Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Ania mamaZuzi

Poród martwego dziecka

Polecane posty

Gość Ania mamaZuzi
Mamo Sib ja również tę drogę odnalazłam może nie tak" intensywnie" jak ty ale to moja droga w której również jest Jezus na którego mota bene się obraziłam jeszcze jakieś 4 m-c temu ale wróciłam troszkę do tego dojrzewałam ale spowiedź o której pisałam jakoś mi pomogła nawet powiedziałam " że Bóg mi zabrał moją córkę " ale dalsza część rozmowy potoczyła się tak jak w duchu chciałam oczywiście trzeba trafić na dobrego księdza który patrzy poza wymiar polityki i całego otaczającego nas świata takiego z powołania ale ja jestem dowodem na to że tacy istnieją. Mamo Sib ja podczytuję psalmy przeczytaj jeśli masz ochotę 139. Ja też byłam już w otchłani. Teraz zaczynam myśleć aby spróbować 2 raz być mamą wierzę że się uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB
Aniu mamo Zuzi- przeczytam kochana, dziękuję :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB
Aniu mamo Zuzi przeczytaj koniecznie Moc uwielbienia Carothersa; jeśli chcesz mogę Ci ją pożyczyć/ wysłać.. kilka stron wcześniej podawałam swojego maila - napisz jeśli chciałabyś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi
Dobrze mamo SiB jutro napisze na meila chetnie poczytam dziękuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
Moja Malutka hmm... pisać publicznie ? ;) no "wydaje mi się", że przyszła się przytulić do mnie, leżałam w łóżku i... no dobra, opowiemy sobie to kiedyś przy jakiejś gorącej czekoladzie, to która robi najlepszą? W Krakowie? :) miłego dnia wolnego dziewczyny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bogusiu84 przytulam Cię z całego serca, tak bardzo mi przykro, że dołączyłaś do naszego grona :( wiem, że teraz jest Ci strasznie ciężko, że wydaje Ci się, że to nigdy nie minie i czujesz jakby ciężki kamień leżał Ci na sercu tak mocno, że chwilami brak Ci tchu, wiem też, że nie możesz uwierzyć, że to kiedyś minie i będzie lżej ale uwierz będzie tylko daj sobie czas, płacz nie zatrzymuj tego w sobie, rób co czujesz, okazuj emocje wiem, że teraz te kilka miesięcy zanim możecie znowu starać się o dzieciątko wydaje Ci się strasznie odległy ale to zleci zobaczysz, ja straciłam córeczkę w lutym, 26 tydzień, po prostu przestało bić serduszko, nie znaleziono przyczyny, kazano nam odczekać 6 miesięcy i ten czas był mi potrzebny, bo strasznie się bałam zajść w ciążę teraz staramy się już od kilku cykli i myślę tylko o tym, żeby się udało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MamoSiB dziękuję za linka "wiarapostracie" czytam i płaczę ale dzisiaj tego właśnie potrzebuję, bo mam taki strasznie smutny dzień ja zablokowałam wręcz obraziłam się na Boga po tym co się stało, nie potrafię pójść do kościoła, byłam tylko w szpitalnej kaplicy, a później już nie umiałam się na to zdobyć... chociaż pomału zbieram się w sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Mamo sib dziękuję za to ze wkleilas ta stronke, trochę poczytalam i w najbliższym dniach będę to kontynuowac:) Ja też nie bylam bardzo wierząca, ale po stracie córki zaczęłam szukać pomocy w religii.,pomagalo mi częste chodzenie do kościoła, modlitwa i rozmowa z Bogiem. Bardzo się modlilam o kolejne dziecko a gdy zaszlam w ciąże to modlilam się o szczęśliwe rozwiązanie i mam :) synuś za tydz skończy 9 mcy. I chodze nadal ,modle się za was też byście mogly szczęśliwie być ziemskimi matkami. W tym roku minie 10lat od śmierci mojej mamy,i chciałabym się z wami podzielić pewną rzeczą. Otóż gdy moją mame zabralo pogotowie wieczorem, dowiedzialam się o tym przez tel od mojej ciotki ,bylo za późno żeby jechać,nie miałam tez auta wtedy i ani prawo jazdy, bylam w ciąży z córką i stwierdzilismy z mężem ,że pojedziemy rano na drugi dzień. I nad ranem dokładnie kilka minut po 6 obudzilam się i budzilam męża ,że mama nie żyje a on ze mam się położyć i nie gadac glupot bo mamie nic nie będzie, a mnie we śnie odwiedzila mama byla cała w bieli i przyszla się ze mną pożegnać. ,odchodzila i machala mi ręką. O 7 dostalam tel ze mama zmarla o 6 . Stalam oslupiala i tylko do męża powiedzialam ze ja to czulam. Niektórzy mi nie wierzyli i smiali się, ale miałam taki sen. Po śmierci córki miałam kilka snów, że rodze dziecko, które żyje a później umiera. Gdy bylam w ciąży z synkiem jeszcze o tym nie wiedząc snilo mi się, że jestem w ciąży i urodzilam dużego syna,gdy się dowiedzialam to powiedzialam mężowi, że czuje, ze będzie chłopak, ale plci długo nie chcialam znać ,dziękowałam mojemu aniołkowi bo to ona dawala mi znać, choć nigdy osobiście nie odwiedzila mnie we śnie. Urodzilam synka z waga 3640 w porównaniu do moich dziewczyn starsza córka 2870 a moj aniołek 1700g to byl olbrzym:) ze mnie w rodzinie śmieją się ,że jestem czarownica :) bo wykrakalam nie raz rzeczy które się sprawdzily. ;) osobiście wierzę w rzeczy które dla innych są bredniami. Cos w tym jest że jest życie po życiu. ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamo SiB i Aniu_MamoZuzi U mnie bylo na odwrot- ja od dziecka bylam wychowywana blisko Boga. Od 3klasy szkoly podstawowej do 18roku zycia nalezalam do krucjaty "Dzieci Maryi"...znaczy to,ze niemal codziennie bylam w kosciele,gdzie spiewalam psalmy,czytalam modlitwy wiernych itp... Jednym slowem SLUZYLAM i bardzo to lubialam. W wieku 15lat nawet myslalam o tym czy nie wstapic do zakonu siostr sluzebniczek (wydawalo mi sie wtedy,ze mam powolanie),ale zaczelam nauke w technikum i przestalam o tym myslec,choc moja wiara nadal byla bardzo gleboka i odkad pamietam modlilam sie o dobrego meza (i takiego mam). Moj maz tez jest (teraz juz moge powiedziec BYL, osoba wierzaca, bo po tej tragedii rowniez obrocil sie plecami od Boga). Nie zrozumcie mnie zle, ale mysle, ze moja wiara byla i tak bardzo silna,ze przetrwala dwie proby - strate dwoch ciaz na przelomie ostatnich 7 lat... a teraz, gdy po tylu latach sie udalo, gdy ciaza przebiegala bez zadnych komplikacji i doczekalismy 34tygodnia, czujac juz w powietrzu powiew upragnionego macierzynstwa...i nagle nie wiadomo dlaczego serduszko naszego Szymusia przestalo bic... - nie rozumiem!!!!!!!!!!!!!!! DLACZEGO?????? Nie wiem..... Byc moze przyjdzie kiedys taki czas,ze zatesknie za modlitwa i inaczej spojrze na ta sytuacje,ale w chwili obecnej jest we mnie tyle goryczy,zalu,bolu i smutku,ze nie chce nawet slyszec o Bogu :'(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamo_Julii Dziekuje za slowa otuchy. Tak,jak wszystkim starajacym sie mamom tutaj,zycze Ci,aby juz niedlugo starania przyniosly pozadany efekt i dzieki temu staniesz sie swiatelkiem w tunelu dla mnie. Masz racje, jest niesamowicie ciezko... Moj Szymus urodzil sie dwa tygodnie temu i od tamtego dnia moje zycie stalo sie koszmarem. Z dnia na dzien jest coraz gorzej...nie chce mi sie spac,jesc,wpuszczac ludzi do domu... Od porodu stracilam juz 12kg,a w ciagu calej ciazy przytylam 19. Mniej wiecej dziennie trace 1 kg :( Tak bardzo tesknie za moim Synkiem ...ciagle mam przed oczami Jego slodka buzie :'(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi
Bogusiu odnośnie Boga moje wypowiedzi nie były po to by Cie przekonywać do czegoś to indywidualna sprawa. Trzymaj sie kochana zobaczysz bedzie lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nefer23
Bogusia, tak mi przykro. Co do boga, to co by sie nie działo, moj analityczny umysł nie dopuszcza jego istnienia. Po prostu od dawna jestem ateistka z wyboru. Nie wierze w żadne krzyże ani próby. Gdyby był, świat nie byłby taki straszny. Dziewczyny. U mnie przedwczoraj nastąpił przełom. Miałam połówkowe. Usg miałam juz mnóstwo, ale to jedno odblokowało jakies blokady w moim umyśle. Zaczelam naprawde wierzyć ze sie uda, ze dam rade, ze dziecko przeżyje i ja tez. No i od razu kupiłam troche ubranek od jakiejś babki. 51 szt. Wczoraj przez 2 godz układałam je rozmiarami razem z tymi ktore kupiłam kiedys dla Alexa. Fruwałam z radosci pod sufitem. :))) Dodatkowo za darmo udało mi sie załatwic od innej babki wózek, fotelik, bujak, stelaż do przewijaka, łóżeczko i stolik drewniany z krzesełkiem. Robie inaczej jak z Alexem. Wtedy bałam sie kupic cokolwiek. Tak jakbym przeczuwała ze sie nie przyda... Oby mi tego szczescia nic nie popsuło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nefer32 Witaj!!!Dziekuje,ze piszesz... Nie znam Twojej historii i nie wiem kiedy stracilas dzieciatko oraz w jakich okolicznosciach,ale nie bede wypytywac... bo skoro nososz pod serduszkiem nowe zycie,to moze lepiej nie wracac do wspomnien,ktore przynosza tak ogromny bol. Ciesze sie,ze znalazlam sie na tym forum, bo takie osoby jak Ty daja mi nadzieje,ze moze i mnie sie uda w koncu zostac mama zywego upragnionego dziecka. U mnie wczoraj minely dwa tygodnie od porodu Szymusia i czuje straszny bol i bunt. Nie biore zadnych lekow i jedyna terapia sa dlugie rozmowy z mezem, ktory tez bardzo to przezywa,ale jednoczesnie jest tym silniejszym ogniwem oraz zagladanie tutaj i pisanie do Was... Bedac tutaj z Wami wiem, ze nie jestem sama z tym przeogromnym smutkiem i wiem,ze zaden psycholog nie jest w stanie zrozumiec co czuje matka,ktora rodzi martwe dziecko, bo z zadnej ksiazki nie da sie wyczytac tego bolu... Dziekuje Wam dziewczyny,ze jestescie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bogusiu to pytanie dlaczego będzie nas już zawsze gnębić, moja ciąża jak i praktycznie większości dziewczyn z forum też była jak to nazywamy książkowa, idealna aż do tragicznego końca ja też schudłam po porodzie 10kg ale już teraz przybrałam ta pustka i pusty brzuch jest koszmarem, do mnie długi czas nie docierało co się stało, nie potrafiłam w to uwierzyć nawet bałam się wyjść ze szpitala, bo tak czułam się jak w jakimś zawieszeniu, jakby to się działo gdzieś obok, tak bardzo bałam się wrócić do domu... przetrwasz to najgorsze już przetrwałaś, musisz dać sobie czas, on w tym przypadku nie leczy ran ale pozwala nam z nimi żyć Nefer tak się cieszę, że u Was wszystko dobrze :) dobrze, że zaczęłaś kupować rzeczy ciesz się tą ciążą, bo wiecznie trwać nie będzie ;) wiele z nas w kolejnej ciąży robi albo ma zamiar robić odwrotnie jak w poprzedniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znow mam przyplyw fali rozpaczy :'( Nie moglam sobie poradzic sama ze soba i pojechalam z mezem na cmentarz :-( Czemu zycie jest takie okrutne??? Przeciez kolej rzeczy jest inna ... To rodzice powinni umierac najpierw (i dopiero wtedy,gdy dzieci sa juz dorosle). Dziewczyny, wczoraj po przeczytaniu Waszych postow czulam sie jakby troche silniejsza, ale dzis znow czuje sie jak ziarenko piasku w oceanie. Wiem - uprzedzalyscie,ze rozne fazy przybiera zaloba,ale jakos nie umiem sobie poradzic i dlatego pisze. Jak juz bede za bardzo meczaca, smialo napiszcie - moze przywolanie do porzadku jakos bardziej postawi mnie na nogi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi
Bogusiu przywołanie do porządku nic nie da musisz przeżyć żałobę po swojemu krzycz płacz nie duś tego w sobie uwalniaj emocje pisz to co Ci na sercu leży .Ja rownież jeździłam na cmentarz często sama i wyłam jak jechałam , na cmentarzu rownież a poźniej była chwilka ulgi. Bedzie lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
Bogusiu nie jesteś męcząca. musimy tu pisać, bo to nam pomaga. Pisz. Czasem chce się pogadać, czasem nie chce się już nic. Idę pomodlić się za wszystkie, które tego potrzebują. Jutro mój 1wszy mc bez Niuni.. ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ane07 ... Zaraz napisze Ci maila. Aniu_MamoZuzi.. Dziekuje Ci za te slowa. To co napisalas dokladnie odzwierciedla moj obecny stan. Chce mi sie wyc i to w glos. Moj maz wlasnie wychodzi do pracy, wiec przez kilka godzin moge plakac ile sie da (przy nim staram sie byc bardziej opanowana, bo on tez cierpi,a gdy widzi ze ja juz nie moge sobie poradzic ze swoimi emocjami,placze razem ze mna,ale ma przy tym straszne wyrzuty sumienia, bo jego bezradnosc lamie obietnice sprzed lat,ze przy nim nie bede nigdy plakac... Bardzo dobry z niego czlowiek i kocham go calym sercem. Gdyby nie on, pewnie nie przetrwalabym tego porodu i pobytu w szpitalu,a potem pogrzebu w wigilie... Nawet gdy polozne wyrzucily go z oddzialu wieczorem, nie pojechal do domu tylko spal pod szpitalem w samochodzie, zeby skoro swit byc przy mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anciak
Bogusiu- witam Cię... tak mi przykro. Jak piszą dziewczyny, każda z nas znajduje swój sposób na oswojenie tej sytuacji... niestety żałoba musi trwać... ważne, żeby jej nie blokować... przeżyć w swoim rytmie, zgodnie z uczuciami... będzie jeszcze niestety cała masa gorszych dni i momentów, ale będą też i lepsze. Jeden z moich Chłopców też ma Szymuś na imię, drugi Wojtuś :) Jeśli chodzi o wiarę to ja w tamtym miesiącu miałam dużo przemyśleń na ten temat i wyszło mi, że jestem agnostykiem. Wiem, że kiedyś spotkam się z moimi Maluchami, towarzyszą mi cały czas- zwyczajnie tak mi łatwiej żyć, ale czy to ma coś wspólnego z Bogiem... w to już wątpię. Nefer - tak sie cieszę :) ja też po połówkowym zaczęłam się cieszyć ciążą, teraz niestety coraz częściej obawy zaczynają mnie dopadać... ale staram się nie dać... Kochana, a u Ciebie synuś czy córeczka? Ja też zaczynam zbierać Kruszkowi rzeczy ( nadal nie mamy imienia) :) ... ale z taką jakąś chyba dozą niepewności :( jak opętana całymi dniami oglądam rzeczy dla dzieci, ale kupiłam tylko ciuszki... jakbym się bała jednak... ale od przyszłego tygodnia zacznę gromadzić też inne rzeczy :) nie jestem jakoś przesądna, ale jakby mnie coś hamowało... ale wiem, ze to strach zwyczajny jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wychodzi na to, ze synek :) ja tez mam obawy. Mega. Ale jakos ta radość mi je przesłoniła chwilowo. Kazdy uplaw-panika, ze krew, każda wizyta w WC-lęk, ze bedzie krew. Na szczęście poki co mało Braxtonow i mam pessar. Ostatnio w sobotę nawet ciut krwi sie pojawiło, ale musiałam sie zadrapac. Ale 5 godz w szpitalu spędziłam. Z czego 4,5 czekania na lekarza... Masakra. Ta ciaza nie należy do lekkich i przyjemnych. Licze tylko na to, ze jesli moj organizm sie spisze, to nie przydarzy mi sie nagle zatrzymanie akcji serca płodu w brzuszku. Liczę, ze limit pecha juz wykorzystałam. A jak u Ciebie? Wszystko ok, czy męczą Cie jakies dolegliwości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anciak!!! Dziekuje... Dziwne sytuacje.... Moj synek- Szymus,mojej siostry synek -Wojtus,moj maz nazywa mnie Kruszkiem.... Na kiedy masz termin? -Bede bardzo mocno trzymac kciuki za Twoje dzieciatko,zeby urodzilo sie zdrowe i zywe. Dzieki Tobie, Nefer i pozostalym dziewczynom nie poddaje sie jeszcze i choc teraz trudno mi myslec o kolejnej ciazy, to mam nadzieje,ze te szesc miesiecy jakos przetrwam i bede walczyc o zyjace szczescie oraz,ze sie uda... Ze moze sie udac, bo takie historie tez maja miejsce i Wy jestescie tego dowodem <3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi
Bogusiu ja tez opanowywałem emocje w jakimś tam chwilach aby nie martwić męża bardziej niż to było konieczne jak miałam okazje to wyłam w niebogłosy. Cieszę sie ze w tym wszystkim maż jest ci bardzo bliska osoba moj maż w szpitalu nogl spać ze mną miałam to szczęście. Anciak kochana który to juz tydzień koło 30 ? Nefer23 cieszę sie ze wszystko u Ciebie w porządku, kochane wszystko bedzie dobrze czekam razem z wami na wasze maleństwa. W tym cyklu i ja sie zaczynam starać troszke sie boje ale chyba jestem gotowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas 28 tydzień(termin mamy na 30.03.) i właśnie nic się nie dzieje złego, nawet skurcze BH prawie wogóle się nie pojawiają i paradoksalnie chyba to, że jest wzorcowo spowodowało strach... bo przecież większość dziewczyn tutaj miała książkowe ciąże :( to, że z każdą wizytą w toalecie jest lęk to już się przyzwyczaiłam, ale ten, który się teraz pojawia jest nowością, no ale jakoś sobie z nim poradzę... nie dam się wystraszyć ;) na szczęście Kruszek nie płata mi figli i systematycznie daje znać o sobie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi
Anciak ja kochana miałam problemy w ciaży 2 razy szpital itd także nie ma reguły. Wszystko bedzie dobrze ściskam Cie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Anciak będzie dobrze:) trzymam kciuki za was:) Nefer będzie dobrze:) ja mialam podobnie jak ty. Nie wierze w przesady ale w ciąży z synkiem czulam ze będzie dobrze, choć byl strach nie powiem, ale prosilam mojego aniołka zeby czuwala nad braciszkiem.i się udało i wierzę mocno ze i wam dziewczyny się uda:):* trzymam mocno kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Bogusiu pisz,pisz,pisz i jeszcze raz pisz. Cokolwiek siedzi ci na sercu pisz. A plakac będziesz dużo, po czasie zobaczysz ze może łez wysłałaś, a z czasem braknie ci tych łez i nastąpi inny etap żałoby. pytanie dlaczego towarzyszy nam od śmierci naszych dzieci i towarzyszyc nam będzie do końca i nigdy nie będzie dla nas odpowiedzi. choć moja córka umarła z winy łożyska to siebie obwinialam za to, że nie mogla urodzić się żywa bo to moje ciało zawiodło nie ona. Mialam termin z córcia na 12 grudnia i powinna obchodzić swoje drugie urodziny, niestety stalo się inaczej, urodzila się 19.11.13 i w tym roku minie 3lata od śmierci córki. Wierzę w magię liczb bo synek mial termin na 17.04 a urodzil się 12 kwietnia, pchal się na świat wcześniej. 10 lat temu ślub mialam 23.09 a moja mama zmarla 23.07 tego samego roku, starsza córka miala się urodzic 23.12 a urodzila się 25.12 w urodziny męża:) mial fajny prezent:) i tak mi się różne rzeczy zbiegają w te same liczby,może to przypadek, może nie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Taka jest żałoba – jak niewidzialna nić, jak granica dwóch rodzajów pogody, jak czarny klawisz fortepianu pomiędzy dwoma białymi klawiszami, jak półkolor pomiędzy dwoma kolorami, jak „czas przejściowy”, „czas wybrzmienia”, „czas przemiany”… Po co jest żałoba? Bo zwyczajnie jest potrzebna. Przeżycie żałoby jest potrzebne do tego, aby móc znowu żyć w zdrowiu i radości tak jak to było kiedyś, chociaż inaczej, bo bez kogoś, kto był ważny. Może brzmi to banalnie, ale tak jest. Tak jak w muzycznej gamie dźwięków kolejny dźwięk wybrzmiewa po poprzednim, choć nie jest tym samym dźwiękiem; tak życie po stracie trwa dalej, choć nie jest już takie jak dawniej. Życie jest jak melodia, nie składa się ciągle z jednego i tego samego dźwięku… (...)". Wstęp  Dzieci przedwcześnie utracone są jak witraże pogrążone w ciemności, jak witraże, których nie zdążyły rozświetlić promienie słońca, którym nie dane było zaistnieć w jego blasku. Każdy witraż jest piękny i choć dostęp do tego piękna zamyka ciemność nocy, to brzask słonecznego poranka ponownie to piękno odsłania. Podobnie każdy człowiek jest piękny, choć o brzasku życia jeszcze nie można w pełni tego piękna zobaczyć. Ale wiemy, że jest, że czeka na swój czas, na ukazanie się światu, na światło szczęśliwego narodzenia… A co, jeśli nie doczeka światła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB
Czytałam ją, wiele fragmentów po kilka razy. Jest bardzo wartościowa, empatyczna, pomaga poukładać emocje. To nigdzie nie jest napisane, ale mam uczucie, ze autorka jest jedną z nas. Bardzo polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×