Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hh29

starania i ciaza po poronieniu, zapraszam nowe kobietki :)

Polecane posty

Gość ewag
Hej :) nefer- powodzenia zycze :) mam nadzieje ze za miesiac sie pochwalisz 2 kreskami co tam u innych dfziewczyn?? u mnie chwiliowo nic ciekawego- poswiateczna @sie wlasnie skonczyla, teoretycznie mozna dzialac ale nie wiem co I jak to bedzie- bo maz rzucil pomysla na mega wypasiona wycieczke/ Kanada/ USA- ja urlop mam zaplanowany na sierpien wiec ciut ciaza nie po drodze :) z innych rzeczy- wymienilismy auto/ I m mi kupil srebrnego passata (cudo wozek) a teraz zamowilam meble do pokoju Briana bo nagle ze swojego lozka wyrosl I spi na tymczasowce I zaczynam planowac remont lazioenki- a to juz sie robi wiekszy wydatek- bo chce miec wane z jaccuzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mucha, co Ty mowisz??? Serio w sam środek owulacji dziewczynkę zrobiliście??? My tak wlasnie stworzyliśmy Alexa! Ponoć dziewczynkę to trzeba 2-3 dni przed owulacja. ;) Ewag, sama mam moja "pciółkę", srebrnego passata i jestem megazadowolona :))) Jesli jestes na tyle młoda, ze możesz poczekać z ciaza, to zwiedzaj, a z ciaza ciut zaczekaj :) ja takiego wyboru nie mam ;) Dziewczyny, dzis wyciągam nuva ring. Trzymajcie kciuki. Za jakieś 2 tyg działamy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Basiaaa, jak tam? Dostałaś ten okres czy jednak jest ciaza? Mietowka, odezwij sie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewag
39 to czy ja wiem? Teoretycznie ostatni dzwonek Ale dochodzę do wniosku ze te starania na sile nic nie dają i pora trochę spasować -a maluch sie pojawi kiedy będzie sam chciał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odwazylam sie w koncu. Bylam w pracy. 4 godziny byłam dzis. Jutro pójdę sobie na 3 i ten tydzien z głowy. Mam jeszcze 80% zwolnienia. Przegadalam całe 4 godzinki z moja zastępczynią i było bardzo fajnie. Aczkolwiek moj mozg nie pracuje jeszcze jak trzeba. Zawieszalam sie czesto. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny!Jestem tu nowa.Mam 33lata i tydzien temu mialam łyzeczkowanie(poronienie zatrzymane w 5 tyg ciazy)Ciezko to przechodze.Mam 8 letniego syna i chcielismy miec jeszcze jedno dziecko.3lata temu przeszlam ciaze pozamaciczna i rowniez bylo lyzeczkowanie. We wrzesniu zrobilam test przed terminem @(nigdy wiecej tak nie zrobie) i byl pozytywny.Niestety przyszedl okres i wszystko sie skonczylo.Zaraz po tym zaszlam w ciaze ktora wlasnie stracilam tydzien temu.Mam pyanie kiedy po zabiegu mozna sie starac o nastepna ciaze?Jak to bylo u was? Ja nie chce czekazc az 6mies:( Jestem zalamana:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tatik1234
Hej dziewczyny Nie wiem czy mnie jeszcze pamiętacie ostatnio się tu nie odzywałam co jakoś ciężko było mi słuchać o kolejnych startach tonie powinno się nigdy zdarzać. Przypomnę ze poroniłam w sierpniu teraz w grudniu ciąża piochemiczna. Robiłam badania i niestety hashimoto i mutacja genu MTHFR. Biorę eutyrox i od 3 dni acard. Z tego co pamiętam to mucha brałaś acard i jesteś w ciąży ale chyba nie miałaś tej mutacji? Juz nie pamiętam. Pytanie moje jest takie czy to może miec jakiś negatywny wpływ na dziecko. Zapomniałam spytać lekarza ale i tak najpierw muszę uregulować tarczyce i brać acard przynajmniej 3 miesiące przed ciążą :-( Pozdrawiam was gorąco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I mam jeszcze jedno pytanie mucha czy teraz bierzesz clexane, bo mi ginka powiedziała ze jak se uda to zajść to będę musiała sobie robić zastrzyki z clexane właśnie :-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny :) dawno nie pisałam, te Święta, Nowy Rok, a i swoje też ma się na głowie.....zresztą jak Wy wszystkie. U mnie raczej wszystko ok, a przynajmniej 2 tygodnie temu było, w środę mam wizytę i już bym chciała by było po niej i żebym miała pewność, że z Dzidzią jest wszystko w porządku. To już 20 tydzień i obawiam się czy coś złego się znów nie stanie :( tamtą ciążę straciłam w 23tc... No i za pół miesiąca rocznica :( ciężko mi bardzo... I już sama nie wiem czy wkręcam sobie jakiś ból w plecach, leżę praktycznie ciągle bo się boję :( oby do środy! Nefer ja po tamtej stracie robiłam następujące badania: 1) test limfocytotoksyczny (LCT) 2) ocena przeciwciał przeciw antygenom łożyska (APA) 3) oznaczenie przeciwciał antykardiolipinowych (ACA) 4) ocena przeciwciał przeciwtarczycowych (ATA) (TG/TPO) 5) oznaczenie przeciwciał przeciwjądrowych (ANA) 6) test CBA-ocena cytokin Th1/Th2 7) ocena subpopulacji limfocytów CD4/CD8 8) mutacja genu Leiden czynnika V 9) mutacja genu dla protrombiny 10) lupus Antykoagulant (LA) 11) białko C 12) białko S 13) odporność na aktywowane białko C (APC - R) 14) mutacje genu MTHFR to są cholernie drogie badania, ale Ty masz trochę bogatszą przeszłość niż ja więc może na niektóre lekarz da Ci skierowanie i nie będziesz za to płacić. My za ten pakiet zapłaciliśmy prawie 2tysiące. Może nie wszystkie z nich są konieczne, ale część na pewno. Oprócz tego mój lekarz robił mi *badanie na obecność mykoplazmy, ureaplazmy i chlamydii (u mnie się przydało bo miałam ureaplazmę a podobno te bakterie ma bardzo wiele osób i o tym nie wie a mogą powodować problemy w ciąży) to też nietania sprawa bo chyba ok. 400zl płaciłam. Oczywiście *posiewy z pochwy i kanały szyjki, czy nie ma jakichś bakterii, *badania tarczycy TSH, FT4, FT3, robiłam jeszcze *różyczkę, toksoplazmozę i cytomegalię, choć to może zbędne, *d-dimery czy nie ma ryzyka wystąpienia zakrzepicy, robiliśmy jeszcze w poradni genetycznej *badania kariotypów moich i męża. To by było chyba na tyle. Wydaje mi się, ze te pozostałe pierdółki to możesz zrobić na miejscu u siebie ale te szczegółowe które pisałam na początku warto zrobić w PL. Nie wiem na ile pomogę tymi moimi wypocinami, ale może na coś się przydam :) :* Trzymaj się jakoś i my ściskamy kciuki za Ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anulka lepiej zapytać o to Twojego lekarza, ja straciłam ciąże w 23 tygodniu i ogólnie dostaliśmy informację, że po 3 miesiącach mogliśmy się znów starać, ale to wszystko zależy od podejścia lekarza i od Twojego stanu-psychicznego i fizycznego. Po porodzie trafiłam do świetnego lekarza i on stwierdził, że pół roku to minimum, załamałam się....a ciąża i tak przyszła po przeszło półtora roku więc zakazy nakazy swoją drogą a życie swoją. tatik1234 ja mam tą mutację. Pytanie do Ciebie-masz homozygotyczną czy heterozygotyczną? Najprościej można powiedzieć, że przy mutacji kwas foliowy nie wchłania się tak jak powinien, jego metabolizm jest znacznie zachwiany, dlatego trzeba brać większe ilości tej witaminy; istnieje ryzyko powstawania mikrozakrzepów co w ciąży jest bardzo groźne dlatego będziesz musiała brać acard rozrzedzający krew i zastrzyki przeciwzakrzepowe, które ja też biorę. Jeśli tylko będziesz stosowała się do zaleceń lekarzy to nic nie grozi ani Tobie, ani dziecku. Mam nadzieje, że pomogłam :) Dziewczyny a co u Was? Nikt nic nie pisze...Mucha jak ciążą? Co z Basią?