Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mamy znajomych albo bogatszych albo biedniejszych

Polecane posty

Gość gość

I przeszkadza mi to. Razem z mezem zarabiamy ciut wiecej niz jedna srednia krajowa a nasi znajomi albo duzo wiecej albo najnizsza krajowa. Z checia wyskoczylabym z jakas kolezanka na zakupy ale jedna kigdy nie ma kasy a druga ciagnie mnie po takich sklepach na ktore mnie nie stac. Chcielismy jechac do Zakopanego na sylwestra ale jedni stwierdziki ze 50 za noc to duzo za to drudzy wola Alpy:/ Glupie wyjscie do baru czy na obiad sprawia nam problem bo jedni wola pizze i piwo a drudzy preferuja droga restauracje. Z tego wszystkiego unikam kontaktow ze znajomymi. Stwierdzilam z mezem ze najlepiej poszukac sobie znajomych co zatabiaja podobnie jak my.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kocham klany oparte na finansach nic piekniejszego czlowieka nie moze w zyciu spotkac niz segregacja znajomosci na podstawie zasobnosci portfela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, mam podobnie. Tyle, że my zarabiamy więcej niż nasi znajomi. I non stop trzeba się ukrywać, żeby na snoba nie wyjść. Jest to męczące i reż chciałabym mieć znajomych zarabiajàcych podobnie. Póki co mamy tylko jedną parę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o ile wiecej jest to ciut? o tysiąc? :D jesteś zadufaną trochę lepszą biedaczką od swoich znajomych i wygląda to mniej wiecej tak: Ci z Alp to dla CIebie za wysoka półka, ale chcesz na chama do nich należeć, żaś Ci biedni to dla księżniczki za mało bo ma kompleks mniejszości i ukrywa to na siłe. powodzenia Kompleksiaro. PS: Współczuje Ci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez mam raczej wiecej niz moi znajomi. Zazwyczaj dostosowujemy np cene wyjazdu do nich. Tak samo ze spotkaniami na miescie to raczej dostosowujemy sie do ich wyborow. Staram sie nie poruszać pewnych tematów np zakupow do domu bo to co dla mnie jest mala kwota dla nich to kosmos. Poprostu w pewnych kwestiach poruszam sie ostrożnie. Nie zamierzam szukac nowych przyjaciół bo nie mam takiej potrzeby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nie przeszkadza Ci, że np. w Alpy musicie jechać sami? Bo oni nigdy z Wami nie pojadą? No dla mnie to jest problem, bo ileż można jezdzić w polskie góry? Albo nigdzie nie jezdzić? Ja rozumiem, że ich nie stać, ale chciałabym mieć z kim jechać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie to nie problem. Zazwyczaj np w wakacje jeździmy raz ze znajomymi w skromniejsze warunki a raz sami tak jak chcemy i gdzie chcemy. Akurat zimą wolę jechać w polskie gory woec to nie problem ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie denerwuje ze niby mam znajomych a tak naprawde nawet na zakupy nie mam z kim isc. Nie mowiac juz ze chcialabym z nimi od czasu do czasu gdzies isc np na drinka, do kina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i o to dokładnie chodzi. Ma się znajomych, a spotkać to się można co najwyżej w domu na kawie :(. Mnie to przeszkadza akurat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale wy macie problemy. A może Ci wasi znajomi zwyczajnie nie chcą z wami wychodzić a finanse sa do tego super wymówką? :) U nas w towarzystwie najbliższych przyjaciół też są bardzo duże różnice w statusie majątkowym ale to nie przeszkadza nam w spotykaniu się np. u kogoś w domu. Lubimy spędzać ze sobą czas i domówki sa najlepszym wyjściem, nikt nikogo nie ciąga po wypasionych czy niewypasionych knajpach. Każdy robi cos do jedzenia na miarę swoich możliwości i mamy fajne imprezy. Od czasu do czasu wychodzimy gdzieś. Jak ludzie się lubią i sa prawdziwymi przyjaciółmi to takie sprawy jak wyjście do knajpy nie maja wpływu na relacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość dziś No i o to dokładnie chodzi. Ma się znajomych, a spotkać to się można co najwyżej w domu na kawie smutas.gif . Mnie to przeszkadza akurat". To zrezygnuj z przyjaciół/ znajomych którzy nie mają kasy po co Ci oni? Niech idą w cholerę skoro dla Ciebie ważniejsze jest wyjście na kawę :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja zauwazylam, ze im wiecej ludzie maja kasy tym trudniej miec znajomych. Pierwsze to zazdrosc, ktora sie pojawia u tych mniej zamoznych, drugie to wlasnie zupelnie inne oczekiwania co do wspolnego spedzania czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:29, zgadzam się! 14:25, co to znaczy, że dla mnie ważniejsze jest wyjście na kawę?? To coś złego, że chciałabym zbajomych, z którymi mogę jechać na narty, do term, nad morze w lecie, iść wspólnie na zakupy, wyjść do teatru czy na wypaśnego sylwestra do lokalu. Domówki są fajne, ale nie bez przerwy :(. Poza tym jak przychodzi do tematu sylwestra to już po fakcie przeważnie są jakieś docinki typu: my byśmy tyle nie wydali na jeden wieczór albo po pobycie w górach słyszymy: no tak, nas nie stać na taki drogi sport jak narty. To wcale nie jest przyjemne. A że znajomych chciałoby się nie tylko na domówkę ale i na wyjście to nic dziwnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:D niezłe ... my zarabiamy średnio. nie jest to majątek ale spokojnie wystarcza. mamy znajomych którzy zarabiają kikadziesiat tys miesięcznie jak i takich którzy ledwo najniższą krajową. I nigdy nie mieliśmy porblemów z organizacją spotkań. Co do wakacji to każdy jeździ gdzie go stać i już, jedni nie jeżdzą, my po europie a Ci zamożniejsi na drugi koniec świata. spotykamy się w domach, w barach, restauracjach wypośrodkowanych, tak żeby każdy bez uszczerbku mógł w tym uczestniczyc. jesli ktoś zarabia wiecej siłą rzeczy otacza sie ludzmi z podobnymi zarobkami (w pracy, poprzez znajomych). takze takie żale to słabe prowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest prowo słabe, bo mam podobnie. Znajomych mam głównie z liceum i ze studiów, więc przedział finansowy bardzo różny. Mamy podobnie zarabiających znajomych, ale to z pracy! Moje koleżanki z liceum niestety mają dochód może 25% tego co ja. I niestety z żadną z nich na wakacjach nigdy nie byłam, choć chętnie byśmy pojechali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmagda
Ja też nie uważam tego za prowo. Mamy więcej niż przeciętna rodzina, ale nie jesteśmy bogaczami. Stać mnie jednorazowo na buty za kilkaset złotych choć dla niektórych to może byc mała kwota bo kupują buty za kilka tyś. Jednak moje koleżanki kupują buty za max 50 zł, jeansy za 30 zł w Pepco. Nie da się z takimi iść na zakupy, bo jest mi głupio... Zegarek mam dosyć drogi i efektowny, każdy pyta skąd i czy był drogi :/ i co mam powiedzieć jak koleżanka ma zegarek silikonowy z targu za 9 zł :( Bardzo ją lubie, super się z nią spędza czas, mamy wspólny jezyk, ale pod względem zakupów, wyjść do knajpy itd to nie da rady. Tu nie chodzi w tym temacie o przechwalania, czy snobizm. Chodzi o jedną kwestię FINANSE. I nie mówcie, że nie ma problemu. No wiadomo, że biedni znajomi nie pojadą z Tobą na wczasy, albo że nie będą oglądać każdego grosza kiedy Ty będziesz chcieć zjeść fajny obiad. Super są spotkania w domu, ale człowiek chce czasem czegoś więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gadacie jak noworysze. wiesniaki co się niechcący dorobili i czują się niby to zakłopotani a w głebi duszy sprawia im to przyjemnośc. "mam drogi zegarek i mi glupio|", "stac mnie na buty drozsze niż w pepco i mi głupio". mnie też ale nighdy nie mialam takich problemów:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:50 nie miałaś takich problemów więc się zamknij bo widocznie znajomych też nie masz Odnośnie tematu- u mnie jest podobnie odkąd naszym znajomym pogorszyła się stopa życiowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Potwierdzam: krąg znajomych zmienia się wraz ze wzrostem dochodów. I nie zawsze zmian dokonują Ci, którym dochody wzrosły - po protu zaczynają się mozliwości innego spędzania czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No mnie sprawia przyjemność, że na wiele nas stać. Po to się zarabia, żeby coś z tego mieć. Tyle, że wraz ze wzrostem dochodu nie znajduje się od ręki na ulicy nowych znajomych ;). To nie tak działa. Akurat moje koleżanki pochodzą z podobnych rodzin jak ja, więc kuedyś poziom był mniej więcej wyrównany. Wiadomo, ktoś mógł mieć lepszy dom czy mieszkanie niż ktoś inny, ale nie było tak, że jedną z nas było stać na piwo w pubie, a resztę nue, albo na kino czy basen. A dziś trochę tak się porobiło, że ja mam auto z salonu, a znajomi starego grata albo tramwaj pod domem. Niby w niczym to nie przeszkadza, ale jednak robi się kwas o takie rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość uuuula
Niestety ale wszystko co piszecie to prawda.... Wiem po sobie, np wychodzimy z kolegami męża z pracy, idziemy do knajpy, zamawiamy jedzenie alkohol, siedzimy, tańczymy i ostatnio spotkałam w tej knajpie koleżankę, zapraszalam ja zeby z nami usiadła ale nie chciała, szybko opuściła lokal. Pozniej pytam jej co sie stało, dlaczego poszła a ona mi na to ze nie chciała sie przysiąść do nas bo po prostu nie stać ja na to zeby sie dołożyć do rachunku a przecież nie będzie siedzieć jak wszyscy piją i jedzą.... Ona była z jeszcze jedna dziewczyna, wypili razem w domu cos, zeby sie troche wstawić i w knajpie juz nie wydawać na alkohol tylko potanczyc. Głupio mi sie zrobiło jak nie wiem, nie wiadomo nawet co odp zeby jej nie urazić, nie sądziłam ze wyjście gdzies i kupienie drinka to dla niej taki problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gadacie jak potłuczone :D wielkie paniusie , które myślą, że podskoczyła im stopa życiowa bo stać je na drinka w klubie:D skąd wy sie urwałyście? z koziej wólki? wasze gadanie brzmi: dziadki sra/l/i za stodołą, rodzice do miasta pojechali zeby w polu nie robic. mysmy sie dorobili auta i nie umiemy odnaleźć sie w nowej rzcezywistosci:D mam wrazenie ze wiekszosc wyszla na prostą po zasiłkach z mopru i robi z siebie jasniepanstwo z problemami :D "jak to ciezko u bogaczy". ja nie mam takich problemow ani ROZTEREK bo zawsze mnie było stac na pewne rzeczy, które wy uwazacie za BOGACTWO :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ależ głupoty piszecie, autentycznie. Kwas się robi, bo ktoś ma nowe auto a inny tramwajem jeździ? Albo jedna ma drogi zegarek a inna za 9zł? W ogóle dziwnych macie znajomych, którzy pytają za ile macie zegarek... My mamy znajomych z naprawdę różnymi zarobkami- i jakoś wychodzimy na piwo, czy coś zjeść. Teraz kupiliśmy nowy samochód, nikt nie zapytał "za ile?". A na wakacje jeździmy sami, bo tak wolimy. Wiec nawet nie wiem kogo by było stać a kogo nie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja mam jeszcze inaczej, jestem ta co ma więcej więc spotykam się z koleżankami bez ich mężów i najnormalniej w świecie płacę rachunki ( w kinie, knajpie, podwożę samochodem) one mnie goszczą w domach na kawie i jak coś tam upieką, gadamy i jest fajnie, nasi mężowie się nie spotykają bo są z innych bajek chyba ze mam urodziny czy coś to zapraszam koleżanki z mężami, bywa różnie ale zazwyczaj wszyscy są dla siebie mili. Jedyny kwas to robią moje koleżanki swoim mężom ze są tacy i owacy w porównaniu z moim ale to już inna historia. Na kim mi zależy to się spotykam i płacę rachunki bo w przeciwnym razie marnie by to było. Nie czuję się wykorzystywana bo robię tak bo chcę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja do klubów nie chodzę, moich znajomych na pewno też stać na drinka. Ale już na wypad na narty nie. A na tym mi zależy, a nie na drinku w klubie :(. To samo z zakupami - rozumiem, że mam chodzić na zakupy z koleżankami, które w najlepszym razie kupią jedną szmatkę w h&m? Kiedyś byłam na zakupach z koleżanką, kupiłam 3 pary skórzanych butów, to na mnie patrzyła, jakbym z kosmosu przyleciała. Nie chcę, żeby znajomi mieli odczucie, że kupuję przy nich te buty, żeby pokazać, że mnie stać. Więc idę sama. A chętnie poszłabym z kimś :). To samo z autem - kiedyś na domówce mój mąż i drugi kolega rozmawiali o warunkach w salonie (obaj mają nowe auta, ale różnych marek, chcieli porównać), to mąż koleżanki, który ma tylko służbowe, siedział z głupią miną i przestał się odzywać do końca wieczoru. No niestety takie są fakty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja nie będę fundować wszystkiego koleżankom. Mogę kupić im czy ich dzieciom ładniejszy prezent, czy czasem zaprosić do lokalu gdzieś i zapłacić, ale nie za każdym razem. A już na pewno nie za wakacje ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KingaStefankaFanka
My mamy tak, że wszyscy znajomi w naszym wieku mają mniej niż my i mniej zarabiają. My dużo dostaliśmy od rodziców i nie mam zamiaru się tego wstydzić, albo kłamać, ukrywać...Tzn w sumie ja z moją pensją pasuję do znajomych :) tylko mój mąż stanowi problem :p ale przecież jeśli odkrślić to, co dostaliśmy, to nasi znajomi mają takie same szanse na zarabianie...np koledzy ze studiów mojego faceta zarabiają mniej bo wybrali inną specjalizację, więc mogą narzekać jesli chcą tylko na siebie. Z tym że my jakoś dajemy sobie radę i mamy dość dużo znajomych z którymi się spotykamy :) Na wakacje jeździmy gdzie chcemy, sami i wcale nie mam takich marzeń zeby jechać wspólnie z kimś bo to nasze wakacje i nie marzę o towarzystwie :) Poza wakacjami nie żyjemy jakoś rozrzutnie, nie wyróżniamy się specjalnie :) Wolimy iść ze znajomymi na piwo, pizzę, albo do innego zwyczajnego miejsca niż do lokali, w których bywają nasi rodzice i ich znajomi bo i tak czujemy się tam średnio i jest to mało zabawne :o np ja mam tak że pobyty w SPA mnie niesamowicie nudzą :p wolę pokój w pensjonacie i łażenie po górach niż pobyt w drogim hotelu. Często też idziemy do znajomych, albo oni do nas i potem razem gdzieś wychodzimy, albo siedzimy w domu. Do jedzenia u nas podaje sie podobne dania jak u znajomych, bo normalnie też tak jemy, najwyżej mamy np to samo tylko zrobione z droższych składników, ale nikt chyba na to nie zwraca uwagi :) Co do zakupów to nienawidzę chodzić na zakupy grupowo i w ogóle uważam, że nie ma to jak Zalando i zakupy prosto do domu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zwolenniczka, no taki, że ona wyda 20-50 zł, a ja 500-1000 zł. I niestety nie wydaje więcej, bo nie może, a nie dlateho, że nie chce czy wszystko ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z drugiej strony być moze my nie mamy problemu dlatego, że nasi znajomi jednak nie zarabiają aż tak mało...myślę, że te 5-6 tysięcy kazdy ma tzn mam na myśli że małżeństwo razem, albo para bez ślubu mieszkająca razem...i wtedy na jakieś tam rozrywki stać ich bez większych problemów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×