Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Dorian272

Zastanawiam sie po co potrzebny jest ślub

Polecane posty

Bez ślubu żyje mnóstwo par są szczęśliwi nie potrzebny jest im papierek. Podobno ślub zmienia, żyjesz w wolnym związku bardziej dbamy o siebie bo boimy się że odejdzie od nas partnerka czy partner. A po ślubie już mamy w nosie wspólne obiady czy kolacje. Teraz po rozwodzie jak poznam kogoś wyjątkowego to może wezmę ślub a jak nie to bez ślubu będę żył

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I sam sobie odpowiedziałeś: ślub bierzemy z kimś wyjątkowym, a bez ślubu siedzimy z workiem na sperme lub z zapchajdziurą (zależnie od płci).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko moja świetnie sie kamuflowała nadskakiwała dzióbek to kotku tamto a potem nóż w plecy wbiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co w tym dziwnego? A ty jak chcesz złapać kotka to jak do niego mówisz? Kici-kici koteczku? Czy: chodź tu zapchlony sk...synu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja zyje w konkubinacie, bo nie czujemy potrzeby by dostac jakis glupi papierek. moj facet chcial - ale ja nie chce. Pogodzil sie z ta mysla juz :) nosimy zlote obraczki by pokazac ze kogos mamy i jestesmy zajeci - i jest dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie jest potrzebny ślub bo jestem osobą wierzącą. Żyję w grzechu i boli mnie to. Miało być inaczej, miałam być żoną. Nie jestem więc chcę to zakończyć. Nie jest łatwo bo jest nam dobrze. Ale życie bez ślubu nie jest dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stary powiem tak, ja z moją jesteśmy 20 l razem ani jednej kłótni zdrady, wciąż wielka i namiętna miłość mamy dorosłe dzieci syn 19 l córka 18 l. nie mamy ślubu do niczego nam nie potrzebny dzieci mają moje nazwisko. Nasi przyjaciele znajomi mówili wezcie ślub zobaczycie cała ta otoczka, ale oboje zgodnie powiedzieliśmy nie mamy siebie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak samo my mamy obrączki złote pierścionek mam zaręczynowy tylko ślubu nie było, nie którzy to mają takie parcie na cały ten zamęt związany z weselem, nam to nie potrzebne jesteśmy 10 l razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niektorym wylacznie po to by uwiazac druga polowke na krotkim sznurku i robic swoje stopka: jak mnie bedziesz calowac w doope daj znac od ktorego posladka chcesz zaczac to ci te pol doopy odslonie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak bardzo trzeba być zdesperowanym, żeby bez ślubu nosić złote obrączki? Po co tą obrączkę nosisz jedna z drugą, jak nie jesteś żoną tylko konkubiną? Żeby ludziom oczy zamydlić, bo się wstydzisz, że żyjesz na kocią łapę z obcym człowiekiem? Według polskiego prawa nie masz nikogo, jesteś dalej wolna i do wzięcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jak bardzo trzeba być zdesperowanym, żeby bez ślubu nosić złote obrączki? Po co tą obrączkę nosisz jedna z drugą, jak nie jesteś żoną tylko konkubiną? Żeby ludziom oczy zamydlić, bo się wstydzisz, że żyjesz na kocią łapę z obcym człowiekiem? Według polskiego prawa nie masz nikogo, jesteś dalej wolna i do wzięcia. xxxxxxxxxxxxxx BRAWO!!!!! Dokładnie tak. Gra pozorów i tyle. Uważasz, że ślub nie jest Ci potrzebny? Miej cywilną odwagę się do tego przyznać i ponosić konsekwencje swojej decyzji. Złota obrączka jest symbolem, niesie coś ze sobą, sens, znaczenie, wagę. Noszenie złotej obrączki bez ślubu to kpina z jej wartości, odarcie jej ze znaczenia symbolicznego. To jakby katolik zaczął nosić gwiazdę Dawida, Żyd półksiężyc, a muzułmanin krzyż. Nie chcesz ślubu, pasuje Ci konkubinat? No i OK, Twoje prawo. Ale po co kłamiesz, że masz męża/żonę? Mąż a konkubent, żona a konkubina to dwie różne jakości. Widocznie dla tych noszących obrączki też, skoro na siłę starają się sprawiać wrażenie, że są po