Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nananana8921

rezygnacja z wymarzonych studiów

Polecane posty

Gość gość
Autorka musi przede wszystkim zrozumieć siebie anie liczyć na to że jej psycholog powie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czasem w zrozumieniu siebie pomaga druga osoba. Psycholog często nie mówi co ci dolega, właściwie to sam pacjent dzięki pytaniom i sugestiom do pewnych rzeczy dochodzi. Trwanie w pewnych destrukcyjnych przekonaniach sprawia, że nie jest się w stanie dostrzec innego punktu widzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ljaa
Owszem nie byłam u psychologa nigdy. Przyznaję rację że mam mgliste pojęcie o tym jak wygląda terapia. Ale autorka nie zadała pytania "czy mam fobię i muszę iść do psychologa". Autorka prosi o radę "jak powiedzieć rodzicom że chce zrezygnować ze studiów podczas gdy każdy ignoruje jej uczucia (cytuję "już wszyscy wiedza jak sie czuje, ale każdy mi wręcz zabrania rezygnować...".) Jeżeli nie ma zaocznej weterynarii, żadne inne studia nie wchodzą w grę radze Ci abyś odpuściła sobie na rok. Ja tez wracałam z Sosnowca znerwicowana. Wszyscy to widzieli i tez nikt nie reagował. Gdybym nie podjęła trudnej decyzji o rezygnacji pewnie teraz ważyłabym 30 kilo i zjadała włosy. Autorko, życzę Ci abyś zebrała w sobie siłę by oznajmić rodzicom swoją decyzję i aby Twoi rodzice okazali się na tyle mądrzy by zaakceptowali Twój wybór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ljaa
W końcu to Twoi rodzice i kochają Cię. Moi mój wybór zaakceptowali (choć początkowo gderali że się zawiedli). Ale ja miałam inna sytuację bo całkiem zmieniłam studia i im to wmówiłam że farmacja to była pomyłka, a Ty chcesz studiować dalej i zrobić sobie tylko przerwę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nanannananananan235
No fakt. Przez ten miesiąc udało mi się schudnąć 6kg mimo, że mam wagę w dolnej granicy normy. Chyba zrobię ten rok przerwy, inaczej nie dam rady. Chciałabym właśnie wziąć urlop zdrowotny żeby w przyszłym roku na 100% się dostać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ok, autorka pyta jak powiedzieć rodzicom, ale z drugiej strony z jej wypowiedzi można wyczytać znacznie więcej (może to moje zboczenie zawodowe...). Nie poszła na te studia, bo były prestiżowe czy dlatego, że wybrali je rodzice. Chciała sama, marzyła, lubi to. Po prostu zmagają się w niej ambiwalentne odczucia. Niby podjęła decyzję, może jednak rezygnacja z czegoś, co się podoba i o czym się marzyło, bez próby powalczenia w tej materii, to nie najlepszy pomysł. Inaczej jest wówczas, gdy studia się nie podobają, przerastają człowieka, okazują się pomyłką. Ale tutaj tego nie ma raczej. Zastanawiam się też czy w efekcie końcowym nie byłaby to tak naprawdę porażka. Może warto spróbować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Ale tutaj tego nie ma raczej. Zastanawiam się też czy w efekcie końcowym nie byłaby to tak naprawdę porażka. Może warto spróbować. " x nic nie rozumiem z tych dywagacji - doprecyzuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a piszę w taki sposób, bo kiedyś miałam podobną sytuację, tyle że w trakcie studiów. Zaistniały pewne okoliczności, które mnie przerosły (tak mi się wtedy wydawało), nie jadłam, chodziłam zdenerwowana, nie potrafiłam o niczym innym myśleć (i nieźle sobie wyolbrzymiłam problem). Wymyśliłam, że najlepszą opcją będzie dziekanka (dzisiaj wiem, że to była ucieczka przed problemem). Zrobiłam tak, jak wymyśliłam. Wróciłam po roku na studia, ale byłam blisko tego, by zrezygnować, bo jak się okazało problem nie uciekł przez rok, mam wrażenie, że jeszcze się nawarstwił. I tak musiałam się z nim zmierzyć, tyle że było trudniej (rok przerwy w nauce daje w kość, naprawdę, zwłaszcza na wymagających studiach). Zrobisz, jak uważasz, czasem lepiej zmierzyć się z czymś od razu, niż odwlekać i uciekać. Takie moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przede wszystkim myśl o sobie. To Twoje życie i jeden rok czy nawet parę jak to się mówi w plecy jest niczym wobec całego życia. Jeśli czujesz, że nie wyrabiasz udaj się do psychologa czy nawet psychiatry - naprawdę nie gryzie a może wiele doraźnie pomóc. Sama byłam w takiej sytuacji, że pojechałam studiować do innego miasta, ale nie wytrzymałam i wróciłam. Trudno, taki mamy charakter i nie warto z tym walczyć. I jeszcze jedno - czasem nasze marzenia to jedno a rzeczywistość to zupełnie co innego. Weterynaria jest cholernie ciężkim zawodem dla kobiety, studia podejrzewam, że też nie są łatwe. Jak dostałaś się na weterynarię to znaczy, że jesteś fajną inteligentną dziewczyną i możesz się dostać na inne kierunki. Niestety miłość do zwierząt to za mało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nanana355345qt
Chciałabym tylko ten jeden rok przerwy, wiem, że to porażka...ale szczerze mówiąc to i tak zawalę ten rok, tak myślę. Zazwyczaj idę spać około 5, wstaje ok. 9-10. Idę na zajęcia, jestem wykończona, nie mogę się skupić. Idę do pokoju, chcę mi się płakać. Gadam przez telefon z chłopakiem. Jrest trochę lepiej, zaczynam się uczyć. Póxniej znowu spać, rano nic nie pamiętam. Denerwują mnie ludzie w grupie, nie ma nic ważniejszego oprócz zdania koła, czy wejściówki. Za to dla nich największa beka to zwłoki tych zwierząt np. laska złapała świnkę za ogon i beka bo świnka się cieszy...Nie daje rady i tyle, jestem słaba. Może niew szyscy nadaja się na studia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co mam doprecyzować? Studia weterynaryjne dla autorki nie są pomyłką chyba? Czasem jest tak, że rodzice wymyślają nam medycynę, a my chcemy malarstwo, albo marzymy przez liceum o farmacji, a studia okazują się dla nas nudne i nieciekawe... Weterynaria chyba dalej podoba się autorce, a problem leży gdzieś indziej. Co do porażki. Za rok uświadomić może sobie, że ten rok tak naprawdę jej uciekł, że mogłaby być już na drugim roku. Oprócz tego po roku "wyjścia z obiegu" tak naprawdę czasem trudniej się wraca do pewnych rzeczy. Autorka znalazła sobie bezpieczne wyjście w postaci urlopu zdrowotnego, ale problemy przez ten rok mogą nie zniknąć, a wręcz się pogłębić. Za rok jak stanie w tym samym miejscu, może żałować, że teraz nie spróbowała. Oczywiście nie musi. Nie znam jej i nie wiem, co w tej sytuacji ejst dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Chciałabym tylko ten jeden rok przerwy, wiem, że to porażka.." x TO NIE JEST PORAŻKA! po prostu potrzebujesz przerwy, oddechu - tak o tym pomyśl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ljaa
autorka Napisała "Właściwie to instruktorem już jestem, ale pracuje niewiele ze względu na brak czasu. Tazka praca to byłoby moje marzenie, ale wiem że nie jest to zbyt prestiżowe itp." Więc skąd wiesz że studia weterynaryjne to nie pomyłka, autorka wyraxnie napisała że praca jako instruktor to jej marzenie ale NIE MA PRESTIŻU takiego jak weterynarz !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzisz same negatywy tej sytuacji, to naprawdę zastanawiające. Powiem ci (po 3 kierunkach studiów;)), że ludzie na pierwszym roku często tak mają, że starają się być bardziej profesjonalni niż wykładowcy, za wszelką cenę chcą zaistnieć, wiele osób wkuwa wiecznie na zaliczenia. Potem to mija z reguły i ludzie normalnieją. Musisz znaleźć coś pozytywnego w tych studiach, swojej sytuacji, znaleźć tutaj kogoś z kim da się pobyć, pogadać. Jeśli wszystko, co przyjemne jest w mieście rodzinnym, nie dziw się, że ci tak źle. Z góry też masz nieodpowiednie nastawienie do studiów i tego, co z nimi związane. Masz trochę problemów ze sobą (zakładasz, że nie zaliczysz semestru/studiów na samym ich początku?). Przez rok może się coś zmienić, choć niekoniecznie. Być moze za rok będziesz przeżywać to samo. Nadajesz się na studia, skoro się na nie dostałaś;) Musisz tylko wyluzować, nie podchodzić do tego tak poważnie. Somatyzujesz swoje problemy, stąd zmęczenie, problem ze spaniem. Też byłam taka (w wielu sytuacjach życiowych). Zapanowałam nad tym i czuję się dużo lepiej, pewniej... Ty też sobie poradzisz, znajdź jakąś bratnią duszę, podejdz do kogoś. Nie wierzę, że wszyscy są tacy beznadziejni;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ljaa
