Gość anialon Napisano Maj 17, 2015 Modelko jestem zszokowana Twojim wpisem. Nie spodziewałam się że napiszesz coś takiego. Całe szczęście że na tę codzienną Eucharystię uczęszczałaś. Mam naprawdę wielką nadzieję że znalazłaś prawdziwą przyczynę swoich problemów zdrowotnych. Diabeł to mistrz kłamstwa i manipulacji. Nie możemy też zapominać o tym że to istota o wyższej inteligencji ponieważ kiedyś był aniołem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anialon 1 Napisano Maj 17, 2015 dzialajaca cuda pokuta unizenia posluchajcie https://www.youtube.com/watch?v=1QLp_GmT1Mo dziala cuda, poniewaz likwiduje skutki grzechu-sprawdzone ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość rozmowa niekontrolowana Napisano Maj 22, 2015 Po każdej modlitwie wstawienniczej, która odbywa się w mojej parafii co miesiąc po Mszy Świętej wotywnej do Ducha Świętego, dzieje się coś nowego. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że relację z Bogiem można pogłębiać w nieskończoność, wciąż odkrywać nowe skarby. Coraz bardziej i bardziej świadomie chodzę w Jego Obecności i nie zawsze wiąże się to z tzw. "odczuwaniem" czy jakimś okołomistycznym doznaniem. Jezus chce być kochany nie za doznania ale dla Niego samego. Często wyrzekam się więc słodyczy odczuwania miłości i próbuję Go uwielbiać w pustyni duszy, wśród rozproszeń, kłopotów w życiu, złego samopoczucia czy rozdrażnienia. Uwielbiam Go wtedy i wszystko Mu oddaję. Ksiądz Pawlukiewicz porównał kiedyś Jezusa do wnuczka, który bawi się z dziadkiem w "chowanego" i nie daje dziadkowi nawet szansy na porządne poszukiwania, bo nie wytrzymuje i wyskakuje z ukrycia z okrzykiem "tu jestem!". Zapytany o powód, odpowiada: "bo ja tak lubię, jak mnie znajdujesz". O i ja jestem takim dziadkiem ;) Jeszcze nie zdążę się porządnie stęsknić a On już mi daje znak. Może to jeszcze nie czas na pustynię. I fajnie, nie ja decyduję. Zakupiłam dziś książkę "On i ja" Gabrieli Bossis i dosłownie "pożeram" ją, a jest w trzech tomikach ;). Jezus tam mówi, jak chce być kochany, jak dostrzegany, nieustannie adorowany w sercu, w którym przebywa po Komunii Świętej. Tak serce człowieka w stanie łaski uświęcającej jest żywym sanktuarium, tabernaculum, w którym przebywa Bóg. Szkoda, że tak niewielu ludzi w to wierzy i zapomina o Nim jeszcze przed wyjściem z kościoła. Modelko, nie wiem co Ci napisać. Modlę się za Ciebie i ufam, że Pan postawi na Twojej drodze odpowiednich ludzi, którymi się posłuży, aby Cię uwolnić. Uwielbiajmy Pana :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ojj stara modelka bez związku Napisano Maj 23, 2015 Rozmowo, w temacie pustyni duc/howej przychodzi mi na myśl często część radosna z Rózanca - Odnalezienie Pana J/ezusa w świątyni... Matka B/oża mimo, że zawsze napełniona Duc/hem św. bo bez gr/zechu pierworodnego poczęta i bez gr/zechu uczynkowego to też przeżywała pustynię duc/hową zanim po kilku dniach szczęśliwie odnalazła 12 letniego J/ezusa. I przeżywała cierpienia nie tylko jak matka gubi swoje ukochane dziecko ale również świadoma tego ciężaru i odpowiedzialności, że to jest M/esjasz. Matka B/oża o tym wspominała w swoich o/bjawieniach, że jako matka żyła w ciągłym napięciu o życie syna. Dodatkowo J/ezus już od urodzenia był prześladowany i w takim stresie przeżyć "zagubienie" tego wyjątkowego dziecka, za które jest się szczególnie odpowiedzialnym to musiało wiązać się z niezwykłymi cierpieniami pustyni duc/howej. Tak jakby "uszyte" na miarę ś/więtości konkretnej osoby. I to mimo oczywistej ś/więtości Matki J/ezusa. I mimo tego Przeżyła radość z odnalezienia J/ezusa. I właśnie o to chodzi myślę, że nawet jak się "zagubi" J/ezusa w ferworze dnia codziennego tak jak NMP już w drodze powrotnej z pielgrzymki "zagubiła" J/ezusa to jednak On będzie czekał w ś/wiątyni "domu swego Ojca" na każdego z nas i przeżyjemy kolejną radość z Jego Obecności. Mam wrażenie im większy dramat zagubienia go tym większa potem radość z Jego Odnalezienia. I tym również większa również Jego radość z powodu powrotu gr/zesznika... Tak jak radość Ojca z powrotu syna marnotrawnego. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ojj stara modelka bez związku Napisano Maj 23, 2015 Porównując pustynię duchową wierzącego człowieka a niewierzącego to myślę, że jest podobna. Cierpią obydwoje bez odczuwalnej świadomości Obecności J/ezusa w swoim życiu. Wierzący mimo swojej wiary odczuwa "opuszczenie" a niewierzący cierpi w życiu na brak pokoju i radości serca bo sam opuścił J/ezusa. Jak wiemy ziemski spokój i radość nie jest do porównania z tym jaki spokój dus/zy i radość serca przynosi J/ezus w S/akramentach św. czyli wraz ze swoją Obecnością... Rozmowo, dziękuję Ci za Twoją m/odlitwę bo teraz mam trudny czas. Anialon, dokładnie tak , zły to mistrz iluzji. W sumie cieszę się, że to wyszło teraz niż np. po 5 latach... W tym uważam nieocenioną właśnie pomocą są S/akramenty św. a szczególnie K/omunia św. która pokazuje co w środku człowieka siedzi szczególnie na Mszy św z modlitwą o uzdrowienia. No a ja po nawróceniu myślałam, że już prawie święta jestem ;) A tu proszę takie "kwiatki"... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
rozmowa niekontrolowana 1 Napisano Maj 23, 2015 Wróciłam dziś ze Mszy Świętej i porannej adoracji cała wypełniona szczęściem :) Rozmawiałam w sercu z Jezusem tak serdecznie, chcę Go odtąd traktować jako stale obecnego w swoim sercu o ile wypełni je w Komunii Świętej. A jak na razie, z Jego łaski, wypełnia je codziennie. Każdy może adorować Boga o każdej porze dnia i nocy. To cudowne. Wiesz Anialon, zaczęłam wczoraj praktykę modlitwy w postawie największego uniżenia czyli leżenia krzyżem i to jest coś niesamowitego, tego się nie da opisać, jak paradoksalnie człowiek wznosi się wtedy, na jakie wyżyny. Nie umiem ująć tego w słowa. A nie jest takie słowo...."Miłość". Błogosławionego dnia, ja mam jeszcze dziś przed sobą spotkanie z moim Ukochanym w kaplicy adoracji a wieczorem czuwanie przed zesłaniem Ducha Świętego. Znowu będą cuda, chociaż właściwie od pewnego czasu postrzegam swoje życie jako jakiś nieustający cud, staram się ukrywać ten stan duszy, ale to szczęście jest tak rozpierające, że na gębę mi wyłazi...:P Chodzę uśmiechnięta, chyba się ludzi na mnie gapią, ale to silniejsze ode mnie. Wszystkim życzę takiej radości. Tak Bóg odpłaca, już tutaj, w życiu doczesnym,za miłość. Kocham Go przecież nie dla nagrody, ale jednak On daje mi te uczucia. Jak łakocie. Chwała Panu! :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ojj stara modelka bez związku Napisano Maj 23, 2015 Rozmowo, piękne masz przeżycia :) Chwała Panu ! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anialon 1 Napisano Maj 23, 2015 Cudownie Rozmowo :) Ja już kiedyś lata temu pokutowalam w taki sposób. Poza tym wielbie Pana piesniami, wyczytalam gdzies z resztą że diabeł ucieka gdzie pieprz rosnie jeśli się spiewa psalmy uwielbienia Jutro kościółek Nie macie pojęcia jaką mam radość w sercu jak mi dziecko mówi że bardzo chce iść do kościoła Modelko pomodle się jutro za Ciebie Ale Ty chyba wiesz że już wygrałas? Inaczej nie bedzie! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
rozmowa niekontrolowana 1 Napisano Maj 24, 2015 Wczorajsze czuwanie niezwykle piękne. Apel, R/óżaniec, M/sza Ś/więta, adoracja a podczas niej m/odlitwa uwielbienia, wstawiennicza z nałożeniem rąk przez kapłanów (spoczynki w D/uchu Ś/więtym już nikogo nie dziwią :)) i na koniec b/łogosławieństwo N/ajświętszym S/akramentem. Nie wiem czy też tak macie, ale ja odczuwam jakiś dziwny smutek, jak ksiądz odnosi P/ana J/ezusa do t/abernaculum. Wczoraj, kiedy to zrobił podzielił się pewnym doświadczeniem, że kiedy Go chował czuł wyrzuty sumienia, że już musi to zrobić, bo już grubo po północy a przecież tak Go kochamy i już tęsknimy, bo co byśmy tam robili w nocy, gdyby tak nie było i wtedy usłyszał w sercu takie słowa: Przecież Ja zostaję w waszych sercach . Taki kochany jest J/ezus. Niech będzie uwielbiony w N/ajświętszym S/akramencie i w naszych sercach. Tylko On tak uszczęśliwia:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość anialon Napisano Maj 24, 2015 Duchowa pustynia...... ech, wiem o niej conieco. Kiedy nie masz nikogo kto by Cie zrozumial, nie ma gdzie pojsc, do kogo sie zwrocic, kiedy wszyscy daleko. Kiedy nawet najciekawszy kiedys film przestaje byc fajny. Czlowiek czuje sie jak na pustyni. Nie ma nic zeby wypelnic czyms mysli, absolutnie nic, ani nikogo kto moglby naprawde wyrwac z tego stanu. Telefon do mamy? Czemu nie, ale jak rozmowa mija, znow pozostajemy w tym samym miejscu-na pustyni. Pustynia pojawia sie kiedy ten swiat nas zmeczy I szukamy ucieczki, wyciszenia, ale nigdzie nie mozemy go znalezc. Zgielk spotkan rodzinnych-okay, ale dla mnie tez tylko na chwile dziala, potem jestem tez zmeczona, chce uciec od ludzi, chociaz z najblizszymi mam dobre relacje I cenie sobie ich, dziekuje Bogu ze ich mam, moja pustynia ciagle tam jest. Mialam taki moment, ze nie potrafilam sie na zadnym filmie skupic. Wszystkie staly sie dla mnie takie jednolite, przeogladane, nieciekawe....strata czasu, poltorej godziny na filmie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
rozmowa niekontrolowana 1 Napisano Maj 24, 2015 Wiecie co? To straszne, że musiałam te najświętsze słowa tak pociąc ukośnikami, żeby nie zostało uznane za spam. Jakie bluźnierstwa tu się przepuszcza, jakie wulgaryzmy niegodne człowieka,to zgroza, a o Bogu nie można napisać...Naprawdę szatan rządzi tym tzw. "swiatem".. Kochane, jutro msza święta z modlitwą o uzdrowienie. Jutro podam link. Dobrej nocy:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
rozmowa niekontrolowana 1 Napisano Maj 24, 2015 Duchowa pustynia to coś innego. To brak doświadczenia obecności Boga, duchowych pociech. I to przez długi czas. Bóg tak sprawdza wiarę i wierność i czy kochamy Go za te "emocjonalne fajerwerki" czy dla Niego samego... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anialon 1 Napisano Maj 24, 2015 Podobnie bylo na imprezkach ze znajomymi, fajna zabawa ale tylko na jakis czas, dzisiaj gdy wracam pamiecia do tamtych dni nie zal mi ze przeminely. Je/zu/s mowi sam 'lepiej bedzie dla was jesli pojdziecie do domu zaloby niz do domu wesela', oj, ja wiem co on mial na mysli. Ale coz, czlowiek musi podobno wszystkiego w zyciu sprobowac, chociaz ja wcale tak nie uwazam. Pewnych rzeczy najlepiej wogole nie dotykac. Np. narkotykow. Papierochow. Po co? Ale zeszlam z tematu. Na tej mojej duchowej pustyni zaczelam tesknic za czyms wiecej niz to,co widze dookola siebie. I wtedy jak Du/ch S/w/ie/ty zstapil na mnie na modlitwie dzialy sie piekne cuda, absolutnie cudowne :) Czulam sie jakby mi ktos szeptal do ucha wspaniale rzeczy. Trudno to wogole ujac slowami. Chodzilam tu po ziemi a glowe mialam wysoko wysoko, bylam zupelnie gdzie indziej. Do tego stopnia ze jak przychodzila kolezanka na kawe I opowiadala mi o swojich sprawach, 'sciagala mnie na ziemie'. Mialam taki moment ze dostalam za wiele I nie umialam sobie z tym poradzic. Musialam prosic Bo/ga by to przede mna spowrotem zaslonil. Nie umialam zyc na ziemi z tak nieziemskimi doswiadczeniami. Mam tutaj tyle do zrobienia. Musze sie na tym skupic. Choc brak mi tamtych nieziemskich momentow, wiem ze jestem tutaj I tutaj musze trwac. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anialon 1 Napisano Maj 24, 2015 a, ok, moja pustynia byla taka jak napisalam, nie bylo w niej nic dla mnie czy mialam taka prawdziwa duchowa pustynie tego nie umiem powiedziec, ostatnio 'cukierkow' mam malo bo tak jak pisalam, nie umialam sobie poradzic z tym co przezywalam I przeniesc to na ziemie I wlasne sprawy, za bardzo odplywalam w tamten swiat Wiem za to, ze Bog sie bardzo cieszy z naszej czystej wiary. Wiec ja nawet jak mam ciezki poranek, mnostwo na glowie I wrazenie ze nie ogarniam, a Bog zdaje sie nie istniec, na przekor wszystkiemu jak mam pod wiatr tym bardziej mowie Jezusowi ze go bardzo kocham. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
rozmowa niekontrolowana 1 Napisano Maj 24, 2015 A jak Twój narzeczony, anialon? Pogodził się z Twoją decyzją co do życia w łasce? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anialon 1 Napisano Maj 24, 2015 'Duchowa pustynia to coś innego. To brak doświadczenia obecności Boga, duchowych pociech'. Rozmowo.... ile ludzi zyje w takim stanie trudno zliczyc. Oni sie wola zadowolic tym co im swiat daje. A moze to definicja tylko dla chrzescijan I ich wyprobowanie w wierze? Jesli o mnie chodzi, ja wiem, ze nawet jak Jezus zdaje sie byc nieobecny, nie opuszcza mnie. Bez Niego bylabym juz dawno martwa. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anialon 1 Napisano Maj 24, 2015 Czy sie pogodzil, wiesz ja czekam na chwile kiedy go w koncu oswieci, gdyz jak przemawiam do niego slowami to mam wrazenie ze on mnie wogole nie slyszy. Poczekam wiec az wyjdzie sam z pytaniem co sie stalo. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
rozmowa niekontrolowana 1 Napisano Maj 24, 2015 No jest pewna różnica, bo duchowej pustyni doświadczają ludzie, którzy mieli już doświadczenie obecności Boga. Jak ktoś Go nie szukał i nie doświadczył, to nie czuje żadnego dyskomfortu z tego powodu, ale jak już czułaś się w objęciach Boga, tę niesamowitą Obecność, to doświadczenie pustyni jest niezwykle dotkliwe, ale w życiu duchowym nieuniknione. Zwłaszcza pod koniec życia albo w godzinie śmierci, kiedy szatan atakuje i chce człowieka wpędzić w zwątpienie a nawet w rozpacz. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anialon 1 Napisano Maj 24, 2015 A jednak, Panie, Ty jesteś dla mnie tarczą, Tyś chwałą moją i Ty mi głowę podnosisz. Wołam swym głosem do Pana, On odpowiada ze świętej swojej góry. Tak sie modlil Dawid kiedy byl przesladowany. Ja moge to samo powiedziec po swojich przezyciach. 'Ty mi glowe podnosisz' A po spowiedzi z komunia swieta czuje sie wogole lekka jak piorko :) Poza tym u nas w kosciele mamy prawdziwa uczte - komunie z oplatkiem I winem. Dzis mialam okazje po raz pierwszy wina przemienionego sie napic. Byla wiec dla mnie to szczegolna niedziela, tym bardziej ze z Zeslaniem Ducha Sw. :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anialon 1 Napisano Maj 24, 2015 A wiec jest to definicja dla chrzescijan. Czy mozna wiec ja porownac do umierajacego Jezusa na krzyzu, ktory krzyczy 'Boze moj Boze, czemus mnie opuscil'. Coz, kto wie, moze jeszcze wszystko przede mna. Jesli cos zle pojmuje to mnie poprawiajcie, czlowiek sie uczy cale zycie ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
rozmowa niekontrolowana 1 Napisano Maj 24, 2015 Też wczoraj mieliśmy Komunię Świętą pod dwoma postaciami :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anialon 1 Napisano Maj 24, 2015 Jesli chodzi o mojego partnera to staram sie mu uzmyslowic ze zlo jednak istnieje nawet jak go nie widac. Kiedys bylo glosno o takich dzieciakach ktore bawily sie w czarne msze, kolezanki, jedna z nich zostala zamordowana wykrwawila sie, miala podciete zyly, stalo sie to na oltarzu podczas takiem mszy-przypadek? Opowiedzialam mu o tym. Juz niewazne jak, kim sie szatan posluzyl, wzial swoja ofiare. 'Glupia zabawa' skonczyla sie smiercia nastolatki. Probuje mu na to troche otworzyc oczy. Ale bardzo spokojnie I delikatnie. Strasznie chcialabym podzielic sie innymi doswiadczeniami, ale wiem ze w nim to niewiele zmieni. Potrzebne sa modlitwy I msze Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
rozmowa niekontrolowana 1 Napisano Maj 24, 2015 Anialon, a też tak masz, że tak cieżko na sercu jak adoracja się kończy? Dla mnie to takie trudne, mimo świadomości, że mam Go przecież w sercu, to jednak jak się patrzy na Jezusa w monstrancji, to jest jakoś inaczej...Ta Obecność, ech... :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anialon 1 Napisano Maj 24, 2015 Wczoraj? Ech rozmowo, jak ja tesknie za kosciolem. Moglabym chodzic codziennie, ale kolo nas msze sa rano. A rano nie zawsze moge. Chyba sie rozejrze gdzies dalej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
rozmowa niekontrolowana 1 Napisano Maj 24, 2015 Jak ja Cię rozumiem...Umarłabym bez codziennej Eucharystii. To jedyne co mnie przeraża w życiu. Myśl, że coś mnie pozbawi tego szczęścia, że nie będę mogła tam dotrzeć. Wolałabym umrzeć, ale nie mam na to wpływu. Pewien biskup wietnamski przez długi czas uwięziony nie mógł sprawować w więzieniu Eucharystii i jak mówi było to dla niego jak zjednoczenie z Jezusem na Golgocie,taka straszna udręka. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anialon 1 Napisano Maj 24, 2015 Ja mam inaczej, pewnie tez dlatego ze rzadko widze Jezusa ktory znika z oczu tak jak Tobie, ja tez stale zagladam w swoje wnetrze(nie uwazam ze Ty tego nie robisz). Z drugiej strony patrzac........ w kosciolku w mojej rodzinnej parafii kiedy ksiadz chowal Najsw. Sakr. mialam to samo uczucie tesknoty. Znam to uczucie bardzo dobrze. Jednak pamietaj ze Je/zus mieszka w Twojim sercu, wie ze Go kochasz, z reszta, sama mowisz ze obdarowuje Cie stale-wiec jest z Toba ciagle :) nieustannie :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anialon 1 Napisano Maj 24, 2015 Jelsi nie moge isc do kosciola to staram sie to jakos sobie wynagrodzic w ciagu dnia. Taki rodzaj oddzielenia codzienego sprawia ze naprawde dusza bardzo lgnie do Boga. Ale za dlugo to juz niedobrze, mozna sie niebezpiecznie przyzwyczajic. Chcialam jutro rano pojsc ale niestety nie bedzie mszy a ja mam wolne :( pech Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
rozmowa niekontrolowana 1 Napisano Maj 24, 2015 Wiem i właśnie idę z Nim porozmawiać, żeby nie czuł się opuszczony :)Dziękuję za tę piękną wymianę myśli, fajnie pogadać z kimś, kto nadaje na tych samych falach. Błogosławionej nocy:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anialon 1 Napisano Maj 24, 2015 Mysle ze to naprawde wazne zeby z Je/zusem rozmawiac. Tym bardziej ze On sie zali ze niewielu to dzisiaj robi! Bedzie sie cieszyl z kazdego gestu wykonanego w Jego strone. Ja dzisiaj padam na podloge dziekujac za ten cudowny dzien :) Blogoslawionej nocy :) :) :) ps. Tez tak uwazam-super jest popisac z kims kto 'nadaje na tych samych falach' pa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anialon 1 Napisano Maj 24, 2015 ech, a ile razy mam tak ze spontanicznie wielbie Bo/ga w ciagu dnia tak znikad jakby wiem wtedy ze wypelnia mnie Duch Sw I tym wspanialsze jest to doswiaczenie dobranoc :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach