Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mój mąż chce dziecka, a ja nie.

Polecane posty

Gość gość
Najgorsze jest to że po 40 pochwa, całe ciało, skóra nie dochodzi do stanu z przed tak jak u młodszych, nie ta regeneracja jak się rozciągnięte tak zostanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli nie chcesz mieć dziecka, to załatw surogatkę i po sprawie. Twoj mezulek bedzie zadowolony z dzieciaka a ty ne bedziesz musiala sie odchudzac i znosic te okropne 9 miesiecy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tego co wiem to małrzeństwo jest po to aby dawać życie innym. Tak nas uczy kościół. a ciekawa jestem czy będąc przed ślubem w pytaniach przedślubnych powiedziałaś ksiedzu o tym że dzieci nie chcecie. Sama ślub biore za dwa miesiące i ksiądz pytał czy nie ukrywamy czegoś przed partnerem i również o seksualność. Jeśli sie np ukyrywa coś przed drugim partnerem to ślub można uniewinnić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jeśli nie chcesz mieć dziecka, to załatw surogatkę i po sprawie. Twoj mezulek bedzie zadowolony z dzieciaka a ty ne bedziesz musiala sie odchudzac i znosic te okropne 9 miesiecy. X No, ale tylko zaplacisz za surogatke ok. 50-100 tysięcy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Absolutnie nie zgadzaj się na dziecko, bo to jest największa kara i męka, a poród to najbardziej poniżające i uwłaczające doświadczenie dla kobiety. Pocięte krocze i hemoroidy bolą przez całe życie. Pojawiają się problemy z nietrzymaniem moczu. Nie skazuj siebie na to. Mężczyźni po prostu czują presję otoczenia i wieku, więc niby chcą dzieci, ale tak naprawdę nie rozumieją, co składa się na to. Poza tym, mężczyzna patrzy inaczej na kobietę po urodzeniu. Znika pożądanie. Życie seksualne ulega znacznemu pogorszeniu. Nie bierz w ogóle pod uwagę gadki, typu: "dziecko to szczęście" itd. Tak twierdzą jedynie kobiety, które siedzą w oplutym dresie, piją piwo i cały dzień siedzący na fb, zamieszczając setne zdjęcie "owocu wpadki" i podpisując "mój sukces, cud i szczęście". Brak ambicji oraz aspiracji. Te kobiety żyją jedynie w celu prokreacji, bo do niczego więcej nie nadają się. Sukcesem nie jest wydalenie z siebie rozwrzeszczanego bękarta, a bycie KIMŚ tak jak Ty, autorko tematu. Jesteś wykształconą kobietą, zajęłaś dobrą posadę. Co najważniejsze - jesteś mądra i rozumiesz o co w tym chodzi, dlatego odczuwasz wewnętrzny sprzeciw. Nie daj zmienić swoich przekonań. Dziecko to żaden dar czy cud i nikt nie da Ci gwarancji, że będzie z Tobą na starość, żeby podać szklankę herbaty. Jesteśmy sami przez całe życie i samotnie obchodzimy. Nie krzywdź siebie tylko dlatego, że inni żyją w kłamstwie i iluzji. Są "nakarmieni" śmieszną propagandą prorodzinną. Uwierz mi, w twarz mówią jakie to szczęście, a gdy zamykają się drzwi od mieszkania, to pojawiają się łzy i frustracja. Mam nadzieję, że ułożysz sobie wszystko tak, abyś czuła wewnętrzny spokój, bo to najważniejsze. Tego Ci życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na tym forum jest cenzura wiec nic nie da sie napisac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko,piszesz troche jak niedojrzala ksiezniczka dla ktorej przysiega w kosciele zalatwia wszystko...Idac za rada niektorych forumowiczek jak myslisz co sie stanie kiedy "przymusisz " meza do twojego "stylu zycia".Odpowiem-ten czlowiek po prostu cie znienawidzi...Tego chcesz?Dwoje nienawidzacych sie ludzi byc moze z brzuchata kochanka w tle?Malzenstwo musi byc zgodne w tych fundamentalnych kwestiach-a u was jest tu wielki zgrzyt.Pomysl-twoj maz to osobny czlowiek majacy swoja wizje zycia,marzenia i oczekiwania-czy milosc powinna to odbierac?Czasami mozna kochac ale nie da rady zyc razem bo wlasnie roznice sa nie do pogodzenia.A te horrorystyczne komentarze o ciazy-coz inteligencja niektorych poraza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo ciekawe pytanie i myślę ze nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi,a dlaczego? Zacznę od niektórych odpowiedzi które tutaj bezmyślne kobiety(lub faceci co się pod nie podszywają) wypisują typu: kobiety z klasa nie maja dzieci bądź pozbądź się frajera i cala reszta debilnych odpowiedzi osób co dzieci nie maja lub zostały skrzywdzone i w ten sposób odreagowują, bądź banda idiotów co zrobią wszystko za kasę. Według mnie trzeba rozmawiać skoro uzgodniliście ze nie chcieliście mieć dzieci a jemu po jakimś czasie obudził się instynkt macierzyński i zapragnął je mieć musi zrozumieć ze ty nie jesteś jeszcze na to gotowa dodam ze mówiąc "nigdy" oszukujemy samych siebie są w życiu sytuacje w których "nigdy" robimy jako pierwsze, osobiście uważam ze tak własnie było z wami ze nie będziecie mieć dzieci tak jak na wszystko trzeba czasu i trzeba dojrzeć. Żyjemy w czasach gdzie jest olbrzymia pogoń za pieniądzem i w tym celu poświęca się wszystko ale kiedy zwolnisz to już będzie za późno na to i na wiele innych rzeczy. Musicie porozmawiać o tym i on musi to zrozumieć inaczej rzecz mówiąc odkładamy to na półkę i czekamy ,jeśli cie to jakoś pocieszy to ze mną było podobnie, zona mocno mnie naciskała o dziecko było kilka spiec z tego powodu ale i na mnie przyszedł czas teraz mamy wspaniałą córkę która jest moim oczkiem w głowie. Mam nadzieje ze ci jakoś pomogłem , powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nieeee, no nie wiedziałam, ze wszystkie kobiety na stanowiskach wysokich lub te, które są KIMS to tylko bezdzietne!!!!?????? Jakieś pierdoły kolezanka pisze. Pewnie oczywiście bezdzietna, ale wszystko lepiej wie! No tak- wszystkie MATKI tylko w dresach lataja i hemoroidy im w sexie przeszkadzaja, a o pożądaniu mogą tylko w romansidlach poczytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie sie zmieniaja ale jak proces nie nastepuje u obojga to niestety zwiazek sie rozpada-ot smutne zyciwa prawda...Kobiet nie decydujacych sie na dziecko nie oceniam ani dobrze ani zle-jest to po prostu wybor zyciowy niosacy bardzo powazne implikacje-samotnosc,problemy ze znalezieniem partnera o podobnym swiatopogladzie,koniecznosc skupienia sie wylacznie na karierze albo pracy dobroczynnej...Aby zyc w zgodzie z takim wyborem trzeba byc naprawde dojrzala osoba gotowa na ponoszenie kosztow tej decyzji a tego juz niektore panie nie rozumieja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz rodzic i tyle!!!!maz chce i ma racje!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na siłę nie ma co rodzić. Sama mam 2 dzieci ale całe szczęście mój mąż od początku wszystko przy nich robił poza karmieniem oczywiście;) jest to jednak sporo roboty, problem dla wszystkich egoistów, tak nagle poświęcić się dla kogoś. Z pewnych rzeczy trzeba zrezygnować. Oczywiście ja pracuję, nawet rozwijam swoje hobby, na wakacje jeździmy trochę z dziećmi, trochę sami. Pocieszeniem jest,że dzieci rosną i powoli wszystko się układa.Jak starsze to już łatwiej pod względem znalezienia czasu tylko dla siebie. Dobrze jak ma się pomoc babci, z którą dziecko czasem może zostać. jeżeli ma się np. tylko jedno szybciej się wszystko układa, jak więcej to już się rozciąga w czasie. Może "pożyczcie" jakieś dziecko od rodziny na kilka godzin żeby się zaopiekować, takie nie za duże ok roczne, co to trzeba przewinąć i nakarmić i nie spuszczać z oka. to mąż zobaczy z czym to się je:) Albo na noc, wtedy najbardziej doskwiera wstawanie po nocy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćdd
Autorkę tego wpisu wysłał bym do psychologa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilith09878979
Autorko, nawet nie wiesz, jak bardzo Cię rozumiem... Co to za rozkminy "a z jakiego powodu nie chcesz?" Nie chcesz bo nie chcesz, nie lubisz, nie czujesz potrzeby i koniec. Jeden ma kota bo czuje potrzebę, drugi psa, a trzeci nic, bo nie czuje potrzeby miec zwierząt i już. Tak samo z posiadaniem męza, żony, dziecka czy 4 dzieci. Ludzie są różni, zrozumcie to... Jesli nie czujesz chęci posiadania dziecka, absolutnie sie nie zmuszaj, jak w ogole mozna zmusic sie do czegos takiego? Pozwolisz sie "zgwałcic" (bo tak bym sie czuła odstawiając wbrew swojej woli antykoncepcję) własnemu męzowi? Ja Cię rozumiem doskonale, bo nigdy nie chciałam i nie chcę miec dziecka. Mąż z kolei raczej chciał, ale jasno od poczatku powiedzialam, zeby na mnie w tej kwestii nie liczył i jesli chce miec dzieci, odejdę i zrozumiem, mimo ze kocham go nad życie. Uznał, że miłosc do mnie jest silniejsza niz chec posiadania dziecka i da sobie z tym rade, więc wzielismy slub. Czasem jednak boje sie, co bedzie, jesli zmieni zdanie i uzna, ze jednak chce miec dziecko, bo ja mu go nie dam na pewno. Mogę tylko trzymac kciuki, zeby mnie to nie spotkało... A co do wpisów osób, które przekonują na "tak" lub "nie" na logikę i argumentami (np. podzielicie obowiązki i bedzie OK), śmiac mi się chce. Chyba nie macie pojęcia, jak to jest NAPRAWDĘ CZEGOŚ NIE CHCIEĆ? Tak całym sobą? Zrozumcie, tu nie chodzi o kwestie organizacyjne (bo te bysmy ogarneli, najwyzej byłyby 2 nianie i sprzątaczka), karierę (obecnie pracuje w domu, zeby miec na życie po prostu, ale rownie dobrze moglabym nie pracować, kariera nie jest dla mnie wazna), figurę (i bez ciąży mam rozstepy, cellulit i daleko mi do ideału, wiec gorzej raczej nie bedzie). Po prostu NIE CHCĘ DZIECKA, nie czuje potrzeby go miec, a wielka potrzebę , zeby nie mieć , nie wyobrażam sobie tego, w ogole w głowie mi sie nie miesci. Lubię swoje zycie i dla nikogo i niczego ni chce go zmieniać, a juz na pewno nie widzę w nim elementu, ktorego zwyczajnie NIE CHCĘ. I już. A że na starość zostaniemy sami, albo inne "rozsądne" argumenty? Że ominie mnie "najwieksze szczescie"? No trudno, kazdy wybor ma swoje konsekwencje. Nie zajdę w ciążę, bo zwyczajnie nie dalabym rady fizycznie zrobic czegos az tak wbrew sobie, jak odstawienie antykoncepcji i zgoda na bycie "zgwałconą", bo tak bym sie czuła. Nie dam rady zrobic tego na tej samej zasadzie, jak włozyc reki do ognia. Nie i koniec, i żaden argument tego nie zmieni. To niewykonalne. Gdybym wpadła, usunelabym na 100%, zresztą mysle o sterylizacji w Niemczech, tylko na razie nie mam czasu jechać. A męza kocham nad życie, wiec bardzo, bardzo współczuje Autorce takiej sytuacji. Bo wiem, ze krzywdzenie kogos, kogo tak sie kocha, nawet nieumyslnie, jest straszliwie bolesne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilith09878979
A gdyby kiedys mąż postawił mi ultimatum (co na samą mysl boli tak, ze nie chce sobie tego wyobrażać), zgodziłabym sie na rozwod, bo choc nie wyobrazam sobie życia bez niego i wolałabym umrzeć, to jeszcze mniej wyobrazam sobie życie z czymś, czego całe życie i całym sercem szczerze nie chcę. Gdyby juz kiedys chciał to dziecko, wolałabym żeby je sobie zrobił z inną i został ze mną, niz mnie zostawił. Bo to, że byłoby ze mną, nie wchodzi w rachubę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Urodzić musisz i kropka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilith09878979
O tak :) Chcieć pewnie też i piszczeć z radosci na taką perspektywę? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOśćgość
Chore wypociny w wypowiedziach chorych kobiet jeżeli jeszcze można je nazywać kobietami .Prosta odpowiedz to rozwód ukoronowaniem małżeństwa jest potomek wspólna miłość . Ale jeżeli kobieta nie chce mieć dziecka to widz i swoją przyszłość bez aktualnego partnera jej marzenia wybiegają obok .rozsądne zmienić partnerkę .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, pozwól, że zabiorę głos w tej dyskusji. Sama nie mam dzieci, choć kiedyś bardzo chciałam, ale wystarczyło, że zobaczyłam, jak w praktyce wygląda życie moich koleżanek i kuzynek po urodzeniu dziecka, żeby mi się odechciało. Mój facet jest cudowny i wiem, że mogłabym na niego liczyć (przynajmniej na początku, dopóki by mu się nie znudziło albo nie byłby zbyt zmęczony, w końcu to tylko facet), ale to jednak ode mnie wszyscy by oczekiwali zajmowania się dzieckiem (na co naprawdę nie mam ochoty), a on miałby przyzwolenie społeczeństwa, żeby zajmować się nim dobrowolnie. Niestety tak jest. Często mam wrażenie, że kobiety, które urodziły dziecko oszukują same siebie i paplają, jak głupie jakie to są przeszczęśliwe... Nie wiem, może się mylę, ale 4 moje koleżanki do kilku lat po porodzie były na antydepresantach - to jest szczęście? Nie mówię o tym, że ciągle miały pretensje, że nikt im nie chce pomóc przy dziecku - mąż nie może, bo pracuje, a po pracy jest zbyt zmęczony (w końcu facetowi ta mała "zabaweczka" w postaci dziecka po kilku miesiącach się nudzi i staje się dla niego denerwująca i drażniąca), ani mama (bo skarży się na problemy ze zdrowiem i że dziecko ją zbyt szybko męczy - swoją drogą, ja nie miałabym serca skazując moją mamę na dzień z ryczącym dzieckiem, kiedy wiem, że sama ledwie bym wytrzymała 20 min), teściowa tym bardziej (bo tylko się mądrzy jaka to synowa jest nieporadna i że ona miała ciężej a więcej dzieci na porządnych ludzi wychowała - ile można o tej martyrologii słuchać?), ani koleżanki, które już mają dzieci (zawsze się wykręcą, bo swoich już mają dość), ani tym bardziej te bezdzietne (zwykle chętne do opieki nad cudzym dzieckiem są tylko te, które się o dziecko starają i nie mogą zajść w ciążę, one jakoś entuzjastycznie przyjmują ulewania i kupki), no a na nianię i przedszkole nie każdego stać (lub też kobieta, która oddaje swoje dziecko w ręce "obcej baby" jest uważana w swoim otoczeniu za matkę wyrodną, więc woli tego nawet nie próbować)... Wydaje mi się, że jestem szczęśliwa teraz i nie chcę tego zmieniać. Po co mam rodzić dziecko? Bo ktoś inny tego oczekuje? Ale to ja będę zmuszona się nim zajmować, a nie ktoś inny. Coś tu jest kurna nie halo, jak dla mnie. Nie rozumiem skąd u ludzi takie parcie na to, żeby inni mieli dzieci, skoro sami nie są zadowoleni ze swojego życia (o czym głośno nie mówią, mam wrażenie, że sami się okłamują i próbują przekonać powtarzając "dzieci to mój największy skarb")... Rozumiem, że Twój mąż może nalegać, ale jeśli ma do Ciebie szacunek, powinien zrozumieć Twoje zdanie i je zaakceptować. Jeśli nie, to, szczerze, nie wyobrażam sobie być z facetem, który by mnie nie szanował. Pomyśl o tym, bo to Ty będziesz musiała męczyć się 9 miesięcy (wiem, że niektóre kobiety pieją pod niebiosa, jaki to cudowny okres w ich życiu, ale jakoś dla mnie są mało przekonujące), to Ty będziesz miała wzdęcia, nudności, zawroty głowy, to na Ciebie będą patrzeć wilkiem w sklepie, kiedy obsłużą Cię be kolejki, o komunikacji miejskiej nie wspomnę, to Ty będziesz musiała chodzić na kontrole do lekarza (o ile ciąża nie będzie zagrożona i nie będziesz musiała leżeć), to Ty przytyjesz, to od Ciebie wszyscy będą wymagać, żebyś rodziła naturalnie i potem karmiła piersią (najlepiej dopóki dziecko nie pójdzie do szkoły, bo tak zdrowiej, a to, że Twoje piersi to nie mleczarnia, to już ich nie obchodzi...), co oczywiście wiąże się z trzymaniem diety (no bo wszystko dla dziecka), aha, no i jak dziecko będzie chore, to do Ciebie będzie należała opieka nad nim. I jeszcze jedna, dla mnie najgorsza rzecz, niestety w Polsce kobieta, która urodzi dziecko, przestaje być kobietą, a staje się matką, tak ludzie myślą, wiem, że chore i przykre, ale tak jest. W przypadku faceta, rola ojca, jest tylko dodatkową rolą i nie definiuje go ostatecznie. Czym to się różni? Ano tym, że facet zachowuje swoje "przywileje" sprzed ojcostwa i dodatkowo zyskuje kilka obowiązków związanych z rolą ojca (no wiesz, raz na jakiś czas wykąpie dziecko, a jak już podrośnie, to pójdzie z nim pograć w piłkę). Natomiast Ty, jako kobieta tracisz swoją tożsamość. Spróbuj publicznie powiedzieć, że chcesz wrócić do pracy zaraz po porodzie (chyba by Cię zlinczowali...), co innego, że "musisz wrócić do pracy", ale, że "chcesz"... Jak matka może chcieć zostawić dziecko, takie malutkie i bezbronne i zająć się karierą? O Twoich dotychczasowych pasjach nie ma mowy, masz dziecko, ono wymaga opieki i troski, ono jest teraz najważniejsze... Przykładów można by mnożyć... Na koniec przytoczę w skrócie historię jednej z koleżanek, która ma dziecko. Urodziła dziecko w wieku 30 lat (można powiedzieć, że najwyższy czas, niektórzy nawet mówią, że późno), jej mąż dużo zarabia, naprawdę jest to pensja grubo powyżej średniej krajowej, bardzo grubo, więc to ona zrezygnowała z pracy, bo w końcu i tak było ich na wszystko stać. Mąż nie chciał zatrudnić niani, chociaż mogliby sobie pozwolić nawet na dwie, ale jak to powiedział "matka wie lepiej, czego dziecko potrzebuje". Moja koleżanka została sama ze sobą, bo wszystkie dotychczasowe znajome poszły dalej swoją drogą, a ona i tak już nie miała czasu, żeby się z kimkolwiek spotykać. Kiedy dziecko skończyło rok, postanowiła, że zrobi coś dla siebie - zapisała się na studia zaoczne (miała wcześniej wykształcenie wyższe, więc nie chodziło o dyplom, tylko o to, żeby choć na chwilę wyrwać się z domu), nie wspomnę już, że od dawna sobie nie radziła i była na antydepresantach. Problemem stało się dostawianie dziecka z mężem na weekend, kiedy ona miała zjazdy (a zjazdy na jej studiach nie były co tydzień, tylko co 2-3 tygodnie, około 15 weekendów zjazdowych na rok, czyli tyle, co nic)... Ale jej mąż, który nie pracował w weekend i spokojnie mógłby wtedy zająć się dzieckiem, nagle okazał się na to zbyt zmęczony... Z pomocą przyszła mama koleżanki. Koleżanka musiała wstać wcześniej i najpierw zawieść dziecko 30km do swojej mamy i dopiero jechać na uczelnię. Tak minął jej pierwszy rok studiów, podczas którego mąż ciągle ją namawiał, żeby zrezygnowała, bo po co jej to, po co ma się przemęczać, że chyba jest już za stara na naukę, itd. Na drugim roku, koleżanka zrobiła mężowi awanturę i powiedziała, co o tym myśli, mąż raz zaoferował się z opieką nad dzieckiem, ona szczęśliwa pojechała na uczelnię, ale nie zaczęły się jeszcze zajęcia, a tu ups, mąż dzwoni, bo dziecko nie chce jeść śniadania i co on ma biedny zrobić, bo dziecko płacze, a jego głowa boli... Koleżanka powiedziała, co ma zrobić, dwie godziny później kolejny telefon, z prośbą, żeby może dziś wyjątkowo urwała się z zajęć, bo on jest już zmęczony... Podsumowując przytoczę tylko słowa tej właśnie koleżanki: "korzystaj z życia, bo ja się nie wybawiłam, a teraz już nie mam jak"... Aha, nie jestem feministką, bo wiem, że zaraz będzie hejt...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pierdolę, te bezdzietnego jakieś nawiedzone są, matko jakie elaboraty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gbidfvhcsodcvisbisb
Może zamiast osądzać lub mówić jakie to dzieci są cudowne / okropne uświadominy sobie, że nie każdy z nas jest powołany do macierzyństwa czy ojcostwa. Podobnie nie każdy nadaje się do małżeństwa, na księdza itp..... Pech chciał, że Tobie trafiła się taka a nie inna rola społeczna i bardzo wiele ludzi będzie cię namawiać do tego aby mieć dziecko bo to dla nich gotowa recepta na szczęście - dla nich - ale nie koniecznie dla CIEBIE. Jeżeli tylko nie rozważasz takich metod jak np. aborcja to cię popieram. Co do męża i rodziny - przetestowałam ich instynkt w zderzeniu z rzeczywistością np. niech zajmą się dzieckiem jakiejś kuzynki. Ciekawe jak szybko im się znudzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie rob tego jesli masz choc odrobine watpliwosci bedziesz tego zalowac moj maz jal sie okazalo ma za malo plemnikow bo nie zachodzilam chociaz sie staralismy to ja chcialam zrobic jak najpozniej no i final jest taki ze tylko in vitro jak to uslyszalam odetchnelam z ulga czulam sie lekka jak piorko ze problem sam sie rozwiazal mam tylko nadzieje ze nie przytrafi sie jakies niepokalane poczecie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
OCZYWIŚCIE, ze jak ktos nie chce dziecka to wcale go mieć nie musi! Ale az mi się smiac chce jak te bez dziecka wiedzą najlepiej jak to jest mieć dziecko! No i oczywiście wszystkie, które mamy dziecko to juz nic tylko pętla na szyję?! Albo jedziemy na antydepresantach;-) Nieźle ;-) Jakich mądrości można się tu dowiedzieć. A nie pomyślałas jedna z druga, ze mozna mieć np jedno dziecko i wiedzieć czym to "pachnie" a mimo to zdecydowac się na kolejne! I wcale nie trzeba byc patologia i umartwiac się w domu siedząc w dresie. Ja wiem, pewnie dla mlodziutkich to abstrakcja, ale jak te starsze takie dyrdymaly wypisuja to az się płakać chce nad nimi. Rozumiem, ze ja majac studia wyzsze plus podyplomowe, majac nadal swietna figurę oraz piersi, wyzezdzajac raz do roku na parę dni z mezem i znajomymi bo dzieci są wtedy pod opieką tesciowej, wychodząc co jakis czas na kolacje czy kina, pracujac- to juz zeby byc szczesliwa muszę brac jakies tabletki??? Albo oszukuje siebie i innych, ze jestem szczęśliwa???!!! Żałosna jesteś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie, kogo Wy macie za znajomych? Same narzekajace grube krowy w dresie i na tabsach antydepresyjnych??? Naprawdę nie znacie fajnych zadbanych, szczęśliwych kobiet -matek? W jakim kręgu się obracacie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja uważam że te co zaciążyły celowo wmawiają tym co nie chcą jakie to cudne przeżycie. Z wredności że ich życie to koszmar połączony z horrorem. Aż żal czytać te dyrdymały pochwalne ku czci dzieci haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja znam zadbane, seksowne mamuski- mam 2 takie kolezanki, obie narzekaja na macierzystwo, ze dziecko drze sie jak zarzynane, na ubytki w figurze i w zdrowiu. jedna powiedziala, ze nigdy nie zdecyduje sie na kolejne dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A u mnie było tak- jak byłam nastolatka to lubilam dzieci i dzieci za mną szalaly. Potem ok 20-tki się to calkowicie zmieniło i dzieci mnie denerwowaly i drażnily. Co jakis czas instynkt się odzywał, ale go zagluszalam. Ok 30 - tki wpadka po kilku miesiącach znajomości i...corka jest NAPRAWDĘ moim największym skarbem. Oczywiście jestem z tatusiem dziecka, mało tego to po paru latach chcielismy miec drugie dziecko i mamy. No i nie po to zeby chwalić się dziecmi na Facebooku bo ja nawet tam konta nie mam natomiast mąż nie dodaje zdjec dzieci bo zwyczajnie boi się o nie. Dzieci nie były nam potrzebne żeby "móc kims porzadzic" jak to ktos na forum napisał. Aaa...jeszcze jedno-z czasow przed zajściem w ciaze zostało mi to, ze lubię (kocham) tylko swoje dzieci -inne nadal mnie troszkę drażnią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No jaaaasne, ze celowo to robimy, zeby juz wszystkie miały tak straaaasznie jak my. A co macie miec lepiej? Wy poważnie jakies chore jesteście??? Nie chcecie to nie miejcie! Tym leeeeeeeeeeepiej dla dzieci, ktore mialybyscie mieć. Tylko nie wypisujcie takich bzdur, ze kazda, ktora dziecko ma, to juz tylko marzy o tym zeby wziąć sznur i się powiesic bo zycie się dla niej skończyło. Oczywiście pewnie jest takich pełno bo jak zaliczy wpadkę w mlodym wieku czy planowane, ale nie dojrzala do bycia matka to niestety będzie narzekac, ale zapewniam Was( bezdzietne te najwięcej kraczace) ze jest mnoooostwo szczęśliwych kobiet, które są matkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te szczęśliwe matki to chyba pacjentki szpitali psychiatrycznych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pacjentkami to powinny byc te co najwięcej mają do powiedzenia w tej kwestii w ktorej nie mają żadnego doświadczenia tylko coś podslyszaly od innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×