Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dlaczego ganiacie tak za pieniędzmi? kiedyś zylo sie biedniej z rodzeństwem

Polecane posty

Gość gość
Ja mam kasę mohe dziecko tez i ma iPhone a szmaty biedne zazdroszczą. Mam wykształcenie i mam kupę kasy jak i 3 pokoje. Mam męża. I co? Zazdrość w prostaki uderza. Biedota polska. Dzieci krzywdza. Pozabierac im! Jak k***a moze dziecko nie mieć dla siebie 20 metrowego pokoju? Wlasnej toalety i przestrzeni? Kurwa sie produkują i chuj dają. I ta bieda chodxi do szkoły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
od kiedy moja rodzina radzi sobie finansowo nie ma awantur i wszystko jest w porzadku. Brak pieniedzy jest srodkiem niszczacym ludzka gosnosc, rodziny, prowadzacym do nalogow. Nikt mi nie powie, ze mozna byc szczesliwym nie majac na oplaty. Pieniadze tez szczescia nie daja. Ja je teraz posiadam, a mimo wszystko nie jestem 100% szczesliwa. Stac mnie na wakacje zagranica, ladne ubrania, rozrywki. Brakuje mi tylko kogos bliskiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I moje dziecko ma wszystko bo mam pieniądze i bede mu dawać na tacy bo mnie stać a nie to co was rury biedne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tepa babo a czy autorka czy inne dziewczyny nie maja na opłaty? ! Wiadomo ze to wtedy trudne chwile przez które trzeba przejść razem! Jak to prawdziwa miłość to przetrwa ten okres. Pieniędzy byc pewnym nie można, bo jak ktoś pisał dziś je masz a jutro nie. Ja pracuję z mężem i tez mamy dochód 4000 zl przy dwojce dzieci. A na opłaty o dziwo mamy. Byl okres ze nie mialam pracy i zylismy na pozyczce z banku, byl to ciężki okres ale mieliśmy siebie. Potem wróciło do normy. Jak sie człowiek nie boi i nie jest leniem i pracuje to ma na opłaty! A jak siedzi w domu bo len i płacze ze dlugi ma to jego problem a znam taką kobietę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kupilam dzis dziecku tel dotykowy a ma 10 lat i co same taki byście chciały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie badzcie smieszni. Wyroslam w rodzinie bez pieniedzy wiec prosze wam nie idealizujcie tego, czego nie znacie :O Zyczylabym sobie, zeby rodzice zamiast dzieci robic raczej zaoszczedzili i dali nam lepszy start w zyciu, przy czym wcale nie mam na mysli pieniedzy tylko wyksztalcenie, rozwoj hobby, nauke instrumentow muzycznych czy chociazby nauki plywania badz jazdy na nartach. Ale nigdy na to nie bylo :O Owszem, niektore rzeczy da sie dzieciom wpoic i przy malych dochodach, no ale niestety, karnetu na stok nie zaplacisz za piekne oczy :O Do tego przestancie mi tu pisac jak pieknie szczesciwie sa rodziny wielodzietne bo nieprawda i wiem cos o tym :( W takich rodzinach rodzice nie maja czasu dla dzieci, masz szczescie gdy masz starsza siostre czy brata ktora ma dla ciebie czas. Co Wy tu wypisujecie za glupoty? Jak sie dziecko wezmie na wczasy narciarskie czy latem nad morze to pewnie tez na pokaz? :O Jak sie mu zapewni nauke jezykow zeby sie kiedys nie wstydzil to tez na pokaz wszystko? Albo nauke muzyki? Co to za bzdury? Robi sie to po to, zeby dziecko mialo lepszy start w zyciu a biedota przekonuje jedno do drugiego, ze o jakis pokaz chodzi bo sami tego znaja wiec oczywiscie nic oc kosztuje nie moze miec wartosci. Pewnie, narobcie sobie dzieci a potem narzekajcie ze nie ma na kotleta na obiad. Przynajmniej nie bedziecie nic na pokaz robic :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o jakiej wycieczce mówicie na chorwacji, jak nas nie stać ani na dziecko ani na wycieczkę, p********y kraj, żeby zarabiać po 1200 zł, oby huj trafił ten kraj, oby szlag trafił rządzących co pozwalają na takie wynagrodzenia. Jak ja nienawidzę tego p**********o kraju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
