Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ja nie wiem co wy robicie, że ciągle macie problem z chorobami i infekcjami

Polecane posty

Gość gość

Mam dwójkę dzieci, męża, psa, matką jestem od 13 lat, a jakieś choróbska mogłabym na palcach jednej ręki policzyć. I było to zapalenie ucha jak córka miała 4 lata (łaziła bez czapki jesienią) oraz jelitówka młodszego dziecka jak miało 5 lat (zaraziła się na zielonym przedszkolu od innych dzieci). Grypa - przez te wszystkie lata mąż miał raz. Ja raz miałam zapal. oskrzeli, z własnej winy (wyszłam niedosuszona z basenu zimą). Kilka razy dziewczyny i my może miały katar, nic wielkiego. Karty u lekarza są u nas puste, dosłownie mają zapisane może ze 2 strony i w przypadku dziewczyn to są praktycznie wyłącznie bilanse i szczepienia :o Nie jestem żadna eko. Jemy normalnie (czyli zdrowo, ale czasem pozwalamy sobie na świństwa typu mc donald), wietrzymy pokoje bez wzgl. na porę roku. Chodzimy na spacery, nie przegrzewamy się, nie marzniemy, żadne tam hartowanie - po prostu normalka. Nie wiem co trzeba robić, żeby mieć wiecznie chorą rodzinę :o Mam koleżanki z 3latkami, które miały już zapalenie płuc, oskrzeli, były kilka razy na antybiotyku w tak krótkim okresie życia :o Jednocześnie są to super fit mamusie, które dbają o każdy zdrowy kęs swoich maluchów, "nie przegrzewają", co w ich mniemaniu oznacza, że 2latkowi czapkę zakładają dopiero przy mrozach. A potem płacz i zgrzytanie zębów :o:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przegrzewaja to raz trzeba tran podawac i spacery i bez czapki i lekka kurtka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla przykładu - moja siostra ma dwójkę dzieci, 4 i 5 lat. Mają wspólny, mały pokój. Dzieci non stop chorują. Mówię jej: dzieci mają tutaj zaduch, wywietrz im pokój pół h przed snem, niech mają świeże powietrze. Nie dość, że ukrop w tym pokoiku jak sto sukinsynów, to dzieci poubierane we flanelowe piżamy z długim rękawem i nogawkami, pod PUCHOWYMI pierzynami. Spocone tak, że aż włosy na czole mokre. "bo one lubią ciepło". No :o Ale to one ciągle chorują, cały czas, tydzień chorowania, tydzień chodzenia do przedszkola, a potem znowu 2 tyg chorowania. Na spacery ubrane nie na cebulkę, ale na kalafiora - w grubych kurtkach, rajstopy, na to skarpety, polar, a przecież biegają, ciągle się ruszają - i znów przepocone, totalnie przegrzane. Jak mówię "daj im tran już w sierpniu i niech biorą do końca zimy, będą odporne" to ta w połowie września już go odstawia, bo "nic nie działa, mały już jest chory". Bo nie dociera do putej mózgownicy, że tran uodparnia dopiero po miesiącu właśnie, trzeba go brać regularnie w odpowiednich dawkach. Czemu nie chcecie brać przykładu z tych, którzy mają większe doświadczenie? :o Nie przechwalam się, po prostu mam sprawdzone sposoby, które całymi pokoleniami były skuteczne :o Oczywiście zdaję sobie sprawę z odsetka dzieci, ludzi, którzy po prostu mają obniżoną odporność i mało co ją podciąga - ok, jest to niezależne od nas. Ale niestety, w większości przypadków to rodzice ponoszą winę i odpowiedzialność za to, że dzieciaki chorują. Źle zbilansowana dieta, wyścigi w tym kto później założy dziecku czapkę w grudniu, albo odwrotnie - kto grubiej dziecko ubierze w październiku przy 18 stopniach za oknem. Dramat!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Albo zwierzęta w domu - jak moja starsza córka miała rok, kupiliśmy psa, który jest z nami do dziś, jest już staruszkiem. Moja matka ciągle mówiła"po co ci taki sierściuch, odkurzaj codziennie, nie pozwalaj dziecku go dotykać, ile on ma zarazków, ile bakterii!". Myślałam, że mnie zabije wzrokiem jak pierwszy raz zobaczyła, że pies śpi z dzieckiem w łóżku, jest pielęgniarką, więc jej pojęcie czystości i sterylności jest tak shiperbolizowane, że szok. Dzieci (już potem dwójka) żyją, mają się świetnie, co prawda irytuje mnie kiedy dają się psu lizać po buzi, ale cholera - trypla przez to nie złapały, alergii nie mają, jest ok!! Koleżanki dla przykładu nie mają żadnych zwierząt w domu (i nic mi do tego) ale ich jedynym i głównym argumentem jest to, że "tak małe dziecko może się uczulić", mowa tu o niemowlakach czy dzieciach do 3 r.ż. No ręce opadają... Ale czerwoną kokardkę przy wózku też mają, no to w sumie może nie ma sie co dziwić :o Po prostu dla mnie pewne rzeczy są tak oczywiste, że aż dziw mnie bierze, że trzeba o tym głośno mówić. U mnie wszyscy w rodzinie, sąsiadki, jacyś znajomi zawsze mówią "boże, co ty robisz, że ci dzieci w ogóle nie chorują". No właśnie.. Nic nie robię :o Po prostu żyję, normalnie żyję, nie kierując się sezonową modą na eko marchewkę, kaszę jaglaną czy inne cuda na kiju, które mają nam zapewnić zdrowie, szczęście i dobrobyt. Używam MÓZGU, racjonalnie myślę i przewiduję - ot, cała filozofia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko zgadzam się w stu procentach!!!!!!!! I dziwię się tak samo, bo mam dla odmiany :) dwóch synów w wieku 10 i 12 lat. Chorób - zero, jeśli już to lekkie przeziębienia, zawsze leczone domowymi sposobami. Też podaję tran. I też pilnuję nieprzegrzewania oraz tego żeby nie marzli. Zimą ma być ciepło w nogi i głowę, reszta jest bez znaczenia, mogą i sobie w krótkim rękawie chodzić jak chcą. Czasy się zmieniły, ludzie niby 'mądrzejsi' ale widać co z tego wychodzi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I ja się podpisuję pod tym rękami i nogami Nawet śmiesznie to się czyta :D ale masz rację baby są tak przewrażliwione na punkcie swoich dzieci że fiksują i tracą zdolność racjonalnego myślenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedna użytkowniczka tegoż forum powiedziałaby zapewne, że to przez to, że dziecko w wieku 3 lat nie jest karmione piersią w nocy 6x na godzinę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorzycaaaa
to ja, autorka. Akurat z karmieniem też nie ma reguły, bo pierwsze dziecko karmiłam piersią do 1 roku życia, a drugi od 3 miesiąca było na sztucznej mieszance z przyczyn niezależnych ode mnie. Także ta pani nie przemówi do mnie swoją teorią, a wiemy chyba o kim mowa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Juz jak sie pazdzirnik zaczal to istny szal matek, dzieciaki bluzki, polary, na to kurtki, chusty pod szyja i czapki.... a na dworze 14-16 stopni. co to bedzie, gdy naprawde zima przyjdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorzycaaaa
Ah i jeszcze miałam dopisać - gość z 11:56, u mnie to samo: czapka, grube skarpety i ciepłe buty są najważniejsze. Odwieczne prawa to są!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie też się zawsze nad tym zastanawiam. Ubierają dzieci jak na sybir już od września. A co w styczniu czy lutym? 4 pary rajstop czy dwie kurtki? A może najpierw czapka bawełniana, a na nią wełniana? Gdzie tu jakiś pomyślunek???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to co? Moja sasiadka na przyklad, ma 2 dzieci w wieku 4 i 2 lat. W domu klimatyzacja, dzieci na dwor nie wychodza jak sie zimiej zrobi, no chyba, ze ona je pakuje do auta, jedzie do sklepu i do domu. W zeszla zime opierdzielila mnie na cym swiat stoi, ze ja ze swoim niemowleciem wyszlam przy temp. -10. A potem narzekala, ze jej corki maraton chorobowy-od antybiotyku po zastrzyki i kisila je w domu. Ta starsza raz na 15 minut wyszla z ojcem na sanki przez cala zime. A moje dziecko? Miewa 2 razy do roku jedynie infekcje, nic powaznego, codziennie wychodzimy na spacer, no chyba ze pizga deszczem i wiatrem, co leb urywa, to nie wychozimy. Ubieram dziecko stosownie do pogody a nie do miesiaca, ze juz pazdziernik, wiec trrzeba szczelnie sie opatulic. Jej corki juz od dwoch tygodni w czapkach ladowane sa do auta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aj,roznie z tym.bywa....moj trzylatek w ogole nie chorowal,raz tylko bral antybiotyk.Nie przegrzewalam,nie cudowalam,pies w domu :-),wiec i zarazki nie obce....i co ? Poszedl do przedszkola i katapa..na przelomie wrxesnia i pazdziernika wybral 2 antybiotyki.Zapalenie uxha i zatok,leczenie 3 tyg.,poszedl do przedszkola,a po 3 dniach- ropny katat powrocil :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skonczcie z tym tranem,to jakas reklama?:o nigdy tranu nie pialam i nigdy nie chorowalam jak dzieci autorki. Moje dziecko nie zna tranu i nie choruje. Kluczem jest prawidlowe zywienie,zdrowe,bez przesadyzmu w zadna strone i ubieranie adekwatne do pogody. Zaduch w pokoju.swoja droga,do mojego brata jak ideto wiecznie duchota a oni i dziecko chore,nie wywietrza,bo przeciez sa.chorzy,wiec.jak okno otworzyc?:o no ja wietrze zawsze,moze tez nie przesadzam,bardzo lubimy cieplo ale zaduchu nie znosze bo az slabo sie robi. Mam troche tez inna teorie oparta na metodzie prob i bledow. Wietrze przed spaniem porzadnie ale wlaczam potem kaloryfer bo lubie w cieple(nie tropikach)spac. Rano zakrecam i wietrze znow,juz nie odkrecam kaloryfera,no chyba ze jest zimno. Ale jako chodzimy i sie ruszamy to nie lubimy jak jest za goraco. Robie tak by nam pasowalo o moje dziecko nie zna co to antybiotyk,mialo tylko trzydniowke i katal alergiczny latem ale z koncem pylenia sie zakonczyl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorzycaaaa
Jezu :o Nie wiem czy Wy też, ale ja mam pełno takich przypadków dookoła :o Właśnie tak jak piszesz - czapki na głowach "bo jesień", nieważne, że słońce i wysoka temp. Ostatnio byłam świadkiem takiej sytuacji. Ze szkoły odbierała jakiegoś chłopca (10, 12 lat może miał) babcia. Wyszli przed szkołę (ja też tam byłam) a obok nich stała dziewczyna ok 30lat z wózkiem, a w tym wózku dziewczynka, tak koło 1.5 roku. Dziewczynka miała na sobie jakąś cienką kurteczkę, była bez czapki (trochę włosów na tej małej głowie ;) ). Ten chłopiec - gruba kurtka, czapka, szalik. Temperatura - ok 16/18 stopni, słońce na maxa, ja miałam na sobie bluzę dresową i krótki rękaw pod spodem i było mi naprawdę ciepło. No i ta babcia podchodzi do tej dziewczyny i takim agresywnym tonem nieznoszącym sprzeciwu - "a gdzie czapka dla córki? zaraz do lekarza będzie pani z nią biegać!". oooo, jakie miała szczęście, że to nie ja stałam z tym wózkiem :D:D Dziewczyna się tylko uśmiechneła i odwróciła bez słowa. Ale babcia była oburzona :D Po czym poszła z tym swoim wnuczkiem ubranym jak na ferie zimowe w Austrii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie bez powodu tran w latach 70 i 80 był obowiązkowy w przedszkolu. z nieba to się nie wzięło, BYŁ SKUTECZNY!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moje dziecko tran brał rok czasu i non stop choroby jego skutek marny, nie przegrzewam, wietrze cały czas, dosłownie,******** powietrzu codziennie, je owoce warzywa w przewadze, czasem mcdonald, raz na jakieś dwa tygodnie, ale dopiero teraz , a nie jak zaczęły się choroby, lekko ubrane i teraz choroby zaczęły się od przedszkola, wcześniej przez 3 lata miało 2 razy katar no i bywa na wielkich impreazach typu wesela, lata w samopas, bez kontroli ubioru i miejsca pobytu, na zewnątrz, wewnątrz, spocony i nie, różnie, w jeziorze zimnym siedzi aż zsinieje i go nie wyciągnę po kilku godzinach, w nogi marznie w zimie i nie choruje, wystarczy tydzień, dwa w zasranym przedszkolu i chory jaki z tego morał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorzycaaa
No to może Twój syn jest tym dzieckiem, o którym napisałam wcześniej - że to odsetek ludzi z taką urodą, że choćby skały sr/ały, to nic nie zrobisz, chorować będzie. Sądzę, że jeśli wykluczasz jakieś dolegliwości fizyczne (robiłaś badania podstawowe?) i masz zbilansowaną dietę, pilnujesz tego wszystkiego o czym sama napisałaś i o czym ja pisałam w swoich postach, to pewnie niewiele da się zrobić. Taka jego natura :( Nie zazdroszczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na wirusy nie ma mocnych, to ja od chorowitego nie przegrzanego moze teraz juz lżej i krócej przechodzi, ale jednak jak ja widzę, że matka z grupy o 15 z minutami swojego syna na rękach wynosi z przedszkola, bo taki chory z wielka gorączka, to cieżko, zeby pół grupy nie zarazić, no mój się trochę obronił trochę nie, gorączka była do 40 stopni, ale juz przechodzi i takie matki bym wybiła, dosłownie, bez przesady, dzień wcześniej był tamten w domu bo chory, a dzień później juz w przedszkolu pytam sie po co? a po to, zeby bez pojecia wszystkich zarazić kiedyś jak ja byłam mała tego nie było, bo jak dziecko zdradzało symptomy choroby rodzice nie prowadzili na nurofenie do przedszkola czy szkoły, byleby dłużej w robocie bo płacę obetną, po wywalą, kiedyś nikt się o robotę nie bał a teraz? dajcie spokój, dziecko zasrane, zarzygane siedzi do 15 w przedszkolu bo wiadomo no i potem reszta łapie o to w tym wszystkim chodzi wirus w mgnieniu oka, wystarczy 15 minut i 2 metry odległości, zęby zarazić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
badania podstawowe i rozszerzone robie mu często, nic w nich dziwnego nie ma je naprawdę ładnie owoce i warzywa, w tym kiszonki, sronki, ryby, mięso, kasze, płatki owsiane, kukurydzianych nie daję, kompociki swoje i soki i dupa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorzycaaaa
W przedszkolu mojej córki też były takie akcje. Aż w końcu dyrektorka zrobiła zebranie na którym ogłosiła, że od jutra każda przedszkolanka będzie miała prawo odmówić przyjęcia dziecka na zajęcia, jeśli w drzwiach zauważy, że ma katar, kaszel czy inne symptomy przeziębienia. I problem jak ręką odjął - nagle z 25 osobowych grup porobiły się 15-18 osobowe. Skrajna nieodpowiedzialność. A płacą właśnie niewinne dzieciaki, które łapią to w mig i tak jak piszesz - nie ma mocnych, tak mały organizm nie obroni się przed czymś, z czym styka się codziennie przez kilka h dziennie. Może powinniście (rodzice) pogadać z dyrektorką??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u nas to o dupę roztłuc, tez niby mają odsyłać, ale jak rodzice nafaszerują lekami, to po spadku gorączki dziecko nie wygląda na chore, wiem to tez po swoim, a czas leci, środek przestaje działać i dopiero wtedy widac po dziecku, ale jest juz za późno niestety mówię, mój poza przedszkolem nie choruje wcale, wystarczy, ze tam pobędzie i choroba gotowa, co za cholera? rzygać mi się juz tym przedszkolem chce, ale nie ma wyjścia, w wodzie zimniej siedział dniami i nocami prawie, telepał sie jak osika, babcia ręce załamywała, ze zapalenie płuc gotowe, a tu nic, lipa, zdrów jak ryba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli jednak jest tak jak napisałam: to, że Twoje dziecko choruje to nie wina dziecka, tylko rodziców. Szkoda jedynie, że nie jego rodziców, a nieodpowiedzialnych rodziców innych dzieci :o :( Jakbym zobaczyła taką matkę odbierającą z premedytacją chore dziecko z p-la to op*********abym od góry do dołu, w szatni, przy wszystkich. Ale że oni sami się nie boją o własne dzieci :o Przecież wiadomo, że takie dziecko słabo, źle się czuje - zamiast siedzieć w domu, odpoczywać, wygrzewać się, spać, regenerować, one wysyłają je do placówki :o Masakra jakaś. Ale co sie dziwić, tacy ludzie nie mają wyobraźni :o Strasznie Ci współczuję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a weź tu opiernicz, głupio, nawet na mnie nie spojrzałą, a mały wisiał jej na rękach z e spuszczonymi rękami i nogami, masakra jakaś, a panie sprzątały pośpiesznie leżaczek, ale moje dziecie sprzedało mi tajemnicę, bo jako chyba jedyny mówi co sie tam dzieje no i 3 dni po akcji mój ma 40 stopni, osłuchowo ok, gardło lekko czerwone i katar, ale gorączka była, 5 dni w domu mamy siedzieć a panie w przedszkolu komentują, że mało chodzi, ale jak ma duzo chodzić z takimi akcjami ale wiem, ze nie tylko do nas mają pretensje, zresztą co im do tego, jasny gwint k***ica mnie strzela normalnie, bo co ja poradzę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko zgadzam się w 100 procentach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zrozumcie matki, se dzieci musza sie wychorowac, zeby nabrac odpornosci na pizniej. Ja mieszkam w kraju gdzie dzieci mozna zaprowadzac do przedszkola do temps 38 stopni, katar czy Kassel to nie choroba. Pô kilku dniach mija. Move dziecu chowane w t'en sposob mialy: starsza raz w zyciu antubiotyk przy zapaleniu ucha mlodsze dwa razy za Pô alenie ucha i zap oskrzeli. Jak widze jak w pl moja bratowa wychodzi od lekarza z kaszlacym dzieckiem i recepta na 200 zl i zwolnieniem na 3 tugodnie to dochodze do wniosku, ze ktos was Robi w konia Syropy dla dzieci sa wywofane se sprzedazy. Na Kassel daje sie uwaga! WODE zeby rozrzedzic wydzieline i ulatwic wyksztuszanie. Stanow podgoracekowych sie nie leczy. Paracétamol podaje sie od 38 stopni wzwyz i obsetwuje dziecko przez 3 dni. I o dziwo Pô tych 3 dniach zwykle Pô chorobie nie ma sladu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zrozumcie matki, se dzieci musza sie wychorowac, zeby nabrac odpornosci na pizniej. Ja mieszkam w kraju gdzie dzieci mozna zaprowadzac do przedszkola do temps 38 stopni, katar czy Kassel to nie choroba. Pô kilku dniach mija. Move dziecu chowane w t'en sposob mialy: starsza raz w zyciu antubiotyk przy zapaleniu ucha mlodsze dwa razy za Pô alenie ucha i zap oskrzeli. Jak widze jak w pl moja bratowa wychodzi od lekarza z kaszlacym dzieckiem i recepta na 200 zl i zwolnieniem na 3 tugodnie to dochodze do wniosku, ze ktos was Robi w konia Syropy dla dzieci sa wywofane se sprzedazy. Na Kassel daje sie uwaga! WODE zeby rozrzedzic wydzieline i ulatwic wyksztuszanie. Stanow podgoracekowych sie nie leczy. Paracétamol podaje sie od 38 stopni wzwyz i obsetwuje dziecko przez 3 dni. I o dziwo Pô tych 3 dniach zwykle Pô chorobie nie ma sladu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj pierdzielisz autorko jak diabli. Sama o córkę dbam podobnie jak Ty o swoje dzieci. Nie zaziębiam, nie przegrzewam, karmię normalnie, zdrowo, ale bez przesady. Wietrzę, spaceruję itp. I co z tego, skoro córka jak tylko poszła do żłobka to z jednej choroby w drugą wlatuje. I tak już 4 miesiące się bujamy z katarkami, gorączkami, wysypką jakąś po drodze, rotawirusem i nie wiadomo czy jeszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ostatni gościu - przeczytaj dokładnie co autorka pisała w każdym poście, bo napisała przecież że są dzieci na które faktycznie nie ma sposobu :o :o A co to za argument, że rodzice muszą pracować i dlatego oddają chore dzieci do przedszkola?! Niech opikunkę zatrudnią, babcię zaangażują, poproszą sąsiadkę, koleżankę, dadzą ogłoszenie - jest milion możlwości!!! I sorry, ale nie trafia do mnie argument, że kaszel czy katar to nie choroba. Oczywiście, że nie choroba. Ale tymi objawami mogą zarazić się inne dzieci a ja sobie nie życzę, żeby wokół mojego dziecka ktoś siał zarazki :o Potem jest tak, jak w przedszkolu mojej córki - nie ma połowy personelu, bo też poległ. W tak dużych skupiskach jak przedszkole te zarazki i wirusy rozwijają się błyskawicznie i potem nie jest to już tylko przeziębienie, ale przechodzi ono w zapalenie płuc/oskrzeli/uszu/zatoki itd. Tacy rodzice to skrajna nieodpowiedzialność bijąca po oczach, aż się wierzyć nie chce, że istnieją tacy ludzie! Co to za matka, co słaniające się dziecko wysysła do przedszkola!!!! Kretynka i debil, nie matka 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×