Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość rozmowa niekontrolowana

W blasku nie znającego zachodu Słońca

Polecane posty

Gość anialon
https://www.youtube.com/watch?v=Kw7XICo3phs Daleko mi do takiej swietosci! Ale O.Pio jest mi bliski w jakis szczegolny sposob. Jesli macie czas, przeczytajcie, jest tam tez mowa o tym ,ze kazdy czlowiek powinien chodzic w obecnosci Boga, a tutaj na forum jest nas tak niewiele..... I ja podobnie jak O.Pio odnalazlam Boga w samotnosci I na modlitwie. A czuje sie tak marnie! Skad te mysli, czyzby zly mi je podsylal? Jesli porywa mnie w jakis sposob to zycie-praca, terminy, planowanie, sprawy biezace, itp, jesli wiem ze nie rozmawiam z Bogiem, moja dusza popada w glod. Czuje sie jak dziecko ktore zgubilo matke. Najlepiej mi gdy jestem zupelnie sama. Byl czas, ze nie umialam sie skupic na modlitwie nawet w kosciele. Co sie stalo z ludzmi w kosciolach! Dlaczego tak glosno wszyscy sie zachowuja przed msza I po niej! Czy nie ma juz w nas szacunku do tego, ze jest to miejsce modlitwy i ze ktos sie zawsze modli przed msza, i zawsze ktos sie modli po mszy? Czy trudno to zauwazyc i uszanowac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozmowa niekontrolowana
Dziś znowu była u nas Msza Święta wotywna do Ducha Świętego z nabożeństwem przed Najświętszym Sakramentem i modlitwą wstawienniczą z nałożeniem rąk, którą posługiwali kapłani. Napiszę jutro, jak trochę pozbieram myśli. :) Błogosławionej nocy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojj stara modelka bez związku
Rozmowo, kiedyś pisałaś, że miałaś zaśnięcie w Duchu Św. I mam tym temacie pytanie, czy jest się świadomym w trakcie ? Czy to zaśnięcie wiąże się z zupełnym zaśnięciem jak w śnie bez świadomości? I czy towarzyszy temu osłabienie ciała i osunięcie się bezwładne i czy umysł jest wtedy trzeźwy i świadomy co się dzieje dookoła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojj stara modelka bez związku
Rozmowo, piszesz, że odnalazłaś Boga w samotności i na modlitwie i dziwisz się, dlaczego czujesz się tak marnie... Mam to samo :) A jak może się czuć stworzenie kiedy pozna Wielkość Stwórcy? :) Tym bardzie widzi się swoją marność. Z czasem, im więcej poznaję Jego Wielkość tym większym gr/zesznikiem się czuję i więcej pokory z tego wypływa. Swego czasu przed nawróceniem uważałam się prawie za świętą - nikomu źle nie czyniącą a jeśli już komuś coś złego zrobiłam to dlatego aby kogoś rozumu nauczyć - tak sobie to tłumaczyłam. A po nawróceniu z czasem im częściej się s/powiadalam tym więcej widziałam w sobie gr/zesznika. I kiedy ma się świadomość Wielkości Majestatu Bożego każdy gr/zech - nieważne czy lekki czy nie odczuwam jak bardzo niewdzięczny jest człowiek tak postępując. I tak jak jest napisane w o/bjawieniach na ostrzezenia.net, że współcześni ludzie powinni co tydzień przystępować do sakramentu S/powiedzi św. aby zachować czystość serca i mój bez bólu stanąć przed J/ezusem w trakcie globalnego Ostrzezenia, która będzie właśnie globalną S/powiedzią św. Właśnie po to się czujemy tak marnie aby móc się oczyścić z przywiązań do gr/zechów. Na pierwszym spotkaniu SNE zaskoczyły mnie słowa jednej dziewczyny, która mówiła, że ostatnio czuje się tak marnie, że musi co tydzień chodzić do S/powiedzi św. Wiedziałam, że nie zna tych objawień - ostrzeżeń. I wiem, że to jest duchowe przewodnictwo Pana J/ezusa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anialon
Modelko, to ja pisalam o tej marnosci. Ale nie ma to znaczenia Znaczenie ma to, ze na tym temacie pomagacie mi zrozumiec od kogo pochodza pewne moje doswiadczenia, dlaczego czuje to co czuje. Mam nadzieje ze ta moja marnosc I jej doswiadczanie naprawde pochodzi od Boga. Dzisiaj sie czuje tak, jakby Bog wyrywal ze mnie stare korzenie. Znow sie zaparlam I ide do przodu, ku Panu, pod prad. Blogoslawionego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdybym nie sluchala co mowia wielcy swieci, to bym zginela w swojim ''odczuwaniu'' I rozumieniu pewnych duchowych doswiadczen. Tak to diabel wszystko potrafi czlowiekowi zamazac, zamieszac I utrudnic. Dzieki literaturze religijnej I ludziom zyjacym blisko Boga (czyli Wam) moje sciezki sie prostuja :) Chwala Panu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anialon
mam do Was takie pytanie czy post ktory trwa do godziny 15stej sie w jakis sposob liczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozmowa niekontrolowana
Anialon, każde wyrzeczenie, nawet najmniejsze, jeśli podejmujesz je z miłości, bardzo się liczy. Św. siostra Faustyna obierała kiedyś ziemniaki a ponieważ każdą czynność ofiarowywała Jezusowi, to przy wylewaniu wody z ogromnego kotła znalazła na dnie świeże róże...O mamo! Róże od Jezusa! Odpowiadając na pytanie modelki, nie wiem jak to się dzieje, że "spoczywa się w Duchu Świętym". Po prostu człowiek się osuwa, nie słabnie, to jakby jakaś siła go kładła, nie traci świadomości, jest się cały czas przytomnym, tylko oczu się nie chce otwierać. Myślę, że każdy przeżywa to inaczej. Wczoraj było dużo spoczynków na tej modlitwie i nie bardzo mi się podobało, jaką to u niektórych budziło sensację. Mnie to już nie szokuje, przyjmuję to jako jeszcze jeden dar, chociaż akurat ten wcale nie jest potwierdzeniem czyjejś wyjąkowej świętości. Liczy się obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie i to jak działa On przez modlitwę wstawienniczą posługującego nią kapłana. Po każdej takiej modlitwie dostaję coś nowego, ie wiem co tym razem to będzie. Wydaje mi się, że mam już tyle tych skarbów, że więcej nie pomieszczę, ale ciągle proszę o więcej, bo Jezus kocha dawać dużo, niech daje więc na maxa! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anialon
Spedziłam dziś większość dnia zanurzona na modlitwie. Byłam też sama większość dnia. W pewnym momencie dała mi się odczuć obecność Boga za mną(tak jak dawniej ale w innych okolicznościach), jal siedziałam na krześle w kuchni. Pan troszczy się o mnie. Chyba chciał mi przekazać że zna moje kłopoty zdrowotne. Jakże cudowne będzie kiedyś przebywanie w Jego obecności! Już za tym tęsknię, od dawna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojj stara modelka bez związku
Anialon & Rozmowo - sorrki :) Czytałam wpisy z poprzedniej stronki i pomyrdało mi się z nickami :) No starość nie radość ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojj stara modelka bez związku
Rozmowo, u mnie na Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie na jakiej bywam nie raz, nie zauważyłam aby zaśnięcia w Duchu św. budziło jakąś sensację. Nawet odnoszę wrażenie, że ludzie się tego boją. Np. ławki są zapełniane 1/2 od końca i tam jest największy tłum. A z początku połowa ławek jest zupełnie pusta. I w sumie ten fakt wykorzystywałam siadając w tej pustej przedniej części by nie siedzieć w zapachach wśród ludzi. Do czasu... kiedy kadzidło przed świętami Wielkanocnymi wyrzuciło mnie nie tylko z ławki ale w ogóle z kościoła. I musiałam się przemieścić do przedsionka aby móc normalnie oddychać. Wówczas właśnie kiedy w tym przedsionku pod koniec spotkania modlił się wstawienniczo kapłan z osobą świecką nade mną to pierwszy raz miałam w trakcie takiej modlitwy odczucie, że mną w środku kołysze. Tak jak bym odpływała na moment i znowu wracała do rzeczywistości. Co prawda wówczas jeszcze miałam też jakieś telepanki i trzęsawki w ciele z bardzo złym samopoczuciem po tym kadzidle. Co jeszcze jakoś umiem sobie wytłumaczyć. Ale to, że odpływałam i wracałam pierwszy raz mi się zdarzyło i stąd moje pytanie do Ciebie w tym temacie. Miałam wrażenie jakby coś chciało mi pomóc ale nie mogło. I to kołysanie - jak na huśtawce - tylko wewnątrz trwało przez całą modlitwę. Po niej niestety nadal bardzo źle się czułam fizycznie. I po powrocie do domu również. Także to mnie dziwi... Piszesz, że "po każdej takiej modlitwie dostaję coś nowego" - możesz uszczegółowić - jakie dary konkretnie otrzymujesz? Na początkowych modlitwach miałam po nich niesamowity spokój serca i radość duszy. A po późniejszych już dziwne akcje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Modelko, przypomnialas mi wlasnie. kolezanka kiedys opowiadala swoje wrazenia z pobytu jeden dzien na rekolekcjach u O. Bashobory w Walbrzychu. Mowila ze jej corka caly dzien byla grzeczna jak aniol, tak samo z reszta jak I inne dzieci,a to spotkanie trwalo nie godzine ale caly dzien. I to kolysanie-mowila ze byl taki moment kiedy wszyscy stali z zamknietymi oczami, gdy ona je na chwile otworzyla zobaczyla, ze wszyscy sie kolysza. Mysle ze to moze byc zwiazane z tym co I Ty odczuwalas. Moc Ducha Swietego. Tak przy okazji, czy slyszalyscie o O.Bashobora?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozmowa niekontrolowana
Jasne. Uczestniczyłam kiedyś w rekolekcjach, które prowadził, drogą internetową wprawdzie, ale zawsze to coś. Pisząc o owocach modliwy wstawienniczej miałam na myśli moją coraz głębszą relację z Bogiem. To ewoluuje od tej pierwszej modlitwy, tej listopadowej, kiedy tak zapłonęłam miłością do adoracji Najświętszego Sakramentu. Zmienia się moje spojrzenie na obecność Boga w moim sercu, ta relacja staje się coraz bardziej serdeczna, choć nie pozbawiona przeogromnej czci, bo to przecież Bóg, chociaż tak bliski, tak kochany Jezus. Serdeczny i taki wrażliwy. Ta Jego delikatność jest niepojęta. On zawsze czeka,wtedy, kiedy nie myślę o Nim, bo zaprzątają mnie inne rzeczy, kiedy zapominam, że On jest w każdym człowieku, który staje na mojej drodze. Chodzić w obecności Boga nieustannie- o to się modlę, być całkowicie dla Niego, wszystko Mu oddawać, każdą radość i każdą łzę, wszystkie swoje sprawy, całe swoje życie a na końcu śmierć...Przestałam bać się śmierci, możliwości potępienia, ufam że wpadnę w Jego ramiona, na zawsze. Przedsmak nieba mam już teraz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anialon
Rozmowo, I znowu jakbym czytala o sobie-w tym co napisalas tam powyzej. Jestesmy swiadkami Boga I Jego obecnosci w nas. Nie chcialabym Jezusa nigdy zawiesc swoja niewdziecznoscia. Trzeba codziennie dziekowac. Wiecie, dzisiaj obudzilam sie rano I jak nigdy naszla mnie mysl jak jestem bogata osoba. Chociaz podloga sie rozpada na gorze, chociaz ciezko wydac na letnia sukienke, a zeby sie rozpadaja, budze sie pelna zadziwienia I swiadomosci ile posiadam. Bog mi dzisiaj powiedzial dobitnie, ze jestem bardzo bogata. A ludzie maja wiecej ode mnie I czuja sie calkowicie niezaspokojeni. Piekny ten link :) zaraz w zamian tez Wam cos podesle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojj stara modelka bez związku
- poruszające i wstrząsające: Bł. Anna Katarzyna Emmerich: Sekrety Dusz Czyśćcowych cz. 1/5 https://www.youtube.com/watch?v=ZCxpENyXAFs - w okolicach 14:10 jest mowa o również o żydach i protestantach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sluchajcie, musze to napisac. Zdalam sobie sprawe z tego dlaczego dzisiaj naszlo mnie to przeswiadczenie o mojim bogactwie. Wczoraj, jak Wam juz pisalam, spedzilam dzien na mod/litw/ach (lub przedwczoraj), na poscie (w tym modelko wlasnie mialam na uwadze dus/ze czys/cco/we). I Je/zus powiedzial do mnie ze moge Go prosic o wszystko. WSZYSTKO. Wiec poza mojimi stalymi prosbami prosilam tez o pieniazki. A dzisiaj to przeswiadczenie ze jestem bogata. Od samego ranka. Odebralam dzisiaj dzieci ze szkoly, dalam im zupke, moja starsza corka szczegolnie ta zupe lubi. Poprosila mnie tez o chlebek. A na ten chlebek patrzyla takim wzrokiem jakby byl wielkim skarbem. Nie opuszcza mnie nadal to uczucie, jak widzicie. Wiec pieniazki nie sa mi potrzebne, wedlug Jez/usa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozmowa niekontrolowana
Adorowałam dziś Pana Jezusa po Mszy Świętej i jak zawsze rano założyłam sobie, że pobędę z Nim pół godzinki a póżniej jeszcze przyjdę na dłużej. Po upływie tego czasu, nagle wszyscy adorujący wyszli i zostaliśmy sami. No co tu robić? Zostawić Pana Jezusa samego? Nie mogłabym! Trwam więc dalej i dostaję taką myśl, że mam poświęcić pełną godzinę. Jak pewnie się domyślacie punktualnie po upływie godziny weszła dziewczyna, co piękne,moja znajoma, niezwykle rozmodlona osoba i uklękła przed cyborium. Przyszło zastępstwo. Mnie to już nie szokuje, tylko się dziwię, że tak dokładnie co do minuty to się stało. Panie Jezu! Co za precyzja! :D Pytałyście o owoce modlitwy wstawienniczej. Prosiłam o jeszcze gorętszą miłość do Jezusa i tak się dzieje, że nie mogę bez Niego żyć. Ciągle tęsknię, ciągle mi mało modlitwy, adoracji, Komunii Świętej. Nie wiem do czego to dojdzie, ale ufam, że może nie zwariuję z tego szczęścia...;) Błogosławionej nocy, kochane :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Śnił mi się niedawno kościół, nabożeństwo grupka młodych osób których na żywo nie znam a tak bliskich jakby byli mojimi przyjaciółmi. Bardzo miło nam się rozmawialo po mszy. Ksiądz też był bardzo sympatyczny jakby znał mnie nie od dziś. Powiedzialam mu że przegapilam spowiedź przed mszą więc bez problemu zgodZił się mnie wypowiadać. Najdziwniejsze jest to że konfesjonał znajdował się nad oltarzem i trzeba było wchodzić do spowiedzi po schodach. Pamiętam te schody. Drewniane z ciemnych dębowych desek. Pamiętam też że w połowie spowiedzi się obudziłam i że mówiłam grzechy których się dopuściłam niedawno. Kościół ten był skromny, znajdował się w lesie, jakby na wzgórzu. Dla mnie szczególne znaczenie ma tutaj atmosfera jaka panowała pomiędzy mną i pozostałymi oraz umiejscowienie konfesjonału oraz pomieszanie dwóch światów realnego z tym sennym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 niedziele opuściłam mszę Koleżanka której długo nie widziałam była jakby tym dosyć zaniepokojona i zastanawiała się czy nadal przychodzę na tą samą mszę co ona, pomyślałam, okay, po czym podeszłam do księdza (u nas taki zwyczaj, że każdy zegna się z księdzem po mszy) a ksiądz zareagował na mnie tak, jakby mnie nie widział z rok! Miło cię widzieć!-zakrzyknal z radości na mój widok. Tak mnie zamurowalo że zniknął uśmiech z mojej twarzy,uwolnilam rękę którą mu podałam i zmieszana poszłam w swoją stronę. Dwie osoby i ten sam rodzaj wiadomości. Czy Wy też to odbieracie tak jak ja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojj stara modelka bez związku
Anialon - wydaje mi się, że ksiądz po prostu ucieszył się, że Cię zobaczył. Może wcześniej myślał, że coś musiało się stać, że Cię nie widział i martwił się np. czy nie jesteś chora czy coś. Na pewno nie chciał Cię w niczym urazić. Ucieszył się, że zobaczył swoją owieczkę:) Pan J/ezus również przemawia przez inne osoby :) W tamtym roku w okolicach września - listopada a może trochę wcześniej miałam taką sytuację, że "czułam" wewnętrznie, że fajnie by było abym codziennie chodziła na Mszę św. Wcześniej miałam takie ciągoty, że chodziłam w sobotę i w niedzielę i czasem szłam do innego kościoła w niedzielę aby posłuchać innego kazania. Bo wieczorem w sobotę odbywa się Msza św. już niedzielna i kazanie jest takie samo. No ale moje lenistwo brało górę i też jakoś nie wyobrażałam sobie abym codziennie była na Mszy św. I w tamtym czasie kiedy chodziło mi to po głowie miałam sytuację - i to kilka razy kiedy modliłam się przed obrazem Pana Jezusa, że Jego oczy na obrazie - dosłownie pokazywały mi na prawo - w kierunku gdzie jest kościół. Zrozumiałam, że chodziło o chodzenie do kościoła codziennie ale jakoś to bagatelizowałam i z czasem mówiłam sobie "a wydawało mi się" i to do nie dotarło do mnie. Po czym na jednym spotkaniu Szkoły Nowej Ewangelizacji w trakcie modlitwy uwielbienia jedna osoba miała poznanie, które wiedziałam, że jest do mnie (niesamowite wrażenie, kiedy ktoś wypowiada słowa poznania i człowiek od raz wie, że akurat to chodzi o niego) i na początku brzmiało: "Przygotowałem dla ciebie na ucztę, Ja cię będę karmił (...)" i dalsze słowa też były niesamowite... Wiedziałam, że chodzi o codzienną Eucharystię ale jakoś sobie mówiłam, że może mi się tylko tak wydaje no i lenistwo dało górę i nie chodziłam codziennie. Potem na Mszy św. o uzdrowienie a właściwie przed Mszą św. na S/powiedzi św. kapłan mi mówi do mnie: "Pan J/ezus Cię zaprasza na ucztę" I myślę sobie no, to niezły przypadek. Na następnej S/powiedzi św. w zupełnie innym kościele, u zupełnie innego kapłana - pierwsze wypowiadane jego słowa i słyszę: "Pan J/ezus zaprasza cię na ucztę ..." I to mnie już powaliło. Nie mogłam sobie dalej tworzyć wymówek i wmawiać wydawało mi się czy to przypadek. I w grudniu zaczęłam codzienne chodzić na roraty ale wytrwałam tylko 2 tygodnie. Potem przyjaciółka przesłała mi na maila filmiki, który ostatecznie zmotywował mnie do tego aby zacząć od stycznia chodzić codzienne na Mszę św. przez rok. I do momentu kiedy mogłam fizycznie iść do kościoła chodziłam tj. do Wielkiej Środy. Po czym zdrowotnie zaniemogłam na dłuższy czas i od ostatniego pierwszego piątku miesiąca, kiedy po Spowiedzi św. mogłam mimo moich obaw mogłam jednak w spokoju przystąpić do Komunii św. bez dodatkowych atrakcji po prostu zatęskniłam za codzienną Mszą św. I próbowałam chodzić ale niestety po kilku dniach na nowo zaczynałam się bardzo źle czuć w trakcie Komunii św. a w niedzielę tydzień temu po przyjęciu Eucharystii św. ledwo doszłam do domu o własnych siłach i musiałam się zaraz położyć bo ledwo stałam na nogach. I jakiś czas leżąc tak zdychałam i po 1,5 - 2 godz. samoistnie mi przeszło. Tak się zastanawiam czy to nie jest jakaś forma oczyszczenia. W tą niedzielę przed Mszą św. byłam w Spowiedzi św. a i wcześniej modliłam się o ochronę aby nie mieć takich akcji i rzeczywiście na spokojnie mogłam przyjąć Pana J/ezusa choć ciężko mi było dojść ale na szczęście po nic już mi się nie działo. Z tej radości aż poszłam na Nieszpory ( w sumie nas było aż 16 osób ze mną ) ale już chyba kadziło powodowało, że miałam dławienia nieprzyjemne i zaciski i jak przyszłam do domu to czułam jakbym miała podrażnione gardło. I dziś po Mszy św. miałam to samo mimo, że kadzidła nie było. I idąc do Komunii św. znowu miałam złe samopoczucie ale na szczęście po niej nie miałam żadnych akcji i na spokojnie wróciłam do domu. Zobaczymy jak jutro będzie :) Teraz mam tak, że jak przechodzę koło kościoła a widzę, że trwa albo zaczyna się Msza św. to mam normalnie tęsknoty żeby tam być :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozmowa niekontrolowana
Najważniejsze to nie utracić łaski uświęcającej, a jeśli już nam się to przydarzy, szybko ją odzyskać w Spowiedzi Świętej. Wczoraj, po nabożeństwie czerwcowym, patrzyłam jak ksiądz wyjmuje Pana Jezusa z monstrancji chowa Go w dłoni i przykrywa rąbkiem. Kiedy niósł Najświętszy Sakrament do tabernaculum, myślałam o niesamowitej godności kapłańskiej, błogosławiaństwie jego namaszczonych sakramentem dłoni, które zamykają w sobie Absolut, Wszechmogącego Boga...Pomyślałam sobie pod adresem tego księdza "jaki on musi być szczęśliwy, że może Cię trzymać w dłoniach, błogosławione dłonie ktore Cię noszą".Momentalnie otrzymałam myśl, której sama nie śmiałabym dopuścić do serca: "Błogosławione oczy, które na Mnie patrzą, błogosławione usta, które Mnie wielbią, błogosławione serce, które Mnie kocha". Zaniemówiłam... Dziś byłam u Spowiedzi Świętej, po Komunii Swiętej miałam doświadczenie ogromnego wzruszenia i daru łez.Matko! Jak dużo było tych łez, kapały mi na spodnie, byłam aż skrępowana, bałam się, że ktoś zobaczy. Kurczę, ostatnio mam tak często, no ale byłam świeżo po spowiedzi, więc ufam, że to łaska Boża. Trzymajcie się dziewczyny, u mnie ostatnio kryzys, ciężko jest,ale grunt, żeby mocno przytulić się do Jezusa i wszystko Mu oddać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anialon
Tak modelko Pan Jezus przemawia przez inne osoby i On miał wiadomośćdla mnie w tych dwóch osobach. Ale wczoraj bylo już późno i trochę chaotycznie o tym napisałam. Ogólnie słowa księdza mnie poruszyły bo nawiązywały w jakiś sposób do tego jak zareagowała na mnie również moja koleżanka. W każdym razie wiadomość pozostawiła we mnie pytanie czy naprawdę tak rzadko bywam na mszy... Swoją drogą Twoja historia z zapraszaniem na ucztę jest niesamowita. Głód, wiem coś o tym :) i cieszę się że to samo zaszczepilam już jednemu dziecku. Ona jest nawet gotowa wrócić wcześniej z nocki u koleżanki by iść na mszę. Mam nadzieję że drugiej też tak zaszczepie miłość do Pana :) Rozmowo-mój sen właśnie o tym mówi, że dla mnie teraz droga do nieba prowadzi przez konfesjonał przede wszystkim i mam z tego sakramentu często korzystać. Oczywiście z czystym sercem do komunii też będę chodzić :) Błogosławionej nocki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anialon
Walka trwa Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie każdy, który mi mówi: «Panie, Panie», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie." Mt 7, 21 Spróbuj zapytać 100 osób, czy chcą pójść do nieba… Ile z nich odpowie – tak oczywiście?… Strzelam w ciemno, że min. 99 będzie na tak. Po czym zapytaj, czy wypełniają na co dzień wolę Boga… Możesz sprecyzować, że chodzi o: coniedzielną Eucharystię, codzienną modlitwę, życie w łasce uświęcającej, miłość i szacunek do nieprzyjaciół, przebaczanie, pokora itp. … Ilu odpowie – tak żyję wg. Jego woli? … Może 5 osób. Nie wiem, jak Ty odnajdujesz się w tej sondzie… Być może masz problem z wypełnianiem woli Boga… Wydaje Ci się, że to jest takie ciężkie, że On wszystkiego zabrania… Wręcz przeciwnie – Jego wola jest źródłem prawdziwego szczęścia… Nie szukaj nigdy negatywów w Jego woli… Wszystko, czego On dla ciebie pragnie, to Twoje zbawienie i szczęście, także tu na ziemi… Każde Jego przykazanie jest z troski i miłości, abyś nie zgubił siebie i w konsekwencji nie poszedł na potępienie… Jezus ma dla Ciebie jeszcze jeden obraz: "Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry, i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki”. Mt 7, 24-27 Wyobraź sobie te dwa domy, a wokół nich ogromne fale… Jeden z nich jest zmieciony od razu, a drugi trwa na skale… Który z tych domów przedstawia Twoje serce?… Jak się czujesz i reagujesz, gdy uderza w Ciebie zło, gdy ktoś atakuje Ciebie i wytrąca z równowagi?… Może wydawać Ci się, że Twój dom jeszcze stoi, ale lada moment może przyjść ogromna fala… Czy czujesz, że trwasz na bezpiecznym fundamencie?… Czy wierzysz w to, że Bóg podtrzymuje Cię swoją łaską?… A może Twój dom już leży w zgliszczach i czeka na wyrok?… Zawołaj Pana i proś pokornie o odbudowanie Twojego serca, życia, relacji i wiary… Zacznij żyć z całych sił wg. Jego woli… Póki żyjesz – nigdy nie jest za późno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×