dodam że identycznie było u mnie. Farmacja bo prestiż. Autorka chciałaby mieć prestiżowy zawód ale go nie czuje. tak samo ja miałam z farmacją. Ludzie zrozumcie że nie zawsze każdy ma tyle siły aby poprostu zacisnąć zęby i do przodu. Nie zdajecie sobie sprawy jak ważne jest samopoczucie. A autorka ma fatalne samopoczucie, wyniszcza ją, to do niczego doprowadzi dobrego. Do osoby z dziekanką - widocznie w Twoim przypadku dziekanka była ucieczką, mogłaś się zmobilizować i jej nie brać ale z wygodnictwa to zrobiłaś. Dowód: Za rok dałaś radę choć było trudniej i to świadczy o tym że dziekanka była Twoją fanaberią. Nie masz więc pojęcia jak to jest gdy się nie śpi po nocach, płace, nie je a przygnębienie jest tak olbrzymie że człowiekowi nie chce się żyć. Gdybyś tak miała droga oso z dziekanką to za rok tez byś nie dała rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do Ljaa dla ciebie cytat, skoro tak lubisz "W tym roku dostałam sie na kierunek na który całe zycie chciałam isc.(..)Jest on zgodny z moimi zainteresowaniami.." Ja osobiście wiem, że mam tendencję do doszukiwania siię drugiego dna, ale widzę, że są lepsi ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dasz rady. Pierwszy rok zawsze jest ciężki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ljaa
dobra : ostatnia rada dla autorki zanim wszyscy na mnie siądą: 1) zastanów się czy chcesz studiować weterynarię czy jedynym powodem jest prestiż i przerost ambicji Twoich rodziców, bycie Instruktorem tez jest zawodem, KAŻDY JEST KIMŚ. 2) Jeśli odp na 1 pytanie brzmi "tak chcę studiować weterynarię" to zastanów się czy chcesz wsiąść rok wolnego bo a) jest za ciężko i czujesz że nie dajesz rady dotrzymać tempa innym studentom b)bo nie jesteś gotowa na samodzielne życie z dala od domu, chłopaka, konia. Jeśli odpowiedź a to idź do psychologa i nie rób przerwy Jeśli odpowiedź b to zrób przerwę. Takie moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nananananannan
To prawda, nie wszyscy sa tacy beznadziejni. Pewnie to problem nastawienia. Z dużego miasta przeniosłam sie do małego. W klasie miałam rożnych znajomych, napisałam te ważniejsze matury jako jedna z lepszych w klasie, a na pewno najlepiej z moich przyjaciół. Nie mowię tego zeby sie przechwalać tylko zeby zaznaczyć ze zmieniłam totalnie kręgi. Trzymałam sie raczej z luzakami, imprezowymi ludźmi, a tutaj zostali razej sami wyselekcjonowani. Przez ten rok chciałabym zrobic duzo kursów: masażu koni i innych w tym kierunku. Podlapalabym jakies praktyki/wolontariat cokolwiek co by mi sie przydało w przyszłości. Generalnie postaralabym sie zeby moja osoba i moje CV nie straciło na tej przerwie. Przynajmniej mam takie plany i myśle, ze je zrealizuje. Jednak wciąż nie wiem czy to dobry pomysł i wciąż nie wiem jak namówić na to rodziców. Jednak dzięki waszym odpowiedziom wiem, ze muszę wsystko dokładnie przymyslec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ljaa to ja od dziekanki... no wyobraź sobie mądralo, że mam pojęcie jak to jest nie spać po nocach, martwić się do tego stopnia, że ci włosy wypadają, schudnąć 10 kilo, nawet jak się nie ma z czego i nabawić się anemii. Dziekanka nie była moją fanaberią. Chyba czułam podobnie do autorki, że muszę, bo jak tego nie zrobię, to mi się nie uda, to przegram, zwariuję, nie uda mi się przełamać moich problemów. Ale wiesz co??? postanowiłam zrobić coś, czego ty nie zrobiłaś. Spróbowałam, zawalczyłam, podniosłam się. Ty nie próbowałaś i tyle... Zrezygnowałaś, zmieniłaś studia. I nie wiesz dzisiaj czy by się nie dało. Ja po rpstu wzięłam się w garść. Z perspektywy czasu widzę, że najwięcej siedzi w nas samych, to my jesteś,y silni/słabi i sami się takimi czynimy, a nie okoliczności. Zdziwiłabyś się w jakiej sytuacji byłam i ile potrafiłam zmienić. A fanaberie mam czasu, tylko trochę innego rodzaju...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem, że nie możesz spać- akademik to miejsce, gdzie jednego nie bardzo obchodzi, że ktoś inny może być zmęczony...sama nabawiłam się tam bezsenności, chociaż nigdy nie miałam takich problemów. Może po prostu postaraj się o jakieś papiery od lekarza, że powinnaś mieć ze względu na problemy zdrowotne osobny pokój, albo znajdź sobie jakąś stancję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ljaa
No tak, zmieniłam studia i jestem szczęśliwa bo moja odpowiedź na pytanie 1 brzmiała: nie nie chcę studiować farmacji. I nigdy tego nie żałowałam bo odnalazłam się w budowlance. dlatego zadałam autorce te 2 pytania :) i na nie powinna sobie odpowiedzieć w pierwszej kolejności zanim podejmie decyzję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nanannana
To nie jest tak, ze nie moge spac ze względu na hałas, bo po 1 jest juz cicho, ale ze względu na stres

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko, podtrzymuję - jeśli rzeczywiście intersuje cie ten kierunek, spróbuj zapanować nad stresem (rozmowa, terapia), bo obawiam się, że przez rok naprawdę niewiele się zmieni. To raczej twoja tendencja do reagowania w taki, a nie inny sposób na pewne sytuacje. Podejrzewam, że problem leży w tobie (przekonania, nastawienia), niż w samych studiach. Jak zapanujesz nad sobą, własnymi lękami, to i te studia okażą się fajne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ljaa
do osoby z godz 13:38 Autorka napisała że dostała się na kierunek na który chciała iść całe życie. A ja pytam dlaczego chciała iść na ten kierunek całe życie? Wg mnie odpowiedź brzmi "Bo kocha konie i chce im pomagać i jest to zawód prestiżowy z którego są dumni jej rodzice" Zwierzęta można kochać tak samo jak kocha się ludzi, ale nie każdy nadaje się na chirurga czy kardiologa. A może autorka naoglądała się np. narządów w formalinie i stwierdziła że jednak nie chce tego studiować? Autorka jest uczuciowa i delikatna (co wnioskuję bo jej reakcji na świński ogon) i może uznała że nie pasuje na te studia. Nie namawiajcie jej na kontynuację po tzw "trupach" bo jak nie spróbuje to się nie przekona ... Ona spróbowała jest tam, poszła na te studia chociaż już 1 października poczuła że nie chce tam jechać. Ona walczy już od miesiąca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ljaa
ludzie czy naprawdę potrzeba tragedii żeby ktoś zauważył problem> A jak stanie się tragedia (nerwica, bulimia, depresja) to wtedy każdy się pyta "jak to się stało" A no właśnie tak to się stało że nikt nie chciał słyszeć o rezygnacji!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ljaa
ale ja nie jestem wróżką dlatego zapytam: Autorko czy nadal chcesz studiować ta weterynarię? Czy chcesz NADAL tzn kiedy wiesz jak te studia wyglądają ( bo że chciałaś kiedyś to już wiemy)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ljaa tworzysz sobie sama odpowiedzi, mimo że autorka tak naprawdę nie napisała nigdzie, że te studia jej nie pasują (raczej inne rzeczy, które się z nimi wiążą)... Uwierz, czasami nawet wymarzony kierunek budzi sporo naszych wątpliwości (ja miałam takie średnio kilka razy w roku, a raz przypłaciłam to dziekanką). Dziś wykonuję mój wymarzony zawód, mimo że miałam mnóstwo wątpliwości (z próbą rzucania studiów włącznie). Miesiąc to bardzo krótko, zwłaszcza w obliczu wielu zmian, jakie mają miejsce na początku. To, że kierunek nam się nie podoba, to można ocenić po jakimś czasie (nie po miesiącu na litość). Poddawanie się na początku jest takie trochę niedojrzałe, choć nie ukrywam, że charakterystyczne dla dzisiejszego młodego pokolenia. Moje wyznawało prędzej zasadę "co cię nie zabije, to cię wzmocni". Dzisiaj czuję się mocno wzmocniona;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ljaa
o godzinie 14:16 zadałam pytanie a nie stworzyłam odpowiedź :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ljaa Czy ty naprawdę jesteś tak mądra inaczej? To chyba logiczne, że mój post był do twoich wynurzeń nieco wyżej, a nie do twojego pytania... Może jednak rezygnacja z farmacji nie do końca była podyktowana tym, że ci się nie podobało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×