraszona żeby pomyśleć o podziękowaniu. Mnie tak przed tramwajem/samochodem już kilku znajomych "uratowało", kiedyś mnie coś w końcu przejedzie, bo czasem jak się zapomnę to nie patrzę, gdzie idę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
uratowalam zycie malemu chlopcu ktory sie dusil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzieki ze umialam Heimlich metode,wszyscy byli w szoku a chlopiec juz sie robil lila i gdyby nie ja to by sie dziecko udusilo.minelo juz 15 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
vikernes 2014.09.16

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×