Gość Oliwka0612 Napisano Sierpień 19, 2019 Może to straszne co napisze, ale jak się dowiedziałam, ze Mikołaj nie żyje to dziwnie sie czułam ze świadomością, ze jest nadal w brzuchu. Poza tym miałam 3% nadziei, ze może jakoś go odratuja, wiec zależało nam na tym, żeby jak najszybciej urodzić. Założyli mi ten cewnik ok 13 i pół godziny później już miałam kroplówkę z oksytocyna, o 19 cewnik wypadł o 23:00 podjęliśmy decyzje, ze przebijamy pęcherz płodowy i o 4:55 urodziłam. Nie wiem czy podjelismy dobra decyzje, ale na tamten moment czułam, ze dobrze robimy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Sierpień 19, 2019 Ja pamiętam,że z tym cewnikiem chodziłam dobę,potem mi założyli jakaś tabletkę na wyw. Skurczy i za 6 godzin odeszły mi wody. Smutny poród bo w sali obok słyszałam żywe płaczące dziecko.Moja kruszynkę otrzymałam godzinę na rękach :(, śliczna była,jak wszystkie kruszynki nowo narodzone :(. Takie to smutne...do mnie to jakby nie docierało,że ona nie żyje...pozostały zdjęcia i wspomnienia kopniaczków i śmiesznej czkawki :(. I teraz zamiast wracać że spaceru szczęśliwa, siedzę w domu bo czuję się strasznie smutno jak gdziekolwiek wychodzę, wystarczy ,że zobaczę maluszka rocznego na kolorowym rowerku -pchaczu to już czuję taki smutek..... Eh dziewczyny....a w to lato już 3razy czytałam,ze jakieś babska wyrzuciły dzieciaki w reklamowkach Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Sierpień 19, 2019 U mnie już minęło 2 miesiące od porodu i jest trochę. " lepiej" niż wtedy. początki były najgorsze, rano zawsze płakałam bo w snach wołałam córeczkę.... 2 miesiące temu siadywalam w ogrodzie i mega szczęśliwa planowałam lato ..... Miały być spacerki, wyjazdy na weekend, i cale dnie w ogrodzie z małą .Teraz chodzę sama po tym ogrodzie i czasem czuję jakbym szukała wózka z małą .... Najgorsze są te wieczory, wszyscy mówią -juz nie mów o tym,dobija ich moje gadanie .Czyli niby powinnam zapomnieć.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40 Napisano Sierpień 19, 2019 Czujemy taką niesprawiedliwość, prawda? Nie piłyśmy, nie paliłyśmy, zdrowo się odżywiałyśmy, dowiedziawszy o ciąży, zrezygnowałyśmy z siłowni, kochałyśmy. A mamusie, które nie chciały swoich dzieci, które robiły różne rzeczy, mogące zaszkodzić płodom, urodziły zdrowe maleństwa i zamiast je oddać, zabiły. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40 Napisano Sierpień 19, 2019 A jak radza sobie Wasi mezowie? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612 Napisano Sierpień 19, 2019 Na szczęście byłam w izolatce i nawet przenieśli kogoś, kto wcześniej rodził obok także pod tym względem było naprawdę dobrze. Mój narzeczony był ze mną od wtorku do czwartku, mógł nocować nawet. Położne były bardzo delikatne i płakały obie, jedna odbiła nóżkę Mikołaja i podobno cały czas przy tym płakała - mnie przy tym nie było. Wszyscy nam mówili, że super z nas para, że dobrze sobie radzimy - ordynator starał się jak mógł, żeby nam pomóc - na odchodne mrugnął do mnie i powiedział, że za rok no może 1,5 widzimy się ponownie. Najgorsze było wyjście (wiadomo oprócz informacji i samego porodu), bo miałam świadomość, że miałam z tego szpitala wyjść z Mikusiem i zanieść go do domu, pokazać mu naszego kota itp. miałam tyle wyobrażeń z tym związanych. I oprócz tych kopniaków i tego, że tak bardzo przywiązujemy się do naszych Dzieciaczków już jak są w brzuchu to te wyobrażenia, które rosną wraz z każdym miesiącem - to mnie dobija. Ludzie w osiedlowym sklepie nie wiedzą, a mówiłam, że już się do nich turlam i lada moment będę z wózkiem chodziła. Poszłam sprawdzić po porodzie te d-dimery - i mówię tej pielęgniarce, że jestem w trakcie połogu czy to coś zmienia w wynikach itp czy inaczej się interpretuje - a ona, że nie i chce podtrzymać rozmowę i padają te słowa: i co, daje pospać w nocy? A ja w ryk. Bo ja bym mogła i przez 3 lata nie spać tylko, żeby był. I myślę, że tego właśnie miałam się nauczyć. Trochę pokory - a to narzekałam na rozstępy, a to, że na urodzinach nie mogłam napić się alkoholu, a to, że ciuchów dla ciężarnych nie ma, że nie mogę spać w nocy, że znowu muszę siku. A trzeba było się gryźć w język i cieszyć, że jest ten bobasek. I trzecia rzecz - bo bardzo jej nie rozumiem - a może, któraś z Was będzie umiała mi ją wytłumaczyć. Jak to jest, że chodzimy do lekarzy, bierzemy suplementy, robimy wszystkie badania, ja to nawet krocze od 35 tc masowałam i sutki lanoliną - no ... wszystko, a są te osoby z tzw. patologii, które piją, palą i co tam jeszcze i rodzą po 7-8 zdrowych dzieci. Ja nie wiem, jak to zostało wymyślone. Ale coś tu poszło nie tak. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40 Napisano Sierpień 19, 2019 No ja też nie byłam zachwycona zaleceniami lekarki, a kazała mi się trzymać naprawdę ścisłej i zdrowej diety. U mnie nikt nie wie poza tatą dziecka. Nie wiedzą, że nie odbierałam telefonu, bo leżałam pod kroplówką i krwawiłam. Nie wiedzą, że umarło moje dziecko. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania Napisano Sierpień 19, 2019 Dziewczyny, ja mojego synka urodziłam w 40 tygodniu, żył kilka minut. Miał wadę serca, której lekarz nie wykrył.. 22 sierpnia 2016 o 09:11 moje życie się zakończyło.. Rozstałam się z mężem, nie daliśmy rady. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Sierpień 19, 2019 Nadzieja 40 tak masz rację , wyobraź sobie ją nawet kawy wypilam tylko 2 kubki ,pamiętam to, palić nie palilam nigdy ale znam mamę,ktora popalala w ciąży i oczywiście ma żywe dziecko,ja wszystko pod to dziecko robiłam,zdrowe soki witaminki,posiłki pełne składników odżywczych.... A tu jak podejrzewam jakaś nad-krzepliwość bo miałam D dimery na wypisie że szpitala 9600 a norma do 500 jest. Wystarczyło brać accard plus może heparynę. Taka bzdura i życie dziecka zabrała chwila nieuwagi i koniec.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612 Napisano Sierpień 19, 2019 24 minuty temu, Gość Mama-Kruszynki napisał: U mnie już minęło 2 miesiące od porodu i jest trochę. " lepiej" niż wtedy. początki były najgorsze, rano zawsze płakałam bo w snach wołałam córeczkę.... 2 miesiące temu siadywalam w ogrodzie i mega szczęśliwa planowałam lato ..... Miały być spacerki, wyjazdy na weekend, i cale dnie w ogrodzie z małą .Teraz chodzę sama po tym ogrodzie i czasem czuję jakbym szukała wózka z małą .... Najgorsze są te wieczory, wszyscy mówią -juz nie mów o tym,dobija ich moje gadanie .Czyli niby powinnam zapomnieć.... Kochana nie możemy zapomnieć - mi się wydaje, że też jak coś wspominam o Mikołaju to mój Mateusz ma dość, bo chce iść dalej, ale to jest tylko moje wyobrażenie. On to inaczej przeżywa - dziś pierwszy dzień w pracy, na recepcji, gdzie jest kierowcą w klinice pacjentka, która go kojarzyła pyta jak Mikołaj, a on mówi, że nie może o tym rozmawiać, a ona na całą recepcje: "jak to nie możesz" (ona z Norwegii, więc rozmowa po ang) a on poklepał ją po ramieniu i wyszedł. Strasznie mu współczuje i wiem, jak musi się czuć. Ja to myślę sobie, że z jednej strony Ci nasi najbliżsi i mężowie to mają jeszcze ciężej - oni słuchali o tym jakie są nasze Dzieci - a teraz Mikuś to ma czkawkę a teraz to chce loda a teraz to to i to. A oni byli tego tylko świadkami nie czuli tych ruchów, nie rozmawiali z nimi tak często jak my - więc z jakiejś strony współczuje mu bardziej, bo nie doświadczył tak tego Maluszka jak ja - nie wiem czy mnie rozumiecie. Dla mnie też wieczory są najgorsze - miała być ta cała rutyna - jedzonko, kąpiel, spać itp. zasypiam patrząc na komodę, na której leżał przewijak. Jeżeli ktoś mówi, że dobija go Twoje gadanie to utnij temat mówiąc, że potrzebujesz tego, aby w pełni przejść przez żałobę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania Napisano Sierpień 19, 2019 Wszystko jest niesprawiedliwe. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612 Napisano Sierpień 19, 2019 5 minut temu, Gość Ania napisał: Dziewczyny, ja mojego synka urodziłam w 40 tygodniu, żył kilka minut. Miał wadę serca, której lekarz nie wykrył.. 22 sierpnia 2016 o 09:11 moje życie się zakończyło.. Rozstałam się z mężem, nie daliśmy rady. Hej Aniu, bardzo Ci współczuje. Nie dziwie się, że mówisz, że Twoje życie się skończyło - ja mam też trochę takie myśli - 1.08 dzień po pochówku zastanawiałam się, co ja teraz zrobię - był tyle miesięcy, a teraz taka pustka. A mogę zapytać jak do tego doszło, że się rozstaliście? To była moja pierwsza obawa, że z moim narzeczonym będziemy sobie przypominać nawzajem o tej tragedii i że właśnie może to się skończyć rozstaniem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania Napisano Sierpień 19, 2019 On chciał zapomnieć o stracie. Ja nie potrafiłam i cały czas wspominałam, do dziś wspominam. Czułam jak zapomina o naszym synku. Zachowywał się jakby go nigdy nie było. Kilka miesięcy po chciał zacząć starania, nie dałam rady i powiedziałam, by się wyprowadził. Dalej jesteśmy małżeństwem, mimo że 2 lata nie mieszkamy razem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Sierpień 19, 2019 Ania nie załamuje się musisz być silna dla swojego dziecka, ono by chciało abyś powoli szukała powrotu do "życia".Pomyśl jakby maluchowi było przykro,ze mama idzie w otchłań smutku-walcz o siebie dla dziecka! Nadzieja 40 mój mąż nie chce o tym rozmawiać, mówi,ze to dokujące, wiem,ze to go załamało,ale najchętniej zamknalby temat, mówi,ze życia małej nie zwrócimy.... Faceci inaczej na to patrzą,inaczej przeżywają, ja staram się go nie zameczac, zameczac za to mamę,ale widzę,ze i ona ma tych rozmów dość,mowi żebym nie wspominała małej tak często bo ją na łzy bierze Oliwka to jak zareagował Twój partner pokazuje właśnie jak reagują faceci-inaczej .Oni budują relację z dzieckiem inaczej bo to dziecko nie u nich w brzuchu rośnie ,ale też im ciężko. swoją drogą też nie rozumiem fenomenu "żywych i zdrowych" dzieci u pań z patologii.Byle jakie prowadzenie się ,picie,palenie, i 6 żywych dzieci, dodatkowo zero problemów z zachodzeniem w ciążę.Czyzby alkohol tajemniczo działał korzystnie w sprawach ciazowych- oto jest pytanie.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40 Napisano Sierpień 19, 2019 Na pewno alkohol nie działa korzystnie, w wielu przypadkach niestety te dzieci mają problemy typu FAS, autyzm, różne problemy psychiczne. Tym niemniej w niektórych przypadkach zadziwić może nadzwyczajna płodność tych pań i żywotność płodów. Ja zastanawiam się nad zrobieniem badań genetycznych. Raz, że to duża suma, dwa, jeśli dziecko okaże się obciążone genetycznie, chyba mnie to nie powstrzyma, tylko będę bardziej się denerwować. Nie wiem. Za niecałe 2 tygodnie mam wyniki badań histopatologicznych. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Sierpień 19, 2019 Oliwka mi właśnie psycholog powiedziała,że wiele par niestety rozstaje się tak jak u Ani bo faceci to inaczej przeżywają i właśnie tak jakby"chcą zapomnieć" czyli nie chcą walkować tematu,tacy są. Mi doradziła pani psycholog bym go nie zamęczała tym tematem,uszanowała,że jego ten temat boli.Radzila rozmawiać z kobietami one inaczej to odbierają niż faceci. Stwierdziłam,ze ja jestem w rozpaczy jednak i nie będę go w te rozpacz wciągać bo chodzi do pracy i jakoś i tak stara się jak może,nie chcę 2 osoby w domu w depresji, chce mu też dodawać otuchy bo i jemu ciężko.Trzeba się nawzajem wspierać a nie nawzajem ściągać na dno rozpaczy jak mówiła pani psycholog. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Sierpień 19, 2019 Nadzieja40 ja bym bardziej obstawiają u Ciebie problemy z tym zespołem antyfosfolipidowym lub koagulantem tocznia chyba.To na tym forum u kobiet było bardzo częste.Chodzi o tę nadkrzepliwośc,ktora jakoś powoduje zakrzepy i utleniona krew nie dociera do dziecka bo tworzą się skrzepy.Wtedy od pozytywnego testu ciążowego bierze się accard i heparynę i ciąża trwa do końca. zresztą nawet jeśli problemem była genetyka to nie znaczy,ze się powtórzy przecież.Wadliwa komórka może się każdemu trafić co nie znaczy,ze wszystkie takie są. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Sierpień 19, 2019 Trzeba czekać na te wyniki histopatologiczne i tyle .Ja czekam już dwa miesiące choć miały być po 2 tygodniach, nie wiem co się dzieje Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40 Napisano Sierpień 19, 2019 Dlaczego akurat zespół fosfolipidowy? Zrobię sobie badania na ten toczeń, bo mój eks-ginekolog powiedział, żebym żadnych badań przed ciążą nie robiła, bo nie ma w ogóle takiej potrzeby... Nowa ginekolog zaleciła mi badania: - toksoplazmoza - różyczka - tarczyca - cukier Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40 Napisano Sierpień 19, 2019 We wczesnej ciąży może jeszcze być problem z progesteronem. U mnie mogły też zaszkodzić warunki w pracy. Marzę o tym, by ją zmienić, ale boję się strasznie, bo wpadam z deszczu pod rynnę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Sierpień 19, 2019 Nadzieja40 Po prostu zauważyłam,ze u wielu pań to jest problemem.Warto to sprawdzić bo jak ktoś ma ten zespół to może poronić za każdym razem .Mi lekarka powiedziała,ze rodzajów tego schorzenia związanego z krzepliwości jest dużo i że warto profilaktycznie brac accard od pozytywnego testu całą prawie ciążę.A ccard polepsza ukrwienie zarodka,poprawia przepływy przez łożysko.Wiele pań nie ma pojęcia jak nadkrzepliwiść może im zniszczyć ciążę,zwlaszcza,ze te zespoły się w ciąży ujawniaja. Jeśli chodzi o progesteron to też warto brać luteinę oczywiście. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Sierpień 19, 2019 Nadzieja40 A który to był u Ciebie już tydzień? Bo ja 38 tydzień i prawdopodobnie skrzep w łożysku lub pępowinie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40 Napisano Sierpień 19, 2019 U mnie dopiero 10, więc przepraszam, że się tu u Was wypowiadam, ale inne wątki są martwe. Wiem, że u Was była inna sytuacja, bo utraciłyście duże już dzieci ale uwierzcie mi, że i ja się do mojego maleństwa zdążyłam przywiązać i teraz strasznie się boję, że już nie zajdę w ciążę z uwagi na wiek. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612 Napisano Sierpień 19, 2019 16 minut temu, Gość Mama-Kruszynki napisał: Nadzieja40 Po prostu zauważyłam,ze u wielu pań to jest problemem.Warto to sprawdzić bo jak ktoś ma ten zespół to może poronić za każdym razem .Mi lekarka powiedziała,ze rodzajów tego schorzenia związanego z krzepliwości jest dużo i że warto profilaktycznie brac accard od pozytywnego testu całą prawie ciążę.A ccard polepsza ukrwienie zarodka,poprawia przepływy przez łożysko.Wiele pań nie ma pojęcia jak nadkrzepliwiść może im zniszczyć ciążę,zwlaszcza,ze te zespoły się w ciąży ujawniaja. Jeśli chodzi o progesteron to też warto brać luteinę oczywiście. To dlaczego profilaktycznie nie dają tego accardu od pierwszej ciazy? Skazują nas na taki dramat i dopiero późniejsze ciaze są na accardzie? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc Napisano Sierpień 19, 2019 Czytając wasze wypowiedzi widzę jak wiele byście zrobiły, aby wasze dzieci urodziły sie zdrowe. Cieszę się, ze istnieją jeszcze takie osoby, w dobie bezdusznego usuwania... Myślę, ze pasta bez fluoru i odmawianie sobie wszystkiego tak jak czytałam u jednej mamy, jest mega poświęceniem, ale czy to jest potrzebne? Ja na początku jak się dowiedziałam, ze jestem w ciąży tez zdrowo sie odzywałam, nie jadłam słodyczy, biegłam na wizytę u lekarza bojąc sie, ze coś nie tak... Moje dziecko jako że było mało ruchowe, a nawet słodycze na nie nie działały to było czego sie bać. I szczerze po czasie poszłam na 1 hamburgera, bo tak miałam smaka, pozwoliłam sobie na chrupki, na rybe, która w ciąży podobno nie jest wskazana, na bigos, kapustę, śledzie itd. I wiecie co z moich obserwacji jedzenie nie ma nic do rzeczy, myłam zeby zwykłą pasta, na początku jak nie wiedziałam o ciąży to ciężko pracowałam przez 3 miesiące dzwigalam na magazynie, wdychalam chemiczne substancje że względu na pracę, mało jadłam, mało piłam, ogólnie całą ciążę mało piłam. I co moje dziecko było zdrowe. Zreszta... Sa matki które robią gorsze rzeczy niż jedzenie hamburgerow itd. Piją, palą, a ich dzieci są zdrowe. A nawet rodza w kiblach i mówią, ze nie wiedziały że były w ciąży, a dziecko zabijają. Myślę, ze nie powinniście popadać w paranoje, zbytnio sie starać, odmawiać sobie. To bardziej sprawa organizmu, hormonów itd. Coś wiem o zbytnim staraniu sie... Bo ja starałam się o dziecko 7 lat, lekarze Mi powiedzieli, ze nie będę mieć i kiedy się poddałam nie starałam to zaszłam... Myślę, ze warto słuchać lekarza i nie przesadzać. Bardzo wam współczuję strata na koniec ciąży to wielką strata, ale często też jest z winy lekarzy ect. Nie z waszej, bo przecież to zbyt zaawansowana ciąża aby nagle miało na to wpływ np zjedzenie wędliny 2 miesięce temu, przecież na patologii ciąży podają takie posiłki, a jest tam wiele osób z zagrożona ciąża. I podają też różne rzeczy, które też się naczytałam, ze nie można... To nie jest wasza wina, wina odżywiania. Bo tak to pijace i palące mamy traciły by dzieci. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40 Napisano Sierpień 19, 2019 6 minut temu, Gość Oliwka0612 napisał: To dlaczego profilaktycznie nie dają tego accardu od pierwszej ciazy? Skazują nas na taki dramat i dopiero późniejsze ciaze są na accardzie? Wygooglałam ten Acard i nie można go brać w 3 ostatnich miesiącach ciąży. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Sierpień 19, 2019 Oliwka...nasze dramaty to malutki procent jest ,dlatego o Acardzie plus heparynę dowiadują się panie po stracie. Dopiero 3 poronienia lub jedno martwe urodzenie musi być żeby lekarze to wdrożylli.... Te nadkrzepliwosci często ujawniaja się dopiero po w ciazy...nie zawsze ciąża obumiera .Gdyby nam obu odeszły wody tydzień wcześniej to byśmy nawet się nie dowiedziały o tym.... A myślisz,ze co u Ciebie było problemem? Mi lekarka mówiła,ze za takie coś zwykle odpowiadają skrzepy w pępowinę są 2 żyły,skrzep mógł je zapchać bo łożysko już stare i do dziecka doplywalo coraz mniej tlenu aż w końcu.....:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612 Napisano Sierpień 19, 2019 Kochana, jeszcze nie wiem. Jutro jedziemy po wyniki, ale nie wiem co to zmieni. Kazda ciaza jest inna, wiec wierze głęboko, ze już nigdy mnie to nie spotka. Przynajmniej mam taka nadzieje. Jest to tak niesprawiedliwe, ze nie wiem. Tak bardzo go pragnęliśmy, sierpień miał być wykańczający, ale mieliśmy być szczęśliwa rodzina. Miałam chodzić po smykach itp, a musiałam szukać ...enki na pochówek. Nie jestem w stanie tego pojąć rozumem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Sierpień 19, 2019 Nadzieja można brać do 33 tygodnia, ale lekarze pozwalają brać do 36 tygodnia, potem chyba heparynę.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40 Napisano Sierpień 19, 2019 Naturalne produkty przeciwzakrzepowe to czosnek, imbir, łosoś, ananas, orzechy, awokado, szpinak, oliwa z oliwek, kalarepa, czerwona kapusta, bakłażan, czerwone owoce jagodowe, winogrona, śliwki, czereśnie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach