Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zdołowana życiem

rozczarowanie zyciem

Polecane posty

Gość zdołowana zyciem
dokladnie, jak nie masz pieniedzy na start to nie amsz, i nie zaryzykujesz bo nie masz z czego, wiec nie gadaj glupot, Ja nie wybralam cieplej posadki po studiach moja droga, do pracy poszlam zaraz [po maturze i studiowalam zaocznie, bo rodzicow nie bylo stac nawet na dzienne studia ktore tez kosztuja... pracuje 10lat, prawie bez przerwy, nawte w ciazy pracowałam do konca 8 mca. wiec nie mow mi ze nie ryzykowalam i ze nie wiem co to praca. Majac kredyt dziecko dom ciezko czlowiekowi zaryzykowac, poza tym do tego trzeba tez miec odwage a moze ja jej zwyczajnie nie mam...co mam sie zabic czy ryzykowac na sile i szali zycia postawic rodzine/dziecko/stabilizacje finansowa kontra moje zachcianki???nie, jestem na tyle odpowiedzialna i poukladana, ze mimo mojego rozczarowania nie zrobie tego. dziekuje za slowa o tej smetnej wegetacji ;) wlasnie tak sie czuje, widze ze wtym kraju ludzie maja dziwne podejscie-powiesz szczerze co czujesz to ci napisza ze albo w d***e ci sie poprzewracalo albo ze jestes nikim, jak powiesz ze ci jest super to ze sciemniasz i na pewno tak nie jest albo ze wyzej s.r.a.s.z. niz d.u.p.e masz... ech. co do rodzicow-powtarzam kolejny raz nie winie cih tylko i wylacznie za to ze nie osiagnelam nic wielkiego, niemniej nie dazyli ku temu aby rozwinac choc jedna z moich dzieciecych pasji tym samym ja tez sie poddalam..niektore dzieci maja CHARRAKTERRR i dadza sobie rade bez niczyjej pomocy, inni potrzebuja przewodnika-ja jestem tym typem. nie mialam pomocnej dloni i nie wykorzystalam szansy. teraz czasu nie cofne. to nie pora na spelnianie marzen z dziecinstwa. moze to co teraz czuje to chwilowe, nie powiedziane ze nie przyjdzie chwila ktora odmieni moje zycie, ale ja wlasnie chcialabym zeby cos przyszlo mi latwiej a nie ciagle tylko, wysilek, praca, wyrzeczenia...moze to samolubne, egoistyczne ale mowie szczerze ze tak mam i moze wam sie to podobac lub nie. pracujac juz tyle lat, przeszłam w zyciu wiele mam prawo troche ponarzekac bo zmeczenie bierze gore...a i tak czesto od moich niepracujacych kolezanek slysze jakie to one zaparcowane, zmeczone, na nic czasu nie maja...im ma prawo sie nie chciec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdołowana zyciem
gość ja tez "I tak, zazdroszczę innym łatwiejszego życia. Ja dopiero w ostatnich latach byłam pierwszy raz w Anglii, Francji czy Grecji, podczas gdy dla wielu znajomych była to norma na wakacje. Może i powinnam być dumna, ale jak to mi powiedział niedawno kuzyn (syn bogatych rodziców) - co z tego, że jemu za wszystko zapłacili rodzice, skoro on to ma a ja nie. I cóż, mogę sobie mówić, że jestem dumna, że SAMA to osiągnęłam, skoro w głębi duszy wiem, że ma rację.."no wlasnie o tym mowie. sa chwile ze zazdroszcze innym tego spokoju finansowego ktory maja, tego ze moga spelniac swoje marzenia... w mojej rodzinie jest przypadek - 3 dzieci, kazde z nich ma wsparcie od rodziców- ojciec pracuje matka nigdy sie praca nie skalała, wsyzstkie dzieci chodzily do prywatnych szkol, wszystkie skonczyly studia, dwoje na drugim koncu polski. za wszystko placili rodzice. corka teraz wyjechala za granice na staz-zaplacil ojciec,byla na 2 wymianach studenckich, mieszka w innym miescie, nie pracuje bo studiuje dziennie. do tego wakacje...ech ciesze sie ze ma, ale tez bym chciala miec choc 1/4 z tego, rozumiecie? tak jak to z tymi wakacjami-na pierwszym porzadnym urlopie bylam maajac 24 lata, a wczesniej nawet nad morzem z rodzicami nie bylam, raz bylam na koloniach za granica bo firma ojca placila wiekszosc... aczkolwiek sumujac to stwierdzam ze i tak mam sie dobrze, wiec czuje sie taka rozerwana....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
marudzisz straszliwe...a to nic nie masz, nikt ci nie dał, a to pomysły na pewno nie wypalą...wszystko na nie....z takim podejściem to nic się nie da zmienić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale co to tu wynikać...od wieków tak było, że nie którzy mieli więcej inni mniej...tego się nie wybiera w jakiej rodzinie się urodziło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oho i widzę że zazdrościsz tego że ktoś nie pracuje...straszna jesteś z tą zazdrością :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ty jesteś typową Polką zazdroszczącą wszystkiego innym...tyle w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ooo sami idealni bez skazy i krzty zazdrosci sie odezwali.dziewczyna przynajmniej ma odwage sie przyznac do tego, jeszcze kilka osob tu tez wprost napisało ze zazdrosci. kazdy z nas zazdrosci.nie badzcie zaklamani

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdołowana zyciem
i tu byscie sie zdziwili jak dziala ta zazdrosc....tak jak napisałam wszystko co z mężem mamy mamy dzięki własnej pracy i uporowi oraz niejednokrotnie wyrzeczeniom... Znamy kilka osob lepiej sytuowanych od nas. i zdziwilibyscie sie ze to oni NAM zazdroszcza czesciej niz my im i to daja odczuc..jak? kiedy nie bylo nas stac na wakacje to niby ubolewali a sami jezdzili i chwalili sie tym do zrzygania. kiedy pojechalismy w koncu na wymarzone wakacje to niektorzy nawet nie zapytali jak bylo? kiedy pracowalam a mowilam o zmianie pracy to chwalili sie jakie to oni maja znajomosci, ze jak juz bede zdecdyowana to mi pomoga..nieoczekiwanie prace stracilam-tematu nie bylo..pomocy oczywiscie tez nie, a jak szybko bo w miesiac udalo mi sie prace nową znalezc to jedna taka przestala sie do mnie odzywac...wiec kto tu jest bardziej zazdrosny. jedna znajoma powiedziala mi ze my to sie mamy super z mezem bo jestesmy jedynakami i dostaniemy po rodzicach mieszkania jak umra...na boga. kazdy dostaje mieszkanie po rodzicach tylko ze ona zazdrosci bo musi sie dzielic z siostra a jej maz ze swoim bratem..ale to ze dostała od tesciowej 40tys-ot tak a po wujku w spadku samochod-roczny prawie nieuzywany to nie mowi, a na urlop pojechala nad nasze morze a mi wypomniala ze nam to sie dobrze powodzi bo stac nas na zagraniczne....helllo i wy mi zarzucacie zazdrosc o wszytsko? jedna "kolezanka" powiedziala do mojej znajomej ze zazdrosci mi ladnej corki i to niesprawiedliwe ze ona nie ma takiej slicznej jak moja...ale to ze mialam problemy by w ciaze zajsc to juz nie widzi...ja moze i zazdroszcze ale to taka INNA ZAZDROSC-ja sobie tak w duchu pomarudze ale nadal jestem tym ludziom zyczliwa, żal mi tylko ze ja nie mam w zyciu ciut prosciiej-ot tyle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jedno pytanie...po co z takimi ludźmi utrzymujesz kontakt? bo wypada mieć koleżanki? przecież to jakaś farsa....nie wyobrażam sobie słuchać takich tekstów od ludzi, a jak widać po tym co piszesz, to było wiele takich sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdołowana zyciem
nie utrzymuje kontaktu na poziomie chodzenia na kawe czy zaopraszania do siebie, wlasnie po takich akcjach przestalam niemniej kiedy spotkam kogos na ulicy to dziecku buzi nie zasłonie szalikiem bo jest ladna a ta mi zazdrosci. o wakacjach "koelzanka" wiedziala od kogos tam, pewnych rzeczy nie jestes w stanie utrzymac w tajemnicy, nie oglaszam w gazecie ze po 6 latach nie bycia nigdzie w koncu jade na urlop zeby porzadnie odpoczac od trudów zycia codziennego,,a tu mi sie jeszcze zazdrosci tak jakby mi ktos za ten urlop zaplacil....kurde zeby mi ktos cos dal to mogliby mi zazdroscic. te wakacje tez nie byly z najwyzszej polki ale na inne nie bylo nas stac wiec ciesze sie ze byly takie (nie wstydze sie tego) ale jak slysze takie teksty to mi słąbo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaciopowiem
jeśli ci się układa w życiu rodzinnym, to uważasz że to mało? dla mnie to bardzo dużo...ja dostałam dom od rodziców, no super, ale ich uwagi jak byłam dzieckiem już mało, tak samo w dorosłym życiu żadnego wsparcia psychicznego w nich nie mam...mogłam studiować i nie martwić się o kasę, bo rodzicie płacili, no super...męża poznałam przypadkiem, więc w tym temacie też nie musiałam się wysilać ;) ale pod górkę mam z pracą, od początku, multum dziwnych historii, sama sobie wszystko znajdowałam, ale co mnie tam spotykało... mam problemy z płodnością i tylko tego ta na prawdę zazdroszczę ludziom!!! mamy jedno dziecko, ale po dramatycznej historii...tera ponad rok walczymy o drugie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdołowana zyciem
kolezanek prawie wcale nie mam poza 3-4, bo reszta sie wykruszyla glownie z powodu tego ze mimo przeciwnosci w zyciu jakos mi sie uklada, nie zawsze bylo z gorki ale jakos spadam na 4 łapy... i to ich boli wiec olewam juz takich znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jacipowiem
nie no to już są totalne miernoty, jak można komuś wyjazdu zazdrościć raz na ileś lat...no jeszcze jak ktoś ciągle gdzieś lata, a ten zazdroszczący też ma taką potrzebę, ale kasy nie ma....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakie miałaś duże przeciwności losu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdołowana zyciem
"jeśli ci się układa w życiu rodzinnym, to uważasz że to mało? dla mnie to bardzo dużo...ja dostałam dom od rodziców, no super, ale ich uwagi jak byłam dzieckiem już mało, tak samo w dorosłym życiu żadnego wsparcia psychicznego w nich nie mam...mogłam studiować i nie martwić się o kasę, bo rodzicie płacili, no super...męża poznałam przypadkiem, więc w tym temacie też nie musiałam się wysilać oczko.gif ale pod górkę mam z pracą, od początku, multum dziwnych historii, sama sobie wszystko znajdowałam, ale co mnie tam spotykało... mam problemy z płodnością i tylko tego ta na prawdę zazdroszczę ludziom!!! mamy jedno dziecko, ale po dramatycznej historii...tera ponad rok walczymy o drugie..." no widzisz to podobna masz historie do mojej tyle ze ja domu nie dostalam ;) reszte mam dzieki sobie. o dziecko tez musialam walczyc tyle ze o pierwsze. z praca tez zawsze mialam ciezko, zero plecow, zero cieplych posadek. jedna baba zwolnila mnie bo mialam wlasne zdanie i nie dalam sie jej stłamsic, a potem powiedziala do jednej kobiety ze nie mogla zniesc ze jestem ladniejsza... cóz. moja mama jakos nigdy nie cieszyla sie z tego ze COS ROBIE, te wszystkie pozaszkolne zajecia jakby jej nie obchodzily-ja chcialam cos udowodnic i jej i sboie, ale widzac jej brak zainteresowania poddawalam sie, jako jedynaczka dosc zamknieta w sobie nie umialam przebojem isc przez zycie. nie mialam wsparcia, latwo sie poddawalam, taki charakter i tak dziwie sie ze tyle osiagnelam bo jeszcze kilkanascie lat temu bylam zahukana i wyobcowana.taka niedorajda. i moze to ludzi "boli" ze sobie poradzilam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdołowana zyciem
poczytaj wyzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
także ciesz się że masz szczęśliwe życie rodzinne, bo to jest właśnie bardzo dużo :) a rzeczy materialne, to tylko blichtr...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo najpierw w życiu jest fajnie, mamy jakieś cele, cos sie osiąga i ma nadzieję, na lepsze jutro. A potem czlowiek uswiadamia sobie jakie zycie jest naprawdę i przychodzi rozczarowanie. Kazdy ma taki etap w zyciu gdy mu się spiętrzają problemy, wtedy cięzko jesyt to udźwignąc. Najwazniejsza jest równowaga. Naprawdę zdobycie własnej kawalerki, czy zwykłej pracy może dawać większe poczucie spełnienia niz dom i awans na dyrektora. Autorko masz za dużo na glowie i dopada cię depresja. Przytlacza cię to. Mam podobnie. Każdy ma jakies oczekiwania ode mnie, rodzice - bo juz starsi, dziecko - bo ma problemy, szef wiadomo. Nie mogę zrezygnowac z pracy, opieki nad rodzicami i pomocy dxziecku. Tkwię w układzie który mnie męczy i nie mam wyjścia. A z zewnątrz mam idealna sytuację. Dom rodzine, rodziców. Ach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja miałam na własny biznes 3,5 tys które odkładałam przez rok pracy i wzięłam dofinansowanie z urzędu miasta, pożyczyłam też 3 tyś od rodziny, sprzedałam stare rzeczy na all za 1,5 tys, razem miałam 30 tys i z tym zaczynałam, zaryzykowałam wszystko, mieszkałam na wynajmowanym pokoju itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z praca tez zawsze mialam ciezko, zero plecow, zero cieplych posadek xxx znam 1 osobę która ma "ciepłą posadkę" u rodziców, a reszta znajomych normalne prace, bez większych znajomości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a myślisz że ludzie to na prawo i lewo rozgłaszają jak dostali pracę? ;). to nawet jest po prostu logiczne, po co wszystkim rozpowiadać, czy ma się pracę po tzw. znajomości, czy nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Majac kredyt dziecko dom ciezko czlowiekowi zaryzykowac, poza tym do tego trzeba tez miec odwage a moze ja jej zwyczajnie nie mam...co mam sie zabic czy ryzykowac na sile i szali zycia postawic rodzine/dziecko/stabilizacje finansowa kontra moje zachcianki???nie, jestem na tyle odpowiedzialna i poukladana, ze mimo mojego rozczarowania nie zrobie tego. xxx no właśnie ja nie brałam kredytu, domu, nie decydowałam się na dziecko, wszystko musiałam odłożyć w czasie, nie wiedząc na ile lat... zaryzykowałam i się udało, mimo że WSZYSCY odradzali. Wszyscy: znajomi, rodzina. Mieszkałam na wynajmowanym pokoju, a potem nawet na pokoju u rodziny przez pół roku... odkładałam kasę, wzięłam dofinansowanie, odłożyłam wszelkie plany o domu, rodzinie... a mogłam iść na etat, wziąć kredyt na M itp. Tak jak wszyscy robili. Nie pamiętam żeby chociaż jedna osoba zakładała firmę, wybrała inną ścieżkę niż ta oczywista: studia, etat, kredyt, dom, dziecko. Ty wybrała taką drogę więc mniej pretensje tylko do siebie, jakby mi nie wyszło tez bym miała świadomość że to moje wybory były błędem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nawet jest po prostu logiczne, po co wszystkim rozpowiadać, czy ma się pracę po tzw. znajomości, czy nie... xxx ale jak ktoś się nie sprawdzi to przecież żaden pracodawca nie będzie go trzymał tylko ze wzgl. na znajomości... no chyba że dostanie prace na jakiejś państwowej posadce wtedy faktycznie masz racje. moja znajoma ma wpływowych rodziców i załatwili jej już 3 stanowiska w różnych firmach i co z tego jak po okresie próbnym nikt jej nie przedłuża zatrudnienia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez się cieszymy, ze jesteś taka mądra i odważna :) I ze ci się udało. Mogło byc róznie i teraz pidsałbyś cos innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćajajsd
no właśnie to jest dużo kwestia przypadku i charakteru...ja niby wielu rzeczy się w życiu nie boję...ale jeśli chodzi o własny biznes, to mam duże obawy, panicznie się boję że nie wypali i rodzina będzie miała powód do żartów, choć też nie są jacyś najgorsi ;)...nie potrafię ułożyć sobie tego w głowie, że trudno najwyżej nie wypali, ale też może wypalić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
...nie potrafię ułożyć sobie tego w głowie, że trudno najwyżej nie wypali, ale też może wypalić xxx a co masz do stracenia? znienawidzona, marnie płatną pracę? Te marne grosze z oszczędności? a dofinansowanie daje urząd więc tego nie tracisz bo i tak byś nie miała... a co możesz zyskać? przyzwoite pieniądze, pracujesz tak jak lubisz, sama organizujesz sobie czas... mi nie chodzi o zakładanie wielkiej firmy ale prace na samozatrudnieniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćajajsd
no masz rację...ja to wszystko teoretycznie wiem...ale w praktyce już dużo gorzej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąz jest na samozatrudnieniu :( Wszystko ok na początku jak ma się zmniejszony ZUS, potem po opłaceniu obowiązkowych nalezności niewiele zostaje. Nie mam p-omyslu na rozszerzenie dzialalności. Ja pracuję na etecie. Co mam do stracenia? Pensję co miesiąc i ubezpieczenie. Jak jedno prowadzi dzialanośc, dobrze jak drugie ma coś pewnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko masz za dużo na glowie i dopada cię depresja. xxx a ja uważam że autorka ma za dużo wolnego czasu, za dużo siedzi w necie, na fejsie... wiecie jak ludzie ściemniają na fejscie i w necie? mam w rodzinie bliska kuzynkę, która prowadzi bloga, pokazuje tam swoje "idealne" życie a wierzcie mi daleko mu od ideału ;) Pokazuje jak to super zajmuje się dziećmi, jaka to szczęśliwa w domu z dziećmi, a jak u niej jestem to non stop drze japę na dzieciaki, ma syf, dzieciaki usyfione, zasmarkane chodzą. Ostatnio opisywała jak to łatwo i fajnie wyjść z pieluch, a jej 3,5 latek dalej popitala z pieluchą, o młodszym nie wspomnę :o Albo opisuje o zdrowym odżywianiu, sporcie, a sama co drugi dzień zamawia pizze, jest spasiona i gruba :o z bloga wydawałoby się że jakas idealna, piękna mamuśka ale w real'u chodząca porażka na skraju patologii :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja wam współczuje, nie chciałabym tak żyć, żyłam tak przez kilka lat i mam nadzieje że już nigdy tak nie będę musiała... Teraz staram się jak najwięcej zabezpieczać finansowo na przyszłość, głównie bezpieczne nieruchomości... myślę że jeszcze 10-15 lat i będę bezpiecznie ustatkowana... bardzo wam współczuje tej wegetacji i codziennej szarpaniny to musi być p/rz/e/j/e/b/a/n/e, od razu doceniam co mam, dzięki za ten temat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×