ślubie. Dno. Chcesz iść pod prąd, idź z podniesioną głową. A jeśli wstydzisz się swoich wyborów i starasz się je zatuszować, to znaczy, że wybór nie jest do końca wyborem i bycie konkubiną/konkubentem Cię męczy. Nie przyznasz się, bo chcesz być "nowoczesny/nowoczesna", bo "ślub to tylko papierek", bo nie chcesz wyjść na desperatkę/desperata? I tak wychodzisz nosząc fałszywą obrączkę! To już lepiej powiedzieć uczciwie - chcę ślubu, chcę być żoną/mężem, bo to dla mnie ważne. To żaden wstyd cenić sobie wartość małżeństwa. Tylko idioci będą się śmiać z tego, że dla kogoś małżeństwo jest ważne. Ogarnijcie się ludzie i zacznijcie żyć w zgodzie ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
boszszszse jak dobrze, że mieszkam za granicą gdzie nikogo nie interesuje czy ktoś ma ślub i jaki i czy w ogóle go ma i jeszcze to dzielenie ludzi na lepszych i gorszych: "Mąż a konkubent, żona a konkubina to dwie różne jakości. " żałosne! w tym biednym kraju już tylko tak pozostało wam się dowartościowywać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To za tą granicą, gdzie mieszkasz, nie ma różnicy czy się jest żoną czy konkubiną? To wy tam jak psy żyjecie! Ale to pewnie tak jest tylko w nizinach społecznych i diaspory lumpów z polski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kolejna się "poczuła lepiej"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeju - pewnie jak szczury. Tydzień z tym, miesiąc z innym... A w nocy sprzątanie albo zmywak. Masakra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby nie było różnicy między żoną a konkubiną, to nie byłoby ślubów, proste. Ślub, czyli bycie żoną/mężem, polega na tym, że nabywa się pewnych praw, statusu, którego nie ma konkubina czy konkubent. Są to prawa cywilne materiale (wspólne rozliczanie się z podatku, dziedziczenie, obowiązki alimentacyjne) oraz niematerialne (prawo do odmowy zeznań na niekorzyść, prawo do decydowania o zabiegach medycznych w przypadku niemożności podjęcia decyzji przez pacjenta - np. śpiączka, prawo do informacji, itd.). To są wymierne sprawy i żadne głupie gadanie tego nie zmieni. Konkubina/konkubent to osoba OBCA. Czy Wam się to podoba czy nie. A co ciekawe, jeśli konkubina/konkubent jest po rozwodzie, to ex mąż/żona ma większe prawa niż aktualny partner/ partnerka, bo ślub zobowiązuje do DOŻYWOTNIEJ pomocy, nawet po ustaniu małżeństwa. Możecie sobie gadać co chcecie, ale mąż/żona to co innego niż konkubent/konkubina i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie innego tylko lepszego, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
WYTŁUMACZENIE SŁOWA OBRĄCZKI obrączki symbolizują wieczność ze względu na swoją kolistą formę, która nie ma początku ani końca. Są zatem najlepszym symbolem miłości, która połączyła kobietę i mężczyznę i ma trwać wiecznie. Czyli żyjąc w konkubinacie i noszenie obrączek (po prostu zakomunikować wszystkim że jesteśmy ZAJĘCI!) to złooooooo.. Brak słów na wasze opinie. Dodatkowo - takie zagorzałe katoliczki - Nie sądźcie abyście nie byli sądzeni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O co te kłótnie? Ja uważam, że ślub nie ma istotnego znaczenia poza sentymentalnym/tradycjonalistycznym. Jeśli sprawia Ci to frajdę (suknia, obrączka, nazwisko) to ok. Nic w tym złego. Nawet to romantyczne robić sobie oficjalne wyznanie itd. A jak ktoś jest konkubiną to tego nie robi i różnica jest zupełnie żadna. Kiedyś było inaczej, ze ślubu wynikały konkretne rzeczy: przysposobienie małżeńskiego dziecka, prawo dziedziczenia, posagi, intercyzy. Dzisiaj dziecko ma takie sama prawa czy jest ślubne czy nie, testament też można sobie napisać jaki się chce i to małżeństwo nie ma znaczenia innego niż cywilna spółka zawarta między dwojgiem biznesmenów. Pozostała z tego wszystkiego tak naprawdę tylko (i aż) tradycja. Trochę jak z jajem wielkanocnym: jak lubisz to malujesz, ale to nadal tak samo dobre jajo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
WYTŁUMACZENIE SŁOWA KONKUBINAT: Słowo konkubinat pochodzi od łacińskiego zwrotu concubare, czyli „leżeć ze sobą”. I o ile pies ze suką małżeństwa nie zawrą, to poleżeć ze sobą też mogą. A dla niepoznaki mogą nosić obroże - że niby mają pana :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
identycznie w malzeństwie, też ze sobą leżycie, zaobrączkowani jak psy, macie swoich panów, samo slowo żona czy mąż nie robi z was dobrych ludzi, spółkujecie tak samo jak osoby nie będace w zwiazkach formalnych, usilne dopisywanie jakiegokolwiek znaczenia do "slubu" i "obraczek" jest chore, ale wartosciujcie sie tym, jeśli nie macie innych wartosciowych rzeczy W SOBIE a jedyną wartością w waszym zyciu jest obrączka i p********ie sie za koscielna zgodą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie no bez jaj ... Oczywiscie ze małżeństwo jest nieporównywalne z konkubinatem choćby pod względem prawnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na konkubinacie kobieta traci nie facet. Jestem mezatka obraczki nie nosze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale przecież skoro bycie konkubiną jest takie zaje/biste to czemu się tak indyczycie i usiłujecie przekonać innych że różnic nie ma? Różnice SĄ. Były i będą. Nikt Wam nie nakazuje ślubu ale przestańcie opowiadać głupoty że konkubinat i małżeństwo to to samo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodatkowo - takie zagorzałe katoliczki - Nie sądźcie abyście nie byli sądzeni usmiech.gif xxx A skąd wiesz, że katoliczki? Może muzułmanki albo protestantki, albo buddystki? Nie jestem katoliczką, ale odróżniam małżeństwo od konkubinatu. Nie dlatego, że konkubinat to grzech czy że ludzie w nim żyjący są gorsi od małżeństw. Ale małżeństwo nie bez powodu jest pod szczególną ochroną systemów państwowych na całym świecie. To formalne, oficjalne, publiczne zobowiązanie się do życia z jakimś człowiekiem i tworzenia z nim rodziny. Konkubinat jest formą pozbawioną wszelkich praw oraz obowiązków. Konkubina/konkubent w razie nagłego wypadku nie ma prawa do otrzymania informacji o stanie zdrowia drugiej osoby. Konkubent/konkubina nie ma prawa do dziedziczenia ustawowego, tak można dziedziczyć na podstawie testamentu, ale a) pozostałym członkom RODZINY zamarłego (rodzice, rodzeństwo) należy się zachowek, który może znacznie uszczuplić wartość spadku, a nawet doprowadzić do bankructwa, b) od tego spadku należy odprowadzić podatek jak w przypadku dziedziczenia po osobie obcej. Konkubinie nie należy się żadna renta/emerytura po zmarłym konkubencie. Nie należy się żadne ubezpieczenie związane ze śmiercią osoby bliskiej. Konkubina formalnie jest osobą obcą. Dziecka konkubiny nie można przysposobić. Po rozwiązaniu konkubinatu nie ma żadnych zobowiązań wobec konkubiny (nie można wystąpić o alimenty) oraz jej dziecka (jeśli nie jest się ojcem biologicznym). Dla odmiany żona/mąż mają pełne prawa do otrzymywania wszelkich informacji o współmałżonku, mogą otrzymywać rentę/emeryturę po zmarłym współmałżonku, dziedziczenie odbywa się ustawowo i jest to co najmniej 50% wspólnego majątku, reszta zależy od dzieci, jeśli nie ma dzieci, mąż/żona dziedziczy wszystko. Dziecko męża/żony można adoptować i stać się pełnoprawnym rodzicem, nabywając praw oraz obowiązków. Po ustaniu małżeństwa byli małżonkowie są dożywotnio zobowiązani do wzajemnej pomocy sobie na wzajem i swoim rodzinom. Po rozwodzie powinowactwo nie ustaje, więc teściowie są na zawsze teściami, ze wszystkimi prawami i obowiązkami. Tak więc nie opowiadajcie głupot, że papierek nie ma znaczenia, że konkubinat i małżeństwo niczym się nie różnią, bo różnice są ogromne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście, że małżeństwo i konkubinat to nie to samo. Sama żyję teraz w konkubinacie, bo już żoną raz byłam i nie mam potrzeby powtórnie wychodzić za mąż. Gdybym miała porównać oba związki, to mój konkubinat jest lepszy od małżeństwa, ale nie dlatego, że nas nie wiąże żaden papierek tylko po prostu facet jest bardziej do życia. Szkoda, że to nie on był moim mężem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli nie konkubinat jest lepszy od małżeństwa (skoro żałujesz, że obecny partner nie był mężem) tylko konkubent-ten konkretny mężczyzna jest lepszym partnerem niż był nim mąż-tamten konkretny mężczyzna. To nie jest porównanie konkubinat vs małżeństwo, tylko mężczyzna vs mężczyzna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i co mam z tego całego powinowactwa, które nadal jest po rozwodzie? Myślisz, że utrzymuję kontakt z teściami, albo czerpię z tego, że są jakiekolwiek korzyści? Dla nich synową jest żona mojego byłego, a nie ja. Bez sensu ten argument. Podobnie, jak to twierdzenie: "Po ustaniu małżeństwa byli małżonkowie są dożywotnio zobowiązani do wzajemnej pomocy sobie na wzajem i swoim rodzinom." Co za bzdura? Mój były mąż ma gdzieś to, co się ze mną dzieje i jak sobie radzę. Po to ludzie się rozwodzą, by się od siebie uwolnić i nie mieć zobowiązań wobec siebie. Konkubina ma prawo otrzymać informację o stanie zdrowia swojego partnera, jeśli ten ją do tego upoważnił. Co do dziedziczenia w małżeństwie bezdzietnym, to też się mylisz. Małżonek dziedziczy połowę, a drugą otrzymują rodzice zmarłego (jeśli oczywiście żyje), w następnej kolejności rodzeństwo, a potem ich dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do dziedziczenia w małżeństwie bezdzietnym, to też się mylisz. Małżonek dziedziczy połowę, a drugą otrzymują rodzice zmarłego (jeśli oczywiście żyje), w następnej kolejności rodzeństwo, a potem ich dzieci. xxx Nie do końca. Małżonek dostaje połowę majątku jako swoją część, drugą połowę stanowiącą spadek dzieli się na spadkobierców wg zasady: 1/2 spadku - małżonek 1/2 - pozostali spadkobiercy wg kolejności: - dzieci - jeśli nie ma dzieci, rodzice zmarłego - jeśli rodzice nie żyją, rodzeństwo Jeśli nie ma rodziców (nie żyją), rodzeństwa (jedynak), dziadków (nie żyją), wnuków (bezdzietne małżeństwo), wtedy całość spadku przypada małżonkowi. Czyli w "najgorszym" przypadku małżonek dostaje 75% majątku. Konkubina/konkubent tylko tyle, ile udowodni, że wniósł/wniosła do majątku. Jak nie ma kwitów, zostaje na lodzie. yyyyyyyyyyyyyyyy "Co za bzdura? Mój były mąż ma gdzieś to, co się ze mną dzieje i jak sobie radzę. Po to ludzie się rozwodzą, by się od siebie uwolnić i nie mieć zobowiązań wobec siebie." xxxxxx To, że ktoś się nie poczuwa niczego nie zmienia. Sąd Najwyższy orzekł, że raz zawarte małżeństwo skutkuje dożywotnim obowiązkiem wobec współmałżonka, który nie ustaje nawet po rozwiązaniu małżeństwa przez rozwód. Więc jeśli ex mąż/żona znajdą się w niedostatku, a nie będzie innej osoby, która mogłaby ich wspomóc, mają pełne prawo wystąpić o alimenty od swojego ex małżonka powołując się na to orzeczenie. Tak samo w kontekście powinowactwa - teściowie mają pełne prawo, w przypadku braku innych osób, zwrócić się o pomoc, w tym finansową, do byłej żony syna lub byłego męża córki. I nie są to argumenty "bez sensu" bo nie wiesz co Ci życie przyniesie, a takie sprawy były i były orzeczenia na korzyć wnoszących o alimenty. Jak ktoś staje przed koniecznością płacenia na ex żonę po 20 latach od rozwodu albo na jej zniedołężniałych rodziców, to nagle okazuje się, że jednak małżeństwo jest NA ZAWSZE, a nie tylko do rozwodu. A ludziom się wydaje, że wystarczy się rozwieść. Idioci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty mnie nie strasz!!! Ex już czwartego konkubenta przerabia (nie licząc jednodniowych), a mi przyjdzie płacić jak na starość kłykcin dostanie????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×