Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zdołowana życiem

rozczarowanie zyciem

Polecane posty

Gość gość
ja mam dzisiaj strasznego doła i poczucie ze moje zycie nie tak mialo wygladac. nigdy nie mialam latwego zycia, ojczym alkoholik, awantury w domu, wiecznie brak kasy na wszystko, siostra narkomanka a matka z tego wszystkiego tez w koncu zaczela pic plus mlodsza siosta i siostrzenica na wychowaniu matki. jak mieszkalam w rodzinnym domu staralam sie to ogarnac ale wszystkiego bylo za duzo mialam proby samobojcze. nigdy nie bylam zdolna nie skonczylam studiów. mam meza jestesmy razem lat 11 lat malzenstwem od 4. jakis czas temu zaczelam strasznie tyc prowadzac normalny tryb zycia do tego przez 2 lata nie moglam zajsc w ciaze. okazalo sie ze mam duza niedoczynnosc tarczycy. po lekach udalo sie zajsc w ciaze ale wagi zgubic nie moge. po porodzie depresja. jakies miesiac temu dowiedzialam sie ze maz jest hazardzista od 2 lat bierze kredyty i przegrywa je. nasze zadluzenie siega 150tys z tego wzgledu musielismy zamieszkac z tesciami. staram sie to poukladac ale czasami juz placze z bezsilnosci. chcialam miec 2 dziecko zeby synek mial rodzenstwo okaalo sie ze sa z tym problemy. w dodatku zaraz konczy mi sie macierzynski i musze wrocic do znienawidzonej pracy a syna zostawic pod opieka tesciowej. jestem zalamana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takbywa
czy ja wiem, czy koniecznie chodzi o to COŚ...no ok w niektórych zawodach bez tego ani rusz...ale często też nie wiemy czy mamy to COŚ, jak czegoś nie spróbowaliśmy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma jak sie komus w d***e poprzewracalo i ciagle szuka na sile dziury w calym. Jakby Ci sie zaczely powazne problemy typu choroby do bys dopiero docenila to co masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takbywa
to z chorobami to się zgadzam...dlatego doceniam to mocno, że jesteśmy zdrowi...że mamy zdrowe dziecko, staram się na nie co chwilę nie narzekać, jakie to jest absorbujące ;) ale to nie zmienia faktu, że poza np. zdrowiem chce coś więcej od życia, to naturalne że ma się jakieś potrzeby, pragnienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj... poddalas się magii fejsbuka... Naprawdę myślisz, że twoi dawni znajomi mają lepiej? No co ty... Jak byś chciała to narobiłabyś milion zdjęć z cyklu: ja i mój najcudowniejszy na świecie mąż, ja w mojej ukochanej pracy... Kochana większość ludzi żyje tak jak ty. Sęk w tym by trochę o siebie zadbać- w sensie robić coś dla siebie- mieć cel. Wspominałaś, że chciałabyś otworzyć własny biznes, ale sama nie wiesz co to miałoby być. Jak to co? Nie coś związanego z pasjami ale zwyczajnie coś na co jest luka na rynku. Pomyśl czego nie ma w twojej miejscowości a co by się przydało. Pomyśl czy będą z tego pieniążki... Idź ta drogą a nie stwierdzeniem, że z twoich (nie) pasji interesu nie da się zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co, wydaje mi się, ze widzisz winę wszystkich dookoła, a nie pomyslisz, ze to Ty głównie jesteś odpowiedzialna za swój los. Nie całkowicie, ale z tego, co piszesz, wynika, ze rodzice za biedni, nie motywowali, mąż nie wspiera, innym prace załatwili po znajomosciach itd. Wszyscy są odpowiedzialni za Twój brak pasji i misji, wszyscy, tylko nie Ty. Prawda jest taka, ze gdybyś naprawdę chciała coś robic, to byś to robiła, choćbym nie wiem hak bolało. piszesz, ze mieszkasz w slabo urzadzonym mieszkaniu. Jeju, jesli lubisz szyc i rysowac, to moza zrobic piekne rzeczy recznie do mieszkania wlasnego. Jesli chcesz cos zmienic, to musisz robić, a nie dolowac się zdjęciami na Facebooku. Porownujesz się z innymi i myślisz dużo o tym, co oni o Tobie mysla ( zdanie o urodzie niesamowicie infantylne) zamiast naprawdę pracować nad sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"dla rodzicow jakby to nic nie znaczylo...nie potrafili/nie chcieli mnie zachecic bym ktoras z tych zdolnosci kontynuowala..zawsze marzylam o szkole muzycznej...nie poszlam. " Ojej ja też jako dziecko marzyłam by nauczyć sie grać na fortepianie ale mama nigdy nie posłała mnie do szkoły muzycznej, jakoś zlekceważyła te moje chęci. Czasami był taki mały, cichy żal do niej... ALE Wiem że gdybym miała prawdziwe pragnienie by się tym zajmować, prawdziwy czyli takie które samo mnie na skrzydłach niesie w takim kierunku to bym góry przeniosła aby grać na tym instrumencie. Nie popuściłabym tak łatwo obojętności mamy tylko trułabym, truła aż do skutku. A nawet jakby nie było tego skutku to bym góry przeniosła aby znaleźć środki umożliwiające mi aby móc samej to zrobić bez niczyjego wsparcia. Dlatego koniec końców nie zamierzam niczym obciążać moich rodziców. Problem w tym że ty nie piszesz o niczym konkretnym, coś tam na pomykasz, a to szycie, a to malarstwo, a to taniec, a tak naprawdę to tak właściwie to sama nie wiesz czego byś chciała więc tak ogólnie to tylko chciałaś sie pożalić bo tak jest najwygodniej. Poczytaj sobie życiorys takiego np. Georga Michaela. Jak to sie stało że on w latach 80-tych stał sie sławnym piosenkarzem. Jak znam życie to pewnie ci sie nie będzie chciało przeczytać. Wyręczę cię i ci zacytuję otóż: "uciekał z lekcji w piątkowe poranki, żeby zarobić kilka groszy na nocne wypady do klubów, grając i śpiewając w londyńskim metrze." "Kiedy Yog miał 17 lat i zbliżały się egzaminy końcowe, odmówił pójścia na studia – chciał śpiewać. Zdesperowany ojciec zagroził mu, że wyrzuci go z domu, jeśli nie znajdzie dobrej pracy, ale Yog cały czas powtarzał, że jedyne co chce robić to muzyka. Ojciec uważając syna za nieudacznika zatrudnił go w swojej restauracji przy zmywaniu naczyń. Pracował też jako DJ w restauracji i jako bileter w kinie, ale cały czas pisał piosenki i razem z Andym marzył o muzycznej karierze. To właśnie wtedy powstał największy przebój George'a Michaela, "Careless Whisper". 17-letni Yog jechał właśnie autobusem do pracy. Kiedy podawał kierowcy pieniądze na bilet, w jego głowie pojawiła się słynna melodia saksofonu. Potem wspólnie z Andym dokończyli piosenkę, która 4 lata później miała się stać znakiem rozpoznawczym George'a Michaela." Facet po prostu całymi dniami grał muzykę, nie myślał o czymś tylko to robił, a jeśli myślał to tylko o tym jak znaleźć środek aby ją dalej uskuteczniać, a warunki bynajmniej nie miał sprzyjające. To sie nazywają prawdziwe chęci. Jak ktoś tylko narzeka to nie ma żadnych prawdziwych chęci tylko po prostu narzeka bo to jest wygodne, nie trzeba podejmować żadnej aktywności tylko można sobie siedzieć. Ja ci nie mam za złe że ty nie masz pasji bo to w zasadzie nic złego nie mieć pasji tylko ty trujesz dziewczyno, zwyczajnie trujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za dobrze Ci, dlatego narzekasz Ja mieszkam zagranica, nie mam wlasnego mieszkania , nie mam nikogo do pomocy w opiece nad dziecmi, malo znajomych. Mam za to sporo pieniedzy na koncie i mareznia ( wlasnie o wlasnym M ) , wiec cieszy mnie ta mysl, ze kiedys ... Mam fajne zdrowe dzieciaki, ktore zafudnowaly mi nerwice. Ale jak widze chore dzieci w TV to przestaje narzekac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdołowana zyciem
no alez ja wlasnie pisze wam szczerze i wprost ze jestem w takim stanie psychicznym ze cos bym chciala zrobic ale nie wiem do konca co...czytajcie ze zrozumieniem. napisalam przeciez ze jestem kowalem wlasnego losu(kilka postów wyzej) i nie wienie tylko i wylacznie rodzicow, jednak nie mowcie mi o przenoszeniu gór itp bo jak rodzic nie cche dzicku pomóc/nie moze/ nie stac go to rzadko kiedy ktos cie dostrzeze i da szanse ... mysle o jakims biznesie ktory by niszę w moim miescie zaplenil ale pomysly ktore mam sa drogie a tyle kasy nie mam by zaczac..jedno wynika z drugiego i jest zalezne. gdybym wiedziala co chce zmienic i jak nie byloby tu mojego wpisu przeciez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym w takich zajęciach pozalekcyjnych w wieku 5, 10, czy nawet 15 lat nie dopatrywała się tego CZEGOŚ, to przecież się robi głównie dla zabicia czasu, żeby dziecka z domu wypchnąć, żeby się nie nudził ;). no chyba że faktycznie w czymś byłaś bardzo dobra, mowili ci o tym czułaś, to...bo też się chodziło na taniec w wieku 7 lat przed 2 alta, masa dzieciaków chodzi, to nie znaczy że powinno się to rozwijać w dorosłym wieku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to nie Ty zakładając ten temat o studio fotograficznym dla dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Kiedys marzyłam ze będę lekarzem, będę mieć co najmniej dwoje dziec****iękny dom. Niestety żadne z moich marzen nie spelnilo się. W zasadzie ciagle odnoszę porażki. Los jakos mi nie sprzyja. Co ja robie zle? Nie wiem, może czas umówić się do psychologa? " Nie radzę ci iść do psychologa.. Hahah.. Ostatnio przez przypadek napotkałam na taki fragment z jakiegoś bloga. Był tam cytowany taki oto list: „Mam lat ( i tutaj przedział jest od 16 w górę ), piszę do pana, bo powiedział pan aby ci którzy stracili zaufanie napisali. Jest mi żle. Nie wykorzystuje swojego potencjału, jestem ładna , podobam się mężczyznom. Nie potrafię uwierzyć w siebie. Mam wiele pomysłów, których nie realizuję i patrzę jak inni to robią. Wydaje mi się wszystko bez sensu i chciałabym aby pan mi coś doradził”. Jeśli piszą mężczyzni pojawiają się informacje jak to nie mogą znaleźć odpowiedniej partnerki itd. często jak to inni ich nie wspierają. A dalej jest pytanie: CO JA NA TO? Pierwsza myśl jaka przychodzi mi do głowy brzmi: A KOGO TO OBCHODZI!!!. I to nie jest pytanie tylko stwierdzenie z wykrzyknikiem. Kiedy spotyka się ludzi doświadczonych przez życie, kiedy podróżuje się po miejscach, w których bieda wylewa się na ulice i trzeba po niej brodzić po kolana to tego typu maile denerwują szczególnie. A co mają powiedzieć ci, którzy naprawdę muszą codziennie zmagać się z trudnościami? Oni nie mają czasu pisać takich maili. Oni wiedzą, że każdego dnia pchają pod górę kulę, która następnego dnia znowu będzie wymagała pchania. Najchetniej odpowiedziałbym tak: Droga czy drogi. Na świecie jest wszystko co może być tj bieda i bogactwo, szczęście i nieszczęście, ból i radość itd. Każdy z nas szuka odpowiedzi na pytanie po co jestem na tej ziemi. Niektórzy robią to świadomie inni nie. Niektórzy nawet nie zadają sobie takiego pytania, bo każdego dnia swoim działaniem udowadniają, że wiedza po co są. Jest coś ważniejszego od rozważań typu: jest mi źle i niech ktoś się mną zajmie. To coś ważniejszego to pytanie komu naprawdę jest źle i jak możemu mu pomóc. To pytanie o to co dajemy a nie co tylko chcemy brać. A dlaczego ma nam być dobrze? Czy ktoś to obiecał? Dlaczego w ogóle inni mają zajmować się naszymi problemami? One w większości wynikają z naszych działań, patrzenia na świat, doświadczeń, wartości, codziennych decyzji. Czy naprawdę inni mają wiedzieć jak to wszystko pozbierać i zmienić? Czy inni będą lepiej wiedzieć co jest dla nas najlepsze? A może najlepsze, co może nam się zdarzyć to właśnie wpaść w głęboki dołek ? Po to aby nauczyć się umiejętności wychodzenia z niego. To się nazywa kreatywność, a jest rozwijana wtedy gdy jest potrzebna. Ewolucja była wyjątkowo kreatywna i wszystko co do tej pory zrobiła świetnie do siebie pasuje. Może warto podpatrzeć przyrodę a nie tylko się na nią złościć, że woda wylała, komary gryzą, muchy latają itd., Zaczynam mieć wrażenie że koncentracja na swoich problemach stała się zjawiskiem powszechnym, może nawet modnym. Może do psychoanalityka jeszcze nie biegamy co drugi dzień ale pomocy z byle powodu szukamy u innych coraz częściej. Absorbujemy swoim biciem piany w temacie nie realizowania się i i braku informacji co mamy z tym zrobić. A dlaczego w ogóle mamy się realizować poprzez permanentną koncentrację na swoich potrzebach? Mój radykalizm w podejściu do takich listów wynika z poczucia, że to postawa zrodzona z lenistwa, z nudy, z braku chęci do uczenia się. Niech inni podadzą mi rozwiązanie. A może jest w googlach? Nie ma. A to szkoda. To ja będę cierpieć. Czy naprawdę nadchodzi pokolenie, które ciągle zadaje pytanie : „jak”? A przestało zadawać pytanie „dlaczego”?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a mnie uderza jedna rzecz- Ty nawet nie wiesz, czy masz jakies pasje, co bys chciala w zyciu robić. Więc na co Ty naprawde narzekasz? Że komuś innemu ktoś załatwil prace? A ile CV wysłałas do tych dużych firm? Dla mnie jesteś typowym przykładem lenia- chciałabym ale mi sie nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z funduszy europejskich możesz dostać 2/3 kwoty na założenie własnego biznesu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do krytykantów nie chodzi o to że komuś się w d.u.p.i.e przewróciło. Myslę że każdy z nas w swoim życiu ma czas kiedy mu źle i ma jakiegoś doła. Takie frustracje nachodzą każdego z nas. Ważne by się podnieść i nie dać samemu sobie zdołować do reszty. Może nie warto patrzec na innych tylko żyć wyłącznie własnym życiem i miec w nosie ludzi, bo przyjaciół i tak nie ma. Taka prawda. Wiem po sobie, że jak mi w zyciu dobrze to ludzie zazdroszczą, a jak mi źle to...się cieszą..zamiast wyciagnac pomocną dłoń. Nie raz nie dwa tego doświadczyłam na wlasnej skórze. Takie życie. Głowa do góry autorko, zacznij myśleć pozytywnie i doceń to co masz, może pomysł pojawi sie sam znienacka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćg
Autorko, MAM TO SAMO ! Stłamszona kreatywna dusza, to mój problem. Mogłam wybierać między szkołą plastyczną i muzyczną wszędzie by mnie przyjęli. Mam słuch absolutny i co z tego? Chciałam też zostać pisarką. Od 12 r. życia pisałam własne książki. Teraz wszystko leży gdzieś zakurzone. Obrazy pogubione, gdzieś w ciemnych kontach piwnicy. Pianino sprzedane. Skończyłam w zawodówce, żeby pomóc ratować budżet rodziców. Potem własna rodzina, dzieci i wreszcie praca pod czyimś kopytem. Kierownictwo "buraki ze wsi" nowobogaccy i wspaniali teściowie też zza miasta, bez intelektu i obycia. Mąż wspaniały dobry, ale brakuje mu czegoś w środku, tego co mają dusze takie jak moja....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A na co Ty właściwie narzekasz, bo ja nie bardzo rozumiem... Tak naprawdę nie masz pomysłu na swoje życie- a zasłaniasz się, ze nie masz znajomości czy pieniędzy. I ok. Nie każdy musi mieć przecież pasję. Zacznij od małych rzeczy- zmień codzienna rutynę. I patrz na siebie, a nie na wszystkich dookoła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdołowana zyciem
no mnie też ta jedna rzecz uderza wlasnie-czytaj ze zrozumieniem. kiedys wiedzialam co chce od zycia a teraz wlasnie nie wiem dlatego taki stan ... ale krytykowac umiesz, czytac ze zrozumieniem tresci już nie. moze to wszystko wynika z jakiegos niedowartosciowania, przemeczenia..nie wiem własnie. ps. nie chce studia fotograficznego zakladac tylko robic ladne zdjecia. nie mam kasy teraz na takie rzeczy, nawet aparatu dobrego nie mam, zbieram :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
brak ci wiary w siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Większość moich znajomych ze szkoły też wyjechała za granicę. Wiem czytam ich wpisy które zdradzają że tęsknią za Polską i cieszą się jak dzieci kiedy mogą zjechać do rodziny na święta. Wiem że ja osobiście jestem do niczego, oni pewnie zaradniejsi ale nie idealizuję ich życia w kategoriach szczęścia tylko dlatego że wyjechali. Wiem że oni tak samo muszą wykonywać jedne i te same rutynowe czynności, co rano wstawać do jednej i tej samej pracy jaka by nie była, wszystko sie może znudzić nawet życie w Paryżu, znam takie przypadki, kazdy co rano musi wstawać podcierać sobie tyłek w kiblu i walczyć z nieświeżym oddechem gotować i sprzątać chyba że ma kucharke czy sprzątaczke ale to też nie sądzę by wywoływało w człowieku jakieś euforyczne doznanie. Jak sie ma dziecko to wszyscy mają tak samo niezależnie czy mąż jest Marokańczykiem czy kim tam. Nawet jak ktoś ma opiekunke to na litość boską jakiś tam czas trzeba poświęcać tym dzieciom jako matka, zazwyczaj cały pozostały. To że ktoś tam daje fotki z wycieczek zagranicznych to tez jakoś nie zjada mnie zazdrość. Ja chyba tylko raz w życiu gdzieś dalej byłam za granicą bo takie kraje przylegające do południowej Polski sie dziś nie kwalifikują. No ale raz jeden w życiu byłam gdzieś dalej w Grecji na Krecie i powiem tyle. No ładnie tam było, ale ...to wszystko. Trzeba było się troche umordować z komunikacją i rozszyfrowywaniem greckich napisów, ale tak poza tym żadnych euforycznych stanów duchowych z tego tytułu nie doświadczyłam. W związku z czym takie przemyślenie mnie naszło że ja to nawet na Karaibach bym sie nie czuła niebiańsko. Może ja to dopiero jestem dziwna, że bym sie nie potrafiła tym cieszyć. A może ja po prostu nie cierpie na permanentną idealizację wszystkiego co nie dotyczy mojego życia. Czy jest coś co mogłoby mnie uszczęśliwić ? Tak. Gdybym mogła sie cofnąć w czasie do lat 90-tych gdy byłam nastolatką, było wtedy cudownie, ale to niemożliwe jest. Wobec czego na wszystko patrzę z obojętnie. Nawet gdybym miała drogi samochód, dom i spała na pieniądzach to nie srałabym ze szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
acha jeszcze jedno ktoś tam pisze z żalem że znajomym rodzice pozałatwiali ciepłe posadki a za chwile pisał że są lekarzami, mają własne firmy, pracują w telewizji.. No litości. To sie nie trzyma kupy. Kto dzięki znajomościom by został lekarzem ? Po prostu nie rozumiecie życia innych więc szukacie jakichś wytłumaczeń na siłe i różnych ludzi z których kazdy ma inną historie upychacie do d**y mega na siłe bez żadnej wazeliny w takie ugólnienia, a na dodatek jeszcze nie znacie tak naprawde tych ludzi. Ja niby mogłabym powiedzieć że znam ludzi ze szkoły a tak naprawde to g****o wiem na ich temat. Nie mam pojęcia jacy byli na co dzień poza szkołą, ani co zajmuje ich myśli oraz na czym spędzali czas, a tym bardziej nie wiem tego kiedy nasze drogi sie rozeszły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"nie mowcie mi o przenoszeniu gór itp bo jak rodzic nie cche dzicku pomóc/nie moze/ nie stac go to rzadko kiedy ktos cie dostrzeze i da szanse ... " A ty dalej o tych rodzicach. Masakra. Są ludzie którzy coś osiągneli bez rodziców i na tych sie patrz a nie na tamtych. To co piszesz to świadczy że popadłaś w obsesje na tym punkcie bo stajesz sie monotematyczna już. Jest też upór. Na nim też można daleko zajechać tylko trzeba być konsekewntnym ale z tego co piszesz oraz założenie tego topiku świadczy że tobie tego niestety brak. Mam kuzynke która od dziecka marzyła aby być policjantką. Nikt tego nie traktował poważnie kazdy myślał o tam dziecięce fantazje w stylu "będę astronautą". Poszła do szkoły krawieckiej, ale po jej ukończeniu nie widziała siebie w żadnej damskiej profesji. Nie mogła sie nigdzie odnaleźć. Zaczęła przebąkiwać o pracy w policji ale jej rodzice tylko komentowali na niedzielnych obiadach przy całej rodzinie że do policji to tylko po znajomości biorą a cała rodzina była do bólu przeciętna, kasy ani znajomości nikt nie miał. Tylko bieda i szarzyzna. Minęło 10 lat. I co ? I pracuje w tej policji. Każdy myśli fuks jakiś, cud, a to nie tak. Ona po prostu była uparta i tyle. Pchała sie tam przez te wszystkie lata jak nie drzwiami to oknami i w końcu coś zaskoczyło trafiła w lukę, ale to dzięki uporowi w nią trafiła. Gdyby próbowała tylko raz i po jednym razie sie zniechęciła to w życiu by nie trafiła w żadną luke. Trzeba walczyć i tyle a nie gadać o znajomościach i siedzieć z założonymi rękami bo to ci w niczym nie pomoże a tracisz czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Wiem po sobie, że jak mi w zyciu dobrze to ludzie zazdroszczą, a jak mi źle to...się cieszą..zamiast wyciagnac pomocną dłoń." Ciągle tylko ludzie to ludzie tamto. Tak to prawda ale czy ty nie jesteś też owym człowiekiem ? Czy autorka nie jest takim owym człowiekiem ? Ona sama się do tego przyznaje wprost, zazdrości innym, to o co sie burzysz ? Oczekujecie żeby inni wyciągali do was ręke po pomoc, a czy wy sie troszczycie o to z czego ktoś inny ma żyć, no przecież nie. To o co te pretensje. Każdy orze jak może takie życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość felicjadelicja
czasami nie potrzeba wiele żeby się lepiej poczuć, np jakis dobry masaz, piękna okolica, wypad z koleżankami. ostatnio sama bylam bardzo przygnebiona (rozstanie z narzeczonym) i siostra z mama postanowiły zafundowac mi wyjazd do spa Talaria w Trojanowie. okazalo sie to miejscem idealnym dla mnie w tym czasie. wstęp do ośrodka mają tylko kobiety co jest super sprawą, zwlaszcza jak sie ma zlamane serce i nie chce sie spedzac czasu z męzczyznami ;) kontakt z natura i piekne umiejscowienie tez robi swoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ważne jest to co myślą o nas inni ludzie ... , to są ich myśli i ich problem . Oni są tylko tłem dla naszego życia. Ważne jest to jacy my jesteśmy i co sobą reprezentujemy , musimy dbać o swój komfort psychiczny . To jest nasze życie ! Reszta dzieje się obok . Bądźmy dla siebie wyrozumiali , zdanie innych to nie nasza sprawa , liczymy się my i nasi bliscy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Autorko, MAM TO SAMO ! Stłamszona kreatywna dusza, to mój problem. Mogłam wybierać między szkołą plastyczną i muzyczną wszędzie by mnie przyjęli. Mam słuch absolutny i co z tego? Chciałam też zostać pisarką. Od 12 r. życia pisałam własne książki. Teraz wszystko leży gdzieś zakurzone. Obrazy pogubione, gdzieś w ciemnych kontach piwnicy. " Może ktoś po twojej śmierci odkryje twoje prace i będą warte miliony ;) No co ? Przecież wielu historycznych dziś malarzy i muzyków tak miało. Zostali dostrzeżeni po śmierci, ale ich twórczość zyskała spełnienie w postaci czyjegoś zachwytu. Nie ty pierwsza i nie ostatnia która coś tam próbuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej lubie Cie autorko :) bije od Ciebie szczerosc a do tego przezywam to samo. Taka smetna wegetacja mnie dopadla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćJaTez
Ja chyba również mam to samo. Mam raczej dobre życie (tak, spokojnie można powiedzieć, że mi się w d.. przewraca), ale - zupełnie jak w piosence Urszuli - czegoś mi brak. Tak jak Ty, autorko, do wszystkiego musiałam dojść sama, moi rodzice mieli podobne podejście do spraw "pozaszkolnych", chociaż niespecjalnie ich winię, w końcu wtedy było podejście, że jak się skończy studia to będzie się miało wspaniałe życie, więc chcieli dla mnie jak najlepiej i uważali, że powinnam się skupić na nauce. I tak, zazdroszczę innym łatwiejszego życia. Ja dopiero w ostatnich latach byłam pierwszy raz w Anglii, Francji czy Grecji, podczas gdy dla wielu znajomych była to norma na wakacje. Może i powinnam być dumna, ale jak to mi powiedział niedawno kuzyn (syn bogatych rodziców) - co z tego, że jemu za wszystko zapłacili rodzice, skoro on to ma a ja nie. I cóż, mogę sobie mówić, że jestem dumna, że SAMA to osiągnęłam, skoro w głębi duszy wiem, że ma rację..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzisz Autorko moze to okrutne co napisze ale masz to na co zasłuzyłas. Ja po studiach tez chcialam dziecko, mogłam isc na spokojny etat, bez ryzyka, ale wlasnie zaryzykowalam we własna firme, najpierw bardzo oszczędzałam, pracowałam nawet po 16/18godz na dobę. Koleżanki mi mawiały ze powinnam iść do 'normalnej' pracy i ze czas na dziecko bo juz mam 27 lat... pukaly sie w glowe bo firma w ogole nie byla związana z kierunkiem studiów. Mawiały ze trzeba sie trzymac pracy, rodziny a nie ryzykowac wsxystko: czas i oszczędności na firme z ktorej niewiadomo co bedzie. Dzis mam 30 lat i dopiero pierwsze dziecko, ale wspaniala prace, własnie sie wprowadzam do mojego ślicznego domku i planuje wakacje w tropikach na grudzień :) nie chce sie przechwalac, nie chce cie zdolowac, ale zrozum ze wybralas spokojne i łatwe życie, nie podejmowalas ryzyka, robilas co inni chcieli (rodzice) bo tak łatwiej... trudniej samemu zadecyowac o sobie, a juz w ogole zaryzyko2ac. Ps na podróze nie trzeba duzo kasy, tylko odwagi i kreatywnosci. Widac ze boisz sie zyc i tojest twoj glowny problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćJaTez
To może powiedz coś ciekawego, co mogłoby zainspirować, pobudzić do działania? Widzisz, ja może i boję się zaryzykować, ale to dlatego, że nie stać mnie na to było. Dopóki nie zaczęłam pracować (na tym "bezpiecznym" etacie) miałam takie fundusze, że dziś to bym się na Szlachetną Paczkę łapała.. Żeby założyć własną firmę też trzeba mieć pieniądze na start..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×