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewag
ja nie mam co pisac- u nas ostatnio burzliwie I zero seksu od 2 mies pamietam ze przed Brianem tez byla 3 mies posucha od grudnia- I w marcu 1 raz nam wystarczyl czyzby los chcial sie powtorzyc? :) no I autem tez sie dlugo nie pocieszylam- bo mi po 10 dniach od kupna kilku durniow/ gownazeria okoliczna uczac sie jezdzic w nie wjechalo- I auto do kasacji- chwlilowo diluje z ubezpieczycielem- ale moze na dniach sie cos wyjasni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tatik1234
Andziulka mam homozygotyczny T/T na MTHFR /C677T. Dla mnie to jakaś abstrakcyjna musze dopiero to jakoś rozlminic. Dzięki za pomoc lekarz zalecił branie dużych dawek kwasu i witaminy z grupy B no i acard na razie. Ale ja do kompletu jeszcze mam chora tarczyce za dwa tygodnie robie badania kontrolne mam nadzieje ze tsh spadło bo ostatnio było 8.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Andziulka, bardzo Ci dziekuje!! Ja za godzine mam wizytę u gina. Doszarpalam sie (tu nie jest łatwo dostać sie do gina. Jest na skierowanie). Ide, bo doprosilam sie w koncu brakujących papierów ze szpitala. To co tam wyczytałam przeraziło mnie. Okazuje sie ze po drugim zabiegu oczyszczania macicy (bo zostawili mi wrosniete lozysko na 8 tyg), po biopsji resztek, wyszło ze resztki były juz zgangreniale i martwicze i było "masywne, przewlekłe zapalenie błony śluzowej macicy". I co?? I nic!!! Mieli te wyniki, nie poinformowali nikogo!!! Nawet gosciu podczas drugiego zabiegu wsadził mi tam kamerkę to przeciez widział co sie dzieje!!! Dlaczego nie zalecił zadnej kuracji, leczenia!?? Przeciez moge albo stracić macice albo płodność, jak sie zrosną jajniki!! W ogole dziwie sie ze na sepsę nie zdechlam. :( A jutro planowaliśmy sie juz starać o dzidziusia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już po wizycie. Miałam tez w ciazy mnóstwo bakterii klebsiella pneumoniae i streptococcus salivarius (on jest w jamie ustnej i przewodzie pokarmowym, wiec nie wiadomo skąd sie tam wziął). Ogólnie doszliśmy do wniosku ze nie wiadomo dlaczego straciłam dziecko. Co było główna przyczyna. Moze mix??? Lekarz mowi, ze nie mam żadnych oznak stanu zapalnego macicy. Skierował mnie w koncu na badania krzepliwosci krwi. Dostałam zielone światło na dzidzie. Bardzo sie ucieszył ze chce próbować. Na usg widziałam pęcherzyk gotowy do pęknięcia. To jutro działamy :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nefer- trzymam za was kciuki- I zeby coreczka do was zawitala (najlepiej w towarzystwie braciszka ) ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Ewag. ;) Bliźniaki to moje marzenie ;) Oby i Tobie po przerwie od razu sie udało. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny! Mam problem psychologiczny... Otóż przed pogrzebem Alexa postanowiłam ze ja nie chce tego przeżywać w pełni. Chce byc otumaniona, nie czuć tego. No i stało sie. Tak pozamykalam wszystkie uczucia w sobie, ze zrobiłam sie taka chodzącą lalka. Ja nie płacze. Nic nie czuje. Nie czuje tez miłości do nikogo, nienawiści... Teraz psychiatrka dwoi sie i troi jak wyciągnąć to ze mnie, jak mnie odblokować. Bo musze przeżyć do końca cały smutek, ból, cierpienie. A ja nie mam pojecia jak to zrobic. Wszystko sie zablokowało. Na cmentarz nie chodzę. No nic. Wegetuje po prostu. Boje sie ze jak sie odblokuje to pęknę. :( Nawet jak teraz planuje starania i zaczęłam z lekka panikować ze jak ja ewentualna ciaze przeżyje, to zaraz mi przeszło. Nic. Pustka. Zero strachu, nerwów, no jak lalka... Macie jakieś rady? Któraś tez tak miała i wyszła z tej pustki??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nefer musisz chyba sama sobie to w głowie poukładać i sama dojść do siebie, pewnie zajmie Ci to trochę czasu, ale dasz radę! Ja w to mocno wierzę! Właśnie wróciłam ze szpitala :( ostatnio jak pisałam to już miałam jakieś dziwne przeczucia, że ze mną jest coś nie tak....podobno skróciła mi się szyjka i mam rozwarcie na opuszek palca, na szczęście od poniedziałku się nic nie pogorszyło, ale mam od *uja bakterii w kanale szyjki! Gronkowiec skórny (a codziennie pakuje dopochwowo 3 tabletki więc chyba nic dziwnego, że się tam dostał) jakiś paciorkowiec*****ep**ona e.coli! A cały czas biorę probiotyki doustnie i dopochwowo i nic to nie dało :( do tego dziś prosto ze szpitala pojechałam do swojego lekarza, bo wczoraj do mnie dzwonił, że chciłaby jak najszybciej mnie zobaczyc i sprawdzić co się dzieje i żebym właśnie dziś przyjechała jak dam radę a ja dzwonię jak wyszłam ze szpitala że już jestejm w drodze a ten mi wyskoczył z tekstem, że czemu dziś, że on myslał, że w poniedziałek przyjadę jak odpocznę po szpitalu...no już ku*wa człowieka nie rozumiem! Na dodatek zbadał mnie tylko ginekologicznie i powiedział "szyjka bez zmian" i nie wiem co mam przez to rozumieć, czy rozwarcie jak było czy rozwarcia w ogóle nie ma. Zrobił usg dopochwowe, zmierzył mi szyjkę i zero komentarza czy jest dobrze czy nie.... Jestem bardzo zła i bardzo rozczarowana :( olał mnie zwyczajnie... I teraz sobue leżałam i tak mi się cholernie przykro zrobiło ;( wiedział konował co przeszłam po starcie Marysi, że teraz najmniejszy problemik powoduje, że trzęsę się ze strachu o Maleństwo....a on tak mnie potraktował... Ehhh.... Musiałam to z siebie wyrzucić bo inaczej bym oszalała. Dziewczyny piszcie co u Was? Może Wy pochwalicie się lepszymi wiadomościami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nafer a co do tych bakterii to te z rodzaju streptococcus to paciorkowce, ogólnie niezbyt groźne, a to, że ich środowiskiem naturalnym jest przwód pokarmowy to oznacza, że znajdują się w jelitach jak i w ich koncowym odcinku, znaczy w o******cy (znaczy o******ca to nie jelita ale rozumiecie mnie na pewno) więc bakterie takie można sobie po prostu przeciągnąć z o***tu a to u kobiet niezwykle łatwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć kobitki! Nefer napisałam tam "zero zalewania" czyli do dnia przed owulacją starania a potem w owulację i po niej stosunek przerywany bo to zawsze była nasza "metoda" i tak właśnie czekamy na córkę. Ja byłam tak zablokowana jak piszesz po ostatniej ciąży (biochemicznej zaraz po ciąży zakończonej zabiegiem) że nawet nie płakałam, nie czułam, ale wiedziałam tak jak Ty, że jak nie zdejmę tej blokady to będzie ze mną źle. Może to dziwnie zabrzmi ale upiłam się jak świnia u mojej siostry, że film mi się urwał i nie umiałam chodzić, ale za to płakałam jak szalona. Wypłakałam jej wtedy całą rolkę ręcznika papierowego i kawałek następnej. Na drugi dzień fizycznie czułam się fatalnie za to psychicznie jakbym wzięła prysznic. Po tej akcji wzięłam się w garść i zaczęłam szukać rozwiązań Tatik nie mam stwierdzonej mutacji tego genu. Badania kariotypu tego nie wychwyciły a specjalnie pod tym kątem nie miałam badań bo mi do głowy nie przyszło podczas wywiadu u pani dr genetyk że rodzinne problemy z krzepliwością żylakami zawałami serca mogą mieć jakiekolwiek znaczenie. Myślałam że pyta tylko o choroby typu zespół Downa..... Dopiero potem jak zgłębiłam tematykę doszłam do pewnych wniosków. Acard brałam od końca @ potem po owulacji 2x dziennie a po pierwszej pozytywnej becie (jakieś 8dpo) zwiekszyłam stopniowo i brałam 4x dziennie dopóki w 5tc nie dostałam zastrzyków Clexane, potem był 1x dziennie zastrzyk i 1x dziennie Acard. Oprócz tego Folic 4x dziennie, wit. B6 i duphaston od 2dpo 1x1 potem jak beta wyszła pozytywna 2x1 a od 5tc lekarz kazał brać 3x dziennie Mam nadzieję, że zrozumiesz o co chodzi w tym moim wywodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A u nas jakoś leci. Brzuch rośnie, młoda też :) Jak dotąd wszystko ok i podoba mi się to bycie w ciąży ;) Myślałam, że na tym etapie będzie dużo gorzej a jest naprawdę spoko. Od poniedziałku zaczynamy 8 miesiąc, a za tydzień w piątek pierwsze zajęcia w szkole rodzenia. Niezbyt często ostatnio zaglądam bo nie mogę wejść na kafe z telefonu (nie wiem czemu), a przed kompem nie bardzo mam czas żeby siedzieć bo załatwiam dużo spraw związanych z budową plus egzaminy państwowe miałam i koniec semestru.... Postaram się zaglądać częściej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej. Jestem tu nowa. 4 miesiące temu straciłam swoja pociechę w 19tc. Z powodu wad rozwojowych :(. Zaczęliśmy starania od tego miesiąca. Kilka dni temu w owulacje postanowiliśmy działać. Od 3 dni pobolewają mnie piersi a dzis na dodatek zauwazylam lekko brązowe plamienie i zaczal pobolewać mnie lewy jajnik. 10 lutego mam dostać okres.. Ale jak myślicie czy mogę być w ciąży? I co to za plemienne półtora tygodnia przed okresem? Pomóżcie mi bo zwariuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Andziulka, co za zgred z tego gina??? Wiedząc co przeszlas???! Wypytaj go następnym razem o kazdy szczegół! Niech poświęci chwile na Twoj komfort psychiczny!! Mucha, ja tez przeszłam przez "kuracje" z siostra. ;) ale to było jeszcze przed zablokowaniem sie. Nie pamietam zbyt wiele z tamtego wieczoru, ale pamietam ze bardzo płakałam. Moze teraz sie do niej wybiorę :) ;) ?? Ale tez nie moge!! Bo jesli wlasnie zachodzę w ciaze to nie moge pic! W pn ide do psychiatrki. Będziemy kontynuowały próby "przebicia balonika".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gosciu. Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty. To co obserwujesz u siebie teraz to moze byc wszystko. Moze byc implantacja jajeczka, ale równie dobrze cos zupelnie przeciwnego. Nie szalej. Nie myśl o tym tyle, bo sie nie uda. Aspekt psychologiczny jest bardzo istotny. Jak bedziesz sie stresowac to sie nie zagnieździ. Tak wiec obejrzyj sobie fajny film, poczytaj, idz do znajomych, odciągnij swoje myśli od tego tematu i pozwól naturze działać. :) Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Starm się wracać "do żyia" po poronieniu... I chciłabym podzieliś się w Wami tym co mnie sptkało. Nie chcę zamykać się w sobie... Gdy zobaczyłam pierwszy raz na usg pęcherzyk ciążowy byłam w 5 tygodniu i 2 dni. Nie było jeszcze widać zarodka. Po dwóch tygoniach zaczęłam plamić na jasnobrązowo. Pojechałam do szpitala gdzie wykonano usg i widoczny był już zarodek z bijącym serduszkiem. Dostałam duphaston. Po 5 dniach kolejne plamienie tym razem z śladami krwi. Na usg serce dziecka biło podobno wolno jak na jego wiek. Oprócz duphastonu 1x2 miałam brać luteinę dopochwowo 2x2. Po tygodniu znów wizyta u ginekologa - serce biło prawidłowo, lekarz widział poprawę. 1,5 tygodnia po ostatniej wizyce w nocy zaczeły się bóle w dole brzucha takie skurczowe, ciągnące przypominające miesiączkowe i plamienie najpierw płyn jasnobrązowy, potem na papierze po sikaniu zauważyłam krew w śladowych ilościach. Pojechałam na pogotowie i usłyszałam: zarodek martwy od około tygodnia lub więcej... Następnie ywoływanie skurczy tabletkami, starszny ból, ronienie poszególnych części po kolei... Ostatnia wypadła głowa... Po kilku godzinach łyżeczkowanie. Miałam skończony 11 tyzień. Dziś jestem 6 dni po łyżeczkowaniu... Mimo tej ogromnej straty nie poddamy się. Oboje z mężem pragniemy mieć dziecko. Będziemy starali się dalej. Po wystąpieniu pierwszej miesiączki umówimy się do ginekologa na badanie. Narazie czekamy na wynik histopatologiczny ze szpitala. Jaki czas po łyżeczkowaniu zaszłyście w ciążę? Jak liczć cykle po tym zabiegu? Pierwszy cykl jest po łyżeczkowaniu czy po pierwszej miesiączce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basiaaaa1987
Cześć.. Tu Basia. Nie pisałam długo, a bo jakoś tak zrezygnowałam ze wszystkiego. Oczywiście w ciąży nie jestem.. Przytyłam bo jakoś tak wszystko zaniedbałam.. Ale już się biorę w garść. Starania jako tako, bo dużo pracy, wracamy późno, a taki mechaniczny seks nie cieszy :-) nie byłam u lekarza, nie wiem z której strony mam owulację, i czy w ogóle.. Planujemy klinikę leczenia niepłodności. Też mam mutację 677TT. Biorę acard 1*1, kwas foliowy 15 mg, wit B complex i natal1. Fraxiparina w zapasie :-) Jutro odpiszę więcej Pozdrawiam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja byłam kilka dni w szpitalu bo w 32tc na wizycie okazało się, że mam rozwarcie na 1,5cm. Dostałam sterydy na szybszy rozwój płuc u małej, poobserwowali, poleczyli i we wtorek wypuścili. Teraz wizyta w poniedziałek i zobaczymy czy sytuacja stabilna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rany!!! Mucha, ja bym zwariowala ze stresu. Teraz nie udało mi sie zajsc i jak patrzę na ta krew to sobie mysle ze za każdym jednym razem w toalecie, w ciazy, bede panikować czy nie ma krwi... Tak bardzo chce miec dziecko a tak straszliwie sie boje!!! Mucha, daj znac jak sytuacja!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×