fajnie, ze macie takie doswiadczenia, ze sie nawzajem wspieracie itp. Ja wiem, ze jakbym wpadla w problemy finansowe nikt by mi nie pomogl. Prosilam kiedys moja mame o pomoc finansowa. Chodzilo o pieniadze na studia. Powiedziala, ze nie moze mi dac bo chce prysznic z hydromasazem kupic. To mniej wiecej tak u mnie w rodzinie wyglada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Slyszalam kiedys takie przyslowie po angielsku ze pieniadze to nie wszystko ale wszystko bez pieniedzy to tez dupa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dzieci mają także książeczki wiec na studia cos tam będą miały czy na coś innego. Bo ja nie zakładam cxy pójdą czy nie bo zmuszać nie zamierzam na studia jak wy tutaj. I jak ja mam byc milionerka z takim szacunkiem jak panie wyżej to Dziękuję. To ze jesteś bogata nie znaczy ze twoje dziecko będzie szczęśliwe i na odwrót. Może zamiast oceniać to spytajcie o to dzieci jak dorosną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To prawda kraj mamy p******y! Niskie płace a życie w chuj drogie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czemu wy nie potraficie zrozumiec, ze jeden uwaza, ze 4000 zl przy 4 osobach to wystarczajaco, a drugi, ze malo? mnie sie wydaje, ze 1000zl/os na miesiac to nie jest duzo, jesli trzeba z tego oplacic rachunki, paliwo i wyzywienie. wtedy zostaje juz niewiele chocby na ubrania czy zabawki, czy zajecia dodatkowe. nie wspomne o takich luksusach jak fryzjer dla mamy czy fajna ksiazka ;). no chyba, ze ktos ma bardzo tanie mieszkanie (ale to sie znowu laczy z przewaznie malym metrazem, wiec dla 4 osob kiepsko), nie ma auta, a wlosy scina mu kolezanka z osiedla. w innym wypadku trudno mi sobie wyobrazic, ze mozna z tego jeszcze odlozyc na wakacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zalosne biedaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie popadajcie w skrajnosci. Co innego jak kogos nie stac na buty dla dziecka i w 5 osob w 1 pokoju mieszkaja. A co innego jak zyja skromnie, ale godnie. A tak na marginesie, nigdy nie chcialabym sie kolegowac z osobami, ktore mnie oceniaja wg ubioru. Od zawsze mialam takie podejscie i bardzo dobrze na tym wyszlam. Nie mam tlumu "przyjaciol" , ale na tych kilku moge zawsze liczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miała takie dzieciństwo. Skromnie, ale niby godnie. Jak byłam dzieckiem nie zauważałam tego. Ale później, szkoda gadać. Moje koleżanki miały modne ciuchy, ja nie. Miały jakieś tam gadżety, ja nie. One miały dodatkowe lekcje, ja nie. Byłam bardzo lubiana i nikt nie traktował mnie gorzej, ale ja czułam się gorzej. Dlatego nie chcę żeby moje dziecko było w tej samej sytuacji. Chcę mu zapewnić wszystko czego ja nie miałam. Owszem w granicach rozsądku, ale nikt mi nie wmówi, że lepiej nie mieć niż mieć. Teraz jest mnie stać na dużo i na prawdę lepiej mi się żyje. Nikt nie powi mi, że lepiej mu będzie w 2 pokojach z 2 dzieci niż w 4 pokojach. Jasne że wakacje spędzone razem w łebie są fajne, ale miło jest poznać inną kulturę, pozwiedzać, zobaczyć coś innego a nie polskie, zimne morze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko popieram cię!!! Mam takie same wspomnienia, choć mam tylko brata, ale wychowywaliśmy się razem z dwójką dzieci siostry naszej mamy, bo ona była samotną matką i niedaleko mieszkali, więc całe wakacje, ferie, weekendy, nawet często w tygodniu w roku szkolnym ciągle we czwórkę pod okiem jedynej babci (mamy naszych mam), plus wakacje we czwórkę. Najlepsze wspomnienia! Kogel mogel, kładziochy z cebulką, lane kluski na mleku albo bułka na mleku, syrop z cebuli albo sosny, mleko z masłem i miodem i czosnek na przeziębienie, kaszanka z patelni, woda z cytryną i miodem, herbata studzona latem w lufciku, kompoty, latanie po łąkach, po sadzie, po lasku, jazda na rowerach po pustym przyzakładowym parkingu do ciemnej nocy, wspólne oglądanie wideo, MacGyvera, Drużyny A, latanie do sklepiku po lizaki i lody za uzbierane wtedy tysiące złotych, budowanie baz, teatrzyki i koncerty z playbacku organizowane dla rodziców z biletami i poczęstunkiem, nagrywanie babci na kasety magnetofonowe, zbieranie jabłek, zrywanie wiśni i porzeczek, rozłupywanie orzechów laskowych butem o beton, pielenie w ogródku, dyżury przy kosiarce, grabienie, zabawy z psem, ekscytacja z każdego nowego miotu szczeniaków i nadawanie psiakom imion, pożyczanie i wymienianie między sobą ciuchów, nocowanie u siebie i gadanie do świtu (najpierw o marzeniach i rzeczach, które chcieliśmy mieć, a potem o chłopakach), dzielenie się Tetrisem i rolkami, wymienianiem się pierwszym rowerem górskim, kiedy reszta miała jeszcze BMX-y i składaki, grę w ping ponga na stole dla gości, grę w badmintona, grę w nogę w pokoju i gole, które przekrywały ramy obrazów i rozhuśtały karnisz, siłowanie się na rękę, dzielenie się napoczętym lizanym lizakiem, żutą gumą, cmokanym cukierkiem, pościerane kolana i łokcie, bąble od komarów, poprzecierane spodnie i skarpety, poucinane nogawki w jeansach, powyciągane dekolty w koszulkach, pepegi ze szkoły, które wykańczało się na wakacjach, piłkę ręczną z balonem, pomazane korektorem i foliopisem placaki, spadkowe podręczniki, grę w gumę zrobioną z różnych powiązanych ze sobą ścinków pasmanteryjnych, grę w klasy, szkiełka z dna od butelek, bąble od pokrzywy, uciekanie przed kapem i pasem albo siatą, składanie na siebie, albo bronienie się na wzajem, wygadywanie się komuś, że się ktoś tam z nim zakochał, haha! To były czasy! :) Nie wyobrażam sobie dzieciństwa w pojedynkę. Nigdy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A i jeszcze bańki na plecach, takie z prawdziwym ogniem, latanie na majówki, różańce i roraty, zbieranie pachnących karteczek, kolonie zakładowe, obozy harcerskie, latanie na pobliskie jezioro bez rodziców, wylegiwanie się za hamaku ze supłami wbijającymi się w plecy, wieszanie prania na strychu, szperanie na strychu i werandzie, oglądanie slajdów w rzutniku... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kasa wazniejsza od rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam kolezanke w szkole sredniej gdzie w 3 rodzeństwa mieszkali w jednym pokoju . Nigdy nie wyjechała na zadne wakacje . Jakos nie widziałam zeby byla szczesliwa. Nawet nie miała gdzie zaprosić chłopaka zeby sie z nim poprzytulać . DLatego ja wole miec jedno dziecko i wiecej kasy zeby zyc sobie spokojnie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 dzieci to nie taka bieda jak rodzice pracuja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze bieda nie ale wiecej wyrzeczeń