Gość justysia26 Napisano Listopad 19, 2018 Spać nie umiem, rano jadę do córci, bukiet z 5 kwiatów zamówiony, zapale znicz i kwiaty postawię, co roku o jeden więcej, nie tak powinniśmy świętować twoje urodziny :( nie tak miało być :( Jest mi cholernie ciężko :( Listopad to dla mnie ciężki miesiąc :( (*)(*)(*) Dla mojej córeczki i brata , który w tym roku 27 listopada powinien świętować swoje 30 urodziny, i 2 urodziny mojego synusia który urodził się w ten sam dzień co moj zmarły brat, a będzie świętował z moją córeczką :( Kocham was :* moje anioły i bardzo tęsknię Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama_Gucia Napisano Listopad 21, 2018 Justysia, trzymaj się dzielnie. Masz trójkę dzieci przy sobie i to jest wspaniałe, mimo tych tragedii. U mnie dobrze, dzidziuś ma 3 miesiące, pięknie rośnie i daje nam dużo szczęścia. Cieniem na tym szczęściu nadal kładzie się strata synka, ale już nauczyłam się z tym żyć. Czasem jak widzę chłopców w wieku 4 lat, to zastanawiam się, jaki byłby mój synek i jak wyglądałoby nasze życie, gdyby urodził się szczęśliwie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07 Napisano Listopad 25, 2018 Justysiu... przytulam... takie trudne te rocznice... oni są już w Niebie. a nam tęskno... niedługo u mnie 3 lata.... :( ps. dziewczyna z reportażu chciała bardzo urodzić naturalnie.. była na grupie fb naturalnie po cc. pewnie dlatego personel czekał... życie ludzkie nieodgadnione... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Listopad 25, 2018 Dziękuję dziewczyny :* mamo Gucia ja też tak mam, w tym roku Natalka powinna chodzić już do przedszkola, zastanawiam się nie raz jak by wyglądała. We wtorek młodszy synuś skończy 2 latka , czas tak mi zleciał przez te 2 lata,jadę we wtorek na grob do brata z młodszym synem , którego mój brat nie poznał przez naszą kłótnie,tak to we mnie tkwi, że nie macie pojęcia, mam taki żal do siebie, że nie dałam rady ,że mnie nie było przy bracie, zawsze mu pomagałam Nawet gdy nie chciał,gdy się pokłóciliśmy przed moim porodem stwierdziłam że niech sobie radzi, tak sobie radził, że wybrał śmierć, nawet nie umiem tego wam opisać co czuję tracąc jedynego brata, bo tylko jego miałam :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Listopad 25, 2018 Mamo Gucia super, bardzo się cieszę że maluszek dobrze się chowa, zazdroszczę,ja byłam u znajomej co ma 3 miesięcznego synka ,tak go wytuliam,wycalowalam, uwielbiam takie maluszki,a ostatnio nachodzą mnie chęci na takiego maluszka, dlatego odwiedzam koleżankę żeby się nacieszyć takim maluszkiem, i zaspokoić potrzeby,bo wiem że takie maluszki szybko rosną :) Pozdrawiam i ściskam mocno Cieszę się mamo Gucia i ane że się odezwałyscie się bo byłam tu sama ostatnio Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Listopad 27, 2018 Dziś mój synuś skończył 2 latka :) ale to minęło, chciałabym znów móc cofnąć się o te 2 lata by zmienić bieg wydarzeń :( Dziś mój brat powinien skończyć 30 stkę a od 18mcy nie ma go z nami :( Powinniśmy świętować razem i być pogodzeni, powinien poznać mojego syna który urodził się w ten sam dzień, jaki los bywa przewrotny, ja muszę żyć z tym, muszę sobie wybaczyć żeby móc żyć dalej, ale jak ..... , raz chyba po dwóch miesiącach od śmierci brat przyszedł do mnie we śnie, prosił żebym się nie martwiła, nie umiem pogodzić się z jego śmiercią, nie umiem, nie umiem sobie wybaczyć, że jego pierwszego nie poinformowalam , że miałam tyle złości w sobie za kłótnie z nim , tyle bym dała żeby go znów przytulić i przeprosić :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Grudzień 6, 2018 Dziś Mikołaj nasze aniołki w niebie ale tu cisza, nie umiem przyzwyczaić się do nowego wyglądu kafeterii Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość CzarnaSukienka Napisano Grudzień 6, 2018 Byłam dziś u synka na cmentarzu i zapaliłam mu znicz małego Mikołaja. Jest mi okropnie przykro bo ktoś ukradł nam taką śliczna figurkę małego bobasa czy u was też tak się dzieje? Kiedyś już ukradli nam wiązanke. Boli mnie serce gdy się tak dzieje. Bo jedyne co mogę dać mojemu synkowi to właśnie kwiaty, figurki, znicze a ktoś mu to zabiera ;( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07 Napisano Grudzień 16, 2018 Justysiu... w Mikołaja dowiedziałam się, że moja Mała odeszła... urodziłam ją następnego dnia... nasze Tęsknoty... Dobrze, że Brat do Ciebie przyszedł.. wyraźnie powiedział Ci, żebyś się nie martwiła... musisz Go posłuchać. Bóg wiedział, że Cierpi... Na pewno okazał Mu łaskę... Pisałam, ale chyba się nie załączyło (pisałam z tel). Teraz jestem zabiegana. a jeszcze ta rocznica. Uczę trzyletnie dzieci, na szczęście żadne nie ma na imię jak Moja Perełka... Ona żyje i to jest dla mnie najważniejsze. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07 Napisano Grudzień 16, 2018 Gosciu Czarna Sukienka.... pewnie jest Ci szalenie trudno, że tak ważne rzeczy dla Was znikają... mam taką radę z serca, więc proszę nie czuj się urażona. Pomyśl, że to jakieś dziecko wzięło. niech ma. Twój Skarbuszek na pewno się śmieje z Małego złodziejaszka :) duuuużo ciepła przesyłam, buziaczki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc Napisano Grudzień 16, 2018 Dnia 27.11.2018 o 17:16, Gość justysia26 napisał: Dziś mój synuś skończył 2 latka ale to minęło, chciałabym znów móc cofnąć się o te 2 lata by zmienić bieg wydarzeń Dziś mój brat powinien skończyć 30 stkę a od 18mcy nie ma go z nami Powinniśmy świętować razem i być pogodzeni, powinien poznać mojego syna który urodził się w ten sam dzień, jaki los bywa przewrotny, ja muszę żyć z tym, muszę sobie wybaczyć żeby móc żyć dalej, ale jak ..... , raz chyba po dwóch miesiącach od śmierci brat przyszedł do mnie we śnie, prosił żebym się nie martwiła, nie umiem pogodzić się z jego śmiercią, nie umiem, nie umiem sobie wybaczyć, że jego pierwszego nie poinformowalam , że miałam tyle złości w sobie za kłótnie z nim , tyle bym dała żeby go znów przytulić i przeprosić Za dwa tygodnie minie pierwsza rocznica smierci mojej jedynej siostrzyczki. Miala 39 lat i 4 dzieci, najmlodsza 3 latka. Przyszla do mnie po miesiacu pozegnac sie i trzymalam ja w ramionach i nie chcialam puscic, az zniknela. Wiem, ze nie zginela z mojej winy, ale w poprzednim roku snila mi sie jej smierc w czasie swiat. Nie widzialam jednak ktore swieta ani jak tylko, ze bedzie cala pomalana. Zginela na miejscu, potracona przez szarzujacy samochod i chyba kazda kosc miala zlamana. Poradzilam sie taty czy cos mowic czy nie poniewaz po tym snie przez kilka miesiecy nie moglam sie pozbierac (mialam sny, ktore sie sprawdzaly wczesniej wiec bralam to powaznie). Doszlismy do wniosku skoro nie znam szczegolow to lepiej jej nie martwic. Nic nie powiedzialam i po okolo 3 miesiacach udalo mi sie to wymazac z pamieci. Kilka miesiecy pozniej siostra ledwo przezyla sepse (we wrzesniu) i wmowilam sobie, ze to mi sie snilo. Osoby, ktore maja taki sny to wiedza, ze najczesciej to dopiero po wydarzeniu wiesz dokladnie co sie snilo. Teraz sie winie, ze jej czegos nie powiedzialam, zeby uwazala w czasie swiat czy cokolwiek. Nawet bylam u wrozki pytac czy mogla tego uniknac, ale podobno nie, tak bylo jej pisane i jezeli samochod by jej nie uderzyl to ceglowka na glowe w domu by jej spadla, bo tak mialo byc (slowa wrozki). Niby nie to samo, ale ta wiedza, ze moglam zrobic cos inaczej i podjac inna decyzje (moja siostra wiedziala o tych moich snach i wierzyla poniewaz powiedzialam jej kiedy bedzie miala dzieci wiec wzielaby to na powaznie) i moze inaczej by to wyszlo. Nie wiem, moze to nad nia wisialo dluzej i jak nie umarla od sepsy to po prostu dostala troche ekstra czasu, zeby uratowac coreczke, ktora kilak tygodni pozni zostala zdiagnozowana z ciezko wada serca i miala operacje na otwartym sercu zaraz po tym. Tak jakby wierze tej wrozce, a moze chce wierzyc, ze pewnych rzeczy nie da sie uniknac i tak czy inaczej skonczy sie wszystko tak samo, ze los jest wypisany nam przy urodzeniu. Nie wiem czy ci to pomoze, ze tak mial pisane i jezeli nie w ten sposob to inaczej by odszedl poniewaz tak mialo byc. Wierze w to poniewaz nie jestem bogiem i nie mam wladzy nad zyciem innych. Niezalznie od tego co myslisz co moglas zrobic ty rowniez nie masz wladzy nad zyciem i smiercia innych ludzi. Jestesmy tylko ludzmi i podejmujemy decyzje jakie wydaja sie nam najlepsze w danym momencie. Tez nie rozmawialam z siostra przez kilka lat i w sumie znowu sie zzylysmy na dwa lata przed jej smiercia wiec o tyle jest mi lzej, ale nie mozemy siebie winic za brak widzy co przyszlosc przyniesie. Twoj brat cchcesz zebys sobie wybaczyla dlaczego do ciebie przyszedl i moja siostra rowniez przyszla sie pozegnac i byla spokojna i usmiechnieta. Wiem, ze zobacze ja po smierci poniewaz jestesmy bratnimi duszami i nic nas nie rozlaczy i tak samo bedzie z twoim bratem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Grudzień 16, 2018 19 minut temu, Gość Gosc napisał: Za dwa tygodnie minie pierwsza rocznica smierci mojej jedynej siostrzyczki. Miala 39 lat i 4 dzieci, najmlodsza 3 latka. Przyszla do mnie po miesiacu pozegnac sie i trzymalam ja w ramionach i nie chcialam puscic, az zniknela. Wiem, ze nie zginela z mojej winy, ale w poprzednim roku snila mi sie jej smierc w czasie swiat. Nie widzialam jednak ktore swieta ani jak tylko, ze bedzie cala pomalana. Zginela na miejscu, potracona przez szarzujacy samochod i chyba kazda kosc miala zlamana. Poradzilam sie taty czy cos mowic czy nie poniewaz po tym snie przez kilka miesiecy nie moglam sie pozbierac (mialam sny, ktore sie sprawdzaly wczesniej wiec bralam to powaznie). Doszlismy do wniosku skoro nie znam szczegolow to lepiej jej nie martwic. Nic nie powiedzialam i po okolo 3 miesiacach udalo mi sie to wymazac z pamieci. Kilka miesiecy pozniej siostra ledwo przezyla sepse (we wrzesniu) i wmowilam sobie, ze to mi sie snilo. Osoby, ktore maja taki sny to wiedza, ze najczesciej to dopiero po wydarzeniu wiesz