Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość a_szka

wspólne mieszkanie przed ślubem, a jak to u was było?

Polecane posty

Gość gość
ale to ty zaczęłaś zaczepkę - " zaraz zaczną szczęśliwe mężatki krzyczeć, że jestem w depresji i to na pewno mój facet nie chce mi się oświadczyć a ja udaję że mi dobrze... "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cóż mój narzeczony chciał żebym z nim zamieszkała, a zdaje sobie sprawę, że sprzątanie idzie mu znacznie lepiej niż mi jezyk.gif . a seks z nim uwielbiam, więc współczuje osobom które piszą o byciu materacem muszą mieć strasznie kiepskich facetów jezyk.gif . xxx ale mają i z nimi mieszkają - i właśnie o takich osobach piszemy a tacy ludzie jak ty wpadają na wątek, chwalą się jak to IM jest świetnie i twierdzą, że przecież skoro IM jest dobrze to nie ma problemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11:30 oj zaraz chwalą :P. po prostu jest tu masa osób które doszukują się w decyzji o wspólnym mieszkaniu jakiś strasznych teorii spiskowych - on chce mieć dupę i czyste talerze, a ona jak tak mieszka to szmata, więc dobrze to odczarować. wątek nie jest o kobietach które mieszkają razem z facetem i on je wykorzystuje tylko o dzieleniu się doświadczeniami z swojego życia, autorka w temacie pyta : a jak u was było? więc jako szczęśliwa osoba też mogę się wypowiedzieć :P. nie mówię, że jak mi jest dobrze to problemu nie ma tylko, że problem nie musi dotyczyć autorki. jeśli kocha to będę jej polecać spróbować wspólnego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O ile nie jest to sponsoring gdzie kobieta korzysta z kasy faceta to o kiepskosci faceta nie moze byc mowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aguuusinka
jest tu masa osób które doszukują się w decyzji o wspólnym mieszkaniu jakiś strasznych teorii spiskowych - on chce mieć d**ę i czyste talerze, a ona jak tak mieszka to szmata, więc dobrze to odczarować. trudno będzie odczarować prawdę - ja tkwiłam właśnie w takim układzie i kilka moich koleżanek także zwodził, obiecywał, dużo gadał nic nie robił a potem poznał inną - a ja zostałam po czterech latach wspólnego życia sama i właśnie z opinią szmaty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agusinka przykro mi, szkoda bardzo, że trafiłaś na takiego palanta. ale widzisz każdy ma swoją prawdę - pary którym się udaje dobrze żyć razem, że jest to w porządku i polecają, osoby które zraniono, że stanowczo odradzają, więc nie ma jednej prawdy na ten temat. nie można stwierdzić z góry że autorka będzie miała dobrze czy źle...jednak uważam, że w ten sposób szybciej może się dowiedzieć czy jest tak kochającym człowiekiem jak twierdzi na randkach czy złamasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem czasy się zmieniły o tyle, że jeżeli ktoś chce się dzisiaj dorobić bez większej pomocy poprzedniego pokolenia to musi PRZYNAJMNIEJ te kilka lat poświęcić na dorabianie się, i chodzi tu zarówno o inwestowanie, czas, dokształcanie się, pracę po godzinach. Takie czasy, kapitalizm. Jak ktoś nie poświęci dobrego kawałka swojego życia po studiach to nie ma szans że będzie mu się kiedyś żyło dostatnio (a jak poświęci to też gwarancji nie ma, bo nie zawsze się udaje). Dlatego moim zdaniem faceci którzy chcą do czegoś dojść - później się oświadczają bo rodzina to zobowiązania finansowe, czasowe, każde! A takie mieszkanie razem jest dobrą opcją, gdzie ludzie żyją razem, wspierają się ale dają sobie jeszcze czas na "karierę" ;), na spróbowanie własnych sił, a przy okazji takie małżeństwa po kilku latach są chyba pewniejsze. Chyba kiedy pobiera się w momencie stabilności uczuć, a nie kiedy jeszcze trwa zauroczenie - jest trochę większa szansa powodzenia ;). Tak myślę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie tez najbardziej osłabia argument : dawanie d**y za darmo, nadstawianie sie itp. bardzo skrzywdzone i niedowartościowane muszą być te kobiety, które tak czuja i tak mówią...dla mnie seks jest ogromna przyjemnoscia i daje mi duzo satysfakcji, czasem chce go czesciej niz moj partner..nic w zamian nie dostaje bo zarowno w zyciu jak i w seksie jestesmy partnerami, sama o siebie dbam i nikt mnie nie musi utrzymywac, wspolczuje kobietom, dla ktorych seks to jest jakis przykry obowiazek...to wlasnie one najczesciej atakuja konkubinat...traktuja seks jak karte przetargowa albo zeby cos osiagnac...dla mnie to jest prawdziwa prostytucja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aguuusinka
i właśnie kobiety które najpierw przekonywały mnie, że powinnam zamieszkać z nim żeby się poznać później komentowały nasze rozstanie że tak to jest jak się mieszka bez ślubu, że jestem głupia bo mu dbałam o dom, że poświęciłam mu swoje lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to raczej tu aguuusinska można raczej mówić o szczęściu,że się z nim nie hajtnęłaś, bo być może teraz byś była rozwódką z dwójką dzieci na utrzymaniu...jeśli facet jest świnia to tu żaden papierek nie pomoże. a dla niektórych ludzi rozwódki też są szmatami. takie mamy fajne społeczeństwo, więc naprawdę nie masz czego żałować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie szmaty to te co maja sponsora. Mowia ze kochaja ale milosc przeliczaja na kase i to co im facet kupi i czy sie stara

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małarudamaruda
11:55 też mnie osłabia, seks jest przyjemnością dla obojga partnerów i nie wiem jakie niby dawanie d**y w związku dwojga kochających się ludzi jest. Agusia właśnie szukaj pozytywu, że tak to może do dziś byś nie wiedziała co to za osioł, a komentarzami głupich kobiet sie nie przejmuj, jak widzisz kobieta kobietę by często w szklance wody utopiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedrona ośmiokropkowa
O, widzę że temat jeszcze istnieje :) Co do osoby, która napisała o tym, że jestem anonimowa i piszę o doświadczeniach swojej babci, to przecież Ty też jesteś anonimowa. Nie znam Cię, nic o Tobie nie wiem, jesteś dla mnie tylko nickiem na kafeterii, jak chcesz mogę sobie zaklepać nick na niebiesko, ale to nie uczyni mnie mniej anonimowej - wciąż będę "biedroną ośmiokropkową" piszącą o doświadczeniach swoich i swojej babci i kolor mojego nicku nic tu nie zmieni. Apropo tego, że wyciągnęłam argument mojej babci i piszę o moim bracie (który nota bene dostawał kopy na do widzenia od kobiet dopiero jak z nimi zamieszkał, bo dopiero wtedy widziały jaki z niego pijak i brudas), to jest to właśnie uczenie się na doświadczeniach innych - znam historię mojej babci i wyciągam z niej wnioski starając się ją dopasować do dzisiejszych czasów. Kiedy moja babcia wychodziła za mąż, były to czasy świeżo powojenne i wtedy każda młoda dziewczyna wychodziła za mąż w miarę prędko - to rodzice często mieli parcie na ślub swoich dzieci. Jakże dobrze maskować musiał się mój dziadek, skoro nawet moi pradziadkowie nie wyczuli w nim pijaka i damskiego boksera. To jest mój wniosek - ja taki wyciągnęłam i oczywiste jest, że ta historia była tylko kroplą w morzu decyzji o wspólnym zamieszkaniu. Nie na podstawie historii mojej babci podjęłam taką a nie inną decyzję - historia ta po prostu towarzyszyła mi gdzieś z tyłu głowy jako potwierdzenie, że być może dobrze robię. Na pierwszym miejscu i tak była miłość do mojego faceta, chęć spędzania z nim czasu, dzielenia codzienności - a przy okazji zobaczenie, czy damy radę razem, jaki on jest na codzień, czy jest agresywny. Niestety