Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zalamanasiostra

Problem siostry z adoptowanym synkiem

Polecane posty

Gość zalamanasiostra
Tesciowa siostry również go tak ostatnio nazwała... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wytłumacz siostrze , że nie ma moralnego obowiązku traktować tego dzieciaka inaczej niż gdyby to był jej biologiczny syn .Porozmawiaj z nią ,co by zrobiła w stosunku do własnego dziecka .Przecież biologiczni rodzice często oddają swoje dzieci do różnych ośrodków ,czy to znaczy że ich nie kochają ? Nie ,po prostu jest taka potrzeba .W przypadku Damianka też jest taka potrzeba ,koniec kropka .W tym przypadku zapomnijcie że jest to adoptowany dzieciak ,uświadomcie sobie że jest to kochany , z troską wychowywany dzieciak , tylko że jak tysiące innych dzieci chory dzieciak , i nie bacząc na jego przeszłość czy pochodzenie trzeba go leczyć .A że wymaga leczenia w specjalistycznej placówce ,to nie torturujcie się tym że go krzywdzicie.Może właśnie teraz on stokroć bardziej się męczy a wy z nim ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może by tak poszukać dziennego osrodka? W mojej miejscowości jest coś takiego - rodzice prowadzają tam dzieciaki z rożnymi zaburzeniami i na kilka godzin dziennie. Mają tam organizowane nauczanie, terapie itp. Pracuje tam wykwalifikowany personel - świetnie sobie radzą z trudnymi przypadkami. Twoja siostra mialaby przynajmniej kilka godzin na regenerację sił. Sama mam dziecko z autyzmem-dość ciężki przypadek. Na razie jeszcze chodzi do przedszkola - ma tam asystentkę. Nie wykluczam jednak że za kilka lat będzie chodził właśnie do pobliskiego ośrodka. Nauczanie w domu odpada. ja po prostu nie mam tyle siły i cierpliwości by przebywać ze smykiem całodobowo. Teraz - gdy synek jest w przedszkolu - mam czas by zrobić zakupy, popłacić rachunki, ugotować obiad, posprzątać i napic się kawy. Jak bąbel jest w domu świat staje do góry nogami. Jest jeszcze mały ale ataki agresji i autoagresji są na porządku dziennym. Wrzaski, napady histerii (zwłaszcza poza domem) - norma.Czasami mam wrażenie że zwariuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak będeziesz mądrda, nie zwariujesz, jak zechcesz się poświecić, będzie po tobie, tak to działa.Z tego Damianka nic nie będzie, wiec uświadom siostrze, niech zawalczy o siebie, o meża.Pobyt w ośrodku, to nic strasznego w takim przypadku, zmarnowanie sobie życia dla Damianka to tragedia.Damianek wyrośnie na menela, odwiedzi ZK i będzie grasował na dzielni, takie będzie tego finał, może przy odrobinie szczęścia wsadzi gdzies łeb i uwolni od siebie niewinnych, naiwnych ludzi, co chcieli go zbawić, ale się nei dało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moje mama cale zycie pracowala w domu dziecka i powiem wam ze ze sierot takich z wypadku kiedy matka i ojciec normalni ludzie gina nie bylo , natomiast 100% patologi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamanasiostra
Kiedyś, po wojnie np. było dużo sierot z prawdziwego zdarzenia, ale teraz to- owszem, większość dzieci w placówkach to dzieci alkoholików lub narkomanów. Moi sąsiedzi- strasze już małżeństwo, adoptowali córkę w młodości. Wyrosła na świetną, młodą kobietę, studiuje, gra na fortepianie, ale to było dziecko pary studentów, którzy po prostu byli w trudnej sytuacji i postanowili odać dziecko do adopcji. Dziś są dorosłymi już ludźmi, odwiedzają ją jako ciocia z wujkiem. Ona oczywiście wie, że sa jej biologicznymi rodzicami. Więc może geny są rzeczą dosyć znaczącą. MIałam też w szkole (gimnazjum)koleżankę adoptowaną w klasie, rodzice adopcyjni także nie mogli sobie z nią poradzić. Adoptowali ją, jak miała