Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dlaczego w Polsce tak powszechne jest bagatelizowanie poronienia?

Polecane posty

Gość gość
Ktoś powyżej napisał, że nikt nie będzie rozpaczał z powodu płodu, którego na oczy nie widział, tak samo nikt nie powinien rozpaczać kiedy umrze ci matka labo ojciec bo tez go nie znali i na oczy nie widzieli. Twój szef nie powinien dać ci urlopu na pogrzeb bo niby po co?! Autorko, ludzie pojmują nienarodzone dziecko jako płód, jako NIC! Jestem w ciąży i jak każda kobieta drżę o nią. To co we mnie się rozwija to dla mnie moje dziecko. Kiedyś tu na kafe był temat, na którym dziewczyna śmiała się ze swojej przyjaciółki, że ta organizuje pogrzeb dla "płodu", który poroniła w 9 tc. LUDZIE! Ogarnijcie się! Strata dziecka to największy ból jaki może być! Nie ważne czy dziecko jest jak to mówicie "płodem" czy ma miesiąc czy 30 lat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja po poronieniu poszłam do psychologa i znowu od osoby, która powinna być kompetentna usłyszałam, że "niech Pani pomyśli o tym, że są rodzice którzy tracą jedyne dziecko w wypadku, a na poprawę humoru proszę iść na zakupy". Jeżeli takie teksty słyszysz od kogoś kto powinien ci pomóc, od jakby nie było lekarza, to tracisz wiarę w ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też tu się na czytałam jak dziewczyny roniły po kilkunastu tygodniach ciążę i np nie miały ochoty na wesele iść po dwóch tygodniach od zdarzenia, a kafeterianki je tu wyzywały od debilek, idiotek, kretynek płaczących za zlepkiem komórek, że mają nie wydziwiać, bo nie są pępkiem świata i nikogo ich płód nie obchodzi :o I to kobiety są takimi sukami podłymi, szok! dziwne, że nie jesteście w stanie uwierzyć, że po czymś takim ktoś może mieć doła, depresję, przeżyć szok i potrzebować pomocy psychologicznej. Ma żyć jakby zrobił kupę za przeproszeniem i siedzieć cicho :o Normalnie jakaś afgańska prowincja, a nie kraj w Europie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ja po poronieniu poszłam do psychologa i znowu od osoby, która powinna być kompetentna usłyszałam, że "niech Pani pomyśli o tym, że są rodzice którzy tracą jedyne dziecko w wypadku xxx Masakra pocieszać się tym, że ktoś stracił dziecko w wypadku.... masakra jak ci ludzie studia pokończyli. Przeciez to jest jakieś błędne koło, bo zawsze jest ktoś kto ma gorzej ale czy to nas pociesza? czy to nam pomaga? Nigdy nie poroniłam ale rozumiem, że można się po tym czuć strasznie. Bardzo wam współczuję i nigdy bym tego nie bagatelizowała, a już na pewno nie naśmiewała się jak to tu się działo na niektórych tematach. Owszem kiedyś kobiety rodziły, roniły i nikt z tego nie robił ceregieli.... ale czy to takie było dobre? a może byście z tymi kobietami pogadały. Nikt się nimi nie przejmował ale czy to znaczy, że one były zawsze szczęśliwe i radziły sobie psychicznie? Po prostu pewne rzeczy były tabu i zostawiano to bez komentarza. One na pewno cierpiały i płakały w poduszkę i to nie jest tak, że spływało to po nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodziny/przyjaciele takich kobiet często przyjmują taktykę "udawajmy, że nic się nie stało". Często nie mają złej woli, dla nich to też nowa sytuacja. Zdarzało mi się, że nagle koleżanki przestały dzwonić "bo nie wiedzą co powiedzieć". Znam przypadek "nie przychodź do nas na imprezę, bo będą na niej małe dzieci i pewnie będziesz się z tym źle czuła" A może zapytać samej zainteresowanej a nie decydować za nią? Podobno, według badań 90% kobiet po poronieniu przechodzi depresję (pewnie zaraz usłyszę, że to brednie), a 40% takich związków się rozpada. Relacja między partnerami zostaje wystawiona na próbę. Uważam, że o tym także się nie mówi. Mężczyźni także przeżywają stratę, oni także stracili dziecko. Pamiętam jak na forum wypowiadał się jeden Pan. Sam o sobie mówił, że nie wolno mu płakać, nie może pokazać słabości przed partnerką. A ja uważam, że mężczyzna także ma prawo przeżyć żałobę i nikt nie powinien udawać silnego na siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Straciłam wyczekiwaną ciążę w 11 tygodniu. W szpitalu na IP krwawiłam, a piguła wyzywała mnie i kazała ścierać podłogę. Ginekolog wypytywał, czy przypadkiem nie zażyłam tabletek wczesnoporonnych :/. We wtorek byłam w szpitalu, w sobotę odbywało się wesele kuzynki mojego męża. Teściowa powiedziała, że jak nie pójdziemy na wesele z powodu"jakiegoś niedorozwoja" nie chce nas więcej widzieć :/. Szwagierki mówiły, że jestem wariatką. Przez to wszystko przez dwa lata bałam się zajść w ciążę . Udało się, niestety ciąża z komplikacjami. Taktowna teściowa przyszła do szpitala i kazała wziąć mi się do roboty, przestać nad sobą rozczulać i lepiej jak poronię, bo i tak urodzę niedorozwoja ;(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18.06 - mam szczerą nadzieję, że twoja teściowa zdechnie w męczarniach, naprawdę, ty pewnie jesteś zbyt wrażliwa żeby jej tego otwarcie życzyć, ja to zrobię za ciebie!!! Podaj tu na forum jakiś namiar do tego śmiecia, zasługuje by usłyszeć parę słów prawdy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masakra, a z tym "wzięciem się do roboty" ja usłyszałam od mamy 5 dni po poronieniu, a moja koleżanka od teściowej tydzień po pogrzebie noworodka, który zmarł. Tekst o pracy to standard. Nieważne, że dziecko nie żyje, ważna jest praca, inaczej jesteś leniem, który szuka wymówki. Pokolenie naszych matek, babek, teściowych nie rozczula się nad sobą, więc wychodzą z założenia, że ich córki/synowe/wnuczki "przesadzają".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest właśnie dziwnie pojęta taktyka "udawania, że nic się nie stało". Coś było, wyleciało i tyle, w czym problem. Ja właśnie uważam, że takie myślenie to problem. Kobieta nie dość, że traci dziecko to jeszcze musi stawiać czoła znieczulicy i wysłuchiwać, że jest jakaś dziwna, bo płacze za "galaretą".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie zwyczajnie zastanawia dlaczego inne kobiety tak reagują? Starsze pokolenie miało ciężkie życie, dzieci często umierały przy porodzie, kobiety roniły, nikogo to nie obchodziło. Czy w ten sposób się "odgrywają"? Co im to daje? A może po prostu nie potrafią inaczej? O tym, że moja ciocia ma za sobą 3 poronienia sama dowiedziałam się dopiero po kilkudziesięciu latach. O tym się nie mówiło, nie w tamtych czasach. Jest to jest, a jak nie ma to trudno. Kobiety paliły w ciąży, lekarze w gabinetach. Dopiero od niedawna robi się coś by rodzić po ludzku. Ronienie po ludzku to nadal wyzwanie w wielu środowiskach i rodzinach. Jest lepiej, ale jeszcze sporo pracy do wykonania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja akurat nie rozumiem rozpaczy kobiet, które poroniły np. 7tygodniową ciażę. Ale w życiu bym nie zasunęła takim tekstem- więc to chyba jest kwestia kultury osobistej. W szpitalu lekarze mogą nic nie mówić zamiast hasła w stylu "zrobicie sobie drugie" pociskac. Pamiętam kiedyś babkę z która robiliśmy robotę, była w trzecim miesiącu ciąży. I jak się znowu spotkałyśmy, po 1,5roku zapytałam jak tam maluszek. Odpowiedziała, ze niestety poroniła. Kurcze, strasznie mi się głupio zrobiło i tak szczerze, nie wiedziałam co powiedzieć. Chyba powiedziałam, ze współczuję i bardzo mi przykro :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja akurat nie rozumiem rozpaczy kobiet, które poroniły np. 7tygodniową ciażę. xxx No ale to jest jakieś silne przeżycie i szok, także dla organizmu. Ja jak najbardziej to rozumiem, że może być komuś źle. Przecież też hormony jeszcze działają, człowiek się rozsypuje i potrzebuje czasu żeby to przegryźć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgg
mam wrażenie że nigdzie na świecie nikt nie traktuje tak poważnie poronień jak właśnie w Polsce. W Anglii czy europie Zachodniej kilkutygodiowa ciąża to w ogóle nie ciąża i nikt się nią nie podnieca. A w Polsce traktują to jak nie wiadomo co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiadomo, że to nie bułka z masłem i większości kobiet jest źle. Ja pisałam o rozpaczy, którą niektóre kobiety reprezentują. Nie rozumiem jej, ale w życiu nie puszczę żadnego durnego haselka! Każdy ma inny poziom wrażliwości. jak mnie zdechł pies też częsc znajomych nie rozumiało dlaczego płakałam. A był z nami 18lat, mój najlepszy przyjaciel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cieszcie sie dziewczyny ze rodzicie w Pl, ja mieszkam niestety w Stanach, w 40 tygodniu dostalam bolesnych skurczy pojechalam do szpitala a oni... kazali mi wracac do domu bo stwierdzili ze jestem pierworodka i moj porod moze potrwac kilka dni, wrocilam do domu ale z bolu nie moglam wytrzymac wiec wrocilam tam z powrotem a oni ten sam tekst: wody nie odeszly nie ma pelnego rozwarcia wiec do domu, jak sobie wyobrazilam ze z tym bolem moge sie meczyc kilka dni w domu to powiedzialam do lekarki "odeslijcie mnie teraz do domu to sie z tego bolu zabije" poskutkowalo hehe bo przyjeli mnie do szpitala a wieczorem urodzilam synka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja straciłam 2 ciąże w 9 tygodniu, miałam też jedną biochemiczną, która się skończyła w 5 tugodniu opóźnioną miesiączką. Powiem tak - było mi źle, byłam wściekła na cały świat. Ale głównym powodem był strach, że już nigdy nie urodzę dziecka, a nie odprawianie żałoby nad zarodkiem, który nie miał nawet 1 cm długości...Aktualnie nadal boje się, że nie uda mi się donosić kolejnej ciąży, a personel raczej podtrzymuje mnie na duchu, a nie dobija. A że komuś psycholog powiedział, że są ludzie, którzy tracą jedyne dziecko w wypadku, a na dołek po poronieniu mogą pomóc zakupy, mnie nie dziwi. Jestem matką i gdyby coś stało się mojemu dziecku, to chyba byl się zabiła, a poronienia jakoś przeżyłam i z mostu się nje rzuciłam. A ns dołek mnje pomagały rozrywki, dobre kino, wyjazd na wakacje itp. Miałam być w żałobie czy jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i macie tu przykładów sporo. To właśnie w Polsce traktuje się poważnie poronienia! Za granicą jest ogólnie nieco inne podejście do ciąży ogółem ale rozumiem to i popieram. Tam po prostu ciężarne są tylko częścią szerokiego spektrum opieki zdrowotnej i gdy nie ma zagrożenia, to nie "cackaja " się z nimi osczedzajac w ten sposób na inne gałęzie służby zdrowia. W Polsce jest jakieś kuriozum, na wszystko brakuje pieniędzy, ludzie czekają miesiącami na badania, umierają na raka bo nie stać ich na leki ale ciężarne a jak! L4 od testu pozytywnego, szpitale, badania na wszystko w ciąży, szpitale, duphastony, cesarski z byle powodu, pobyty ze zdrowym dzieckiem w szpitalu na długie dni. Za to wszystko ktoś musi płacić. A paradoksalnie jak dziecko jest chore, to na jego leczenie funduszy brak. I to są te polskie paradoksy, które mnie wkurzają i ciesze się ze jestem od nich z daleka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja po poronieniu w 11 tyg się nie pozbierałam, nikt mi nie podał ręki, tylko mój mąż mnie uspokajał i jakoś pocieszał choć i jemu było źle. Wszyscy inni głupkowato szczekali nawet gdy ja nie poruszałam tego tematu i sobie tego nie życzyłam, a jedynym moim przewinieniem było to, że jestem przybita. Najgorsza była teściowa i siostry męża. Wydawało im się, że to takie oczywiste, że skoro straciłam ciążę, a oni o tym wiedzą to muszą mi dosrać i wszystko skomentować, bo ja jestem porąbaną histeryczką i powinnam tutaj z nimi skakać, śmiać się i w ogóle podwójnie tryskać szczęściem. W takiej mentalności żyjemy. Nie miałam nawet czasu żeby ochłonąć, pomyśleć, bo każdy miał coś do zaszczekania na temat tego, że taka jestem markotna, a przecież nic się nie stało, wymyślam sobie i moje ulubione "weź się w garść" bo to, bo tamto. Nie samo poronienie tylko reakcje otoczenia tak mnie zraziły, że nie próbowałam już zachodzić w ciążę. Tak możecie mnie teraz zjeść, że jestem świrnięta histeryczka, nieudacznica, oferma i dobrze, że nie mam dzieci :o nic mnie już nie zdziwi ale jak takie harde jesteście i to nic takiego to ja wam życzę przeżyć to "NIC TAKIEGO" przecież to tylko płód - nic takiego. Na pewno spłynie to po was, a będziecie bogatsze w doświadczenia i wtedy już będziecie mogły hulać jako ekspertki na tematach o poronieniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najczęściej jest tak, że najwięcej do powiedzenia na dany temat mają osoby nie mające o nim bladego pojęcia. Ja miałam cukrzycę ciążową (być może było to przyczyną poronienia), byłam w związku z tym na diecie. Nie mogłam jeść pszenicy, żadnych klusek, pierogów, piłam wodę mineralną (żadnej kawy, herbaty), jadłam z zegarkiem w ręku, żadnych fastfoodów, tylko chude mięso i warzywa. Reakcje otoczenia? "Moja żona miała cukrzycę i całą ciążę jadła pizzę" To powiedział facet ważący tyle, że zamiast chodzić to się toczy, nie wytrzymałby na diecie jednego dnia. "Wypijmy toast za zdrowie ciężarnej, żeby tak nie histeryzowała" "Po co wydajesz kasę na prywatne wizyty?, moja żona chodziła tylko na NFZ" Tak, tylko punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Jak się ma ciążę bezproblemową i rodzi w wieku 24 lat to się można bujać na NFZ, w innym przypadku "eksperci" niech zamilkną. Wszyscy patrzyli na mnie jak na histeryczkę, bo nie mając odporności na toxoplazmozę nie chciałam jeść niemal surowego mięsa... Oczywiście, histeryczka... Pomyślałam, że może w następnej ciąży powinnam mieć wywalone na wszystko, na wszelkie zalecenia lekarzy. Patologia, która niczym się nie przejmuje, pije, żre co che, badań nie robi, rodzi dzieci bez problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na innym temacie o poronieniu jakaś panna napisała mi, że "jestem zdechlak skoro nie utrzymałam ciąży". Uwielbiam takie szalejące na forach baby, które za punkt honoru wyznaczają sobie dokopanie kobiecie, która poroniła i przy okazjo pochwalenie się, że "ja jakoś urodziłam zdrowe (chociaż do lekarza nie chodziłam, piłam piwo, paliłam, niepotrzebne skreślić)"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Drogie kobiety, jeśli któraś z powodu jednego wczesnego poronienia nie chce już zajść w ciąże, bo mu teściowa itp. dogryzła, to owszem jest histeryczką. Mówię to ja - kobieta po kilku stratach wczesnej ciąży. Rada na teściową i spółkę to się nie przyznawać do ciąży jak najdłużej. Ale żeby zrezygnować ze starań?? Wariatki z Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość wczoraj No straszne, faktycznie, pielęgniarka miągwie powiedziała że może mieć następne dziecko, jak mogła pechowiec.gif' No właśnie, że straszne! Takich informacji nie mówi się w chwili, gdy kobieta w szpitalu płacze nad stratą konkretnej ciąży i konkretnego dziecka. Na wszystko jest czas. Nie każdy moment jest dobry na mówienie takich rzeczy, trzeba dać pacjentce dojść do siebie. Nie straciłam ciąży, ale to rozumiem. A po drugie, od udzielania takich informacji nie jest pielęgniarka, tylko lekarz! Pielęgniarkom to już się w tyłkach przewraca, marne kwalifikacje, nie potrafią się porządnie człowiekiem w szpitalu zająć, bagatelizują poważne zagrożenia z lenistwa i niewiedzy, ale do wymądrzania się i pouczania są pierwsze. Pielęgniarka ma pielęgnować, a nie bawić się w lekarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo wyobrazcie sobie, ze wasze p.ip.y i zarodki to nie centrum wszechswiata :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - no i wypowiedziała się patologia. Zwykły szacunek wystarczy, jeśli już kogoś nie stać na współczucie. Wystarczy powstrzymać się od komentarzy i zostawić taką osobę w spokoju, nic więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W Polsce zarówno poronienie jak i niepłodność ma twarz kobiety. A co z mężczyznami? Ostatnio czytałam artykuł o niepłodnych mężczyznach. Oni też muszą wysłuchiwać durnych tekstów o "strzelaniu ślepakami" albo "przyprowadź do mnie swoją żonę i problem z głowy" Nie chcą się badać, nie potrafią się otworzyć przed innymi, by porozmawiać o swoim problemie. W Polsce i tak nie spotykają się ze zrozumieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Przeczytałaś to co chciałaś przeczytać i chamsko mi dowaliłaś jak ostatnia prostaczka. Przyjmij do wiadomości, że każdy jest inny i to, że ktoś jest wrażliwszy to nie znaczy, że jest gorszy. Nie wiesz jaka była sytuacja i co się działo wtedy. Dla ciebie to jedno zdanie teściowej, a dla mnie całe tygodnie dowalania i wyśmiewania przez całą rodzinę męża. Pisałam też, że nie małam czasu tego przemyśleć i przepłakać. Może potem byłoby ok. Dla mnie samo poronienie w bólach, później tydzień na OIOMie a potem nawiedzone suki twojego pokroju mogą zniszczyć młodą dziewczynę. Dziś mam 47 lat, wtedy miałam 24 już nie miałam rodziców więc ludzie mogliby być zwyczajnie bardziej taktowni, a ty jak lubisz to sobie i 20 ciąż poroń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo wyobrazcie sobie, ze wasze p.ip.y i zarodki to nie centrum wszechswiata x zgadza sie! powiedziane dosadnie ale prawda w moim miescie byla tragedia zlodziej zabil mlotkiem 8latka ktory nieszczesliwie byl w domu w czasie wlamania co matka tego biedactwa tak bestialsko zabitego ma powiedziec????? no co ? a ty sie nad zarodkiem nad zlepkiem komorek rozczulasz debilka !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o jeju a jak ty zachorujesz na raka to skacz z radości, bo przecież inni mają gorzej np chorują na AIDS i co oni mają powiedzieć :o szkoda, że ciebie młotkiem nie zabili. Przecież przy poronieniu i po nim, nasze hormony wariują, to jest silniejsze od człowieka. Człowiek musi przeżyć żałobę psychiczną taką samą jak np po porzuceniu przez partnera czy po innym nieprzyjemnym przeżyciu niekoniecznie śmierci bliskiego - objaśniam kretynkom, bo zaraz się przyczepią o żałobę po zlepku komórek :o To jest normalne, ze trzeba to przetrawić, przemyśleć. Rozumiem, że po poronieniu normalny człowiek nie myśli, nie cierpi tylko oblewa sukces i idzie na disco, bo jak nie to jest histerykiem? Macie z garem i to poważnie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja trzy lata się zbierałam po poronieniu i w nosie mam wasz przymus wzięcia się w garść w trzy minuty po krwawieniu. Wypłakałam co miałam wypłakać, dużo rozmawiałam z mamą i z mężem. Oni mnie bardzo wspierali i nie naskakiwali jak jakieś porabąne kanalie. Była i jest to dla mnie bardzo delikatna kwestia. Zaszłam w ciążę po czterech latach od teg wydarzenia i urodziłam zdrowe bliźniaki w wieku 32 lat. Nie wolno z nikogo się naśmiewać i wyzywać, bo każdy ma inny charakter. Jeden potrzebuje więcej czasu drugi mniej, jeden potrzebuje wsparcia, drugi samotności. Takie jesteście różnorodne, a ie możecie pojąć, że ktoś nie jest taki jak wy i nie jest rzez to gorszy? Czemu wy toczycie piane na jednostki nie będące ze stali? Może od razu nas do Oświęcimia, bo kobieta ma być zawsze zwarta, gotowa i silna? a najgorsze jest to, że mężczyźni nie są takimi gnojami jak wy :o paradoksalnie największym katem kobiety jest druga kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×