Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zdołowana życiem

rozczarowanie zyciem

Polecane posty

Gość gość
"Patrz na siebie i szukaj rzeczy które lubisz robić, które sprawiaja Ci radość." xx A co w momencie kiedy tak naprawdę nic nie sprawia przyjemności? Człowiek jest bez jakiejś większej pasji i jego życie to tylko jakieś oderwane od siebie skrawki czynności? Np lubi czytać no i co z tego? jak przekuć zwykłą rzecz w jakiś sens życia? lubi słuchać muzyki, ale talentu do śpiewania zero, do grania zero a i tekstu nie napisze więc nie będzie się spełniał w obrębie tego co jest dla niego przyjemne. Nie wiem czy umiem nawet przekazać to co bym chciała. Ogólnie chodzi o brak jakiegoś zapalnika do życia, czegoś co pomoże ruszyć naprzód. Taki cel i siła w jednym. Jak się stoi w miejscu i nie umie się znaleźć drogi do szczęścia to jak można nie być rozczarowanym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale po co masz od razu coś przekuwać w sens życia na boga?? Czytaj, śpiewaj- jeśli to poprawia Ci humor. Ja uwielbiam spiewać, a fałszuję jak pies:) jak odbieram syna z przedszkola, to odpalam w samochodzie muze na fula i śpiewam. Lubie tańczyć- tańczymy razem z synem. I poprawia to figure i humor- bo podczas ruchu uwalniamy endorfiny. A moje dziecko przeszczęśliwe:) Przecież nie od razu musicie odkryć, że wasz cel życia to np. garncarstwo:) Strasznie jesteście zmarazmowane. Zamiast cieszyc sie z małych rzeczy, takich, które Was spotykają codziennie, to kisicie ogóra i użalacie sie nad sobą! Bo ktoś tam to, a ktoś inny coś innego. Żenada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli co? nie ma sensu? tak po prostu ma to wszystko przemijać, taka zwykła szara codzienność? może wymagamy czegoś więcej i stąd to rozczarowanie? No ale tak całkiem przyziemnie to jak otworzyć swój biznes np jeśli właśnie nie ma tego większego celu? przecież z siedzenia za biurkiem a potem śpiewania przy gotowaniu nie wylęgnie się nagle coś niezwykłego. Właśnie szukamy chyba jakiegoś napędu żeby te zwykłe przyjemności mogły się liczyć jako "coś" a nie nieznaczące "nic". dam może taki przykład- jak odpowiedzieć na pytanie kim jesteś? część powie "matką" bo będzie tak czuła, a ja np nie mam takiej rzeczy przy której mogę powiedzieć że to moje życie i być jednocześnie z siebie zadowoloną. Tak jakby rola którą się obrało w filmie była nie pierwszoplanową tylko jakąś rolą statysty a to przecież nasze życie, ono gdzieś przecieka, jest nijakie a my nie umiemy tego zmienić. Musimy być jednocześnie reżyserem ale czegoś brak i wszystko toczy się samo. Ta nieudolność, brak sił, brak zapalnika prowadzi do głębokiego rozczarowania a najgorzej jak już człowiek zdaje sobie z tego sprawę a nie umie tego zmienić bo nie wie gdzie popełnia błąd bądź jak go naprawić, nie ma warunków czy czego tam, że przeszkoda która stoi nie wiemy czym jest i jak ją pokonać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćJaTez
zwolenniczka, ale o to chodzi właśnie, że przez problemy i brak możliwości, dzisiaj jesteśmy smutne i zmarazmowane. bo pewnych rzeczy nie da się już cofnąć, osiągnąć, bo kolejne trzydzieste któreś urodziny przypominają, że młodość się skończyła, że nie ma już tej swobody, że na pewne rzeczy nie ma już czasu i możliwości, że zawsze chciałam się nauczyć jeździć na nartach, ale nie było mnie stać, a teraz idzie mi to o wiele trudniej niż 15-17latkom. Wiem, że zawsze można powiedzieć - to co, wolisz się nauczyć jako 30tka czy w ogóle? i dlatego staram się, ale myślę ciągle o tym, że np. nie wyjadę sobie na te narty z paczką ze szkoły czy studiów (ani pewnie jakąkolwiek paczką, bo wszyscy skupiają się na dzieciach i kredytach i ja to rozumiem, tylko smutne to jest), a nawet jak jeżdżę teraz to szybciej się męczę, jest mi zimniej i w ogóle. po prostu takie smutki przychodzą i nie da się ich odgonić. żal, że się pewnych rzeczy kiedyś nie zrobiło i nie zrobi. i z tym żalem też nie mogę wygrać, cokolwiek robię. a z tą zazdrością to też nie jest tak, że ja tym ludziom źle życzę. niech im się wiedzie jak najlepiej. tylko patrzę na ich szczęście (prawdziwe, nie z FB, bo ich znam) i zastanawiam się, czemu nie mogłam ja tak mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
matko kochana, czy kobieta w wieku 30lat to juz tylko do grobu ma sie kłaść?? Jeśli sie szybciej meczysz to sie przebadaj. jak Ci zimno to sprawdź cisnienie. Ja mam prawie 4lat a nie mam żadnych z Twoich objawów. Smęcisz moja droga po prostu. Czasu nie cofniesz, patrz w przód a nie za siebie. I jeszcze jedno- samo śpiewanie przy gotowaniu juz jest niezwykłe:) Tak proszę na to patrzeć :) Bo to oznacza, ze Ci sie chce, ze robisz coś z przyjemnością. Czy to jest gotowanie, jeżdzenie samochodem czy plewienie chwastów w ogródku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"nie stac mnie na fajne podroze, nie mam super urzadzonego mieszkania, nie mam chociaz paroletniego samochodu tylko 15 letniego grata, nie stac mnie na fajne ciuchy bo wciąż musimy na cos odlozyc" Ja nie mam samochodu, wynajmuję jakąś norę, nigdy nie byłam na wakacjach (nawet nad morzem ), mam rodziców z zaburzeniami emocjonalnymi, nawet mnie nie lubią o pomocy nie będę wspominać, jestem po rozwodzie (były mąż mnie bił), obecnie nie mam na buty i nikt mnie nie kocha :) tzn. mam partnera z którym mam dziecko i mieszkam, ale ostatnio przytulił mnie kilka miesięcy temu, moja opiekunka do dziecka zarabia dwa razy więcej niż ja mimo ze skonczyłam scisłe studia (międzywydziałowe fizyka- chemia), z***biście mam, no nie? idę sie zabić...albo uchlać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zycie to nie ****ajka i taka prawda, możesz być rozczarowana, ale chyba dawno temu zrozumiałas, ze ono nie jest sprawiedliwie i nie kazdemu przynosi to samo? Jedni mają lepszy start, inni gorszy, Ciebie mama popychała do tych czerwonych pasków, których nie potrzebowalas, ale z kolei nie popychała w jednym kierunku, żebyś rozwiajała zainteresowania... no bo jakby to zrobiła to byś się pewnie w czyś wyspecjalizowała? Złapała bakcyla? Jak to możliwe? Ano tak, że jesli nie masz tego w sobie, nie masz pasji, dążenia do rozwoju, do tego, żeby coś robic to tylko bedziesz szukała wymówek. Na pewno mama by cię wsparła gdbyś ty wykazała wolę i chęć i skłonnosci w jakiejś dziedzinie... bo o paski walczyła końcu co nie? Ale pewnie ty też za bardzo nie wiedziałaś co byś chciala. Dopóki nie zrozumiesz, że inni Ci nie pomoga tylko Ty mozesz to nieczego nie zmienisz... Zawsze będa powody... A drugie nieszczęscie porównywanie się z innymi - prosta droga do zgorzknienia o ile to porownywanie nie jest siłą napedową do działania, nie jest inspiracją... Nie jestes nikim szczególnym - jak większośc z nas, ale tez nie masz złego życia - tylko przeciętne i to jest najgorsza pułapka, łatwiej jest tym, którzy o coś walczą, z czymś się zmagają, cos rozwiazują, Ty nie masz o co i dlatego nie masz chęci do działania. Także jedyne co możesz zrobic to zacząc ksztaltować swoje zycie - najpierw domowe tak, żeby zaczęło wygladac jak Twoje wymarzone. I zacznij coś robić, próbuj róznych rzeczy, żeby znaleźć pasję, naucz się czegoś nowego i pracuj coziennie nad tym i nad sobą, inaczej nic się nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam naprawde dużo pieniedzy ale non stop prace czy to swieta czy weekend, non stop jakiś telefon, mysle ze bedzie spoko ale gdzie tam to nie działa, to sie popsuło i sto telefonów czy problemów :o jak jade na wakacje 2 razy w roku to na druga półkule i wszystkim oznajmiam ze połaczenie kosztuje 10zł za min to mam wreszcie spokój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale jak wracam i odsluchuje nagrania na poczcie glosowej to masakra, nawet kiedys ktos straszyl policja ;) teraz sie z tego smieje, ale ludzie mysla ze jak masz firme to jestes ich wlasnosc czy co? :o nie wiem jak mozecie pisac ze tak super miec wlasna DG jak jej nigdy nie mialyscie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przepraszam, nie czytałam całości bo jak doszłam do części w której opisujesz swoje pochodzenie i to że inni mają tyle i tyle a Ty nie mnie zemdliło. Czytałam ostatnio taką fajną książkę - jak odnieść sukces. Jest w niej zawarta jedna ważna rzecz. Ludzie zawsze mówią, że coś by chcieli zrobić osiągnąć, ale potem zaraz wynajdują wymówki czemu tego nie mogą zrobić. Przeważnie zaczynają od trudnego dzieciństwa, od tego że rodzice czegoś im nie powiedzieli itp. Gdyby poświęcić całą energię którą przeznaczamy na wymyślanie powodów dlaczego czegoś nie robimy na to żeby to osiągnąć już dawno mielibyśmy wszystko czego pragniemy. Konkluzja jest taka: Zamiast siedzieć i biadolić zacznij od dziś, od teraz działać żeby swoje życie zmienić. A droga do sukcesu wiedzie przez mnóstwo nieprzyjemnych rzeczy które trzeba zrobić mimo że wcale nie ma się na nie ochoty. Zamiast trawić czas na bycie niezadowolonym zacznij coś robić. Nie powiem Ci co, bo tylko ty możesz wiedzieć co sprawi że w końcu będziesz zadowolona. Nikt za Ciebie tego nie zrobi, nikt nie sprawi że będziesz szczęśliwa. Zamiast wyszukiwać powody dlaczego czegoś: nie umiesz, nie potrafisz, nie możesz... znajdź sposób żeby to zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćJaTez
Te wszystkie wspaniałe książki nigdy nie podpowiadają rozwiązań. Zawsze jest "znajdź coś/wymyśl coś/nie powiemy ci co, musisz sam.." i za każdym razem, kiedy to coś nie wychodzi, to jest oczywiście wina próbującego - bo za mało chciał, bo za dużo miał wymówek, bo nie wierzył.. Otóż rozczarowanie życiem polega na tym, że coś robimy ale albo jest o wiele trudniej albo już za późno w porównaniu do tego, co robiłybyśmy mając takie możliwości w przeszłości. I to tak zasmuca, frustruje... Ktoś może mówić, że szuka się wymówek, że trudne dzieciństwo i w ogóle, ale nie widzi tego, że z innym dzieciństwem i ja byłabym inną osobą teraz. Staram się spełniać marzenia, robić te rzeczy, które zawsze chciałam, ale nie mam już tyle czasu co kiedyś, jakkolwiek by to brzmiało - intelekt chyba już też nie ten sam, a jak nauczycielka opowiada o swojej 10letniej uczennicy, z której jest wielki talent, to smutno mi się robi, bo dla mnie już za późno. I co na to poradzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pitu-pitu... dziewczyno, uważasz naprawdę że to że nie rozwijałaś jakiś zainteresowań to wina rodziców? Znam wielu pasjonatów i naprawdę niejeden z nich musiał robić wszystko na przekór rodzinie, kolegom, środowisku... nikt nie rozumiał, nikt nie zachęcał, a życie rzucało kłody pod nogi. Znam ludzi którzy na emeryturze zaczynają robić to co jest ich pasją... Narzekasz, a z ręką na sercu powiedz- co robisz żeby zmienić swoje obecne życie? Siedzisz z założonymi rękami i marzysz żeby było lepiej? Czy idziesz na kurs żeby znaleźć lepszą pracę, taką która Cię uszczęśliwi, planujesz tą swoją wymarzoną podróz i odkładasz na nią pieniądze? Może niektórzy rzeczywiście mają łatwiej, majątek odziedziczony po dziadkach, ale to też nie wszystko. Ale jednak zdecydowana większość ludzi jeśli chce coś osiągnąć, to dzięki własnej pracy do tego dochodzi. Myślisz że w czyimś życiu w magiczny sposób pojawia się dobra wróżka, pah różdżką i życie odmienione? Jęczenie że inni mają lepiej jeszcze nigdy nikomu nie pomogło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gośc ja też - ale to nie pomoże, to tylko marnuje czas, pewnie, że każdy z nas mógłby byc kimś innym, lepszym, idealnym, ale tego już nie odwrócimy, więc chyba lepeij wyciagnąc wnioski i nie marnować tego czasu, który nam został na żale? Coś nadal jeszcze możemy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po prostu weź sprawy w swoje ręce i zrób co możesz żeby nie być rozczarowanym. Co Ci da rozpatrywanie ze gdybys byla kim innym czy miala inne dziecinstwo to moglabys miec co innego? Zrozum tego sie nie da zmienic. Nie ma sensu sie nad tym zastanawiac i rozpamietywac. To Ty musisz wziasc sie w garsc i probowac osiagnac to czego chcesz. A ze nie zawsze sie udaje to co chcemy to nie oznacza ze nie warto probowac i trzeba sie poddac. Zamiast myslec o tym co maja inni pomysl co Ty mozesz miec jak przestaniesz tracic czas na biadolenie jaka to jestes biedna i pokrzywdzona przez los.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćJaTez
No właśnie chodzi o to, że ja się staram robić, ile się da, żeby było lepiej. Praca nie jest zła, nie chcę na nią narzekać, aż tak bardzo. Na rodziców również nie będę w nieskończoność biadolić - robili co mogli, 20 lat temu na wsi też były inne możliwości niż teraz (a raczej ich brak, pisałam już). Szczerze, nie mam do dziś pojęcia, co mogłabym zrobić - wiedzy, co się dzieje "w świecie" prawie zero, tyle co z TV, trochę od rodziny. Pieniędzy miałam prawie nic, lat naście. Może gdyby ktoś mnie wtedy poprowadził, dałabym sobie radę, ale nie było nikogo takiego. I tak chyba nieźle sobie poradziłam w środowisku, gdzie codzienny alkohol jest na porządku dziennym (polska wieś), gdzie najważniejsze jest wyjść za mąż do 25ki, a szczytem marzeń jest 10letni Passat sprowadzany z Niemiec. Nie nie wywyższam się, wspominam wszystkie "chłopa sobie poszukaj, a nie w tych książkach siedzisz", "po co ci studia?", "praca pracą, ale kiedy dziecko?" Ale i tak mi żal.. Teraz chodzę sobie do szkoły muzycznej, uczę się grać na skrzypcach, bo zawsze o tym marzyłam, tylko powtarzam - to już nie to, już nie będę grać zawodowo, jest ZA PÓŹNO. Za późno było już nawet jak poszłam na studia.. mogę sobie teraz tylko pogrywać dla siebie, podobno nienajgorzej mi idzie, mogę tu więc tylko żałować straconych możliwości.. Podobnie jest ze sportem, nie wiem z kolei, czy coś tutaj bym osiągnęła, ale również nigdy się nie dowiem. Ćwiczę sobie, nie jest źle, ale czasu już nie cofnę. Trochę inaczej jest "z głową". Kiedy byłam w szkole wszystko migiem wchodziło mi do głowy.. teraz o wiele trudniej, trudniej się skupić, trudniej zapamiętać (nie wymagam wiele, chcę doszlifować angielski i rosyjski, których uczyłam się w szkole). Nie te lata? W takie dni jak dzisiaj nie potrafię się nie zastanawiać jakby to było gdyby się wydarzyło.. wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale po co sie nad tym zastanawiasz? Nie masz juz na to wpływu co sie wydarzyło i co było. To bez sensu tak rozpamiętywać. Możesz zrobić wszystko jeśli tylko na prawde chcesz. O ile przestaniesz wynajdywać wymówki pod tytułem że głowa już nie ta, że już za późno, że za stara. Bla bla bla. Nigdy nie masz pewności czy gdybyś poszła tą drogą której teraz tak żałujesz byłabyś szczęśliwa. Sama siebie wprowadzasz w stan rozczarowania bo non stop myślisz o tym czego nie zrobiłaś zamiast myśleć o tym co możesz zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewczyno, uważasz naprawdę że to że nie rozwijałaś jakiś zainteresowań to wina rodziców? Znam wielu pasjonatów i naprawdę niejeden z nich musiał robić wszystko na przekór rodzinie, kolegom, środowisku... nikt nie rozumiał, nikt nie zachęcał, a życie rzucało kłody pod nogi. Znam ludzi którzy na emeryturze zaczynają robić to co jest ich pasją... ale ty nie rozumiesz ze niektorzy maja taka siłe woli i walki o swoje ze nic im w zyciu nie przeszkodzi,a inni potrzebuja "kopa" do dzialania-zachety, pomocnej dloni...wiec jak nie masz w sobie tego czegos co ci tego kopa da to nic nie zrobisz sam, bo albo nie masz kasy albo sily albo wiary w siebie...wiec pitolenie w stylu DZIAŁAJ< NIE AMRUDZ< NIE MARNUJ SIE POROWNUJAC DO INNYCH nic nie daje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Barko
Ciężko mi Ci doradzać nie jestem psychologiem! Może powinnaś się udać do specjalisty- http://strefa-zycia.pl/ który na pewno obiektywnie odpowie Ci na pytania i doradzi! Polecam, bo każdy ma takie załamania- prędzej czy później!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćJaTez
Nakreślam kilka sytuacji 1. Jest rok 1990, mam 10 lat. Mieszkam na wsi, nie ma internetów, nie mam nawet komputera (u kolegów króluje Amiga lub C64, ewentualnie tzw. gry telewizyjne). Po raz kolejny gdzieś słyszę jakaś skrzypaczkę, podoba mi się. Mówię rodzicom "No tak tak, dziecko, jakbyśmy mieszkali w mieście, to byśmy cię zapisali do szkoły muzycznej, ale tutaj?" Dojazd w jedną stronę zajmie około 1,5h, nikt nie ma też chęci się poświęcać i szukać. Moje dalsze naleganie w końcu niecierpliwi, pojawiają się odpowiedzi, żebym się za naukę wzięła, albo chłopaka poszukała (wujkowie, dziadek). Nauczyciele w szkole mają podobne podejście (muzyki nie uczy muzyk, tylko polonistka). Co ma zrobić 10-12latka? Kupić bilet w nieznane i wyruszyć na poszukiwanie szkoły muzycznej, która "gdzieś jest"? może tak.. 2. Chodzę do liceum, skupiam się na tych językach. Internetu nadal nie mam, choć już chyba zaczyna raczkować, ale tylko przez modem, co jest drogie. Nie ma w nim zbyt wielu informacji. Uczę się języków w szkole, chodzę na dodatkowe zajęcia. W sumie nie wiem, co mogłabym dalej zrobić, nie mam się od kogo dowiedzieć. Bogatsze koleżanki/koledzy chodzą na dodatkowe kursy do szkoły językowej, wyjeżdżają na wycieczki za granicę. Dwoje na 18tkę dostaje samochód. Ja każdego roku przez 1,5 miesiąca wakacji dorabiam (mniej niż kosztuje tygodniowa wycieczka na przykład do Anglii czy Francji), ale dzięki temu odciążam rodziców, mogę sobie kupić np. buty na zimę, bo oni mogą mi tylko dokładać.. Trochę odkładam na studia i na prawo jazdy. Pewnie coś mogę zrobić, ale po prostu nie widzę co.. 3. Jedyne czego żałuję i co wiem, że mogłabym zrobić lepiej to to, co się działo na studiach. Może rok przerwy i wyjazd do pracy, może praca za granicą w wakacje - tak, przyznaję, bałam się.. Miałam tak małe fundusze, które mogłabym na to przeznaczyć, że gdybym nie zarobiła nic na miejscu to nie wiem, czy miałabym za co wrócić. Ale może trzeba się było nie bać. Tego już się nie dowiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, nie ma sensu zastanawiać się, co by było gdyby. Idealizujesz trochę tą przeszłość, jako coś co byłoby na pewno lepsze, a tego nie wiesz, jak byłoby naprawdę. Czego nie zrobiłaś, tego nie zrobiłaś, każdy ma takie rzeczy i nie ma sensu do tego wracać. Musisz odciąć sprawy przeszłe, pomyśleć nad tym, jaka jesteś i czego pragniesz teraz (realnie) i na tym się skupić. Spróbuj bardziej wychodzić do ludzi, może wśród nich znajdą się tacy (niekoniecznie bogaci), którzy jakoś wesprą w codziennych trudach. Może jakiś wolontariat? Może ty komuś pomożesz coś narysować lub uszyć, a on np. zna kogoś kto sprowadza samochody z Niemiec, załatwi ci lepszą cenę i pomoże przy formalnościach. Nie wszystko trzeba załatwiać pieniędzmi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piszesz ze twoi znajomi ze szkoly byli przecietni a teraz dobrze żyją, ale dzieki rodzicom i ukladom- mysle ze raczej nie, myslisz ze rodzice utrzymuja 30letnie dzieci i zapewniaja im luksusy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość też mam dość
znam to Chciałabym, a boję się... na początek poćwicz troche, zmęczenie fizyczne dobrze działa na psychikę, możesz zacząć od spacerów, musisz najpierw dojść do ładu sama ze sobą, dopiero zacznij myśleć o zmianach, bo z tym światopoglądem, który teraz masz nic nie zmienisz :) Powodzenia, zmienianie świata, swojego otoczenia zawsze trzeba zacząć od zmiany siebie, a to niestety do najłatwiejszych rzeczy nie należy, ale potem jak już to zrobisz, jak się przełamiesz, siądziesz sobie i powiesz, kurde, WARTO BYŁO !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zirytowałam się teraz na maksa... 10 lat to już i tak za późno, żeby zaczynac wielką karierę skrzypaczki - wtedy już trzeba coś umieć, więc się łudzisz, jesli myślisz, ze coś by z tego było, to raz. Dwa jak miałam 11-13 to zostawałam po lekcjach na sksy i wracałam do domu - czasem 8km, czasem ostatnim aurobusem w nocy będąc w domu przed 10 wieczorem, bo bardzo chciałam ćwiczyć i grać, tak samo przez czas liceum, nie było problemem, że nie ma samochodu lub nikt nie może mnie zawieźć - tez mieszkałam na strasznym wygwizdowie. Jakbys chciała to byś znalazła kogos do dawania lekcji - kiedyś zamiast internetu były kontakty osobiste i rozpytywanie po znajomych, nie trzeba zaraz wbijac sobie do głowy szkoły muzycznej;) Jak zachciało mi się gitary to zarobiłam na nią sprzedawjąc butelki i chodząc zbierac truskawki ( i to tylko wtedy jak nie musialam pomagac rodzicom). ad2. problem kompletnie z d**y - ale to własnie charakterystyczne dla Ciebie - nie wiesz co mogłabyś zrobić, nikt nie pokierował, no pech, inne dzieci miały lepeij, bo im rodzice powiedzieli co mają robić i dali auto na 18! Ciekawe, bo jak pamiętam te czasy to rzeadko kto słuchal rodziców - taki wiek akurat;) A już na pewno nie ten kto mial pasję i chcial ją realizowac. 3. No i wieczny problem strach, nie zrobiłas przepadło, pewnie tez nikt za raczkę nie wsadził do autobusu i nie kupił biletu? Łatwiej byłoby kogos obwiniać... Wiesz co? Jestem kilka lat starsza od ciebie, więc teoretycznie miałam jeszcze gorsze możliwośći, oprócz nauki, musiałam tez pomagac rodzicom i zajmowac się młodszymi czasem, ale czas był na wszystko i jesli czegoś bardzo chcialam to udalo mi się realizować, łącznie ze studiami, na które nie bylo pieniędzy. Nie jestem dzisiaj nikim szczególnym, ale nie mam takich żalów, nawet o te rzeczy, które mogły pójśc lepiej, te, ktore koncertowo sp***, a juz na pewno nie do kogos, bo mial łatwiej w zyciu. Tak już jest. Ale mam siostre w Twoim wieku i ją dręczą podobne problemy - wieczne narzekania i pretensje - dlatego szlak mnie trafia na coś takiego. Teraz ci powiem tylko tak - nie osiagnęłabys niczego ani w sporcie ani w muzyce, możesz sobie odpuścić żale, bo nie masz tego w sobie po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Leknfkfdgdfgdf
gosc_9_30, ty chyba prawdziwą wieś (szczególnie tą sprzed 20 lat) to znasz z seriali... Kontakty osobiste, między kim? chyba rolnikiem a jego żoną. Podejście do dziewczynek: szukaj szybko faceta, bo zostaniesz starą panną, a do szkoły to chodzisz tylko dlatego, że musisz (zostaw te książki, pomóż przy garach). I tak, rzeczywiście, 10 latka to jest bardzo poważna osoba do rozmowy o szkole muzycznej i lekcjach, na pewno je sobie załatwi i sfinansuje. Na wsi, heh.. Jeśli chodzi o sksy w wiejskiej szkole, to mogę się tylko uśmiechnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Leknfkfdgdfgdf
A i tak, właśnie o to chodzi, że ci, co mieli kasę to mieli lepiej, bo mieli te kontakty, znajomości, a dzieci miały, co sobie tylko wymarzyły. Mam takich kuzynów "z miasta" to mam porównanie. Dzieci na wsi 20 lat temu (przed internetem, ale jak widzę to często i dzisiaj również) to g.. wiedzą o świecie, tyle ci powiem. Ciekawe co ty osiągnęłaś, zirytowana królowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co daje rozpamiętywanie że inni mieli kase. Miałaś na to jakiś wpływ? Nie. To po co o tym myśleć. Skoro według Ciebie na pewne rzeczy jest za późno to porzuć myślenie o nich zapomnij a znajdz coś innego co mogłoby Cię cieszyć i co jest realne. Nie żyj tym co by było gdyby tyko tym co jeszcze możesz mieć. Moja znajoma mając 50 lat zaczęła studia. W wieku 55 lat obroniła pracę magisterską z najwyższą średnią na roku a zapisując się na te studia mówiła że nie wie po co to robi bo nie da rady. Ile ludzi tyle syuacji. Twoje życie jest w Twoich rękach, nie twoich rodzicow, nauczycieli, męża czy sąsiadki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odmawiaj rózaniec i oddaj zycie Jezusowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widze tu pare kandydatek do mistrzostw w narzekaniu :) Padly tu przeciez super rady: Nie patrz do tylu czasu czas bo ci marsz do przodu nie wyjdzie :-D Przestancie ciagle zagladac innym do kieszeni i garnka i wymyslac co kto im dal, zalatwil i dlczego. Nigdy nie wiesz jak u kogo bylo i przestancie tlumaczyc szkces innych tym, ze dostali go na tacy bo w wiekszosci przypadkow na ten sukces trzeba sobie samemu zapracowac. Dajcie sobie spokoj z przeszloscia. Bylo, minelo, zamknij tej rozdzial i przestac obwiniac rodzicow za to jak zyjesz swoje zycie. Jestes dorosla, zrob z zyciem co chcesz, inni go za ciebie nie przezyja wiec przestan sie ciagle porownywac. Z tego jka piszesz to wydaje mi sie, ze ty bylabys w dokladnie tej samej sytuacji zyciowej nawet gdyby rodzice ci cos tam dali. Patrzysz na innych i mowisz: a dlaczego ja tak nie mam? I natychmiast znajdujesz tez wine w innych: bo rodzice, bo nie dali, bo nie bylo wsparcia a ksiezyc wtedy na podkarpaciu swiecil za malo itd. Nigdy sie nic nie zmieni jezeli nie wezmiesz odpowiedzilnosci za wlasne zycie w swoje rece i przestaniesz obarczac nia innych. Popatrz co naprawde lezy za sukcesem innych ludzi: jest to czesto pracowitosc, inteligencja, odwaga. Chcesz miec to samo co oni to idz w ich slady! Jestem pewna, ze gdybs mnie poznala w realu do natychmist doszlabys do wniosku, ze ktos mi cos dal i duzo :-D A tymczasem prawda jest taka, ze pochodze z prowincjonalnego miasta, ojciec alkoholik, matka wariatka i z domu nie wynioslam nawet jednej lyzeczki :-D Bylo minelo. Dorobilam sie wszystkiego sama. 30 lat to zaden wiek wiec i tobie sie uda. Tylko skoncetruj sie na sobie i nie porownuj sie ciagle do innych a jezeli widzisz ze maja sukces to sie zastanow jak moglabys to tez osiagnac zamiast wyliczac co tak rzekomo dostali. Pamietaj, ze nawet lot na ksiezyc mozna rozlamac na wiele pomniejszych krokow. Pierwszy to bylby moze zeby wyjsc z domu a to przeciez zaden problem :-D Dlatego zastanow sie co chcesz robic a potem zrob plan krok za krokiem jak to osiagnac i realizuj po kolei kazdy krok. Ludzie ida na studia i po 40tce a Ty narzekasz istrasznie marudzisz w wieku 30 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Leknfkfdgdfgdf dziś gosc_9_30, ty chyba prawdziwą wieś (szczególnie tą sprzed 20 lat) to znasz z seriali... Kontakty osobiste, między kim? chyba rolnikiem a jego żoną. Podejście do dziewczynek: szukaj szybko faceta, bo zostaniesz starą panną, a do szkoły to chodzisz tylko dlatego, że musisz (zostaw te książki, pomóż przy garach). I tak, rzeczywiście, 10 latka to jest bardzo poważna osoba do rozmowy o szkole muzycznej i lekcjach, na pewno je sobie załatwi i sfinansuje. Na wsi, heh.. Jeśli chodzi o sksy w wiejskiej szkole, to mogę się tylko uśmiechnąć. xxxx ta wieś to nawet sprzed 30 lat, nie dwudziestu... kontakty osobiste to była podstawa wtedy - znajomości wszędzie, w sklepach tzw. gieesach, z nauczycielami się rozmawiało... i tak własnie mozna było znaleźc co się chciało i kogo chciało, funkcjonowało to całkiem nieźle - nie pisałam o szkole muzycznej, ale o lekcjach skrzypiec - prywatnych! to jak najbardziej było do zrobienia, a z sksów się nie naśmiewaj, bo były w szkole w mieście - bo chodziłam do miasta do szkoły i wf i wszelkie zajęcia sportowe były tam na bardzo wysokim poziomie, zresztą nie chodzi o nie, tylko o fakt, że odległość nie była przeszkodą, żeby w nich uczestniczyć. A o swiecie się wie tyle ile się np. wyczyta, dowie od ludzi, w moim pokoleniu lekcje angielskiego nie były na porzadku dziennym (dopiero go miałam na studiach), uczyło się tego języka z tekstów piosenek nagrywanych na grundigu i ze słowników... A co osiagnęłam to moje - ale jest tego dużo więcej niż kuzynów wychowanych w mieście... bo nie kasa jest najważniejsza, tylko to co masz w sobie, niestety nie wiem skąd to się bierze lub nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×