Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sol1

Takich historii są tysiące...

Polecane posty

Gość Sol1

Podejrzewam, że takich historii jak moich są tysiące – niestety. Zakochałam się, a On podeptał te moje uczucia… Zaczęło się tak bardzo banalnie – zostaliśmy znajomymi, później kolegami – kumplami, a później On dla mnie nie był już tylko kumplem. Myślałam, że i ja nie jestem zwykłą koleżanką. Jakże człowiek potrafi być naiwny... Był czas, że potrafiliśmy „czytać” w sobie jak w otwartej księdze i to nawet wtedy gdy On wyjechał bo miał zobowiązania związane ze swoim zawodem. Dzwonił, opowiadał, czasami żalił, prosił o rady, śmiał się. .. No i stało się, zaczęło mi zależeć – bardziej niż bym chciała. On przyjeżdżał, więc jeśli mogliśmy to spotykaliśmy się, chodziliśmy na wycieczki, rozmawialiśmy. Pewnego razu na takim spotkaniu już nie poprzestaliśmy tylko na rozmowie. Całowaliśmy się, przytulaliśmy, pieściliśmy. I tak to trwało… Ja kiedyś powiedziałam, że ja takich rzeczy nie robię z kolegami. A On odpowiedział: „Przecież wiem”. Myślałam wtedy, że zrozumiał, że zależy mi na nim… Boże jaka ja byłam głupia i naiwna jak dziecko… Pewnego razu przyjechał do domu, więc wybraliśmy się na małą przejażdżkę rowerową. Postanowiłam więc porozmawiać z nim na NASZ temat. Jakoś w żartach powiedziałam, że chyba jakichś innych koleżanek nie ma, z którymi też włóczy się po lasach, całuje i pieści tak jak ze mną. A On wtedy zrobił dziwną minę i powiedział, że zdarzały się takie sytuacje. Chyba zauważył moją minę bo trochę się zreflektował. A ja myślałam, że mi serce pęknie. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. On zaczął tłumaczyć, że nie wiedział, że mi to będzie przeszkadzało, że jesteśmy kolegami… Przeprosił mnie wtedy i powiedział, że źle mu z tym wszystkim, że nie wiedział. A ja odeszłam. Patrzył na mnie z takim politowaniem, jak na jakąś idiotkę. Od tamtego wydarzenia unikam miejsc, w których On mógłby się pojawić. Nie dzwonię, nie piszę, on zresztą też się nie odzywa, w ogóle straciliśmy kontakt ze sobą. Wszyscy się dziwili, nie wiedzieli co się właściwie stało z tak dobrymi przyjaciółmi. Zresztą do tej pory z nikim o tym nie rozmawiam. Nie mam zamiaru gniewać się, obgadywać, krzyczeć, robić dzikich awantur. Tylko niestety nadal serce mnie boli jak o tym myślę. Niedługo – bo w maju minie rok od GODZINY 0. Dziewczyny, kiedy wreszcie przestanie boleć, kiedy przestanę o Nim myśleć? Podzielcie się swoimi doświadczeniami. Ja robię dobrą minę do złej gry – robię wszystko co trzeba, jakoś przecież żyję, ale wciąż boli to co zrobił. Wiem, że nie mogę Go winić za to, że nic do mnie nie czuje, ale dlaczego pozwolił mi na to żebym miała nadzieję i skrzywdził bardziej niż mógłby sobie wyobrazić? Tym bardziej, że wiedział, że jestem raczej ostrożna w relacjach damsko-męskich. I mówią, że to kobiety trudno jest zrozumieć…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skoro sa tysiace to potraktuj wlasna jako tysiac pierwsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Łatwo nie będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo faceci to dranie są - tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja dochodziłam do siebie 2 lata jak zostawił mnie pierwszy facet, z którym miałam sex, bo takie coś naprawdę bardzo boli, że ty się komuś oddałaś po raz pierwszy, a ktoś cię potem porzucił, to było straszne. Ale teraz po latach już doszłam do siebie i nawet się z tego śmieję. Mam teraz fajnego faceta, który lata za mną za głupi i to on się stara bardziej niż ja, jemu bardziej zależy. I chyba tak powinno być, wtedy relacja jest zdrowa, gdy to facet kocha bardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam teraz fajnego faceta, który lata za mną JAK* głupi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×