Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aida intel

Bardzo trudny temat. Małżeństwo, dzieci, wypalenie.

Polecane posty

Gość gość
No, juz ,spokoj. Po prostu chodzilo mi o to, ze ojciec nie bardzo angazowal sie w wychowanie, a jak juz to raz na jakis czas wpadal ze smieszna kara. Sam zwalil na mame obowiazek wychowyania nas, wiec jej sluchalam. W moim pojeciu, jako dziecka, to mama miala prawo dawac kary, nie tata ktory czesto nie wiedzial nawet o co chodzi. Z ta gowniara to tez przytopuj, bo teraz to mam blisko 30 lat i z tata dogaduje sie swietnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie zastanawia dlaczego zwiazalas sie z mezczyzna,ktory nie tolerowal Twojego syna?w zyciu chlopaka bardzo wazny jest ojciec,a ty mu zafundowalas ojczyma,ktory nigdy go tak naprawde nie zaakceptowal:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja mysle, ze on po prostu sie zdystansowal niepotrzebnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorka dobrze nazwała temat: to jest bardzo trudny temat. Ale podchodzi do niego rzeczowo i merytorycznie. Opisuj***ardzo dokładnie relacje rodzinne. Ma świadomość popełnionych błędów. A teraz musi skupić się na rozwiązaniu pewnych problemów. Moje ostatnie pytanie brzmi: kiedy syn dowiedział się, że Twój mąż nie jest jego biologicznym ojcem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justann
Autorko, przeczytałam tylko Twoją pierwszą wypowiedź, bez późniejszych komentarzy i tak sobie myślę, że chyba to nigdy nie jest tak, że każdy i zawsze daje z siebie 100% i chyba nie powinnaś mieć o to żalu do męża. Wydaje mi się, że zrozumiałam Twoją wypowiedź i to o co Ci chodzi, ale z perspektywy czasu często oceniamy jakieś zachowania (nasze lub innych) bardziej krytycznie. Z perspektywy czasu wiemy, że niewiele trzeba było, aby było lepiej. Z perspektywy czasu wiemy, że jakieś drobne rzeczy miały jednak duży wpływ. Rzecz w tym, że w danym momencie, kiedy podejmowaliśmy takie a nie inne decyzje tego nie wiedzieliśmy. Przypuszczam, że być może Twój mąż, dzisiaj, gdyby sobie wszystko przemyślał, również doszedłby do wniosku, że mógł trochę inaczej podejść do Twojego syna, a ich relacje mogłyby być lepsze. Tyle, że teraz Twój mąż jest innym człowiekiem (mężem, ojcem) niż był te kilka(naście?) lat temu. Myślę, że zamiast go obwiniać, pomyśl czy tych relacji nie dałoby się jednak jakoś poprawić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja mysle ze twoj starszy syn jest zazdrosny, nie o twojego mlodszego syna ale o sposob traktowania mlodszego przez ojca. to jest istotna roznica. Ja np. mialam wielki zal do swojej mamy ze mi okazywala mniej uczuc niz mlodszemu bratu. mimo to ze zawsze uwielbialam sie zajmowac bratem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"a ja mysle ze twoj starszy syn jest zazdrosny, nie o twojego mlodszego syna ale o sposob traktowania mlodszego przez ojca. to jest istotna roznica." x Zwróć uwagę, że różnica pomiędzy braćmi to 10 lat. A chłopiec zaczął już w wieku przedszkolnym zaczął się tak zachowywać. Więc raczej nie ma tutaj mowy o szczególnym wpływie zazdrości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćkim34567
ja sie zgodze z poprzednim wpisem. To ,ze uwielbia brata to moze znaczyc ,ze ma wreszcie kogos do kochania z pelna wzajemnoscia i akceptacja. Czy pytaas go kiedys czy czuje sie kochany przez was rodzicow? O co ma zal, pretensje, czy czuje sie sprawiedliwie traktowany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćkim34567
wiesz, czasem niby wszystko ladnie pieknie ale jak z Miriam.. Moze i robil cos z dzieckiem, ale czy aby na pewno z przekasem nie mowil np- ja tyle z siebie daje a to nawet nie moj dzieciak.. moze nie wprost, w rozmowie przez telefon z kims innym. Jesli cos takiego syn uslyszal mogl sie zrazic na calego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćkim234567
dzieci sa jak detektory klamstwa, wyczuwaja intencje i uczucia- jest taka seria BBC bodajrze o rodzinach z problemami obserwowanych przez psychologa i pozniej wychodza te gleboko skrywane urazy, rany , prretensje ktore sprawiaja ze dzieci sa nieznosne- polecam obejrzec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćkim23456
niesłuszne, a nawet niemądre mniemanie, że szczęście jest ideałem do którego musimy dążyć, jest przyczyną niemal wszystkich nieszczęść i nędzy panującej na świecie.Przychodzi czas gdy człowiek przekonuje się, że poznanie jest celem do którego dąży, a przyjemność i przykrość, radość i cierpienie są tylko nieocenionymi nauczycielami; poznaje również wielką prawdę, że tzw. zło jest równie ważnym nauczycielem jak dobro, że z obu może wyciągnąć wielką naukę. W miarę jak radości i cierpienia przesuwają się przez duszę, pozostawiają po sobie pewne wyraźne ślady i obrazy, a wypadkową tych wpływów i przeżyć jest to, co nazywamy naturą lub charakterem człowieka. Jeśli przyjrzeć się charakterowi jakiegokolwiek człowieka, widzimy, że jest on zespołem tendencji, cech, sumą dążności całej psychiki; badając dalej przekonamy się że cierpienie na równi z radością było czynnikiem kształtującym jego charakter.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co z tego, że dziecko??? A dziecko nie może okazać minimalnej wdzięczności za to, co dostaje??? Ja autorkę rozumiem, bo moja córka taka była, na szczęście wybiłam jej z głowy egocentryczną naturę. Ale jak miała właśnie 6 lat, potrafiłam ją zabrać na wypasiony dmuchany zamek nad morzem na wakacjach, wykupując całą godzinę. A ona schodziła stamtąd z nosem na kwintę i tekstem, że ten zamek był za mały i ogólnie to było do bani. Albo pamiętam jak wyprawialiśmy jej urodziny, dziadkowie kupili jej wypasiony globus, podświetlany, bardzo duży, z taką imitacją falującej wody na miejscach mórz i oceanów. Spojrzała na to, rzuciła okiem na stół i powiedziała "i nic więcej nie macie?" :o Więc fakt, że jest to dziecko nie oznacza, że nie mamy prawa od niego wymagać minimalnej wdzięczności (przecież nie chodzi o całowanie po rękach i skakanie pod sufit :o ) i jakiegoś ludzkiego podejścia do takich spraw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym konkubina - takie rzeczy właśnie od najmniejszego, od dziecka się kształtują. Empatia, wdzięczność, radość z dostawania i frajda z dawania. Czym skorupka za młodu.... Nie pieprz farmazonów :o 6 latek dzieckiem.... :o :o No dzieckiem, ale od 6 latka naprawdę bardzo dużo już można pod względem emocjonalnym wymagać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzieci sa naszym odbiciem, konkubina napisala tylko to, co pewnie wiekszosc pomyslala. O odrzuceniu malego dziecka. Smutne, bo ojciec byl tym ojcem wlasciwie od poczatku zycia tego dziecka. Zmarnowal swoja szanse.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jako doświadczona przeróżnymi sytuacjami matka stwierdzam, że fakt, iż dzieci są naszym odbiciem można sobie o kant tyłka rozbić. Nie są. Takie mamy pobożne życzenie, ale tak nie jest. Ja się tutaj zgadzam z większością opinii, tj macie po prostu bardzo trudne dziecko i uważam, że zbyt surowo oceniasz męża. Stara się, zależy mu. Dla sportu nie rozmawia z nauczycielem, dla sportu nie siedzi z synem nad lekcjami, dla sportu nie uprawiał moralizatorskich, ważnych rozmów. Wiem co piszę, moje starsze dziecko też dało nam mocno popalić, a jest naszym biologicznym dzieckiem. W wielu kwestiach odnalazłam analogię swojej i Autorki historii. Ludziom ciężko zrozumieć, że nic nie jest czarno-białe, że dzieci nie zawsze są tymi biednymi, poszkodowanymi, rozdartymi istotkami, które są zagubione w relacjach, uczuciach, związkach międzyludzkich. To, że tak jest CZĘSTO nie oznacza, że zawsze. Ktoś tutaj napisał, że nie zawsze masz pole manewru, że są sytuacje, w których nie możesz zrobić nic, bo dziecko nie da sobie pomóc, samo musi dojść do pewnych rzeczy. Ja nawet rozumiem, że dla niektórych to jest nie do pojęcia, pewnie gdybym sama nie przeżyła tego na własnej skórze, też bym powtarzała takim jak Autorka, że trzeba rozmawiać, starać się, że męża do roboty nad dzieckiem trzeba zagonić, że trzeba dużo miłości, czułości, wsparcia, itp, itd. To nie zawsze wystarcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćkim56789
dzieci są naszym odbiciem można sobie o kant tyłka rozbić- zgadzam sie, znam super rodzicow z beznadziejnymi dziecmi Sama tez niemalo walcze z jedna o to zeby sie interesowala ciekawymi, wartosciowymi sprawami ( bo tylko by durne reality ogladala- i nie u mnie sie tego nauczyla) a z druga zeby lubila nature, plaze, las - idzie jak po grudzie niestety, moze w przyszlosci zaowocuje ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba to niepotrzebnie masz żal do męża.. z tego co pisałaś to starał się bardzo, dużo bardziej niż niejeden biologiczny ojciec. Wygląda na to, że starszy syn ma po prostu trudny charakter i duży jest jego udział w obecnej sytuacji. Gorzej jeśli naprawdę przestałaś kochać męża, bo żal za jakąś sytuację (nawet tak poważną), a brak miłości, to jednak dwie zupełnie różne sprawy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starsza kobitka
mam swoje lata i jedno ci napisze: ladnie dalas sie starszemu synowi zmanipulowac, skoro teraz myslisz o rozstaniu, jesli bedziesz tak dalej myslala to zostaniesz znow sama z mlodszym synem, bo starszy pojdzie w swiat, wiec co go twoja i meza relacja interesuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×