Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co myślicie o ludziach

Polecane posty

Gość gość
Ależ ja mam zainteresowania. Problem w tym, że nie mam za bardzo z kim ich dzielić. Mało kogo interesuje to, co mam do powiedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
an grey. nie chce mi sie cytować twoich wypowiedzi ale było tam coś o tym, że jak ktoś nie ma znajomych to cośz nim nie tak i ma problemy z akceptacją rzeczywistości:D Sorki że sie śmieje ale ta akceptacja rzeczywistości mnie rozpiertala:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Będziecie mieli wspólnych znajomych :-) Też nie prowadzę życia towarzyskiego, choć chciałabym. Za to mam męża, który ma mnóstwo znajomych, ale nie utrzymuje kontaktu, bo nie ma takiej potrzeby. Dziś wyjątkowo idziemy na imprezę (moja inicjatywa), gdzie będę znała tylko jedną parę, mąż pewnie więcej... chciałam kogoś zaprosić, ale nie miałam kogo :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Wiem, to głupie, ale martwię się, że on przez to może się do mnie zrazić. " To głupie. W tym sęk. Ale też i urocze,bo to raczej cecha dobrych ludzi. "Co do ludzi to już nie wiem, jaka mam być." W tym właśnie sęk, że na siłę myślisz,żeby być fajna. A ja myślę,że pewnie już jesteś, tylko masz problem i tego nie akceptujesz. Moim zdaniem trochę więcej luzu, wiary w siebie? I przestań myśleć,że jest Ci źle. Śmiem twierdzić,że radość przyciąga radość. A smutek smutek. Więcej uśmiechu, a ludzie to docenią. Powinni. Nie sądzisz,że ludzie wyluzowani, weseli przyciągają do siebie? I nie chodzi mi o to,że masz być gwiazdą wieczoru/duszą towarzystwa. Tylko trochę mniej się przejmować. Głowa do góry ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 30 lat, nie mam żadnych znajomych, jedyny mój znajomy to mój facet. Nie mam potrzeby gadania z ludźmi o bzdurach, nie obchodzi mnie co kasia powiedziała, co tomek zrobił, kto z kim sypia, kto kogo zdradza, dzieci nie mam więc też mnie temat dzieci, kupek, zupek nie interesuje, a rówieśniczki mają już rodzinę i dzieci więc o czym ja mam z nimi gadac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To tylko luźna uwaga. A sens był dalej :P że powinna się pozbierać :) Cieszę się, że Cię bawię :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko, na siłę wmawiasz sobie jakieś kompleksy i problemem nie jest to jaka jesteś ale to że chcesz na siłę się zmieniać by zyskać aprobatę to głupie że wmawiasz sobie że facet się tobą znudzi bo nie jesteś jakaś tam masz poczucie niskiej wartości i nie wierzysz w siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w związku z tym rozpiertalaniem mam o ciebie an grey nastepujące pytanie: Dlaczego niby kurfa mam akceptować rzeczywistość? Bozia po to mi dała ręce, mózgi i inne nie mniej ważne organy abym tę rzeczywistość kształtował. Akceptować rzeczywistość to może krowa na łące, pies na łańcuchu albo więzień w ZK. Wolny człowiek powinien te rzeczywistość kształować najlepiej tak żeby nikomu nie szkodzić co jest niezmiernie trudne bo większość ludzi uaża za zamach na swoje dobra jakąkolwiek postawę inną niż ogólnie przyjęta i obowiązująca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja własnie mam potrzebę, ale nie potrafię zaspokoić. Zaprosić kogoś do nas, pograć w karty czy coś innego, pogadać, coś wypić. Wyjść do kogoś. Wyjść do knajpy z ludźmi na piwko, iść potańczyć, pojechać na koncert. Samej mój mnie nie puszcza, tzn. byłam kiedys na disco z dziewczynami poznanymi na siłce, ale co chwilę przystawiał się jakis pijany kolo i nie było fajnie, laski wolne to co innego. Jak kogoś poznam, z kim bym chciała się zaprzyjaźnić, to mężowi nie pasuje, a do swoich znajomych sie nie odzywa. Zostaje przywyknąć :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i dokładnie tak w szkole każdy ma dużo znajomych potem po studiach każdy idzie w swoją stronę, wiele znajomości się naturalnie kończy w każdym wieku może się zdarzyć że nie ma się znajomych bo ci których się miało np. już nie utrzymują kontaktu itp. i tak jak napisała 30latka, życie też weryfikuje znajomości ja też nie za chętnie spotykam się z dzieciatymi koleżankami bo ich tematy mnie nie bawią i maj się nijak do mojej rzeczywistości brak znajomych może być naturalnym etapem i każdy go kiedyś doświadcza czy po zmianie miejsca zamieszkania, pracy, sytuacji życiowej myślisz że wszystkie emerytki mają np. znajomych ? nie mają zbyt dużo kontaktów towarzyskich, nie pracują, krewni wymierają itp. a mimo to muszą żyć dalej i cieszyć się z tego co mają i korzystać z życia tak jak potrafią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz zaborczego męża, to głupie z jego strony a on tkwi w chacie czy jemu wolno wychodzić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Emerytki chodza na działeczkę, do banku spędzać czas, podobnie u lekarza. Ploty z sąsiadkami, wpadną wnuki i nie ma nudy. A samotnej młodej osobie co zostaje? Wyjść na spacer, do kina, na zakupy i siedziec w domu przed kompem lub tv. Albo zrobić sobie dzieciaka dla towarzystwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a już tym bardziej nie akceptuje obecnej rzeczywistości. Pewnie dlatego, że wiem w przeciwieństwie do ciebie jak ona wygląda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Próbuję siebie zaakceptować i wiem, że mam jakieś tam zalety, ale żeby się przekonać o tym, czy jestem fajna, potrzebuję aprobaty innych. Tymczasem widzę, że ludzie, owszem, są dla mnie mili, ale nic więcej. Jak przyjdzie gdzieś wyjść to pojawia się problem. Mimo to staram się wychodzić. Wiem, że muszę pokonać nieśmiałość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Dlaczego niby kurfa mam akceptować rzeczywistość?" To tylko moje zdanie. Ale jeśli nie akceptuję rzeczywistości, nie widzę jak jest na prawdę, to jak mam to zmienić? Sens mojej akceptacji jest faktycznie zabawny. Bo samo słowo akceptacja=zgadzanie się na coś. Mnie bardziej chodziło o to,że jak człowiek wypiera to jak jest - np. twierdzi,że jest wszystko ok ale coś nie wychodzi.. ale przecież ona się tak stara... według mnie, wypieramy rzeczywistość,że dusimy się byciem sobą albo tym,że inni chcą żebyśmy się zmienili. Trzeba najpierw zaakceptować to,że np. kurde chcę być lubiana. Chcę zmienić moje życie. I potem dopiero można to zmieniać. Najpierw trzeba dojść do odpowiednich wniosków, np. jestem beznadziejną wrażliwą osóbką. Wręcz naiwnie głupią? (to przykład ogólny :P) I dopiero wtedy jak zdasz sobie sprawę,że taka jest rzeczywistość - jak to ujmujesz " rzeczywistość kształtować". Jak choćby wrzucić na luz. To niezwłoczny dowód,że nie mam nic wspólnego z psychologią czy pedagogiką. Używam zamiennie słowa akceptacja rzeczywistości, bardziej mając na myśli spójrz na siebie kim jesteś i zmian zaczynaj od siebie. Zanim zaczniesz oczekiwać,żeby świat się zmienił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jasne, że jemu wolno. Ale nie lubi, więc tego nie robi. Nie twierdzę, że nigdy nie da się namówić, żeby gdzieś wyjść, ale musze go mocno i długo prosić i robi to z łaską. Nie dopasowaliśmy sie pod tym względem, kurcze nie spodziewałam się, że to będzie problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie, jestem młodą dziewczyną i nie chcę żyć więcej jak pustelnik. Kiedyś już tak żyłam i tylko źle na tym wyszłam. Potrzebuję kontaktu z innymi, ciekawych spotkań, rozmów. Tylko jak mam pokonać nieśmiałość, skoro inni tak pochopnie mnie skreślają ze względu na cichość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro Cie skreślają przez to to nie sa warci zainteresowania. Nic na siłę! Kiedyś tez utrzymywałam męczące mnie znajomości, żeby jakies mieć, ale na dłuższą metę to wykańcza. Próbujesz się dostosować, udajesz, że sie dobrze bawisz - nie ma sensu. Poznasz kogoś, z kim będziesz nadawac na tych samych falach, w czyim towarzystwie będziesz czuć się dobrze, z kim rozmowa będzie sie sama kleić - tych się trzymaj. Takich osób nie będzie dużo, ale nawet jedna taka jest warta więcej niz 100 innych!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak między nami, moja luźna uwaga. Wszyscy pragniemy aprobaty. Tylko to w jakiej skali, czyni nas ludźmi zwykłymi lub pustymi. Prawdopodobnie dlatego wchodzimy na różnie często popieprzone fora/czaty nie wiem co jeszcze,żeby ktoś powiedział,że dobrze mówimy, jesteśmy spoko. Jezu to takie próżne i ludzkie :P Aż śmiem twierdzić,że gatunek ludzki bywa istotą żałosną i jednocześnie ma się ochotę powiedzieć "biedactwo" :p to tak na marginesie. Aż uśmiech tli się na usta ironią losu. A pierwszym krokiem według mnie i mojego doświadczenia na pokonanie nieśmiałości jest wypaczenie z siebie odruchu co pomyślą o mnie inni. :) Nie warto być sztucznie miłym. Prawdopodobnie dobrze jest być trochę zdemoralizowanym :P haha kurde jakie wnioski mi się snują w głowie jeszcze przed zachodem^

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tzn. ja mam trzy świetne przyjaciółki, które mnie lubią i wspierają i z nimi czuję się fantastycznie. Problem w tym, że pierwsza mieszka teraz w innym mieście, druga przygotowuje się do ślubu, trzecia zaś jest bardzo zapracowana. Dlatego też często muszę wychodzić sama. Smutno mi z tego powodu. Niejeden raz przychodzą mi do głowy takie fajne pomysły, ale co z tego, skoro brak ludzi, którzy chcieliby ze mną działać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem, zacznij chodzić na fitness np., na pewno kogoś poznasz. Kurde bez sensu, że i dla dzieci cos się zawsze dzieje, i dla starszych ludzi, a dla tych w wieku produkcyjnym nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×