byłam kiedyś w związku z damskim bokserem i wiem, że jak ktoś ma skłonności do przemocy, to nie jest wart żadnego poświęcenia. Związek tamten zakończyłam i stałam się bardziej czujna. Oczywistym jest, że każda sroczka swój ogonek chwali. Ja mieszkałam z moim facetem przed ślubem a i tak się pobraliśmy, dlatego z mojej perspektywy jest to dobre rozwiązanie. Duży wpływ ma też fakt, że ja nie akceptuję nauk kościoła katolickiego, więc nie widziałam grzechu w moim postępowaniu. Osoby głęboko wierzące, które pragną pobrać się kościele, zapewne będą miały przed tym większe opory. I widząc szczęśliwe małżeństwa swoich rodziców, którzy zamieszkali ze sobą po ślubie, będą parły na wspólne życie dopiero po założeniu obrączki. Oczywiste jest, że nie chcę nikogo obrazić swoimi przekonaniami, po prostu u mnie moje podejście się sprawdziło, więc uważam je za dobre rozwiązanie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie też ten argument o darmowym dawaniu tyłka osłabia. Mój po kilku latach i pracy często po 12h dziennie w ogóle tego mojego tyłka nie chce, chce się za to przytulić i żeby go po główce pogłaskać ;], A ja bym chętnie dała! :D Poza tym jak wie, że nie wyrobiłam się z obiadem (choćby to był i 2 tydzień z rzędu) to przywozi ze sobą jakieś jedzenie kupione na mieście. W weekend ugotował rosół. Jak mi brakuje kasy to mi ją daje, jak jemu czasami zabraknie - to żyjemy z mojej. To gdzie tu dawanie tyłka za darmo, kto, komu?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, moim zdaniem powinnas sie zgodzic na jego propozycje, to swietny sposob na poznanie go lepiej, na sprawdzenie czy jest sens w ogole planowac z nim przyszlosc. Ja wyszlam za maz 2 lata temu, po 3 latach zwiazku, bez wspolnego zamieszkania... i zaluje... jest kiepsko, nie pasujemy do siebie... teraz juz kazdemu bede mowic, zeby nie bral kota w worku, tylko zamieszkal z druga polowka, zanim zdecyduje wziac slub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to nie grzech współżyć przed ślubem? Wspólne mieszkanie nie-małżonków temu sprzyja albo przynajmniej jest zgorszeniem dla osób postronnych. Osoby piętnujące mieszkanie par przed ślubem, to często katolicy i rozpatrują problem pod względem wiary i moralności. Co wspólnego z miłością ma "próbowanie" człowieka? Próbować to sobie można sprzęt AGD i w razie niezadowolenia zwrócić go do sklepu, ale jak się kogoś kocha, to się go akceptuje ze wszystkim. Byłoby mniej nieporozumień, gdyby autorzy takich tematów zaznaczali na wstępie, że są ateistami, to nie byłyby postrzegane i oceniane jako cudzołożące chrześcijanki. Jednak większość społeczeństwa nadal ma jakiś kręgosłup moralny i tylko to forum wykrzywia rzeczywistość i ludzi pokazuje jako bandę puszczalskich hipokrytów albo dewiantów. Na szczęście większość jest zdrowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale my tu mówimy o mieszkaniu razem pod kątem wiary czy związku? Mnie się wydawało, że pod katem związku więc może nie mieszajmy :) Większosc tu pisze, zeby autorka z chłopakiem zamieszkała bo będzie mogła go sprawdzić pod kątem przyszłego życia. Ale może oni nie są w takim związku, na takim etapie? Ja uważam, ze jeśli autorka widzi sporo plusów mieszkania osobno, to tak powinna to zostawić i kropka. A jak poczuje, ze brakuje jej chłopaka tak na co dzień, zeby razem iść spać, razem sie obudzić, wspolnie coś gotować to niech spróbuje. Nic na siłę. Wspólne zamieszkanie powinno wynikać z potrzeby a nie chłodnej kalkulacji, zeby kogoś sprawdzać! My akurat zamieszkaliśmy razem praktycznie od razu, i tak już mieszkamy z 10lat- więc nam wyszło to na dobre. Ale dla kogoś moze to byc po prostu za wczesnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale one wszystkie ateistki jak do mieszkania razem przychodzi, a potem chcą ślubu w koście z białą kiecką i welonem - ot, zwyczajne polskie hipokrytki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moralnosc - od "morale" Obyczajowosc. Tylko tyle. To ludzie tworza obyczaje. A hipokryzja lapania meza prowadzi do wielu nieszczesc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedrona ośmiokropkowa
"A to nie grzech współżyć przed ślubem?" Oczywiście, dla katolika to grzech. Jednak utożsamianie posiadania "kręgosłupa moralnego" wyłącznie z osobami wierzącymi jest zbyt daleko posuniętym wnioskiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W dawnych czasach matki namawialy corki do lapania meza ktory je bedzie utrzymywal. Dzisiej wiele z nich tez to robi. Czym innym jak nie prostytucja jest targowanie sie ze facet "dostanie" jak obieca ze sie ozeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niedaleko pada jablko od jabloni. Jak matka lapala meza to i corka bedzie lapala. Najczesciej na dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W chrześcijaństwie, w Biblii nie ma czegoś takiego jak małżeństwo, poczytajcie sobie. To jest wymysł Kościoła Katolickiego. Czy Adam i Ewa byli małżeństwem? Nie. Tam jest tylko mowa o tym, że małżeństwo to żyjący razem, w wierności kobieta i mężczyzna, którzy są tak blisko że są jednym ciałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tam ateistka nie jestem- po prostu mam własny rozum i nie zajmuję się p*****letami w stylu "seks przed ślubem to grzech". Seks jest dopełnieniem miłości i nie stanie się nagle czymś bardziej duchowym jeśli będę się kochała z własnym mężczyzną po "pozwoleniu"- czytaj po ślubie kościelnym. Nasza wiara to coś więcej niż bzykanie sie dopiero po ślubie- o czym większosc zagorzałych kafeteryjnych katolików zdaje się zapominać- bo tylko ten seks im w głowie :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zwolenniczka konkubinatu dobrze gada - polac jej! ;) Zgadzam sie ,jesli autorka nie jest gotowa na wspolne mieszkanie to powinna zaczekac ,a jesli jest to niech sie nie martwi co ktos powie bo nikt za Nia zycia nie przezyje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i dzieki takim paniom jak "zwolenniczka konkubinatu", katoliczki mają opinię hipokrytek. Nie znasz się, to się nie wypowiadaj! Sakrament małżeństwa uprawnia do współżycia seksualnego małżonków. Poza małżeństwem jest to nieczystość, brud, grzech śmiertelny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie rozumiem tej całej dyskusji o zasadności mieszkania przed ślubem... rad dla autorki, żeby najpierw wymusiła pierścionek... przecież autorka powiedziała, że nie wie, czy dojrzała do tak wiążącego układu jakim jest mieszkanie razem, bo wolność, bo czas dla siebie. nie zadała pytania 'jak przygwoździć faceta, jak być pewnym, że już nie odejdzie'. na cholerę jej ten pierścionek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No jak Ty uwazasz ,ze sex z ukochana osoba to brud ,grzech i nieczystosc , to chyba nigdy nie przezylas prawdziwej milosci - wspolczuje :O Pewnie sex tylko dlaprokreacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i dlatego matki popieraja sponsoring i prostytucje corek. Wyciagnac kase jak sie da i slub jak sie da. Opowiadac ze sie kocha i chce sie seksu. A potem walic po rogach i zachowac kase. To sie nazywa przedsiebiorczosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, dla katolika seks pozamałżeński z ukochaną osobą, to wciąganie tej drugiej osoby w grzech śmiertelny, narażanie jej na potępienie w razie niespodziewanej śmierci. Masz rację, takiej "miłości" nie było mi na szczęście dane doświadczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×