Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zaufały byście uczuciu na całe życie od pierwszego wejrzenia?

Polecane posty

Gość gość
a przecież przypadki tej prawdziwej sie zdarzały, np. Yoko Ono i John Lennon, Piotr i Maria Skłodowska, Juliusz Cezar i Kleopatra itd. Tylko czy wszystkie kończyły się tragicznie? zna ktoś takie z happy endem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, człowiek jest marionetką życia, i to jest fajne :D świadomość bycia elementem całości, ... ale nie o tym, cóż trudno dywagować, co było pierwsze, jajko czy kura, moim zdaniem warto złożyć kredyt zaufania prze sobą przed własnymi oczekiwaniami zawsze!, a czy inni zechcą go spłacać wspólnie czy osobno.... to jest właśnie życie, które nie wszystkich w odporność obdarza jednakowo, (temu też wspólnie żyjemy, żyjemy społecznie, by się wspierać, rozumieć więcej niż w pojedynkę :D) spadam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tvaraj.files.wordpress.com/2012/07/the-six-stages-of-real-love.jpg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale zaglądaj/zaglądajcie później;-) może ktoś napisze o SWOJEJ prawdziwej miłości, jej poszukiwaniu, ryzyku, i w ogóle:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"a przecież przypadki tej prawdziwej sie zdarzały, np. Yoko Ono i John Lennon, Piotr i Maria Skłodowska, Juliusz Cezar i Kleopatra itd. Tylko czy wszystkie kończyły się tragicznie? zna ktoś takie z happy endem? " Nie ma co, dyskusja na poziomie. Rzucanie jakimi sztampowymi historyjkami o których pojęcie jako JEDYNE mają osoby które należą do przeszłości. Może od razu porozmawiamy o Kopciuszku? ---000---00---000-- Pójdź sobie do parku, jak zobaczysz spacerujących staruszków masz miłość z happy endem. Pójdź do szpitala, jak zobaczysz gdy jedno trzyma drugie za rękę podczas ostatniej drogi tam będziesz mieć miłość (poniekąd z happy endem, być razem do końca to przywilej nielicznych). Powoli mam wrażenie, że miłość to dla wielu albo czysty pociąg, albo jakieś zwariowanie z wielkimi, teatralnymi gestami. Że prawdziwej miłości nie da się zaczynać na spokojnie, że nie może być związana ze zwykłymi, CODZIENNYMI gestami, że nie może bazować na przyjaźni, lojalności, trosce. Bo gdy tak ktoś pisze to zarzuca mu się związek "z rozsądku", który się wypali bo seks jest zły/coś tam. Za dużo hamerykańskich filmów i harlekinów jak dla mnie niektórzy się naoglądali i naczytali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozumiem o co chodzi wyżej, ale nie to było przedmiotem wpisu. Na pewno nie chodzi o jakąś tandetę, wyobrażenie, miraż typu usa. Staruszkowie ok, ale znowu nie chodzi o to żeby fajnie się zestarzeć (chociaż i to jest wątpliwe w dzisiejszych czasach). Chodzi o to żeby odkryć chociaż na chwilę te prawdziwe, jedyne w swoim rodzaju uczucie. Przykłady z historii, to tylko tak dla obrazu sytuacji. To może prościej Maria Skłodowska i jej miłość życia - tak pisała; Maria napisała w 1899 roku o Piotrze do swojej siostry Bronisławy: ,,Męża mam najlepszego, jakiego można wymarzyć, i nawet nie sądziłam, abym podobnego znaleźć mogła, to prawdziwy los na loterii wygrany, i im dłużej żyjemy ze sobą, tym nam ze sobą lepiej”. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja sie zakochalam od pierwszego wejrzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale jak wiadomo życie nie może być takie piękne ;-( i jest chyba te fatum: Śmierć miłości "Tego dnia, 19 kwietnia 1906 roku, pada deszcz. Piotr wychodzi na *****iwą ulicę, ale parasol zasłania mu widok. Jest schorowany, ma zaburzenia równowagi – zresztą Maria podobnie, co jest skutkiem degradujacego działania radu – i wpada prosto pod koła wozu. Ginie na miejscu. Kiedy Marię zawiadamiają o tragicznej śmierci Piotra Curie pod kołami wozu, z kamienną twarzą pyta tylko: ,,Nie żyje? Zupełnie nie żyje?”. Dane im było żyć szczęśliwie razem tylko 11 lat. Od tamtej pory Maria pojawia się wszędzie ubrana na czarno od stóp do głów. " ;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Staruszkowie ok, ale znowu nie chodzi o to żeby fajnie się zestarzeć (...). Chodzi o to żeby odkryć chociaż na chwilę te prawdziwe, jedyne w swoim rodzaju uczucie." A czemu niby to się wyklucza? :D Spokojny, stabilny związek pełen miłości nie jest "prawdziwym, jedynym w swoim rodzaju uczuciem"? x Co Curie pisała to jedno. I tak parę lat później znalazła nowego, do tego żonatego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale tylko jeden był tym prawdziwym, potem było jej już wszystko jedno. To tylko przykład ODNALEZIENIA tego w swoim życiu, jak widać ciężko żeby było na zawsze ps. dlaczego raczej historia typu "staruszkowie" odpada do tego scenariusza (nic do nich nie mam), ale nie jest łatwo przeskakiwać bariery, dlatego zazwyczaj kiedy już jednostki odnajdują to w sobie są zdolne naprawdę do wielkich rzeczy.. chyba że ci staruszkowie, to historia w rodzaju Doktora Żywago, czyli wycofania się dla tego uczucia (ale i tam nie na długo..)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlaczego podejście socjologiczne (kilka postów wcześniej np. o ewolucji ludzi i związków, itd) też raczej może odpadać zobaczcie dokładnie o czym pisałem, te słowa: "Już wiem, Kiedy tylko spojrzę. W Twych oczach jest to Wszystko czego szukam. >>Wszechświat którego my Częścią jesteśmy dziś i W morzach ulotnych dni >>Wyspa to ja i Ty." www.youtube.com/watch?v=goH0I0aLTS0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
właśnie, bo warunek konieczny do szczęścia w uczuciu to przełamanie własnych barier potem otwarcie (oczywiście na uczucia) innych przełamanie barier innych i losowych i główna wygrana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też. w starym, grubawym, niezbyt urodziwym, nieśmiałku. walczyłam z tym platonicznym uczuciem za długo by można przypisac to chemii czy zauroczeniu. nie była ani w moim typie ani...w moim guście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Szukasz egzaltacji, wielkich emocji i tragedii. Mimo wszystko. Wymyśliłaś/łeś sobie jakiś model "wielkiej, prawdziwej miłości", która koniecznie musi mieć kiepski koniec - bo tylko wtedy będzie wielka. Co z tego, że może po 20-30latach okazałoby się, że jednak nie - akt końcowy miłosnej historii nastąpił przedwcześnie wobec czego NIE WIADOMO co by było. x A potem ludzie się zastanawiają "Jest zbyt dobrze by to mogło trwać" i na siłę doszukują problemów, a czasem i w pogoni za emocjami prowokują smutne zakończenia. x "ale tylko jeden był tym prawdziwym, potem było jej już wszystko jedno" Ciekawe. Znam jedną wieloletnią, ale jeszcze młodą wdowę. Mimo upływu czasu wciąż twierdzi, że nie chce nikogo. Więc jakoś nie każdej "wszystko jedno".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
reakcje są różne co do tego "fatum", to chyba logiczne że jeżeli jest dobro, to musi też być coś złego, nieprzyjaznego, jakaś trudność itd czasami jest zewnętrzna, ale jeszcze gorzej jak tkwi w tej drugiej osobie, jej barierach czy postawie wtedy nawet najlepsze, szczere uczucie padnie po jakimś czasie, zostanie w najlepszy wypadku przyjaźń, ponieważ takie jednostki mimo wszystko nie mogą całkowicie bez siebie istnieć, o tym piszę a nie o wielkiej hollywoodzkiej miłości lepiej patrzeć na to jak na relację między ludźmi na bardzo głębokim poziomie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i nigdy nie jest ona łatwa, bo są to przecież dwie osobne osoby, tyle że nic nie znaczące osobno (jak już odkryją to, to chyba nie ma powrotu..;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i to nie uczucie jest wadliwe, tylko ludzie, tu tkwi problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie znalazlam prawdziwej milosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Weź mi zarysuj historyjkę o takich osobnikach i co mają do tego bariery. Bo powoli nie rozumiem. Będąc szczera sama jestem w związku o którym nie marzyłam w najśmielszych snach, i generalnie mogłabym sama te sweet cytaty powiedzieć o swoim partnerze :P Gdybym tylko chciała się rozczulać. I kiedyś też zakładałam, że jak jest dobro to musi być i zło itd. Guzik prawda (póki co). Ktoś mi powiedział, że dobro które otrzymujemy jest wynikiem podejmowania dobrych decyzji. I tak to wygląda. Nie ma barier, trudności - co jakiś czas jest dłuższa rozłąka (taki rynek pracy), ale dla mnie to nie jest problem. A z roku na rok jest coraz lepiej. Ale w myśl Twojej logiki to "musi" mieć jakiekolwiek perturbacje. czy tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sprobowac zawsze mozna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
odległość to tylko trudność bariera to np. że ktoś ma inne nastawienie niż Ty i nie daje rady tego zmienić, np. nie może się nastawić na trwały związek albo tak bardzo się boi zranienia że się w ogóle nie ryzykuje tzn. bez drugiej osoby nie pójdzie na przód

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ja wciąż nie widzę w tym co piszesz związku z prawdziwą miłością. Jedyne zranienie to utrata tej drugiej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze rzeczywiście, generalnie chodzi że prawdziwej miłości nie można mieć po prostu za darmo, tak od losu trzeba się trochę pomęczyć po drugie jakoś nie wierzę, że ktoś do tego dojdzie tak od siebie, bardziej prawdopodobne ze coś musi do tego zmusic (bo ludzie sa z natury nie skłonni do wysiłku) i jeszcze trzeba jakos dotrzec do tej swojej połówki i do niej sie dostosowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja wierze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie. nie na cale zycie. jak juz to krotkie zauroczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Zależy co rozumiesz poprzez "męczenie się". Dla mnie np. dbanie o własny rozwój (całokształt mam na myśli), staranie się być zwyczajnie dobrym człowiekiem to podstawa - nie jakiś dodatkowy wysiłek. A raczej nic wielkiego nie zdziałałam, i mimo wszystko udało mi się. No i związek oczywiście zawsze będzie kompromisem - nawet przy dobrym dopasowaniu znajdą się drażniące kwestie. Ale znowu - to nie jest niewiadomo jaki wysiłek, przynajmniej dla ludzi dojrzałych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawdziwa miłość moze zdarzyć soę tylko jeden jedyny raz pod warunkiem że trafimy na tą jedną jedyną osobę.Wystarczy jedno głębsze spojrzenie i już wiemy że tworzymy z tą osobą jakąś jednosć,jesteśmy jej elementarną częscia i na odwrót.To nie chodzi o żadną chemię choć jesli osoby te są dla siebie atrakcyjne to pewnie nie odrzucają siebie wzajemnie na poziomie fizycznym.Jednak w tym wypadku zawse w pierwszej kolejnosci wazniejsze jest budowanie więzi na poziomie duchowym.Przebywanie z taką osobą jest mwtafizycznym uczuciem,uskrzydla motywuje ,dodaje checi do życia i sprawia że cały świat jest piękny i nabiera kolorow.W momencie rozstania wszystko przestaje mieć znaczenie ,wszystko jest blade i wymuszone.Zycie nie cieszy.Mozna szukac kolejnej osoby ale juz nigdy nikt takiej osoby nie zastąpi bo jest tylko jedna.Mozna rownież od tej chwili nie szukać juz nikogo bo wraz z odejsciem tamtej wszystko się wypaliło i nie zostało już nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
...ja tego doświadczyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×