jak dla mnie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko popieram cię!!! Mam takie same wspomnienia, choć mam tylko brata, ale wychowywaliśmy się razem z dwójką dzieci siostry naszej mamy, bo ona była samotną matką i niedaleko mieszkali, więc całe wakacje, ferie, weekendy, nawet często w tygodniu w roku szkolnym ciągle we czwórkę pod okiem jedynej babci (mamy naszych mam), plus wakacje we czwórkę. Najlepsze wspomnienia! Kogel mogel, kładziochy z cebulką, lane kluski na mleku albo bułka na mleku, syrop z cebuli albo sosny, mleko z masłem i miodem i czosnek na przeziębienie, kaszanka z patelni, woda z cytryną i miodem, herbata studzona latem w lufciku, kompoty, latanie po łąkach, po sadzie, po lasku, jazda na rowerach po pustym przyzakładowym parkingu do ciemnej nocy, wspólne oglądanie wideo, MacGyvera, Drużyny A, latanie do sklepiku po lizaki i lody za uzbierane wtedy tysiące złotych, budowanie baz, teatrzyki i koncerty z playbacku organizowane dla rodziców z biletami i poczęstunkiem, nagrywanie babci na kasety magnetofonowe, zbieranie jabłek, zrywanie wiśni i porzeczek, rozłupywanie orzechów laskowych butem o beton, pielenie w ogródku, dyżury przy kosiarce, grabienie, zabawy z psem, ekscytacja z każdego nowego miotu szczeniaków i nadawanie psiakom imion, pożyczanie i wymienianie między sobą ciuchów, nocowanie u siebie i gadanie do świtu (najpierw o marzeniach i rzeczach, które chcieliśmy mieć, a potem o chłopakach), dzielenie się Tetrisem i rolkami, wymienianiem się pierwszym rowerem górskim, kiedy reszta miała jeszcze BMX-y i składaki, grę w ping ponga na stole dla gości, grę w badmintona, grę w nogę w pokoju i gole, które przekrywały ramy obrazów i rozhuśtały karnisz, siłowanie się na rękę, dzielenie się napoczętym lizanym lizakiem, żutą gumą, cmokanym cukierkiem, pościerane kolana i łokcie, bąble od komarów, poprzecierane spodnie i skarpety, poucinane nogawki w jeansach, powyciągane dekolty w koszulkach, pepegi ze szkoły, które wykańczało się na wakacjach, piłkę ręczną z balonem, pomazane korektorem i foliopisem placaki, spadkowe podręczniki, grę w gumę zrobioną z różnych powiązanych ze sobą ścinków pasmanteryjnych, grę w klasy, szkiełka z dna od butelek, bąble od pokrzywy, uciekanie przed kapem i pasem albo siatą, składanie na siebie, albo bronienie się na wzajem, wygadywanie się komuś, że się ktoś tam z nim zakochał, haha! To były czasy! usmiech.gif Nie wyobrażam sobie dzieciństwa w pojedynkę. Nigdy! teraz ja Ja też miałam brata, 5 lat starszego i czas kiedy spędzaliśmy razem można na palcach u jednej ręki policzyć! A w te wszystkie super zabawy, które opisałaś bawiłam się ze swoimi koleżankami z tego samego podwórka i z sąsiednich. Było nas na prawdę dużo i zawsze wesoło. Więc rodzeństwo nie daje gwarancji spędzania razem czasu i wspólnych zabaw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzis dziecku kupilam buty za 500zl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak zwykle kafeteryjna przesada. Nie znam dzieci, które miałby wszystko, a za to ich rodzice spędzaliby całe dnie w pracy. Nie twierdze, że takich osób nie ma, ale jest to jakiś margines. Znam za to sporo osób dobrze sytuowanych, dla których dzieci są ważne i które mogą dzieciom wiele zaoferować. Wiele, ale to nie znaczy wszystko. Znam tez osoby biedne, które dziećmi się nie interesują, bo wbrew utartym schematom na kafe nie jest tak, że albo są dzieci biedne i kochane albo bogate i niekochane. Niedawno skończyły się wakacje, więc to temat dość świeży. Cieszę się, ze syn mógł jechać na kolonie, że mogliśmy wyjechać razem zamiast siedzieć 2 miesiące w mieście. Cieszę się, że mogłam bez problemu kupić dla dziecka wszystkie podręczniki i nie przejmować się, że wyrósł ze wszystkich spodni. Autorka przesadziła z tym gloryfikowaniem czasów dzieciństwa. Nie były złe, bo dzieciństwo zawsze się wspomina z sentymentem, ale nie były tak idealne, jak ona to opisała. Poza tym czasy były wtedy inne i nijak nie da się ich porównać do obecnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym większość tu piszących ma jeszcze malutkie dzieci, więc inaczej patrzy na kwestię wydatków. kilkulatkowi nie trzeba wiele do szczęścia, wystarczy, ze pójdzie z mamą na spacer lub będzie budował z tatą zamki nad pobliskim zalewem. Na ubrania i inne zajęcia tez nie zwraca uwagi. Z czasem jednak dzieciom przestaje wystarczać wyłącznie towarzystwo rodziców i chcą czegoś więcej. Nikt, a szczególnie dzieci nie lubią się wyróżniać. To, że chcą mieć smartfona czy tablet nie wynika z potrzeby chwalenia się, tylko z potrzeby unifikacji z ogółem. Bo wszyscy rozmawiają o jakiejś grze, a ono nie wie, o co chodzi. Marzy o nowych korkach na treningi za 200 zł nie dlatego, że są akurat konkretnej marki, ale dlatego, że gra w nich jego idol. Dzieci przeżywają wszystko inaczej, również odstawanie od grupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej, kobiety, nie popadajcie w skrajność. Szczęśliwe dzieciństwo można mieć i w bogatej rodzinie, i w nieco biedniejszej (nie mówię o jakimś skrajnym ubóstwie). Chodzi o to jakie wartości rodzice przekazują dzieciom, co wpajają im do ich małych główek, na ile wszyscy się szanują i kochają. A nie o to, ile mają w portfelu. Tak jak i liczba rodzeńsrwa nie gwarantuje szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dorgie kafeterianki, zrozumcie, ze waszym dzeciom zawsze bedize czegos brakowac. Chocbyscie byly bogate jak szejk arabski, to nie zapewicie " wszystkiego" swoi dzeiciom. Ja wole ich przyzwyczajac do skromnego zycia niz podawac wszytsko na zlotej tacy. Dzis pieniadze sa , a jutro moze ich nie byc. Szczescia nie uzalezniam d nich. ocyzwiscie dobrze jest miec na oplaty , ale bylam juz w sytuacji , kiedy na wszytko brakowalo. Jakos dalismy rade. Kupuje nowe buty i uzywane ubrania. Ucze dzieci d malego, ze do sklepu idziemy po to co jest potrzebne. NIe chce ich uczyc bezsensownej konsumcji na zasadzie ktos ma to i ja musze. Prezenty dostaja na urodziny i Swieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
matko, a kto mowi o przyzwyczajaniu do wystawnego zycia?? skoro uwazasz, ze nowy ciuch to objaw snobizmu, albo kupno zabawki czesciej niz 2 razy w roku, to soe nie dogadamy ;). nie mowie o drogich markowych ciuchach lub mega prezentach bez okazji, ale nie wobrazam sobie kupowac dziecku zsbawek tylko 2 razy w roku! chocby jakies klocki czy puzzle albo zabawki do piasku - przeciez nie bede czekac na boze narodzenie, zeby kupic lopatke i wiaderko, ktore dziecko uzyje w lecie dopiero :(. no i naturalnie ksiazki - te tez czesto kupuje bez okazji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ktos nie ma kasy to nie rozumie jak zyja ludzie lepiej sytuowani, ze to rozwalanie pieniędzy na prawo i lewo, tylko spokojne życie bez zaglądania ciągle do portfela i na konto - czy wystarczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×