dwa latka, jej rodzicami była właśnie patologia. Dziewczyna sprawiała straszne problemy, kradła w sklepach, piła, uciekała z domu. Gdy miała 14 lat przestała wracać na noc, nocowała na jakichś melinach, policja ją znalazła, najpierw dostała kuratora, ale było to samo- w dodatku zaszła w ciążę, usunieto tę ciąże nielegalnie.Potem trafiła do poprawczaka, później do zakładu karnego, bo pełnoletność nie zmieniła jej i nadal popełniała drobne przestępstwa. Oczywiście, zerwała kontakt z rodzicami adopcyjnymi i ich bilogicznymi dziećmi- czyli rodzeństwem. Pamietam, jak ta matka latała do szkoły. MIała jeszcze dwoje biologicznych synów- starszych, ale ponoć chcieli dać dom dziecku potrzebującemu, dlatego adoptowali tę koleżankę. Nie wiem, co się dziś z nią dzieje. Zastanawiam się własnie nad faktem genów. Niby mawia się, ze dziecko rodzi się jak pusta kartka i to rodzina kształtuje jego rozwój, zainteresowania itp ale to chyba nie jest prawda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
robili na ten temat wiele badań i dzieci zawsze inteligencją i tendencjami do uzależnień czy zachowań destrukcyjnych przypominają swoją biologiczną rodzinę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy w życiu nie wzięła bym dziecka na wychowanie, zwłaszcza z przytułku.Znam 3 przypadki; dorosłe już osoby są, to patologia, mimo że adopcyjni rodzice robili wszystko żeby wychować na przyzwoitych ludzi.Niestety- nie udało się .Dziadostwo jest w genach! Tyle na ten temat się mówi i słyszy.Odważni są ludzie którzy biorą problem na głowę.Za żadne skarby nie wzięła bym takiego znojdka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i właśnie dlatego popieram aborcję i irytują mnie ludzie mówiący "nie usuwaj, oddaj do adopcji!".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I może byłoby wtedy więcej pieniędzy na leczenie normalnych ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam trzy przypadki, jedna adopcja ze wskazałam, fajny chłopak, ale to była dalka rodzina,dziewczyna wpadłą w techni8kum, nie miała matki, ojcieć nie chciał pomóc, chłopak się ulotnił, wieć oddała do adopcji.To byli w sumie normalni, no moze biedni ludzi, ale nie patole.Rodzce i chłopak ,żyją jak wiele rodzin. Kolejna, dziewczyna z patologii, adoptowała jak miał 3 miechy, matka psycholog, ojciec adwokat, dziecka tragedia, sama prblemy, finalnie stoczyła się, nei utrzynuje z rodzicami kontaku. Ze mną do klasy chodziła adoptowana dziewczynka, rodzce nauczyciele, a ona najgorszy tłuk w klasie.Kiblowała, bardzo ograniczona umysłowo była.Matka ciągle do szkoły latała, ale to nic nie dawało. JAk dziecko jest z w miarę normalnych klimatów, to jest szansa,że wyrosnie na ludzi, ma potencjał jakiś w sobie, jak jest dzieckiem patoli, nic nie jest w stanie tego zmienić, stoczy się albo szybciej, albo wolniej, ale kończy na dnie. Ten Damianek to odpad społeczny, szkoda ludzi, ich naiwności, wiary w cuda, z tyego dziecka pociechy mieć nie będą, zaraz zacznie ich lać, krać, znęcać się psychicznie, taka mnej więcej jest kolejność.Potem już poloeci, poprawczak, więzienie i osiągnie poziom dna. Nakłaniaj siostrę, niech zacznie myśłeć, niech się broni przed małym patolem, bo za chwilę to będzie juz radowy dorodny kibol, patol itp, wtedy będzie znacznie trudniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie rowniez wkurza "oddaj do adopcji, tyle ludzi czeka". I kezce taka rodzaca --oddajaca nazywa sie bohaterka i chwali pod niebiosa - chocby tu na kafeterii na innych topikach. Uwazam,ze zbyt latwo ludzie pozbywaja sie dzieci ( zwlaszca patologie). Kto urodzi, ten powinien wychowaywac, byc odpowiedzialny. Ja dlugo nie p0glam miec dzieci ale nie odwazylam sie na adopcje. Oczywiscie, moze byc czasem dobrze, ale to raczej mala szansa, geny rządzą. Z kolei osrodki dla psychicznie chorych dzieci to makabra - poczytajcie - przywiazywanie do lozek, straszna atmosfera, często znęcanie sie, wykorzystywanie seksualne ,bo takie dziecko nie umie sie poskarzyc Uwazacie,ze w takich osrodkach pracuja anioły? To potwornie trudna parca i nie ma chetnych. Sytuacja patowa - niech sie pocieszaja, ze zaburzenia psychiczne zdarzaja sie tez i "normalnych" rodzinach , niech wejda w kontakt z rodzicami podobnych dzieci, na pewno sa jakies grupy wsparcia. Kto glupio napisal ze to Asperger - asperger polega zupelnie na czy innym, dziecko nie musi sparwiac problemow, dopoki takie zaburzenie nie zostało fachowo opisane, takie dzieci milay tylko opinie "indywidualistow" lub "malyc hprofesorów".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
apserger może być bardziej zaawansowany, to forma autyzmu i wtedy takie zachowania i problemy z agresją nie są wcale nie zwykłe. Gdzieś chyba było, że dzieciak na schizofrenię dziecięcą - to cholernie rzadkie schorzenie, musiało być w rodzinie albo biologiczna matka brała narkotyki w czasie ciąży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystkim - ktorzy tutaj w niewybredny sposob mowia o adopcji - opwiem historie pewnej rodziny. Oboje mieli juz po 30 lat jak brali slub. Oboj***ardzo pragneli dziecka. Kilka miesiecy po slubie ona poszla do lekarza ginekologa o porade - . Lekarz wykonal badanie, i stwierdzil schorzenie, ktore wykluczalo zajscie w ciaze. Po namysle zdecydowali sie na adopcje. Rozpoczeli procedury. Wszystko odbylo sie w przewidzianym terminie. Przywiezli do domu pieknego rocznego synka. W osrodku adopcyjnym zostali zapoznani z historia dziecka. Zaakceptowali to. Uplynal miesiac a ona zaczela podupadac na zdrowiu - myslala przemeczenie nowa sytuacja, dziecko placzliwe, niespokojne. Ale udzla sie do lekarza, zrobila wyniki. Lekarz obejrzal wyniki - diagnoza rak piersi. Odpowiedzialnosc za syna spowodowala, ze nastepnego dnia byla juz u onkologa i umawiala sie na operacje ( Zeby nie syn nie podjelaby tak szybko leczenia - tak mi powiedziala po latach. Dzisiaj ich syn ma 19 lat jest dzieckiem z FAS, ma wiele deficytow. Ale zycze kazdej z was abyscie uslyszeli tyle slow milosci synowskiej i uwielbienia dla swojej matki - ile on potrzfi powiedziec. caly ten trud zwiazany z jego wychowaniem, - nie liczy sie jak sie uslyszy ,, mamusiu jestes moja kochana mama,, A ona ma tylko jedno marzenie, ktore mi zawsze powtarza ,,chcialabym jeszcze pozyc i zobaczyc jak moj syn zyje, jak wydobyl sie z otchlani deficytow.,, Ona jest naprawde bohaterka, w ciagu 6 lat miala 4 operacje bo rak nie odpuszczal - ale trwala przy swoim synu. Zeby byla egoistka , przeprowadilaby zimna kalkulacje co jej sie oplaca a co nie. Ale ona zawierzyla swoj los i los swojej rodziny Matce Boskiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bezdzietnosc bardziej boli bezdzietnych niz rodzicow (biologicznych,adopcyjnych) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mogę mieć dzieci, ale, gdy czytam tutaj posty, to przed adopcją włącza mi się czerwone światełko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sytuacja jest trudna, twoja siostra pewnie była już u psychiatry ale jeśli bedziecie potrzebować kogoś sprawdzonego to polecam psychiatre dziecięcego z warszawy Karin Bakir- Szara, bardzo miła, wyrozumiała, ma dużą wiedzę i myślę że bedzie mogła pomóc, wiecej możecie przeczytać tutaj http://psychomedic.pl/dt_portfolios/dr-karin-bakir-szara/ życzę wam dużo cierpliwości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×