dokladnie co sie snilo. Teraz sie winie, ze jej czegos nie powiedzialam, zeby uwazala w czasie swiat czy cokolwiek. Nawet bylam u wrozki pytac czy mogla tego uniknac, ale podobno nie, tak bylo jej pisane i jezeli samochod by jej nie uderzyl to ceglowka na glowe w domu by jej spadla, bo tak mialo byc (slowa wrozki). Niby nie to samo, ale ta wiedza, ze moglam zrobic cos inaczej i podjac inna decyzje (moja siostra wiedziala o tych moich snach i wierzyla poniewaz powiedzialam jej kiedy bedzie miala dzieci wiec wzielaby to na powaznie) i moze inaczej by to wyszlo. Nie wiem, moze to nad nia wisialo dluzej i jak nie umarla od sepsy to po prostu dostala troche ekstra czasu, zeby uratowac coreczke, ktora kilak tygodni pozni zostala zdiagnozowana z ciezko wada serca i miala operacje na otwartym sercu zaraz po tym. Tak jakby wierze tej wrozce, a moze chce wierzyc, ze pewnych rzeczy nie da sie uniknac i tak czy inaczej skonczy sie wszystko tak samo, ze los jest wypisany nam przy urodzeniu. Nie wiem czy ci to pomoze, ze tak mial pisane i jezeli nie w ten sposob to inaczej by odszedl poniewaz tak mialo byc. Wierze w to poniewaz nie jestem bogiem i nie mam wladzy nad zyciem innych. Niezalznie od tego co myslisz co moglas zrobic ty rowniez nie masz wladzy nad zyciem i smiercia innych ludzi. Jestesmy tylko ludzmi i podejmujemy decyzje jakie wydaja sie nam najlepsze w danym momencie. Tez nie rozmawialam z siostra przez kilka lat i w sumie znowu sie zzylysmy na dwa lata przed jej smiercia wiec o tyle jest mi lzej, ale nie mozemy siebie winic za brak widzy co przyszlosc przyniesie. Twoj brat cchcesz zebys sobie wybaczyla dlaczego do ciebie przyszedl i moja siostra rowniez przyszla sie pozegnac i byla spokojna i usmiechnieta. Wiem, ze zobacze ja po smierci poniewaz jestesmy bratnimi duszami i nic nas nie rozlaczy i tak samo bedzie z twoim bratem. Bzdura, a ty wmawiając ją sobie tylko pogarszasz swój stan. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Grudzień 17, 2018 Gościu w sny to ja wierzę i dziękuję za te słowa, ja 3dni przed śmiercią brata miałam sen,śniła mi się babcia która rok już nie żyła, śniło mi się że mój tata nie żyje, strasznie płakałam, krzyczałam że to nie możliwe, leżał w trumnie , płakałam i pytałam czemu ma takie dziwnie pokrzywione nogi, babcia przyszła i mówi nie martw się ,ona się nim zaopiekuje,sen mnie obudził, to był piątek, nikt by mi może nie uwierzył ale sen opowiedziałam sąsiadce przy kawie,mówi to zły znak dzwoń do ojca, zadz nie mówiąc mu , pytając tylko o zdrowie, uspokoilam się,w sobotę jechaliśmy do sklepu tak mnie ciaglo do brata ale się zaparlam,z niedzieli na poniedziałek brat odebrał sobie życie,w poniedziałek ok 15 się dowiedzialam że brat się powiesił,i możecie wierzyć lub nie ale gdy przyjechałam do niego,w piwnicy, zobaczyłam jego nogi to się przerazilam były tak samo zgięte jak te nogi naszego ojca w trumnie i chowałam brata w urodziny babci która mi się przyśniła, miałam sen proroczy i gdy po roku babcia znów mi się przyśniła ostrzegła mnie przed kolejną śmiercią. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Grudzień 17, 2018 Wierzę w sny, zwłaszcza takie, już teraz wiem że jeśli babcia do mnie przyjdzie to coś się stanie,mi się rzadko coś śni, ale jak już coś to coś proroczego,mój mąż mówi że jestem czarownicą. Święta przed nami, życzę wam żebyście je spędzili spokojnie i mimo wszystko szczęśliwie, Mnie w tym roku święta nie cieszą, kolejne miejsce przy stole będzie puste kolejnej osoby zabraknie to przykre (*) Dla wszystkich zmarłych Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Gość Napisano Grudzień 18, 2018 8 godzin temu, Gość justysia26 napisał: Wierzę w sny, zwłaszcza takie, już teraz wiem że jeśli babcia do mnie przyjdzie to coś się stanie,mi się rzadko coś śni, ale jak już coś to coś proroczego,mój mąż mówi że jestem czarownicą. Święta przed nami, życzę wam żebyście je spędzili spokojnie i mimo wszystko szczęśliwie, Mnie w tym roku święta nie cieszą, kolejne miejsce przy stole będzie puste kolejnej osoby zabraknie to przykre (*) Dla wszystkich zmarłych Mnie tez znajomi nazywaja czarownica Tak jak napisalam snila mi sie siostra cala polamana, ale najgorsze byly obrazenia glowy. We snie byla napadnieta przez jakis facetow z kijami od baseball'a i ja skatowali tak. Obrazenia jakie odniosla odpowiadaly temu co we snie widzialam, zginela przy uderzeniu. Wiesz, jezel nam sie to sni wiec ma to sie wydarzyc, to nie jest cos naglego, jakis glupi przypadek wiec mozna powiedziec, ze jest to ludziom pisane. Wydaje mi sie, ze niektore rzeczy da sie zmienic, ale wiekszosc to pewnie nie. Mam nadzieje, ze to troche pomoze, ze nie mialas na to wplywu chociaz tak czujesz. Jedyne co moglas zmienic to, ze sie nie poklociliscie. Jak siostra zmarla to zastanawialam sie czy ona wiedziala jak bardzo ja kocham i czy ona tez mnie tak gleboko kochala. Dowiedzialam sie, ze kochala mnie tak samo mocno i tez myslala o nas jak o blizniaczkach. Wydaje mi sie, ze z tym masz tez duzy problem tak jak ja. Nie wiesz czy brat wiedzial, ze kochalas go tak mocno. O takich rzecach na co dzien sie nie mowi. Moze ci troche pomoze jezeli teraz jak o nim pomyslisz to powiedz mu w myslach, ze bardzo go kochasz. Przyszedl do ciebie wiec napewno cie uslyszy. Ja w moim pamietniku napisalam listy do siostry jak bardzo ja kocham i jak mi jej brakuje i w myslach rowniez jej to mowie. Przeganiam ja jednak, zeby nie siadziala kolo mnie tylko szlach do swoich dzieci . Dla mnie ten okres jest tragiczny poniewaz jeszcze przez kilka dni w ubieglym roku mialam siostre wiec jak przyjdzie ta data to juz bedzie inaczej. Pierwsze swieta bez siostry. Ja po porstu chce na swieta zakopac sie pod kocem i wyjsc dopiero po nowym roku. Spedze je jednak z rodzina, ktora mam i bede sie nia cieszyc. Trzymaj sie i sciskaj tych obecnych przy stole i powiedz im wszystkim jak bardzo ich kochasz. Wszystkiego najlepszego! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość CzarnaSukienka Napisano Grudzień 18, 2018 Gdy ja byłam w pierwszej ciąży miałam dziwny sen. Śniło mi się że rodze, bardzo mnie wszystko bolało ale w końcu dzieciątko się urodziło i je zabrali. Nagle się okazało że w moim brzuchu jest jeszcze jedno dziecko i szybko mnie uśpiono żeby zrobić mi cc. Gdy w tym śnie odzyskalam świadomość moich dzieci przy mnie nie było. Nikt nie chciał mi powiedzieć gdzie są, nie chcieli mnie do nich zabrać. Chodziłam po szpitalu, szukałam ich, rozpaczalam. Czułam okropny ból brzucha po cc ale to mnie nie zatrzymywalo lecz dzieci nie znalazłam. Gdy się obudziłam byłam roztrzesiona, płakałam. Nie mogłam dojść do siebie bo brak tych dzieci był taki rzeczywisty. 3 dni chodziłam rozbita i w końcu trzeciej nocy przyśnil mi się ciąg dalszy tego snu. Lezalam na sali i przyszli moja mama, tata i mój mąż. Zaprowadzili mnie do moich córek. Były ubrane w różowe ubranka,lezalaly obok siebie. Ale dostrzegalam tylko jedną córeczkę, druga była jakby zamazana, nie mogłam zobaczyć jej twarzy. Synka urodziłam sn. Zmarł zaraz po porodzie w innym szpitalu. Nie wiem jak wyglądał. 10 miesięcy później urodziłam drugiego synka przez cc. On również po porodzie został wywieziony do innego szpitala ale 3 dnia mogłam już do niego jechać. Nie wiem czy był to sen proroczy czy nie. Nigdy wcześniej ani później nie miałam takich snów. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Gość Napisano Grudzień 18, 2018 5 minut temu, Gość CzarnaSukienka napisał: Gdy ja byłam w pierwszej ciąży miałam dziwny sen. Śniło mi się że rodze, bardzo mnie wszystko bolało ale w końcu dzieciątko się urodziło i je zabrali. Nagle się okazało że w moim brzuchu jest jeszcze jedno dziecko i szybko mnie uśpiono żeby zrobić mi cc. Gdy w tym śnie odzyskalam świadomość moich dzieci przy mnie nie było. Nikt nie chciał mi powiedzieć gdzie są, nie chcieli mnie do nich zabrać. Chodziłam po szpitalu, szukałam ich, rozpaczalam. Czułam okropny ból brzucha po cc ale to mnie nie zatrzymywalo lecz dzieci nie znalazłam. Gdy się obudziłam byłam roztrzesiona, płakałam. Nie mogłam dojść do siebie bo brak tych dzieci był taki rzeczywisty. 3 dni chodziłam rozbita i w końcu trzeciej nocy przyśnil mi się ciąg dalszy tego snu. Lezalam na sali i przyszli moja mama, tata i mój mąż. Zaprowadzili mnie do moich córek. Były ubrane w różowe ubranka,lezalaly obok siebie. Ale dostrzegalam tylko jedną córeczkę, druga była jakby zamazana, nie mogłam zobaczyć jej twarzy. Synka urodziłam sn. Zmarł zaraz po porodzie w innym szpitalu. Nie wiem jak wyglądał. 10 miesięcy później urodziłam drugiego synka przez cc. On również po porodzie został wywieziony do innego szpitala ale 3 dnia mogłam już do niego jechać. Nie wiem czy był to sen proroczy czy nie. Nigdy wcześniej ani później nie miałam takich snów. Mozliwe... Jezeli sni sie dziewczynka to bedzie chlopiec- dziala to jakos na odwrot w ten sposob. Takie sny po ktorych sie trzesiemy i w sercu zostaja zwykle sa prorocze. Ja takie sny mam, ale zwykle sa przyjemniejsze to znaczy jak pisalam mowilam mojej siostrze kiedy bedzie w ciazy. Jeden raz wszystkim rozpowiadalam, ze zaraz bedzie w ciazy (chociaz starala sie dlugo przed tym) i rzeczywiscie ponad miesiac pozniej okazalo sie ze jest. Drugim razem, mozecie w to wierzyc snilo mi sie, ze bedzie miala dziecko za 6 lat. Najmlodsza coreczke urodzila jak 6-ty rok sie rozpoczal i byla to wpadka. Sny takie sa bardzo specyficzne tzn. sa takie bardzo poruszajace, wiesz, ze sa jakies inne. Czujesz bol, radosc cokolwiek to jest. Zycze samych cudownych snow w nachodzacym roku dziewczyny! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Grudzień 19, 2018 Gościu dziękuję ja codziennie mówię bratu że go kocham i bardzo tęsknię, gdy jestem na grobie całuje jego zdjęcie, bardzo mi go brak Ja po stracie córki śniły mi się dzieci, ale jeden sen miałam gdy nie wiedziałam że jestem w ciąży, śniło mi się dziecko,że rodzę, i za chwilę przynieśli mi dziecko żywe,tak się cieszyłam,a za parę dni dowiedziałam się że jestem w ciąży, 8 m-cy po stracie córki. dziewczyny życzę wam spokojnych i rodzinnych świąt bożego narodzenia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07 Napisano Grudzień 23, 2018 Kochane Niech Dzieciątko Jezus przynosi Wam łaski wszelkie, dużo zdrowia dla Was i Waszych rodzin. Święta Rodzina wie czym jest trud, smtuek, cierpienie. Czerpmy garściami ich ufność w Bogu, dajmy się prowadzić za Gwiazdą. Niech Bóg Wam błogosławi! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07 Napisano Grudzień 24, 2018 Odnośnie snów mój Młody się też mi wyjaśnił gdy byłam z Małą w ciąży. Zapisałam sen. Po latach dwóch się zdumiałam... teraz się dużo modlę jak mam niepokojący sen. Modlę się o łaskę... Chyba pomaga. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Grudzień 24, 2018 Ane dziękuję za życzenia pozdrawiam serdecznie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Styczeń 10, 2019 Oj cichutko tutaj nowy rok Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Gość Napisano Luty 11, 2019 Strasznie tu pusto :-( Zawsze można było liczyć na wsparcie a teraz cisza :-( Zbliża się kolejna rocznica odejścia mojego Aniołka, serce rozrywa ból. Mogłoby się zdawać że czas choć nieco przytłumi ból ale jest coraz gorzej. Jestem jedną wielką palącą raną która nigdy się nie zabliźni. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07 Napisano Luty 20, 2019 Przytulam. Kto napisał? napisz coś więcej. Te rocznice... :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Umarłam razem z córką Napisano Luty 22, 2019 Witajcie. Niedawno mineły 3 miesiące od mojego porodu martwego dziecka. Teraz w lutym miałam termin porodu. Jest źle. Mąż chce się starac o kolejne dziecko, ja nie jestem gotowa i chyba nigdy już nie będę. Nie chce dziecka bo boje sie powtorki, boje sie bezsilnosci i braku wplywu na to, co bedzie. Mam depresję, cięzko mi w ogole wstac z lozka, nie widze w niczym sensu, ciagle zaluje, ze nie umarlam wtedy zamiast mojej córeczki, zmuszam sie do jedzenia, do pracy. Moje małżeństwo przezywa kryzys, nie potrafie rozmawiac z mezem, mowic o tym, co czuje. Przestaje go lubic, a nie wiem, czy jeszcze go w ogole kocham. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna...enka Napisano Luty 22, 2019 26 minut temu, Gość Umarłam razem z córką napisał: Witajcie. Niedawno mineły 3 miesiące od mojego porodu martwego dziecka. Teraz w lutym miałam termin porodu. Jest źle. Mąż chce się starac o kolejne dziecko, ja nie jestem gotowa i chyba nigdy już nie będę. Nie chce dziecka bo boje sie powtorki, boje sie bezsilnosci i braku wplywu na to, co bedzie. Mam depresję, cięzko mi w ogole wstac z lozka, nie widze w niczym sensu, ciagle zaluje, ze nie umarlam wtedy zamiast mojej córeczki, zmuszam sie do jedzenia, do pracy. Moje małżeństwo przezywa kryzys, nie potrafie rozmawiac z mezem, mowic o tym, co czuje. Przestaje go lubic, a nie wiem, czy jeszcze go w ogole kocham. Bardzo mi przykro że i ciebie to spotkało. U nas w styczniu minęły 2 lata i nawet nie wiem kiedy to zleciało. Część mnie umarła razem z moim synkiem. Już nie jestem tą samą osoba co byłam kiedyś. O drugie maleństwo zaczęliśmy się z mężem starać 6 tygodni po porodzie. Miałam w sobie taki ogrom miłości do mojego synka i nie miałam co z nią zrobić. Mój brzuch był pusty. Od razu nam się udało zajść w kolejną ciąże i miałam dla kogo żyć. To był trudny okres,za wiele z niego nie pamiętam. Syn ma teraz 16 miesięcy. Urodził się miesiąc szybciej, leżał w inkubatorze. Ale gdy wzięłam go pierwszy raz na ręce poczułam spokój. Pamiętaj że musisz być silna. Rozmawiaj z mężem. Jemu na pewno tez jest ciężko. Odnajdź w nim wsparcie. Razem będzie wam łatwiej sobie z tym poradzic bo to co was spotkało dotyczy was obu. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Umarłam razem z córką Napisano Luty 22, 2019 Czarna, dziekuje za slowa otuchy. Próbuje obudzic w sobie nadzieje i przede wszystkim chec do zycia, do pracy nad soba, ale ciezko mi. Twoje slowa, ze masz teraz 16-miesiecznego synka sa budujace. Gratuluje. Z mezem mi jest trudno rozmawiac, bo on nie chce, mowi, ze go to doluje, zawsze placze, kiedy chcę o naszej corce porozmawiac. Ja placze nocami, czuje sie opuszczona i samotna. Po cichu marze, ze wezme kiedys na rece zywe dziecko. Urodzilam moja coreczke w 7 miesiacu i mnie lekarz powiedzial, ze musze poczekac minimum 6 miesiecy. I czekam na kolejna ciaze, kolejna szanse i nie czekam, bo sie boje. To trudne, bo wewnetrznie nie czuje gotowosci, ale mam swoje lata i czas nie jest moim sprzymierzencem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna...enka Napisano Luty 22, 2019 Ja mojego męża do rozmowy zmuszalam. Jemu też było trudno o tym rozmawiać, wszystko w sobie dusil. I widział też jak ja cierpię. A do kolejnej ciąży ciężko jest być gotowym mając już takie przeżycia. Strach jest ogromny i on nie zniknie bo wiesz ze nikt ci nie da gwarancji że tym razem będzie wszystko dobrze. Ale warto podjąć te wyzwanie. Tylko porozmawiaj najpierw z mężem. Potrzebujesz go a on potrzebuje ciebie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Gość Napisano Luty 25, 2019 Do Umarłam razem... Przykro mi czytać o kolejnych Aniołkowych mamach, bardzo Ci współczuję. Nie poddawaj się tylko walcz o swoje szczęście o swoje marzenia! Teraz kiedy ból jest świeży i paraliżujący trudno uwierzyć że szczęście jest na wyciągnięcie ręki, ale trzeba po nie sięgnąć, samo nie przyjdzie. Nic na siłę, wszystko w swoim czasie, kiedy będziesz gotowa, zarówno psychicznie jak i fizycznie. Sama wyznaję taką zasadę żeby tak żyć aby nie żałować że czegoś się nie zrobiło, wolę żałować że coś zrobiłam niż mieć żal do siebie że nie podjęłam próby choć mogłam. Jeśli się nie spróbuje to nigdy się nie dowie co by było gdyby... Życzę Ci dużo siły. Początek jest bardzo trudny, trzeba wiele czasu aby jakoś nauczyć się żyć z bólem jakiego doawiadczyłyśmy. On nie zniknie zawsze będzie obecny, a my nigdy nie będziemy już takie same. Z naszymi Aniołkami odchodzi jakaś część nas, bezpowrotnie, nic już nie jest takie jak wcześniej... Warto też ustalić przyczynę tragedii, zrobić badania i w razie konieczności podjąć działania zapobiegawcze przed staraniami o dzidziusia. To wszystko również wymaga czasu i siły. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Gość Napisano Luty 25, 2019 Ane! Jak dobrze że jesteś! Tak mi Ciebie brakowało mój Aniele. Napisz co u Ciebie! I wspomnij, proszę na mnie w swojej modlitwie. Tak bardzo jest to dla mnie ważne. Dziękuję Ci bardzo że się odezwałaś! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach